thriller psychologiczny
OSTATNI LOT – Julie Clark
Julie Clark urodziła się i wychowała w Santa Monica w Kalifornii. Dorastała czytając książki na plaży, podczas gdy wszyscy inni surfowali. Po studiach na University of the Pacyfic i krótkiej pracy w dziale sportowym na University of California w Berkeley wróciła do domu w Santa Monica, gdzie została wykładowczynią na uniwersytecie. Jej pierwszą napisaną powieścią była powieść The Ones We Choose.
Ostatni lot to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 03 CZERWCA 2020
Claire jest żoną szanowanego, zamożnego i powszechnie podziwianego mężczyzny, któremu marzy się kariera wielkiego polityka. Z zewnątrz kobieta wygląda na bogatą i szczęśliwą, ale nikt nie wie co dzieje się za zamkniętymi drzwiami rezydencji, za którymi mąż łatwo wpada w złość wyładowując agresję na żonie. Nikt z jego pracowników nie ośmieli się stanąć w obronie kobiety, bo każdy zna siłę władzy swojego pracodawcy. Claire postanawia uciec od męża, czy uda jej się tego dokonać? Na lotnisku Claire spotyka Evę, która z równą desperacją próbuje uciec od swojego dotychczasowego życia. Kobiety podejmują spontaniczną decyzję, która może odmienić losy obydwu, i wymieniają się biletami, dokumentami, a nawet ubraniami. Claire udaje się zamiast Evy do Oakland, a Eva wsiada do samolotu do Portland, którym miała lecieć Claire. Niestety jeden z samolotów ulega katastrofie i jedna z kobiet ginie. Czy drugiej uda się żyć z fałszywą tożsamością, zwłaszcza kiedy odkryje prawdę o życiu swojej zamienniczki? Czy przyparta do muru będzie miała dość odwagi, by wykorzystać swoją szansę i odzyskać własne życie?
WSZYSTKO, CZEGO KIEDYKOLWIEK CHCIAŁAŚ, JEST PO DRUGIEJ STRONIE STRACHU.
Kiedy skończyłam czytać tę powieść długo nie mogłam znaleźć słów, jakimi chciałam ją opisać. Samo określenie powieści THRILLER nasuwa człowiekowi mroczne myśli, ale nigdy nie wiadomo, jak mocno fabuła wpłynie na jego podejście do danego tematu, który autor przekaże mu w swojej książce.
W powieści mamy dość specyficzną narrację, fabuła toczy się w dwóch planach czasowych, ale zgrabnie połączona zostaje w całość. Przeplatające się między sobą rozdziały, w których raz czytelnik jest w wątkach dotyczących Claire, gdzie narracja jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, czyta się tak, jakby ktoś właśnie opowiadał o sobie. Wątki dotyczące Eve to narracja w trzeciej osobie czasu przeszłego dająca wrażenie słuchania o kimś, ale z perspektywy innej osoby.
(…) Żyję jednak zbyt długo wśród ludzi, którzy z radością patrzyli, jak spadam, ponieważ chcieli zachować dobre relacje z Rorym. Na tym świecie pieniądze i władza oznaczają nietykalność. (…)
Ciekawie i bardzo intrygująco zostały przedstawione osobowości dwóch żyjących w różnych kręgach społecznych kobiet. Od samego początku widać, że są to kobiety obdarzone wewnętrzną siłą, której nie potrafią tak do końca wykorzystać, ponieważ ograniczają je okoliczności w jakich się znalazły. Jedna z nich harda, potrafi wykorzystać każdą sytuację do osiągnięcia swoich celów, a druga mimo wielu wad, jest sympatyczną osobą, trochę szarą myszką ale mocno stąpającą po ziemi i ukrywającą detale swojego życia.
(…) Siadam na łóżku i dociera do mnie, że wszystko, co wiedziałam o jej życiu i o tym, dlaczego chciała stąd uciec, to stek bzdur. Jeśli nie miała męża, to nie istniało żadne ryzyko, że policja będzie prowadzić dochodzenie w sprawie jego śmierci. Eva musiała zatem chcieć zamienić się ze mną miejscami z zupełnie innego powodu. (…)
Kibicowałam cały czas obu bohaterkom, jednej aby udało się jej wreszcie uciec z zasięgu władzy brutalnego męża, a drugiej aby udało się uciec od piekła, do którego weszła zanim zorientowała się jak bardzo jest groźne.
Muszę przyznać, że autorka cały czas trzyma czytelnika w pewniej tajemniczej nieświadomości, pozwalając mu jednak na zbyt zuchwałe często domysły.
