czytam polskich autorów
ZANIM ZOBACZYMY NEAPOL – Magdalena Kołosowska
Nie jestem pewna, czy mu ufam, tak wiesz, w stu procentach. Gdzieś tam z tyłu głowy wciąż mi się świeci światełko ostrzegawcze. Na razie się świeci, nie ma alarmu, ale…
Magdalena Kołosowska to pisarka z zamiłowania, zawodowo zaś ekonomistka uwielbiająca cyferki i exela. Cały czas podnosi swoje kwalifikacje i im ma więcej rzeczy do zrobienia tym jest szczęśliwsza. Jest optymistką mającą za życiowe motto zdanie: „wszystko w życiu dzieje się po coś, w jakimś celu”. Podobno jest niepoprawną gadułą uwielbiającą długie rozmowy. Jej powieści wypełnione są emocjami. Pisze dla kobiet i o kobietach, skupiając się na ich radościach, smutkach i problemach.
Zanim zobaczymy Neapol to współczesna powieść obyczajowa, z nutką romansu i sporą dawką dramatu, będąca drugą częścią z cyklu „Pod wspólnym niebem”.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2021
Danka jest jedną z trzech przyjaciółek poznanych w Internecie. Kilka lat wcześniej los ciężko ją doświadczył, zsyłając na nią chorobę nowotworową. Choroba i operacje ratujące jej życie zniszczyły nie tylko jej urodę, ale również poczucie własnej wartości. Kobieta jest matką dorosłego już syna i tkwi w małżeństwie, które nie do końca jest dla niej „gniazdkiem spokoju”, ponieważ mąż wciąż ma przed nią jakieś tajemnice. Danka podejrzewa go o liczne romanse i coraz częściej myśli o rozwodzie. Kiedy któregoś dnia mąż nagle wyprowadza się z domu, a wspólne konto okazuje się puste, kobieta nawet nie przypuszcza, że to dopiero początek jej trosk. Pewnego dnia traci pracę oskarżona o defraudację, musi uśpić ukochanego psa, z mężem nie ma kontaktu… kłopoty zaczynają się mnożyć, ale nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w otoczeniu Danki pojawia się nowy sąsiad. Mężczyzna elegancki, szarmancki, romantyczny… Czy kobieta podda się urokowi nowego sąsiada? Co wspólnego mężczyzna ma z jej mężem? Jak daleko posunie się w znajomości z mężczyzną, który zjawił się przy niej, kiedy najbardziej potrzebowała przyjaznego ramienia?
Po przeczytaniu pierwszej części z cyklu „Pod wspólnym niebem”, byłam pewna, że nie oprę się kolejnym.
Niezbyt często w literaturze kobiecej zdarza się, że głównymi bohaterkami są kobiety dojrzałe, w średnim wieku, matki dorosłych już dzieci. Może dlatego właśnie tak bardzo polubiłam trzy przyjaciółki, które poznały się wprawdzie przez Internet, ale ich przyjaźń rozkwitła w prawdziwym życiu.
W pierwszej części Kiedyś dogonimy Paryż poznaliśmy trzy kobiety, Zofię, Dankę i Irminę, ale fabuła skupiła się na Zosi. Druga część jest kontynuacją, ale książkę można czytać niezależnie od pierwszej, ponieważ w tej części główną bohaterką jest Danka.
Kiedy kobieta ma ustabilizowaną sytuację zawodową, odchowane dzieci i samodzielnie żyjące, to właściwie nie potrzebuje już do szczęścia wiele. No, może tylko miłości, bo tej nikt nigdy nie ma w nadmiarze.
Autorka udowadnia, że kobieta w każdym wieku ma marzenia i pragnienia, których nie zdążyła zrealizować wcześniej, bo dzieci, bo dom, bo mąż, bo praca itp.
Często długi staż małżeński zamienia się w rutynę, w coś bez przysłowiowych fajerwerków, bycie razem z przyzwyczajenia. Umyka gdzieś namiętność i wzajemne zaspokajanie potrzeb nie tylko seksualnych, ale takich bardziej prozaicznych jak zwykły dotyk, czy ciepłe słowo. Czy można powiedzieć, że zieje nudą? Może tak, ale można przecież tę nudę pokonać, tylko muszą tego chcieć obie strony.
