Recenzje książek

dramat wojenny

CÓRKI CZARNEGO MUNDURU – Sylwia Trojanowska

(…) Poród na dobre zmienił Wilhelma. O ile Ingrid do czasu rozwiązania miała nadzieję, że po przyjściu na świat jego upragnionego dziedzica ich relacje staną się takie jak te z początków znajomości, o tyle straciła ją już w szpitalu. Nie urodziła mu wymarzonego syna, a dziewczynki były dla niego synonimem klęski. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku. Razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. W swoim dorobku pisarskim ma takie książki jak „Wigilijna przystań”, „A gdyby tak…”, trylogię, w skład której wchodzą „Sekrety i kłamstwa”, „Prawdy i tajemnice”, oraz „Powroty i wspomnienia”.

Córki czarnego munduru to dramat obyczajowy z historią wojenną w tle.

PREMIERA 14 SIERPNIA 2024

Wydawnictwo MARGINESY, stron 316

Młodziutka Ingrid po śmierci babci, jest pod opieką wujostwa. W obliczu polityki jaka szerzy się w Trzeciej Rzeszy zostaje wysłana na obóz dla dziewcząt BDM na którym wydarza się coś co niszczy spokojną wychowaną z dala od nazistowskiej doktryny, z poszanowaniem dla drugiego człowieka i otwartej na inne kultury dziewczyny. W życiu dziewczyny pojawia się jednak mężczyzna, wprawdzie dużo starszy, ale który ratuje ją przed jeszcze większym złem. Bardzo szybko Ingrid staje się panią na włościach wychodząc za mąż za swojego wybawiciela i rodząc dwie córeczki. Wyglądające z zewnątrz na sielankowe życie młodej dziewczyny, za zamkniętymi drzwiami pięknego domu jest całkowitym przeciwieństwem sielanki. Wychodząc za mąż za człowieka całkowicie oddanego ideologii nazistowskiej Ingrid nie wie z czym będzie musiała się zmierzyć i co (lub kto) będzie dla niej najcenniejsze. Jak poradzi sobie skromna młoda kobieta, matka i żona nazisty z panującymi w domu i na świecie wojnami? Dlaczego Wilhelm nie potrafił pokochać córek, które przyszły na świat w jego domu? Kim dla młodziutkiej Ingrid była przyjaźń z pewnym doktorem, który w przeszłości uratował jej życie.

Książki, których fabuły umieszczone są w czasach międzywojennych lub w czasie drugiej wojny światowej zawsze wzbudzają we mnie sporo emocji. I nie jest ważne, czy jest to książka reportażowa, czy jej fabuła została skonstruowana na faktach, czy jest to fikcja literacka powstała w głowie autorki czy autora, zawsze związane są z tym emocje.

Staram się wyglądać na osobę silną, ale muszę przyznać, że często w czasie czytania tak bardzo przeżywam fabułę, że wzruszenie bierze górę nad wszystkim innym.

Ta książka okazała się dla mnie wulkanem emocji, które z pewnością silnie odczuje również wielu innych czytelników. I nie chodzi tutaj o to, że historia dzieje się tuż przed wybuchem wojny i w jej trakcie, pisząc o emocjach mam na myśli psychologiczne podejście do bohaterów i dramatów jakie towarzyszyły życiu głównej bohaterki.

Niewiele jest autorek czy autorów, którzy tak potrafią opisać, czy przedstawić swoich bohaterów, że albo się ich bardzo lubi, albo nienawidzi do granic możliwości. Sylwia Trojanowska zrobiła to perfekcyjnie. Świetnie, moim zdaniem, wykreowane postacie są jakby pierwszoplanowym wątkiem tej historii, ubarwiają ją zarówno ciepłem usposobień jak i zimnem dramatu.

Zaczynając czytać tę książkę pomyślałam sobie, że będzie to piękna opowieść o miłości, która potrafi pokonać największe zło. Coś w stylu „Pięknej i bestii”, niewiele się pomyliłam, bo mamy tutaj i „piękną” – zarówno biorąc pod uwagę urodę i serce oraz podejście do życia, jak i „bestię”, człowieka okaleczonego fizycznie i psychicznie, z pewnością nie bestię baśniową, ale taką w pełnym tego słowa znaczeniu.

(…) Chciała tak przez chwilę poleżeć i pobyć sam na sam ze swoim smutkiem, bólem i łzami, które stróżkami wędrowały po policzkach i spływały na podłogę. Nagle poczuła jak coś miękkiego i ciepłego otula jej plecy. Odwróciła się i zobaczyła ciekawskie oczy Sofii. Dziewczynka próbowała okryć mamę swoim kocykiem w kwiaty. (…)

Autorka w ciekawy sposób ukazała społeczność niemiecką podzieloną na tych, dla których liczyło się przede wszystkim człowieczeństwo i na tych, którzy zaślepieni ideologią hitlerowską nie posiadali tego człowieczeństwa nawet w sobie.