Do czego zdolna jest zdesperowana i wystraszona kobieta? Bohaterki tej powieści zdolne są do wszystkiego, mimo że co jakiś czas wracają wątpliwości, to strach i odwaga połączone w jakiś trudny do zrozumienia sposób nie pozwalają im na cofnięcie swoich wcześniej podjętych decyzji, które są drzwiami do stabilności, do normalności. Życie w kłamstwie jest trudne, ale życie w brutalnej prawdzie jeszcze trudniejsze.
Autorka wręcz w narkotyczny sposób utrzymuje stale narastające napięcie, im dłużej czytasz tym szybciej chcesz dobrnąć do końca, chociaż czujesz podświadomy strach. Ale ciekawość jest silniejsza od zmęczenia oczu, które od kilku godzin wpatrują się w tekst powieści.
Nie wiem czy w realu można dokonać tak szybkiego namierzenia kogoś, tak jak zostało to przedstawione w powieści, ale precyzyjne budowanie w fabule napięcia powoduje, że wierzy się w to o czym się czyta.
Ta książka to historia pełna tajemnic i niedopowiedzeń, niesamowitych zwrotów akcji i niespodziewanego zakończenia. (Przyznam szczerze, że liczyłam na inne zakończenie, zwłaszcza dotyczące jednej z kobiet) Nie wiem jak inni, ale ja nie potrafiłam się oderwać od stron tej powieści. To książka z tych: „jeszcze jeden rozdział i na dzisiaj kończę, a potem siedzisz i czytasz aż do bólu oczu”. Warto zapamiętać to nazwisko.
Polecam tę książkę nie tylko paniom, chociaż jest ona zdecydowanie o kobietach, ale myślę, że wielu panów znajdzie w tej powieści coś ciekawego dla siebie. A z całą pewnością polecam tę książkę miłośnikom dobrych kryminałów, thrillerów i powieści psychologicznych. Ta książka, to nie tylko znakomity thriller, ale prawdziwy wulkan emocji, a tocząca się w zawrotnym tempie fabuła, trzyma nie tylko w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, ale również daje sporo do myślenia. Jeśli chodzi o mnie, to z całą pewnością będę wypatrywała na polskim rynku księgarskim każdej książki tej autorki.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania tej powieści przed premierą, mam nadzieję, że książka znajdzie wielu czytelników. Tak trzymającego w napięciu thrillera dawno nie czytałam.
Jako ciekawostkę dodam, że na końcu książki jest wywiad z autorką, która opowiada w równie ciekawy sposób o tym jak pisała powieść, jak kształtowała osobowości bohaterek i jak wpadła na pomysł fabuły.
APARTAMENT W PARYŻU – Guillaume Musso
Guillaume Musso urodził się w 1974 roku w Antibes. Jest francuskim powieściopisarzem, który ma na swoim koncie kilkanaście powieści. Z wykształcenia jest ekonomistą, tytuł licencjata otrzymał na uniwersytecie w Nicei a studia kontynuował w Montpellier. Z zawodu jest nauczycielem, przez kilka lat nauczał w liceum w Lotaryngii oraz na uniwersytecie w Nancy. Swoją pierwszą powieść wydał w roku 2001 a jego druga powieść sprzedała się we Francji w ponad 2 milionowym nakładzie, została przetłumaczona na 24 języki a także zekranizowana przez wytwórnię Fidelite Productions.
Apartament w Paryżu to współczesny kryminał i thriller psychologiczny w jednym, którego fabuła została umiejscowiona w Paryżu i w Nowym Jorku.
Madeline, była policjantka z dość dramatyczną przeszłością zapragnęła odpocząć w cichym, ukrytym przed ludźmi domu w Paryżu. Niestety w wyniku pomyłki lub jakiegoś nieporozumienia, do tego samego domu wprowadza się również amerykański dramatopisarz Gaspard. Jedno z nich musi opuścić dom, ale żadne nie chce tego zrobić licząc na to, że drugie ustąpi. Dom ukryty w pełnym zieleni zaułku Paryża należał kiedyś do słynnego malarza, którego ostatnie dzieła zniknęły w tajemniczych okolicznościach. Madeline i Gaspard zafascynowani geniuszem malarza i zaintrygowani pełnym sprzeczności życiem byłego lokatora domku, postanawiają połączyć siły i wspólnie odnaleźć zaginione dzieła. Przy okazji jednak trafiają na niewyjaśnioną sprawę porwania syna malarza. Czy uda im się odnaleźć obrazy? Co malarz chciał przekazać światu malując swoje ostatnie dzieła? Czy wspólnie poprowadzone śledztwo zbliży do siebie tych dwoje ludzi czy oddali?
