Recenzje książek

fantastyka

DWUŚWIAT. KSIĘGA IV. ODNOWA – W&W Gregory

(…) Tego dnia odcinek szesnasty linii centrum Inco-zachód został napadnięty przez tuzin mutantów. Wyleźli nie wiadomo skąd, w mgnieniu oka obezwładnili sześciu humanów i rzucili się na kobiety pracujące przy budowie warstwy odsączającej nasyp. To nie był zwykły atak, ale rzeź. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

W&W Gregory to pseudonim. Sam autor mówi o sobie, że jest starszym panem (nie wiem od jakiego wieku liczy się słowo „starszy”) z nieco młodszą, rogatą duszą. Mąż, ojciec, człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym. Jest absolwentem Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej, a zarazem Scenariopisarstwa w AMA Film School. Kiedyś Krakus, od kilku lat mieszkaniec Górnego Śląska. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. W swoich powieściach wykorzystuje wątki społeczne. Bawi się różnymi gatunkami literackimi. Miałam okazję osobiście poznać tego autora z czego bardzo się cieszę, ponieważ okazał się niezwykle miłym człowiekiem.

DWUŚWIAT. KSIĘGA IV – ODNOWA to ostatnia część tetralogii z gatunku fantastyki.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 GRUDNIA 2023

Wydawnictwo OPENER, stron 494

Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Floris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyły w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzieliły. Rola mężczyzn w obydwu krainach była inna, ale w Inco był deficyt płci męskiej. Wreszcie wybucha wojna między Inco a Floris, która była nieunikniona. Przekraczanie granic, nie tylko terytorialnych, staje się codziennością. Przyjaciele stają się zdrajcami, wrogowie sprzymierzeńcami. Czy wojna przyniesie kres chaosowi? Czy poznanej w pierwszej części Jasmin uda się odnaleźć swoich krewnych zamieszkałych po drugiej stronie granicy? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Władczyni Floris, kapłanka Ae staje się szalona wierząc w swoją boskość. Mieszkańcy Inco coraz mocniej odczuwają skutki kryzysu wywołanego kosztowną wojną. Obie krainy stają nagle przed kolejnym – wspólnym – wrogiem. Czy połączą swoje siły, czy doprowadzą do tego, że zawładną nimi obcy?

Biorąc do ręki pierwszą część tetralogii DWUŚWIAT nie przypuszczałam, że tak wciągnie mnie historia z gatunku fantastyki. Wydawało mi się, że „wyrosłam już” z tego typu książek.

Przyznam szczerze, że były wątki, przy których się gubiłam, były wątki, które mnie nudziły, ale i tak całość odebrałam jako powieść trzymającą w napięciu. Kiedyś do niej wrócę i jeszcze raz przeczytam całość w jednym ciągu, żeby nie zapomnieć kto był bohaterem jakiej krainy. A bohaterów to tutaj jest sporo i momentami można się w nich pogubić. Ale było kilkoro, których los nie był mi obojętny i tak po cichutku kibicowałam im z nadzieją, że zakończenie będzie dla nich pozytywne.

Trzeba ogromnej wyobraźni, aby stworzyć świat z jednej strony tak nierealny, a z drugiej mający wiele wspólnego z tym obecnym.

(…) Mutanci mieli różne podejście do opieki nad niemowlakami. Jedni traktowali swe pociechy najczulej, jak się dało. Inni, szczególnie kiedy dotyczyło to dziecka, które kiedyś zostanie wojownikiem, swą powinność traktowali jako odhaczenie nudnego, choć obowiązkowego procesu. Tym sposobem malcy wyrastali na nieczułych drani, modelowych drapieżników. (…)

Autor porusza w swojej powieści wiele wątków, które w każdym ze światów odgrywają istotne role. Przedstawiają wątki bliskie naszej rzeczywistości i takie, których wyobrażenie może być bardzo trudne.

Jedną z głównych bohaterek jest młoda kobieta imieniem Jasmin. Kobieta, która została odtrącona przez męża, straciła dzieci, straciła dom i bezpieczeństwo, ale która potrafiła całą siebie oddać drugiemu człowiekowi. I tu mam na myśli jej zaadoptowanego synka. Dziecka zdeformowanego fizycznie. Pokochała chłopca, od którego inni odwracali się z odrazą. Myślę, że wątek odnoszący się do Jasmin wielu czytelników wzruszy i oczaruje.

Kolejnym dość negatywnie przedstawionym wątkiem jest posiadanie władzy absolutnej bazującej na granicy egoistycznego szaleństwa. Zarówno we Floris jak i w Inco znalazły się takie osoby, które nie liczyły się z nikim i z niczym, pełniąc funkcje głowy państwa potrafiły posunąć się do tak drastycznych i często absurdalnych kroków, jakie może postawić jedynie szaleniec, ktoś tak zapatrzony w siebie i tak wierzący w swoją ważność, że trudno z taką osobą dyskutować.

(…) – Dziś głupi motłoch jest zniewolony, słucha tylko słów swojej bogini. A tu chodzi o to, żeby byli posłuszni nam. Rozumie pan? Posłuszeństwo musi się wiązać z brakiem ogólnej inteligencji. Chodzi o wiarę w zasady, że należy słuchać i już. Czyli wolna wola, ale nie do końca. Ot, cała filozofia. (…)

Świat nierealny będący owocem wyobraźni autora jest bardzo zbliżony do tego w jakim obecnie żyjemy, chociaż pokazany może bardziej tragicznie i brutalnie.

Czytając wcześniejsze części czytelnik musiał dzielić czas na dwie oddzielne krainy, w tej wreszcie mamy jedną, chociaż wciąż nieco podzieloną kulturowo, politycznie i technologicznie.

