Recenzje książek

powieść obyczajowa

CÓRECZKA – Liliana Fabisińska

Liliana Fabisińska urodziła się w 1971 roku i mieszka w Warszawie. Z wykształcenia jest kryminologiem, pedagogiem i dziennikarką; swoją karierę dziennikarską rozpoczęła w czasopiśmie „Na Przełaj”, następnie pracowała jako redaktor naczelna w „Filipince”. Jest również autorką sztuk teatralnych oraz autorką książek dla dzieci, młodzieży (np. seria „Amor z Ulicy Rozkosznej”) i dorosłych. Studiowała w Polsce i RPA. Za swoją twórczość otrzymała wiele nagród między innymi za sztukę „Internautka” otrzymała nagrodę w konkursie „My, młodzi XX wieku”, „Czterdziestka” – nagroda w konkursie im. Stanisława Grochowiaka, „List do Mikołaja” – nagroda Poznańskiego Centrum Sztuki Dziecka. 

Lilianna Fabisińska  Córeczka_Lilianna Fabisińska

Wydawnictwo Filia rok 2015

stron 415

Córeczka to powieść obyczajowa, a właściwie dramat, rozgrywający się współcześnie.

Życie Agaty jest takie jak powinno być, ułożone i szczęśliwe. Agata jest osobą medialną, psychoterapeutką i ekspertką od wychowania dzieci i rozwiązywania rodzinnych problemów. Sielankę jej życia zakłóca młoda dziewczyna, która nagle zjawia się w jej domu siejąc chaos, strach i czające się gdzieś w pobliżu problemy. Pewna znajomość sprzed lat może okazać się dla Agaty koszmarem, który dotknie całą jej rodzinę. Dziewczyna natomiast pojawia się i znika. Co takiego powiedziała nastolatka, że życie znanej i cenionej psychoterapeutki zaczyna sypać się w drobny mak? Dlaczego Agata nie potrafi porozmawiać o tym ze swoim mężem, przed którym do tej pory nie miała żadnych tajemnic? Czy ich małżeństwo przetrwa tę próbę czasu? Tego oczywiście nie zdradzę, ale gorąco zachęcam do sięgnięcia po książkę, wszystkie odpowiedzi znajdziecie właśnie w niej.

Książka ma sporo stron, wydrukowana jest jak dla mnie dość małą czcionką ale nie przeszkodziło mi to, aby „skonsumować ją czytelniczo” w ciągu zaledwie dwóch dni. Czytałam zaraz po powrocie z pracy i do późnych godzin nocnych. Tak bardzo wciągnęłam się w fabułę, że trudno mi było się od niej oderwać.

Ta lektura to zbiór wszystkich emocji, jakie może człowiek zebrać w sobie. I myślę, że tylko ktoś wyjątkowo wrażliwy na problemy innych osiągnie z przeczytania tej powieści maksimum czytelniczej korzyści.

Wyjątkowo obrazowo ukazany problem wirusa HIV i jednej z najgroźniejszych chorób obecnego świata, czyli AIDS to tak właściwie główna część fabuły, ale nie tylko. W tej książce czytelnik będzie lawirował między miłością kobiety i mężczyzny, miłością macierzyńską, miłością przyjacielską i miłością marzeń. Ale to nie jest typowy romans, chociaż tej miłości i duchowej i cielesnej jest w niej sporo, to tak właściwie ta miłość jest tylko uzupełnieniem tego, o czym pisze autorka. Ta gama emocji zafundowana czytelnikowi jest sama w sobie ogromna, i tak właściwie nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Przyznam szczerze, że ja kilkakrotnie się wzruszyłam do tego stopnia, że zasypiając myślałam: co będzie dalej? Bałam się o główną bohaterkę, ale również bałam się o los nastoletniej Zuzy, która tak naprawdę była zbyt zagubiona w tym świecie dorosłych, że trudno było nie myśleć o niej pozytywnie.

Autorka bardzo ciekawie przedstawiła osobowości wszystkich bohaterów. Z łatwością mogłam sobie wyobrazić każdego z nich, i gdyby ktoś zdecydował się na nakręcenie filmu na podstawie tej powieści, to już mam wytypowanych aktorów.

