Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

KUZYNKA MARIE tom I & tom II – Agnieszka Janiszewska

Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Od urodzenia związana jest z Warszawą, chociaż obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znana jest z porywających sag rodzinnych oraz doskonale zarysowanego tła historycznego.

Kuzynka Marie to powieść historyczno-obyczajowa, w której głównym wątkiem jest saga rodzinna na tle doskonale zarysowanych faktów historycznych.

PREMIERA KSIĄŻEK 29 LIPCA 2020

Wydawnictwo NOVAE RES
stron 236

TOM I

Jest rok 1914. Maria Boratyńska, odrzucona przez polską rodzinę krewna, mieszkająca we Francji, po raz pierwszy jedzie na zaproszenie kuzynki do Korbielowa, miejsca w którym urodził się i wychował jej ojciec. Niestety spotkanie z najbliższą krewną nie należy do najprzyjemniejszych. Rodzinne rozżalenia sprawiły, że młode kobiety, chociaż są w zbliżonym wieku, nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Marie wraca do Francji mocno „poszarpana” emocjonalnie, ale w jej myślach i sercu zamiast kuzynki, swoje miejsce zajmuje mąż Emilii, mężczyzna, który robił wszystko, aby kuzynka nie czuła się zbytnio odrzucona i znudzona w polskim majątku. Czy kobietom uda się zbliżyć do siebie i zaprzyjaźnić, czy wizyta Marie w majątku korbielowskim będzie tylko smutnym wspomnieniem? Jakie rodzinne tajemnice kryją się między murami posiadłości w Korbielowie? Czy wybuch wojny zbliży, czy oddali od siebie kuzynki?

Nazwisko autorki, gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszy z bardzo pozytywnym odzewem, ale jakoś do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością literacką. Muszę jednak przyznać, że obie części „Kuzynki Marie” mile mnie zaskoczyły, wywołując i łzy wzruszenia i momentami ostrą irytację.

Wbrew pozorom mamy tutaj dwie bohaterki. Dwie kobiety, których wiele łączy, a jeszcze więcej dzieli. Córki dwóch braci, wychowane w zupełnie różnych warunkach i środowiskach. Jedna w bogatym polskim majątku, a druga w skromnym francuskim domu. Autorka w bardzo ciekawy, a zarazem intrygujący sposób przedstawia dwie osobowości młodych kobiet, które mimo różnic klasowych mają takie same, a może podobne marzenia. Każda z nich marzy o miłości, a w dzieciństwie, każda z nich marzyła o akceptacji rodziców i otoczenia.

Efektownie opisany został w powieści model rodziny uzależnionej od głowy tej rodziny, od seniora będącego osobą apodyktyczną, wrogo nastawioną do wszystkich, którzy ośmieliliby się podważyć jego wolę i jego słowa. Tyrana podporządkowującego sobie zarówno służbę jak i najbliższe osoby.

(…) – Bardzo cierpiała, że nie wolno jej było utrzymywać żadnych kontaktów z twoim ojcem. Powiadali, że był jej ulubieńcem, oczkiem w głowie. A mąż zabronił jej pisać do niego, nawet odpowiadać na jego listy. (…)

Smutny wątek dzieciństwa, poruszony w tej powieści potwierdza słowa „pieniądze szczęścia nie dają”. Jedna z bohaterek, panienka z tak zwanego „dobrego domu” wychowana w dobrobycie, w przepychu, jest tak właściwie bardzo samotna. Bo, czy jakiekolwiek pieniądze są w stanie zastąpić czułości dotyku rodzica, miłości gwarantującej szczęście dziecka oczekującego od matki czy ojca tak niewiele, drobnego gestu zainteresowania z ich strony?

Mamy w tej książce również bardzo dosadnie przedstawione ówczesne społeczeństwo i to zarówno to bogate, próżne i wścibskie, jak i to poniżane, jakim była służba w bogatych domach, czy osoby, które popełniły mezalians (jak ojciec Marie).

(…) Zachowania szkolnych koleżanek, a także wyraźnego chłodu ich rodziców i opiekunek (to znaczy tych, których niekiedy widywała przy bramie szkoły lub na ulicy) zrozumieć nie potrafiła. Czyżby przez jakiś głupi przypadek, zupełnie niechcący, już na samym początku roku szkolnego wyrząziła tym dziewczynkom jakąś przykrość? (…)

Przenosząc się na chwilę do roku 1914, kiedy Europa była w przededniu wybuchu wojny, poznajemy historię widzianą oczami ludzi żyjących w tamtym okresie. Ludzi, którzy bali się tak samo, bez względu na to, w jakiej znajdowali się grupie społecznej.

Ciekawym i zarazem zapewne celowym zamierzeniem autorki jest pokazanie obrazów życia tych dwóch różnych, młodych kobiet. Przedstawienie ich osobowości tak różnych, a jednocześnie bardzo do siebie zbliżonych. Różnic w ich zachowaniach i podejmowanych decyzjach.

Moim zdaniem całkiem ciekawa jest również narracja, kiedy raz jest ona w trzeciej osobie czasu przeszłego, a raz w pierwszej, przedstawiona w formie pamiętnika.

