Recenzje książek

dramat wojenny

UWIĘZIENI W RAJU – Xsavier Güell

Xavier Güell urodził się w 1956 roku w Barcelonie. Uczył się w szkołach muzycznych w Barcelonie i Madrycie. Wyjątkowo uzdolniony muzycznie już w wielu 17 lat zadebiutował jako dyrygent z madrycką orkiestrą symfoniczną i Montserrat Caballe. Studiował we Włoszech, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do Barcelony założył orkiestrę. W 2015 roku zadebiutował jako pisarz i wydał powieść „La musica de la memoria”, a dwa lata później ukazała się jego książka „Uwięzieni w raju”. Pisanie zaczęło mu dawać tyle samo przyjemności co muzyka, mamy więc nadzieję, że wkrótce pojawią się jego kolejne książki.

Uwięzieni w raju to dramat wojenny z nutką romansu.

Wydawnictwo CZARNA OWCA rok 2018
stron 352

Hans Krasa, czeski kompozytor i dyrygent pochodzenia żydowskiego, zostaje aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego Theresienstadt. Razem z nim trafiają tam również inni muzycy, śpiewacy i kompozytorzy, tacy jak Gideon Klein, Pavel Hass czy Viktor Ullmann. Naziści chcą uczynić z tego miejsca obóz wzorcowy, by pokazać światu, że Żydzi nie są mordowani, i pozwala im się prowadzić życie kulturalne na wysokim poziomie. Hans Krasa i pozostali muzycy wiedzą, że prędzej czy później trafią do Auschwitz, ale podejmują ryzykowną grę z nazistami, a muzyka staje się jedynym sposobem na uniknięcie transportu do obozu śmierci i jest jednocześnie wzmocnieniem więzi między sobą. Czy uda im się muzyką pokonać strach? Czy uda im się wyjść cało z tego piekła jakim jest obóz?

Autor przenosi czytelnika z jednej skrajności w drugą, przeplatając fabułę obozu koncentracyjnego, z zupełnie innym miejscem – centrum Berlina i luksusu ociekającego szampanem, kawiorem i wykwintnymi daniami.

I chociaż jest to książka poświęcona ofiarom nazizmu, to w wątek obozowy został wpleciony romans, związek uczuciowy jaki połączył Elizabeth, żonę komendanta obozu z jednym z więźniów. Ale zanim rozwinął się ten romans, autor trochę szokuje czytelników innym związkiem, czysto erotycznym, w który uwikłana jest wspomniana wcześniej Elizabeth z doktorem Mengele. Związkiem opierającym się na erotyzmie podbudowywanym nutą fałszywego romantyzmu, w którym może czytelnik natrafić na odważne sceny erotyczne budzące wręcz niesmak i całkowicie pozbawione piękna.

MUZYKA DAJE NADZIEJĘ NAWET W PIEKLE

Ale chciałabym się skupić na tej piękniejszej stronie fabuły i muszę przyznać, że autor w tej obozowej rzeczywistości wprowadza czytelnika również w świat muzyki. Fachowo i bardzo precyzyjnie pokazując role poszczególnych instrumentów.

Myślę, że lektura ta jest ciekawym kąskiem dla miłośników muzyki klasycznej, dla opery. Autor bowiem z precyzją godną wyrafinowanemu melomanowi wprowadza czytelnika w świat muzyki, nie szczędząc przy tym fachowych określeń. Wydaje mi się jednak, że wielu czytelników nie mających pojęcia o muzyce poważnej, bądź nie przepadających za taką muzyką, będzie odczuwało znudzenie w tych wątkach fabuły, które odnoszą się właśnie do szczegółowych opisów utworów, koncertów czy opery. A tych w tej książce nie brakuje.

(…) – Fritz, nadal słyszę tam lekki akcent. A ty, Elmerze, zwróć uwagę na „g” z taktów ósmego i dziesiątego, muszą być krótsze. Począwszy od taktu jedenastego, instrumenty strunowe, flet oraz klarnet zaczynają acceleranto, które trwa aż do wejścia trąbki, po czym wracamy do tempo primo walca. (…)

Czytamy w tej książce o złudnym wywożeniu bogatych Żydów, którym w zamian za pozostawienie swoich dóbr obiecano piękny pobyt w miłym sanatorium. Niemcy do samego końca mydlili im oczy, wiedząc jaki jest dla nich przeznaczony los. A oni, Żydzi, ufali nazistom do końca. Czy to może była ironia, że pewni swej pozycji społecznej zaufali tak groźnemu wrogowi?