(…) Dotarło do mnie, że nie zastanawiałam się nad tym, co powinnam zmienić, ale w jaki sposób. Chciałam zmiany. Miałam dosyć egzystowania w tym pseudomałżeństwie i znoszenia lekceważącego traktowania mnie przez Janusza. (…)
W powieści mamy przedstawione takie małżeństwo, niby jest dobrze, ale czegoś brakuje. Niby jest źle, ale nie najgorzej.
Kiedy się kogoś kocha, to można na wiele spraw spojrzeć inaczej. Czasami nie dostrzega się tego co ważne, a wyolbrzymia coś, co nie jest warte uwagi. Najlepszym sprzymierzeńcem dobrego związku jest szczerość, a największym wrogiem kłamstwo i w tej lekturze ważnym wątkiem jest właśnie pokazanie, ile można zyskać, albo ile można stracić, kiedy emocje nie idą w parze z rozumem.
Myślę, że ważnym i ciekawym wątkiem poruszonym w tej małżeńskiej historii jest uzależnienie od hazardu, które jak kostki domina pociąga za sobą strach i wciąga w głębię nałogu nie tylko osobę bezpośrednio z nią związaną, ale i jej najbliższych. Człowiek uzależniony nie zdaje sobie sprawy z tego jak mocno potrafi skrzywdzić nie tylko siebie.
(…) Nic mnie nie zaskakiwało. W tym wypadku czułam się niepewnie, targana przeróżnymi emocjami. Od wściekłości na męża do pragnienia, by wreszcie się pojawił. Od depresji i zastanawiania się, jak sobie poradzę, do niemalże euforii, że nareszcie zakończyła się nasza farsa. (…)
Ale ta książka to również obraz dojrzałej kobiety, która pragnie namiętności i czułości. To opowieść o bólu i strachu wywołanych niespodziewanymi często dramatycznymi sytuacjami, ale i też o wielkiej przyjaźni i miłości, która potrafi pokonać największe przeszkody.
To opowieść o zaufaniu i jego braku. To po prostu opowieść o życiu, które potrafi być słodkie jak miód, ale też bardzo gorzkie.
(…) Nagle tknęło mnie złe przeczucie. Szybka myśl, zostawiająca ślad niczym błyskawica. Pojawiła się i wypaliła we mnie strach. Uświadomiłam sobie, że sunia toczyła właśnie najważniejszą bitwę w życiu. (…)
Ciekawym dodatkiem do fabuły są wplecione w nią rozmowy prowadzone przez trzy przyjaciółki na komunikatorze internetowym. Myślę, że każda z nas ma taką przyjaciółkę, z którą pisze, kiedy ma potrzebę wygadania się, ja mam i bardzo z tego się cieszę, bo mogę do niej napisać bez względu na porę dnia czy nocy.
POLECAM tę powieść paniom nie tylko tym, które uważają się za dojrzałe cieleśnie i emocjonalnie. To moim zdaniem książka o kobietach i dla kobiet, bez względu na to, ile mają lat. Jestem jednak przekonana, że więcej satysfakcji z przeczytania tej lektury odniosą panie w wieku średnim, które znają życie nie tylko z książek, ale z doświadczenia i które inaczej traktują miłość i namiętność.
Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za tę lekturę, która jest inna niż te zalewane rynek książkowy, bo tak jak napisałam wcześniej, nie często bohaterkami powieści bywają panie w tym wieku. Przede mną trzecia część, i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać, ale myślę również, że kiedyś do tych książek wrócę, aby przypomnieć sobie Zosię, Dankę i Irminę.
SIŁA KOBIET – Barbara Wysoczańska
Żeby zacząć nowe życie, najpierw trzeba uporać się z przeszłością. A ono ma sporo demonów do zwalczenia.
Barbara Wysoczańska urodziła się w 1980 roku w Nowej Soli, ale obecnie mieszka w Zielonej Górze. Jest absolwentką historii na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest historykiem nie tylko z wykształcenia, ale i z pasji. Prywatnie jest mamą dwóch córek. Pracuje w branży jubilerskiej. Jest miłośniczką dobrej literatury, muzyki i kina.
