Recenzje książek

kryminał

SĄD OSTATECZNY – Anna Klejzerowicz

 Anna Klejzerowicz

Annę Klejzerowicz przedstawiłam w dwóch z moich wpisach, po przeczytaniu jej książki „Czarownica” oraz opisując spotkanie autorskie z tą pisarką. Zachęcam do zapoznania się z tymi wpisami, bo warto poznać tę autorkę. Nie będę ukrywała, że stawiam ją w równym szeregu ze Stefanem Chwinem i Hanną Cygler, właśnie dlatego, że jestem dumna z tego, że wśród mieszkańców Gdańska mamy tak wspaniałe osoby związane z książkami.

Sąd ostateczny

Wydawnictwo Replika rok 2014

stron 315

Sąd ostateczny to kryminał, którego fabuła toczy się właśnie w Gdańsku.

Emil Żądło, były policjant i wolny strzelec dziennikarstwa śledczego, będąc na krawędzi niemocy finansowej, wszelkimi sposobami szuka niezobowiązującej godzinowo pracy. Przypadkowo w jednej z gdańskich knajpek spotyka dziewczynę, która kiedyś była jego sąsiadką. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dziewczyna wraz ze swoim narzeczonym prowadzą raczkującą wprawdzie, gazetkę i proponują mu współpracę. Niestety następnego dnia Emil dowiaduje się, że jego przyszli pracodawcy nie żyją, zamordowani w dość specyficzny sposób. Po skontaktowaniu się z przyjacielem pracującym w policji, dziennikarz proponuje współpracę, chce nie tyle pomścić znajomych, co złapać zwyrodnialca, który (jak się później okazuje jest seryjnym mordercą) ciała swoich ofiar układa według obrazu Hansa Memlinga „Sąd ostateczny”. Dzięki prowadzonemu przy pomocy policji śledztwu, Emil poznaje pracownicę muzeum, która próbuje mu pomóc w zidentyfikowaniu szaleńca. Między dziennikarzem i pracownicą muzeum zaczyna rozwijać się przyjaźń (a może nawet coś więcej), niestety kobietą również zainteresowany jest zabójca.

No cóż, to by było na tyle, aby nie zdradzić całej treści. Mam nadzieję, że tym krótkim wstępem, zachęciłam  do sięgnięcia po książkę.

„Sąd ostateczny”, to druga książka tej autorki, którą przeczytałam, ale mam w planach jeszcze inne jej książki, bo wiem, że warto poznać dorobek pisarski pani Anny. Ta książka jest zupełnie inna od powieści obyczajowej „Czarownica”, którą miałam możliwość przeczytania jakiś czas temu.

Jest to momentami trochę zabawny, ale w większości bardzo wciągający kryminał, od którego nie można się oderwać, bo fabuła jest tak skonstruowana, że czytelnik przerzucając kolejne strony myśli: „jeszcze jeden rozdział, jeszcze trochę…”. Książka jest w pewnym sensie pięknym przewodnikiem po Gdańsku, ale również po malarstwie Memlinga, w szczególności mając na myśli jego dość kontrowersyjny obraz.

Główny bohater tej lektury odkrywa podobieństwo ułożenia zwłok zamordowanych osób spoglądają na kopułę dworca PKP w Gdańsku, gdzie znajduje się z półprzezroczystej folii kopia „Sądu Ostatecznego”.

Pamiętam jak spoglądałam na obraz w półokrągłym oknie fasady dworca, czekając na autobus. W nocy oświetlony był specjalnymi reflektorami , co robiło niesamowite wrażenie. Wisiał tam chyba około 3 lat, od 2006 roku (jeżeli dobrze pamiętam), ale już go niestety nie ma. Oryginał obrazu znajduje się w gdańskim Muzeum Narodowym i podobno zajmuje ponad 50 m powierzchni, a kopię tego obrazu można zobaczyć w Bazylice Mariackiej.