(…) – Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj. Przyjechałem ze sporą grupą dobrze sytuowanych starców, w wagonie drugiej klasy z wyściełanymi siedzeniami. Omamiła ich nazistowska propaganda. Obiecano im podróż do „Sanatorium Theresienstadt” położonego w sercu urokliwych Czech i Moraw, gdzie mieli znaleźć ośrodek dla osób starszych – z wykwalifikowaną opieką medyczną, dobrym wyżywieniem, wygodnymi łóżkami i spokojem sprzyjającym odpoczynkowi. Myśląc, że uchronią się przed deportacjami na wschód, ci bogaci Żydzi oddali wszystkie swoje dobra na rzecz wydziału do spraw emigracji (…) przywieźli ze sobą suknie balowe, fraki, cylindry i parasole, ale żadnemu nie przyszło do głowy wziąć płaszcz, koc czy prowiant. (…)

Ta książka tętni muzyką, szokuje opisami życia obozowego i trzyma w napięciu czekając na finał ryzykownego romansu Niemki do żydowskiego więźnia. Nie mogę powiedzieć, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, bo jest to lektura dla wyrafinowanego czytelnika. Ktoś, kto lubi książki lżejsze, pozbawione takiej powagi sytuacji, czy ciepłe książki obyczajowe, nie powinien sięgać po tę, bo to nie jest łatwa w odbiorze powieść.

Ale jest to książka nie tyle o cierpieniu i sposobach na przezwyciężenie go, co jest ona hołdem złożonym muzyce. Smutny chociaż piękny romans wpleciony w fabułę to historia o miłości jaką przeżyć można nawet w najgorszych miejscach, i przeżyć tak głęboko jakby nie było jutra.

To również książka o solidarności i przyjaźni, o walce nie tylko o siebie ale o innych.

Tę smutną opowieść przepełnioną piękną muzyką, polecam tym, którzy potrafią przenieść się w miejsca trudne, bolesne a zarazem tętniące nadzieją. Myślę, że kiedyś jeszcze do niej wrócę.

(…) To wspaniałe, jak istoty ludzkie, które na wolności żyły zamknięte w swoim egoizmie i bylejakości, zmieniają się pod wpływem cierpienia i zaczynają czuć miłość. I nie chodzi tu tylko o miłość rodzicielską, braterską czy małżeńską, ale o taką, którą odczuwają wszyscy do wszystkich. (…)

PRZYBYSZ – Piotr Tymiński

Piotr Tymiński urodził się w 1969 roku. Jest absolwentem historii kultury na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jest historykiem specjalizującym się w dziedzinie mniejszości etnicznych w Polsce i pisarzem. Pochodzi z Warszawy, a obecnie mieszka w Legionowie.

Przybysz to historia wojenna oparta na autentycznych wydarzeniach.

Wydawnictwo NOVAE RES rok 2018
stron 154

Wojna powoli dobiega końca, jednak dwunastoletni Bronek zostaje pojmany przez Niemców i trafia do transportu wiozącego ludzi na przymusowe roboty do Rzeszy. Podróż jak wiadomo odbywa się w wagonach bydlęcych, wśród płaczu, smrodu i strachu. W czasie podróży poznaje innego chłopca i wspólnie podejmują decyzję o ucieczce. Ryzykują życie, ale wierzą, że im się uda. Wierzą, że wolność jest za szpalerem drzew, za rzeką, za wsią. Droga do domu jest długa i niebezpieczna, ale determinacja dotarcia do celu motywuje ich. Czy obaj dotrą do swoich domów, swoich rodzin? Jakie trudności będą musieli pokonać, aby znaleźć się w bezpiecznym miejscu?

Biorąc tę lekturę do ręki, nie spodziewałam się, że ta cienka książeczka zawiera w sobie tak gruby ładunek emocji. Tej książki nie można czytać spokojnie, ją się dosłownie pochłania i to prawie cały czas ze ściśniętym gardłem.

(…) Takiego uczucia lęku o życie nie odczuwałem chyba jeszcze nigdy. Strach całkowicie mną zawładnął, w brzuchu czułem ciężar, nogi mi się trzęsły i cały byłem mokry od potu. (…)

Emocje potęguje narracja w pierwszej osobie, czytelnik ma wrażenie, jakby siedział naprzeciwko osoby opowiadającej i wspólnie z nią jeszcze raz przeżywał tamte chwile.

Ta książka to kawał wojennej polskiej historii przekazanej bez zbędnych szczegółów, ale tak, że dotrze do każdego.

Autor przytacza między wątkami ciekawe mądrości życiowe.