Siła kobiet to powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i odrobiną romansu, której fabuła przenosi czytelników do dwudziestolecia międzywojennego w Polsce ale i we Francji.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 LUTEGO 2022
Rozalia córka Polaka i Francuzki zostaje wydana za mąż za bogatego i znanego polskiego polityka i zamieszkuje w jego rodzinnej posiadłości wraz z teściową i szwagierką. Mąż Rozalii Lubowidzkiej jednak większość czasu spędza w Warszawie. Jej małżeństwo nie cieszy się jednak ani szczęściem ani długim stażem, bowiem ktoś pana Lubowidzkiego morduje. Po śmierci męża kobieta próbuje odbudować swoje życie, które za jego pośrednictwem stało się dla młodej Polski piekłem. Kiedy otrzymuje list od byłej kochanki męża z błaganiem o pomoc dla jej jedynej córki, która od dłuższego czasu poważnie choruje, Rozalia nawet nie przypuszcza, jaki prezent przygotował dla niej los. Tymczasem szwagierka młodej wdowy, młodsza siostra jej męża próbuje się wyrwać z marazmu życia na prowincji i ucieka do Warszawy, gdzie zatrzymuje się w domu dość kontrowersyjnej ciotki Rozalii. Trzy kobiety łączy postać Ignacego Lubowidzkiego, posła na sejm II Rzeczypospolitej. Kto i dlaczego zamordował powszechnie lubianego pana posła? Czy Ignacy był tym za kogo się podawał, czy został poznany również ze złej strony? Czy Rozalia zaprzyjaźni się z kochanką męża, czy znienawidzi kobietę? Jaki wpływ na dalsze życie Rozalii będzie miał brat zamordowanego posła, powszechnie szanowany lekarz?
Zanim napisze coś o tej powieści, to wspomnę tylko, że jest to dla mnie creme de la creme wśród czytanych ostatnio przeze mnie książek. I to właściwie powinno wystarczyć, aby zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.
To, że fabuła wciąga od pierwszej strony i trzyma do ostatniej to nie tylko ciekawy pomysł na nią, ale moim zdaniem przede wszystkim również świetnie wykreowane postacie bohaterów oraz porządny research dotyczący sytuacji polityczno-społecznej Polski międzywojennej z dużą dawką historii tego okresu.
Autorka zabiera czytelników zarówno do tętniącej życiem Warszawy jak i pokazuje życie w bogatych posiadłościach wiejskich, gdzie bardzo obrazowo przedstawiona została hipokryzja jakiej z lubością oddawali się nie tylko ludzie bogaci.
Książka przepełniona jest emocjami, które nie pozwalały mi na czytanie jej bez zapasu chusteczek, bo oczy co jakiś czas dziwnie wilgotniały zasłaniając tekst.
(…) W małżeństwie jej życie wyglądało inaczej. Wiedziała, że coś się zmieni, ale nie sądziła, że wszystko. Jakby nagle ktoś zamknął ją – wolnego ptaka – w ciasnej klatce z grubych prętów. Albo pozbawił ją powietrza do oddychania. (…)
Jednym z wątków tej powieści jest romans, w którym nie brakuje scen miłosnych, ale opisane zostały one z subtelną delikatnością, pięknie i romantycznie bez wulgarności. Zmysłowo i namiętnie jak coś co jest jedynie dopełnieniem miłości i uczucia łączącego dwoje ludzi.
Ale autorka przedstawia również zbliżenia inne, brutalne, pozbawione uniesień miłosnych a zamienione w ring albo niewolnicze kary, kiedy mężczyzna znęcając się nad kobietą siłą wymuszał na niej oddanie się, brutalnie udowadniając jej kto w tym związku dominuje.
Jest to książka o kobietach i moim zdaniem dla kobiet. O ich nadziejach, miłości, ale również strachu i bezsilności jakie zafundować potrafią mężczyźni pokroju męża głównej bohaterki. Ale jest to również książka o przyjaźni i empatii, o odpowiedzialności za drugiego człowieka.
(…) A ile warte są ludzkie uczucia? Te wszystkie rozedrgane porywy serca, tęsknoty, burze zmysłów? Czym były? Histerią jednego, nieważnego istnienia? Czy fundamentem, na którym budowano świat? A współczucie? Czym naprawdę było? Wyrzutem sumienia? (…)
Wątek polityczny poruszony w powieści jest tak bliski temu współczesnemu, że aż trudno uwierzyć w to, że od tylu lat w tym świecie niewiele się zmienia. Bezwzględność w dążeniu do władzy, obłuda i hipokryzja królujące na salonach, przekupstwo i przemoc torujące drogę tym, którzy nie mają żadnych skrupułów co do tego co robią.