To nie jest lekka w odbiorze lektura, bo z pewnością wiele osób odbierze ją tak jak ja, czyli bardzo emocjonalnie i myślę, że niejeden raz uroni łzę. Ale z pewnością styl jakim pisze Sylwia Trojanowska jest tak lekki, że czyta się tę książkę wyjątkowo płynnie i trudno ją odłożyć nawet na chwilę cały czas mając w głowie to o czym przeczytało się na poprzednich stronach. Dlatego osoby, które jeszcze nie miały okazji jej przeczytać, lepiej niech przygotują sobie zapas chusteczek i zapas czasu.

To opowieść o młodej kobiecie, kruchej jak najlepsza porcelana, a jednocześnie twardej jak stal. O kobiecie, której ktoś uratował życie po to, aby dzień po dniu, miesiąc po miesiącu jej je zabierać i niszczyć. To również historia skrzętnie skrywanej tajemnicy, mrocznych myśli dominujących umysły pewnych ludzi, odrażających czynów, ale i odruchów wielkiego dobra.

(…) Ingrid z żalem spojrzała na postrzępione kartki, uklękła i nie bez trudu zaczęła zbierać je z podłogi. Układała równo, po kolei, gładząc każdą, jakby tym swoim dotykiem przepraszała je za czyn męża. Nagle zamarła. To niemożliwe. Spojrzała jeszcze raz i westchnęła, bo oto odkryła tajemnicę sprzed lat, tajemnicę babci. (…)

Młoda dziewczyna okrutnie skrzywdzona przez los i ludzi wreszcie trafia na kogoś, kto ratuje ją obiecując życie w luksusie i dobroci serca, ale pieniądze szczęścia nie dają, a obiecana dobroć pryska jak bańka mydlana w obliczu teoretycznej życiowej porażki.

Mąż Ingrid marzył o synu, nie dla siebie, nie dla żony, ale dla Führera. Syna, którym mógłby się szczycić, dzięki któremu byłby ważny, a tymczasem żona, która ledwo uszła z życiem obdarowała go córkami i to od razu dwoma. A wiadomo jak postrzegano w Rzeszy kobiety.

Ta opowieść to obraz fałszywego piękna pokazywanego wszystkim, kochającego się małżeństwa żyjącego w bogactwie, a tak naprawdę będącego piekłem tonącym w alkoholu, agresji i przemocy, bólu fizycznym i psychicznym.

POLECAM tę książkę nie tylko miłośnikom historii wojennych, to opowieść, która z pewnością na długo zostanie w pamięci każdego czytelnika. Autorka bowiem porusza w niej wiele ważnych tematów, począwszy od zniewolenia psychicznego i fizycznego w małżeństwie, ślepej miłości do Hitlera i wiary w jego słowa, pracy robotników przymusowych będących niemal niewolnikami Niemców, po piękną przyjaźń i wiarę w drugiego człowieka.

(…) Bo to życie bywa różne, czasami piekielnie bolesne i nieprzyjemne, czasami samotne i bezduszne, ale u podstaw zawsze jest dobre i każde ma cel. I moje, i twoje. I Josefa, Każde. (…)

Dziękuję Autorce i wydawnictwu MARGINESY za możliwość przeczytania tej pięknej książki w ramach współpracy barterowej. I chociaż mam trochę żalu do Autorki za zakończenie, które mną wstrząsnęło i którego chyba nikt się nie spodziewa i zostawienie czytelników z niewiadomą oczekiwania na kolejny tom, to cieszę się, że mogłam poznać historię młodej Ingrid.

DZIECI SYBIRU. TRAGICZNE LOSY POLSKICH DZIECI NA WSCHODZIE – Agnieszka Lewandowska-Kąkol

(…) W czasie tej wizyty więźniarka nie wiedziała jeszcze jaki los ją czeka, błagała więc wychowawczynię, by zabrała dziecko do Polski. Wkrótce po spotkaniu wywieziono ją do znajdującego się w tajdze obozu Rzeszoty. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Agnieszka Lewandowska-Kąkol – przez piętnaście lat pracowała w Redakcji Muzycznej Polskiego Radia. Potem wybrała drogę „wolnego strzelca” i pisała teksty do wielu pism zajmujących się kulturą. Dzięki zbiegowi okoliczności zaczęła tworzyć książki i napisała ich już kilkanaście. Od drugiej podejmuje rozmaite wątki dotyczące XX-wiecznej historii Polski. Część z nich traktuje dokumentalnie, jednak inne ujmuje w lżejszą, fabularną formę. Czas wolny od pisania najchętniej spędza w otoczeniu przyrody z rodziną, przyjaciółmi i psami, które zajmują ważne miejsce w jej życiu.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 STYCZNIA 2024