(…) – To tylko wiatr i poświata, Dzidek. Ty się ludzi bój, a w przyrodę wierz, ona nas uratuje. (…) Da schronienie i wyżywi. (…) Wsłuchuj się w dźwięki, w ten spokój i powtarzalność. Jeśli będzie nadchodziło zagrożenie, knieja cię ostrzeże. (…)

Mamy okazję poznać piękną dziecięcą przyjaźń, zapoczątkowaną w dramatycznej chwili wywózki, w czasie podróży do… nie wiadomo dokąd. Przyjaźń dzieci, która jednak więcej miała w sobie powagi dorosłości niż lekkomyślności dziecka.

Ta książka powinna być lekturą szkolną, bo wiem, że młodzież (jej główny bohater ma 12 lat) nie czytałaby jej z „przymusu” ale z powagą pewnego rodzaju zaspokojenia wiedzy.

To jest lektura ważna, ukazująca nie tylko dramat wojenny, który wielu Polaków doświadczyło na własnej skórze, ale również dramat ukazujący smutne oblicze tego, co działo się w powojennej Polsce. Kraju, w którym ludzie walczący o tę właśnie polskość, zostali uznani za wrogów tej powojennej „polskości”.

Wzruszająca historia, i przyznam szczerze, że paczka chusteczek była dla mnie za mała.

Tę książkę koniecznie trzeba przeczytać, chociażby dlatego, aby oddać hołd takim ludziom jak Bronek i jego rodzina. Na mojej półce „do przeczytania” czeka jeszcze jedna książka tego autora, i mam nadzieję, że wciągnie mnie w równym stopniu jak ta.

Potrzebujemy takich książek, lektur, w których opisane zostały wrażenia ludzi, a nie tylko historyczne fakty, bo przecież każda wojna to są ludzie, a nie tylko daty, nazwiska dowódców, rozkazy, sprzęty.

Polecam tę książkę każdemu, od kilkunastolatka do seniora. Moim zdaniem powinna ona się znaleźć w każdej bibliotece młodzieżowej i być przez panie bibliotekarki polecana. Młodzież nie może czytać tylko o wampirach, nie może tylko zagłębiać się w świat fantastyki, ale powinna przede wszystkim poznać historię widzianą oczami ich rówieśników.

JESZCZE SIĘ KIEDYŚ SPOTKAMY – Magdalena Witkiewicz

Magdelana Witkiewicz jest pisarką, którą zna zapewne większość czytelniczek powieści obyczajowych, romansów i komedii. Mieszka w Gdańsku, jest mamą dwójki dzieci, i właścicielką kota Puszysława.

Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. 
Jej debiutancka powieść pt. Milaczek została wydana w 2008 roku, i od tej pory wszystkie jej książki goszczą na wielu półkach domowych bibliotek. Kilka książek napisała w duecie, a ja bez specjalnej zachęty sięgam po każdą kolejną jej powieść.

PREMIERA książki 15.05.2019

Wydawnictwo FILIA
stron 514

Jeszcze się kiedyś spotkamy to współczesna powieść obyczajowa, w której fabułę wpleciona została powieść wojenna inspirowana rodzinnymi wspomnieniami autorki.

Adela, Franciszek, Rachela, Joachim, Janek i Sabina to szóstka przyjaciół, którym wybuch wojny nieco pokrzyżował plany życiowe. Adela i Franek zdążyli zalegalizować swoją miłość małżeństwem zanim chłopak trafił na front. Niestety związek Racheli I Joachima z pewnych przyczyn nie został zalegalizowany. Wśród grupki młodych ludzi różnych narodowości są przyjaciele, ale i czarna owca, która z zazdrości jest w stanie posunąć się daleko… zbyt daleko.

Po latach – wnuczka Adeli poznaje historię zarówno swojej babci jak i jej przyjaciół. I nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak mocno zaważą wspomnienia babci Adeli na jej życiu. Czy dziadek Franek wrócił z wojny cały i zdrowy? Jak potoczyły się losy Niemców Joachima i Sabiny, a co spotkało Rachelę – żydowską dziewczynę, która pięknie grała na pianinie?

Przyznam szczerze, że podchodziłam do tej powieści nieco ostrożnie. Znając „pióro” autorki, byłam pewna, że książka mnie nie zawiedzie, ale to co wzbudziła we mnie fabuła podczas czytania, to nawet nie są zwykłe emocje. To uczucie, że są historie, których łatwo nie da się zapomnieć, bo… zdarzyły się w tak trudnych latach jak wojna.

Nie jest ważne, ile w tej książce jest fikcji a ile prawdy, takich historii zapewne jest tysiące, ale coś je wyróżnia. Wyróżnia je ta prawie intymna indywidualność.