Ta lektura nie należy do łatwych w odbiorze, dlatego, że poruszonych jest w niej kilka bardzo trudnych tematów. Ale jest to opowieść o sile i słabości jakie drzemią w każdym człowieku, o odwadze i strachu, które antagonistycznie są do siebie nastawione i o walce z własnym sumieniem.

Tak jak wspomniałam wcześniej, przeczytałam tę książkę w tempie ekspresowym i myślę, że zostanie ona w mojej pamięci na długo. I chociaż nie zakwalifikuję jej do lekkich to z pewnością mogę powiedzieć, że czyta się ją szybko i z wielkim zaangażowaniem we wszystkie wątki.

Niech nikogo nie zmyli piękna okładka, która może sugerować komedię, lekką powieść wakacyjną czy coś w tym stylu. Za tą niewinną okładką znajduje się mocna emocjonalnie i poważna fabuła.

Polecam każdemu, kto lubi powieści psychologiczne, powieści kobiece z wątkami romansowymi, a nawet osobom lubiącym zaczytywać się w powieściach przygodowych, bo… tak właściwe to właśnie nietypowa przygoda, mały epizod w życiu głównej bohaterki winny był całego zamieszania w jej późniejszym życiu.

Myślę, że to nie jest jedyna książka tej autorki, która trafiła w moje ręce. Powieść ta została zgłoszona do tegorocznego konkursu Festiwalu Pióro i Pazur, jaki corocznie odbywa się w Siedlcach; mocno trzymam kciuki za tę powieść.



CZEŚĆ, CO SŁYCHAĆ? – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz to jedna z najbardziej rozpoznawalnych autorek literatury kobiecej, której osobom odwiedzającym ten mój mały książkowy świat nie muszę chyba przedstawiać. Pisałam o niej już wiele razy, ponieważ lubię zaglądać do jej powieści. Książki tej autorki sprzedały się w kilkuset tysiącach egzemplarzy, a wiele z nich stało się bestsellerami zanim jeszcze tak na dobre zagościły w księgarniach.

Magdalena Witkiewicz  Cześć, co słychać

Wydawnictwo Filia rok 2016

stron 315

Cześć, co słychać? to współczesna powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona jest w Trójmieście.

Zuzanna wkrótce przekroczy próg „magicznej” czterdziestki. 20 lat po maturze spotyka się ze swoimi dawnymi przyjaciółkami z liceum aby powspominać stare czasy i dowiedzieć się jak potoczyło się życie każdej z nich. Zuzanna ma ustabilizowane życie, jest szczęśliwą mężatką, matką dwóch dziewczynek. Kiedy na spotkaniu, zupełnie przypadkowo zostaje wspomniany Paweł, chłopak w którym kiedyś, dawno temu zakochana była na zabój, zaczyna narastać w niej jakaś dziwna ciekawość. Wracają wspomnienia, a umysł ogarnia tęsknota i… Zuzanna postanawia odszukać swojego byłego chłopaka. Znajduje go na Facebooku i nieświadoma konsekwencji odnowienia tej znajomości, brnie coraz głębiej, czując jak zaczynają swój taniec w niej, te słynne „motyle” w brzuchu, rozpala ją niezdrowa namiętność. Jak daleko posunie się ta prawie czterdziestoletnia kobieta? Czy odnowiony kontakt z Pawłem okaże się szczęśliwy? Czy jej mąż Wojtek, do tej pory stabilna podpora ich związku pogodzi się z zachowaniem żony? No cóż, to pytania, na które odpowiedź znajdzie tylko ten, kto sięgnie po tę książkę.

Powieści tej autorki pokochałam od pierwszej książki, która wpadła w moje ręce, a był to „Milaczek”. Przyznam szczerze, że nie zafascynowałam się wszystkimi, ale nie zraziłam się również i, na każdą kolejną książkę czekam z ogromną niecierpliwością.

Ta historia poruszyła mnie bardzo. Myślę, że niejedna z nas ma gdzieś w zanadrzu swojej pamięci i swojego serca takie wspomnienie tej pierwszej, wielkiej miłości i bez względu na to ile ma lat, wraca do tych chwil.