(…) Drażniła ją dwulicowość mężczyzn, ta ich pogarda dla upadku moralnego kobiet, choć sami byli jej sprawcami i wykorzystywali kobiety bez cienia zażenowania. (…)
Świetnie wykreowane osobowości bohaterek i bohaterów są jedynie dopełnieniem fabuły, która jest tak realistycznie pokazana, że trudno uwierzyć, iż powieść jest fikcją literacką.
Myślę, że na uwagę zasługują również wątki odnoszące się do więzów rodzinnych, do kontaktów między rodzicami a dziećmi. Z jednej strony ślepa wiara w idealizm swojego dziecka, a z drugiej strony odrzucenie, dążenie do pseudo szczęścia, kiedy córki wydawano za mąż tylko dlatego, aby podnieść albo utrzymać swój status społeczny.
Mogłabym o tej powieści pisać jeszcze sporo, ale myślę, że kogo miałam zachęcić do przeczytania jej to zachęciłam, a kogo nie, to powiem tylko: niech żałuje.
Ta lektura to połączenie kryminału, romansu, dramatu, powieści z historią w tle, książki obyczajowej i psychologicznej, czyli dla każdego coś. Muszę dodawać coś więcej?
Dziękuję wydawnictwu FILIA za wydanie tej powieści i zaproponowanie mi jej przeczytania. Autorce dziękuję za emocje, które mi zafundowała, myślę, że każdą kolejną jej książkę będę wyczekiwała z niecierpliwością.
O WŁOS – Katarzyna Bonda
Czasami myślę, że zabijanie to wcale nie potrzeba władzy i kontroli. Lecz zwyczajnie tęsknota za śmiercią. Też chciałbym być wolny.
Katarzyna Bonda to chyba najbardziej popularna autorka powieści kryminalnych w Polsce. Zanim zaczęła pisać kryminały pracowała jako dziennikarka śledcza. Jej książki wydawane są w 16 krajach, a prawa do edycji zagranicznych zakupiły największe wydawnictwa na świecie. Na podstawie „Lampionów” powstał serial „Żywioły Saszy”. Autorka bardzo chroni swoją prywatność. Wiemy jednak, że jest pochodzenia białoruskiego.
O włos to pierwsza książka z nowej serii kryminalnej, w której głównym bohaterem, a zarazem prowadzącym śledztwo jest Jakub Sobieski.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 MARCA 2022
W lesie kabackim znaleziono zbezczeszczone zwłoki dwóch młodych dziewcząt. Policjanci dawno nie widzieli tak makabrycznej scenerii. Dziewczętom poderżnięto gardła, a pośmiertnie zadano również wiele szarpanych ran. Media ochrzciły sprawcę „Kosiarzem z Kabat”. Nieoficjalne śledztwo zaczyna prowadzić wykluczony z policji Jakub Sobieski, poproszony o pomoc przez ambitną aspirantkę Adę Kowalczyk, której siostra zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a z którą Jakub dzień wcześniej się kontaktował. Śledztwo nie należy do łatwych, bo Sobieski wchodzi w sam środek tak zwanej branży towarzyskiej, gdzie dużą rolę odgrywają skorumpowani policjanci, piękne prostytutki i narkotyki. Tymczasem nieuchwytny morderca nie próżnuje, pozostawiając kolejne zwłoki. Jakub domyśla się, że Kosiarz korzysta z usług prostytutek, ponieważ jego ofiarami są właśnie dziewczyny z tej branży. Dlaczego Kosiarz na miejscach zbrodni zostawia kosmyki ludzkich włosów? Czy policjantowi z niechlubną przeszłością uda się odnaleźć mordercę? Czy uda się Jakubowi przeniknąć do środowiska pośredniczącego w organizowaniu usług seksualnych?
Katarzyna Bonda ma w mojej biblioteczce „swoją” półkę, bo nie ukrywam, że lubię jej książki, chociaż nie wszystkie mnie zachwyciły. Jest ona jednak pisarką, po której powieści sięgam bardzo chętnie, a pierwszą jej książkę przeczytałam zanim jeszcze ktokolwiek znał jej nazwisko w tak szerokiej skali jak to jest dzisiaj.
Kolejna odsłona Katarzyny Bondy to z pewnością lektura bardziej zbliżona do tych, w których głównym bohaterem jest Hubert Meyer niż do „Czterech żywiołów Saszy Załuskiej”, gdzie fabuły są wielowątkowe.
Myślę jednak, że dla miłośników dobrych kryminałów, nowa seria z detektywem Jakubem Sobieskim to prawdziwa gratka.