Musso to jest moja wielka miłość od pierwszego zaczytania. Uwielbiam jego styl, tak trudny do naśladowania, pełen tajemnic, kryminalnych intryg, sporej dawki thrillera.
Ta książka, tak jak wcześniejsze, które przeczytałam również mnie nie zawiodła. Bohaterowie tej powieści, są niekonwencjonalni i zarazem bardzo intrygujący. Ich osobowości nie należą do łatwych, nie są oni pozbawieni wad, każdy z nich ma coś na sumieniu, co jest ich mroczną stroną, ale nie należą również do bohaterów czysto negatywnych.
Niesamowite sploty różnych wydarzeń, towarzyszące prowadzonemu przez dwoje obcych sobie ludzi śledztwa sprawiają, że od tej książki trudno jest się oderwać, bo ciekawość tego co będzie dalej jest silniejsza od wszystkiego.
Autor zabiera czytelników w podróże do Paryża i Nowego Jorku, przedstawiając zarówno te piękne jak i mroczne strony tych dwóch miast. A czytając, ma się wręcz ochotę przenieść w te miejsca, które przyciągają swoim pięknem i brzydotą jednocześnie.
(…) Z czasem psychiatrzy znaleźli wyjaśnienie tych niepokojących symptomów. Zaburzenia miał wywoływać rozdźwięk między fantastyczną wizją Miasta Świateł a tym, czym Paryż był naprawdę. Turyści myśleli, ze odkrywają cudowny świat Amelii, ten z filmów i reklam, a lądowali w mieście trudnym i wrogim. Paryż z wyobraźni – miasto romantycznych kafejek, bukinistów znad Sekwany, Montmartre’u i Sant-Germain-de-Pres – rozbijał się hukiem o rzeczywistość: brudne ulice, kieszonkowców, brak bezpieczeństwa, zanieczyszczone powietrze, brzydotę wielkich osiedli, odrapane wagony metra i stare autobusy. (…)
Poznając bliżej bohaterów tej powieści czytelnik nabiera przekonania do tego, aby uwierzyć w sprawiedliwość, która gdzieś tam w świecie biurokracji policyjnej pozwoliła na zakończenie śledztwa, które tak właściwie zostało raczej zatuszowane niż zakończone. Często zbyt małe zaangażowanie policji, brak dostatecznych dowodów, staje się dramatem osób poszkodowanych. Tak jest i tutaj, niewinne śledztwo dotyczące zaginionych obrazów doprowadza do miejsca prawdziwiej tragedii. Doprowadza do miejsca, o którym nikt nawet nie myślał że istnieje i jest mrocznym podłożem wielkiego dramatu. Zwykła kradzież obrazów prowadzi do uprowadzenia dziecka.
(…) Nie przyznawali się do tego, oboje jednak wierzyli nierozsądnie, że tajemnice malarza pozwolą im dotrzeć do jakiejś głęboko ukrytej prawdy – szukając obrazów Lorenza, szukali bowiem również siebie. (…)
Wspólny cel może zbliżyć do siebie nawet ludzi tak wrogo do siebie nastawionych jak bohaterowie tej powieści.
Autor w zaskakujący sposób przedstawia różne toki myślenia, jakie kierowały prowadzącymi śledztwo w stronę ukrytej prawdy. Pokazał również, że nie tylko profesjonalizm, jak w przypadku byłej policjantki się liczy, ale również logika w dedukcji.
Przyznam szczerze, że sięgając po tę powieść spodziewałam się czegoś w rodzaju romansu, okraszonego nutką sensacji. Otrzymałam jednak coś zupełnie innego. Nie jestem zawiedziona, ale mile zaskoczona fabułą pełną tajemniczych zdarzeń, niespodziewanych zwrotów akcji i… nieoczekiwanym zakończeniem. No, ale cóż… to przecież Musso.
Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom dobrych kryminałów i thrillerów. Fanom książek tego autora nie muszę tej powieści polecać, bo oni wiedzą, że na tego autora zawsze można liczyć.
A książki wydawnictwa Albatros, to jedne z najlepszych książek które mam w swojej biblioteczce, bo nie dość, że są ładnie wydane (na ładnym, czyli białym a nie szarym papierze), to jeszcze nigdy nie zawiodła mnie fabuła żadnej z nich.
NA PROGU ZŁA – Louise Candlish
Louise Candlish jest autorką trzynastu powieści, a jej najnowsza powieść okazała się, najlepiej sprzedającym się bestsellerem w miękkiej okładce, ebooku i audiobooku oraz laureatem nagrody Book of the Year – Book of the Year – Crime & Thriller. Studiowała angielski na University College London i pracowała jako ilustrowany redaktor książek i copywriter reklamowy. Chociaż jej historie opowiadają o ludziach stojących przed mrocznymi – często niebezpiecznymi – dylematami, stara się przetrwać dzień bez własnego dramatu. Mieszka w dzielnicy południowego Londynu, z mężem, nastoletnią córką, kotem i lisim rudym psem o imieniu Bertie.