Ta książka jest właśnie o tych niespełnionych marzeniach, o wyidealizowanym związku, który w pamięci pozostał tak piękny, że wspominając go, dosłownie słyszymy „walenie” naszego serca. Ale czy ten związek był naprawdę tak idealny? Młoda dziewczyna wszystko widzi inaczej, dorosła kobieta zauważa to, czego ta młoda dziewczyna zaślepiona miłością nie widziała. Rzadko zdarza mi się cytować fragmenty przeczytanych książek, ale dzisiaj bardzo chcę to zrobić. Jak często przeszłość pamiętamy inaczej niż wyglądała ona faktycznie. Przeszłość budowana na emocjach była prosta w przekazie i taka jednoznaczna.

Cyt: (…) Dla mnie scenariusz był jeden. Zachowałam się jak miliony kobiet, które z miłości robią wiele. A nawet wszystko. (…)

Główna bohaterka wracając do tych dawnych, szczęśliwych (?) chwil, zatraca się w swojej ocenie rzeczywistości, te „motyle” w brzuchu i ta odrobina romantyzmu ofiarowana przez mężczyznę (już niestety„po przejściach”) utwierdzającego ją w ciągle gorącym uczuciu, zasłoniła jej to co zbudowało stabilne, spokojne życie. Macierzyństwo, małżeństwo i… rutynę związku. Często po kilku latach małżeństwa okazuje się, że to nie to, o czym marzyłyśmy, o czym śniłyśmy. Ten facet, w którym się zakochałyśmy, z którym zdecydowałyśmy się spędzić resztę swojego życia tak bardzo odchodzi od ideału, że zaczynamy się przy nim nudzić. Czy to normalne? Czy życie mrzonkami i marzeniami jest normalne? Czy rutyna jest naprawdę zimna?

Cyt.: (…) Czy skały są z natury romantyczne? Nie. Są zimna. Ale lepiej w czasie ulewy, czy niebezpieczeństwa schronić się w jaskini niż na łące pełnej pachnących kwiatów. Są zimne i twarde, ale o to, żeby było mi ciepło i miękko jestem w stanie zadbać sama. Mój mąż był fundamentem mojego życia. Twardym, nie do ruszenia. Zimnymi ścianami? Może trochę. (…)

To powieść o walce serca z rozumem, ostra walka, która zdobywając jedno niszczy drugie. Kryzys wieku średniego? Co to jest ten kryzys? Czy ta piękna, wyidealizowana, często budowana na niedojrzałych emocjach przeszłość warta jest postawienia wszystkiego na jedną kartę? Główna bohaterka cały czas usprawiedliwia się, przed samą sobą, że nie robi nic złego. A gdzie jest ta granica miedzy tym dobrym i tym złym? Przecież złem może być nawet myślenie, które może doprowadzić do złych czynów.

Autorka funduje czytelnikowi sporą dawkę emocji, które przyczyniły się do tego, że książkę czytałam dosłownie jednym tchem. I chociaż nie mogę powiedzieć, że jest to książka lekka, łatwo i szybko się ją czyta. Fabuła książki jest moim zdaniem bardzo wciągająca. Myślę, że problem, z którym musiała się zmierzyć główna bohaterka nie jest obcy wielu kobietom. Zaskakujące, aczkolwiek trochę niewyjaśnione zakończenie spowoduje zapewne u niejednej czytelniczki pewien niedosyt, ale może dzięki temu możemy sobie dopowiedzieć zakończenie.

Ciekawa fabuła przeplatana czasami bardzo błyskotliwymi dialogami jest charakterystyczna dla stylu pisania tej autorki. Powieść napisana jest w osobie pierwszej, w formie wspomnień czy też pamiętnika, urozmaicona nie tylko przemyśleniami, ale właśnie dialogami; emanuje jakimś wewnętrznym ciepłem. Czytając ją na zmianę uśmiechałam się i wzruszałam, a to chyba znaczy, że odebrałam ją tak, jak powinnam.

Spoglądając na okładkę, wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Nie wiem, co w niej takiego zobaczyłam, ale czułam, że chcę poznać losy tych: „Matek, żon i kochanek. Kobiet w połowie życia”. Sama mam już tę połowę dawno za sobą, ale nie wiek tu odgrywa główną rolę tylko postrzeganie życia i uczciwa analiza tego co było i tego co jest teraz.

Polecam tę lekturę nie tylko kobietom w tym magicznym wieku, jakim jest „czterdziestka”. Myślę, że bardzo młode czytelniczki nie odbiorą tej lektury tak jak te dojrzałe wiekowo, ale młode również mogłyby ją przeczytać.