Wydawnictwo NOVAE RES
stron 267

TOM II

Pierwszy tom kończy się wybuchem I wojny światowej. W życiu Emilii i Marie zachodzą wielkie zmiany. Młode kobiety coraz mniej myślą o rodzinnych perypetiach, jedna rzucając się w wir pracy w szpitalu, a druga z radością oczekując potomka, którego ojciec walczy gdzieś daleko od domu i kraju. Życie każdej z nich jest teraz trudniejsze, i boleśniejsze. I chociaż po skończonej wojnie Marie przypadkowo spotyka się z mężem Emilii, i jej serce nagle przypomina sobie jak ciepłym kiedyś (i chyba nadal) darzyła go uczuciem, nic nie zmienia się, tak jakby oboje tego oczekiwali. On wraca do żony i dziecka, a ona pozostaje przy matce, chociaż w pewnym momencie postanawia zamieszkać sama w Paryżu. Czy doświadczenia wojenne zmienią coś w stosunkach kuzynek względem siebie? Czy Marie wróci jeszcze kiedyś do Korbielowa? Czy wybuch II wojny światowej pozwoli kuzynkom zapomnieć o starych waśniach rodzinnych? Jak potoczą się losy bliskich sobie, a zarazem obcych kobiet? Jakie tajemnice jeszcze zostaną odkryte, które zaburzą świat niejednej osoby?

Pierwszy tom kończy się wybuchem pierwszej wojny światowej. Główna bohaterka rzuca się w wir pracy w szpitalu, z trudem, ale i profesjonalizmem zajmując się rannymi żołnierzami.

(…) Związek Christine Arnulf i Zygmunta Boratyńskiego nie mieścił się w ogólnie przyjętych normach. Wybuch wojny spowodował jednak, że sprawy, które wcześniej wydawały się nie do zaakceptowania, schodziły na plan dalszy. (…)

Drugi tom opowieści o losach ubogiej Francuski jest moim zdaniem bardziej intensywny, jeśli chodzi o wydarzenia. Więcej się dzieje, nie ma monotonii, a główna bohaterka osobowościowo zmienia się ze spokojnej panienki w odważną, niestroniącą od nowych wyzwań kobietę.

Autorka zabiera czytelników w sfery uczuciowe i emocjonalne młodych kobiet, z których jedna kocha, chociaż wydaje się, że ta jej miłość jest nieosiągalna i daleka od rzeczywistości, a druga nie kocha, ale stara się podtrzymać pozory małżeńskiej miłości.

(…) Zobaczyła go, gdy tylko minęła starą piekarnię. I niemal natychmiast znieruchomiała. On także ją spostrzegł. Od razu zobaczyła w jego oczach wzruszenie i radość. Sama czuła się podobnie. (…)

(…) Tak jak ja nie znałam jego. Pokochałam i poślubiłam wyobrażenie o nim. Był pierwszym mężczyzną, który zwrócił na mnie uwagę. Spragniona miłości byłam łatwą ofiarą dla takich jak on. Kiedyś ojciec próbował mi to uświadomić, tyle że nie umiejąc ze mną rozmawiać i najwyraźniej obawiając się mojej reakcji, wyraził to w bardzo zawoalowany sposób. (…)

W tej części jednostajność spokojnego życia na polskiej wsi zostaje zastąpiona intrygami i tajemnicami społeczeństwa francuskiego, za szczególnym uwzględnieniem rodziny Marie. Wychodzą na jaw tajemnice rodzinne, skrzętnie ukrywane latami.

Na uwagę zasługuje również fakt, że w bardzo interesujący sposób autorka zabiera swoich czytelników w piękną podróż Korbielowo – Chartres – Paryż, pozwalając na zagłębienie się w historię zarówno Polski jak i Francji, przy okazji poznając ciekawych ludzi.

Mimo wielu incydentów, wydarzeń, intryg i niedomówień nie znalazłam w tej powieści takich prawdziwych czarnych charakterów. I chociaż fabuła momentami mocno trzyma w szponach ciekawości, to zdarzają się chwile wzruszenia. A zakończenie… dosłownie zaskakuje.

Polecam tę powieść, a właściwie to OBIE POWIEŚCI czytelnikom, zarówno preferującym romanse, jak i powieści historyczne. Myślę, że fabuła zadowoli również tych, którzy wczytują się w powieści psychologiczne. Polecam sięgnięcie po obie części, bo tak najlepiej będzie, kiedy przeczytane zostaną jako całość, chociaż jak ktoś zdecyduje się na osobne ich czytanie, myślę, że również nie będzie zawiedziony fabułą.

Dziękuję Wydawnictwu NOVAE RES ( i pani Violettcie) za zainteresowanie mnie tą powieścią. Myślę, że skoro teraz znane mi już jest „pióro” autorki, to z przyjemnością sięgnę po jej inne powieści.

O JEDEN KROK ZA DALEKO – Agata Suchocka

Agata Suchocka jest nie tylko polską pisarką, ale również tłumaczką, wokalistką, multiinstrumentalistą, pedagogiem i animatorem kultury. Inicjatorką Nieformalnego Opolskiego Klubu Literackiego zrzeszającego twórców lokalnych. Zawodowo związana jest z Filharmonią Opolską i szkołą muzyczną „Preludium” To również pasjonatka malarstwa, rysunku i bluesa, udzielająca się wokalnie w Formacji Bluesowej Gorszy Sort. Od 2017 roku w tłumaczeniu autorskim ukazuje się nakładem wydawnictwa Cheeky Kea Printworks cykl powieściowy „I Give You Eternity” w wersji anglojęzycznej.