Autorka na przykładzie dwóch kobiet metaforycznie zadaje pytanie: czy miłość na odległość ma szansę na przetrwanie? Myślę, że ma. Ale musi być silna, odporna na pokusy zewnętrzne  i szczera. Jeżeli zabraknie którejś z tych części, z tej specyficznej układanki, to… rozsypie się jak domek z kart. I nie jest ważnym to, czy wybranek poszedł na wojnę i może w każdej chwili zginąć, czy tak jak w wątkach współczesnych tej opowieści wyjechał za granicę zapracować na lepsze życie.

(…) Michał opowiadał o amerykańskich znajomych, którzy mnie coraz mniej interesowali, i o problemach, których kompletnie nie rozumiałam. To był zupełnie inny świata. Żył w całkiem innej bajce. I coraz częściej ogarniał mnie strach, czy ta bajka będzie miała wspólne, szczęśliwe zakończenie. (…)

Fabuła książki podzielona jest na kilka części; jest teraźniejszość, jest wojenna przeszłość i są listy – piękne, wzruszające i bolesne zarazem.

Dwie różne historie, niby takie jakich jest wiele, ale każda bardzo indywidualna. Dwie kochające i czekające kobiety, jedna w szalonych, tragicznych latach wojny, a druga w teraźniejszości. Ile mają ze sobą wspólnego? Czy tylko to, że obie czekały na ukochanego? Obie wierzyły w miłość? Obie ufały swoim tęsknotom?

Ta książka jest dość specyficzna, bo jak już wspomniałam wcześniej mamy w niej dwie oddzielne fabuły, narracja również jest dość specyficzna ponieważ raz jest w osobie trzeciej czasu przeszłego, a raz w osobie pierwszej czasu teraźniejszego.

Dwie fabuły – jedna nostalgiczna, łącząca wojenną zawieruchę z ówczesnym życiem i druga momentami wzruszająca, a momentami nieco zabawna ukazująca tęsknotę za miłością w świetle współczesnego świata pełnego pokus i radosnych spotkań.

Jak wiadomo, wojna to czas nie tyle smutny, co trudny, i podejmowanie poważnych decyzji mających wpływ na całe życie młodych ludzi często było aktem desperacji, a często nawet swoistej odwagi. Ale miłość zawsze jest drogowskazem i potrafi pokonać wszelkie przeciwności, nawet te materialne. A romantyczne oświadczyny, można przecież przedstawić nie tylko drogim pierścionkiem zaręczynowym.

(…) To chyba nie czas, by kupować biżuterię. – Franciszek pokręcił głową. – Są tacy, co kupują, ale są też tacy, co sprzedają. Franek rozglądał się przez chwilę i dojrzał na jednej z półek dwie porcelanowe filiżanki, ozdobione delikatnym motywem niezapominajek. Cena była przystępna. Na pewno niższa niż pierścionka z niebieskim oczkiem, który leżał obok. (…)

Ile wzruszającego piękna wstawiła autorka, wplatając w tę fabułę takie śliczne, maleńkie i kruche porcelanowe filiżanki, które są takim symbolem cudownej, chociaż czasami kruchej miłości.

Wojna to okres trudny do zrozumienia, ludzie nie zaangażowani emocjonalnie w walkę, często nie potrafili zrozumieć ani jej idei, ani tego, dlaczego ktoś ją wywołał. Wielu ludzi chciałoby żyć spokojnie, bez strachu przed śmiercią, tułaczką, głodem czy bólem, zarówno tym fizycznym jak i psychicznym. Autorka doskonale to pokazała za pośrednictwem swoich bohaterów, szczególnie kobiet, które musiały w trudnym czasie pokazać swoją siłę i wiarę w to, że życie mimo wszystko może toczyć się normalnie. A jak są emocje, jak jest miłość, to nie można oprzeć się przed czułościami, przed pragnieniem czyjegoś ciała, zwykłego przytulenia a nawet bardziej wzniosłych czynów. Tylko jak odpowiedzieć na te trudne pytania, które kłębią się w głowach.

(…) Adela, powiedz, czemu oni nam to robią? Czemu rozbijają rodziny, zabierają ojca dzieciom? Po co? Przecież już wszyscy przestali rozumieć, o co chodzi w tej cholernej wojnie. (…) Przecież to  w ogóle nie jest istotne dla zwykłych ludzi! (…)

Ta książka to symfonia emocji grających na uczuciach czytelnika. To pewnego rodzaju świadectwo na istnienie związków łączących ludzi w każdym czasie, w każdej epoce, i na każdym etapie życie. To pięknie przedstawione przyjaźnie, które istnieją od zawsze i będą istniały nadal. To miłość, która bez względu na okoliczności może przetrwać, ale może też ulecieć jak motyl.

Jak często zastanawiamy się nad tym, co przeżywają inni, co przeżywali nasi przodkowie, dlaczego nie mamy odwagi o tym mówić? Nie mamy odwagi pytać, dociekać.