Myślę, że autor pisząc tę historię, chciał nam pokazać jak słabym ogniwem w świecie jest człowiek, niby wykształcony, niby silny emocjonalnie i fizycznie jednak w obliczu wielkiego wroga słaby jak dziecko. Na przykładzie być może irracjonalnych, bardzo fikcyjnych wydarzeń widzimy, że owszem, człowiek jest istotą rozumną, wielu o ponad przeciętnej inteligencji, wielu potrafiących stworzyć sztuczną inteligencję, ale jak przychodzi do realnego zagrożenia to ta technologia i sztuczna inteligencja bywa zawodna. Bo czy robot jest w stanie myśleć jak człowiek? Nie można zaprogramować emocji, można tylko zaprogramować zadania.

Przyznam, że zbyt fantastyczne (tu mam na myśli fantastykę nie emocje) podejście do tematu, momentami powodowało, że trochę gubiłam się w fabule. Były momenty, że nie do końca rozumiałam co autor chciał mi przekazać i jeśli chodzi o mnie to kilku wątków pozbyłabym się z tej powieści, ale na szczęście przebrnąwszy przez te niezbyt jasne dla mnie, albo niezbyt intersujące momenty ponownie zatapiałam się w tych, które trzymały mnie w napięciu.

Z pewnością można znaleźć w tej powieści wiele podobieństw między światem powstałym w kręgu fantastyki a tym, w którym teraz żyjemy.

Autor zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził, dość wartka akcja i często zaskakujące zwroty tej akcji trzymają momentami w takim napięciu, że z jednej strony masz ochotę przerwać czytanie, a z drugiej nie możesz się oderwać od lektury.

Zakończenie trochę mnie zaskoczyło, ale pisząc szczerze liczyłam na takie zakończenie, z nielicznymi wyjątkami i to, że niektórych bohaterów autor uśmiercił wcale mi się nie podobało. Ale były ogromne emocje, a jak są emocje to znaczy, że książka z pewnością jest warta przeczytania.

POLECAM tę książkę nie tylko fanom powieści fantastycznych, historia Floris i Inco z pewnością zaciekawi wielu czytelników, bo napisana jest ładnym językiem, ma niesamowitych osobowościowo bohaterów, ciekawe dialogi i sporo sensacji.

(…) Pół oczyszczenia temu Namali zauważył piechurów maszerujących wzdłuż koryta Ethne. Nienaturalnie stawiali kroki. Najpierw obydwie ręce, potem nogi. „Jak zwierzęta? Jak pokuny jakieś albo sahadi, a może hydapi. A jeśli to nie ludzie, tylko potwory” – lamentował w myślach bogobojny człowiek. Zachowywały się jakby były na polowaniu, co rusz któryś dopadał mijanego zwierzaka, gryzonia, wijąca się hydrę… (…)

Dziękuję Autorowi za to, że pozwolił mi zagłębić się w świecie tej fantastyki i przeżyć to co miałam okazję dzięki tej i wcześniejszym częściom książki doświadczyć. Dziękuję Wydawnictwu OPENER za egzemplarze. Moim zdaniem taka tetralogia może być wspaniałym prezentem nie tylko dla osób zaczytujących się w tego typach powieści, czego ja jestem przykładem.

2037 stron świetnej zabawy i bardzo sensacyjnie spędzonego czytelniczego czasu.

Dwuświat. Księga I – PRZEDWOJNIE / Dwuświat. Księga II – POKUN / Dwuświat. Księga III – TYMCZAS

DWUŚWIAT. Księga II. POKUN – W&W Gregory

Myślę, że W.&W. Gregory to pseudonim. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat tego autora. Ale może kiedyś… Ktoś zapytał autora o to, gdzie by się udał, gdyby miał wybierać: żyć w Inco czy Floris. Odpowiedź jego jest z jednej strony prosta, z drugiej nieco skomplikowana: „To jest tak, jakby odpowiedzieć na pytanie: czy chciałbyś zginąć nocą, czy za dnia? Lub na przykład: wolisz stracić ojca czy matkę? Życie w każdej z obydwu krain ma swoje zalety, ale zdecydowanie więcej wad. Floris jest przaśne, kolorowe, zgodne z naturą, a zarazem uwsteczniające. Ludzie żyją rodzinnie, lecz są zniewoleni przez instytucję kościelną. Z kolei Inco jest czarno-białe, ostre, zimne, odarte z artyzmu. Jest też postępowe, choć w wielu obszarach zgubnie. Brakuje w nim smaku, relacji rodzinnych, prawa ludzi są ulotne. Rządzący obydwu krajów dbają tylko o swoje interesy, doprowadzając różnymi drogami pojęcie kłamstwa do arcymistrzowskiego poziomu. Gdybym jednak nie miał innego wyjścia, widziałbym dla siebie większą szansę we Floris. Tam jest więcej zakamarków, gdzie można się ukryć. No i Floriańczycy potrafią gotować, a ja lubię dobrze zjeść…”.

Dwuświat. Księga II – Pokun, to powieść z gatunku fantastyki.

PREMIERA KSIĄŻKI 07 MARCA 2022

Wydawnictwo AlterNatywne
stron 575

Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Folris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyły w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzieliła. Rola mężczyzn w obydwu krainach jest inna, ale w Inco jest deficyt płci męskiej. Wojna między Inco a Floris jest nieunikniona. Trwają przygotowania, choć po latach pokoju żaden kraj nie wie, jak się do niej przygotować. Przekraczanie granic, nie tylko terytorialnych, staje się codziennością. Przyjaciele stają się zdrajcami, wrogowie sprzymierzeńcami. Mieszkańcy Floris oczekują narodzin zbawcy, który ma pokonać pokuna, natomiast mieszkańcy Inco stają się marionetkami w rękach rządu. Czy wojna przyniesie kres chaosowi? Czy poznanej w pierwszej części Jasmin uda się odnaleźć swoich krewnych zamieszkałych po drugiej stronie granicy? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Jakie tajemnice dotyczące swojej kariery ukrywa przed swoimi poddanymi kapłanka Ae?