Czytając książkę, przypominałam sobie jak patrzyłam na to dzieło. Ale do tej pory nie widziałam oryginału obrazu w muzeum, myślę jednak, że teraz to już żadna siła mnie nie zatrzyma przed tym.

Wracając jednak do książki, uważam, że jest to jeden z lepszych kryminałów polskich autorów, jaki ostatnio czytałam. Chociaż samego Emila Żądło jakoś nie potrafiłam tak do końca polubić, to mam nadzieję, że spotkam go w innych książkach tej pisarki.

Powieść napisana jest z wyjątkową nutą tajemniczości, graniczącą lekko z siłami nadprzyrodzonymi i fobią chorego umysłu (tu mam na myśli mordercę). Autorka ma lekkie pióro i wielką fantazję, sprytnie wplecioną w przedstawienie zarówno postaci jak i ich zachowań, czy sytuacji w jakich uczestniczą.

Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać kolejną książkę tej pisarki. Zaintrygowała mnie tym kryminałem.

Polecam książkę zarówno miłośnikom powieści sensacyjnych, jak i tym, którzy lubią wątki miłosne, bo w tej książce czytelnik znajdzie wszystko i wątek obyczajowy, i wątek sensacyjny i wątek miłosny i wątek historyczny, i… wiele innych tak samo ciekawych.

Gdańsk dworzec PKP

Obraz „Sądu ostatecznego” na fasadzie gdańskiego dworca

Zdjęcie obrazu

Zdjęcie obrazu „Sądu ostatecznego”

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu.

Wydawnictwo Replika



JUTRO MOŻESZ ZNIKNĄĆ – Lee Child / Wyzwanie JUTRO (13)

baner jutro

Lee Child to pseudonim brytyjskiego pisarza, autora cyklu powieści sensacyjnych, których bohaterem jest Jack Reacher, były major amerykańskiej żandarmerii wojskowej. Prawdziwe nazwisko autora brzmi Jim Grant. Urodził się w 1954 roku w Coventry. W 1974, mając 20 lat, podjął studia prawnicze na University of Sheffield, nigdy jednak nie zamierzał wykonywać zawodu prawnika. Podczas studiów i po ich zakończeniu pracował w teatrze.

 Jutro możesz zniknąć

Wydawnictwo Albatros – Andrzej Kuryłowiecz

Jutro możesz zniknąć, to kryminał, połączony z thrillerem. Po raz drugi zdecydowałam się na słuchanie audiobooka i chyba jeszcze dużo czasu upłynie zanim przekonam się do tej formy książek.

Jack Reacher jest byłym majorem amerykańskiej żandarmerii wojskowej. O godzinie drugiej w nocy jadąc nowojorskim metrem zauważa kobietę, która według wszystkich wskazówek przypomina zamachowca-samobójcę. On dokładnie wie, po czym rozpoznać tego typu osobę.  Listę dwunastu oznak behawioralnych sporządzoną przez izraelski wywiad zna na pamięć.

Oprócz około czterdziestoletniej kobiety, na którą zwrócił uwagę, w tym samym wagonie jedzie jeszcze czworo innych pasażerów, którzy nie budzą u Jack’a żadnych podejrzeń.

Reacher próbuje zagadać kandydatkę-terrorystkę gotową na śmierć, zauważając jej desperację. Jednak w trakcie rozmowy przerażona kobieta wyciąga rewolwer i strzela sobie w głowę. Policja umarza dochodzenie, lecz sprawą dziwnego samobójstwa nadal interesują się służby specjalne. I nie tylko one. Susan Mark, bo tak właśnie nazywała się kobieta-samobójczyni pracowała w Pentagonie i miała dostęp do informacji istotnych dla bezpieczeństwa narodowego. Informacji, za które wiele osób gotowych jest zabić. Jack Reacher bezwiednie staje się wrogiem zarówno policji, jak i  FBI, a także terrorystów z Al-Kaidy, podejrzany o posiadanie czegoś, co rzekomo przekazała mu zastrzelona w jego obecności kobieta.