O jeden krok za daleko to współczesna powieść obyczajowa, z dużą dawką dramatu, szczyptą psychologii i odrobiną romansu.

PREMIERA książki 23 CZERWCA 2020

Wydawnictwo REPLIKA
stron 288

Ada jest matką nastoletniej córki i byłą amazonką, kiedyś jej całym światem były konie i jazda konna, jednak po niefortunnym zdarzeniu, które spowodowało u kobiety trwałe kalectwo, nie potrafi sobie poradzić z życiem. Coraz częściej zapija swoje smutki alkoholem, nie interesuje się rodziną tylko użala nad sobą i swoim smutkiem. Kiedy podczas jednego ze spacerów po okolicy spotyka mężczyznę, który kupił od schorowanego właściciela upadającą posiadłość z kilkoma zwierzętami w gratisie, coś w życiu Ady zaczyna się zmieniać. Robert jest osobą skrytą, mało towarzyską, ale osoba tego tajemniczego mężczyzny przyciąga ją jak magnes. Mężczyzna próbuje ułożyć sobie życie po tragedii, jaka spotkała go kilka lat wcześniej. Czy tym dwojgu uda się dojść do porozumienia? Czy postrzegana w środowisku małego miasteczka samotna, zaniedbana kobieta znajdzie wreszcie impuls, aby rozpocząć życie od nowa? Dlaczego oboje, i Ada i Robert nie pałają do koni miłością, chociaż kiedyś je bardzo kochali?

To moje drugie spotkanie z twórczością tej pisarki, pierwsze było podczas czytania antologii Gorące lato.

Autorka, nie stroni od tematów tabu, przedstawia swoje historie wyjątkowo wiarygodnie i bardzo jasnym językiem, co z pewnością jest jednym z plusów, ponieważ książkę czyta się płynnie i z dużym zainteresowaniem.

Przyznam szczerze, że główna bohaterka na początku nie zbudziła we mnie zbytniej sympatii, chociaż bardzo jej współczułam i, można powiedzieć solidaryzowałam się z nią w jej bólu, bo sama tego doznaję na co dzień od pewnego czasu. Wiem też jak bardzo potrafi być on uciążliwy zarówno dla ciała jak i dla myśli.

Nie wiem czy to zaokienna aura zbliżającej się powoli jesieni, ale odebrałam książkę bardzo nostalgicznie i nie ukrywam, że kilka razy podczas czytania mocno się wzruszyłam.

Bohaterów tej powieści połączyły dramatyczne sploty ich życia, chociaż każde z nich na swój sposób starało się odreagować, zapomnieć, zwalczyć traumę przeszłości. Dwoje ludzi kiedyś kochających konie, z różnych przyczyn zaczęło winić te zwierzęta za tragizm, jaki przez nie zawładnął życiem ludzi.

Biorąc tę książkę do ręki, spodziewałam się chyba zupełnie innej opowieści. Z całą pewnością nie spodziewałam się tego, że podczas czytania wyleję tyle łez. Chociaż dobrze wiem, że życie nigdy nie jest usłane różami, a jeżeli już jest, to przecież każda róża ma kolce.

Autorka porusza trudne tematy, alkoholizm, brak akceptacji, jaką pragnie czuć każde dziecko, walkę z żałobą po utraconych ukochanych osobach, walkę z żalem po utraconych marzeniach i brak akceptacji siebie.

(…) Ada nie wytrzymała, poczuła jak łzy napływają do oczu, a gorycz wypełnia jej lodowate serce. Dlaczego to zawsze wyglądało tak samo? Dlaczego matka jej nie doceniała? Dlaczego rodzice nigdy nie powiedzieli jej, że byli z niej dumni, nawt wówczas, gdy tak dobrze rokowała, gdy zdobywała tytuły, medale, udzielała się społecznie? Dlaczego nigdy nie była dość dobra? (…)

Na końcu książki autorka pisze, że to bajka. Nie wiem czy łatwo się z tym stwierdzeniem zgodzę. Może to i bajka, ale dla mnie to piękna opowieść o życiu, które nie zawsze jest sielanką, ale to, jakim jest, w dużej mierze zależy tylko od nas. Bo kiedy upadniemy, to albo będziemy próbowali sami się podnieść, albo będziemy siedzieć, użalając się na cały świat i obwiniając o swój upadek wszystko i wszystkich dookoła, albo wyciągniemy dłoń i chwycimy nią mocno drugą, tę wyciągniętą w naszą stronę i wstaniemy z podniesioną głową.

Łatwo jest poddać się i zrzucić winę na świat, na ludzi, na życie, które jest niesprawiedliwe. Trudniej podnieść się z upadku nie widząc nad sobą tej wyciągniętej pomocnej dłoni. Czy bohaterce tej książki się udało? Przekona się ten, kto sięgnie po powieść i przeczyta ją.

Niech nikogo nie zmyli, ładna, spokojna okładka sugerująca ciepłą historię powieści obyczajowej, a może nawet przynosząca na myśl coś w rodzaju pięknego romansu z pasją jazdy konnej w tle. Za tą okładką kryje się fabuła pełna niedopowiedzeń, żalów, ludzkich dramatów i niespełnionych marzeń. Może… z odrobiną nadziei.