W pierwszej części poznałam młodą mężatkę Jasmin, mieszkankę Inco, która nosiła w sobie potrójną ciążę, a wszystkie jej dzieci okazały się płci żeńskiej. Nie było to powodem do radości i dumy, ponieważ za dziewczynki trzeba w Inco płacić wysokie podatki, natomiast potomek męski jest hojnie dofinansowywany przez państwo. Drugą bohaterką jest władcza kapłanka Ae, zamieszkująca Floris, osoba, przed którą nawet kapłani wyższego stopnia czują wielki respekt. Bezduszna, bezkompromisowa, okrutna.

Biorąc do ręki drugą część byłam pewna, że książka ta „zniewoli” mnie na kilka wieczorów, muszę jednak przyznać, że pierwsza część, czyli Księga I chyba bardziej mnie wciągnęła, chociaż nie twierdzę, że ta mnie nudziła.

W tej części autor wplótł w fabułę sporo wątków opisujących działania wojenne i myślę, że właśnie te wątki sprawiły, że momentami nie mogłam się skupić podczas czytania.

Podejrzewam, że winna jest temu obecna sytuacja i docierające zewsząd informacje odnoszące się do wojny w Ukrainie. I chociaż wojna przedstawiona w powieści ma więcej z fantastyki niż tych obecnych działań wojennych toczących się w Ukrainie, to jednak i to wojna i to wojna.

(…) Dywizja czarna składała się z tak zwanych wybryków natury, czyli karlic, wyrośniętych babochłopów, niemrawych kalek i osób, którym święty jad wyrządził większe zmiany w mózgu niż na ciele. Tę dywizję Ling Giu traktował jak potrzebne podczas wojny żywe tarcze. (…)

Przyznam jednak, że z przyjemnością i zaangażowaniem emocjonalnym śledziłam jednak wątki kobiet w rozdziałach dotyczących bezpośrednio tych postaci: Najwyższej Kapłanki Wszechziemi – Ae, uciekinierki z jednej krainy do drugiej – Jasmin, która w czasie podróży opiekowała się cudzym chorym dzieckiem, przeświadczona o tym, że jej trzy córeczki, które urodziła, zmarły, małej Sumi – dziewczynki z biednej rodziny, która marzyła o tym, aby zostać pieśniarką, czy też pani premier krainy Inco – Evy Noovak.

Każda z tych kobiet jest inna, ale ich indywidualności są jak łąka pełna kwiatów, gdzie każdy kwiat jest inny, ale każdy równie piękny.

Zdecydowanie uważam, że rozdziały odnoszące się do Ae i Jasmin, Sumi czy Noovak bardziej przyciągną kobiety, natomiast te rozdziały dotyczące technologii i wojny sprawią, że ukontentowani będą panowie.

Trochę „kłuły” mnie współczesne przekleństwa w ustach bohaterów i to czasami wypowiadane w takich okolicznościach, w których śmiało można się było bez nich obyć.

Natomiast bardzo mocno wstrząsnęły mną opisy niektórych zdarzeń, takich balansujących między bestialstwem a brutalnością. Autor nie szczędzi czytelnikowi scen podczas czytania których dosłownie włos się jeży, a serce pompuje krew jak szalone, adrenalina aż wrze. Po takiej jednej scenie miałam koszmary w nocy, tak mocno emocjonalnie mną wstrząsnęło. Myślę jednak, że mimo wszystko, można to przypisać na plus powieści, ponieważ autor przekazując obraz słowami maksymalnie pobudza wyobraźnie czytelnika.

Świat pokazany w książce, zarówno ten przedstawiający życie w Inco, jak i we Floris, niby jest fikcją literacką, z dużą dawką fantastyki, ale jest w nim tak wiele tego, co dzieje się współcześnie, że aż strach pomyśleć o tym, co będzie, kiedy technologia pójdzie o kolejny krok do przodu, a ludzie zaślepieni władzą i pewni nietykalności zaczną zachowywać się tak jak bohaterowie tej powieści.

(…) – Nie wiesz. Uprawia nierząd. Za szare kamienie i przekupstwa zmusza starszaków do uprawiania miłości z dziećmi. Robi z nich zwyrodnialców, którzy później muszą odreagować, Wyżywają się na dziewczynkach, gwałcą je. A kiedy któraś spróbuje się oprzeć, jest bita. (…)

Czytając tę książkę można pomyśleć, że fabuła powstała w głowie rządnej zemsty na męskim świecie kobiety. Bo tu kobiety górują, tu od kobiet wiele zależy, tu właśnie w kobietach (niektórych tylko oczywiście) pokazane zostało okrucieństwo. Z jednej strony solidarna z kobietami cieszę się, że tak to zostało skonstruowane, ale z drugiej strony myślę, że bez względu na stopień władzy, każda kobieta ma w sobie sporo uczuć, miłości i świadoma jest swojej kobiecości.

(…) Tylko Haris miał na tyle odwagi, by stanąć oko w oko ze złem – pomyślała. Właśnie zdała sobie sprawę, że kapłani z Rady w pewnych sprawach byli gorsi od niewiernych z Inco. Tłumaczyli wszystko bożą powinnością, szczególnie swoje grzechy. (…)

Ta książka została napisana szkatułkowo, być może wielowątkowość i zbyt duża ilość postaci początkowo wprowadza pewnego rodzaju chaos. Przyznam szczerze, że w pierwszej (tak około do ¼) części powieści gubiłam się w tych postaciach na tyle, że musiałam sobie zrobić coś w rodzaju wykresu – ci są z Inco, czyli krainy górującej technologicznie, a ci są z Floris, czyli krainy podporządkowanej kultowi religii i bogini Patri.

Nie wiem, czy jest to ostatnia część, ale jak dla mnie to historia, a właściwie historie opisane w książce mogłyby mieć ciąg dalszy. Sporo wątków pozostało „otwartych”.

