Literatura dziecięca
SKRZYDLATE KSIĄŻKI – Anna Sakowicz
(…) Powoli wyjęła zza pazuchy swój skarb. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. W ręku trzymała książkę. Niewielki tom oprawiony w skórę. Pod opuszkami palców czuła przyjemne ciepło. Niby nic niezwykłego, bo przecież w domu mieli kilkanaście książek, ale ta była inna. Miała skrzydła! (…)
Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.
Skrzydlate książki to powieść fantasy dla dzieci w wieku +/-12-13+ lat.
PREMIERA KSIĄŻKI 31 MAJA 2023
Klara, Dawid i Jasiek to trójka dzieci mieszkających w tej samej gdańskiej kamienicy. Jak to dzieci, lubią spędzać czas razem biegając po zaułkach miasta. Pewnego dnia zauważają, że przez okno pewnego budynku przy ulicy Mariackiej wlatują i wylatują jakieś dziwne ptaki, a jeden z nich ma uszkodzone skrzydło. Ptaki przypominają wyglądem książki, dlatego dzieci postanawiają poszukać pomocy u introligatora imieniem Samuel. W pracowni introligatora dzieci poznają jego siedmioletnią wnuczkę Judytę, która w pewnym momencie niespodziewanie znika za tajemniczymi drzwiami. Po jakimś czasie tajemniczy pokój wciąga także Jaśka, a próbując ratować przyjaciela wkrótce Klara z Dawidem również trafiają do tajemniczej krainy. Kogo lub co poznają dzieci w Krainie Niezapisanych Książek? Czy będzie to dla nich bezpieczna podróż, czy pełna wyzwań i zagrożeń? Co będzie się działo w Gdańsku podczas nieobecności dzieci? Czy pobyt w Krainie Niezapisanych Książek uchroni dzieci przed wojną?
Anna Sakowicz to jedna z tych pisarek, których książki biorę do czytania w ciemno, bez względu na to, czy zostały skierowane do czytelnika w moim wieku, czy do dziecka. I muszę przyznać, że do tej pory żadna z napisanych przez nią powieści mnie nie zawiodła.
Chciałam tę książkę przeczytać razem z moją siedmioletnią wnuczką, ale kiedy zaczęłam czytać (sama), to stwierdziłam, że moja wnuczka musi na tę opowieść jeszcze trochę zaczekać.
Myślę, że starsze dzieci, takie w wieku 11-12 lat już samodzielnie mogą tę lekturę przeczytać pod warunkiem jednak, że rodzice lub inni opiekunowie wytłumaczą im co to jest wojna.
Autorka bardzo emocjonalnie podeszła w swojej powieści do tego trudnego tematu pięknie przedstawiając przyjaźń dzieci pochodzących z różnych środowisk o różnych narodowościach i chociaż dzieci łączyło wspólnie zamieszkałe miasto, czyli piękny Gdańsk, to dzieliły ich uwarunkowania wojenne.
Ta książka jest bajką o nadprzyrodzonych możliwościach ludzi i… książek. I to właśnie książki są drugoplanowymi bohaterami tej opowieści.
W niewyjaśnionych okolicznościach trójka przyjaciół – Klara, Dawid i Jasiek pewnego dnia z pracowni introligatora dostają się do tajemniczej Krainy Nienapisanych Książek. Dodam jeszcze, że tajemnicza teleportacja ma miejsce w czasie drugiej wojny światowej, gdy przyjaźń Niemki, Żyda i Polaka nie jest dobrze widziana, ale dzieci w tej przyjaźni nie widzą niczego złego.
Przenosząc się do tajemniczej krainy napotykają na strach, muszą stoczyć walkę z potworami i tu muszę przyznać, że wyobraźnia sprawiła, że momentami ja – dorosła czytelniczka miałam gęsią skórkę.
W nieco zawoalowany sposób Anna Sakowicz przenosząc młodego czytelnika w okres wojenny, którego nie pamiętają nawet jego rodzice, lecz który znany im jest z książek, filmów i wspomnień starszych osób, przedstawia nienawiść nazistów skierowaną do Polaków i Żydów.
