Recenzje książek

literatura kobieca

NAMALUJ MI SŁOŃCE – Gabriela Gargaś

Gabrieli Gargaś wiem niewiele, a to co znalazłam o tej pisarce w Internecie raczej mnie nie zadowala. Lubię wiedzieć o autorach książek jakie czytam coś niecoś więcej. Ale cóż, o tej autorce przynajmniej wiem, że jest niepoprawną optymistką i marzycielką. Ma usposobienie indywidualistki, która chadza własnymi ścieżkami. Jej życiowe motto brzmi „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Mimo swojego młodego wieku ma na swoim koncie pisarskim już kilka książek z literatury kobiecej, które cieszą się sporym zainteresowaniem czytelniczek.

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale nie twierdzę, że ostatnie.

Gabriela Gargaś  Namaluj mi słońce

Wydawnictwo Feeria rok 2013

stron 387

Namaluj mi słońce to współczesna powieść obyczajowa.

Sabina jest kobietą w wieku 30+. Mieszka sama w małym dwupokojowym mieszkaniu a zawodowo zajmuje się… byciem przyjaciółką. Spotyka się z samotnymi ludźmi, którzy nie mają z kim porozmawiać o swoich kłopotach, i cierpliwie wysłuchuje ich problemów. Jej zawód wbrew pozorom cieszy się sporym zainteresowaniem, tak więc na brak klientów Sabina nie narzeka. Jednak jak każda kobieta marzy o prawdziwej, namiętnej miłości i o stabilizacji życiowej. Któregoś dnia w parku, poznaje małą dziewczynkę – Marysię, która początkowo irytuje ją swoją bezpośredniością, ciekawością i odwagą, ale z czasem nawiązuje się między nimi przyjaźń. Marysia wychowywana jest przez ojca, więc łatwo można się domyśleć, że i obecność Sabiny w pewnym momencie stanie się bliska rodzicowi Marysi. Czy jednak Maks jest tym samotnym ojcem naprawdę? Czy między Sabiną i rodzicem małej Marysi zaiskrzy i spróbują się połączyć? Czy opieka nad małą dziewczynką nie okaże się dla Sabiny wyczynem poza jej możliwości? No cóż, na te pytania pozna odpowiedź ta osoba, która zdecyduje się na przeczytanie tej książki.

Muszę przyznać, że spora ilość dialogów znacznie przyspieszała czytanie. Fabuła, bez zbędnych opisów (chociaż przyznam, że czasami lubię zagłębić się w otoczenie) nie jest nudna, a wręcz czasami intrygująca. Problemy małej dziewczynki postrzegane z punktu widzenia osoby dorosłej, problemy młodej kobiety a także innych dorosłych (tu mam na myśli klientów Sabiny), w bardzo ciekawy sposób przeplatają się ze sobą. Książkę czyta się wyjątkowo szybko, momentami jednak w treści mi trochę „zgrzytało”. Ale o tym za chwilę.

Autorka dość odważnie przedstawiła osobowości głównych bohaterów, i tu mam na myśli nie tylko Sabinę, ale również Marysię i jej ojca. Trochę podkolorowała te postacie, ale gdyby tego nie zrobiła, z pewnością nie czułoby się tej lekkości z jaką czyta się tego typu powieści.

Tę książkę można zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych mimo dość poważnych tematów poruszonych w fabule.

Niestety było kilka momentów, kiedy czułam pewien dyskomfort podczas zagłębiania się w treść tej lektury. Raziły mnie na przykład wszelakie zdrobnienia, pal licho, kiedy dotyczyły dziecka, ale gdy autorka opisywała scenę, w której uczestniczyły jedynie dorosłe osoby, to myślę, że było to już z lekka przesłodzone. W pewnym momencie miałam serdecznie dość tych „tatusiów”, „babeczek”, „sukieneczek”, „twarzyczek” czy „łóżeczek”. Zbyt słodko i dziecinnie jak dla mnie. Sprzeczne to było czasami z zachowaniami dziecka, kiedy mała dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Uważam, że język jakim posługiwała się ta siedmiolatka czasami był zbyt poważny, małe dzieci rzadko kiedy mówią jak dorosłe osoby, a mała Marysia, prawie cały czas tak konwersowała z dorosłą kobietą. Kolejnym minusem, który wpływał na dyskomfort czytania była spora ilość literówek w tekście. Nie spodziewałam się, że tak dobre wydawnictwo jak Feeria może tak zlekceważyć porządny tekst. Niestety, ale ponieważ zdarza się, że mnie zarzuca się literówki, sama zwracam na nie uwagę. Tylko, że ja swoje teksty poprawiam często całkiem sama, a tu nad książką pracował cały sztab ludzi.