Polecam tę powieść nie tylko kobietom. Myślę, że mężczyzna, który sięgnie po tę „kobiecą literaturę”, dzięki niej zajrzy przy okazji do duszy kobiety i, być może zrozumie więcej.

Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej książki tuż po premierze i dziękuję za nią Wydawnictwu Filia oraz Autorce, która dostarczyła mi naprawdę sporej dawki wzruszeń.

Wydawnictwo Filia

Jeżeli ktoś nie poznał jeszcze książek tej autorki, to polecam również:

Panny roztropne  Milaczek  Zamek z piasku  Szkoła żon 

Pierwsza na liście  Ballada o ciotce Matyldzie  Po prostu bądź_Magdalena Witkiewicz



SZEPTY DZIECIŃSTWA – Anna Sakowicz

Anna Sakowicz urodziła się w 1972 roku. Jest absolwentką filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Uwielbia wędrówki po meandrach literatury, czarny humor oraz zabawę konwencją literacką. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Publikowała artykuły w prasie pedagogicznej. Prowadzi dwa blogi: Kura pazuremAnna Sakowicz. Jeden z jej postów został nagrodzony w konkursie przez Onet.pl i Ambasadę Szwajcarii.

 Anna Sakowicz   Szepty dzieciństwa

Wydawnictwo Szara Godzina rok 2015

stron 302

Szepty dzieciństwa to współczesna powieść obyczajowa.

 Basia jest zwykłą trzydziestokilkuletnią kobietą. Mieszka z mężem, dwójką dzieci i ojcem. Po śmierci matki, która robiła wszystko aby na każdym kroku upokarzać swoje dzieci Barbara wcale nie czuje żalu z powodu tego, że tej kobiety już nie ma. Ojciec natomiast, zakochany w żonie od zawsze, nie może pogodzić się z jej śmiercią, co powoduje, że wpada w sidła alkoholu. Basia jest kobietą taką jak wiele; pragnie żyć jak inni, mieć pieniądze na nowe ubrania i kosmetyki, chodzić do kawiarni. Pracuje w sklepie jako kasjerka, ale ciągłe przestoje w pracy jej męża nie pozwalają im na życie takie, o jakim marzy przeciętny człowiek. Pewnego dnia na drodze Barbary pojawia się dawna koleżanka ze szkolnej ławki – Ula. Te z pozoru zwykłe koleżeńskie kontakty wywracają życie Basi do góry nogami. Jak poradzi sobie ona z nowymi wyzwaniami i nowymi sytuacjami? Czy uda się uratować ojca przed alkoholizmem? Czy odnowiona przyjaźń z Ulą przyniesie więcej korzyści czy strat? Tego wszystkiego dowie się ta osoba, która zdecyduje się na przeczytanie tej książki.

Powieść ta początkowo wydała mi się pełną optymizmu i humoru opowiastką z życia zwykłej rodziny, lecz kiedy zaczęłam bardziej wgłębiać się w fabułę, doszłam do wniosku, że jest to tylko sprytny kamuflaż. Za tymi pełnymi humoru tekstami, ukryte zostały wątki poruszające problemy wielu rodzin. Brak pracy, czy praca za minimalną stawkę, problem z alkoholem czy chociażby normalne funkcjonowanie dzieci w swoim środowisku, gdzie inni „mają” a one nie.

Powieść napisana jest w pierwszej osobie, „lekkie pióro” autorki powoduje, że czyta się ją szybko i z zainteresowaniem. Niby zwyczajne problemy, zwyczajnych ludzi a potrafią przyciągnąć jak magnes. Dialogi są skonstruowane ciekawie, a osobowości bohaterów zarówno tych pierwszoplanowych jak i tych drugoplanowych tak przedstawione, że chwilami miałam wrażenie, że dobrze znam tych ludzi, że autorka pisze o kimś z mojego otoczenia.

Ta książka, niby spokojna powieść o zwykłej kobiecie niesie ze sobą szereg emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych i jeżeli ktoś mi powie, że ta lektura jest przepełniona humorem to z pewnością się z nim nie zgodzę. Owszem, tego humoru jest w niej sporo, zarówno w powiedzonkach, dialogach czy opisach ale dla mnie to przede wszystkim książka o problemach, o których niewielu potrafi rozmawiać wprost.