(…) Przez moment trwał bez ruchu, po czym i on ją objął, jakoś tak nieśmiało. I zapłakał. Zaciskała zęby, żeby nie szlochać, ale nie miała siły z tym walczyć. (…) I tak siedzieli, przytuleni, płacząc każde nad swoją tragedią. Płacząc nad sobą nawzajem. (…)

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż czyta się ją szybko. Z całą pewnością wielu skłoni do refleksji i pozwoli spojrzeć na wiele spraw innym okiem.

To opowieść o kobiecie, która nie może sobie poradzić z utraconymi marzeniami, a ból fizyczny i rozpacz zasłaniają jej wszystko wokół. To opowieść o kobiecie, dla której kariera była ważniejsza od rodziny, i której ta kariera zamieniła się pewnego dnia w obojętność do całego świata.

(…) Ile razy odepchnęła Natalkę, gdy ta łapała ją w drzwiach przed wyjściem na trening: malutka, zaspana, w zjeżdżających spodniach od piżamki? Ile razy syknęła na matkę, aby zajęła się małą, bo ona musi przecież lecieć na meeting? Ile razy powtórzyła, że nie ma czasu na głupoty: na oglądanie dziecięcych rysunków, akademię z okazji Dnia Matki w przedszkolu, podczas której sepleniące dzieci dukały jakieś durne rymowanki… (…)

To opowieść o dziecięcej tęsknocie za miłością, akceptacją i dumą rodzicielską. To przede wszystkim opowieść o samotności na własne życzenie.

Polecam tę lekturę zarówno paniom jak i panom, ale w szczególności polecam ją czytelnikom, którzy lubią powieści psychologiczne. Mamy tutaj wątki dramatyczne i romantyczne. Mamy dosadnie przedstawioną społeczność małej miejscowości i walkę z nałogiem, którego pionkiem jest nie tylko osoba uzależniona, próbująca „utopić” swoje żale w trunkach. Mamy pięknie pokazaną walkę o miłość w rodzinie i walkę o siebie.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej powieści, myślę, że ta kolejna polska pisarka zagości już na stałe na półkach z moimi książkami.

PROSTO W SERCE – Jolanta Kosowska

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią ”Niepamięć”.

Prosto w serce to powieść obyczajowa z nutką dramatu i romansu, której fabuła umiejscowiona została w większości w pewnym francuskim miasteczku.

RECENZJA P R Z E D P R E M I E R O W A

PREMIERA KSIĄŻKI 16 WRZEŚNIA 2020

Wydawnictwo NOVAE RES
stron 374

Hania jest młodą, zakochaną i szczęśliwą kobietą, a do tego bardzo dobrze zapowiadającą się projektantką wnętrz. Przygotowuje się do ślubu z chłopakiem, któremu ufa bezgranicznie. Kiedy kilka dni przed ślubem Hania traci przytomność i trafia do szpitala, nikt nie spodziewa się, że życie dziewczyny ulegnie tak wielkiej zmianie. Bartek, narzeczony Hani, słysząc diagnozę, jaką stawiają dziewczynie lekarze, załamuje się. Nie czuje się gotowy na to, aby być pielęgniarzem chorej kobiety, w wyniku tchórzostwa zrywa z nią zaręczyny. Załamana kobieta nie potrafi sobie poradzić w obliczu tego, co wydarzyło się w ciągu kilku dni, ale ma wokół siebie przyjaciół, którzy nie pozwolą jej zatracić się w marazmie bólu i rozpaczy. Jeden z przyjaciół angażuje spotkanie ze swoim przyjacielem z Francji i podstępem „załatwia” Hani wyjazd do pięknej Prowansji. W dalekiej Francji kobieta ma częsty kontakt z synem jej pracodawcy, ale ostrożność w stosunku do mężczyzn nie pozwala jej na bliższe relacje. Sprawy przybierają inny obrót, kiedy w Prowansji zjawia się były narzeczony Hani. Czy kobieta otworzy się na nowy związek, czy pozwoli sobie na zapomnienie łez i wróci do Bartka? Jak potoczą się sprawy zdrowotne, czy choroba Hani rozwinie się, czy diagnoza była tylko błędnym rozpoznaniem przez lekarzy? Czy Hania wróci do Polski, czy postanowi jednak rozpocząć nowe życie w dalekiej Francji?

Po książki tej autorki sięgam chętnie, bowiem uwielbiam, mimo poruszanych w nich trudnych, często bolesnych tematów to, że autorka „funduje” swoim czytelnikom cudowne podróże w różne ciekawe zakątki świata. Tym razem zabiera czytelnika do malowniczej Prowansji.

Historia głównej bohaterki to poruszająca opowieść o przyjaźni, zaufaniu i miłości w obliczu nieprzewidywalnych uczuć, trudnych życiowych wyborów i ich konsekwencji.

Rozdziały napisane są przemiennie, raz jesteśmy w centrum myśli i wspomnień Hanki, potem Bartka, Andre i Pierra. Narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, a to wiadomo jak odbierane jest przez czytelnika (przynajmniej ja zawsze to tak odbieram). Czyta się tak, jakby słuchało się zwierzeń danej osoby siedząc naprzeciwko niej.

Autorka pięknie pokazuje przyjaźń i to nie tylko ludzi w równym sobie wieku. Pokazuje przyjaźń łączącą ludzi, których dzielą całe pokolenia. Takiej przyjaźni doświadczyć może tylko ktoś, kto sam potrafi się dzielić empatią i bezgranicznym oddaniem dla drugiej osoby.