Mimo tych wszystkich minusów w moim odczuciu, a chyba nie było ich aż tak wiele polecam tę powieść. Tak jak już wspomniałam wcześniej jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna i, niekoniecznie tylko dla pań. Myślę, że panowie również mogliby po nią sięgnąć, chociażby dlatego, aby głębiej poznać pragnienia kobiet (nie tylko te erotyczne) i poznać oczekiwania dzieci. Ta książka bawi i wzrusza. Wielu czytelników znajdzie w niej coś dla siebie.

Dziękuję wydawnictwu FEERIA za możliwość poznania tej książki, którą mogłam przeczytać dzięki hojności sponsorów (na spotkaniu blogerów/blogerek książkowych) w Sopocie:A może nad morze z książką 3

logo Feeria

 

 



BUTIK NA ASTOR PLACE – Stephanie Lehmann

Stephanie Lehmann mieszka w Nowym Jorku. Jest absolwentką Uniwersytetu w Berkeley, otrzymała również tytuł magistra filologii angielskiej na Uniwersytecie Nowojorskim. Uczyła pisania powieści w serwisach internetowych Mediabistro i Salon.com gdzie publikowane były również jej teksty. Jest autorką pięciu powieści i mam nadzieję, że na tym nie skończyła swojej kariery pisarskiej.

  Butik na Astor Place

Wydawnictwo MUZA SA rok 2015

stron 478

Butik na Astor Place to powieść, w której w wątek współczesny przeplata się z wątkiem historycznym roku 1907. To opowieść o dwóch kobietach, które dzieli stulecie, ale łączą te same talenty i wyzwania.

Amanda mieszka w Nowym Jorku i jest właścicielką butiku z używanymi ubraniami vitange. Pewnego dnia zostaje powiadomiona o możliwości zakupu starych ubrań i innych przedmiotów od starszej damy. Kobieta (dość już wiekowa) pragnie przed śmiercią pozbyć się zalegających w jej domu pamiątek z przeszłości, oczywiście otrzymując za nie godziwą zapłatę. Amanda przypadkowo w kufrze ze strojami znajduje zaszyty w mufce dziennik, który okazuje się zapiskami Olive, mieszkającej w 1907 roku w Nowym Jorku na Manhattanie. Kim była Olive? Dlaczego Amanda po przeczytaniu pamiętnika Olive czuje, że łączy ją z autorką tego dziennika niezwykle silna więź? Co dzięki temu dziennikowi odkryje młoda właścicielka nowojorskiego butiku?

Muszę przyznać, że dawno żadna powieść mnie tak nie wciągnęła. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że nie mogłam się oderwać od jej stron. Książka napisana jest dwutorowo, rozdziały dotyczące Amandy i współczesnego Nowego Jorku, przeplatają się z rozdziałami dotyczącymi Olive. Nowy Jork ukazany w książce jest przedstawiony jak w specyficznym przewodniku i zmieniający się z biegiem lat dosłownie przyciąga do siebie. W trakcie czytania czułam się tak, jakbym spacerowała uliczkami tego fascynującego miasta i odkrywała miejsca, w które przenosiła mnie fabuła. Nie da się ukryć, że autorka wykazała się w tej powieści ogromną wiedzą na temat mody i stylów zarówno z epoki Olive jak i współczesnej, co jest niewątpliwie atutem tej lektury.

Ta powieść jest interesującą analizą porównawczą współczesnego życia kobiet z tym sprzed ponad wieku. Autorka wprowadzając do fabuły dziennik Olive zestawia ze sobą dwa modele życia kobiety niezależnej, tej współczesnej z 2007 roku i kobiety żyjącej sto lat wcześniej w 1907 roku.