Myślę jednak, że ktoś kto zdecyduje się sięgnąć po tę lekturę, wciągnie się w nią i trudno mu będzie od niej się oderwać. Jestem tego przykładem, ponieważ nie przepadam za literaturą z gatunków fantasy, fantastyki, sf, itp. A jednak dosłownie pochłonęłam te prawie 600 stron 😉

POLECAM tę powieść nie tylko fanom tego gatunku, myślę, że usatysfakcjonuje ona czytelników preferujących książki przygodowe czy wojenne. Panie również znajdą w niej coś dla siebie, nie brakuje tu bowiem wątków miłosnych, wątków poświęconych macierzyństwu czy przyjaźni.

Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za propozycję przeczytania tej powieści i jestem bardzo ciekawa, czy autor ma w planach kontynuację.

GWIAZDA PÓŁNOCY, GWIAZDA POŁUDNIA – Joanna Lampka

Joanna Lampka urodziła się w 1982 roku w Lublinie. Jest nie tylko pisarką, ale również tłumaczką i nauczycielką języka polskiego dla obcokrajowców. Znaleźć ją można również czytając popularnego bloga „Szwajcarskie Blabliblu” przedstawiającego w lekki sposób życie polityczne, społeczne i kulturalne Szwajcarii. Od kilku lat mieszka w niewielkim miasteczku Morges we francuskojęzycznej części Szwajcarii. Dotąd związana z literaturą faktu. Jako pisarka zadebiutowała w 2017 roku książką „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii”. W 2019 roku napisała przewodnik turystyczny „Szwajcaria i Liechtenstein. Inspirator Podróżniczy”. Rok później wydała świetnie przyjętą przez czytelników książkę „Szwajcaria, czyli jak przeżyć między krowami a bankami. Bilet w jedną stronę.” Uwielbia bezludzia i włoskie wino.

Gwiazda Północy, Gwiazda Południa, to powieść z gatunku fantastyki, pierwszy krok autorki w stronę fikcji literackiej.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 CZERWCA 2020

Wydawnictwo AlterNatywne
stron 276

Trwa konflikt Królestwa Żeglarzy z Cesarstwem Słońca. Aline, oficer wywiadu neutralnej Sagesii, dowodząca żeńskim oddziałem wojskowym, bierze udział w skomplikowanej akcji polegającej na uwolnieniu mistrza El-Li. Dziesięć wysportowanych i pomysłowych kobiet podejmuje się niemal samobójczej misji odbicia mnicha, tym trudniejszej, że ich przeciwnicy znają sztukę programowania mózgu. Sytuację komplikuje osobista relacja Aline z księciem – następcą tronu Cesarstwa Słońca. Za fasadą czarującego i nonszalanckiego człowieka może on skrywać niekoniecznie dobre zamiary… Dziewczyna już wiele razy przekonała się, że nikomu nie wolno ufać, dlatego jej prawdziwa tożsamość musi na razie pozostać ukryta. Czy w zadaniu, jakie ją czeka, poradzi sobie ze wszystkim, co napotka na swojej drodze? Czy uczucie i namiętność mogą stać się przeszkodą w wykonaniu zadania?

Kiedy otrzymałam propozycję przeczytania tej książki, to pomyślałam sobie, ja (?) Kobieta 50+, babcia, mam czytać książkę fantastyczną? Przecież to w ogóle nie moje klimaty czytelnicze i… przepadłam jak tylko zaczęłam czytać.

Fabuła książki nie tyle mnie zainteresowała, co dosłownie pochłonęła. Nietuzinkowi bohaterowie okazali się tak ciekawi, że nie mogłam się od nich oderwać, a niesamowite zwroty akcji dosłownie przykuwały moją uwagę.

Każdy próbuje być kimś innym i chociaż emocje powodują, że książę czuje się zwykłym chłopcem, a księżniczka normalną dziewczyną, to polityka królestwa i cesarstwa wymagają od nich bycia zupełnie kimś innym.

(…) Jak to możliwe, że człowiek, przed którym tak ja ostrzegano, ma tak niewinne oczy? Wczoraj widziała spokojny, ale napięty wzrok Henriego, zimne oczy starego i zaniepokojone Marco. A w jaskrawoniebieskich tęczówkach Iana odbijał się ocean, a nie wojna. (…)

Autorka funduje czytelnikom i chwile pełne namiętności i takie, w których groza sytuacji walczy z odwagą i determinacją głównej bohaterki.

Nietuzinkowo wykreowane postacie zarówno księżniczki Aline jak i księcia Iana, to moim zdaniem duży plus dla powieści, bo przecież kiedy fabuła jest ciekawa a bohaterowie nudni, to przyjemność z czytania jest raczej średnia. Tutaj na szczęście tego nie brakuje.

Ciekawie przedstawione sytuacje, od wątku miłosnego, poprzez wątek wielkiej przyjaźni aż po ten polityczno-waleczny to kolejny dowód na to, że można tak zgrabnie połączyć fabułę, że nawet jeżeli ktoś nie przepada za książkami fantasy, to odnajdzie przyjemność nawet w czytaniu takiej książki od której raczej na co dzień stroni.

Im bliżej końca tym fabuła nabiera tempa i oczywiście jest tak: „jeszcze jednej rozdział i…” i czujesz, że nie możesz się od książki oderwać, bo staje się ona swoistym magnesem.

(…) Obudziła się z dziwnym poczuciem, że coś jej zagraża. Miała wrażenie, że spała tylko kilka minut. Nie wiedziała, gdzie jest. Wydawało jej się, że ściany są żywe, a szafka głęboko oddycha. Chciała wstać, ale nie mogła. Nogi i ręce jej nie słuchały, nie należały do niej. Nie pamiętała, kim jest. Chciała się rozpłakać, ale nawet tego nie potrafiła. Miała zbyt suche gardło. (…)

Gdyby ktoś mi powiedział, że czytając książkę sf uronię łzę, to z pewnością bym go wyśmiała, ale prawda jest taka, że końcówka książki „poszarpała” mnie emocjonalnie i wzruszyła.