(…) Są sprawy, na które nie może zabraknąć czasu. Należy do nich przyjaźń. Pielęgnowana rośnie jak twoje róże w moim ogrodzie, zaniedbana zamienia się w płożący się po ziemi chwast. (…)

Dla niektórych ludzi to jest bardzo trudne, kiedy doświadcza się walki dwóch wielkich przeciwników: Miłości i Strachu. Czasami w obliczu niewiadomej, człowiek szybko przechodzi na stronę strachu, a ten bezlitośnie niszczy nawet najgłębsze uczucie. Jesteśmy słabi, wielu ludzi nie potrafi sobie poradzić z tą słabością i dlatego wielu przegrywa nawet z samym sobą, mocno raniąc przy okazji bliską osobę.

(…) Czym jest miłość naprzeciw dziesiątków wyrzeczeń? Burza emocji wygaśnie, hormony przestaną buzować, a zostanie tylko szara codzienność. Myślę, że twój kumpel nie chce być pielęgniarzem przez całe życie w wymiarze dwudziestu czterech godzin na dobę. Jeżeli tylko może, niech się z tego wycofa. (…)

Uwielbiam „podróże z tą autorką”, która malowniczo potrafi opisać nawet mało atrakcyjne miejsca i zabrać w ciekawe zakątki świata. Tym razem zabiera ona czytelników do Prowansji, którą „zwiedza się” razem z bohaterami książki, odkrywając nie tylko cudowne miejsca, ale również dzieła Vincenta van Gogha, a także niezwykłe barwy, smaki i dźwięki Prowansji. Dzięki niej możemy „wpaść” do klubu nocnego, popatrzeć i poczuć tańce, których tancerze kipią spontanicznością i namiętnością jednocześnie.

(…) Zaczęliśmy zwiedzać Prowansję, początkowo podążając śladami van Gogha, potem jeżdżąc po miejscach, które ja kocham. (…) Nagle i ja zacząłem inaczej patrzeć na ten region. Awinion i turkusowa sukienka Hani roztańczona wiatrem na moście. Opactwo Senanque i fragment Pisma Świętego o przeznaczeniu i sile miłości. (…) Fontaine-de-Vaucluse i filiżanka kawy w małej kawiarence tuż nad szmaragdową wodą. (…) Park Ornitologiczny i ona czająca się z aparatem na flamingi, kościół Saintes-Maries-de-la-Mer i zdziwienie, że madonna na ciemną skórę. (…)

Ta książka, to przede wszystkim opowieść o uczuciach i towarzyszących im emocjach, tych łapanych w przelocie, tych mocnych i tych zaniedbanych. Trudno jest zaufać komuś, kiedy doświadczyło się bolesnej zdrady uczuciowej, bo czymże innym jest ucieczka przed potencjalnymi problemami jak nie zdradą. Autorka pisząc o miłości, o uczuciach, rozkłada je na czynniki pierwsze, w których nie ma tylko namiętności, często mylonej z miłością. W tej prawdziwej miłości dominuje odwaga, odpowiedzialność i wzajemne zaufanie bez względu na to, co dzieje się wokół.

(…) Prawdziwa miłość karmi się ognikami szczęścia w oczach bliskiej osoby. Prawdziwie kocha ten, kto daje, a nie bierze, kto jest w stanie poświęcić siebie dla drugiego człowieka.(…)

Muszę przyznać, że poruszył mnie wątek mylnie postawionej diagnozy lekarskiej. Niestety, ale w swoim życiu nie mogę pochwalić się dobrym kontaktem z pracownikami służy zdrowia i również teraz cierpię z powodu zaniechania, zaniedbania, czy mylnych diagnoz. Jak bardzo błędnie zdiagnozowana choroba może wpłynąć na życie wielu osób i zniszczyć czyjeś życie, niewielu może się przekonać, ja niestety do tej garstki należę, dlatego dość emocjonalnie przebrnęłam przez fabułę tej powieści.

Tej książki nie można czytać „na raty”, bo moim zdaniem, jak już się zacznie, to jest jak magnes, który przyciąga i nie pozwala na odłożenie jej chociażby na moment. Jeśli chodzi o mnie, to historia Hani tak bardzo mnie wchłonęła, że przez dwa dni, nic poza książką dla mnie nie istniało. Dobrze, że był weekend, bo nie wiem jak bym funkcjonowała w pracy po nieprzespanej nocy.

Ciekawie skonstruowana fabuła, bohaterowie o niebanalnych osobowościach, intrygujące zdarzenia i wciągające dialogi… no cóż, czy trzeba czegoś więcej, aby uznać lekturę za dobrą?

Polecam tę książkę całym sercem, chociaż uprzedzam, aby zaopatrzyć się w chusteczki, bo wzruszeń w niej nie brakuje i to nie tylko takich negatywnych, ale i pozytywnych. Ja już „wróciłam” z pięknej Prowansji, kto jeszcze nie wyruszył, niech się szybciutko „pakuje się”, bo warto spędzić trochę czasu z bohaterami książki w pięknych miejscach, romantycznej, pachnącej lawendą Francji.