Książka jest świetną, przyciągającą jak magnes lekturą. Wartka akcja, z ciekawymi dialogami dopełniona jest interesującą fabułą. Nie przepadam za słuchaniem książek, wolę je czytać osobiście, ale ta wyjątkowo mnie wciągnęła.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę, domyśliłam się, że treść będzie bardzo tajemnicza i nie myliłam się.

Nie miałam jeszcze okazji poznania książek tego autora, ale po „Jutro możesz zniknąć” chyba jeszcze nie raz sięgnę po dzieła Lee Child’a.

Jednak aktor Jan Peszek wydaje mi się niezbyt trafnym wyborem do czytania takiej literatury, nie wiem dlaczego, ale coś mnie w tym jego głosie, intonacji i akcentach nie zadowalało.

Polecam jednak książkę, zarówno w formie tradycyjnej jak i audiobooka. Wiem, że są osoby, które słuchają dużo i często, ja póki co jeszcze jednak wolę papier.

(…) Podejmujący Wyzwanie powinien napisać odpowiedź na pytanie, dlaczego autor przeczytanej przez niego książki dał taki właśnie tytuł (…)

Sytuacje następujące po sobie w tej powieści są tak zaskakujące, że do końca nie wiadomo, kto wyjdzie z tej sprawy „cało”, a kto może nie doczekać kolejnego dnia i następnego dnia zniknąć.

Spotkanie autorskie z Katarzyną Bondą

W zeszłym tygodniu byłam na dwóch spotkaniach autorskich, ale dzisiaj napiszę tylko o jednym.

W gdańskiej bibliotece, obok tajemniczo i groźnie wyglądającego w godzinach popołudniowych parku, kiedy na dworze panowała już całkowita ciemność, odbyło się w ramach Oliwskiego Klubu Kryminału, spotkanie z jedną z naszych polskich pisarek – Katarzyną Bondą.

Katarzyna Bonda1

Autorka takich książek jak: „Polskie morderczynie”, „Florystka”, „Sprawa Niny Frank”, czy „Tylko martwi nie kłamią” porzuciła dziennikarstwo dla literatury. Prawdopodobnie stało się to, po tym, gdy zdarzył się jej wypadek, który – jak stwierdziła w jednym z wywiadów – zdarł z niej skórę. O wypadku tym nie będę pisała, ponieważ myślę, że jest to dość bolesna sprawa dla samej pisarki, która do końca życia, pewnie będzie się borykała z tym tragicznym wspomnieniem.

Krytycy porównują Katarzynę Bondę z Camillą Lackberg, ja niestety tego zrobić nie mogę, bo nie znam książek Camili Lackberg. Myślę jednak, że nasza pisarka zasłużyła sobie na miejsce w czołówce autorów powieści kryminalnych.

Spotkanie w Oliwie prowadziła Dagny Kurdwanowska, która pokierowała rozmową w sposób bardzo interesujący, wyciągając od Katarzyny Bondy tak ciekawe informacje, że uczestnicy spotkania z pewnością byli bardzo usatysfakcjonowani.

Sama pisarka mówiła z ogromną swobodą, tak, jakby była na spotkaniu z przyjaciółmi. Przyznała, że dla niej intryga kryminalna jest tylko pretekstem do opowiadania historii. W jej przypadku, pisanie to nie jest tylko przelanie weny twórczej na ekran komputera, czy na kartki książki, co często się zdarza w przypadku innych pisarzy. Ta kobieta cały czas się rozwija, między innymi poprzez różnego rodzaju kursy kreatywnego pisania, szkołę scenariuszową, cały czas uczy się i udoskonala w budowaniu opowieści, co z każdą kolejną książką daje coraz większe efekty. Ma bardzo specyficzny sposób pisania, ponieważ gdy do głowy wpada jej pomysł powieści, musi go najpierw w jakiś sposób udokumentować. Rozpisuje sobie plan fabuły, (często niejeden), i kiedy jest już w miarę zadowolona z tego co zrobiła, wychodzi w teren, często rysując sobie przeróżne mapki. Ale to jeszcze dla niej nie jest końcem, a wręcz dopiero początkiem. Aby powieść była wiarygodna rozmawia z policjantami czy psychologami, angażuje siebie całym sercem.

