LITERATURA POLSKA
POD SŁÓŃCEM FLORYDY / POD GWIAZDAMI TEKSASU – MIASTECZKO TARPON SPRINGS – Katarzyna Misiołek
(…) Przed drzwiami ich pokoju przystanął. Serce biło mu w piersi tak mocno, jak nigdy, w uszach huczało. Słyszał odgłos pracującego wentylatora, pochrapywanie ojca i miarowy oddech śpiącej u jego boku Maliki i wiedział, że zachowuje się jak psychopata, ale nie potrafił się wycofać. Już nie… (…)
Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimami: Daria Orlicz, Sonia Rosa. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.
Pod słońcem Florydy, część pierwsza dylogii Miasteczko Tarpon Springs.
PREMIERA KSIĄŻKI 17 MAJA 2023
Do miasteczka Tarpon Springs przylatuje trójka dorosłych dzieci Tony’ego Kubiaka, wychowanego w Detroit Amerykanina polskiego pochodzenia, na chrzest najmłodszego dziecka ich ojca. Edyta, ma niebawem poślubić teksańskiego bogacza, Iga, mieszka na stałe w Nowym Jorku, a Ignacy, jakiś czas temu wybrał Alaskę. Nowa partnerka Tony’ego to piękna ciemnoskóra Malika. Kobieta wzbudza pożądanie, otaczają ją pragnący jej mężczyźni, w tym… zakochany w niej Ignacy, który zaczyna się zachowywać coraz bardziej desperacko. Atmosfera pomiędzy bohaterami się zagęszcza… Czy Malika porzuci znacznie od siebie starszego męża? A może Ignacy nie ma u niej najmniejszych szans? Każdy ukrywa w sercu jakiś sekret. Ktoś kocha, ktoś cierpi, ktoś inny jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie… Tarpon Springs to niewielkie miasteczko. Jedno z tych, które zawsze skrywają największe tajemnice! Czy rodzina Tony’ego spędzi czas rodzinnie i miło, czy coś zakłóci tę rodzinną sielankę?
Pod gwiazdami Teksasu, część druga dylogii Miasteczko Tarpon Springs.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2023
Ślub Edyty i Stevena zbliża się wielkimi krokami, jest to kolejna okazja do spotkania rodzeństwa rodziny Kubiaków. Z całych Stanów do upalnego miejsca w okolicach Woodville zjeżdżają się goście jednej i drugiej strony przyszłych małżonków, ale czy wszystko odbędzie się malowniczo? Malika i Ignacy nie potrafią zapomnieć o tym co się między nimi wydarzyło. Nic tak naprawdę nie stoi na przeszkodzie, aby się połączyli w miłosnym gniazdku. Na ranczu przyszłych teściów Edyty atmosfera z godziny na godzinę się zagęszcza, przyszła panna młoda jest u kresu wytrzymałości psychicznej, a przyszły pan młody… chyba nie dojrzał jeszcze do małżeństwa. Co się wydarzy zanim rodzina Kubiaków rozjedzie się do swoich domów?
Katarzyna Misiołek nie pisze książek lekkich, łatwych i przyjemnych i tu mam na myśli oczywiście fabuły, ale muszę przyznać, że jej książki czytam zawsze z przyjemnością.
Kiedy zaczęłam czytać tę lekturę to pierwszym co sobie pomyślałam było, że jest to lekka powieść obyczajowa o pewnej rodzinie i autorka postawiła tym razem na relaks czytelnika.
Jednak im głębiej „wchodziłam” w fabułę, tym bardziej się przekonywałam, że lekko nie będzie. Z każdym kolejnym dniem na jaw wychodziły nowe, skrzętnie dotąd skrywane sekrety.
(…) Weszła do łazienki i zerknęła w lustro. Cerę miała świeżą, promienną, ale w oczach nie dostrzegła blasku. „Od jak dawna jestem aż tak nieszczęśliwa?” – zastanawiała się, wklepując w policzki odrobinę kremu. (…)
Poznajemy tutaj dość specyficzną rodzinę. Antoni i jego była żona są rodzicami trójki dorosłych już dzieci. Każde z nich boryka się z innymi problemami, które odnoszą się zarówno do sfery uczuciowej jak i materialnej.