Intryga kryminalna skonstruowana została tak, że o nudzie można zapomnieć. Sam fakt, że ja, osoba nie przepadająca za późnym udawaniem się spać, czytałam książkę do godz. 3 nad ranem, chyba o czymś świadczy.
Jest ostro, krwawo i dynamicznie, a dodatkowo pikanterii dodaje wpleciony w fabułę wątek półświatka, gdzie oczywiście główną rolę odgrywają prostytucja, narkotyki i skorumpowani policjanci działający na dwa fronty – jako stróże prawa i czynnie uczestniczący w branży towarzyskiej.
(…) Skąd sprawca miał klucz do mieszkania Beci? Po co wycina kosmyki włosów i dlaczego zostawia je jak zapowiedzi kolejnych zabójstw? Dlaczego okalecza ciała dziewczyn po śmierci? Jaki przyświeca mu motyw, skoro ich nie gwałci. Co chce w ten sposób powiedzieć światu? (…)
Moim zdaniem autorka bardzo obrazowo opisuje zarówno ludzi jak i wydarzenia, fabuła to dość dobrze przemyślane zbrodnie i prowadzone w związku z nimi śledztwo (nieformalne) a do tego dołączone tajemnice sprzed lat i mocny akcent psychologiczny.
Bohaterowie, tu mam na myśli nie tylko tych głównych, Jakuba Sobieskiego i współpracującą z nim Adę Kowalczyk czy byłego policjanta o ksywce Ozio, ale również tych drugoplanowych, to postacie dość wyraziste i osobowościowo ciekawe.
(…) Jeśli wejdziemy, zostawimy ślady, a ci, którzy przyjdą po nas, dowiedzą się o tym – wyjaśnił Niko. Wskazał muchę. – To plujka pospolita, najczęściej spotykany nekrofag na miejscach zbrodni. Bywa najważniejszym dowodem etymologicznym. Jeśli jest ich więcej, ciało leży kolejny dzień. (…)
Jakub trochę przypomina mi Huberta Meyera, ale może to tylko takie moje skojarzenia. Mam dość mieszane uczucia odnoście Sobieskiego, niby go polubiłam, ale z drugiej strony jestem na niego zła za to, że będąc po stronie prawa przeszedł na tę „ciemną” stronę, gdzie dilerka narkotykami wcale do mnie ni przemawia. Bez względu z jakich powodów ktoś zaczyna się nią zajmować. Do tego prawie szczeniackie zachowanie w stosunku do żony. Ona go zdradza, on z jej powodu ma problemy w pracy, a jednak, kiedy pojawia się w jego pobliżu on zachowuje się jak suka w rui. Tak się nie robi panie Kubusiu, taki fajny, mądry facet a wystarczy kawałek ponętnej pupy a z faceta robi się piesek na smyczy.
Wracając jednak do fabuły, uważam, że autorka z całą pewnością zabiera czytelnika w dość kontrowersyjny świat, do którego wstęp mają nieliczni. Oburza, szokuje, ale robi to na potrzeby fabuły bardzo realistycznie. Dobrze został poprowadzony wątek obyczajowo-psychologiczny i ciekawie wpleciony w kryminał.
(…) Odbyli pielgrzymkę po domach Giżyc i okolicznych wioskach, ale ludzie zostali ostrzeżeni: wcale nie otwierali im drzwi albo uchylali się od odpowiedzi. Niczego więcej się nie dowiedzieli. Nawet Łuchniak, do którego zajechali na sam koniec po dokumenty, okazał się niedostępny. (…)
Tej lektury nie da się czytać spokojnie, akcja od pierwszej strony trzyma w napięciu, nie ma czasu na nudę. Wiele się dzieje i chociaż momentami jest dość drastycznie to trudno jest się zdecydować, żeby książkę odłożyć.
Jestem pewna, że miłośnicy kryminałów znajdą w tej powieści wszystko co lubią. Trzymającą w napięciu fabułę, logiczne, dość szczegółowo poprowadzone śledztwo, ciekawie skonstruowane postacie i nietuzinkowy temat. Czy musze dodawać coś jeszcze?
POLECAM tę książkę nie tylko czytelnikom kryminałów, myślę, że nie zawiedzie ona również wielu innych.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za te chwile mocnych wrażeń, które mi zafundowała, swoją nową powieścią.