Na progu zła to thriller psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została we współczesnym Londynie.
PREMIERA KSIĄŻKI 15 KWIETNIA 2020
W słoneczne styczniowe popołudnie na przedmieściach Londynu pewna rodzina wprowadza się do domu, który właśnie kupiła. Niby nic nadzwyczajnego. Poza tym, że jest to twój dom. I wcale go nie sprzedawałaś.
Romantyczny wyjazd Fiony przerywa nagła potrzeba przesłania czegoś do firmy z komputera znajdującego się w domu. Niczego nieświadoma kobieta, która pozostawiła swoich dwóch synów pod opieką ich ojca, który powinien być obecny na miejscu, przyjeżdża więc i doznaje szoku. Właśnie do jej domu wprowadzają się obcy ludzie, którzy twierdzą, że są jego nowymi właścicielami, ponieważ kupili go od niej i jej męża. Oczywiście telefon Brama nie odpowiada, a kobieta nie jest w stanie zapanować nad swoimi nerwami. Pomaga jej sąsiadka, z którą Fiona przyjaźni się odkąd przeprowadziła się do tej dzielnicy Londynu. Niestety wszystko wskazuje na to, że dom Fiony i Brama został właśnie kupiony, i chociaż pieniędzy na wspólnym koncie byłych współmałżonków nie ma, to wszystko jest legalne. Czy były mąż Fiony byłby zdolny do sprzedaży domu bez jej wiedzy? Kto tak właściwie stoi za tym dramatycznym dla kobiety posunięciem? Dlaczego nowy przyjaciel Fiony tak bardzo denerwuje się z powodu tego, że mąż jego przyjaciółki zniknął bez śladu?
Kiedy któregoś dnia otrzymałam pocztą tajemniczą czerwoną kopertę, w której znajdowało się kilka karteczek z różnymi dość przerażającymi cytatami, oraz tajemnicza pocztówka i jeszcze bardziej tajemniczy klucz, to nie ukrywam, że poczułam nie tylko konsternację, ale dziwny lęk. Po chwili domyśliłam się, że jest to pewnego rodzaju zwiastun powieści, która być może wkrótce do mnie dotrze. Nie spodziewałam się jednak, że będzie to tak emocjonująca powieść.
Dość oryginalna narracja trzyma cały czas w napięciu, a fabuła jest nie tylko niepokojąco realistyczna, co bardzo oryginalna.
Wydarzenia opisane w książce poznajemy z kilku perspektyw: 1) historii Fi, czyli podcastu jednej ze stron, 2) Bram Lawson, plik word, czyli fragmentów spisanych przez drugą stronę, czegoś w rodzaju listu pożegnalnego, w którym jeden z bohaterów opisuje całą sytuację, jak doszło do niej i dlaczego, oraz 3) narracji w trzeciej osobie czasu przeszłego w której czytelnik jakby uczestniczy w wydarzeniu, które stało się fundamentem dwóch wcześniejszych, będącym opisem tego co działo się od pewnego feralnego dla Fiony dnia.
Co więcej jest w stanie wyrządzić zła, przemoc fizyczna czy psychiczna? Jak daleko może posunąć się kłamstwo, albo chociaż zwykłe niedomówienie, aby nie skrzywdziło w jakiś sposób drugiej osoby.
(…) Mandaty za przekroczenie prędkości odkryłam w kwietniu albo w maju. Może teraz ponosi mnie wyobraźnia, ale pamiętam, jak niepewnie się czułam, kiedy o nich rozmawialiśmy. Miałam wrażenie, że więcej jest między nami tajemnic niż wspólnych spraw. (…)
Doszło do sprzedaży domu, bez wiedzy jednej z zamieszkałych w nim stron. Dlaczego? Doszło do oszustwa i ktoś spoglądający na to z boku mógłby pomyśleć, że jest to zemsta odrzuconego męża, albo chęć odegrania się na byłej żonie, w sposób tak drastyczny, aby bolało ją jak najwięcej. Ale przecież Bram kochał swoich synów, i to właśnie jego bolało, że nie może z nimi spędzać więcej czasu, chociaż jego była żona nigdy mu tak do końca nie zabraniała kontaktów z dziećmi. Niestety zbyt wiele kłamstw, oszustw, zdrad małżeńskich, kiedyś musiało doprowadzić do tragicznego końca.