Wydawnictwo REPLIKA, stron 309

Wywiezione na „nieludzką ziemię”, rzucone w surowe, barbarzyńskie warunki, z dala od ojczyzny, rodziny, bliskich. Zmuszone do walki o przetrwanie i zbyt wczesnej dorosłości, do życia z piętnem przeszłości. Zbiór jedenastu opowieści o polskich dzieciach, które, wywiezione na Wschód, osierocone, musiały same poukładać sobie życie. Choć z ich historii wyłania się pewien schemat, kiedy spojrzeć w głąb: na wiek, okoliczności, miejsce zesłania czy napotykanych ludzi, potrafią się one szalenie różnić od siebie. Punktem wyjścia są zawsze sowieckie deportacje, głównie z 1940 roku. Rodziny lub ich części trafiają albo na daleką Północ, albo do Kazachstanu, gdzie, żyjąc w skrajnych warunkach, skazane są na wegetację bądź śmierć. Dzieciom udaje się niekiedy przetrwać właśnie dlatego, że są dziećmi. Czasem starsze, innym razem zupełnie maleńkie, zachowały w pamięci obrazy wyrywkowe.

Jak już wiadomo z opisu, jest to książka reportażowa będąca zbiorem jedenastu opowiadań, których bohaterami są polskie rodziny, a w szczególności dzieci.

Fabuła odnosi się do roku 1940, ale zahacza również o lata 1949-1950.

Autorka na podstawie wywiadów dostępnych w Archiwum Muzeum II wojny światowej oraz licznych książek opisujących wspomnienia z okresu wojny, stworzyła niezwykle ważny dokument.

W dramatycznych dla wielu rodzin zsyłkach do Kazachstanu, na Syberię, do Republiki Komi czy okręgu irkuckiego, bardzo mocno cierpiały dzieci.

(…) Głodzona, trzymana po pas w fekaliach, podpisała wszystkie podsuwane jej dokumenty, w których przyznała się do różnych niepopełnionych czynów, skutkiem czego sądzono ją jako więźnia politycznego i skazano na dziesięć lat katorgi, którą odbywała w zamkniętym obozie karnym dla wyjątkowo groźnych przestępców. (…)

Agnieszka Lewandowska-Kąkol w trudny do zaakceptowania, ale ciekawie reporterski sposób przedstawiła nam przeżycia dzieci będących wówczas w różnym wieku. Przeżycia te dotyczyły zarówno podróży w często ekstremalnych warunkach, jak i życia w miejscach, w których nie można było normalnie funkcjonować z powodu głodu, ciężkich warunków bytowych, ciężkich warunków pracy i zabójczej dla tych małych organizmów pogody, która była tak samo groźna jak ludzie, którzy byli wykonawcami deportacji.

To trudna w odbiorze, ale bardzo ważna książka, to historia, o której nie uczą nas w szkołach, historia dotycząca dzieci, szczególnie z Kresów wschodnich, które w roku 1940 w brutalny sposób zostały wyrwane ze swoich domów doświadczając wszystkiego co najgorsze może być dla dziecka.

(…) Na granicy dzieci polskie witane były przez mieszkające w pobliżu kobiety. Wówczas Taddea pierwszy raz w życiu jadła jabłko i cukierek. Miała dziesięć lat, a wyglądała na pięć. Była przeraźliwie chuda i mała, tak mała, iż lekarze myśleli, że jest karlicą. (…)

Głód, strach, niewyobrażalne zimno i często praca ponad dziecięce siły były ich codziennością przez wiele miesięcy czy lat.

Opowieści umieszczone na kartach tej książki przepełnione są bólem, dziecięcym strachem i upokorzeniem jakiego dopuścili się wobec tych małych obywateli ich oprawcy. Życia tych dzieci często nie można było nazwać życiem, bardziej pasowałoby do tego określenie „wegetacja” lub „walka o przetrwanie”.

To przejmująca historia rusyfikacji dzieci, często oderwanych od ich rodzin.

Wydawnictwo i Autorka zadbali o to, aby jako dodatek do tekstu wstawić zdjęcia, które z pewnością jeszcze bardziej podkreślają dramatyzm tamtych wydarzeń.

Moim zdaniem jest to książka, obok której nie powinno się przejść obojętnie. Osoby, które zdecydowały się opowiedzieć swoje historie, z pewnością nigdy nie wyprą z pamięci tego przez co musiały przejść będąc w wieku, w którym powinny się uczyć, bawić i cieszyć życiem. I mimo późniejszego spokoju, normalności i życia bez panicznego strachu, do końca swoich dni żyli, czy żyją z piętnem przeszłości bolesnych wspomnień.

(…) Pracownikami kołchozu byli przedstawiciele piętnastu narodowości, Polacy stanowili zdecydowaną mniejszość. Mama za dwunastogodzinny dzień roboczy dostawała kilogram pszenicy, a Witek, jako małoletni, pół kilograma tego zboża, i musiało to wystarczyć na cztery osoby. By dodać coś do tej postnej diety, chłopiec polował w stepie na susły, czego nauczyli go starsi koledzy. (…0

Trudno jest zrozumieć, że ktoś potrafił zmusić małe dzieci do życia w warunkach iście barbarzyńskich.

Często całym złem drugiej wojny światowej obarczamy Hitlera i Niemców, a gdzie inni, będący równie bezwzględnymi oprawcami, kolaborantami i zdrajcami, którzy w imię własnego dobrobytu potrafili „sprzedać” najbliższych?