Nie wszyscy mieszkają w Tarpon Spring, starsze dzieci porozrzucane są po świecie, ale z okazji chrzcin swojej przyrodniej siostrzyczki, której Antoni został ojcem wiążąc się z dużo młodszą od siebie Maliką, kobietą ciemnoskórą, spotykają się w miasteczku, w którym mieszkają ich rodzice.
Miało być miło, rodzinnie i przyjemnie, ale…
No właśnie, w życiu każdego bywają i miłe dni i takie, o których człowiek chciałby szybko zapomnieć.
W egzotycznej scenerii gorącej Florydy autorka wplątuje bohaterów w zakazaną miłość przepełnioną erotyzmem i poczuciem winy. Brutalnie wprowadza do fabuły i życia jednej z bohaterek gang harleyowców, który sporo namiesza i zapewne wielu czytelnikom podniesie ciśnienie. Ale przede wszystkim wprowadza nas – czytelników – do rodziny tak barwnej pod względem osobowościowym każdej postaci (i nie mam tu na myśli jedynie koloru skóry), że ja nie potrafiłam oderwać się od ich życia, a ich kolejne dni śledziłam z czystą ciekawością.
Autorka porusza w tej powieści wiele poważnych tematów, które często są tematami tabu w wielu kręgach. Pisze między innymi o bulimii, rasizmie czy o problemach z nastoletnimi dziećmi. Losy każdego toczą się w trudnych do przewidzenia kierunkach, a zakończenie pierwszej części… no cóż, mnie po prostu wbiło w fotel.
(…) Spotkanie z agresywnymi mężczyznami i ich wulgarne, erotyczno-rasistowskie uwagi na dobre wytrąciły ją z równowagi. Nienawidziła rasizmu, sama nie wiedziała, czy bardziej ją przeraża, czy obrzydza, bo nie było według niej bardziej plugawego występku, niż pozwolić drugiemu człowiekowi poczuć się upodlonym… (…)
W ten zimny i nieprzyjemny czas styczniowy autorka proponuje kilka upalnych dni na Florydzie i w Teksasie. Myślę, że nie tylko słońce Florydy rozpali emocje, ale i fabuła tej książki, którą gorąco polecam, szczególnie tym, którzy nie znają jeszcze „pióra” Katarzyny Misiołek, bo, którzy czytali już jej książki, z pewnością sięgną po dylogię Miasteczko Tarpon Springs bez szczególnego polecenia.
I chociaż na początku fabuła będzie się wydawała spokojną, może typowo obyczajową, to od pewnego momentu poczujecie takie emocje, że nie będziecie się mogli od książki oderwać.
Życie w Ameryce nie zawsze jest spełnieniem tego pięknego amerykańskiego snu i chociaż ludzie bywają bardzo przyjaźni i empatyczni to wśród społeczności trafiają się również bardzo czarne owce.
Zatem proponuję przygotować sobie ciepły koc (bo jednak zima w Polsce mimo częstego braku śniegu to nie to co gorąca Floryda czy Teksas), dobrego drinka, herbatę, kakao lub co kto preferuje i siąść do lektury.
Gwarantuję, że to nie będzie czas stracony. Mnie na tyle wciągnęły zawirowania tej rodziny, zarówno te romantyczne, dramatyczne jak i kryminalne (o tak, jest wątek kryminalny) i te obyczajowe, że dwa tomy przeczytałam wprawie w ekspresowym tempie.
(…) Tak, bez względu na wszystko, oni się kochali. Nie łudziła się, że Steve jest idealny. Miał mnóstwo wad i był rozpuszczonym bogatym gówniarzem, ale czuła, że kocha jej córkę, a to było dla niej najważniejsze. Kiedy pomiędzy ludźmi jest miłość, wszystko się jakoś układa. (…)
A autorka tak rozbudziła moją ciekawość co do miejsca, w którym dzieje się fabuła, że zaraz po przeczytaniu książek wyszukałam w Internecie wiadomości i zdjęcia Tarpon Springs (między innymi też, aby sprawdzić, czy jest to miejsce fikcyjne czy prawdziwe) i… jestem pod wrażeniem piękna tego miasta i chętnie wybrałabym się tam na wakacje 😉
POLECAM przeczytać obie części o każdej porze roku, ale teraz zimą, fabuła całkiem dobrze Was rozgrzeje. Myślę, że każdy znajdzie w tych książkach coś dla siebie – jest płomienny romans, jest dramat, jest cząstka kryminału, czyli dla każdego coś…
Dziękuję Autorce za książki i za cudowną przygodę z jej bohaterami, a także za to, że mogłam kilka dni spędzić (chociaż tylko w wyobraźni) w słonecznych miejscach na Florydzie i w Teksasie.