(…) Dawid kiwnął głową i się położył. Naciągnął kołdrę na głowę i próbował uspokoić oddech. Nie wiedział, dokąd esesmani zabrali rodzinę Jaśka, dlatego nie chciał niepotrzebnie go niepokoić, a plotek powtarzać nie zamierzał. Wstyd mu też było, że skłamał. Nikt nic przecież nie mówił o Kaszubach… (…)
Muszę przyznać, że autorka pisząc tę książkę wykazała się bardzo bogatą wyobraźnią, która zaowocowała nietypową fabułą. Niby lektura skierowana do dzieci, a zawarte w niej przesłania mogą być ważne dla dorosłych.
Książka jest bardzo ciekawie zilustrowana, tu kłaniam się nisko pani Ewie Beniak-Haremskiej, co bardziej pobudza czytelniczą wyobraźnię, a co jest w niej jeszcze nietypowe, to niebieski druk.
To powieść i dla dzieci i dla dorosłych, ponieważ to opowieść o dzieciach, ich pięknej bezwarunkowej przyjaźni, o książkach, ale i o dramacie wojny. Myślę, że to lektura przede wszystkim o tym jak być człowiekiem i nawet w życiu dorosłym zachować w sobie dziecięcą radość, dziecięce spojrzenie na świat i wiarę w dobre jutro.
Ta książka jest trochę jak „Opowieści z Narni” (które uwielbiam od zawsze). Kto czytał, ten z pewnością i z przyjemnością zagłębi się w tej opowieści.
(…) Wtedy dziwny dźwięk się powtórzył, ale jakby bliżej, bliżej i… znów bliżej. Nagle: ryk! Jasiek z Klarą rzucili się biegiem do bramy. Dziewczynka szarpnęła za klamkę, ta jednak ani drgnęła. Chłopiec również próbował otworzyć wrota, ale jego trud był daremny. Uderzył więc pięścią, a za plecami ponownie usłyszał dziwne odgłosy. (…)
Myślę, że wielu czytelników, bez względu na wiek złapie za serce i wywoła wiele emocji, ponieważ to przepiękna i poruszająca historia z odrobiną magii o niepowtarzalnym klimacie.
POLECAM tę lekturę nie tylko dzieciom w wieku +/- 12 lat, ale również ich rodzicom. Przeczytajcie, chociaż to bajka, to z pewnością niejedną osobę dorosłą skłoni do refleksji. A pakiet emocji dostaniecie gratis. Oprawa twarda, stron 237
Dziękuję Wydawnictwu Poradnia K za egzemplarz, który otrzymałam na naszym spotkaniu A może nad morze? Z książką. Dziękuję Autorce za kolejne emocje bez których nie można tej książki czytać.
ZAGADKI BABCI – praca zbiorowa
– I pamiętaj, że przyjdzie taki moment – chrząknęła – że pomyślisz: „Ona nie wie kim jestem”. Ale to będzie oznaczało, że akurat bawię się z tobą tutaj. – Puściła dłoń i postukała się w głowę. A potem w okolicę serca.
Sylwia Chutnik, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Grzegorz Kasdepke, Romasz Snojlik, Zofia Stanecka, Marcin Szczygielski, Ewa Winnicka ilustracje Oksana Draczkowska.
Zagadki babci to książka ilustrowana przez ukraińską artystkę zawierająca siedem opowiadań dla dzieci.
PREMIERA KSIĄŻKI 09 LISTOPADA 2022
- Czy babcia może być szefową gangu?
- Czy babcia może być wilkołakiem?
- Czy babcie potrafią grać w scrabble?
- Czy babcia ze złamaną nogą dalej będzie fajna?
- Czy babcia może ożenić się i być sternikiem na barce?
- Kto kradnie babci pamięć?
Na te i na wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w cudownej książce, pięknie wydanej, w której oprócz tekstu znajduje się wiele ślicznych obrazków.
Autorzy tej książki czasami w zabawny, a czasami poważny sposób podeszli do bardzo trudnych tematów, na które rodzice nie zawsze chcą lub potrafią rozmawiać.
Jak na przykład wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, że babcia przypięła się łańcuchami z innymi ludźmi, żeby uratować stare, samotnie stojące drzewo gdzieś na pograniczu pustkowia a osiedla mieszkaniowego. Drzewo, to tylko drzewo, czy aż drzewo? Dla jednych przeszkadzający balast, a dla innych źródło życia i schronienia przed upałem.