Jak już wcześniej przyznałam, nie przepadam za książkami fantasy, ale ostatnio coraz częściej trafiam na polskich autorów piszących ten gatunek powieści, którzy zasługują na szczere oklaski i myślę, że autorkę tej powieści śmiało mogę do nich zaliczyć.

Ta książka to pierwsza część cyklu „Mistrz Gry” cieszę się, że powstała już kontynuacja, ponieważ nie mogę się doczekać dalszych losów pięknej i odważnej Aline.

Zapamiętajcie to nazwisko i to wydawnictwo, bo jak sięgniecie po którąś z książek to z całą pewnością nie pożałujecie swojego wyboru, nawet jeżeli do tej pory wydawało się Wam, że taki gatunek powieści zdecydowanie nie jest dla Was.

Polecam tę książkę szczególnie młodym czytelnikom spragnionym ciekawych przygód interesujących bohaterów. Podobno książka jest dla czytelników od 14 roku życia, ja trochę bym ten wiek podwyższyła ze względu na opisy namiętnych scen miłości, ale z całą pewnością dorosły, nawet bardzo dorosły (taki jak ja czyli 50+) czytelnik nie pożałuje, że sięgnął po tę książkę.

Mamy tutaj romans, mamy przygodę, odrobinę thrillera i sensacji, czyli dla każdego coś miłego.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu AlterNatywne za propozycję przeczytania tej powieści i chociaż uczciwie przyznałam, że nie przepadam za takim gatunkiem literackim, to w tej lekturze przepadłam 😉

DZIESIĘĆ TYSIĘCY DRZWI – Alix E. Harrow

Alix E. Harrow to była pani historyk mająca własne zdanie na każdy temat i nigdy nieoddająca na czas książek do biblioteki (myślę, że w tym przypadku nie ma się czym chwalić). Mieszka w Kentucky z mężem i dziećmi. Jej opowiadania były nominowane do nagród Hugo, Nebula i Locus. Jako powieściopisarka zadebiutowała w roku 2019 właśnie książką „Dziesięć tysięcy drzwi”, a jej debiut szybko trafił na listy bestsellerów i jest nominowany do nagrody Nebula w kategorii Najlepsza Powieść 2019.

Dziesięć tysięcy drzwi to powieść szkatułkowa z gatunku… trochę baśni, trochę sf, której fabuła rozgrywa się na początku XX wieku.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 MAJA 2020

Wydawnicytwo IUVI
stron 462

W ogromnej rezydencji pełnej egzotycznych skarbów, w której upływa młodość, January Scaller mieszka pod opieką bogacza pana Locke’a, który jest pracodawcą jej ojca. January będąc dość samotna, ponieważ ojciec wiecznie podróżuje, ma wrażenie, że niewiele różni się od eksponatów na ścianach willi: jest tu wprawdzie otoczona opieką, ale zarazem czuje się ignorowana i kompletnie nie na miejscu. Pewnego dnia  w jej ręce wpada tajemnicza księga – spowita wonią innych światów, kryje w sobie opowieść o sekretnych drzwiach, miłości, przygodzie i niebezpieczeństwie. Każda jej strona przynosi odkrycia z trudem dających się objąć rozumem prawd o tym, czym jest świat. January stopniowo zaczyna też rozumieć, że historia przedstawiona w książce powiązana jest z jej własnym losem. Czy uda się dziewczynie znaleźć te najważniejsze dla niej drzwi? Gdzie podziała się matka January i dlaczego ojciec pozostawia ją pod opieką swojego pryncypała? Czy dziewczyna ma jakieś zdolności paranormalne?

(…) Jeśli opowieści potraktujemy niczym stanowiska archeologiczne i drobiazgowo odsłonimy kolejne ich warstwy, prędzej czy później natrafimy na drzwi. Jest to punkt graniczny oddzielający tutaj od tam, nas od nich, prozaiczne od magicznego. To właśnie z chwilą otwarcia tych drzwi, gdy możliwe staje się przemieszczanie między światami, wydarzają się opowieści. (…)

Muszę przyznać, że po książki wydawnictwa IUVI sięgam chętnie, bowiem nieraz już przekonałam się, że ich lektury są pełne emocji i ciekawych wątków. Ta książka, jest dość specyficzna, mamy w niej dwie narracje. Na początku poznajemy January, dziewczynkę, która mieszka w pewnym domu pod opieką człowieka, dla którego pracuje jej przebywający w ciągłych podróżach ojciec. Następnie, przechodząc przez pewnego rodzaju filozoficzne podejście do mitologii, wierzeń, czy podań ludowych, przechodzimy do kolejnego wątku, w którym bohaterką jest już Adelaide Lee Larson i tak na przemian, raz jesteśmy z January, a raz narratorem tajemniczej książki zatytułowanej „Dziesięć tysięcy drzwi”, a raz z Adelaide, która jest jednocześnie bohaterką tamtej książki.

Ta lektura jest mocno hipnotyczna, pełna liryzmu i ciekawych postrzegań świata, który jest tym współczesnym a jednocześnie bardzo odległym czasowo. Fabuła jest pełna nie tylko filozoficznych myśli, ale również dramatycznych zdarzeń, których wspomnienia wracają jak bumerang.