Autorka wzbudza w czytelniku zaciekawienie od samego początku swojej fabuły, uderza mocną dawką dramatycznej sceny po to, aby z każdą kolejną stroną powoli budować coraz większe napięcie. W pewnym momencie nie wiadomo komu bardziej powinien czytelnik kibicować, oszukanej żonie czy… zdesperowanemu mężowi, który panicznie boi się wyjawienia jego występku będącego tragedią nie tylko dla niego i jego rodziny.
Świetnie pokazane uzależnienie od strachu, którego wydaje się, że nic nie jest w stanie ujarzmić, ale to budowanie tego strachu jak również uzależnianie się od szantażu, gróźb, i grozy rozpaczy, na końcu książki uderza niesamowitą konsekwencją w działaniu. Tak jakby nagle otworzyły się nie tylko oczy, ale przede wszystkim otworzył się umysł. Jest wina, musi być też kara.
(…) Patrzyłem jak odjeżdżają, tak samo jak obserwowałem ich przybycie. Łatwość z jaką się porozumiewali, nie pozostawiała wątpliwości, że znają się od lat. Należałem do długiej listy ich ofiar czy byli debiutującymi naciągaczami? Z całą pewnością znalazłem się na ich celowniku tylko w skutek zbiegu okoliczności… (…)
Nie mogę stwierdzić, czy bardziej kibicowałam Fionie Lawson, czy Bramowi Lawson, jak dla mnie oboje gdzieś zawinili. Oczywiście jako kobieta bardziej trzymałam stronę kobiety, matki i żony, która mimo uczucia jakim darzyła (kiedyś) swojego męża, teraz czuła do niego coś innego, coś, co może czuć kobieta zdradzona. Ciekawiło mnie jedno, czy on był seksoholikiem, czy to ona stała się dla niego zbyt mało atrakcyjna, że robił skoki w bok. A skoro go kochała, to przecież musiała wiedzieć, że nie jest on twardzielem, facetem, który poradzi sobie w każdej sytuacji, bo facet zaglądający do kieliszka częściej niż przeciętnie, jest kimś bardzo słabym. Czy nie warto było zabrać się za ten problem zanim doszło do tragedii? Ile w tym wszystkim jest jej winy, a ile jego.
Trudna sytuacja w której znaleźli się oboje, może się zdarzyć w każdej rodzinie, w której ludzie nie rozmawiają o swoich problemach. Boją się przyznać do błędu, chociaż takie przyznanie się często mogłoby uratować i związek i człowieka.
Autorka w bardzo ciekawy i jednocześnie dość brutalny sposób pokazała do czego może doprowadzić taka mieszanka strachu i nieuczciwości, przykrywana czymś w rodzaju pseudo miłości. Jak bardzo człowiek, który boi się przyznać do błędu daje się zmanipulować przez kogoś, kto ten jego strach wykorzysta w sposób wręcz tragiczny. Tak właśnie stało się z jednym z bohaterów tej powieści, mężczyzna powinien być silny, powinien być obrońcą swojej rodziny, ale czy każdy jest zdolny do tego, aby wygrać z samym sobą? Bo przecież w każdej walce powinno się zacząć od najsłabszego ogniwa, i z każdą kolejną potyczką życiową podnosić poprzeczkę odwagi. Niestety Bram nawet nie próbował tej poprzeczki podnieść.
Fabuła tej książki skłania do myślenia, szokuje i zatrważa, trzyma w napięciu i zaskakuje.
Dość wyraziście i oryginalnie nakreślone osobowości głównych bohaterów sprawiają, że wydaje nam się, że to co przytrafiło się Fionie, może się przytrafić każdemu.
Polecam tę powieść zwłaszcza znawcom dobrego kryminału, thrillera i powieści sensacyjnej. Ale również miłośnikom powieści psychologicznej. Ostrzegam jednak… zanim sięgniecie po tę książkę, to przygotujcie sobie dostateczną ilość czasu, bo trudno będzie się oderwać od stron tej powieści.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej lektury jeszcze przed polską premierą i wierzę, że książka znajdzie wielu czytelników. I chociaż jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, to myślę, że na tej powieści nie zakończę czytania jej książek.
DZIEWCZYNA, KTÓRĄ ZNAŁAŚ – Nicola Rayner
Nicola Rayner urodziła się w Abergavenny w południowej Walii i pracuje jako niezależna dziennikarka, specjalizująca się w tańcu i podróżach. Jej debiutancka powieść „Dziewczyna, którą znałaś” była nominowana w konkursie Cheltenham First Novel Competition w 2018 roku. Autorka mieszka w Londynie ze swoim mężem.