(…) Babcia wcale nie wydaje jej się śmieszna, wręcz przeciwnie, wyprostowana, z pewną siebie miną wygląda jak prawdziwa wojowniczka. Eliza jeszcze nigdy, przenigdy nie była taka dumna. Jej babcia! Jej własna babcia broni drzewa! Nie boi się mówić, co myśli, i że ktoś na nią nakrzyczy! (…)
Można opowiadać dziecku bajki, ale jak wytłumaczyć, że ktoś dorosły nie zachowuje się tak jak powinien i wyje w lesie jak wilk, lub zachwyca się śmierdzącymi, świeżymi odchodami jakiegoś zwierzęcia?
(…) Ignacy przełknął z trudem kęs obiadu. Jego babcia rozmawia z wilkami, wyjąc, tropi je w lesie i cieszy się ze nalezienia ich kup, które z resztą z lubością wącha! A teraz jeszcze mówi o jakichś pułapkach. Na dzieci takie jak on? Kogo wilkołaki chwytają w pułapki?
A jeżeli ktoś nie ma ani babci, ani dziadka, czy to jest coś złego? Czy babcią może być tylko mama mamy lub taty? Przecież wymyślenie sobie babci, która w dodatku jest super babcią to nic złego, no chyba, że podciągnie się to pod kategorię „kłamstwo” bo wiadomo, że kłamać nie wolno i kłamstwo jest czymś złym. Ale już traktowanie obcej, samotnej starszej osoby jak prawdziwej babci jest czymś dobrym i szlachetnym, bo daje radość dwóm stronom.
Przyznam szczerze, że urzekły mnie te opowiadania, jeśli chodzi o mnie to nie mam oporów przed rozmowami z moją sześcioletnią wnuczką na żaden temat, nawet odnoszący się do związków jednopłciowych.
W opowiadaniu o babci, która ożeniła się ze swoją długoletnią przyjaciółką pięknie to zostało wytłumaczone i myślę, że dziecko, które przeczyta i zrozumie sens tej historii nie będzie miało oporów przed akceptacją takiego związku, bo będzie to dla niego tak samo normalne jak małżeństwo babci i dziadka.
(…) Babcia tworzyła udany związek od… od kiedy Karo pamiętała. Dziadka znała tylko przez chwilę, a potem pojawiła się Zosia. Żeby odróżnić je od siebie, mówiła o nich babcia i bucia. Nigdy się nie zastanawiała, czy może to być dla kogoś dziwne. To, że w taki sposób żyje jej rodzina. (…)
Cieszę się, że autorzy sięgnęli również po tematy zdrowotne. Kiedy złamałam biodro widziałam jak ważną czuła się moja wnuczka, kiedy prosiłam ją o pomoc. Czasami prosiłam ją o coś, co z łatwością sama bym zrobiła, ale ta powaga na jej twarzy, kiedy czuła się wówczas kimś ważnym dla mnie naprawiała moje małe oszustwo.
Dzieci nie zawsze i nie o wszystkim pamiętają chociaż powtarza się im to po kilka razy. Myślę, że wytłumaczenie dziecku, dlaczego dorosły człowiek nie pamięta czegoś co robił setki razy nie jest łatwą sprawą. Jestem jednak przekonana, że i ten problem udało się autorom wytłumaczyć.
Przyznam szczerze, że książka dostarczyła mi wielu emocji chociaż już dawno przestałam patrzeć na świat oczami dziecka. Ale w tej książce wszystkie opowiadania są pełne emocji, mądrych sformułowań i dobrych rad.
Moim zdaniem to cudowny zbiór opowiadań nie tylko dla najmłodszych i dobrze gdy te opowiadania dziecko przeczyta razem z osobą dorosłą, aby w razie konieczności otrzymać wytłumaczenie trudnych dla dziecka słów jak na przykład „nonszalancko” czy „szarmancko”.
Ta książka pozwala inaczej spojrzeć na świat, zobaczyć go zarówno oczami dziecka jak i starszej osoby i myślę, że zachwyci zarówno dzieci jak i dorosłych.
Zmienia się obraz stereotypowej babci, którą kiedyś postrzegano w ramach obowiązkowego fartuszka i pieczonych pierniczków, robótek na drutach, i siedzeniu w fotelu. Dzisiejsze babcie są zupełnie inne, odważne zarówno pod względem zachowania jak i ubioru i chociaż mają tyle samo lat co miały nasze babcie kiedyś, to są dużo młodsze (przynajmniej w zachowaniu).