ZIMA W ZAPOMNIANYM SCHRONISKU – Julia Furmaniak
(…) Moje życie zaczęło się toczyć jakby obok mnie… Bo kiedy jednego dnia byłam szczęśliwą narzeczoną, z konkretnymi planami na wspólną przyszłość, to drugiego wszystko, czego pragnęłam, co ceniłam, przepadło bezpowrotnie. (…)
Julia Furmaniak jest autorką, o której jeszcze nie słyszałam. Lubię jednak poznawać nowych autorów/autorki, dlatego bez obaw sięgnęłam po powieść poleconą mi przez Wydawnictwo FILIA. To młoda dorobkiem pisarskim autorka, o której niestety niewiele znalazłam informacji, dlatego wciąż jest ona dla mnie zagadkową osobą, która ma na swoim koncie trzy książki, z których jedną jest właśnie ta, o której wspominam w tym wpisie.
Zima w zapomnianym schronisku to pierwsza część cyklu „Zapomniane schronisko”, powieści obyczajowej z wątkiem świątecznym w tle.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 PAŹDZIERNIKA 2024
Monika rocznicę śmierci ukochanego narzeczonego oraz święta Bożego Narodzenia postanawia spędzić w Samotni – schronisku górskim, które szczególnie ukochał sobie Michał. Aleksander, przyjaciel narzeczonego Moniki wciąż czuje się winny śmierci najlepszego przyjaciela. Wyrzuca sobie, że odpuścił wyprawę w góry, z której Michał już nie wrócił. Wraz z czwórką znajomych dołącza do Moniki, aby w górach uczcić pamięć po zmarłym Michale. Monikę zachwyca zimowy krajobraz polskich gór, ale nieumiejętnie poruszając się po oblodzonym szlaku, skręca kostkę. Grupa przyjaciół postanawia szukać pomocy w starym schronisku, które na pierwszy rzut oka wydaje się opuszczone. Na szczęście okazuje się, że w starej chacie ktoś mieszka. I mimo że Rafał, właściciel, nie jest skory do pomocy grupie młodych osób, ostatecznie proponuje im nocleg. Dlaczego Rafał mieszka w zapomnianym schronisku w towarzystwie jedynie dwóch zwierząt? Czy tragedia, która wydarzyła się Michałowi ma coś wspólnego ze schroniskiem, w którym schroniła się grupa młodych ludzi? Czy święta spędzone z dala od miejskiego gwaru i kolorowej otoczki ozdób okażą się dobrze spędzonym czasem?
Biorąc do ręki tę powieść nastawiłam się na kolejną powieść świąteczną i chociaż i w tej lekturze ten świąteczny czas znajdziemy, to dla mnie nie jest to książka typowo związana z tym okresem.
Jak się dowiadujemy na końcu książki, jest to pierwsza część (dopiero na portalu „Lubimy czytać” odkryłam, że cykl nazwany został: „Zapomniane schronisko”) i szczerze pisząc bardzo jestem ciekawa kontynuacji tej opowieści.
Muszę przyznać, że chociaż fabuła nie wciągnęła mnie od pierwszej strony, to im bardziej się w nią zagłębiałam tym przekonywałam się, że jest coraz ciekawiej.
Autorka podeszła do fabuły (moim zdaniem) bardzo psychologicznie i nostalgicznie. Spotykamy w niej postacie przeżywające żałobę i tęsknotę za utraconym przyjacielem, które połączyła nie tylko solidarna pamięć, ale również piękna przyjaźń.
Mimo zimy, śniegu i mrozu mamy tutaj sporo emocjonalnego ciepła. Grupa młodych ludzi zmuszona do zatrzymania się w miejscu, które od lat nie gościło turystów jest z jednej strony dla nich schronieniem, a z drugiej taką kolebką wspomnień osoby, której już z nimi nie ma.
(…) Nie mieli choinki, nie zjedzą tradycyjnych potraw w wieczór wigilijny, ale nie spodziewała się, że w opuszczonym schronisku poczuje magię świąt jak w żadnym innym miejscu na ziemi. Zapach świeżego igliwia w Sali biesiadnej, śmiechy dochodzące z kuchni i ciepła herbata z suszona pomarańczą, te wszystkie małe rzeczy niosły ze sobą wyjątkową atmosferę, która sprawiała, że czuła się tu lepiej niż w domu. (…)
To nostalgiczna opowieść o tęsknocie, miłości jak i o przyjaźni, współpracy i stracie bliskiej osoby.