Dziewczyna, którą znałaś to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 LUTEGO 2020
Alice, żona znanego polityka i prezentera, Georga Bella, obsesyjnie, cały czas myśli o byłych dziewczynach swojego męża. Któregoś dnia jadąc w pociągu zauważa siedzącą kilka metrów dalej dziewczynę, a właściwie to już kobietę, która znana kiedyś była w całym środowisku studenckim głównie z powodu swojej nieprzeciętnej urody. Ale… ta dziewczyna, Ruth, zaginęła ponad 15 lat wcześniej. Widok kobiety nie daje Alicji spokoju. Nie wiadomo, czy to stan w jakim obecnie znajduje się Alice, czy jakieś wspomnienia z przeszłości, ale coś bardzo zaczyna zakłócać myśli Alice. Za wszelką cenę stara się dowiedzieć, czy o zaginionej dziewczynie są jakieś wieści i co tak właściwie się wydarzyło w życiu jej męża, że zerwał ze swoją pierwszą dziewczyną. A kiedy znajduje tajemniczą pocztówkę, wysłaną do Georga z miejscowości, w której kiedyś oboje studiowali, na której ktoś zapisał dziwnie brzmiący wierszyk, obsesja Alice sięga zenitu. Czy Ruth nadal żyje? Jaką mroczną tajemnicę skrywa ukochany mąż i kim jest rudowłosa kobieta odnaleziona przez Alice i siostrę Ruth w miasteczku, w którym kiedyś wszyscy mieszkali przez okres studiów?
Czasami wokół jakiejś książki jest dużo szumu, a powieść nie kwalifikuje się nawet do miana dobrej. Czy w tym przypadku jest tak samo? O tym musi się przekonać każdy indywidualnie. Porównując tę książkę do „Dziewczyny z pociągu”, thrillera, który kiedyś pochłonęłam w jedną noc, spodziewałam się podobnych emocji. Nie powiem, żeby mnie książka zawiodła, bo przyznając szczerze nie mogłam się oderwać od jej stron, ale sama fabuła odrobinę mnie… zaszokowała (?) zniesmaczyła (?) nie wiem jak to określić.
Autorka zabiera swoich czytelników w świat życia studenckiego, pokazanego od strony alkoholowych imprez, papierosów, spontanicznego seksu byle gdzie i z byle kim. Większość osób może powiedzieć, że tak właśnie wygląda życie studenckie, ale czy każdy musi się z tym zgodzić?
Główna bohaterka, jaką jest zaginiona w niewyjaśnionych okolicznościach dziewczyna, pokazana została oczami kilku osób. Jedni widzieli w niej wierną, oddaną przyjaciółkę, szczerą do bólu i odpowiedzialną, a inni typową imprezowiczkę, która lubi być w centrum uwagi wszystkich chłopców i nie zawaha się przed kontaktem z nikim. A jaka tak naprawdę była Ruth? Tego chyba nikt nie wie.
(…) Nie istnieje tylko jedna Ruth – uświadamia sobie wreszcie kat. Nikt z nas nie istnieje wyłącznie w jednej wersji. Jest więc Ruth nieśmiała walijska dziewica. Ruth diwa. Ruth nimfomanka. Ruth jej obecnie bardzo pijana przyjaciółka, nawijająca z różowymi policzkami i kieliszkiem wina o swoim ulubionym temacie: George’u. (…)
Cały czas towarzyszy czytelnikowi swoiste napięcie, jakaś wisząca w powietrzu tajemnica, która może mieć swoje mroczne korzenie.
Kiedyś zaginęła dziewczyna, niby się utopiła, ale nigdy nie znaleziono jej ciała, tylko jej sukienkę, jej buty i ślad jaki pozostawiła na brzegu. Czy w takim razie ona naprawdę zginęła? A może żyje gdzieś po cichutku i stara się nie zwracać na siebie uwagi. Dlaczego jednak nie chce skontaktować się nawet ze swoją ukochaną młodszą siostrzyczką?
Muszę przyznać, że zaintrygowały mnie osobowości bohaterek i bohaterów tej powieści, zarówno tych pierwszo jak i drugoplanowych. Z wyjątkową precyzją autorka przedstawiła każdego z nich pozostawiając jednak gdzieś w podświadomości jakąś nutkę niedopowiedzenia.
Dziwnie natomiast odnajdowałam się w narracji tej książki, która została napisana dość specyficznie, raz w pierwszej osobie czasu teraźniejszego w formie relacji ważnych dla głównej bohaterki osób takich jak młodsza siostra czy najbliższa przyjaciółka, a raz w trzeciej osobie, Alice, czyli żony znanego kobieciarza i prezentera telewizyjnego – opisującej swoje główne rozterki i wątpliwości,. Ale to dzięki licznym retrospekcjom właśnie przedstawionym przez siostrę i przyjaciółkę Ruth, wydarzenia sprzed lat pozwalają ułożyć się w jeden spójny obraz.
