powieść historyczna
KAMIENICA SHOPENHAUERÓW – Anna Sakowicz
(…) Przed sobą miała twarz jednookiego złodziejaszka. Uśmiechał się cynicznie, ale też było w wyrazie jego twarzy coś kuszącego. Nie cofnęła się jednak, by go wpuścić. (…) spoglądali na siebie w milczeniu. Pierwszy raz jej nie szarpnął, nie obłapił za głowę lub szyję, nie napierał na nią ciałem. (…)
Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.
Kamienica Shopenhauerów to powieść obyczajowa retro z mocnym wątkiem kryminalnym.
PREMIERA KSIĄŻKI 17 KWIETNIA 2024
Frieda jest siostrzenicą kuchmistrzyni zatrudnionej w jednym z najznakomitszych gdańskich domów, rodziny Shopenhauerów. Dziewczyna marzy o własnej karczmie, ale póki co musi się podszkolić pod okiem dobrej kucharki. W domu Shopehauerów zostaje przyjęta dość ciepło zarówno przez służbę jak i państwo Johannę i Heinricha. Pewnej nocy Frieda zastaje w domu złodziei, boi się jednak komukolwiek o tym wspomnieć. Kiedy wydaje się, że wszystko układa się w miarę dobrze, dochodzi do makabrycznej zbrodni, z rąk opryszków ginie ciotka dziewczyny. Frieda wciąż pamięta opryszków, którzy nocną porą odwiedzili dom Shopenhauerów i podejrzewa, że jeden z nich mógł w zemście zabić kuchmistrzynię. Młodzi mężczyźni mocno zakorzenieni w pamięci dziewczyny nie pozwalają jej o sobie zapomnieć i wreszcie w obliczach strachu Frieda wyznaje prawdę, w głębi duszy nie wierząc jednak, aby złodziej z jednym okiem mógł być mordercą. Przekonuje ją również do tego przyjaciel tajemniczego młodzieńca, który poruszył serce dziewczyny piękną grą na piszczałce. Czy mordercą Anny jest jeden z opryszków, czy może ktoś mieszkający w domu Shopenhauerów? Czy Fridzie uda się dojść do prawdy i dlaczego zamknięcie w lochu jednookiego złodzieja wzbudziło wśród gdańszczan tak wielkie oburzenie, że doszło w mieście do zamieszek? Komu powinna zaufać Frieda by rozwikłać zagadkę śmierci ciotki?
Po książki Anny Sakowicz sięgam z prawdziwą przyjemnością, bo wiem, że jest to pisarka, która bardzo się stara nadaniu swoim powieściom rzeczywistości, o której w danym momencie pisze. I w tej książce widać ogromną pracę jaką autorka włożyła w to, aby opowieść o młodej kuchmistrzyni stała się dla czytelników wiarygodną.
Muszę przyznać, że kryminalna fabuła powieści nieco mnie zaskoczyła, ale świadczy to tylko o tym, że Anna Sakowicz potrafi sobie poradzić z każdym gatunkiem literackim, ponieważ mamy tutaj powieść z mocnym akcentem historycznym odnoszącym się do dawnego Gdańska, a także ciekawą intrygę kryminalną.
Świetnie wykreowane postacie przybliżają czytelników do bohaterów, co z pewnością bardzo pozytywnie wpływa na odbiór powieści. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam i Friedę, młodą kuchmistrzynię i służącą Aghatę jak i dwóch młodych opryszków Bena i Roberta.
Piękna okładka już zbliża czytelników do okresu o jakim pisze autorka i chociaż mogłoby się wydawać, że jest to sielankowa opowieść o domu zacnej gdańskiej rodziny, to mamy tutaj również kilka wątków, które bardzo poruszą zapewne niejedno serce. W tym konkretnym przekazie mam na myśli rodzinę jednego z opryszków, który zatrzymał się w domu swojego wuja. Pokazane przez autorkę, brud, smród i ubóstwo połączone z przemocą i nadmiernym używaniem alkoholu to równie ciemna strona fabuły jak morderstwo dokonane w środku miasta na niewinnej kobiecie.
(…) – Stary łajdak – szepnął Robert i mocniej zacisnął palce na piszczałce. Potem złapał dziewczynkę za rękę i podwinął jej rękaw. Tak jak się domyślał, na skórze małej widać było sine ślady. (…)
Dla dodania pewnego rodzaju tajemniczości autorka kilka rozdziałów powieści zatytułowała imieniem dziewczynki, która przyszła na świat właśnie w tej patologicznej rodzinie, a losy której zapewne zostaną rozwinięte w kolejnej części tej historii, której zapowiedź już możemy zobaczyć na okładce książki.