Myślę, że jest to książka, która wielu skłoni do refleksji i tak jak książki o obozach koncentracyjnych i warunkach w jakich tam żyli ludzie, tak i książki opisujące koszmar wywozu, deportacji w głąb Rosji są poruszające do głębi.

To II wojna światowa pokazana z innej perspektywy, ale bardzo ważnej do zapamiętania.

Polecam tę książkę osobom interesującym się właśnie wydarzeniami odnoszącymi się do okresu wojny, ale uważam, że jest to również lektura, która pokazuje nam historię tego okresu z innej perspektywy, historię, obok której nie powinniśmy przechodzić obojętnie. Bo tak jak żołnierze walczyli po obu stronach o wolność swoich narodów, tak ci ludzie, walczyli o życie, i tu nie oszczędzano nikogo, nawet dzieci.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej i polecam inne książki tej autorki, o których również wspominałam na swoim blogu.

W CIENIU MAJDANKA – Sylwia Kubik

(…) Droga trwała dużo dłużej niż poprzednio. Jechali wolno. Często się zatrzymywali, ale nikt nie otwierał wagonu. Niekiedy mieli wrażenie, że się cofają. To znowu jechali do przodu. Zdezorientowani ludzie nie byli w stanie określić, w jakim właściwie jadą teraz kierunku. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

W cieniu Majdanka to dramat wojenny.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 MARCA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 334

Dwie siostry Gienia i Franciszka pewnego dnia wojny zostają rozdzielone. Jedna z nich wraz z rodziną trafia do obozu koncentracyjnego w Majdanku, a drugiej udaje się uciec do lasu, gdzie przez jakiś czas ukryta zostaje przez partyzantów, wśród których znajduje się starszy brat. Partyzanci nie mogą jednak ukrywać dziewczynki cały czas, ponieważ muszą zadbać o własne bezpieczeństwo, dlatego pomagają dziewczynce dostać się do wsi, w której mieszkają babcia i brat ojca z żoną. Eugenia bardzo chciałaby zamieszkać z babcią, ale pod opiekę seniorki trafiła już jedna z sióstr dziewczynki, której również udało się przed łapanką uciec do lasu, dlatego opieką bratanicy zajęli się wuj i ciotka. W tym samym czas rodzice sióstr wraz z resztą rodzeństwa przechodzą piekło obozu. Czy rodzina spotka się po wyzwoleniu? Kto przeżyje wojnę, a kto nie dostąpi tego zaszczytu? Czy uda się Gieni zamieszkać z babcią?

Do książek napisanych na faktach zawsze podchodzę z dużym sentymentem. Jest wiele niespisanych historii, dlatego uważam za coś pięknego, że ktoś znalazł czas na wysłuchanie czyichś wspomnień, poświęcił czas na kwerendę, a potem „ubrał” to wszystko w piękną, chociaż często smutną opowieść.

Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby, że na rynku książkowym pokazało się już tyle powieści odnoszących się do drugiej wojny światowej, że nie ma już ochoty sięgać po tego typu powieści. No cóż, każdy czyta to co lubi, nie mam więc zamiaru nikogo przekonywać do swoich racji. Szkoda tylko, że niektórzy zrobili z tego tematu czysty biznes. Bo czym innym jest spisanie wspomnień osób, które tę wojnę przeżyły, a czym innym jest napisanie opowieści czystko fikcyjnej tylko dlatego, że taka jest moda.

Myślę jednak, że te lektury są ważne zarówno do zatrzymania czasu wspomnień jak i ku przestrodze.

Takich historii jakie przydarzyły się rodzinie, która jest bohaterem tej powieści zapewne jest wiele, nie każdy jednak potrafi otwarcie o nich mówić, bo powrót do wspomnień często bywa bardzo bolesny.

Autorka na przykładzie dwóch sióstr pokazała jak różne mogą być ludzkie losy i jak różne może być piekło przetrwania.

(…) Człowiek, a raczej wrak człowieka, który stał przed nią w niczym nie przypominał jej co prawda żylastego, ale przystojnego męża, szczycącego się bujną czupryną włosów przed sobą miała mężczyznę skrajnie wychudzonego. Spod dziurawego odzienia widoczne były wychudzone, posiniaczone ręce. (…)

Pięknie wykreowane osobowości bohaterów to naturalność w pełnym tego słowa znaczeniu. Myślę, że każdy kto pozna Gienię czy Franię oraz resztę ich rodziny na długo zapamięta te z pozoru zwyczajne dziewczyny.

Sylwia Kubik przeplata losy jednej z sióstr z losami drugiej, a robi to tak, że trudno jest się od lektury oderwać i trudno też zapanować nad wzruszeniem jakie cały czas towarzyszy czytaniu.

Mamy tutaj pokazane więzi rodzinne i to zarówno te mocne, pełne emocji, miłości i odpowiedzialności jak i te przepełnione egoizmem i znieczulicą.