Autorka zabiera czytelnika przemiennie raz do czasów obecnych, a raz przenosi go piętnaście lat wstecz, do przeszłości związanej z życiem studenckim zaginionej dziewczyny. Jest to dość ciekawy zabieg bo można sobie wyobrazić wiele, kojarząc pewne fakty, zachowania czy ogólne wspomnienia.
Fabuła jest jak rozsypane puzzle, które powolutku każdy zaczyna dopasowywać do siebie tworząc z nich wyrazisty obraz. Jest spokojnie, chociaż nie ospale, autorka nie zaskakuje czytelnika szalonym tempem, czy nagłymi zwrotami akcji, trzyma cały czas w takim swoistym szachu tajemnicy, niedomówienia czy spornej niejasności.
Moim zdaniem każdy z bohaterów znalazł się w tej powieści nieprzypadkowo, a łącząca ich tajemnica oparta na przypadkowym zaginięciu dziewczyny jest czymś w rodzaju ściskającego wszystkich imadła.
Ale myślę, że największą niespodzianką dla czytelnika jest samo zakończenie. Mnie przynajmniej ono bardzo zaskoczyło i przyznam szczerze, że mając wiele domysłów, tego co spotkało mnie na końcu książki nie spodziewałam się.
Mimo tego, że książka nie porwała mnie tak jak „Dziewczyna z pociągu”, która ma tyle samo wielbicieli co przeciwników, to tę polecam bardzo gorąco, chociażby na psychologiczny aspekt tej powieści. Jestem pewna, że wielu czytelnikom da ona sporo do myślenia, może jednych zaskoczy, innych zbulwersuje, ale na pewno nie pozwoli na nudę.
Dziękuję wydawnictwu WAB za propozycję przeczytania tej powieści, która jak na debiut jest chyba dość mocna, ciekawa jestem innych książek tej autorki, może kiedyś…
WŁADCY CZASU – Eva Garcia Saenz de Urturi
Eva Garcia Saenz de Urturi urodziła się prawdopodobnie w 1972 roku. Jest hiszpańską pisarką, wykładowcą i dziennikarką radiową. Absolwentka optometrii, po studiach pracowała w branży optycznej, następnie zaczęła wykładać na Uniwersytecie w Alicante. Jest członkiem jury w konkursach literackich, współpracuje z rozgłośnią radiową Cadena Ser, prowadzi kurs internetowy Marketing dla Pisarzy, szkolenia z kreatywnego pisania oraz zajęcia z literatury i mediów społecznościowych. Jako autorka książek zadebiutowała powieścią „La saga de los longevos” (2012), później były „Los hijos de Adan” i „Pasaje a Tahiti” (2014). Wszystkie trzy powieści znalazły się wśród najlepiej sprzedających się e-booków w Hiszpanii. „Cisza Białego Miasta” (w Polsce 2019) okazała się fenomenem czytelniczym, zostały także sprzedane do niej prawa filmowe.
Władcy czasu to trzecia części „Trylogii białego miasta”, thrillera historyczno-kryminalnego, którego fabuła dzieje się współcześnie oraz w średniowiecznej Vitorii.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 LUTEGO 2020
Jest rok 2019, nieznany autor publikuje powieść historyczną opartą na kronice opowiadającej losy hrabiego don Veli. Dziwnym zbiegiem okoliczności dochodzi do niewyjaśnionych morderstw, które swoje pierwowzory miały właśnie w średniowieczu, kiedy hrabia don Vela powrócił do Vitorii z niebezpiecznej misji. Policja stara się znaleźć sprawcę zagadkowych morderstw i nie tylko udowodnić winę, ale również odnaleźć autora książki „Władcy czasu”, która prawie natychmiast po wydaniu staje się bestsellerem. Śledztwo prowadzi do wieży Nagraro, miejsca od wielu pokoleń zamieszkałego przez pierwotnego dziedzica rodu. Czy potomek hrabiego don Veli jest autorem książki? Czy tajemniczy mieszkaniec wieży byłby zdolny do dokonania morderstw odwzorowanych na tych, jakich kiedyś dokonali jego przodkowie?
Przyznam szczerze, że nie czytałam wcześniejszych dwóch części „Trylogii Białego Miasta”, ale ta ostatnia zaintrygowała mnie na tyle, że chyba uzupełnię swoją ciekawość i sięgnę po wcześniejsze publikacje.