To od nas, dorosłych zależy jaki stosunek do osoby starszej będzie miało nasze czy obce dziecko, bo to my pokazujemy im, że babcia czy dziadek to nie tylko staruszkowie, nad którymi musimy przejąć opiekę, bo są nieporadni życiowo, ale że to wciąż osoby pełne życia.
Polecam tę książkę zarówno dzieciom (od sześciu lat wzwyż), jak i dorosłym. Najlepiej jak przeczytacie tę książkę razem z dzieckiem, gwarantuję wówczas podwójną radość. Mnie się to udało i przeczytałam książkę razem z wnuczką i cieszę się, że po odłożeniu jej ona wciąż miała mnóstwo pytań, na które mogłam jej spokojnie odpowiedzieć.
Dziękuję wydawnictwu FRAJDA za tę książkę, która sprawiła zarówno mnie jak i moim wnuczkom ogromną frajdę.
BIEDRONKI Z KALINOWEJ ŁĄKI – Joanna Kalina
O autorce tej książeczki Joannie Kalinie niestety niewiele się dowiedziałam, „wujek” Google uparcie ją ukrywa w czeluściach swoich komnat internetowych.
Biedronki z Kalinowej Łąki to bajeczka edukacyjna dla dzieci od lat 4, do czytania przez mamę, babcię czy innego opiekuna lub starsze rodzeństwo, i dla dzieci od lat 7 do samodzielnego czytania.
PREMIERA KSIĄŻKI 16 LISTOPADA 2020
Duże wyraźne litery i kolorowe rysunki wprost zachęcają do sięgnięcia po tę lekturę.
stron 57
Ania i Hania to dwie biedronki. Ania jest starsza i ma już siedem kropek, a Hania jest młodsza i ma dwie kropki. Biedronki są bardzo ciekawe świata, zwłaszcza młodsza Hania, i nie przeszkadza jej, że ten świat jest przeogromny, bo jest pełen ciekawych rzeczy, które warto by było poznać. Hania czując ducha przygody ciągle sama się gdzieś wybiera bo ciekawość jest silniejsza od wszystkich dobrych rad mamy, siostry, a nawet tajemniczej Babuleńki. Któregoś dnia Hania postanawia poznać świat ludzi, nie wie że może on okazać się bardzo zagrażający dla takiego małego owada. Czy spotkanie ludzi będzie dla niej bezpieczne?
Autorka w tej niezbyt grubej książeczce (książeczki dla dzieci z reguły nie mogą być zbyt grube, aby nie zniechęcić początkujących czytelników długą fabułą) porusza kilka ważnych, nie tylko dla dziecka tematów.
Pięknie pokazuje siostrzaną miłość opartą na odpowiedzialności starszej siostry za młodszą i chociaż czasami młodsze rodzeństwo potrafi być bardzo irytujące, to miłość zdoła zawsze każde rozdrażnienie zachowaniem niesfornego malucha pokonać.
(…) Siedmiokropce nie dawało jednak spokoju to, że Hanka znów zniknęła. Miała ochotę utrzeć jej nosa i nie podejmować kolejnych poszukiwań, ale siostrzane serce nie pozwalało jej na taką obojętność. (…)
Mała biedronka jest ciekawa świata i jednocześnie nieświadoma czekających na nią niebezpieczeństw. Tak jak każde niemal dziecko, które na przykład wchodząc na parapet okna nie zdaje sobie sprawy z tego, że za tym oknem może być ogromna przepaść.
(…) Nie spodziewała się, że podczas nowej zabawy może spotkać ją coś złego. Tym złym okazała się pajęczyna rozciągnięta pomiędzy źdźbłami trawy. Hania wierzgała na prawo i lewo, jednak im gwałtowniej się poruszała, tym głębiej zatapiała się w pajęczej pułapce. (…)
Kolejnym, moim zdaniem ciekawym i myślę, że również bardzo edukacyjnym tematem dla dziecka jest pokazany przykład opieki nad zwierzątkiem. Dzieci często chcą mieć w domu jakieś stworzonko, ale nie zawsze wiedzą jak z nim postępować. Zamknięta w słoiku biedronka niby miała wszystko co na zewnątrz: światło, trawkę, mech ale nie miała dwóch najważniejszych: świeżego powietrza (a potem to już powietrza w ogóle) i swobody jaką daje jej wolność z latania.