Dwoje bohaterów tej opowieści próbuje układać swoje życie walcząc emocjonalnie z przeszłością, która mocno i boleśnie wpłynęła na to ich życie.
Zarówno Monika rozpaczająca po śmierci narzeczonego jak i Rafał, samotnik tęskniący za żoną, którą również w pewien sposób stracił, starają się zbytnio nie rozgrzebywać ran, które wprawdzie bardzo powoli, ale… jednak się goją.
Malowniczo ukazany krajobraz gór oraz dość surowo, ale bardzo realistycznie pokazanie wnętrza zapomnianego schroniska z pewnością zadziałają na wyobraźnię niejednego czytelnika.
Ciekawie moim zdaniem zostały również przedstawione, pod względem osobowościowym postacie bohaterów. Grupa młodych ludzi, każdy z innym podejściem do życia, a jednak dość specyficznie ze sobą połączonych.
Fabuła jest dramatem, ale odnajdujemy w nim wątki pełne nadziei, a nawet bliskości.
(…) – Błagam, nie rób kolejnego wielkiego kroku w tył – wydusił z siebie z bólem. – Róbmy małe, choćby ledwo zauważalne kroki, ale w przód. (…)
Pięknie pokazana przyjaźń grupy studentów jest po części tematem przewodnim tej historii obok miłości prawdziwej i miłości platonicznej, obok tęsknoty za człowiekiem i tęsknoty za uczuciem, obok bolesnej prawdy i złudzenia.
Czy kilkudniowy pobyt w tym pięknym, starym schronisku zmieni coś w życiu Moniki, Rafała, Aleksandra czy Weroniki? Tego zapewne dowiemy się z kolejnej części.
Polecam tę lekturę chociaż nie jest ona ciepłą powieścią świąteczną. Myślę jednak, że krótki wypad w góry wielu osobom sprawi przyjemność.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i dziękuję za możliwość poznania kolejnej, dobrze zapowiadającej się polskiej autorki.
NOWY ROK, NOWE KSIĄŻKI czyli zaczynam 2025 rok książkowo.
Mam trochę zaległości w recenzjach, ale nie wiem czy uda mi się je nadrobić ponieważ częściej skupiam się ostatnio na czytaniu i słuchaniu niż na wydawaniu swojej opinii.
Oczywiście w miarę będę starała się polecać Wam ciekawe książki, z pewnością będzie to można spostrzec w zakładce KSIĄŻKI, KTÓRE PRZECZYTAŁAM będę odnotowywała przeczytane/wysłuchane pozycje, aby w przyszłości nie powtórzyć książki, z którą już wcześnie się zapoznałam, głównie dlatego, żeby nie wracać do tych lektur, które mnie nie zachwyciły.
W postanowieniach noworocznych na 2025 rok umieściłam dla siebie, biorąc pod uwagę wyzwania czytelnicze…
przynajmniej jeden audiobook w miesiącu
przynajmniej jedna książka zagranicznego autora
przynajmniej jedna książka ze stosu wstydu
przynajmniej jedna książka z nowości
Czasami będą to krótkie wzmianki, a czasami dogłębne recenzje, wszystko będzie zależało od weny i mojego zdrowia, które ostatnio dość mocno daje mi w kość, dlatego między innymi nie potrafię się skupić na tym co do tej pory robiłam i jak skupiałam się na promowaniu książek i polecaniu ich czytelnikom.
Z pewnością wszystkie książki, które przeczytam lub wysłucham jako audiobooki znajdą się na FACEBOOKU na mojej stronie KSIĄŻKI IDY, którą polecam chociażby do spontanicznego odwiedzenia.
Zaczynam moją przygodę z książkami roku 2025 od audiobooka.
1/2025
Zaczęłam od audiobooka Michała Czerneckiego. Bardzo chciałam tę książkę przeczytać, ale nigdzie nie mogłam jej dostać. Dlatego cieszę się, że udało mi się ją odnaleźć na STORYTEL.
To bardzo szczere i przejmujące wyznanie aktora, któremu dojście do miejsca w jakim jest teraz było bardzo wyboiste, zarówno pod względem emocjonalnym, prywatnym jak i zawodowym.