DO ZAKOPANIA JEDEN TRUP – Iwona Banach
Wyszedł na ścieżkę i stanął nie jak zamurowany ani jak zaczarowany, ale jak rażony piorunem, bo w chwilę potem padł. Padanie na ścieżkę jest jak najbardziej w porządku, ale tylko kiedy jest się pod wpływem, a on nie był.
Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiego. W 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.
Do zakopania jeden trup to komedia kryminalna.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 MARCA 2022
Emilia Gałązka, kobieta „w słusznym wieku” ma depresję. Oczekuje końca świata, który nie chce jakoś nadejść. Niespodziewanie otrzymuje spadek od jakiejś dalekiej krewnej, którym jest dworek, a w nim mieści się ośrodek dla bogatych seniorek. Emilia nie ma zamiaru zatrzymywać spadku i postanawia sprzedać nieruchomość, jednak, aby móc to zrobić, musi spełnić jeden warunek – spędzić w dworku trzy tygodnie jako pensjonariuszka. Pomysł początkowo jej się podoba, ale gdy okazuje się, że w okolicy dworku została zamordowana kobieta podająca się za nią, sprawy spadku nieco się komplikują. Kto i dlaczego zamordował tę kobietę, a może i inne? Jak spędzają czas zamożne panie, którym płatni podrywacze zapewniają dawno zapomniane porywy serc? Do kogo należą zwłoki znalezione pod nieczynną fontanną i co wspólnego z tym wszystkim mają ślubne garnitury?
Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z „trupami” Iwony Banach, ale po tej lekturze wiem, że z radością sięgnę po wcześniejsze książki z tego cyklu. Znam „pióro” autorki i jak dotąd żadna z jej książek mnie nie zawiodła, ale za to znacznie poprawiła humor.
Dawno się tak nie uśmiałam. Ironiczny język autorki w połączeniu z głupotą ludzką na poziomie najwyższego szczytu i z naiwnością niektórych osób w świetle obecnego świata to moim zdaniem mistrzostwo humoru.
(…) Te kuszą sloganami w stylu: „Basen, siłownia, sauna”, a potem okazuje się, że nawet nie jest to kłamstwo, bo basen jest do dyspozycji pod każdym łóżkiem, siłownia, owszem też jest, ale tylko przetwarza energię w szopie za budynkiem, a sauna robi się w każdym pokoju, jak tylko zaświeci słońce, bo klima nie działa, a okna są zabite na cacy, żeby komary nie leciały. I nie ma się do czego przyczepić, bo kierownictwo ośrodka odpowiada tylko za własne słowa, a nie za twoje wyobrażenia. (…)
Bardzo potrzebowałam teraz takiej lektury, która na jakiś czas pozwoliła mi zapomnieć o tym co dzieje się wokół.
Ciekawie skonstruowana intryga kryminalna cały czas trzymała mnie w napięciu i tak właściwie do końca nie byłam w stanie wytypować osoby odpowiedzialnej za zbrodnie, nie wspominając nawet o motywach.
Interesujący pod względem osobowościowym bohaterowie, być może momentami są bardzo infantylni, ale dzięki temu bywają bardziej zabawni. Nawet zachowanie psa potrafi rozbawić.
Autorka w fabułę kryminalną wplotła wątek odnoszący się do teorii płaskości ziemi, w którą to płaskość wierzy pewna grupa ludzi, zdecydowanie odrzucając fakt, że ziemia jest kulą. Przy okazji oczywiście innowiercy utwierdzają się w globalnym spisku przeciwko ludzkości i powodują sporo zamieszania. Szczególnie jeden z nich.
(…) – Łojezuuuu! Szwagier znowu przedawkował płaskostopie, tfu, płaskoziemie. Co ja z nim mam, normalnie kretyn! Arturze Cieciorku, przestań świrować, bo jak ci przywalę, to z tych noszy nie wstaniesz! (…)
Wątek ten skojarzył mi się z pandemią i ludźmi głoszącymi wszem i wobec, że nie ma żadnego covida, a psychoza jaką jesteśmy karmieni przez wszystkie media jest fałszem zorganizowanym przez koncerny farmaceutyczne liczące na duży i szybki zysk.