Ciekawe dialogi są jedynie uzupełnieniem wyjątkowej fabuły, która potrafi zatrzymać czytelnika na tyle długo, że nie ma się ochoty na odłożenie tej książki nawet, gdy oczy już odmawiają posłuszeństwa.

Wplecione w fabułę wątki realizmu magicznego, czy sił nadnaturalnych, dodają tej powieści dreszczyku emocji jakie mogą zafundować jedynie zjawiska niewyjaśnione, zapewniają logiczne połączenie między tymi dwoma światami.

To opowieść o dwóch kobietach, niby różnych a jednak bardzo do siebie podobnych, zwłaszcza w dążeniu do spełnienia marzeń dotyczących ich pracy zawodowej. Każda z nich, w tym co robiła nie widziała tylko zarobków, ale przede wszystkim satysfakcję z osiągniętego celu. Dlatego może Amanda od pierwszych stron dziennika poczuła łączącą ją więź z kobietą z przeszłości.

Książka pięknie wydana, sama okładka moim zdaniem zachęca do sięgnięcia. Czytelna czcionka wewnątrz, ułatwiała mi czytanie, chociaż niestety bez okularów już nie przeczytam niczego. I chociaż nie znam się zbytnio na modzie, to bardzo chętnie poprzymierzałabym kilka z tych starych sukien, dla których główna bohaterka zarwała niejedną noc, reperując je i odnawiając.

Ciekawym dodatkiem do treści jest wywiad z autorką umieszczony na końcu książki. Pozwolił on zrozumieć mi pewne wątki fabularne, które były odrobinę niejasne.

Polecam tę powieść zwłaszcza osobom, które lubią książki, w których przeplatają się dwa światy, ja takie lektury uwielbiam i może dlatego tak bardzo wciągnęłam się w historie tych dwóch kobiet. Odrobina sensacji, szczypta tajemnicy, kilka ziaren przygody, cząstka romansu i to wystarczy, aby powstała wciągająca lektura. Polecam, w szczególności wszystkim czytelniczkom, które pragną na chwilę przenieść się do zupełnie innego świata.

Mam nadzieję, że chociaż jest to pierwsza książka tej autorki, jaka wpadła w moje ręce, to nie ostatnia. I mam nadzieję, że pozostałe jej powieści są równie ciekawe jak ta.

POZYTYWKA – Agnieszka Lis

Agnieszka Lis to pisarka, felietonistka, która od kilkunastu lat pracuje w handlu. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i chociaż praca w handlu nie ma kompletnie nic wspólnego z muzyką, to uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym.

Agnieszka Lis  Pozytywka - Agnieszka Lis

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2016

stron 243

Pozytywka to współczesna powieść obyczajowa, dramatyczna opowieść o młodej kobiecie, która podejmując walkę o siebie i własne marzenia, zatraca się w rzeczywistości.

To małżeństwo miało być bajką. Przeciętna dziewczyna ze wsi, wychodzi za mąż za przystojnego, bogatego mężczyznę z wielkiego miasta. Ślub i wesele zorganizowane z wielką pompą: „zastaw się a postaw się”. Wszyscy w okolicy mieli przekonać się o tym jak dobrze trafiła córka średnio zamożnych mieszkańców wsi. Monika jest cicha, spokojna, i… zakompleksiona. „Zimne” wychowanie i stosunki z rodzicami, ograniczają jej wejście w nowy, ten lepszy świat. Ale na szczęście jest teściowa, która być może nie jest zbytnio zadowolona z wyboru syna, ale stara się wciągnąć Monikę w życie ich rodziny. Mąż Moniki – Robert, ten, który miał być księciem z bajki, szybko uznaje, że małżeństwo z wiejską dziewczyną, nie jest tym czego oczekiwał od życia. Niestety życie to nie bajka i wystarczyła jedna tragedia, aby dziewczyna spadła na samo dno własnej egzystencji. Brutalnie przywrócona do świata „żywych” zaczyna walczyć o swoje „ja”, walczyć o marzenia, których do tej pory nie ośmieliła się zrealizować. Czy ta droga, którą postanowiła pójść  doprowadzi ją do szczęścia? Czy dziewczyna nie zatraci się zaślepiona ambicją, we wspinaniu się coraz wyżej po szczeblach kariery zawodowej? Czy tragedia sprzed lat wreszcie pozwoli odejść myślom w zapomnienie? O tym dowie się ten, kto sięgnie po książkę.