Lektorem książki jest sam autor, co dodatkowo zbliża czytelniczka do tego o czym mówi.
Szczere, nieco szokujące wyznania młodego człowieka, który od dzieciństwa miał problemy emocjonalne, który szybko musiał zacząć walczyć z nałogami, którymi próbował zatuszować własne emocje i który doszedł tak daleko tylko dzięki determinacji i chęci rozpoczęcia nowego życia.
Polecam tę książkę z różnych powodów. Możemy dzięki niej poznać tajniki zawodu aktorstwa zarówno teatralnego jak i filmowego, ale możemy też spojrzeć na człowieka będącego w szponach nałogu innymi oczami.
Możemy również przekonać się jak ważne dla dorosłego człowieka jest to, jak był traktowany w dzieciństwie i jakie pozostały mu po tym okresie traumy czy wspomnienia.
Jeżeli lubicie książki autobiograficzne to gorąco polecam tę pozycję.
PANNY NA WYDANIU. SAGA WARSZAWSKA. – Katarzyna Maludy
(…) Panny na wydaniu. Już czuło się atmosferę rywalizacji, zawoalowanej wojny podjazdowej, strachu i nadziei, Każda z matek czy opiekunek starała się szacować szansę swoich podopiecznych. Czy będą miały powodzenie, czy spędzą ten bal stojąc smętnie u ich boku? Czy to dziś spotkają tego kogoś, kto niedługo potem zawita w ich domu z prośbą, by mógł tam gościć częściej? (…)
Katarzyna Maludy lubi podróże, ale wędrówki tylko w przestrzeni jej nie wystarczają. Z wykształcenia jest polonistką i historyczką. Do niedawna dobrze się czuła w Warszawie, teraz uczy się kochać Wielkopolskę i Poznań. Prywatnie to mama i babcia. Uważa się za mola książkowego, ale zakochana jest również w fortepianie.
Panny na wydaniu, to pierwsza część Sagi Warszawskiej, połączenie romansu z powieścią obyczajową i dużą dawką historyczną.
Hrabia Hieronim Żarski znakomicie potrafił zarządzać ziemskimi majątkami, które powierzyły mu w opiekę rodziny Walewskich i Łączyńskich. Nie potrafił jednak zupełnie radzić sobie z kobietami, a tu aż dwie zwaliły mu się na głowę i ściągnęły kłopoty: panna Florentyna Glińska jest prekursorką feminizmu, przybyła z Paryża, by zorganizować pogrzeb sławnej Marii Walewskiej. Okazało się też, że rodzona córka hrabiego, Helenka, którą chciał umieścić w klasztorze, by zapewnić jej spokój i godne życie, musi wyjść za mąż, by odziedziczyć majątek. Cały ten chaos to zbyt trudne zadanie, by uczciwy, pracowity i prostoduszny hrabia Hieronim sobie z nim poradził. Na szczęście nie był z tym sam. Czy zarządca ziemski ugnie się przed miłością jaka spotka jego córkę? A może sam wpadnie w jej uniesienie? Czy jakaś kobieta sprawi, że oprócz pracy ważne stanie się dla hrabiego również coś innego, coś bardziej uduchowionego?
PREMIERA KSIĄŻKI 07 MAJA 2024
Po książki z historią w tle sięgam z ogromną przyjemnością, od zawsze ciekawią mnie losy nie tylko Polski. A jeżeli bohaterką jest kobieta radząca sobie w życiu, to tym chętniej w taką fabułę się zagłębiam.
Nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki tej autorki, ale już wiem, że chętnie sięgnę po dalsze części SAGI WARSZAWSKIEJ.
Akcja powieści toczy się w Kiernozi, Walewicach i Warszawie. Autorka bardzo obrazowo pokazuje, jakie zmiany zachodziły w Polsce w pierwszym dwudziestoleciu XIX wieku. Towarzysząc bohaterom czytelnik ma okazję odbyć spacer po Ogrodzie Saskim, który zniszczony podczas insurekcji kościuszkowskiej zmieniał się z francuskiego ogrodu w park w stylu angielskim, a w akcję powieści wplecione są różne wydarzenia historyczne.
Fabuła książki odnosi się do wydarzeń w XIX wieku, kiedy dominacja Napoleona w Europie była dość znaczna, co oczywiście było na rękę Rosji będącej wówczas polskim zaborcą.