Przyznam szczerze, że bardzo emocjonalnie podeszłam do wątków odnoszących się do tej rodziny, która została pokazana tak obrazowo, że podczas czytania wręcz czułam odór wydobywający się z mieszkania tych ludzi.
Ale jeśli chodzi o zapachy, to muszę przyznać, że towarzyszyły mi i przyjemne doznania, kiedy główna bohaterka królując w kuchni przygotowywała apetyczne dania, używając do tego wielu ziół i zapachowo-smakowych dodatków.
Pięknie pokazane życie osiemnastowiecznego Gdańska, w którym kontrastuje przepych z nędzą, miasto kuszące zakazanymi rozkoszami, a z drugiej strony zwykłe życie mieszkańców, w którym kary za przewinienia potrafią być bardzo dotkliwie i za kradzież można zawisnąć na szubienicy, a jednocześnie pozwala się na to, żeby mężczyźni traktowali swoje żony i dzieci jak worki treningowe, a pracodawcy dla przykładu chłostali służbę to z pewnością obrazy, które na długo pozostaną w pamięci czytelnika.
Dokładność z jaką autorka opisuje zarówno stroje ówczesnych ludzi i to nie tylko mieszczan, ale i służby, a także drobiazgowe opisy przygotowanych potraw czy opisy miejsc, to moim zdaniem prawdziwy majstersztyk.
Tutaj wszystko jest tak realnie pokazane, że momentami trudno uwierzyć w to, że powieść jest fikcją.
Wplecione w tekst nazwy i powiedzonka jakie powszechnie słychać było w tamtym Gdańsku, to wisienka na torcie. Ubarwiły one historię do tego stopnia, że chciałoby się na chwilę „wskoczyć” do tamtego Gdańska.
(…) Przedproża kamienic ciągnęły się wzdłuż całej ulicy, każde z nich wyłożone zostało kamiennymi płytami. Prowadziły do nich szerokie schody, a ciężkie ogrodzenia zabezpieczały je od ulicy. Pomiędzy przylegającymi do siebie przedprożami wznosiły się wysokie na cztery lub pięć stóp przymurki. Na nich w kamiennych korytach spoczywały blaszane rury zbierające wodę z dachów, wypływającą na zewnątrz przez paszcze wykutych z kamieni głów delfinów, wielorybów lub innych stworzeń wodnych… (…)
Polecam tę książkę osobom lubiącym zagłębiać się w historię, ja po przeczytaniu tej powieści musiałam pójść na spacer na Główne Miasto i próbowałam sobie wyobrazić miejsca, w których przebywali bohaterowie. Ale polecam ją również miłośnikom kryminałów retro, jak i tym osobom, które lubią ciekawie opowiedziane historie obyczajowe. Myślę, że przy tej książce nikt nie będzie się nudził.
Dziękuję Autorce za ogrom emocji jaki wywołała we mnie ta historia i dziękuję Wydawnictwu FLOW za egzemplarz, który mogłam przeczytać w ramach współpracy barterowej.
KOLCE DZIKIEJ RÓŻY – Ewa Popławska
– Życie, ty jesteś dziką różą z kolcami – rozmyślał dalej. (…) Oczy mu zwilgotniały. Jesteś piękne, barwne niczym paw, ale ulegasz prawom natury, przemijasz i więdniesz jak róża. A twoje kolce ranią boleśnie (…)
Ewa Popławska urodziła się w 1994 roku. Pochodzi ze Słupska, ale na co dzień mieszka w Gdańsku. Studiowała filologię polską i dziennikarstwo otrzymując tytuły magistra. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2017 powieścią „Anita”. Oprócz literatury, interesuje się językiem węgierskim i skokami narciarskimi. Realistka, która uwielbia grzebać w historii. Kocha zwierzęta, a zwłaszcza psy.
Kolce dzikiej róży to saga rodzinna, dramat historyczny z nutką romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 SIERPNIA 2022
Po śmierci Jana III Sobieskiego w Polsce panuje chaos i bezkrólewie, Dwóch kandydatów szczególnie mocno pragnie zdobyć tron. Zwolennicy obu stron przybywają do Gdańska, w tym chorąży Konrad Jezierski i tajemnicze damy von der Berg, które po długiej podróży z Amsterdamu osiedlają się w letnim dworku kandydata na męża jednej z pań, wdowy, niedaleko wsi Oliwa. Kim są tajemnicze panie i czy sympatyzują z tym samym kandydatem na króla co Konrad Jezierski? Kim dla jednej z pań jest przystojny chorąży? Dlaczego córka wdowy von Berg nie może związać się z synem Konrada Jezierskiego mimo łączącego ich uczucia?