Dziękuję Wydawnictwu NOVAE RES za propozycję przeczytania tej książki jeszcze przed premierą i zastrzegam, że fabuły nie zapomni się długo. Myślę, że kto zdecyduje się na sięgnięcie po tę książkę nie będzie czuł się zawiedziony.

NIECH PRAWDA ŚPI – Alicja Masłowska – Burnos

Alicja Masłowska- Burnos. Dolnoślązaczka z wykształcenia jest fizjoterapeutką i trenerką Technik Sprzedaży. Na stałe mieszka w Strzelinie pod Wrocławiem. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 powieścią ,,Nie wchodź w moją ciszę”, która została uznana przez portal Edutorial.pl za jeden z najlepszych debiutów tego roku. Tym samym bardzo szybko zdobywając serca czytelników, co zadecydowało o powstaniu całej serii „Ciszy”.

Niech prawda śpi to dramat obyczajowy z romansem w tle.

Wydawnictwo LUCKY rok 2020
stron 302

Diana to kobieta w średnim wieku, jest mężatką z dwójką dzieci. Prowadzi stabilne i wydawałoby się szczęśliwe życie. Pracuje jako dziennikarka. Kiedy spotyka o dziesięć lat młodszego Dawida, pracującego jako nauczyciel historii, z którym piszą wspólny cykl reportaży, zaczyna łączyć ich nie tylko praca. Charyzmatyczny, samotny i niezależny mężczyzna szybko staje się dla Diany kimś ważnym, w pewnym momencie ich romans zaczyna przybierać dość poważna formę i niezobowiązujący seks coraz częściej zamienia się w oś bardziej emocjonalnego. W tle romansu Diany i Dawida pojawia się inna mroczna historia pewnego romansu. Co łączy te dwa niezależne związki? Czy młody nauczyciel doprowadzi do tego, że jego kochanka zostawi męża i przeprowadzi się do niego?

Książkę otrzymałam w ramach naszego corocznego spotkania A może nad morze? Z książką które w tym roku z wiadomych przyczyn odbyło się online.

Autorka i jej twórczość była mi dotąd nieznana, a ja chętnie poznaję nowych polskich autorów.

Czytając tę książkę zwróciłam w pierwszej kolejności uwagę na dość ciekawy układ tekstu fabuły – rozdziały przeplatają się i raz czytelnik jest świadkiem rozmowy dwóch przyjaciółek, które spotykają się na ławce w parku, raz jest w trakcie rozmów kochanków na Messengerze, a innym razem znów w domu kochanka. Narracja jest w pierwszej osobie co odbierane jest jako… coś w rodzaju zwierzenia, wspomnienia, pamiętnika. Treść w większości składa się z dialogów.

Muszę jednak przyznać, że niektóre „rozmowy” irytowały mnie. Niby rozmawiali ze sobą dorośli ludzie, a układ zdań, a nawet dobór słów, czy przekaz jakiejś myśli, mocno odbiegały od rozmów wykształconych ludzi. Były czasami zbyt prostackie jak na poziom inteligencji tych osób.

(…) – Nie, nie zrobię tego. Przepraszam. To nie jest zdrada, to jest romans, to czego się dopuściliśmy, tu nie będzie, że ktoś kogoś zostawia, że ktoś nie chce, że ktoś wygrywa albo przegrywa, nie potrafimy się rozstać zawczasu, chociaż dociera do nas, co czujemy, przeglądamy się we własnych odbiciach i brniemy w to, co nas zaczyna ranić. Dostrzegasz to, że robimy sobie krzywdę powoli? Ta Zuzia kręci się obok ciebie wciąż. (…)

Irytowała mnie również główna bohaterka, która nie widziała niczego złego w tym, że zdradza kochającego męża, że w pewnym momencie seks z młodszym mężczyzną przesłonił jej logiczne patrzenie na życie i że tak do końca sama nie wiedziała, czego od tego romansu oczekuje. Myślę, że w wieku 43 lat, kiedy ma się synów w dość dużej rozpiętości wiekowej – 18 lat i 8 lat, to kobieta powinna już wiedzieć, czego oczekuje od życia. Zwłaszcza, że to jej dotychczasowe życie nie było ani złe, ani nudne.

(…) Z jednej strony chciałam jak najszybciej wylądować w jego wygodnym łóżku, a z drugiej – wiedziałam, że powinnam się wycofać, a cała sprawa za kilka tygodni, przez tę cholerną prolaktynę, która mnie do niego przywiązuje z każdym orgazmem coraz bardziej, może wcale nie być śmieszna. (…)

Bohaterowie tej powieści są z jednej strony enigmatyczni z drugiej dość pretensjonalni. Chyba jedyną osobą, która wzbudziła we mnie pozytywne emocje była przyjaciółka Diany, z którą ta „rozmawiała” na ławeczce. Słowo „rozmawiała” celowo umieściłam w cudzysłowie, ponieważ te rozmowy były dość specyficzne, jakby rozmowy ze swoim alter ego. Nie będę tego teraz wyjaśniała, ale ktoś kto sięgnie po tę książkę z pewnością przekona się o tym osobiście i zrozumie co mam na myśli.

Książka mnie nie porwała, chociaż pomysł na fabułę jest całkiem ciekawy. Trochę „zgrzytało” mi w stylu, jakim pisze autorka, ale może komuś innemu taki styl odpowiada i wszystko może się podobać. Wiadomo przecież, że ilu czytelników, tyle gustów.