(…) Eugenia chciała w to wierzyć. W tak wiele rzeczy chciała wierzyć, a raz po raz się okazywało, jak złudne są jej nadzieje. Los okrutnie ich doświadczał. Strach był nieodłącznym elementem życia. Życie zaś nieustannie zagrożone. (…)

Rodzina Gieni i Frani to jest wielodzietna i bardzo uboga w sensie materialnym, bogata jednak w empatię i miłość. Wszyscy wspierają się jak mogą, a dzieci szybko muszą dorosnąć, aby być wsparciem dla rodziców i opoką dla młodszego rodzeństwa. Trudne chwile jakich doświadczają mimo utraty sił, cierpliwości i wiary nie powodują, że się od siebie odsuwają. One ich bardziej łączą.

Takich rodziców można tylko pozazdrościć, rodziców, którzy na każdym kroku potrafią dzielić się miłością.

Ale jest również rodzina krewnych, którzy swoim egoizmem i niechęcią do drugiego człowieka potrafią nie tylko zrobić komuś z życia piekło, ale ranić nawet słowem.

Dwaj bracia tworzący dwie rodziny a jakże różni od siebie. Jeden uczuciowy i kochający, a drugi zgorzkniały i samolubny.

Podobno rodziny się nie wybiera, ale jak już się ją ma, to powinno się ją chociaż szanować.

Tragizm życia obozowego to wciąż temat na który jedni wolą milczeć a inni krzyczą o nim głośno. Autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawia zarówno transport jak i marsza do obozu jak i później pobyt w nim. Przyznam szczerze, że tak wciągnęłam się w fabułę, że momentami czułam wręcz fizyczny ból i swędzenie całego ciała, kiedy czytałam o wszechobecnych w obozie insektach, lodowatej wodzie, którą „dezynfekowano” więźniów czy głodzie wyniszczającym organizmy, zwłaszcza dzieci.

Ktoś może powiedzieć, że obóz był piekłem, ale piekłem również było życie jednej z sióstr, która po ucieczce z łapanki najpierw trafiła do lasu, a następnie pod „opiekę: krewnych, dla których była wstydem i kulą u nogi.

Aż trudno mi było sobie wyobrazić ile to dziecko musiało przejść będąc w tak zwanym normalnym domu krewnych.

Czy tylko naziści powinni ponosić kary za bestialskie traktowanie ludzi? A co z tymi, którzy powinni wspierać, a okazywali się tak samo bezdusznymi osobami jak Niemcy?

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna. Jej fabuła wywołuje bowiem ogrom emocji nad którymi nie zawsze można zapanować, ale z cała pewnością jest to książka warta przeczytania.

POLECAM z całego serca.

SEKRETNY DOM – Sabina Waszut

(…) Te dzieci były pod najlepszą opieką. Lebensborn zrobi wszystko, aby porzucone pisklęta trafiły do nowych gniazd. Zganiła samą siebie za te ukłucia żalu, które odczuwała, patrząc na okna drugiego piętra. Powinna przestać myśleć o smutnej dziewczynce, powinna wiedzieć, że mądrzejsi od niej robią wszystko, aby wyrosła na kobietę godną zaszczytu bycia Niemką. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Sabina Waszut urodziła się w 1979 roku na Górnym Śląsku, w Chorzowie. Jest związana z Grupą Literyczną „Na Krechę”. Publikowała między innymi w Magazynie Materiałów Literackich „Cegła” oraz w „Śląskiej Strefie Gender”. Jest nie tylko pisarką, ale również recenzentką, organizatorką spotkań literackich oraz propagatorką śląskiej kultury. W styczniu 2013 nakładem wydawnictwa Anagram weszła na rynek książka „Isabelle”, której jest współautorką. W październiku 2014 ukazała się powieść „Rozdroża”, która zdobyła Główną Nagrodę w kategorii Pióro na Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach, oraz została nominowana do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus.

Sekretny dom to pierwsza część serii „Matki Rzeszy”, powieść obyczajowa z historią wojenną w tle.

PREMIERA KSIĄŻKI 08 MARCA 2023

Wydawnictwo KSIĄŻNICA
stron 304

Od 1936 roku Niemcy zakładali ośrodki dla kobiet i dzieci, gdzie miano wychowywać dzieci na idealnych aryjczyków. Sekretny dom opowiada o jednym z takich miejsc, do którego trafiła oczekująca narodzin dziecka młoda kobieta. Kiedy Ruth stanęła przed monumentalnym budynkiem dawnego szpitala w Kunzendorfie, miała głowę i serce przepełnione ideami Rzeszy, które wpajano jej od dziecka. Wierzyła w Trzecią Rzeszę i dumnie przyjęła zadanie, jakie Himmler z Hitlerem wyznaczyli niemieckim kobietom. Była dumna z tego, że może urodzić dziecko i pomóc w wychowaniu go na porządnego aryjskiego obywatela i wojownika. Jednak będąc w ośrodku odkrywa smutną prawdę dotyczącą dzieci, a tygodnie spędzone w domu matek weryfikują jej wyobrażenia. Kiedy poznaje Tobiasa Krausa, syna naczelnika miejscowego biura NSDAP, odkrywa mroczną stronę programu Lebensborn. Czy do tej pory wierzyła w ideologię dobra i sukcesu? Czy w Kunzendorfie znajdzie upragniony spokój? Czy zobaczy jeszcze ojca swojego dziecka? Jakie tajemnice skrywają w sobie mury ośrodka Lebensborn?