Czekałam na tę książkę i to bardzo. Po przeczytaniu dwóch wcześniejszych części sagi Pod złą gwiazdą i Ogniste serca stwierdziłam, że polubiłam główną bohaterkę do tego stopnia, że kibicowałam jej od pierwszych do ostatnich stron.
Myślę jednak, że jeżeli ktoś nie przeczytał wcześniejszych części sagi (co gorąco polecam) śmiało może sięgnąć po tę książkę, ponieważ autorka momentami wprowadza we wcześniejsze wątki.
Ta powieść to cudowna podróż do starego Gdańska, miasta z tysiącem tajemnic, w którym po śmierci króla Jana III Sobieskiego powstał swoisty polityczny rozgardiasz.
(…) Zwolennicy Contiego rzucili się do ucieczki, potracili konie, pozostawili dobytek. Wojska wysłane przez Sasa zatriumfowały ostatecznie i nikt już nie miał wątpliwości, że atak zwieńczy wizytację Contiego. Sam książę z redy patrzył na dym unoszący się kłębami z oliwskich dóbr, słyszał też nawoływania żołnierzy i ryki przerażonych. (…)
Jesteśmy obserwatorami tygla historycznego, który dzięki skrzętnie przygotowanemu research’owi do książki wprowadza czytelników w sam środek politycznych kampanii.
Autorka pięknie oprowadza czytelników po mieście, a ponieważ jestem mieszkanką Gdańska, to wiele tych uliczek i zaułków oraz budowli znam.
Siedemnastowieczny Gdańsk jest jakby drugoplanowym bohaterem tej powieści, opisany został i wprowadzony w fabułę bardzo malowniczo. Wystarczy przymknąć oczy a wyobraźnia podsunie obrazy jadących Długim Targiem powozów czy spacerujących po ulicy Długiej patrycjuszek czy innych osób mieszczańskich czy szlacheckich rodów.
(…) Było się czym zachwycać. Ulica Długa otoczona z obu stron wysokimi, wąskimi budynkami przylegającymi do siebie nawzajem jak do linijki, prezentowała wspaniałe przedproża oraz kunsztowne portale, różne typy fasad, jedne pyszniejsze od drugich, ukazywały przeróżne ślimacznice, rzeźby i maszkarony. (…)
Dość nietypowe jak dla kobiety losy głównej bohaterki są nie tylko intrygujące, tajemnicze, ale z pewnością bardzo interesujące.
Główna bohaterka ma za sobą burzliwą przeszłość, ale czy zazna spokoju wracając do kraju po wieloletniej tułaczce i pod zmienionym nazwiskiem?
Autorka pokazuje nam dawną Polskę, pełną przesądów, intryg, zdrad i romansów.
Poznając bliżej bohaterki i bohaterów tej powieści widzimy jak chęć zdobycia władzy i prestiżu oraz obsesyjna miłość potrafią zmieniać ludzi.
Tu cały czas coś się dzieje i chociaż jest to powieść historyczna, to znajdziemy w niej również wątki romantyczne i dramatyczne. Nie ma czasu na nudę, bowiem wątek historyczny nawet kogoś niezainteresowanego historią Rzeczpospolitej jest w stanie wciągnąć.
To nie tylko powieść historyczna, to piękna powieść obyczajowa, w której dominuje romans, chociaż może trochę nietypowy, a niezaleczone sercowe rany otwierają się po raz kolejny sprawiając ból.
(…) Teraz Konrad obwiniał za śmierć syna tę, której nie mógłby zabić. Choć nie chciał, by obraz Wandy przysłaniał mu rzeczywistość, przed oczami wciąż stawała mu dziewczyna z motłochu, którą najpierw gardził, a potem pokochał. (…)
Historia rodu Sobótków to pełna dramatyzmu, ale i piękna opowieść o kobiecie, którą zgubiła i uratowała miłość. Czy w stosunku do niej sprawdziło się powiedzenie: stara miłość nie rdzewieje?
W tej części do głównej bohaterki – Wandy dołączają dorosłe córki, kobiety różne charakterologicznie, ale bardzo ciekawe osobowościowo. Moim zdaniem autorka nietuzinkowo wykreowała osobowości obu panien.