Ciekawym wątkiem poruszonym w tej powieści jest również oszustwo matrymonialne będące zwycięstwem naiwności. Wiadomo nie od dziś, że panie w pewnym wieku, często nagabywane są w Internecie przez panów, którzy oczywiście są przystojni, często są wdowcami, obywatelami szanowanymi, zawodowo zajmującymi się czymś humanitarnym i ciekawym i nagle wśród milionów pań (w średnim wieku, lub średnim plus) znajdują tę jedną, jedyną w której zakochują się na zabój. Oczywiście miłość ta trwa do pierwszych lub drugich pieniędzy wyłudzonych od tych pań na potrzeby iście dramatyczne (choroba córeczki, choroba matki, choroba własna lub inny dramat).
Jest o czym poczytać i z czego się pośmiać, a przy okazji wziąć udział w śledztwie. Jeżeli zatem szuka ktoś książki, która pozwoli mu na czysty relaks, ma ochotę na chwilę wyrwać się z dramatów pandemii, wojny czy problemów osobistych, to ta książka z pewnością mu w tym pomoże.
Mnie naładowała na jakiś czas bardzo pozytywnie i chociaż z śmierci, trupów, nieboszczyków czy morderstw nie powinno się śmiać i ja z tego na pewno się nie śmiałam, to z zachowania ludzi w niektórych sytuacjach śmiać się wolno.
Kryminał na 100% bo trup ścieli się gęsto, krew się leje, groza wisi w powietrzu, ale i tak można się przy tej lekturze nieźle ubawić.
POLECAM całym sercem, myślę, że książka nikogo nie zawiedzie, a zdecydowanie poprawi humor.
Dziękuję wydawnictwu DRAGON za propozycję przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za taką ilość relaksu, którego od czasu do czasu każdy z nas potrzebuje i nigdy go nie ma w nadmiarze.
JUŻ NIE CZEKAM – Agnieszka Olejnik
Nigdy nie czekałem, aż los coś dla mnie zrobi. Przeciwnie: brałem się z życiem za bary. I tylko o jedną sprawę nie potrafiłem walczyć. O tę największą. O miłość kobiety, która była dla mnie jedyna na świecie.
Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama trzech synów oraz właścicielka czterech psów. Odkąd zamieszkała w domu na skraju lasu, pod wielkimi dębami, codziennie budzi się z uczuciem spokoju w duszy i zwyczajnego szczęścia. Święcie wierzy, że to dzięki bliskości drzew. W młodości szybowniczka i wielbicielka jaskiń. Podróżniczka – odwiedziła m.in. Czarnogórę, Bośnię, Rumunię, Estonię, Sycylię, zjechała całą Skandynawię, by dotrzeć do Nordkapp. Tatry kocha miłością niemal romantyczną. Prowadzi bloga „Barwy i smaki mojego życia”, gdzie opowiada nie tylko o książkach, ale też o fotografowaniu przyrody, zdrowej kuchni i pysznych nalewkach. Autorka książki dla dzieci „Ava i Tim. Droga na północ” (2013), powieści młodzieżowej „Zabłądziłam” (2014) oraz kobiecego kryminału „Dante na tropie” (2015) a także wielu innych książek.
Już nie czekam, to powieść psychologiczno-obyczajowa z dużą dawką dramatu i odrobiną romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 MARCA 2022
Marika prowadzi gabinet psychologiczny, Innym próbuje pomóc, a sama, po śmierci męża nie potrafi pokonać żałoby. Rozwiązuje problemy innych, ale we własnym domu nie chce nawet pogodzić się z pustką, po ukochanym mężu. Na szczęście ma obok siebie wieloletniego przyjaciela, który wspiera ją w tych najgorszych momentach, jest wierny jak pies i lojalny, chociaż cały czas ma wyrzuty sumienia i poczucie winy, że wiele lat okłamywał Marikę, chroniąc ją przed kłamstwami męża. Jednym z pacjentów Mariki jest Szymon, młody mężczyzna cierpiący na lęk przed zaśnięciem czy powodem jego lęków może być przeszłość, czy spotkanie tajemniczej kobiety z tatuażami? Co musi wydarzyć się w życiu Mariki, aby znów poczuła się szczęśliwa i kochana? Czy Szymon poradzi sobie ze swoimi lękami? Jak długo można kochać kogoś bez wzajemności i bać się odkryć swoje uczucia?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, odrobinkę liczyłam na lekturę lekką, miłą i przyjemną. Ale w powieści tej jest jak na kolorowej łące, gdzie piękne kwiaty rosną obok chwastów, jedne wyglądają pięknie i pachną, a inne parzą jak pokrzywy.