Muszę przyznać, że powieść ta jest pełna sprzeczności.  Do końca nie potrafiłam zdecydować, czy główna bohaterka ma w sobie więcej cech pozytywnych czy negatywnych. Taka trochę bajka o kopciuszku, ale w ciut innym wydaniu, ponieważ Monika jest trochę kopciuszkiem i trochę złą wiedźmą, trochę księżniczką a trochę zagubioną w wielkim miejskim świecie wiejską dziewczyną. Trzeba przyznać, że autorka bardzo wnikliwie zajęła się osobowością swojej bohaterki. Wykreowała postać, jakich niewiele w realnym świecie.  Miła, skromna dziewczyna wskutek powikłań życiowych staje się zimną suką. Przepraszam za wyrażenie, ale inaczej nie potrafię tego określić. Mimo tego, że Monika nie jest do końca bohaterką pozytywną, jest w niej coś, co przyciągało mnie do tej postaci. Momentami nienawidziłam jej a chwilami było mi jej po prostu żal.

Ta powieść jest tak pełna sprzecznych emocji , że trudno uznać ją za miłą i ciepłą literaturę kobiecą. Kiedy pierwszy raz zerknęłam na okładkę, pomyślałam, że oto mam przed sobą kolejny słodki romansik, lub też kolejną cukierkową opowieść o młodej kobiecie, jakich ostatnio pojawiło się na rynku księgarskim sporo.  No cóż, bardzo się pomyliłam.

Tak naprawdę, to nie wiem, co o historii tej bohaterki powiedzieć, ponieważ jest to książka trudna pod względem fabuły (mam  na myśli wątki wplecione w fabułę) i myślę, że niejedna czytelniczka nie zrozumie tego, co chciała autorka przekazać swoim czytelniczkom wikłając Monikę w ten brutalny pęd życia, ale przecież życie to nie bajka. Sporo kobiet musi radzić sobie w ten sposób, płacąc wysoką cenę jednego, osiągając drugie. Jak często zdarza się, że ktoś odnajduje siebie dopiero po pokonaniu bezwzględnych przeciwności? Jak często nie radzimy sobie w życiu, zamykając się w sobie i odtrącając innych? Jak często dojrzewamy do czegoś zbyt późno?

Książkę czyta się dość szybko; treść podzielona na niezbyt długie rozdziały w moim przypadku oczywiście była tym, co zawsze, czyli: „jeszcze jeden rozdział i idę spać”, a potem nagłe zdumienie, że już tak późno. Dużo opisów narratora, ale jak dla mnie zbyt mało dialogów. Powieść jest napisana prostym językiem, momentami miałam wrażenie, że zbyt prostym jak na poruszone w niej problemy, ale myślę, że to jest jej pozytywną cechą. Raziły mnie natomiast epitety wstawione przez autorkę w usta bohaterów drugo i trzecioplanowych. Chociażby w usta teściowej Moniki, która zachowując się wobec dziewczyny bardzo przyjacielsko, myślała o niej szyderczo „wieśniara”. Trochę mi to nie pasowało do osoby tej starszej pani, albo wykształconego, obytego w świecie męża Moniki.

Kiedy doszłam do momentu, w którym autorka pisze o tytułowej pozytywce, przypomniało mi się moje dzieciństwo i droga jaką pokonałam aby znaleźć się dokładnie w tym miejscu życia jakim jestem. Kołysanka Brahmsa, zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem i myślę, że to również zaważyło na losach głównej bohaterki. Ta cudowna melodia przywróciła jej wiarę w człowieka, wiarę w siebie, wiarę w szczęście… takie zwyczajne jak marzenia zwykłej młodej dziewczyny.

Kołysanka Brahmsa  

Podsumowując, myślę, że warto sięgnąć po tę książkę chociażby dlatego, aby uzmysłowić sobie jak może zmienić się osobowość człowieka pod wpływem okoliczności życiowych. Jak może zmienić się człowiek wchodząc w inne środowisko niż to, w którym został wychowany i jak może cierpieć ktoś kto tak naprawdę nie wie z kim walczy – ze sobą, czy ze światem, kogo bardziej nienawidzi – siebie czy innych.  