Po tę książkę Sabiny Waszut sięgnęłam z czystej ciekawości, ponieważ prawie w tym samym czasie ukazała się moja książka „Pamięć dla Heleny” również fabułą odnosząca się do tego samego tematu, byłam ciekawa jak ośrodki Lebensborn ukazała autorka tej powieści.

I od razu na wstępie napiszę, że bardzo mi się książka Sabiny podobała i będę ją polecała każdemu. Nasze książki różnią się podejściem do ośrodków Lebensborn, w mojej książce jest młoda Polka, która tak właściwie trafiła do ośrodka przypadkowo, ale wciągnięta w machinę ideologii boleśnie przeżyła pobyt. Natomiast bohaterką książki „Sekretny dom” jest młoda, ciężarna Niemka, która dobrowolnie postanowiła zamieszkać w ośrodku do czasu rozwiązania. Każda z tych kobiet inaczej patrzy na to co dzieje się w ośrodku i każda ma inne przekonania.

Ruth, mimo wpojonych jej od dziecka wartości niemieckich nawet nie przypuszcza, że to w co wierzy może być czymś złym. Przecież Himmler i Hitler to mężczyźni, którzy chcą dla Rzeszy tylko samego dobra. Jak można myśleć inaczej? Niestety, dziewczyna w pewnym momencie bardzo się rozczarowuje i długo nie może uwierzyć, że to co do tej pory kochała, to co było celem jej życia i to co uważała prawie za „święte” okazało się kłamstwem.

Ideologia ośrodków Lebensborn potrafiła namieszać w głowach młodych kobiet, one zachodziły w ciążę nie dla siebie, czy dla swojego męża czy partnera, ale dla Führera, dla Niemiec. Były dumne z tego, że mogą urodzić czysto aryjskie dziecko.

Niestety przeżywały też szok, kiedy okazywało się, że dziecko rodziło się z wadami, niepełnosprawne, chore. Czy przeżywały odebranie im tego dziecka? Zapewne jedne z nich wierzyły, że niemiecka medycyna zrobi wszystko, aby to dziecko ratować i nawet nie brały pod uwagę tego, że ich syn czy córka, które im odebrano w chwili wykrycia defektu zostało skazane na śmierć.

Niemieckie kobiety bezkarnie zachodziły w ciążę z niemieckimi mężczyznami niebędącymi ich mężami czy życiowymi partnerami, bo przecież to nie była zdrada, to było poświęcenie dla dobra Rzeszy.

(…) – I czemu się pani tak dziwi? – W głosie Brygid dało się słyszeć nerwowość. – Życia pani nie zna. Trzeba brać to, co los przynosi. Czy to moja wina, że żona Franza nie mogła mieć dzieci? Ja mu dam trójkę, czwórkę, a może jeszcze więcej. Niech pani zobaczy jakie mam biodra. Idealne do rodzenia.

Kiedy Ruth odkryła prawdę odnoszącą się do dzieci nie niemieckich, teoretycznych sierot przeżyła szok, ale jak można uwierzyć, że ktoś chce skrzywdzić te dzieci skoro cały czas wierzy się w to, że polityka Lebensborn jest czystym dobrem.

Autorka w piękny sposób pokazała zmiany zachodzące w myśleniu młodej Niemki, kobiety, dla której zrozumienie tego, co dzieje się w ośrodku na tak zwanym zapleczu sprawiło nie mały problem.

Pięknie wykreowane osobowości bohaterów sprawiły, że fabuła stała się jeszcze ciekawsza. Przyznam szczerze, że polubiłam kilka postaci występujących w książce. Z pewnością dużą sympatię poczułam do Tobiasa, mężczyzny, który mógłby być wzorcowym Niemcem między innymi dzięki ojcu będącym ważną figurą NSDAP, ale tylko się na takiego kreował. W głębi serca był bardzo uczuciowym i empatycznym młodym człowiekiem, który zrobił wiele dobrego dla… może tego jednak nie zdradzę.

(…) Ruth poczuła narastającą w niej złość. Wielokrotnie się zastanawiała nad tajemnicą dzieci z drugiego piętra. Podczas pobytu na Sali położnic analizowała różne możliwości, ale nawet nie otarła się o prawdę. Domyślała się, dlaczego. W jej umyśle Niemcy zawsze działali z dobrych pobudek. Wszystko, co robił Hitler, było właściwe, choć czasem wymagało pewnych poświęceń. (…)

Sposób narracji (bardzo płynnej i dramatycznej) jaki prowadzi Sabina Waszut w połączeniu z ciekawą i dotąd mało znaną tematyką odnoszącą się do ośrodków Lebensborn sprawia, że książka wciąga od samego początku i trzyma w napięciu aż do końca.