W tle wydarzeń dnia codziennego dworu w Kiernozi, autorka przybliża czytelnikom koszmar wojenny, a w szczególności dramatyczną niewolę jednego z bohaterów, który po klęsce pod Berezyną trafił jako jeniec pod rządy okrutnego Rosjanina.
Życie ówcześnie żyjących ludzi, nawet w dobrze sytuowanych dworach nie należało do lekkich i przyjemnych. Zwyczaje ogólnie przyjęte, szczególnie te dotyczące wychowania córek tak aby były dobrą partią dla potencjalnego kandydata na męża nie wszystkim się podobały.
Młoda Helenka Żarska oddana do klasztoru mogła spędzić życie w zamknięciu i pod srogą władzą siostry przełożonej według której nawet niewinny uśmiech był ciężkim grzechem karanym chłostą. Na szczęście ciotka dziewczyny zapisała w spadku majątek zarządzany dotychczas przez ojca Heleny przekazując ścisłe wytyczne co do dziedziczenia.
Ową ciotką była znana w kręgach zarówno bogatych jak i chłopów Maria Walewska, za młodu wydana za mąż za człowieka, którego ani trochę nie darzyła uczuciem, a która później rozkochała w sobie samego Napoleona zostając jego faworytą.
Historia młodziutkiej Heleny pokazuje jak dziewczęta i młode panny uzależnione były od rodziców, a w szczególności od ojców, którzy mieli decydujące zdanie na temat przyszłości córek.
Kobiety pragnące wyzwolenia, zdobywające wykształcenie lub chcące po prostu być samodzielnymi, postrzegane były przez społeczeństwo jako niemoralne, chociaż ich zachowanie z moralnością nie miało nic wspólnego.
(…) Wieczorami, kiedy potwornie zmęczona Florentyna kładła się spać i z tego zmęczenia zasnąć nie mogła, czytywała pamiętnik Marii Walewskiej. Przypominały jej się teraz słowa, którymi Marysia starała się usprawiedliwić swój romans z Napoleonem. Niech się pani nie lęka. Proszę tylko iść za radami gorących stronników ojczyzny. Czemu wątpi pani w dobro, które może pani wyświadczyć. (…)
Młoda dziewczyna zakochana w równym sobie wiekiem młodzieńcu mogła zostać zignorowana jeżeli w grę mogło wchodzić zawarcie związku małżeńskiego z pobudek majątkowych lub politycznych.
Florentyna Glinicka mimo dość młodego wieku, postrzegana była jako stara panna i nikogo nie obchodziło to, że w wielu kwestiach miała więcej racji niż mężczyzna. Ale tak ten świat wówczas funkcjonował.
Ta książka z jednej strony jest powieścią polityczną z mocną historią w tle, a z drugiej pięknym romansem, któremu kibicowałam od samego początku.
Bardzo ciekawa jestem jak potoczyły się dalsze losy Helenki i Florentyny, czy obie kobiety znalazły szczęście takie, na jakie zasłużyły.
Polecam tę książkę zarówno miłośniczkom romansów jak i czytelnikom preferującym powieści historyczne, bo ani jednego ani drugiego tutaj nie brakuje.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki, obok książek której z pewnością nie przejdę obojętnie.
W TĘ GRUDNIOWĄ NOC – Dorota Dea Makowska
(…) Chyba przestanę lubić święta – pomyślała z goryczą. Nie ma już w nich magii i spokoju, tylko ból i kłótnie. Jak na zawołanie przed jej oczami pojawiła się scena z jednej z istotniejszych kłótni, o której jej mąż nie wie do dzisiaj, której nie załagodziła żadna Wigilia. (…)
Dorota Dea Makowska urodziła się w 1992 roku, mówi o sobie, że urodziła się po to, by w kolejnych latach życia oswajać Słowa. Jest autorką tomików: „Wykrzyczane ciszą”, „Misterium M.A.R” i „Słabość”, zbioru opowiadań świątecznych: „Cuda, jak płatki śniegu” oraz książki „Bądź moim światłem”.
W tę grudniową noc to powieść psychologiczno-obyczajowa z wątkiem świątecznym.