Spotkanie było tak interesujące, że czytelnicy, którzy przyszli do gdańskiej biblioteki, zasypywali pisarkę pytaniami, i gdyby nie późna pora, siedzielibyśmy i tak dyskutowali przez całą noc. Publiczność była naprawdę liczna i zaangażowana i chociaż po Katarzynie Bondzie widać już było zmęczenie, chętnie odpowiadała na każde pytanie. I robiła to w bardzo obrazowy sposób, przywołując do naszych wyobraźni obrazy z miejsc i sytuacji o jakich mówiła. Posiada ogromny zasób słów, i tu muszę z pewnym wstydem się przyznać, że nie wszystkie rozumiałam.

Katarzyna Bonda2

Miło było zobaczyć, że wśród przybyłych na spotkanie gości, byli nie tylko zwyczajni czytelnicy kryminałów, ale również Jolanta Świetlikowska – wydawca – Wydawnictwa Oficynka, a także pisarka Magdalena Witkiewicz.

Katarzyna Bonda3

Jaką osobą jest Katarzyna Bonda?

Z mojego punktu widzenia, jest kobietą bardzo otwartą do ludzi. Mimo prób pokazania się jako osoba twarda, nie do zdarcia, myślę, że jest bardzo wrażliwą. Kiedy przyglądałam się jej, gdy opowiadała o swoich spotkaniach ze skazanymi za morderstwa kobietami przygotowując się do napisania „Polskich morderczyń”, zauważyłam szkliste wzruszenie w jej oczach. Nie wiem, czy tak tylko mi się wydawało, ale odniosłam wrażenie, że ta młoda kobieta, wciąż przeżywa te więzienne odwiedziny.

Cieszę się, że mimo zimna, i listopadowej ciemnicy pojechałam na to spotkanie. Dowiedziałam się tylu ciekawych rzeczy, między innymi o pracy profilera (nawet nie wiedziałam, że ktoś taki pracuje dla policji), o więziennej biurokracji, zachowaniu więźniarek podczas jej odwiedzin, o miejscach zbrodni i wiele innych.

Katarzyna Bonda4

Znajomość, znajomością, ale autograf musi być 🙂

 

 Katarzyna BondaKatarzyna Bonda Katarzyna Bonda

Katarzyna Bonda Katarzyna Bonda Katarzyna Bonda





DOPÓKI WIDZĘ TWÓJ CIEŃ – Agnieszka Fibich

agnieszka Fibich

Agnieszka Fibich urodziła się w 1965 roku. Już jako nastolatka zaczęła pisać opowiadania. Kiedy w 2005 roku na skutek wypadku została na kilka tygodni unieruchomiona, postanowiła wykorzystać czas na napisanie książki, a konkretnie kryminału Dopóki widzę twój cień, który został opublikowany w 2007 roku. Kolejną jej książką jest thriller Requiem dla tancerki. Po tych dwóch zaczęła pracę nad kolejnymi, z których jedna opowiada o dziewczynie, którą czytelnik poznaje jako nastolatkę, a potem śledzi kolejne etapy jej życia. Druga powieść to klasyczny kryminał, którego akcja rozgrywa się w jednym z państw afrykańskich oraz w Paryżu i Warszawie. Od najmłodszych lat związana jest z Francją, pracując dla spółek francuskich.