Ta powieść z pewnością znajdzie wielu czytelników, bo takie historie wciągają niesamowicie, kiedy nostalgia łączy się z bólem, a radość walczy ze strachem. Strachem o to, czy jeszcze jesteśmy dla kogoś ważni, strachem czy kogoś przypadkiem nie stracimy, strachem przed upokarzającym odtrąceniem.

A wspomnienia? Przecież nie ma różnicy czy są piękne czy bolesne, zostają z nami i często nie potrafimy się ich pozbyć, bo wracają jak bumerang.

Nie wiem, czy jest to najlepsza książka tej autorki, z całą pewnością jest najbardziej emocjonalna. Ale tak, jest piękna w każdym szczególe. Bohaterki, chociaż są różne, to jednak coś ich łączy i nie mam tu na myśli więzów rodzinnych.

Myślę, że połączenie ciekawej, momentami intrygującej a momentami irytującej fabuły, z nietuzinkowymi osobowościami bohaterów to łakomy kąsek dla czytelnika. A połączenie teraźniejszości z przeszłością w którą wplecione zostały wątki wojenne, to z pewnością lektura atrakcyjna nawet dla bardzo wyrafinowanego czytelnika.

Polecam tę książkę całym sercem i zapraszam do dwóch pięknych miast: współczesnego Gdańska i wojennego Grudziądza. Myślę, że nikogo ta lektura nie zawiedzie, a jej fabuła na długo pozostanie w pamięci.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej pięknej powieści, którą z pewnością będę pamiętała bardzo długo i którą polecam każdemu, bez względu na płeć i wiek.

KOTKA I GENERAŁ – Nino Haratischwili

Twórczość Nino Haratischwili poznałam niedawno, kiedy trafiła w moje ręce zupełnie przypadkowo książka Ósme życie (dla Brilki). Nino jest młodą gruzińską powieściopisarką, dramatopisarką i reżyserką teatralną urodzoną w roku 1983 w Tbilisi. Obecnie mieszka i pisze (również w języku niemieckim) w Hamburgu. Za swoje książki otrzymała wiele nagród w tym Nagrodę Adelberta von Chamisso, Kranichstein Literaturpireis.

Kotka i Generał to współczesny dramat, którego fabuła przenosi czytelnika lata wstecz, do wojny w Czeczenii.

PREMIERA książki 15.05.2019

Wydawnictwo Otwarte rok 2019
stron 614

Generał, to nie jest ranga wojskowa pewnego rosyjskiego milionera mieszkającego w Berlinie, lecz jego przydomek, przezwisko które przylgnęło do niego po pewnej bardzo dramatycznej nocy w czasie wojny w Czeczeni. Wówczas jeszcze młody chłopak, wciągnięty mimo woli w wojenną zawieruchę, był świadkiem i zarazem uczestnikiem pewnego tragicznego w skutkach dla młodej dziewczyny przesłuchania. Aleksander bardzo emocjonalnie przeżył to co się stało, i dobrowolnie postanowił poddać się karze, pociągając do odpowiedzialność za dokonany czyn pozostałych uczestników. Niestety rosyjski wymiar sprawiedliwości okazał się zbyt słaby aby ukarać winnych, a i macki współwinnych zbyt silne i nieprzewidywalne w obronie przed konsekwencjami dotyczącymi tej tragedii. Po latach, bogaty już wówczas Rosjanin, przypadkowo natrafia na plakat teatralny z kobietą, łudząco podobną do zamordowanej w Czeczeni dziewczyny i postanawia na własną rękę ukarać winnych tamtego zdarzenia. Zatrudnia młodą aktorkę, nagrywa z nią filmik i… postanawia się zemścić nie tylko za śmierć tamtej młodej Czeczenki, ale również za śmierć własnej córki. Czy uda mu się sprawić, aby sprawiedliwości stało się za dość i winni zostali ukarani? Dlaczego córka znanego milionera, młoda, piękna i zakochana w pewnym dziennikarzu, postanawia nagle targnąć się na swoje życie? Czy za pieniądze można kupić wszystko?

Przyznam szczerze, że dawno żadna książka nie dała mi takiego uderzenia emocjonalnego. Znając już „pióro” autorki wiedziałam, że nie mogę liczyć na lekturę lekką, łatwą i przyjemną, ale tego się nie spodziewałam.

Fabuła przyciąga jak magnes i trudno jest się oderwać od stron tej powieści, która momentami jest brutalna i bardzo dramatyczna w swym przekazie.