Niech nikogo nie zmyli ta spokojny, sielankowa okładka przedstawiająca refleksyjną, szczęśliwą (chyba) postać młodej kobiety. Za tym słodkim, wręcz niewinnym obrazkiem kryje się może nie mroczna opowieść, ale z pewnością bardzo dramatyczna.

Czy z happy endem? Zapraszam do lektury. Polecam ją zwłaszcza osobom którym nie obca jest literatura psychologiczna, i tym, którzy lubią powieści refleksyjne. Czy jest to literatura kobieca? Myślę, że tę książkę śmiało mógłby przeczytać również mężczyzna, aby zobaczyć jak wiele może namieszać z pozoru normalne męskie zachowanie, w życiu kobiety.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce i wydawnictwu Czwarta Strona.

Wydawnictwo Czwarta Strona



DOTYK PRZEZNACZENIA – Marta Grzebuła

Marta Grzebuła to autorka wielu książek dla kobiet.  Z zawodu jest pielęgniarką, ale jej potrzeba pisania jest tak wielka, że pisze dużo. Nie tylko prozę, ale również poezję. Gościłam już tę autorkę na swoim blogu, więc kto ma ochotę zapoznać się z moimi opiniami o innych jej książkach, które przeczytałam, to zapraszam poniżej. Dla przypomnienia dodam tylko, że urodziła się w 1960 roku we Wrocławiu. Ukończyła Studium Medyczne. Pisze od 13 roku życia, a w jej zbiorach jest około 400 wierszy. Dobrze czuje się zarówno w poezji jak i w prozie, co udowadnia w swoich książkach.

Marta Grzebuła Dotyk przeznaczenia

Wydawnictwo ASTRUM rok 2015

stron 240

Dotyk przeznaczenia to dramat obyczajowy, którego fabuła umiejscowiona jest w czasach współczesnych, we Wrocławiu.

Helena z pozoru prowadzi spokojne, szczęśliwe życie u boku nieźle zarabiającego męża, z którym wychowuje prawie dorosłą już córkę – Partycję. Jej ponad dwudziestoletnie małżeństwo jest tylko złudzeniem, ponieważ ta zamknięta w sobie i w czterech ścianach mieszkania kobieta nie potrafi cieszyć się życiem, w którym dawno temu wydarzyło się coś, co cały czas zalega w jej sumieniu.  Mąż, zawiedziony jej postawą, znajduje szczęście w ramionach kochanki i w pewnym momencie szala goryczy znajduje ujście. Po wyprowadzce męża kobieta stara się ułożyć sobie życie od nowa, ale czy jej się to uda? Czy nie jest na to za późno?

Marta Grzebuła ma wiele fanek, znam osoby, które „polują” na każą jej kolejną książkę. Niestety, chociaż ja nie jestem fascynatką tego typu literatury, ta książka poruszyła mnie bardzo głęboko. 

W tej niewielkich rozmiaru lekturze znajdują się ogromne pokłady emocji i chociaż główna bohaterka była dla mnie dość mdłą osobowościowo, to kilka razy złapałam się na tym, że wczuwam się w sytuacje, w jakich znajduje się ta kobieta. 

Moim skromnym zdaniem, mimo tego, że autorka nie potrafi (jeszcze) dobrze budować postaci, to potrafi czytelnika bardzo zaintrygować fabułą (!). W tej książce znajdzie czytelnik wyjątkowo obrazowe opisy zarówno pogody, przyrody a także detali dotyczących ludzi, czy ich otoczenia. Tak ukazać szarość codzienności potrafi tylko ktoś z wyjątkowo wrażliwą duszą i niesamowitą osobowością, a do takich osób chyba można tę autorkę zaliczyć.

Nie będę się rozwodziła na temat tekstu samego w sobie, ponieważ przy dobrej fabule takie minusy jak interpunkcja, czy „uciekające litery” są tylko wynikiem nie dość dobrej redakcji i korekty, a tego nie można przypisać autorce tylko wydawnictwu. Niestety, ale już dawno przekonałam się o tym, że wydawnictwo nie zawsze potrafi stanąć na wysokości zadania i z powodu pewnego rodzaju zaniedbań „okaleczyć” nawet najpiękniejszą powieść.