(…) W słoiku panował nieznośny zaduch. Było gorąco i sucho, tak, że biedroneczka z trudem łapała każdy kolejny oddech. Chwilami zasypiała i jakby odpływała gdzieś w zupełnie inny wymiar. (…)
Myślę, że każde dziecko , które przeczyta tę książeczkę będzie świadome tego jak bardzo może skrzywdzić małego owada czy innego robaczka zamykając go w słoiku czy pudełku.
Na przykładzie małych stworzonek, młody czytelnik widzi, że oprócz bezgranicznej troski rodzica, wielką wartość ma przyjaźń, bo kto jak nie przyjaciele potrafią uratować z każdej opresji.
Świat ukazany z perspektywy małej biedronki uświadamia również, że bez względu na to, kim się jest, lub jak się wygląda, to każdy jest na swój sposób piękny. Dzieci często bywają nieświadome tego, bywa, że śmieją się z kogoś, kto jest gruby, lub chodzi w podartych ubraniach, zezowaty czy jąkający się. Dobrze, kiedy mają mądrych rodziców, którzy nie pozwalają na to, aby szydzić z innnych tylko za to, że ktoś jest inny.
(…) My biedronki, jesteśmy wyjątkowe bez względu na to ile mamay kropek. Ludzie wierzą, że przynosimy szczęście. Znasz już kilka moich koleżanek i sama pewnie zauważyłaś, że choć jesteśmy bardzo podobne, to jednak każda z nas jest inna. (…) Jak tylko przejdziesz do starszaków, znajdziesz przyjaciół nie tylko wśród chrząszczy takich jak my. (…)
Polecam tę książeczkę zarówno do czytania dzieciom, które jeszcze same tego nie potrafią robić, jak i dla dzieci, które już czytają samodzielnie. Moja cztero i pół letnia wnuczka była bardzo zasłuchana, kiedy czytałam jej tę bajeczkę. Ba… nawet co jakiś czas komentowała i zadawała pytania, tak bardzo zaciekawiły ją przygody Hani.
Dziękuję Wydawnictwu Nowoczesne za tę ciekawą i pełną dobrych rad opowieść o świecie owadów, który dzieci widzą z zupełnie innej perspektywy.
ALEK I PAN PARASOL – Agnieszka Lis
Agnieszka Lis jest częstym gościem w moich skromnych książkowych progach i nie tylko dlatego, że jest przemiłą, szczerą i bezpośrednią osobą, ale dlatego, że pisze dość specyficznie, nostalgicznie, a ja jej książki po prostu uwielbiam. Pisałam o tej pisarce już wiele razy i jeżeli ktoś chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o niej, to zapraszam do moich wcześniejszych wpisów: Huśtawka, Latawce, Karuzela, Pozytywka, czy Samotność we dwoje.
Alek i Pan Parasol, to pierwsza książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać, przeznaczona dla dzieci. To pełna humoru książeczka składająca się z kilku opowiadań, w których głównymi bohaterami są sześcioletni chłopiec i jego magiczny przyjaciel.
stron 54
Alek ma 6 lat. Któregoś dnia biegnąc do dziadków zauważył obok śmietnika stary parasol. Niewiele się zastanawiając zabrał go ze sobą i poprosił dziadka o naprawienie. Od tej chwili Alek i Pan Parasol stali się nierozłącznymi przyjaciółmi, dla których czas spędzony razem był nie tylko wspaniałymi przygodami, ale również czasem nauki zachowania w różnych dziecięco-życiowych sytuacjach.
Alek jest dzieckiem takim jak wielu chłopców. Beztroski, radosny i szczęśliwy, a czasami psotliwy.
(…) Alek zastanawiał się, jak mama przyjmie jego nowego przyjaciela. Nie zawsze reagowała z entuzjazmem na pomysły Alka. Nie spodobała jej się żaba w cukiernicy i nie przekonał jej argument, że żabie też się należy coś słodkiego do życia. Podobnie było z hodowlą patyczaków w szafce z mąką, a także wyhodowania ropuchy z kijanek, podjęta przez Alka w kuchennym zlewie. (…)
Dawno temu, kiedy moje dzieci były małe, bardzo często czytałam im książeczki, teraz odkąd mam wnuczkę moja miłość do literatury dziecięcej wróciła, i dumna jestem z tego, że moja wnusia czerpie z tego mojego czytania taką samą satysfakcję jak babcia.