Cieszę się, że zdecydowałam się na zakup tej książki. Pewnie gdyby nie nasze coroczne spotkania w Sopocie i nie przypadkowe spotkanie z autorką, przypuszczam, że tej powieści nie miałabym w swoich zbiorach.

Niestety chociaż książka bardzo mi się podobała i dosłownie „połknęłam” ją w kilka dni, to gdybym zobaczyła ją na półce księgarskiej ot tak, chyba bym jej nie kupiła. Jak dla mnie okładka owszem, jest odzwierciedleniem tych problemów, jakie przedstawiła autorka, ale na pierwszy widok byłabym pewna, że to książka z gatunku horror, thriller lub coś równie mrocznego. Spoglądając na tę okładkę nawet nie domyśliłabym się, że za nią kryje się tak wciągająca, pełna humoru i emocji historia pewnej przeciętnej rodziny.  

Wiem, że moje zdanie na temat okładki jest sprzeczne z wieloma opiniami innych czytelników, ale wiadomo, każdy z nas odbiera książkę inaczej, i tu mam na myśli zarówno pierwsze wrażenie wizualne jak i odbiór treści.

Ta powieść z pewnością skłania do refleksji, i muszę przyznać, że kilka dni trwało zanim „dojrzałam” do tego aby napisać o niej te kilka słów. I chociaż jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna to głęboko zapadła w świadomość takiej czytelniczki jak ja.

Polecam tę książkę z czystym sumieniem każdemu, bez względu na wiek i płeć. Myślę, że mimo moim zdaniem niezbyt ciekawej okładki, obok tej książki nie można przejść obojętnie. Humor przeplata się z dramatem, a tego nie każdy pisarz potrafi dokonać. Chylę czoło przed autorką, że potrafiła te liczne bardzo dramatyczne wątki przedstawić z tak optymistyczny zakończeniem. Mam nadzieję, że nie jest to pierwsza i ostatnia powieść tej autorki, po przeczytaniu tej, wiem, że sięgnę po kolejne.

 



NAMALUJ MI SŁOŃCE – Gabriela Gargaś

Gabrieli Gargaś wiem niewiele, a to co znalazłam o tej pisarce w Internecie raczej mnie nie zadowala. Lubię wiedzieć o autorach książek jakie czytam coś niecoś więcej. Ale cóż, o tej autorce przynajmniej wiem, że jest niepoprawną optymistką i marzycielką. Ma usposobienie indywidualistki, która chadza własnymi ścieżkami. Jej życiowe motto brzmi „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Mimo swojego młodego wieku ma na swoim koncie pisarskim już kilka książek z literatury kobiecej, które cieszą się sporym zainteresowaniem czytelniczek.

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale nie twierdzę, że ostatnie.

Gabriela Gargaś  Namaluj mi słońce

Wydawnictwo Feeria rok 2013

stron 387

Namaluj mi słońce to współczesna powieść obyczajowa.

Sabina jest kobietą w wieku 30+. Mieszka sama w małym dwupokojowym mieszkaniu a zawodowo zajmuje się… byciem przyjaciółką. Spotyka się z samotnymi ludźmi, którzy nie mają z kim porozmawiać o swoich kłopotach, i cierpliwie wysłuchuje ich problemów. Jej zawód wbrew pozorom cieszy się sporym zainteresowaniem, tak więc na brak klientów Sabina nie narzeka. Jednak jak każda kobieta marzy o prawdziwej, namiętnej miłości i o stabilizacji życiowej. Któregoś dnia w parku, poznaje małą dziewczynkę – Marysię, która początkowo irytuje ją swoją bezpośredniością, ciekawością i odwagą, ale z czasem nawiązuje się między nimi przyjaźń. Marysia wychowywana jest przez ojca, więc łatwo można się domyśleć, że i obecność Sabiny w pewnym momencie stanie się bliska rodzicowi Marysi. Czy jednak Maks jest tym samotnym ojcem naprawdę? Czy między Sabiną i rodzicem małej Marysi zaiskrzy i spróbują się połączyć? Czy opieka nad małą dziewczynką nie okaże się dla Sabiny wyczynem poza jej możliwości? No cóż, na te pytania pozna odpowiedź ta osoba, która zdecyduje się na przeczytanie tej książki.