 dopóki widzę twój cień

Wydawnictwo Klucze Sp. z o.o. rok 2008

stron 236

Dopóki widzę twój cień to kryminał, w którym od samego początku czytelnik zostaje uwikłany w tajemniczą śmierć pięknej i ambitnej Natalii, śmierć, która nastąpiła w dość dziwnych okolicznościach. Jej mąż Wiktor, dzięki opisowi ciała, które niestety nie miał możliwości zidentyfikować odkrywa, że najprawdopodobniej kobietą, która zginęła w samochodzie jego żony nie była Natalia. Zaczyna prowadzić śledztwo trochę na własną rękę, ale w końcu udaje mu się przekonać do swoich racji młodego policjanta oraz jego kuzyna, zatrudnionego w wyższych służbach śledczych.

Równolegle z prowadzonymi przez Wiktora czynnościami, odkrywana jest prawda o tym gdzie i z kim żyje jego żona Natalia.

Nie jest to leniwie toczący się kryminał, aczkolwiek nie należy również do tych, od których kartek nie można się oderwać. Fabuła toczy się zarówno na terenie Polski jak i Francji, i na swój sposób wciąga.

Z pisowni, zwłaszcza pierwszych kilkudziesięciu stron, można się domyślić, że to debiut pisarki, słownictwo jest dość zaskakująco proste, ale im bliżej końca, tym bardziej pisownia staje się profesjonalna i widać coraz większą wprawę pisarską. Początkowo drażniły mnie wciąż powtarzające się imiona, których powtórek można było uniknąć, jeżeli cała strona poświęcona jest na przykład temu co robi Wiktor, to zupełnie niepotrzebnie jego imię było powtarzane prawie w każdym zdaniu.

Nie przeczytałam tej książki jednym tchem, ale spokojnie dobrnęłam do końca, ponieważ kryminały to mój ulubiony gatunek literacki.

Mało ciekawa, przynajmniej dla mnie okładka, nie zachęca do lektury, ale na to pewnie autorka zbytniego wpływu nie miała.

Nie wiem, czy sięgnę jeszcze kiedyś po którąś z książek tej pisarki, ponieważ nie zachwycił mnie jej debiut. Nie zarzekam się jednak od tego, że już nigdy nie przeczytam innej z jej książek.

Polecam tę lekturę przede wszystkim miłośnikom kryminałów, mam nadzieję, że nie wszyscy odbiorą tę książkę z obojętnością. Dla mnie to z pewnością nie jest książka, która na długo zostanie w pamięci. Ot przeczytałam i mogę ją przekazać dalej.



JESTEM BLISKO – Lucyna Olejniczak

Lucyna Olejniczak

Lucyna Olejniczak  to, kolejna z polskich pisarek, którą poznałam podczas spotkania na Panelu Literackim Dyskusyjnego Klubu Książki – KOBIETY PIÓRA I PAZURA.

Urodziła się i mieszka w Krakowie. Zanim przeszła na emeryturę pracowała jako laborantka medyczna, były pracownik katedry Farmakologii UJ. Jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze. Dużo podróżuje, lubi poznawać nowych ludzi, i łatwo się zaprzyjaźnia. Jest autorką takich książek jak: „Wypadek na ulicy Starowiślnej”, „Opiekunka, czyli Ameryka widziana z fotela” i „Dagerotyp. Tajemnicy Chopina”. Ma też na swoim koncie udział w antologii kryminalnej „Zatrute Pióra” oraz współpracę z „Lodołamaczem”, dla którego pisała cykl felietonów o Nowej Hucie.

jestem blisko

Prószyński i S-ka rok 2012

stron 303

 Jestem blisko, to czwarta książka tej autorki, która jest powieścią z wątkami: kryminalnym, przygodowym i miłosnym. To lektura przepełniona ciekawymi opisami przyrody, starych zabudowań, okolic i sylwetek ludzi. Interesująco przedstawione w niej stare zamczyska, ruiny i cmentarzyki irlandzkie, dodają książce tajemniczości, która od samego początku wciąga jak czytelniczy magnes.