Przyznam, że trochę poczułam pewien rodzaj zdziwienia, kiedy przyglądając się okładce przypasowałam ją do treści książki. Na mój gust po spojrzeniu na tę okładkę, czytelnik mam prawo oczekiwać zupełnie innego rodzaju literatury. Bardziej pasowałaby mi ona do thrillera czy kryminału. No, ale skoro autorka ją zaakceptowała, to okej.

Wracając jednak do treści. Nie wiem ile trzeba mieć w sobie pokładów emocji, aby zamknąć je na tak niewielu kartach. Myślę, że takie książki są wielu osobom potrzebne i dlatego autorka cieszy się takim powodzeniem, mimo że jej powieści nie wychodzą w ilościach „nastu” tysięcy egzemplarzy.

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna. To nie jest książka, o której można powiedzieć „relaks na weekend”. To książka, która zmusza do refleksji, do zastanowienia się nad tym ile możemy w życiu stracić, dusząc w sobie coś, co powinno zostać ujawnione. To książka, która wprost „nakazuje” nam otworzyć oczy i zobaczyć, co dzieje się wokół nas. Może u sąsiadki, może u przyjaciółki, może u siebie… Żeby nie było za późno… Jest takie powiedzenie: „uśmiech na twarzy, gdy w sercu jest ból, to najtrudniejsza z życiowych ról” – myślę, że to powiedzenie bardzo pasuje do fabuły tej książki. Niechętnie mówimy o depresji, unikamy tego tematu dopóki ONA nas nie dopadnie, a może warto się na tym zastanowić?

Polecam tę książkę, chociaż tak jak napisałam wcześniej nie jestem fanką tego typu literatury. Sama piszę podobne i nie wiem skąd mi się to bierze, chyba z potrzeby wyrzucenia z siebie pewnego rodzaju emocji, duszonych latami gdzieś w środku. To książka, która porusza ważny i trudny temat samotności, uczciwości i ukrywanych uczuć. Myślę, że warto po nią sięgnąć.

Polecam również inne książki tej autorki, które do tej pory przeczytałam. To specyficzna literatura kobieca, ale warta przeczytania.

 Dzień który nie miał jutra  Poznać prawdę - Marta Grzebuła 

Festiwal Literatury Kobiecej Pióro i Pazur 2014

Miniony weekend spędziłam w Siedlcach na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióro i Pazur. To był mój drugi festiwal, który dla innych odbył się już po raz trzeci.

DZIEŃ PIERWSZY

Dla nas, czyli osób piszących, Festiwal zaczął się już w piątek, spotkaniami w bibliotekach. Zostałyśmy podzielone na trzy grupy. Część pisarek trafiła do więzienia, ale bynajmniej nie za żadne małe, czy większe „błędy życiowe”, tylko udała się na spotkanie z więźniami. Część do jednej biblioteki, a mnie razem z kilkoma innymi pisarkami przydzielono do drugiej – Biblioteki nr 2.

Następnie udałyśmy się na spotkanie z Marią Ulatowską i Jackiem Skowrońskim, na spotkanie „Pisać w duecie – czy to się czyta?”, aby dowiedzieć się jak to jest, kiedy jedną książkę, pisze dwoje ludzi. Książka, o której słuchaliśmy to „Autorka”. Usłyszeliśmy fragmenty książki i dowiedzieliśmy się jak przebiegała współpraca przy pisaniu. Część moich koleżanek już przeczytało tę książkę, ja niestety jeszcze nie miałam możliwości.

FLK 2014

Jacek Skowroński i Maria Ulatowska

FLK 2014

Maria Ulatowska czyta fragment „Autorki”

Po tym spotkaniu jurorki, pisarki i czytelniczki wzięły udział w podsumowaniu festiwalu przed galą. Wypowiadały się głownie jurorki, które przedstawiły swój punk widzenia, co do przekazanych przez wydawnictwa książek na festiwal, a było ich naprawdę sporo. Nie wiem, jak udało się tym wszystkim osobom przeczytać tyle książek, ale super, że w ogóle im się to udało.