Myślę, że ktoś, kto zdecyduje się na przeczytanie tej powieści, długo nie będzie mógł zapomnieć jej fabuły. A jeżeli nie miał okazji sięgnąć po dwie pierwsze części sagi, po przeczytaniu tej, zrobi to z przyjemnością.
To połączenie romansu, kryminału, powieści obyczajowej i historycznej w pięknej szacie słownej dostosowanej do epoki. To z pewnością lektura, obok której nie można przejść obojętnie, a styl jakim pisze Ewa Popławska zachwyci zapewne niejednego czytelnika.
Polecam tę, jak dwie wcześniejsze części całym sercem. Całość z pewnością może stanowić piękny prezent z okazji (Dnia Matki, Dnia Kobiet) lub bez okazji.
Dziękuję Wydawnictwu OFICYNKA za możliwość poznania tej pięknej sagi i trzymam kciuki, aby znalazła jak najwięcej czytelniczek i czytelników, bo to bardzo wartościowa i piękna książka.
PRZEKLĘTA SZKATUŁKA – Alek Rogoziński
A teraz bądź uprzejma zwrócić ócz swoich błękit w inną stronę, czuję bowiem, żem niekompletnie ubrany zagościł w progach twoich. Nie chciałbym zaś, abyś musiała się od grzesznych myśli opędzać na wspomnienie powabu ciała mego boskiego…
Aleksander Rogoziński urodził się w 1973 roku. Z wykształcenia jest filologiem, z zawodu dziennikarzem, z pasji kryminalistą, który tworzy kryminały. Przez lata związany był z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą był magazyn Party. Jako pisarz kryminałów zadebiutował w marcu 2015 roku powieścią kryminalną „Ukochany z piekła rodem”, w szybkim czasie zdobywając I miejsce na liście bestsellerów EMPIK.com. Jego hobby to muzyka i podróże, a marzeniem jest objechać cały świat, a na stare lata zamieszkać na jednej z wysp Morza Śródziemnego i tam do końca życia już tylko pisać.
Przeklęta szkatułka to komedia kryminalno- historyczna, jest to kolejna część sagi Gorset i szpada.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2022
Hrabianka Julia Zasławska stara się odnaleźć majątek, który jej zmarła tragicznie ciotka ukryła w sekretnym miejscu. W poszukiwaniach zaginionej szkatułki pomaga hrabiance kuzyn Pierre, który nie stroni od swawolnego życia. Kiedy jednak w jego komnacie zostaję znaleziony martwy człowiek, a wszystko wskazuje, że mordercą może być Pierre, wszystko się komplikuje. Jakby tego było mało, z pałacu królewskiego zostaje porwany najstarszy syn królowej. Czy Julii uda się wybronić kuzyna i udowodnić jego niewinność? Jaki wpływ na życie Julii i Pierra będzie miała królewna Zosia? I kto tak właściwie i dlaczego pragnie odnaleźć przed Julią ukrytą szkatułkę jej ciotki?
Wielu już się przekonało, że powieści tego autora są najlepszym antidotum na chandry i wszelkiego rodzaju smuteczki, dlatego aby nie dopuścić, aby moja jesienna chandra zbytnio rozpanoszyła się w moim ciele sięgnęłam po najnowszą książkę Alka Rogozińskiego.
Nie czytałam wprawdzie pierwszej części sagi, ale nie przeszkodziło mi to w zagłębieniu się w drugiej (pierwszą zdecydowanie mam w planach) i nie przeszkodziło w dobrej zabawie przez kilka godzin.
Zacznę od tego, że jeszcze nie było chyba w komedii kryminalnej, ani komedii historycznej, ani w żadnej innej komedii instrukcji… dojenia krowy. No ale jak wiadomo, u Rogozinskiego nie ma rzeczy niemożliwych.
(…) – Zamykasz kciukiem i palcem wskazującym jego górną część, zaciskasz palce, obejmując jego nasadę. O, tak… A potem dociskasz pozostałe palce, naciskasz i… voilàà! Masz mleko! To najbardziej bezpieczna metoda dla krowy. Popatrz jaka jest zadowolona. (…)
Ta książka to komedia w iście wersalskim stylu. Piękne panie, bogate wnętrza, swobodny styl życia i puste głowy niektórych bohaterów.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć: O rany, ile tam się dzieje! I to zarówno pod względem historycznym jak i kryminalnym. Jest zabawnie, ale momentami wręcz z mocnymi wstawkami horroru, tu mam na myśli głównie dość szczegółowo opisane tortury jakimi można było poddać oskarżonego.
Myślę, że nieco erotyki w bardzo zabawnym stylu zapewne rozbawi do łez niejednego czytelnika.