Miejsca: CZECZENIAMOSKWABERLIN

Fabuła jest dość specyficzna, w treści jest mało dialogów, a sporo tekstu nie tyle opisowego, co kojarzącego się z refleksjami, z pewnego rodzaju przemyśleniami dotyczącymi historii życiowych wielu ludzi. Narracja również jest dość specyficzna, ponieważ w większości rozdziałów jest w osobie trzeciej czasu przeszłego, ale w kilku rozdziałach mamy narrację w osobie pierwszej.

Na początku poznajemy młodziutką – siedemnastoletnią Czeczenkę – Nurę, której wojna z 1995 roku, Rosjan z Czeczenami zabiła marzenia.

Kolejnym bohaterem jest mieszkający w Moskwie Aleksander czyli Osesek, chłopiec odrzucony przez dziecięce i młodzieżowe społeczeństwo, syn bohatera wojennego z Afganistanu. Chłopiec miał być taki jak jego znany ojciec, ale to „miał być” to były oczekiwania jego matki, nie jego samego. On sam nie widział się w roli następcy ojca-bohatera, dla niego ważniejszymi od wojny były książki.

Następnie poznajemy Kotkę, piękną uzdolnioną gruzińską aktorkę, której tajemniczy mężczyzna proponuje zagranie dość nietypowej roli, w zamian za niebotycznie wysokie honorarium.

Kolejnym bohaterem jest Kruk, czyli Onno Bender, niezależny niemiecki dziennikarz mający szansę napisania książki biograficznej o wielkim Aleksandrze Orłowie, nazywanym przez wszystkich Generałem, a przez prasę zachodnią „czarnym papieżem”. Jest tylko jeden warunek, który Kruk musi spełnić aby uzyskać zgodę na napisanie tej książki.

(…) chodzi raczej o zmotywowanie młodej osoby, aktorki, wprawdzie utalentowanej, ale pochodzącej ze wschodu (…) Jest łudząco podobna do kobiety, która w przeszłości Aleksandra odegrała pierwszorzędną rolę, i dlatego jest tak ważna. Ma się tylko zgodzić na wzięcie udziału w nagraniu wideo. (…)

Co wspólnego mają ze sobą Nura Giełajewa, Kotka, Generał i Onno?

Autorka małymi kroczkami odkrywa przed czytelnikiem historię, która ma ogromny wpływ na całość fabuły. Jej powieść jest oparta na prawdziwych wydarzeniach.

To książka o wyrzutach sumienia, tęsknotach, o winie i pokucie, oraz o zemście. To również powieść o wielu miłościach, nie zawsze pięknych, ale za to często toksycznych, które niszczą złudzenia i pragnienia ludzi.

(…) Wszystko, co jej dawał, bolało, a jednak nikt inny jej nie wystarczał, nikt inny nie umiał wyrwać jej z pustki, którą w niej pozostawiał, w żołądku, we wnętrzu dłoni, przy obojczyku, kiedy znikał z jej życia na niewiadome godziny, dni i tygodnie w przeświadczeniu, że ona go nie potrzebuje, że jest ponad to. Ale ponad co? (…)

Tłem wątku głównego są historie z życia wielu ludzi, nie tylko dotyczące głównych bohaterów, ale również ich rodzin czy przyjaciół żyjących w trudnych czasach Pieriestrojki, wojny w Czeczeni czy bezpośrednio po tych okresach.

Autorka porusza w swojej powieści temat emigracji, (nie tylko na przykładzie głównych bohaterów), licznej społeczności emigracyjnej różnych krajów, nacisk kładąc na Rosję czy Gruzję.

(…) A jednak, przybiwszy do nowego brzegu, pracowicie budując nowe życie, z trudem dokładając jedną cegiełkę do drugiej, zauważyli, że tęsknią do piekła, które zostawili za sobą, wyjeżdżając. Bo to piekło wprawdzie nadal śmierdziało smołą, ale było ich piekłem – znali w nim każdy kąt (…) byli królami w swym upadłym królestwie. Za to w nowym życiu, daleko od dawnego domu, byli tylko obcymi, uchodźcami, emigrantami, dziećmi znienawidzonego socjalizmu. (…)

Moim zdaniem ta książka jest świetną lekcją historii Rosji.

Ta powieść jest momentami tak bolesna w przekazie, że można poczuć wręcz fizyczny ból. Wiem, że te słowa potrafią zrozumieć nieliczni, ale zrozumie je ten czytelnik, który nie ogranicza swojego czytelnictwa jedynie do lekkich, łatwych i przyjemnych powieści obyczajowych, przesłodzonych bajecznym romansem i spełnianiem marzeń bohaterek. W tej powieści niewiele jest „słodyczy” bo fabuła raczej nasycona jest goryczą życiową, bólem, strachem i wyrzutami sumienia, i marzeniami które umierają tak jak umiera człowiek – zwykły śmiertelnik.