Ta książeczka jest tak właściwie poradnikiem dla dorosłych i dla dzieci, jak poradzić sobie w niektórych sytuacjach.
Autorka udowadnia, że nie ma nic lepszego nad zabawy na świeżym powietrzu i zachęca do zabaw na podwórku, bez względu na pogodę, bo przecież nie ma złej pogody, może być tylko nieodpowiedni do niej ubiór. Moim zdaniem jest to bardzo ważne w dzisiejszej dobie komputeryzacji, gdzie już trzyletnie dzieci potrafią płynie posługiwać się smartfonem, laptopem czy tabletem, włączać samemu bajki i filmy. Pół biedy jak są to bajeczki zabawne lub edukacyjne, ale ileż mamy teraz bajek prezentujących przemoc, zło, strach. Czy nie lepiej zamiast tego pobiegać z piłką, pojeździć na rowerze, albo usiąść i poczytać dziecku zabawną książeczkę?
(…) Alek ucałował dziadka, porwał parasol i wybiegł na podwórko. Tam bawił się z kolegami. Przestało już padać, nikomu nie chciało się siedzieć w domu. Długo razem biegali. Bawili się świetnie, aż… chłopiec się przewrócił. Nie pierwszy raz oczywiście. Mali chłopcy przewracają się dosyć często, prawda? (…)
Pięknie przedstawione relacje nie tylko między dzieckiem a dorosłym – między wnuczkiem i dziadkiem, czy między synem i rodzicem, ale również relacje między dorosłymi, a nawet śmiało mogę napisać BARDZO dorosłymi, czyli seniorami.
(…) Babcia do herbaty przygotowała jeszcze kilka ciasteczek. Potem obydwoje siedzieli na kanapie, zmieniali kasety i przytulali się do siebie. Nawet gdy światła wszędzie dookoła już pogasły i kiedy Alek z Panem Parasolem już dawno spali. (…)
Czyż nie jest to przykładem szczęścia? A przecież jeżeli chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe, to powinniśmy zadbać o to sami, pokazując im na czym to szczęście polega.
A szczęście to nic innego, jak umiejętność dzielenia się z innymi i tu również autorka w bardzo ciekawy sposób zachęca dzieci do dzielenia się.
Wiadomo, że nie wszystkie dzieci chcą dzielić się tym co stanowi ich własność, są takie, które nie uznają wręcz korzystania innych, z ich zabawek, są zazdrosne o ludzi (mamę, tatę, babcię, rodzeństwo) nie zdając sobie sprawy z tego, że przecież kiedy one coś komuś dają do zabawy, to potem będą miały okazję pobawić się jego zabawką.
Na uwagę w tej książeczce zasługuje również podejście do przyjaźni. Piękne i takie prawdziwie dziecięce. Przedstawiona tu przyjaźń między chłopcem a rzeczą – w tym przypadku parasolem, a właściwie to Panem Parasolem, to często spotykane u dzieci zjawisko, nie zawsze jednak postrzegane przez dorosłych jako coś pozytywnego. Dzieci często wymyślają sobie przyjaciół, czasami jest to lalka lub inna zabawka, a czasami przybyłe z wyobraźni dziecko. Moja wnuczka na przykład, ma przyjaciółkę Mariannę. Potrafi opowiadać o niej godzinami, w my doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że Marianna żyje tylko w jej fantazji.
Ta książeczka jest przeznaczona dla dzieci, ale dobrze by było, aby dziecko czytało ją razem z kimś dorosłym. Nie wszystkie dzieci mają bowiem szeroki zasób słów, i dla mojej wnuczki, która ma niecałe trzy i pół roku, niektóre wyrazy były problemem, który musiałam wytłumaczyć. Dla nas dorosłych słowa takie jak „leciwy”, „kandyzowany”, „sędziwy” czy „hierarchia” to słowa, których znaczenie znamy od lat, ale dziecko może się poczuć w nich nieco zagubione.