Sam problem romansu pokazany został dość dosadnie. Ona – niby traktująca tę znajomość jak przelotny flirt, z czasem zaczyna być zazdrosna, chociaż cały czas niby uświadamia go, że ich związek jest bez długoterminowych szans. On – potrzebujący kobiety-matki, która o niego zadba, zaopiekuje się nim i sprawi, że będzie czuł się w tym związku stabilnie i bardzo rodzinnie.

W wątek główny dotyczący romansu pani redaktor i młodego nauczyciela, wpleciony został inny wątek, dotyczący innego romansu z roku 1992 i jakiejś tajemnicy z nim związanej, ale według mnie zupełnie niepasujący do fabuły, która ma miejsce współcześnie. Przyznam szczerze, że nie wiem jaki był cel wplecenia tego wątku, chyba tylko dla dodania objętości książce.

No, ale może autorka miała jakiś konkretny zamiar, którego ja do końca nie zrozumiałam.

Polecam tę książkę osobom, które lubią taki rodzaj literatury, lubią książki z romansem, wątkami psychologicznymi i odrobiną tajemnicy.

I chociaż tak jak wspomniałam wcześniej, książka mnie nie porwała, to nie skreślam autorki po tej jednej książce i być może sięgnę kiedyś po inne jej powieści.

Nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, bo porusza bardzo poważny temat rozdarcia emocjonalnego dojrzałej kobiety, która musi sama ze sobą dojść do ładu w dość mało komfortowej dla siebie sytuacji, kiedy emocje walczą z rozsądkiem, a ciało z umysłem.

Dziękuję wydawnictwu LUCKY, które było jednym ze sponsorów naszego lipcowego spotkania A może nad morze? Z książką za tę powieść, która mimo, że nie mogę jej zaliczyć do tych lektur, od których nie mogłam się oderwać podczas czytania, to dała mi sporo do myślenia.

TAM, GDZIE BZY SKIĘGAJĄ NIEBA – Małgorzata Manelska

Małgorzata Manelska urodziła się na Mazurach, w Szczytnie, gdzie cały czas mieszka. Jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego. Oligofrenopedagog, bibliotekarka, nauczycielka. Od kilkunastu lat pracuje z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną intelektualnie.  Prywatnie jest żoną, a także matką dorosłej córki Adrianny, opiekunką wierniej suni Melki. Pasjonuje ją czytanie. Lubi literaturę o tematyce około wojennej, kryminały, thrillery. W wolnych chwilach zajmuje się decoupage, techniką handmade, polegającą na ozdabianiu różnych powierzchni za pomocą serwetki lub papieru ryżowego. Kocha podróżować, poznawać nowe miejsca i ludzi. Jest autorką książek obyczajowych z historią w tle. Pisze o Mazurach, o ludzkich problemach, fascynacjach, dążeniach i samotności.

Tam, gdzie bzy sięgają nieba to powieść obyczajowa z nutką romansów, sporym ładunkiem historii wojennej Mazur i okolic, a także dramatu i psychologii.

PREMIERA KSIĄŻKI 3 SIERPNIA 2020

Wydawnictwo WasPos
stron 388

Kalina, po kilkuletnim pobycie w Anglii wraca do Polski razem ze swoją małą córeczką Leną. Zarobione za granicą pieniądze szybko ubywają z konta i kobieta aby przetrwać musi szybko znaleźć dla siebie pracę. Dzięki znajomej z lat szkolnych najpierw trafia jej się dorywcza praca korepetytorki języka angielskiego, a następnie podejmuje sezonową pracę w pewnym pensjonacie. Jej uczennica, a zarazem dość konfliktowa i nieco zbuntowana nastolatka z czasem zmienia się pod wpływem Kaliny, a ojciec dziewczyny zaczyna widzieć w młodej kobiecie nie tylko nauczycielkę swojej córki. Do pensjonatu, w którym pracuje Kalina przyjeżdża starsza pani, która przed śmiercią chce odwiedzić miejsca swojego dzieciństwa. Mieszkająca ze swoim dziadkiem Kalina nawet nie domyśla się ile łączy jej dziadka z letniczką. Czy Kalina otworzy się na znajomość z mężczyzną wychowującym samotnie nastoletnią córkę, czy jej wspomnienia z czasów, kiedy była z ojcem swojej córeczki skutecznie zablokują w niej uczucia? Co wspólnego mają ze sobą starsza pani z Wrocławia i dziadek Kaliny? Jakie mroczne historie ukrywają stare ruiny na byłym poligonie? Co wydarzyło się w 1944 roku w pewnej mazurskiej wsi?

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, od razu pomyślałam, że jest to kolejna książka ze Szkatułki Wspomnień, tyle że spisana przez inną autorkę. Historia głównych bohaterów, tu, mam na myśli Horsta i Ruth, jest rozczulająca i szokująca jednocześnie, ale również piękna w swoim przekazie.

Autorka w bardzo ciekawy, a zarazem wzruszający sposób wplata w fabułę wątki dotyczące samotnego wychowania dzieci, oraz bunt nastolatki, której trudno jest pogodzić się z tym, że matka ją zostawiła, a ojciec zachowuje się (jej zdaniem) nadopiekuńczo. Mimo tego, że dziewczyna początkowo przedstawiona jest jako ewidentnie „czarny charakter”, nie można do niej czuć pogardy czy złości. To jedno z wielu dzieci dorastających w poczuciu żalu do życia za to, że to życie je oszukało. To dziecko z poczuciem odrzucenia.