PREMIERA KSIĄŻKI 31 PAŹDZIERNIKA 2023
Życie Iwony i Roberta splatało się ze sobą od czasów studenckich. Połączyły ich nie tylko studia, miłość do książek czy kawy, ale i przeświadczenie, że razem będą szczęśliwi. Kiedy po kilku wspólnych latach udało im się spełnić marzenia o rodzinie, pewnego świątecznego dnia do głosu doszły upór, egoizm i niezdrowa ambicja. Stali się rodziną, w której dominują negatywne emocje, kłótnie i wzajemne żale. Pewnego dnia, gdy wracali z przesłuchania sądowego, na ośnieżonej drodze doszło do kolizji i małżonkowie zmuszeni zostali do noclegu w przydrożnym motelu. Wspólnie spędzona noc okazała się czymś w rodzaju pojednania. Czy Robert dotarł do sumienia Iwony? Czy pięcioletni Jaś będzie miał szansę dorastać w rodzinie pełniej miłości? Czy kolejna grudniowa noc wystarczy, by odnaleźć to, co sami zniszczyli i stracili?
Chociaż okładka książki jest bardzo świąteczna nie zaliczyłabym tej lektury do typowo świątecznych, chociaż coś jak namiastka świątecznego cudu w tej historii jest.
Fabuła odnosi się do trudnego związku małżeńskiego, w którym w pewnym momencie zaczynają dominować bardzo złe emocje. Małżonkowie albo ciągle się kłócą, albo nie odzywają się do siebie.
Iwona jest bardzo trudną osobą, skupiona na swojej pracy i na sobie, nie potrafi nikomu okazać uczuć. Matkę traktuje jak niepotrzebny nikomu balast, męża jak podwładnego i nawet dla syna, na którego czekała i którego pragnęła nie potrafi wykrzesać odrobiny takiej miłości, której od matki oczekuje dziecko.
I chociaż pod koniec książki autorka zadbała, aby ta kobieta przeszła całkowitą metamorfozę to i tak nie potrafiłam jej polubić.
Zupełnie inaczej postrzegałam Roberta i Alicję, czyli męża i matkę Iwony. Oboje ciepli, empatyczni i bardzo uczuciowi potrafili wybaczyć Iwonie jej bardzo chłodne i apodyktyczne zachowania.
(…) Powtarzał, że przecież nie zawsze było źle – jak w każdym małżeństwie mieli lepsze i gorsze momenty, ale były również takie, kiedy wiedział, że niezależnie od tego, co się wydarzy, będzie o nią walczył. Problemy nie pojawiły się nagle. (…)
Bardzo trudno jest żyć w związku z kimś, kto postępuje toksycznie w stosunku do drugiej osoby.
Nie potrafiłam zrozumieć Iwony, może dlatego, że sama jestem jej przeciwieństwem.
Fabuła momentami jest nieco nużąca, ale momentami aż iskrzy emocjami.
Autorka bardzo się starała, aby pokazać, że każdy człowiek, jeżeli tylko zrozumie swoje negatywne postępowanie potrafi się zmienić na dobre.
(…) – Masz rację, każdy wnuk chciałby mieć fajną babcię, ale tak jak jedni mówią mniej, a inni więcej, tak samo jest z byciem miłym. Niektórzy po prostu nie potrafią być mili. Może w życiu spotkało ich coś trudnego albo smutnego, i nie potrafią być mili dla innych. (…)
W związku Iwony i Roberta zdecydowanie brakowało szczerych rozmów, które są przecież podstawą funkcjonowania każdego zgodnego małżeństwa. Oni długo nie potrafili się nauczyć tego, że czasami szczera rozmowa potrafi zdziałać cuda.
Jak mówi stare powiedzenie: „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Dla Iwony jednak to było nieistotne.
To nie jest łatwa w odbiorze lektura, z psychologicznego punktu widzenia mogę stwierdzić, że jest bardzo trudna, ale warta przeczytania.
Niestety przeszkadzały mi w tekście błędy redakcyjne, na przykład w monologu mężczyzny: „Mówiłem, że mam brata”, następowało zdanie: „Artur urodził się jak miałam cztery lata”. Albo: „…jeździłam tam czasem sam”.
Takich chochlików w tekście znalazłam sporo i myślę, że korekta autorska i redaktorska zostały niedbale przeprowadzone.
To moje pierwsze spotkanie z „piórem” tej autorki i nie wiem, czy kiedyś jeszcze sięgnę po którąś z jej powieści, ale polecam ją tym, którzy lubią powieści obyczajowe z nutką dramatu i szczyptą romansu. Nie zachwyciła mnie ta powieść, ale i też nie zanudziła.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem REPLIKA.