Następnie dla zintegrowania grupy odbył się literacki ping-pong, gdzie pisarki odpowiadały na pytania zadawane przez Jacka Skowrońskiego. Muszę przyznać, że poczucie humoru dopisało, i wszyscy świetnie się bawiliśmy. Niektóre pytania wymagały dłuższego zastanowienia się nad odpowiedzią, ale na to nie było czasu. Oczywiście zintegrowanie w pełni tego słowa znaczenia nastąpiło dopiero w restauracji hotelu „Janusz”, gdzie większość nas nocowała.

FLK 2014

Od lewej: Magdalena Zimniak, Ewa Formella (ja), Agnieszka Lingas-Łoniewska, Ewa Bauer

DZIEŃ DRUGI

Kolejny dzień festiwalu rozpoczęty został od „Szachrajskiego pokera”, czyli gry miejskiej, w której niestety nie uczestniczyłam, więc zbyt wiele o niej nie mogę napisać.

Dla mnie, jak i dla większości uczestniczek i uczestników, ten dzień (festiwalowy) rozpoczął się spotkaniem w kawiarni „Caffee for You” od dyskusji z autorami popularnych blogów literackich „Bloger to ma życie, czyli standardy blogosfery – czy są?”. Zaproszonymi do tej dyskusji gośćmi byli między innymi, autorzy takich blogów jak: „Notatki coolturalne”, „Zacofany w lekturze”, „Książkowo”, „Czytadełko”. Spotkanie to poprowadził redaktor naczelny portalu „Granice.pl” – Sławomir Krępa.

FLK 2014

FLK 2014

Po tym spotkaniu zmieniliśmy miejsce, aby posłuchać nietypowego wywiadu z pisarkami, które otrzymały nagrody Kobiet Wielkiego Kalibru, czyli Gają Grzegorzewską, Martą Guzowską i Joanną Jodełką. Rozmowę prowadziła nasza niezastąpiona Mariola Zaczyńska.

FLK 2014

Od lewej: Gaja Grzegorzewska, Mariola Zaczyńska, Joanna Jodełka, Marta Guzowska

I wreszcie nadeszła pora bicia rekordu we wspólnym czytaniu ulubionych książek. Każda osoba, która chciała brać udział w tym przedsięwzięciu, została zarejestrowana i otrzymała certyfikat. Liczba czytających i wiek osób, które zgłosiły się do bicia tego rekordu nie jest mi znana, ale czytali od przedszkolaka do emeryta.

FLK 2014

FLK 2014

FLK 2014

FLK 2014

Po tym nastąpiło podpisywanie plakatu przez pisarki, i każda z nas miała swoje „5 minut dla fotoreporterów”. Czułam się jak prawdziwa celebrytka, kiedy robiono mi fotki na „ściance”.

FLK 2014

 ja z Ewą Bauer

Kiedy już każda z nas się podpisała i pięknie pouśmiechała do fotografów, udaliśmy się ponownie do kawiarni „Caffe for You”, aby posłuchać, co ma do powiedzenia Jakub Winiarski autor bloga/strony „Literatura jest sexy” na temat: Magicznej formuły bestsellera, czyli o grzechach i grzeszkach piszących. Spotkanie bardzo pomocne, szczególnie dla młodych (czytaj początkujących) pisarek. Dowiedziałam się między innymi, co to jest literatura środka, i teraz się zastanawiam ile w moich książkach jej jest, a na ile moja pisanina to literatura jarmarczna (jak kiedyś określiła takie książki Magdalena Zimniak na swoim blogu). No i… zrozumiałam, że moje bohaterki to w większości rozmemłane kobietki, które zamiast „iść po bandzie” tylko snują się w tych moich powieściach. Postanowiłam sobie, że moja kolejna główna bohaterka musi być bardziej przebojowa. Ba, tylko czy mi się to uda?