(…) Kiedy indziej opanował mnie święty gniew. Jak to możliwe, że Locke zdradził mnie i skazał na to piekło. Jak mogłam dopuścić do tego, że Badowi stała się krzywda? Dlaczego mój ojciec zostawił mnie tutaj samą? (…)

Mamy tutaj sporą dawkę nie tylko filozofii, ale i tajemnicy oraz wątków z gatunku niewyjaśnione i niespotykane. Ale gdy się tak nad tym wszystkim zastanowić, to czyż nie chcielibyśmy aby istniały drzwi, które chcielibyśmy otworzyć by przenieść się chociaż na chwilę do innej rzeczywistości, do innego (może lepszego) świata? Nawet teraz, w świecie współczesności bywają takie sytuacje, że chcielibyśmy wyjść z tego tu i teraz i zagłębić się gdzieś TAM. I tu nie chodzi tylko o wyobraźnię, która jest najbardziej popularnymi drzwiami jakie spotykamy w naszym życiu, tu chodzi również o podejście do wielu spraw, które „za innymi drzwiami” mogą mieć zupełnie inny obraz.

(…) Zacznijmy od najbardziej podstawowego konceptu: drzwi są portalami łączącymi różne światy, istniejącymi wyłącznie w bardzo określonych miejscach charakteryzujących się tajemniczym rezonansem. (…)

Czytelnik poznaje tutaj historię o z pozoru nierealnych podróżach, ale również o niezapomnianej miłości, która jest siłą i napędem życia i nigdy nie pozwala na zwątpienie, wierząc w coś co inni dawno przekreślili. Mamy tutaj wspaniałą przyjaźń polegająca na wzajemnym zaufaniu i opiece, ale mamy tutaj również groźną pełną dramatycznych zdarzeń rządzę dominowania nad światem.

Ta książka to niesamowita historia o silnej, nieprzemijającej potędze opowieści.

Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, może z powodu zbyt filozoficznego podejścia do fabuły, ale z pewnością bardzo wciągająca, chociaż przyznam szczerze, że początek jej trochę mnie… może nie nudził, ale nie pozwolił na pełne zrozumienie tego co działo się na kartach powieści.

Piękny wątek miłosny jest wprawdzie pewnego rodzaju przerywnikiem, ale jest również czymś co powoduje, że powieść staje się barwna i nostalgiczna jednocześnie.

To opowieść o silnych kobietach, które nie boją się ryzyka, a dla przyjaźni, czy miłości są w stanie pokonać każdą przeszkodę.

To opowieść o magii, która może i nie ma zbyt mocnej racji bytu w świecie współczesnych, ale może mieć wielkie znaczenie w poszukiwaniu siebie i swojego miejsca na ziemi.  Moim zdaniem, to też opowieść napisana w poczuciu pewnego rodzaju zachwytu nad światem, pełna przygód i zagadkowych, często nawet dramatycznych sytuacji.

Nie jest to lektura dla każdego, ale myślę, że znajdzie wielu czytelników. Polecam ją szczególnie tym osobom, które lubią czytać o podróżach, i odwadze wyruszania w nie. Polecam tę książkę osobom z dużą wyobraźnią, bo żeby dostatecznie zagłębić się w fabułę, trzeba otworzyć drzwi wyobraźni.

Dziękuję Wydawnictwu IUVI za propozycję przeczytania tej lektury zanim trafiła ona do wszystkich księgarń. To piękna i poruszająca historia o wierze we własne siły, we własną odwagę i determinację.

(…) Czy odważysz się przekroczyć próg i sprawdzić, co czeka po drugiej stronie? (…)

Wywiad z pisarką GRAŻYNĄ KAŁOWSKĄ

Jest wielu pisarzy i pisarek, o których nie mamy zielonego pojęcia. Dzisiaj chciałabym przedstawić kogoś, kto ma na swoim koncie już kilka książek, ale być może dla wielu jest wciąż osobą nieznaną. Mój blog objął patronat medialny nad ostatnią książką tej autorki, a to zobowiązuje mnie do przedstawienia Wam tej… bardzo nieśmiałej osoby, która jednak może pochwalić się ogromną wyobraźnią. Autorka wydaje swoje książki w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro, i tam też możecie znaleźć większość jej książek.

Grażyna Kałowska urodziła się w roku 1955. Jest mieszkanką Gdańska, absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, na którym ukończyła filologię polską. Pracowała w bibliotece UG. Uwielbia czytać, spacerować i kontemplować przyrodę podziwiając potęgę ludzkiej myśli zaklętej w architekturze. W roku 2004 otrzymała wyróżnienie w konkursie literackim UG za utwór „W poszukiwaniu czterolistnej koniczyny”. Miłośniczka psów i kotów, czego odzwierciedleniem jest umieszczanie tych zwierzaków w swoich książkach.

Witam Ciebie bardzo serdecznie, może na początek przedstawisz się i napiszesz kilka słów o sobie?

Dziękuję, Ewo, za te pytania. Bardzo dużo znaczą dla mnie Twoje uwagi.
Jestem teraz emerytką, mogę pospać trochę dłużej. Jednak mam co robić. Zajmuję się Mamą, domem. I piszę, gdy mam czas i natchnienie.

Czy Twoje życie zawodowe miało wpływ na to, że zaczęłaś pisać?

Chyba tak. Moi pracodawcy uważali, że jestem powolna. Ich uwagi były dla mnie stresujące. Ale dzięki temu zaczęłam szukać, czym powinnam się zająć. Pomogła mi książka Barbary Sher „Będzie za późno, jeśli nie zaczniesz teraz! Nowe życie po czterdziestce”. Dzięki zawartym w książce testom zobaczyłam, co było i jest dla mnie ważne. Upraszczając, Barbara Sher w którymś z punktów testów każe sobie przypomnieć, czym dana osoba chciała się zajmować między ósmym a jedenastym rokiem życia. Uzasadnia, czemu te lata.

Eksperymentujesz z gatunkami literackimi, czy uważasz, że jest to dobre dla początkującej pisarki? Czy po prostu szukasz tego swojego ostatecznego gatunku, w którym będziesz czuła się stabilnie

Myślę, że dla początkującego pisarza jest to bardzo dobre posunięcie. Uczy dyscypliny myślenia, gdyż każdy gatunek ma swoje reguły. Jest to też rodzaj flirtu z czytelnikiem. Po gatunku odbiorca może się wstępnie zorientować, co pisarz ma mu do zaoferowania.