A zakończenie… nie tyle zaskakuje, co szokuje i pozostawia wielki bulwersujący niedosyt.

Obok tej lektury, nie można przejść obojętnie i myślę, że ktoś, kto przeczytał wcześniejsze książki tej autorki z przyjemnością sięgnie i po tę książkę. Jeśli chodzi o mnie, to z pewnością każda kolejna powieść tej gruzińskiej pisarki zagości w mojej biblioteczce.

Polecam tę niesamowitą lekturę całym sercem. Myślę, że każdy, a szczególnie wyrafinowany czytelnik, znajdzie w niej coś dla siebie. I tak jak wspomniałam na wstępie, że nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale fabuła jej jest symfonią emocji i ciekawą lekcją historii, w którą wplecione zostały losy, niezwykle interesujących osób. A ukartowana intryga, niemalże ukryta między różnymi wątkami jest tak wciągające, że trudno książkę odłożyć na bok, bo każdy kolejny rozdział wciąga opisywaną w nim historią. Nich nikogo nie zmyli tytuł, który brzmi trochę jak wstęp do romansu. Myślę, że dramatyzm bijący ze zdjęcia okładki, z całą pewnością nie pozwoli na sugerowanie się tytułem.

Dziękuję wydawnictwu Otwarte za propozycję przeczytania tej cudownej książki, którą z całą pewnością będę polecała wszystkim znajomym.

LISTY do DUSZKI – Ewa Formella

LISTY do DUSZKI coraz bliżej.

Listy do Duszki_Ewa Formella

Już dawno obiecywałam, że napiszę jak powstała fabuła, ale ciągle coś innego mnie zajmowało.

Książka opisywana jest różnie, ale zanim ktoś sięgnie po tę lekturę, może zapozna się z jej fabułą skrótowo.

Wolne Miasto Gdańsk, lata 1937–1938. Stefania i Heinrich zakochują się w sobie, jednak niewinna miłość tych dwojga musi niestety pozostać tajemnicą. Stefania jest córką Polaka i Żydówki, a Heinrich Niemcem, synem wpływowego w mieście człowieka. Młodych rozdziela zbliżająca się wielkimi krokami wojna. Ostatnie spotkanie zakochanych owocuje ciążą, o której Heinrich nic nie wie. Ostatni świadkowie tamtych lat często ze łzami w oczach wspominają zarówno dobre, jak i złe chwile, których doświadczyli podczas wojny. Listy do Duszki powstały na podstawie wspomnień kobiety, która w tych mrocznych czasach doświadczyła miłości, ale też bólu i cierpienia.

Zanim jednak przejdę do samo zachwytu, chciałabym opowiedzieć skąd pomysł na fabułę.

Od około 15 lat pracuję jako opiekunka osób starszych i niepełnosprawnych. Do moich obowiązków należą nie tylko czynności fizyczne, takie jak dbanie o higienę podopiecznego, zakupy, przygotowanie posiłków, ale również dotrzymywanie towarzystwa. Ludzie starsi często czują wokół siebie ogromną pustkę i muszą tę pustkę czymś wypełnić. Jestem właśnie takim wypełniaczem, który potrafi godzinami słuchać opowieści i wspomnień z lat młodości, do czego często rodzina nie ma cierpliwości.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam historię mojej „Stefanii”, mojej „Duszki”, to przez kilka nocy nie mogłam zmrużyć oka. Wciąż wracały do mnie obrazy opisywane przez panią… (X). Kobieta tak naprawdę miała na imię zupełnie inaczej. Słyszałam tę historię kilka, a może nawet kilkanaście razy, wciąż z dodawanymi do niej kolejnymi detalami. Moja rozmówczyni nie była świadoma tego, że opowiada mi tę historię po raz n-ty, a ja jej tego nie przypominałam.  Któregoś dnia sama zaproponowała, abym losy tej dziewczyny spisała. Byłam zachwycona jej zgodą, ponieważ w głowie już miałam gotową fabułę. Postanowiłam jednak skontaktować się z drugą stroną bohaterów, czyli rodziną „Heinricha”. Niestety z tej strony spotkało mnie ogromne rozczarowanie. Osoba, dzięki której nawiązałam kontakt z mieszkającymi w Niemczech ludźmi, poinformowała mnie, że nie życzą sobie nagłaśniania tej historii. Dla nich to przeszłość, do której nie chcą wracać i której nie chcą firmować swoim nazwiskiem. Nie ukrywam, że zrobiło mi się bardzo przykro i nie potrafiłam zrozumieć tego, czym kierowali się, aby utrzymać ten temat w tajemnicy. Być może chodziło o to, że jest to dość znana w niemieckich kręgach medycznych rodzina, a może kierował nim żal, że utracili „swój” Danzig.