Akcja książki nie goni, nie ma nagłych zwrotów, ale z całą pewnością nie można się przy tej lekturze nudzić. Autorka stwarzając fikcję w wielu miejscach podpiera ją faktami historycznymi co wpływa na wiarygodniejszy obraz całej fabuły.

Mamy okazję również zaobserwować zmiany jakie dokonują się w głównej bohaterce, często robiąc jej w głowie niezły bałagan emocjonalny.

Niemcy pokazani są tutaj zarówno jako typowi, źli ludzie, ale również są tacy, którzy są ich przeciwnikami. Nie każdy Niemiec czy Niemka żyjący w czasie drugiej wojny światowej musieli być złymi ludźmi. Byli wśród nich również tacy, którzy nie zgadzali się z polityką Führera. Po cichutku robili rzeczy, które działały na szkodę ich kraju, ale przecież czynili samo dobro, często narażając przy tym życie tak jak Tobias i osoby z jego organizacji.

Myślę, że nie powinno się przejść obojętnie obok tej książki, bo pokazuje nam prawdę, o której wciąż jeszcze za mało jest informacji. Większość myśląc „wojna” wspomina obozy koncentracyjne, powstanie w Warszawie, walki na frontach, a mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że kobiety były narzędziami tej wojny, narzędziami faszystowskich Niemiec, maszynami do rodzenia idealnych aryjczyków, zaślepiane faszystowską propagandą.

To piękna opowieść o tym, że i w narodzie niemieckim były osoby gotowe narazić swoje życie po to, aby chronić najbardziej bezbronnych, czyli dzieci często porywane rodzicom tylko dlatego, że ich wygląd odpowiadał idealnie do pomysłu jaki stworzył Himmler.

Polecam tę książkę całym sercem nie tylko osobom lubiącym tematykę wojenną. Osoby, które przeczytały moją „Pamięć dla Heleny” z pewnością zauważą, że chociaż tematyka jest podobna, to pokazana z dwóch różnych punktów widzenia.

NAUCZYCIEL Z GETTA – Mario Escobar

– Nie możesz tracić wyobraźni. Świat nigdy nie powinien być tym, co narzucają nam rozum, dorośli, społeczeństwo. Musimy cały czas patrzeć na świat ich oczami – powiedziałem wskazując najmłodsze dzieci, które w tym momencie toczyły zaciętą bitwę.

Mario Escobar jest pisarzem, historykiem i stałym współpracownikiem „National Geographic Historia”. Jego książki zostały przetłumaczone na ponad dwanaście języków i stały się bestsellerami w takich krajach jak Stany Zjednoczone, Brazylia, Chiny, Rosja, Włochy, Meksyk, Argentyna i Japonia. Jest najlepiej sprzedającym się autorem książek w formacie cyfrowym w języku hiszpańskim na portalu Amazon i laureatem Bestsellera Empiku 2019 w kategorii literatura piękna za powieść „Kołysanka z Auschwitz”.

Nauczyciel z getta to dramat wojenny inspirowany życiem jednego z najbardziej znanych nauczycieli i wychowawców żydowskich sierocińców – Janusza Korczaka.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 CZERWCA 2022

Wydawnictwo KOBIECE
stron 374

Jest rok 1939. Pozbawiona dachu nad głową Agnieszka Ignaciuk zostaje nauczycielką w Domu Sierot, do którego trafia wraz z dziesięcioletnim synem, Henrykiem. Sierociniec prowadzony jest przez Janusza Korczaka, charyzmatycznego pedagoga i pisarza, zaangażowanego w pomoc dzieciom. Kiedy sierociniec zostaje przeniesiony do utworzonego w Warszawie getta, każdy dzień staje się walką o przeżycie. Zdobycie żywności i leków zakrawa o cud, opiekunowie podejmują heroiczne wysyłki, aby dzięki fałszywym dokumentom jak najwięcej dzieci znalazło się po aryjskiej stronie muru. Aż do sierpnia 1942 roku Agnieszce udaje się uniknąć wywózki do obozu zagłady w Treblince. Janusz Korczak przekazuje jej spisywany przez siebie pamiętnik, świadectwo tych nieludzkich czasów, ona z kolei przekazuje go na przechowanie pisarzowi Igorowi Newerly’emu. Uratowany z wojennej zawieruchy dziennik trafia w ręce wydawcy, aby okrutna prawda mogła ujrzeć światło dzienne. 

Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że będzie to kolejna lektura, która musi być częścią mojej biblioteczki, mojej, ale również dla kolejnych pokoleń mojej rodziny. Obok takich książek nie można przechodzić obojętnie, bo to wielka historia ludzi, którzy poświęcili swoje życie dla innych.

Autor pisze, że część fabuły jest fikcją wymyśloną na potrzeby historii, a część inspirowaną faktami, wspomnieniami i dokumentami.