Polecam tę książeczkę wszystkim rodzicom i babciom/dziadkom do wspólnego czytania. Oczywiście polecam również dzieciom, które już czytają samodzielnie. Ta lektura jest niby dla czytelników w wieku 6+ ale moja trzyletnia wnuczka, też się przy niej nieźle bawiła. Szczególnie, że tekst został obrazkowo przeplatany ilustracjami pani Patrycji Posyłajki.
Zapraszam do lektury i dziękuję Autorce oraz wydawnictwu EZOP za możliwość poznania zabawnych przygód Alka i jego przyjaciela.
WIEWIÓRKA JULIA I MAGICZNY ORZESZEK – Anna Sakowicz & Emma Kiworkowa
Anna Sakowicz urodziła się w 1972 roku. Jest absolwentką filologii polskiej, filozofii i edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Uwielbia wędrówki po meandrach literatury, czarny humor oraz zabawę konwencją literacką. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Publikowała artykuły w prasie pedagogicznej. Prowadzi dwa blogi: Kura pazurem i Anna Sakowicz. Jeden z jej postów został nagrodzony w konkursie przez Onet.pl i Ambasadę Szwajcarii.
Emma Kiworkowa-Prokopowicz, urodziła sięw 1979 w Stawropolu – polsko-ormiańska doktor nauk medycznych, stomatolożka, ortodontka, filantropka i działaczka społeczna. Za swoją działalność charytatywną była wielokrotnie nagradzana. W 2008 została uznana „kreatywną w biznesie, sztuce i modzie” na gali Kobieta Roku „Glamour”. W 2015 odebrała Różę Gali, a w 2018 – „Supergwiazdę Plejady” podczas 3 Wielkiej Gali Gwiazd Plejady.
PREMIERA KSIĄŻKI 15.05.2019
Wiewiórka Julia i magiczny orzeszek to zbiór dwunastu opowiadań dla dzieci w wielu 7-12 lat, chociaż moja wnusia, która ma 3 latka też z przyjemnością ze mną tę książkę „czytała”.
Sześcioletnia Zosia i siedmioletni Franio to dwoje przyjaciół mieszkających w tym samym bloku. Kiedyś Zosia otrzymała od swojej babci magiczny orzeszek, którym jak się trzy razy zastukało w szybkę, to przywoływał rudą wiewiórkę Julię, obdarzoną magicznymi mocami. Troje przyjaciół odwiedzają tajemniczy świat bajkowy, między innymi krainę widzimisów, walczą z gangiem kun, które chcą skrzywdzić wiewiórkę, oraz dzielnie stawiają czoło groźnemu panu dozorcy i jego kotu Daktylowi. Ich przygody to takie małe śledztwa, a oni sami czują się detektywami. Jakie przygody spotkają Zosię, Franka i Julię? Kto pomoże małym detektywom? I dlaczego gang kun tak bardzo nie lubi wiewiórki Julii?
Odkąd zostałam babcią, bardzo chętnie sięgam po książeczki dla dzieci, a ponieważ moja wnuczka bardzo lubi słuchać, jak jej coś czytam lub opowiadam, to oczywiście z tego korzystam.
(…) Istnieją takie rzeczy, które się nawet dorosłym nie śniły, a potrafią przydarzyć się dzieciom. Wystarczy uruchomić wyobraźnię, a zwykłe przedmioty nabiorą magicznej mocy, zwierzęta zaczną mówić, a ludzie staną się odrobinę lepsi… (…)
Ta książeczka jest niezwykle ciekawa, uczy i bawi jednocześnie. Autorki pięknie zadbały o narrację i stworzyły fabułę, która nawet mnie, dorosłą osobę zaciekawiła.
Powoli budowane napięcie często wpływa na wyobraźnię dziecka, i tu były takie momenty, że wnuczka przytulała się do mnie i mówiła: „babciu boję się”.
(…) Żadne z nich nie wiedziało, w którą stronę powinni iść. Gdzie podziała się kuchnia i blaszka po cieście? Dlaczego znaleźli się nagle w środku lasu? Przecież dzieciom zabraniało się takich wypraw! A Julia nie ułatwiała rozmyślań, ponieważ cały czas biegała wte i wewte. (…)
Ale sporo jest też humoru. W fabułę przygód Zosi i Franka wprowadzone zostały postacie ze znanych bajek dla dzieci jak na przykład Czerwony Kapturek, którą spotkały w czasie jednej z przygód w tajemniczym lesie. Cudowne Widzimisie i ich zdolności magiczne pewnie będą dla niejednego dziecka groszkiem zazdrości.