Nie dałam jednak za wygraną i przy akceptacji mojej podopiecznej, jak również za jej namową napisałam książkę.  Zmieniłam imiona i nazwiska, zmieniłam nazwę niemieckiej miejscowości pozostawiłam tylko wspomnienie i prawdziwy Gdańsk. Nie wiem ile w tej historii jest prawdy a ile fantazji, ale czy to ważne? Stworzyłam książkę, z której jestem dumna.

Niestety moja podopieczna nie dożyła chwili, w której mogłam jej przeczytać tę książkę. Ale wiem, że i ona jest ze mnie dumna, że się nie poddałam.

Listy do Duszki to pierwsza z czterech części, którym postanowiłam nadać nazwę „Szkatułka wspomnień”. Dzięki moim cudownym podopiecznym, takich historii mam w głowie kilka. Postanowiłam spisać cztery, które mnie najbardziej poruszyły. Pozostawię w swoich książkach pamięć po tych, dla których wojna była bolesnym wspomnieniem, które często kontrastowało z piękną, niewinną miłością.

Listy do Duszki_Ewa Formella

Poprosiłam syna, aby przygotował mi baner na Facebooka. Lata wydawania książek jako self publishing nauczyły mnie, że o reklamę powinnam zadbać sama. I chociaż bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Replika bardzo pięknie podeszło do zareklamowania mojej książki, to dumna jestem z tego, że sama również robię coś w tym kierunku.

Na tym banerze jest dziewczyna, jest mężczyzna i jest dziecko. Z opisu książki wynika, że ostatnie spotkanie tych dwojga młodych ludzi zaowocowało ciążą. Nie zdradzę Wam jednak dlaczego dziecko na zdjęciu umieściłam przy mężczyźnie a nie przy kobiecie, bo zdradziłabym najważniejszy wątek książki. Jeżeli ktoś jest tego ciekaw, musi sięgnąć po lekturę.

Zdjęcia, które wykorzystałam, to archiwalne zdjęcia mojej rodziny. Te osoby nie mają nic wspólnego z opisaną historią. Starsza pani na plaży to moja mama, która niestety nie przeczyta nigdy tej książki, bo już od nas odeszła. Ale mam nadzieję, że kibicuje mi z miejsca, w którym się znajduje, i pozostałe osoby również, ponieważ zawsze mi dobrze życzyły.

Osoby, które przeczytały już Listy do Duszki, bardzo ciepło wypowiadają się na temat książki. Może ich słowa przekonają do sięgnięcia po pierwszą część „Szkatułki wspomnień”.

Miłość, która jest zawsze niewinna. Powikłane ludzkie losy, trudna i burzliwa historia. Współczesność przeplatająca się z przeszłością, ponieważ nic się nie dzieje bez przyczyny. Wzruszająca opowieść, tym bardziej że… prawdziwa. Gdy ją już poznamy, pozostanie z nami na zawsze. Polecam.

Anna Klejzerowicz, pisarka

Niezwykle poruszająca historia. Opowieść o trudnej przeszłości i wojnie, o miłości i niespełnionych nadziejach. Koniecznie trzeba przeczytać! Gorąco polecam.

 Anna Sakowicz, pisarka

 Autorka z duża swobodą snuje opowieść o niemożliwej wojennej miłości. Sprawnie łączy plany czasowe, powoli odkrywając przed czytelnikiem kolejne akty tej smutnej historii, która swój początek ma w przededniu wojny. Gdańsk jest zarówno miejscem, jaki i drugoplanowym bohaterem akcji – nie da się ukryć, że Ewa Formella darzy to miasto wielką miłością! Lektura „Listów do Duszki” pozwoliła mi spojrzeć na Gdańsk z innej perspektywy. Książka uświadamia, że to miejsce było świadkiem wielu pięknych, lecz także dramatycznych chwil.

Agnieszka Kalus, blog. czytambolubie.com

Miłość, która nie powinna się wydarzyć. Dwa światy połączone gorącym uczuciem i okrutny los, który je rozdziela. „Listy do Duszki” to podróż w czasie, do miejsc smutnych, złych ale też niosących nadzieję. To niezwykła opowieść o gdańskiej rodzinie, która po latach odkrywa tajemnicę sprzed wojny. Czy da się wymazać kłamstwa i połączyć popękane serca? Ewa Formella snuje swoją historię niczym misternie tkany kilim, zachwycając każdym fragmentem.

Dorota Lińska-Złoch, blog. Przeczytanki

Napisz do mnie
lipiec 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/