Bohaterów charakteryzują spontanicznie okazywane gesty szczerej przyjaźni, miłości, i bezinteresownego niesienia pomocy.

 Lucyna i Tadeusz, dwójka Polaków postanawia spędzić urlop u przyjaciółki mieszkającej w Irlandii.  Początkowo, mimo dość ponurej, deszczowej pogody, wakacje wydają się bardzo ciekawe, zwłaszcza, gdy urlopowicze zainteresowani historią tajemniczego zniknięcia dziewczyny sprzed stu lat postanawiają wraz z przyjaciółką i jej córką rozwiązać niewyjaśnioną zagadkę, traktując to, jako rodzaj irlandzkiej przygody.

W rozwikłaniu starej zagadki próbuje im pomóc młody Irlandczyk, który odnajduje stare dokumenty dotyczące tej sprawy.

Przyjaciółka Polaków robi wszystko, aby zapamiętali Irlandię, jako kraj ciekawy i tajemniczy zarazem, oprowadzając ich po różnych zapomnianych przez ludzi miejscach. Po powrocie z jednej z takich wycieczek, do zamczyska owianego legendą magii, okazuje się, że w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła córka gospodyni i przyjaciółki Lucyny i Tadeusza. W poszukiwania angażują się wszyscy, zarówno matka dziewczyny wraz z polskimi przyjaciółmi, młody Irlandczyk, a także znajomy Polak, który zbiegiem okoliczności również znalazł się w tej samej miejscowości…

 I to by było na tyle, aby nie zdradzić w zapędzie całej treści książki.

 Książkę czytałam wieczorami, przed snem i chociaż przez cały czas towarzyszył mi obraz duchów, czarów, zaklęć i magii, zasypiałam spokojnie. Lekki styl pisarski Lucyny Olejniczak nie powodował, odczuwania na ciele gęsiej skórki. Mimo poważnej fabuły, o kryminalnym wątku, tekst zawiera sporo bardzo humorystycznych przerywników. Książka napisana jest w formie wspomnień, narratorką jest kobieta wypoczywająca wraz ze swoim mężczyzną na ziemi irlandzkiej i opowiadająca o tym, co działo się w czasie ich pobytu w miasteczku New Ross.

Historie zaginionych dziewczyn, najpierw jednej, a potem drugiej wciągnęły mnie już od pierwszych stron. Trochę irytował mnie dość płaczliwy sposób zachowania jednej z głównych bohaterek i teraz dopiero wiem, co miały na myśli osoby, które przeczytały moją „Pamiątkę z Paryża” mówiąc, że w zachowaniu mojej bohaterki, było za dużo łez.

Ale, żeby nie było tylko tak „och” i „ach” muszę dodać swoje maleńkie niezadowolenie. Oprócz zbyt wielu łez, które moim zdaniem nie zawsze były potrzebne, odrobinę irytowało mnie również kilkakrotnie powtórzone w książce zdanie „Teraz wypadki potoczyły się bardzo szybko”. Być może było to napisane z premedytacją i celowo, ale kiedy przeczytałam to zdanie po raz kolejny, to uznałam, że jest całkiem niepotrzebnie wciśnięte w tekst.

 Z przyjemnością przeczytam inne książki pani Lucyny, i mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę wszystkim, którzy lubią zarówno kryminały, jak i książki przygodowe, oraz czytelnikom fascynującym się magią, a także tym, którzy chcą zrelaksować się przy lekkiej lekturze. Lubię takie książki, wciągające bez granic i lekkie jednocześnie.

Lucyna Olejniczak2

Spotkanie w Bibliotece Manhattan w Gdańsku Wrzeszczu.

Pani Lucyna Olejniczak właśnie zabiera się za wpisywanie dedykacji do książki.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/