(…) – Cieszę się! Więc aby osiągnąć swój cel, musiałem spełnić jej prośbę i wcielić się w naszego czcigodnego francuskiego monarchę Ludwika, bo nasza szanowna hrabianka chciała sobie koniecznie wyobrazić, że zażywa rozkoszy w ramionach samego króla Francji. To była dla niej wielka podnieta. (…)
Jak wspomniałam wcześniej jest to komedia kryminalna, ale autor musiał zrobić całkiem porządny research historyczny, a ponieważ historia nigdy nie była w szkole moją mocną stroną, to nie jestem w stanie odróżnić prawdy historycznej (mocno zironizowanej, a nawet można śmiało powiedzieć, że prześmiewczej) od fikcji jaka zrodziła się w głowie autora.
Tutaj nie ma czasu na nudę, można wręcz powiedzieć, że fabuła jest jak rollecoaster, pędzi do przodu, choć czasami jest tak zagmatwana, że w kilku miejscach musiałam dwa razy przeczytać tekst, aby dotarło do mnie o czym autor pisze.
Z osobowościami wykreowanymi na potrzeby fabuły jest dość różnie. Jedne są takie sobie, można powiedzieć, że nijakie, ale inne, jak na przykład Tereska, Pierre, Camila czy dworski błazen rekompensują bezbarwność pozostałych.
W Teresce, sześcioletniej córce królowej Marysieńki to się wprost zakochałam. Uwielbiam takie śmiałe i rezolutne dzieci. A ta mała bohaterka jest wprost gwiazdą tej powieści i przebija swoją osobowością nawet główną bohaterkę Julię.
(…) Tereska z niesmakiem patrzyła na toaletkę mamy znajdującą się obok jej wielkiego łoża zwieńczonego wysokim, bogato zdobionym złotym baldachimem oraz finezyjnie upiętymi kotarami z atłasowej, białej tkaniny haftowanej w chińskie motywy: ptaki, pałace i ogrody. „Gdy ja nabałaganię, to mi czyni wyrzuty, a jej stolik wygląda, jakby grasowało po nim stado myszy” – pomyślała królewna.
Ta książka to świetny suplement na odstresowanie, szczególnie na długi jesienny wieczór. Jeśli ktoś czuje, że łapie go chandra, albo spada w jego organizmie poziom endorfin, a podnosi się poziom hormonu smutku, to jak najszybciej powinien sięgnąć po tę książkę.
Może dla niektórych styl jakim pisze autor będzie męczący (długie zdania pisane jak na wdechu) to jednak ilość ironii i humoru wplecionych w fabułę rekompensuję chwilowe nie zrozumienie treści.
Dla mnie książki Alka Rogozinskiego są jak psychotropy pomagające wyjść z najgłębszego dołka i nie powodują przy tym ani senności, ani otępienia 😉
Po każdej jego książce czuję, że śmiech to zdrowie, bo nawet gdy autor porusza poważne tematy, to robi to z taką lekkością, że nie czujemy tego ciężaru problemu.
Polecam książkę nie tylko na długi jesienny wieczór. Alek Rogoziński w wersji komediowo-kryminalno-historycznej to coś, co z pewnością przypadnie wielu czytelnikom do gustu.
Dziękuję Autorowi za tę książkę i za to że znów sprawił, że śmiałam się w głos.
VAKHO. WILCZE SZCZENIĘ – Marek Boszko-Rudnicki
Marek Boszko-Rudnicki urodził się w Słupsku, ale mieszka w Szczecinie. Jest dziennikarzem i redaktorem kilku tytułów prasowych. Z wykształcenia jest informatykiem. Za swoje pracę otrzymał nagrody dziennikarskie. Jest pisarzem, autorem takich książek jak „Szpony diabła”, „Remedium 111” „Bękarty bogów” czy „Kołowrót dziejów”.
Vakho. Wilcze szczenię to powieść historyczno-przygodowa, której fabuła umiejscowiona została gdzieś na kresach w czasach walk bolszewickich.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 LIPCA 2021 ROKU
Kiedy Polska zniknęła z map, nie zniknęła z serc Polaków
zamieszkujących kresy.