Muszę przyznać, że spora ilość dialogów znacznie przyspieszała czytanie. Fabuła, bez zbędnych opisów (chociaż przyznam, że czasami lubię zagłębić się w otoczenie) nie jest nudna, a wręcz czasami intrygująca. Problemy małej dziewczynki postrzegane z punktu widzenia osoby dorosłej, problemy młodej kobiety a także innych dorosłych (tu mam na myśli klientów Sabiny), w bardzo ciekawy sposób przeplatają się ze sobą. Książkę czyta się wyjątkowo szybko, momentami jednak w treści mi trochę „zgrzytało”. Ale o tym za chwilę.

Autorka dość odważnie przedstawiła osobowości głównych bohaterów, i tu mam na myśli nie tylko Sabinę, ale również Marysię i jej ojca. Trochę podkolorowała te postacie, ale gdyby tego nie zrobiła, z pewnością nie czułoby się tej lekkości z jaką czyta się tego typu powieści.

Tę książkę można zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych mimo dość poważnych tematów poruszonych w fabule.

Niestety było kilka momentów, kiedy czułam pewien dyskomfort podczas zagłębiania się w treść tej lektury. Raziły mnie na przykład wszelakie zdrobnienia, pal licho, kiedy dotyczyły dziecka, ale gdy autorka opisywała scenę, w której uczestniczyły jedynie dorosłe osoby, to myślę, że było to już z lekka przesłodzone. W pewnym momencie miałam serdecznie dość tych „tatusiów”, „babeczek”, „sukieneczek”, „twarzyczek” czy „łóżeczek”. Zbyt słodko i dziecinnie jak dla mnie. Sprzeczne to było czasami z zachowaniami dziecka, kiedy mała dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Uważam, że język jakim posługiwała się ta siedmiolatka czasami był zbyt poważny, małe dzieci rzadko kiedy mówią jak dorosłe osoby, a mała Marysia, prawie cały czas tak konwersowała z dorosłą kobietą. Kolejnym minusem, który wpływał na dyskomfort czytania była spora ilość literówek w tekście. Nie spodziewałam się, że tak dobre wydawnictwo jak Feeria może tak zlekceważyć porządny tekst. Niestety, ale ponieważ zdarza się, że mnie zarzuca się literówki, sama zwracam na nie uwagę. Tylko, że ja swoje teksty poprawiam często całkiem sama, a tu nad książką pracował cały sztab ludzi.

Mimo tych wszystkich minusów w moim odczuciu, a chyba nie było ich aż tak wiele polecam tę powieść. Tak jak już wspomniałam wcześniej jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna i, niekoniecznie tylko dla pań. Myślę, że panowie również mogliby po nią sięgnąć, chociażby dlatego, aby głębiej poznać pragnienia kobiet (nie tylko te erotyczne) i poznać oczekiwania dzieci. Ta książka bawi i wzrusza. Wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie.

Dziękuję wydawnictwu FEERIA za możliwość poznania tej książki, którą mogłam przeczytać dzięki hojności sponsorów (na spotkaniu blogerów/blogerek książkowych) w Sopocie:A może nad morze z książką 3

logo Feeria

 

 



GRECKA MOZAIKA – Hanna Cygler

Hanna Cygler jest autorką, która już kilkakrotnie gościła na moim blogu. Lubię jej książki i mimo tego, że zawierają ogromne dawki emocji, czyta się je lekko, łatwo i przyjemnie. Jej powieści  pełne są ludzkich dramatów, ale fabuły potrafią zaskakiwać. Gdyby ktoś miał ochotę dowiedzieć się więcej o tej autorce to zapraszam do moich wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.

Hanna Cygler  Grecka mozaika_Hanna Cygler

Dom Wydawniczy REBIS rok 2014

stron 350

Grecka mozaika, to powieść obyczajowa, w której wątki historyczne przeplatają się z teraźniejszością.