FLK 2014

Anna Fryczkowska i Jakub Winiarski

Po południu w dość swoisty sposób trafiłam do studia radiowego RDC i uczestniczyłam (jako autorka bloga „Książki Idy”) w audycji poprowadzonej przez Teresę Drozdę, w której udział wzięła również autorka bloga „Notatki Coolturalne”(przedstawicielka blogerek i czytelniczek polonijnych), oraz pisarka Manula Kalicka reprezentująca Agencję Literacką „Manuskrypt”, a także Anna Derengowska z Wydawnictwa „Pruszyński i s-ka”. Audycji można posłuchać TUTAJ

FLK 2014

Studio Radia RDC

fot. Teresa Drozda

Po audycji miałam wybór, albo udać się na spotkanie z Małgorzatą Gutowską- Adamczyk w cukierni (bynajmniej nie Pod Amorem), albo na dyskusję z udziałem przedstawicieli mediów, wydawców, pisarzy i pisarek oraz krytyków literackich na temat „Polska literatura popularna i literatura środka”. Wybrałam to pierwsze, chociaż z relacji koleżanek wiem, że na tym drugim spotkaniu również było bardzo ciekawie. O tym jednak dokładniej .napisze innym razem

FLK 2014

Małgorzata Gutowska-Adamczyk (w środku)

I nastąpiło wreszcie to, na co wszyscy czekaliśmy – czyli GALA wręczenia nagród Pióra i Pazura. W tym roku poprowadzili ją Mariola Zaczyńska i Waldemar Obłoza, a w przerwie między jednym przyznaniem a drugim, mieliśmy okazję posłuchać pięknej piosenki wykonanej przez Karolinę KARO Sawicką, której tekst do tej piosenki napisała mama-pisarka.

FLK 2014

Mariola Zaczyńska i Waldemar Obłoza

fot. Teresa Drozda

FLK 2014

Karolina KARO Sawicka

Muszę dodać jeszcze, że zanim rozpoczęła się ta część GALI, chyba najważniejsza, mieliśmy okazję zobaczyć film, który rozbawił mnie do łez. Nie można go sobie odpuścić wspominając tegoroczny FLK w Siedlcach.

Nagrody tegorocznego FLK otrzymały:

Główna nagroda w kategorii Pióro: Grażyna Jeromin-Galuszka za książkę „Magnolia”.
Główna nagroda w kategorii Pazur: Danuta Noszczynska za książkę: „Wszystkie życia Heleny P.”
Nagroda Czytelniczek w kategorii Pióro: Magdalena Zimniak za książkę : „Jezioro cierni”.
Nagroda Czytelniczek w kategorii Pazur dla Olgii Rudnickiej za książkę „Drugi przekręt Natalii”.
Nagroda blogerek polonijnych dla Wiesławy Maciejak za „A życie się toczy…”
Nagroda magazynu „Piękno i pasje” dla Grażyny Jeromin-Galuszki za książkę: „Magnolia”.
Nagroda fundacji Age of Reading za książkę przedstawiająca problem wykluczenia dla Lucyny Olejniczak „Opiekunka”.

FLK 2014

Jurorki i Laureatki trzeciej edycji Festiwalu Literatury Kobiecej Pióro i Pazur

fot. M. Galiczek

 Po Gali oczywiście był bankiet, na którym miałam okazję poznać pisarki, których do tej pory nie znałam, a także inne blogerki.

Wróciłam do domu pełna pozytywnych wrażeń i chociaż bardzo zmęczona, to BARDZO zadowolona. Uśmiechnięte twarze takich osób jak Mariola Zaczyńska, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Hanna Cygler, czy Olga Rudnicka, oraz ciekawe rozmowy z Jolantą Kwiatkowską czy innymi osobami, z pewnością pozostaną w mojej pamięci na długo. Tych momentów, które jak w kalejdoskopie przesuwają się, w mojej pamięci jest oczywiście dużo więcej, ale żeby je wszystkie wymienić musiałabym napisać mini książkę.

Zrobię wszystko, aby w przyszłym roku też pojechać, bo to jest impreza na wielka skalę, a główna organizatorka, czyli pisarka Mariola Zaczyńska jest po prostu osobą niezastąpioną. Myślę, że w Siedlcach nie jest ważne, czy napisałaś jedną książkę, czy dwadzieścia, bestseller, czy mało ciekawą powieść, wszystkie jesteśmy RÓWNE. Za to właśnie chciałam podziękować wszystkim uczestniczkom i uczestnikom tej imprezy, a szczególnie Mariolce Zaczyńskiej za stworzenie tak miłej i ciepłej atmosfery.

FLK 2014

Mariola Zaczyńska

bukiet kwiatów

DZIĘKUJĘ ZA WSPANIAŁY WEEKEND W SIEDLCACH

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/