Autorka zabiera czytelników w dwa światy, w świat współczesny (rok 2019) z mocną stroną kryminalną zaczynającą się zagadkową śmiercią bogatego przedsiębiorcy oraz zbrodni dokonanych z wyjątkowych okrucieństwem i również wyjątkowym sprytem zbrodniarza, oraz w świat historii, świat średniowiecza (od roku 1192) z akcentem na losy hrabiego Diago Veli.
(…) – Tak a bohaterem książki jest Diago Vela, legendarny hrabia Vela. Od czasu jej wydania w mieście doszło do kilku zabójstw, przy każdym z nim mordercy stosowali średniowieczne modus operandi wzorowane na zbrodniach opisanych w powieści: hiszpańska mucha, zamurowanie żywcem, utopienie w beczce. (…)
Od początku czytelnik zaintrygowany jest wydarzeniami, zbyt podobnymi do siebie, a jednocześnie zbyt nieprawdopodobnymi. Czy wydarzenia mające miejsca w średniowieczu mają coś wspólnego z wydarzeniami mającymi miejsce we współczesności? Czy ktoś zaczyna zabijać na średniowieczną modłę?
(…) Niech Peńa porozmawia z córką i dowie się wszystkiego na temat historii rodziny. Potem niech skontaktuje się z kimś, kto zajmuje się drzewami genealogicznymi w Vitorii. Trzeba znaleźć motyw, a wszystko odsyła nas do przeszłości naszego regionu. (…)
Ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej, nie czytałam dwóch poprzednich części, dlatego troszeczkę czułam się zagubiona w fabule współczesnej, ale nie przeszkodziło mi to w czytaniu i wciągnięciu się w obie historie na całego.
Doskonale przedstawiona w powieści postać dwuosobowości jednego z bohaterów, momentami szokuje, a momentami wzbudza litość. Choroby psychiczne od lat są zagadką ludzkości, którą nawet naukowcy wyspecjalizowani w tej dziedzinie nie zawsze są w stanie wytłumaczyć. Postać jednego z bohaterów wydaje się początkowo psychopatą walczącym nie tylko ze swoim alter ego, ale walczącym z chorymi urojeniami władzy.
(…) W naszym kraju mamy około miliona psychopatów czystej krwi i jakieś cztery miliony psychopatów zintegrowanych, funkcjonujących normalnie w społeczeństwie. Doskonali pracownicy, mili sąsiedzi, niewzbudzający podejrzeń. Ale to drapieżcy społeczni i rodzinni, którzy pozostawiają po drodze wiele ofiar. (…)
Myślę, że ciekawym zabiegiem literackim jest w tym kryminale postać policjanta będącego zarazem profilerem. Postać dość kontrowersyjna, chociaż wzbudzająca wiele pozytywnych emocji.
Patrząc na dwóch głównych bohaterów – hrabiego Diago Vela i na Krakena, czytelnik może zauważyć wiele łączących ich cech. Obaj bowiem są mężczyznami zdolnymi poświęcić wiele dla sprawy, którą się zajmują, a z drugiej strony są bardzo rodzinnymi postaciami.
Przeplatające się ze sobą historie są zarówno bardzo dramatyczne jak i niesamowicie intrygujące. Czytelnik tak właściwie nie ma czasu na nudę, bo ciągle coś się dzieje. Mamy kilka trupów, a ślady prowadzące do wyjaśnienia tych tajemniczych mordów, często zmieniają kierunek, pozostawiając wielką niewiadomą.
Myślę, że wielu czytelników będzie zaskoczonych zakończeniem śledztwa.
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom tajemniczych historii jak i czytelnikom preferującym dobry kryminał. Mamy w tej powieści jednak o wiele więcej, ciekawe wątki romansu i dramatu, jak również sporą dawkę powieści obyczajowej. Jeżeli ktoś czytał dwie wcześniejsze części, tego z pewnością nie trzeba namawiać do sięgnięcia po tę ostatnią, ale jeżeli ktoś tak jak ja nie miał okazji wcześniej poznać współczesnych bohaterów tej lektury, to z pewnością po przeczytaniu „Władcy czasu” nie zawaha się przed sięgnięciem po „Ciszę białego miasta” i „Rytuały wody”.
Połączenie ciekawych osobowości bohaterów, z interesująca fabułą, daleką historią i ciekawymi dialogami, to jest coś co lubię.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej niesamowitej powieści, której fabuła z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, bowiem jest to książka z tych, od których nie można się oderwać i chociaż powieść ma ponad 500 stron, to ja przyznam szczerze, nie wiem kiedy je przeczytałam, bo każde: „jeszcze jeden rozdział i na dzisiaj przerwa” kończyło się zdecydowanie dużo później.