Jannis Kassalis jest Grekiem, który jednak bardzo mocno związany jest z Polską. Jego z pozoru spokojne życie mąci Nina – młoda Polka, która pojawia się na Korfu, i sugerując mu, że może być jego córką, stara się dowiedzieć jak najwięcej z jego przeszłości. Dziewczyna ma podstawy podejrzewać, że jest jego córką ponieważ jej matka na łożu śmierci wskazała Jannisa jako ojca, ale powszechnie było wiadomo, że była to kobieta, której kontakty męsko-damskie nie  należały do nielicznych. I chociaż zarówno Ninie jak i Jannisowi trudno odnaleźć się w nowej sytuacji, po przełamaniu początkowej nieufności nawiązuje się między nimi nić porozumienia, można nawet stwierdzić, że nawiązuje się przyjaźń. Jannis stopniowo wyjawia Ninie swoją przeszłość i kolejne rodzinne tajemnice. Czy badania DNA na jakie oboje się zdecydują potwierdzą ojcostwo Jannisa, czy je wykluczą? Czy Nina zakocha się w pięknej Grecji i pozostanie tam, czy wróci do Polski? Czego dowie się o przeszłości swojego rzekomego ojca i swojej matki? Oczywiście dowie się tylko ten, kto zechce przeczytać tę powieść.

Książka przeleżała na mojej półce około dwóch lat, zanim sobie o niej przypomniałam. No cóż od dawna borykam się z tym, że kupuję jakąś książkę a potem mając zobowiązania wobec wydawnictw lub innych autorów, odkładam książkę na półkę z myślą, że przeczytam ją wkrótce. Jak zapewne wiedzą moi czytelnicy, nie gonię za nowościami, ale mam swoich ulubionych autorów i już sama świadomość tego, że jestem w posiadaniu ich książki satysfakcjonuje mnie.

Wracając jednak do fabuły tej powieści, przyznam szczerze, że lubię takie podróże książkowe. Uwielbiam poznawać nowe miejsca, miasta, kraje. Tym razem ta podróż przez Bieszczady, Kraków, Trójmiasto i Korfu dała mi sporo zadowolenia.

Przeplatanie wątków historycznych z czasem obecnym powoduje, że z każdym kolejnym rozdziałem bardziej zaczyna mnie wciągać dana lektura. Tak było i tym razem.

Książka jest napisana pięknym językiem, nie pokaleczonym wulgaryzmami, co niestety zdarza się u innych autorów. Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów powodowały, że momentami miałam ich przed oczami tak wyraźnie, jakbym nie czytała książki ale oglądała film. Jak już wcześniej wspomniałam, spora dawka emocji towarzysząca prawie od pierwszej strony do ostatniej, była na tyle wielka, że nie miałam ochoty na przerywanie czytania. Krótkie rozdziały przenosiły mnie bardzo płynnie z jednego wątku w drugi nie powodując zmęczenia fabułą.

Autorka ma wyjątkowy dar opowiadania historii czyjegoś życia bez zanudzania szczegółami. Jednocześnie pięknie potrafi opisywać naturę, aurę, czy otoczenie, fundując sporą dawkę wrażeń i emocji.

Niech nikogo nie zmyli okładka (śliczna i tajemnicza zarazem w swojej prostocie), która w pierwszej chwili skojarzyła mi się z sielankową opowieścią, typu wakacyjna przygoda. Na szczęście znając „pióro” autorki, byłam więcej niż pewna, że to nie jest kolejna mało prozaiczna opowieść o miłości. Nie zawiodłam się i tym razem, decydując się na kupno tej książki.

Myślę, że nie muszę specjalnie zachęcać do przeczytania tej lektury, podpowiem tylko, że jest ona przeznaczona zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. Ktoś, kto zdecyduje się po nią sięgnąć, z pewnością będzie usatysfakcjonowany, ponieważ znajdzie w niej pięknie opowiedzianą historię Greków, którzy dzisiaj kojarzą nam się jedynie z problemem gospodarczym i urokliwymi wyspami, gdzie wielu spędza urlop. Być może pozna mroczny światek Trójmiasta (i nie tylko), znajdzie odrobinę romansu i kryminału. A przede wszystkim odbędzie podróż do pięknego Krakowa, czy na wyspę Korfu. To chyba wystarczy, aby zachęcić do czytania?

Jeśli chodzi o mnie, to spędzenie kilkunastu godzin, chociażby tylko na kartach książki w pięknej okolicy wyspy wystarczyło, aby zapamiętać tę książkę na długo. Czyż wyspa Korfu nie jest piękna?

Polecam również inne książki tej autorki, każda jest inna, ale wszystkie bardzo emocjonujące.

Głowa anioła Hanna Cygler  Kolor bursztynu  w cudzym domu

Złodziejki czasu

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/