Czy szukam swego gatunku? Aż tak siebie nie poznałam. Teraz eksperymentuję trochę z historią. Niebawem wyślę do wydawnictwa coś, co roboczo nazwałam „Opowiastki nanizane na czas”. Piszę tam o przodkach głównych bohaterów „Uważaj, o czym śnisz”. Od dwudziestego wieku do dwunastego. O każdej postaci krótsza lub dłuższa opowiastka. Gdybym chciała poświęcić każdemu bohaterowi opowieść, powstałaby saga na kilkaset stron.

W którym z gatunków literackich czujesz się najpewniej?

Tymi kategoriami nie myślę. Uważam, że to, co chcę uzewnętrznić, wymaga takiego, a nie innego gatunku i do tego  dostosowuję pisanie. Planuję na przykład powieść albo inny twór. Akcja ma dziać się współcześnie. Dziesięciu bohaterów otrzymuje książkę w drodze popularnego dzisiaj Book Tour.  Każda z postaci ma inną sytuację i każdy myśli co innego o tej książce. A dostają dramat, jak kobieta  około sześćdziesiątki zastanawia się, czy przejść na emeryturę. Może będzie to zbiór dziesięciu opowiadań, może inna forma. Oprócz tego myślę o powieści historycznej, tak zwaną alternatywną wersję historii. Chyba zastanowię się, co by było, gdyby Bolesław Krzywousty nie napisał swego nieszczęsnego testamentu. Albo gdyby umarł bez testamentu.

Z Twoich książek wnioskuję, że bardzo lubisz psy, starasz się o umieszczanie psiaków w swoich powieściach. Czy jest to dla Ciebie ważne, aby drugo- czy trzecioplanowymi bohaterami były właśnie psy?

Nie we wszystkich książkach wprowadzam zwierzęta. W „Opowiastkach” nie ma ich. W dramacie bohaterka miała psy w przeszłości. W powieści historycznej – zobaczę.

W Twoich powieściach jest dużo wątków psychologicznych, skąd się one biorą, z życia czy z wyobraźni?

Z życia, z wyobraźni, a raczej z przewidywania. Też z popularnych książek psychologicznych, na przykład wspomnianego poradnika Barbary Sher.

Przyznam szczerze, że niektóre z Twoich książek są trudne w odbiorze. Chciałabym się tutaj odnieść do książki „Saga o nieefektownych kobietach”, tytuł dość zaskakujący. Połączenie dwóch światów – życia współczesnego z przyszłością, to temat nie tyle interesujący co zastanawiający i… niestety trochę mi zabrakło w tej powieści zjawisk sf, które często z tą przyszłością się kojarzą. Świat Xymeny, oprócz fikcji Wielkiego brata, modyfikowanej żywności itp. nie jest pokazany zbyt nowocześnie – fantazyjnie, szokująco, zadziwiająco. Myślę, że młodzież czytająca tę książkę mogłaby być rozczarowana, bo wyobraźnia dotycząca przyszłości to jednak coś nieznanego. Czy możesz to jakoś rozwinąć?

Nie staram się pisać dla młodzieży. Powołam się znowu na Barbarę Sher, według której młody, a potem zarabiający już człowiek jest zbyt zajęty, by pomyśleć o istocie sprawy. Dopiero nieco po czterdziestce, gdy organizm zaczyna zawodzić, a życie zdążyło dać w kość, pragnie czegoś więcej.

Chciałabym teraz dowiedzieć się skąd wziął się pomysł na książkę „Jak Ziemiankowie robili biznes w Polsce”. W tej książce fantazja i fikcja przeplata się z realizmem. To istna mieszanka wybuchowa łącząca ze sobą różne gatunki literackie, które mają wspólny mianownik, jakim jest… polskie społeczeństwo. Co kierowało Twoją wyobraźnią, żeby napisać taką książkę? Czy brałaś pod uwagę humor, czy ironię?

Opowiadanie o potencjalnej monarchii wzięło się z poważnych rozważań w Internecie. Politycy są bardzo poważni. Niektóre ugrupowania mainstreamu prowadzą zażarte dyskusje, kto mógłby być królem w Polsce. Opowiadanie o agencie Romanie, co ubiera się jak budowlaniec, a jeździ chryslerem, miało być częścią „Zaśnij, laleczko”. Jeden kryminał poważny, jeden humorystyczny. Ale odeszłam od tego pomysłu. A „Ziemianków” dopasowałam do sytuacji sprzed ponad dwudziestu lat, gdy działały takie firmy jak Amway, Amexim…

„Pieskie życie wg kroniki Brata Rocha” to lekka opowieść o psiej doli. Taka trochę bajka dla… myślę, że i dla dzieci i dla dorosłych, a może zwłaszcza dla dorosłych. Jak głęboka prawda kryje się za fabułą tej książki? Większość ludzi kupujących psy, patrzy na rasę, wygląd i na to, aby pies pięknie komponował się z jego (czyli opiekuna) życiem. Ci z kolei, którzy empatycznie kierują się do schroniska, też najczęściej patrzą na pieski małe, ładne, wesołe, tych starych, kalekich czy schorowanych raczej unikają. Jak to jest u Ciebie? Z tego co się zdążyłam zorientować, też wolisz określone rasy?

O psie ze schroniska też myślę, ale nie mieszkam sama w domu. Mama nie przepada za psami,  też biorę pod uwagę jej preferencje. A kupno psa rasowego w przeszłości znaczyło dla mnie też kontakt z ludźmi i rzeczywiście zawarłam sporo znajomości dzięki amstaffom. Odeszłam od nich, bo wyobraziłam sobie, że w wieku siedemdziesięciu lat wnoszę swego chorego psa na schody-mieszkam na pierwszym piętrze. Więc kupiłam mopsiczkę, znacznie mniejszą.