Janek,
młody mężczyzna mieszkający we dworze na polecenie dziadka wyrusza na
polowanie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki we dworze narasta niepokój. Gdy
chłopak wraca, staje się świadkiem makabrycznych wydarzeń we wsi dworskiej:
gwałtów, tortur, morderstw, rabunków, podpaleń. Nie wie, co stało się z jego
rodziną i służbą. Postanawia ukryć się w borze. Pewnego dnia z łap niedźwiedzia
ratuje wilcze szczenię, zyskując tym samym w młodej wilczycy wierną
towarzyszkę. Honor i wychowanie nie pozwalają mu trwać w bezczynności. Najpierw
w pojedynkę, a później przy wsparciu tych, którym uratował życie, odpłaca się
bolszewikom. Z niedoświadczonego młodzieńca niepostrzeżenie staje się
mężczyzną, dowódcą wzbudzającego strach najeźdźców nazywanego przez miejscowych
Wilczego Pułku. Czy przyszedł czas na odrodzenie Polski? Czy Janek odnajdzie
swoich najbliższych, czy będzie musiał pogodzić się z ich śmiercią?
Muszę przyznać, że to trzymająca w napięciu opowieść. Nie tyle o Bitwie Warszawskiej, ale o tym, co naprawdę działo się na kresach. To porywająca powieść przygodowa, którą autor ciekawie poprzeplatał faktami historycznymi z okresu wojny polsko-bolszewickiej.
Powieść zaczyna się tak mrocznie, przedstawiając tragiczną, brutalną i bolesną w swym przekazie scenę, że po kilku stronach miałam ochotę zamknąć książkę, nie byłam pewna tego, czy będę w stanie to czytać. Ale… jednocześnie fabuła przyciągała mnie jak magnes.
Początkowo autor powoli buduje napięcie sprawiając, że opisana w książce historia przyciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przyznam szczerze, że wręcz czułam narastający strach jednocześnie nie mogąc oderwać się od tekstu.
Myślę, że wielu z nas trudno jest sobie wyobrazić iście polowe warunki, zwłaszcza zimą, w puszczy, w której na każdym kroku można natknąć się na wygłodniałe zwierzę, ale mimo wychowania w dworze, Janek został przez swoich opiekunów przygotowany do takiej sytuacji, chociaż zapewne żaden z nich, ani jego wuj, ani dziadek nie spodziewali się, że młodzieniec z dnia na dzień zostanie rzucony „na głęboką wodę”.
Przyznam szczerze, że polubiłam głównego bohatera od samego początku, może dlatego, że autor bardzo ciekawie przedstawił go pod względem osobowościowym. Mimo statutu materialnego i wyższości nad innymi, nie pokazał go jako rozpuszczonego pańskiego synka, któremu w głowie tylko rozrywki i dziewki. Może sprawiła to sytuacja polityczna i strach przed kolejnymi atakami bolszewików, ale chłopiec został wychowany twardą ręką na bardzo zaradnego żołnierza, i z pewnością pomogła mu w tym wrodzona inteligencja i sposób postrzegania życia daleki od lekkości i nieodpowiedzialności.
Kiedy ukrywał się w borze, musiał być przygotowany na to, że przez mieszkańców tego miejsca będzie traktowany na równi z innymi zwierzętami. Będzie musiał walczyć o swoje terytorium i o przetrwanie.
(…) Rzucił okiem na pochylenie wiązu pod kątem ewentualnej ucieczki na drzewo, gdyby zaszła taka potrzeba. Zwlekał jeszcze chwilę z ruszeniem się z miejsca, gdy potężny, pełen tryumfu ryk zerwał chwilową ciszę lasu. Drgał w powietrzu dobrą chwilę, modulowany gardłowym charchotem, ogarniając całą przestrzeń i obwieszczając kto jest panem i jedynym zwycięzcą. (…)
Główny bohater, młody chłopak wychowany we dworze nie został nauczony agresji i widząc to co dzieje się we wsi, co dzieje się z jego znajomymi, przyjaciółmi, nie potrafi zapanować nad bólem, jednocześnie powoli budując w sobie chęć zemsty.
(…) Ta walka, to było przełamanie prześladującej go od początku pewności i podświadomej obawy przed bolszewikami. Wraz z uderzeniem szabli stwardniał w środku, a wewnętrzna determinacja wzięła górę nad obawami i rozterkami. (…)
To nie jest książka stricte historyczna, ale moim zdaniem świetnie wyważone proporcje między fikcją a faktami historycznymi sprawiały, że nie odczuwałam chaosu często towarzyszącemu mi podczas czytania tego typu powieści. I nawet mnie, kobiecie niezbyt zaangażowanej pod względem ciekawości historią wojenną nie zniechęciły opisy walk żołnierzy na polach bitew, chociaż muszę przyznać, że niektóre opisy, szczególnie te drastyczne, bardzo wpłynęły na moją wyobraźnię.