(…) Olka wzruszyła ramionami. Nie chciała pokazać tej obcej kobiecie swoich emocji. Tyle czasu poświęciła na to, aby zbudować wokół siebie mur, że teraz nie zamierzała niczego zmieniać. W dalszym ciągu musiała grać twardą. (…)

To książka o miłości. A właściwie to o dwóch miłościach, jednej powoli rozwijającej się między dwójką samotnie wychowujących swoje dzieci osób, kiedyś zranionych, miłości współczesnej, pełnej obaw…

(…)  Mógł się tylko domyślać, że Kalina to kolejna skrzywdzona osoba. Bardzo łatwo jest kogoś zranić słowem, czynem, czymkolwiek… Blizny długo się goją. Dawno temu on sam doznał ogromnego zawodu, z którego trudno było mu się otrząsnąć. (…)

I o uczuciu, które dawno temu zagościło w sercach dwójki młodych ludzi, miłości, która połączyła dwoje ludzi w czasach wojennej zawieruchy i którą ta okrutna wojna rozdzieliła, miłości pięknej i smutnej jednocześnie, namiętnej i rozważnej.

Fabuła książki balansuje na dwóch krańcach rzeczywistości, na tej tu i teraz i na tej z przeszłości, której właściwie już nie ma. Która pozostawiła po sobie jedynie bolesne wspomnienia.

(…) Jego równowaga duchowa skończyła się wraz z dniem, kiedy dostał wezwanie do wojska. Było to późną jesienią, kiedy wiele prac w gospodarstwie było skończonych. Życie toczyło się spokojnym rytmem, jednakże wszyscy mieszkańcy wsi czuli, że coś niedobrego wisi w powietrzu. (…)

Im dalej jesteśmy od czasów drugiej wojny światowej, tym częściej zapominamy o tym co się wówczas wydarzyło. A przecież nasza pamięć powinna zatrzymać nie tylko dramat i tragedię wielkich miast takich jak Warszawa czy Gdańsk, bo wiele małych miejscowości, a nawet wsi ucierpiało w tej wojnie na równi z wielkimi miastami, a nawet może i bardziej.

(…) Kalina nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Miejsce w którym była poprzedniego dnia, kiedyś tętniło życiem. Ludzie tam pracowali, spotykali się ze sobą, rodziły się dzieci. A dziś? Samotna wieża kościelna i nieliczne fundamenty świadczące o wcześniejszym życiu w tym miejscu. I Bzy, ocean bzów, niemy świadek dramatycznej historii, która kilkadziesiąt lat temu rozegrała się w Małdze. (…)

Przyznam szczerze, że od takich książek trudno mi jest się oderwać. Książek, które na długo pozostają w pamięci. Książek w których autor/autorka porusza wiele trudnych tematów, takich, o których  do niedawna głośno się nie mówiło. Tak jest i w tej powieści, gdzie przeszłość splata się z teraźniejszością, miłość naznaczona jest bólem i cierpieniem, nadzieja walczy ze wspomnieniami, a ludzie… A ludzie są zwyczajni, nie wybieleni osobowościowo, nie potępieni za swoje czyny. Poruszone z tej lekturze tematy są niby takimi codziennymi, z którymi jednak niewielu ma styczność chociaż niejeden raz słyszał. Oprócz wątku kochanków z przeszłości i ich bolesnej młodości, która przypadła na najgorszy dla młodego człowieka okres, bardzo poruszył mnie watek przemocy domowej. Jak często nie widzimy tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami innych ludzi, jak często milczymy kiedy ta przemoc dotyka nas samych i to bez względu na to, czy jest to przemoc psychiczna czy fizyczna.

(…) Po raz pierwszy uderzył, kiedy nie wróciłam na czas z pracy… Po prostu zagadałam się z koleżanką i wróciłam do domu pół godziny później niż zwykle. Nawet się ze mną nie przywitał, był taki zimny i oschły. (…)

Polecam tę książkę nie dlatego, że w środku umieszczony jest mój blurb. Polecam tę książkę, ponieważ jest to piękna historia łącząca dwa różne światy, w której bohaterowie są tacy zwyczajni i nadzwyczajni jednocześnie. Polecam tę książkę wszystkim czytelnikom, którzy lubią historie wojenne, a jednocześnie nie unikają romansu, obyczaju i psychologii w powieściach. Myślę, że wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie.

Fabuła książki wciąga tak, że trudno oderwać się od stron. Wiele razy wzrusza, ale i pozwala na kilka chwil delikatnego uśmiechu, zwłaszcza gdy wątki dotyczą Leny – małej córeczki Kaliny.

Jeżeli ktoś polubił moją Szkatułkę Wspomnień i „Listy do Duszki”, „Muzykę dla Ilse” czy „Kołysankę dla Łani” to koniecznie musi przeczytać i tę książkę.

Dziękuję Autorce za zaufanie, i dziękuję za tę piękną historię. I chociaż przyznam, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki, to już wiem, że nie oprę się innym jej książkom i w następnej kolejności przeczytam „Zapach Mazur” i „Barwy Mazur” bo już wiem, że trudno mi będzie przejść obojętnie od książek Małgorzaty Manelskiej.

Napisz do mnie
maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/