Smutne sytuacje bardzo często opisane są w zabawny dla dorosłego człowieka sposób, ukazując, że TEN dorosły jest nie tylko miłym, kochającym i odpowiedzialnym, ale również wrażliwym i czasami zmęczonym wybrykami swojego dziecka.
(…) – Dorosłym też się zdarza. Pamiętam, jak płakał mój tata. Umarł mu wtedy brat. – A twojej mamie kto umarł? – Cierpliwość – odpowiedziała Zosia. – I co teraz? Będzie pogrzeb tej cierpliwości? – dziwiła się wiewiórka. (…)
Po tym fragmencie moja wnuczka popatrzyła na mnie nieco smutnym wzrokiem i powiedziała: „ty babciu też kiedyś płakałaś bo byłam niegrzeczna”. To prawda, czasami moja cierpliwość też „umierała”.
(…) Mojej mamie też się wyczerpały! – zauważył. – Wczoraj jak odrabiałem lekcje, krzyknęła, że nie ma już za grosz cierpliwości. Dziwny zbieg okoliczności – zastanowił się. To z pewnością jest sprawa dla małych detektywów! Należało sprawdzić, co działo się z tą cierpliwością, że ciągle brakowało jej dorosłym. (…)
Odpowiednio przekazane dziecku pewne informacje, czasami potrafią zdziałać cuda i dać takiemu małemu człowiekowi sporo do myślenia. A dobrych rad nigdy za wiele, bo uczyć się życia należy zawsze i wszędzie, nawet poprzez książeczki, które są przecież bardzo dobrą pomocą edukacyjną dla dzieci w każdym wieku.
Ta niezwykła książeczka jest czymś w rodzaju poradnika. Jej fabuła bawi, uczy, ostrzega przed nieodpowiednim zachowaniem. Uczy dzieci postrzegania dobra i zła w sposób nie tyle ciekawy, co odpowiedzialny. Ale przede wszystkim jest to książeczka o wielkiej przyjaźni nie tylko samych dzieci, ale również dzieci i zwierząt.
Mali bohaterowie są oczywiście postaciami pozytywnymi, chociaż zdarzają się również ci źli (gang kun), ale nawet tych złych nie da się tak do końca znielubić, chociaż uważam za bardzo wartościowe to, że dziecko czytając tę książeczkę musi nauczyć się poznawania dobra i zła w kontekście nie tylko postaci, ale również zachowań.
Oprócz bardzo ciekawej treści mamy również cudowne ilustracje, które są autorstwa Huberta Grajczaka.
Na końcu książeczki na małego czytelnika czeka niespodzianka w postaci samoprzylepnych kwadracików z bohaterami, które można wykorzystać jako grę Memory.
Polecam tę książeczkę całym sercem, myślę, że ja i moja wnusia będziemy wracać do niej często, ponieważ bardzo polubiłyśmy Zosię, Frania i Julkę a także inne postacie towarzyszące tej trójce małych detektywów. Jedno muszę przyznać… bohaterowie tej książeczki nie mają czasu na nudę, co jest piękne w obliczu dzisiejszej komputeryzacji oraz telewizji i zaślepienia nią dzieci. Myślę, że niejedno dziecko po przeczytaniu tych historyjek zapragnie pobawić się w detektywa, zamiast spędzać czas przed ekranem laptopa czy tabletu.
Moim zdaniem każde dziecko lubi takie opowiastki, pełne zwrotów akcji, wciągających historii czasami z szczyptą dreszczyku, a czasami garstką magii. To cudowna lekcja przyjaźni, empatii i lojalności. Mam nadzieję, że niejeden mały czytelnik otrzyma tę książeczkę w prezencie na Dzień Dziecka.
Książka została przygotowana przy współpracy Fundacji Wiewiórki Julii.
Dziękuję Wydawnictwu EDIPRESSE KSIĄŻKI za propozycję przeczytania tej książeczki, którą będę polecała nie tylko dzieciom, ale również ich rodzicom i dziadkom.