Dobrze, że nauczyłam się nie sugerować się okładką, bo ona potrafi bardzo zmylić. Okładka tej książki zapewne również zmyli wiele czytelniczek, szczególnie te, które będą pewne, że za tym pogodnym zdjęciem znajduje się równie pogodna fabuła.
Ta powieść aż kipi od emocji i to takich, przy których często wilgotnieją oczy. Autorka niby spokojnie prowadzi nas drogami losów różnych osób, ale robi to w taki sposób, że ani na chwilę nie mamy ochoty zboczyć z tych dróg.
(…) W półmroku łatwiej się rozmawiało, było się mniej bezbronnym, zupełnie jakby ciemność otulała nas oboje i oddzielała od siebie bezpieczną, miękką zasłoną. (…)
Mamy tu kilka wątków, które odnoszą się do różnych osób, nie jest to powieść szkatułkowa, w której ma końcu wszystkie wątki składają się w całość, ale w jakiś sposób historie te łączą się.
Główną bohaterką jest Marika, pani psycholog, do której przychodzi młody mężczyzna z problemami dotyczącymi jego sfery odpoczynku, a konkretnie snu.
Marika jest osobą, która nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią męża, którego kochała i nadal kocha nad życie i może dlatego nie jest w stanie rozstać się z nim. Swoją żałobę przelewa na komputer pisząc do zmarłego męża listy, opowiadając mu każdego dnia o tym, co przeżyła, kogo spotkała itp. W rozpaczy i bólu nie dostrzega tego, że w jej życiu jest ktoś, kto zasługuje na większą uwagę niż zmarły mąż, który tak właściwie nie był wart jej uczuć. Nie chcę tutaj spoilerować, więc nic więcej na ten temat nie napiszę.
(…) – Nie pamiętam – przerwała niecierpliwie. – Ale nie o to mi chodzi. Zrozum, Eryk, to już wykracza poza żałobę, poza smutek i tęsknotę. Czuję się tak, jakbym… znikała. Jakby mnie było z dnia na dzień coraz mniej. Czasami nie mam siły chwycić za szczotki i się uczesać. (…)
Równie poruszającym wątkiem jak żałoba Mariki jest historia dzieci, które nie zaznały w życiu miłości i rodzicielskiego ciepła. Po śmierci rodziców albo trafiły do domu dziecka, albo do rodzin zastępczych, w których ciepło emocjonalne i miłość były na ostatnim miejscu. Traumy z dzieciństwa pozostawiły trwały i bolesny ślad w psychice. To trudny temat, zwłaszcza dla kogoś, kto miał normalny dom i kochających rodziców. Problemy dzieci wychowywanych w domach dziecka nie zawsze są gorszymi w porównywaniu z problemami dzieci adoptowanych, zwłaszcza kiedy okazuje się, że adopcji nie popierali oboje rodziców adopcyjnych.
Mamy tutaj również trudną miłość, taką platoniczną, która rozwijając się jest raną, która nie chce się zagoić. Pod przykrywką przyjaźni pozwala a ciągłą obecność w pobliżu tej kochanej osoby, ale nie może jednocześnie się zdemaskować.
(…) To była miłość skazana na cierpienie, miłość niemożliwa, nierealna i przez to okrutna. Zmieniła moje życie, nadała codzienności inny smak, odebrała sens niektórym sprawom, choć w zamian nadała go innym (…)
Ale dla rozładowania emocji autorka zabiera czytelnika do świata hodowcy psów rasowych. Pięknie, a zarazem dość szczegółowo przedstawia problemy z jakimi wiąże się odchowanie szczeniąt. Jednak są i przyjemne momenty. Któż z nas nie miałby ochoty czasami przytulić się do takiego maleńkiego, puchatego i ciepłego szczeniaczka.
Ciekawie skonstruowane osobowości bohaterów, których z całą pewnością nie można zaliczyć do bezbarwnych i nudnych, to dodatkowy plus dla tej powieści.
Polecam tę książkę, chociaż uczciwie informuję, żeby na wszelki wypadek przygotować sobie paczkę chusteczek, bo może się przydać.
Dziękuję wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki w krótkim czasie od premiery, a autorce dziękuję za te emocje. W książce mam dedykację: Dla Ewy, z nadzieją, że się spodoba!
Tak pani Agnieszko, bardzo mi się podobała i cieszę się, że na mojej półeczce „do przeczytania” czeka już kolejna Pani książka.