Jak już wspomniałam wcześniej nie jest to książka o Bitwie Warszawskiej, ale dość szczegółowo opisane w niej zostało zaplecze wojny polsko-bolszewickiej. Nie zawsze znajdujemy takie detale w powieściach historycznych, gdzie emocje zwykłych ludzi nie znających dotąd odpowiedzialności wojennej muszą zetrzeć się z tym, że w każdej chwili można stracić kogoś bliskiego.
Na uwagę zasługuje pięknie przedstawiona przyjaźń między młodym mężczyzną a wilczycą. Przyjaźń, która jest wyjątkowo silna. Wilczyca broni swojego pana i na każdym kroku ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, jest jak najwierniejszy pies.
Piękny, nieco staropolski język jakim pisze autor dodaje powieści swoistego indywidualizmu, a wplatane w dialogi teksty pisane rosyjską cyrylicą, czy też wplatane nazewnictwo typowe dla łowczych czy żołnierzy dodają fabule autentyczności.
Polecam tę powieść zarówno osobom, które lubią powieści przygodowe, jak i tym, którzy preferują powieści wojenne i historyczne.
Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za możliwość poznania twórczości tego autora i już cieszę się na myśl, że powstanie kontynuacja tej powieści o czym dowiedziałam się z jednego z wywiadów z autorem.
OGNISTE SERCA – Ewa Popławska
Ewa Popławska urodziła się w 1994 roku. Pochodzi ze Słupska, ale na co dzień mieszka w Gdańsku. Studiowała filologię polską i dziennikarstwo otrzymując tytuły magistra. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2017 powieścią „Anita”. Oprócz literatury, interesuje się językiem węgierskim i skokami narciarskimi. Realistka, która uwielbia grzebać w historii. Kocha zwierzęta, a zwłaszcza psy.
Pod złą gwiazdą to druga część sagi, powieści obyczajowo-historycznej, której fabuła umiejscowiona została w XVII wieku na terenach Gdańska i okolic.
PREMIERA KSIĄŻKI 27 LIPCA 2021
Wanda, młoda mieszczka kiedyś mieszkająca w Łodzi, po ucieczce z miasta i długiej tułaczce trafia na samotnego mężczyznę, Schulza, który proponuje jej małżeństwo i opiekę. Zamieszkują we wsi Stare Szkoty pod Gdańskiem i wiodą z pozoru spokojne życie wieśniaków. W pamięci Wandy pozostaje jednak twarz przystojnego chorążego Konrada Jezierskiego, którego spotkała przed laty, i który bezwzględnie zagościł w jej sercu. Kiedy do ogarniętego sporami Gdańska przybywa król Jan III Sobieski pragnący rozwiązać lokalne konflikty, a wraz z nim przyjeżdża zaufany chorąży Konrad Jezierski, w Wandzie rozbudza się skrywana latami namiętność. Niezrównoważenie i dążenie do bogactwa męża Wandy doprowadza do tragedii, w której ona, jako żona winowajcy posądzona jest o współudział i może stracić życie wraz z mężem. Córka kobiety, mądra i rezolutna Ludwika zwraca się o pomoc do Konrada Jezierskiego. Czy przyboczny króla zdoła uratować Wandę i jej córkę? Co takiego wydarzyło się w Gdańsku, że żona Schulza musi się ukrywać? Jakie niebezpieczeństwa czekają na kobietę i jej córkę? Jak wizyta króla Jana III Sobieskiego wpłynie na mieszkańców Gdańska?
Kiedy przeczytałam pierwszą część, tak bardzo zaangażowałam się w losy głównej bohaterki, że nie mogłam się powstrzymać przed tym, aby dowiedzieć się: co dalej. I nie ukrywam, że kończąc tę, najchętniej zabrałabym się za czytanie kontynuacji. Czekam więc na trzecią część z niecierpliwością.
Autorka w bardzo ciekawy sposób zabiera czytelników do starego Gdańska, miejsca, które kiedyś ogrodzone zostało od sąsiadujących z nim terenów murami i bramami. Do dziś wiele z tych bram istnieje będąc zabytkowymi ozdobami miasta, ale wiele z nich niestety uległo zniszczeniu.
(…) Ludwika przebiegła przez zwodzony mostek i przeszła pod imponującą rozmiarem i bogactwem Bramę Wyżynną. Ominęła Bramę Więzienną, a wraz z nią odwach, pozdrawiając wartowników. Przeciskając się przez tłum, weszła pod Bramę Długouliczną przez niektórych możnych nazywaną Złotą. (…)
Ciekawie tu zostało pokazane życie zarówno chłopstwa, czyli mieszkańców wsi sąsiadujących z bogatym miastem jak i mieszczaństwa oraz ludzi z tak zwanych wyższych sfer.