Kolejną książką, która nieco zaskakuje jest „Uważaj o czym śnisz”. W tej powieści, w wątek kryminalny wkrada się skomplikowany epizod chorej policjantki, która z niewyjaśnionych do końca powodów trafia do szpitala w stanie zamroczenia sennego. Jest między jawą a snem i nie potrafi się z tego stanu wydostać.

To druga część cyklu. W hipoglikemii możliwy jest taki stan senności. A według Wandy Dolińskiej w „Co mówią nasze sny” jest zjawisko, wcale nie paranormalne, snu na jawie. Występuje, gdy człowiek jest bardzo czymś zaaferowany. Wprowadziłam sny na jawie, bohaterka analizuje je jak każdy inny sen.

Twoja ostatnia książka – kryminał, czyli „Zaśnij laleczko” też jest dość specyficzna, moim zdaniem Twoja wena twórcza nieco się zagalopowała i nie został przeprowadzony porządny research, wskazany głównie w powieściach kryminalnych aby, fabuła była bardziej realna? Czy konsultowałaś z kimś zachowania Twoich policjantów? Sposób przeprowadzania śledztwa? I uprzedzając kolejne pytanie, czy jeżeli uznasz, że to właśnie kryminał jest Twoją mocną stroną, to w przyszłości masz zamiar konsultować fabuły z kimś, kto może udzielić Ci fachowych rad?

Akcja „Zaśnij, laleczko” jest w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Telefony komórkowe były rzadkie, po ulicach jeździły polonezy i cinquecento, archiwa były papierowe. Ciekawą metodą, raczkującą wówczas w USA, był profil psychologiczny podejrzanych. W Polsce tym bardziej była to nowość, a jednak bez tej metody nie udałoby się ustalić sprawców. Na podstawie analizy okoliczności wytypowano osobę, która jest „niewidoczna”, lecz dość inteligentna.

W tej powieści zdarzenia paranormalne przeplatają się z tymi realnymi, przyznam, że jest to ciekawy zabieg literacki, ale myślisz, że dla każdego zrozumiały?

Pewnie nie jest zrozumiały, ale idąc za stwierdzeniem Dolińskiej, sny na jawie, choć rzadkie, nie należą do zjawisk paranormalnych.

Czy wierzysz w sny? I czy często starasz się je tłumaczyć i szukać przesłania jakie wieszczą?

Kiedyś często się zajmowałam snami, Teraz widzę siebie bardziej jako osobę spełnioną, nie muszę „śnić” i marzyć. 

Jak odnosisz się do krytyki? Wiadomo, że każdy pisarz chciałby czytać o swoich książkach tylko w samych superlatywach, ale ile jest książek i ilu pisarzy tylu czytelników, jak na Ciebie działają słowa krytyki? Pozwalają dogłębnie spojrzeć na Twoją twórczość, czy powodują załamanie?

Zależy, jak mi się wiedzie w danym czasie. Jeżeli mam z kimś konflikt, to krytyka jeszcze innej osoby może mnie załamać. Dlatego w życiu staram się żyć w zgodzie z innymi, o ile to możliwe. Dla własnego komfortu.

Jaki gatunek literacki jest Ci najbliższy, zarówno dla pisarki jak i dla czytelniczki?

Na razie nie pisałam nic długiego. A lubię czytać  grube książki, na pograniczu gatunków, też o kompozycji szkatułkowej.

Czy masz w planach napisanie prawdziwego romansu, takiego bez pobocznych wątków, typu sny, fantazje itp.?

Na razie nie przychodzi mi taki na myśl. Ale kto wie?

Nie czytałam jeszcze żadnej Twojej powieści historycznej, czy planujesz taką napisać? Jeżeli tak, to jakimi źródłami będziesz się posiłkowała, aby powieść ta była realna? Bo moim zdaniem, powieść historyczna jak i kryminał potrzebują porządnego researchu.

W „Opowiastkach” korzystałam z popularnonaukowych opracowań Romualda Romańskiego i angielskich państwa Gies. I jeszcze kilku pamiętnikach z różnych epok, między innymi „Pamiętniku podlaskiego szlachcica” Juliana Borzyma. A dzieła Singera to kopalnia wiedzy o Żydach różnych epok. 

W Twoich książkach czasami pojawia się wątek samotności, czy uważasz, że samotność to jest kwestia świadomego wyboru, czy nieumiejętność dostosowania się do innych?

Najczęściej to drugie.

Czym jest dla Ciebie pisanie? Pasją? Koniecznością ucieczki w świat fikcji literackiej? Próbą znalezienia dodatkowego dochodu?

Może pasją. Może robieniem tego, co jako tako umiem i lubię.

Jak wyobrażasz sobie swoje życie jako pisarki? Co chciałabyś osiągnąć w tej dziedzinie, wiem, to trudne pytanie, ale każdy autor podchodzi do tego swojego pisania indywidualnie.

Trudno mi powiedzieć, ile będę mogła  poświęcić czasu na pisanie. Czy wieczorami, jak teraz, czy dłużej. Warsztatowo chciałabym się udoskonalić. Na pewno wolałabym mieć też z tego  więcej pieniędzy.

Gdybyś nie mieszkała w Gdańsku, to gdzie chciałabyś zamieszkać?

Gdy czułam się wyalienowana i miałam konflikty z różnymi ludźmi, marzyłam, by mieszkać w górach. Teraz widzę, że Gdańsk jest najlepszym miejscem do życia w Polsce. Na Pomorzu nie ma ekstremalnych warunków pogodowych, nie zrywa dachów z domów, jak w środkowej i południowej części naszego kraju.

Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę, chociaż myślę, że jesteś osobą otwartą w pisaniu ale, bardzo oszczędną w słowach, jeśli chodzi o rozmowę. Polecam Twoje książki znajomym chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie są one łatwe w odbiorze i skierowane do wybranego czytelnika. Życzę Ci spełnienia marzeń, wielkiej weny twórczej i dalszego pisania.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/