Moją uwagę przyciągnęły przedstawione w tej powieści uczucia łączące ludzi pochodzących z różnych klas społecznych. Piękna i szczera dziecięca przyjaźń między Florkiem a Ludwiką, chłopcem z dobrego i bogatego mieszczańskiego domu a córką chłopską. Przyjaźń pełna zaufania i odwagi, spontaniczna i piękna, chociaż nie pozbawiona ryzyka. Postać dziewczynki zachwyciła mnie głównie osobowościowo. Cudowne dziecko, odważne i pełne optymizmu. Ciekawe świata, ale również bardzo empatyczne. Polubiłam Ludwikę od pierwszych stron.
(…) Podświadomie czuł, że różnice pochodzenia są dla ludzi ważne, ale on, Florek, jeszcze nie wiedział dlaczego. A ponieważ nie wiedział, traktował znajomość z Ludwiką jak kolejne zakazane marzenie. Nie czuł się przy tym lepszy od niej, nie potrzebował rywalizacji. Dzięki temu budowali rzadko spotykaną znajomość ludzi różnych stanów, wolną od wzajemnej niechęci. (…)
Autorka przedstawia również w swojej powieści miłość. Taką trudną, zakazaną i bardzo bolesną, kiedy dwoje ludzi wywodzących się z dwóch skrajnych środowisk, zdaje sobie sprawę z łączących ich uczuć. Tęsknota za normalnym, pełnym romantyzmu i pożądania afektem jest czymś tak trudnym do realizacji, że często serce musi stoczyć trudną walkę z rozsądkiem.
(…) Jezierski znajdował ukojenie w tych historiach, wiedział bowiem, że świat miłości nie odróżnia podziałów klasowych, a strzała amora może ugodzić w serce nawet najbardziej opornego człowieka. Cóż jednak z tych tłumaczeń, skoro od dziecka przyzwyczajał się do swojego statusu? (…)
Poruszona zostaje tutaj również kwestia polityczna, kiedy król odwiedza dumny i skonfliktowany Gdańsk, w którym ma pomóc doprowadzić ład. Trudne politycznie decyzje mogą przysporzyć mu wielu wrogów.
Książka jest bardzo ciekawa zarówno pod względem historycznym jak i obyczajowym.
Z całą pewnością jest to cudowna podróż do Gdańska i jego okolic przeniesiona w czasie do XVII wieku, kiedy panował król Jan III Sobieski.
Rozdziały przemiennie przedstawiają raz pobyt zaufanego poddanego króla, chorążego Konrada Jezierskiego, a raz życie Wandy, teraz żony chłopa, a kiedyś łódzkiej mieszczki, której wcześniejsze losy bliżej poznajemy w pierwszej części „Pod złą gwiazdą”.
Myślę, że fabuła tej książki pochłonie wielu czytelników. Mamy w niej bowiem poruszonych sporo ciekawych wątków od wspomnianych wcześniej historycznego i romantycznego, po kryminał i dramaty tamtych czasów.
(…) Oszołomiony Konrad patrzył na ciżbę. Wcześniej nie przebywał długo w miastach i nie znał zwyczajów prostych ludzi. Nie patrzył w stronę powieszonej, instynktownie unikając obrazu śmierci. (…) Było to coś innego niż okrucieństwa, do których przywykł. Nikt nie fetował śmierci na placu boju w tak beztroski i ordynarny sposób. (…)
Na uwagę zasługuje moim zdaniem również to, że autorka pięknie wplatała w treść wyrazy staropolszczyzny, których słowniczek możemy znaleźć na końcu książki. I tak dzięki temu “zabiegowi literackiemu” poznałam między innymi takie słowa jak: suplika, sztokfisz, płanetnicy czy murwa.
Polecam tę powieść szczególnie miłośnikom historii, ale takich fabularyzowanych. Nie określę wieku czytelnika, ponieważ uważam, że nie zawiedzie ona ani młodych osób, ani starszych. Mnie przykuła na kilka wieczorów i teraz wypatruję już informacji o ostatniej, trzeciej części.
Duża wiedza autorki pod względem historycznym i ciekawa konstrukcja fabuły są godne pochwały.
Dziękuję Wydawnictwu OFICYNKA za możliwość przeczytania tej sagi i czekam z niecierpliwością na dalsze losy Wandy i Ludwiki, które musiały opuścić Gdańsk w dość… nietypowych okolicznościach.