Jan Korczak, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Henryk Goldszmit był osobą niezwykłą, nie tylko dlatego, że poświęcił swoje życie żydowskim dzieciom, był człowiekiem pełnym empatii, czułości i miłości i chociaż borykał się z wieloma niedogodnościami zarówno fizycznymi jak i materialnymi to nigdy się nie poddawał.  

Nie założył rodziny, ponieważ obawiał się dziedzicznej choroby, na którą zachorował jego ojciec. Ale do ostatnich swoich dni za swoją rodzinę uważał osierocone dzieci, którym los zabrał nie tylko rodziców, ale często i godność.

W czasach wojennych taki człowiek był dla jednych aniołem, a dla innych utrapieniem. Nieco zbuntowany, odważny i nie stroniący od ryzykownych zdarzeń. Takich osób zapewne wiele było na świecie i każdy z nich zasługuje na pamięć, ale nie o wszystkich mówi się z takim sentymentem i nie wszystkich się pamięta.

Dzięki pisanym w czasie wojny pamiętnikom poznajemy rzeczywistość wojenną z punktu widzenia konkretnej osoby. Całkiem niedawno czytałam książkę inspirowaną pamiętnikiem Anne Frank, teraz pamiętnik Jana Korczaka, to są fakty, które boleśnie przenoszą nas z kartek zeszytu na strony ówczesnej rzeczywistości.

Nie mam wpływu na literaturę, którą muszą czytać młodzi ludzie jako lektury obowiązkowe, ale może osoby, które mogą coś z tym zrobić pomyślałyby, żeby zamiast mało zrozumiałych dla młodych ludzi „Dziadów” czy „Nad Niemnem”, lektur oczywiście ważnych politycznie i historycznie dla każdego, nie wprowadzić takich z historią wojenną w tle. Wiem, że do „Dziadów” czy „Nad Niemnem” jak ktoś będzie chciał to kiedyś wróci. Sama całkiem niedawno zabrałam się za „Potop”, ale zrobiłam to teraz, kiedy poczułam się na to gotowa, natomiast będąc w liceum nie „czułam” tych fabuł.

Wracając jednak do tej książki, myślę, że nie trzeba zbytnio zachęcać do sięgnięcia po tę lekturę. Chociaż wiele osób twierdzi, że w ciągu ostatnich lat zrobił się wysyp literatury wojennej i co niektórzy czują już przesyt. Być może, jest tego dużo, dlatego wybierajmy mądrze, nie sięgajmy po każdą wojenną powieść, bo wiele z nich nie jest zbyt wiele wartych pod względem historycznym. Są to powieści pełne bólu, czasami miłości, czasami okrucieństwa, ale przecież nikt na siłę nie każe nam ich czytać.

Janusz Korczak był osobą wszechstronnie towarzyską, potrafił się odpowiednio zachować zarówno wśród polskich czy żydowskich przyjaciół jak i wśród wysoko postawionych Niemców. Był osobą nie tylko lubianą, ale bardzo szanowaną przez innych, szanowaną nawet przez swoich potencjalnych wrogów.

(…) Niektórzy uważali mnie za rzeźbiarza dziecięcej duszy, co brzmiało dla mnie równie pretensjonalnie, co fałszywie. Jeśli już, to widziałem siebie jako opiekuna, który prowadzi dzieci przez krótki odcinek drogi życia. (…)

Niewielu było ludzi potrafiących nawiązać taki kontakt z dzieckiem, aby nie tyle nie czuło się sierotą, bo tych w czasie wojny i po niej nie brakowało, ale aby nie czuło się odrzutkiem społecznym. To dar jaki posiada niewielu dorosłych, którzy mimo przeciwności losu, walki o przetrwanie, walki o drugiego człowieka potrafili podtrzymać wiarę we własne człowieczeństwo, pokazać, że można być dumnym człowiekiem w każdych okolicznościach.

(…) Panie Czerniaków, bycie dzieckiem zawsze jest bardzo trudne, nie wspominając o byciu sierotą i Żydem. Moi podopieczni to prawdziwi bohaterowie, a nie żałośni, co pojawiają się na pierwszych stronach gazet czy w książkach historycznych. (…)

To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, zresztą jak wszystkie książki z wojenną fabułą, ale kiedy czytamy o dzieciach, które mimo strachu, szły za swoim nauczycielem z podniesionymi głowami, wierząc w niego i w jego słowa, szczególnie w te, dodające im odwagi i otuchy, to trudno zapanować nad łzami cisnącymi się do oczu.

Myślę, że niejedna osoba będzie tę książkę wspominała czując palący pod powiekami ogień. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafiła mówić o tej książce bez łez. Bo tu nie chodzi o brutalność i bolesne wydarzenia wojenne, bo w każdej wojnie to jest podobnie, ale czemu zawiniły dzieci?

(…) Panował nieznośny upał, słońce było w zenicie i niektóre dzieci czuły zmęczenie. Grupa poruszała się powoli, co chwilę przystając. Niemcy zaczęli się niecierpliwić, lecz nic nie powiedzieli. Po obu stronach ulicy kilkoro przechodniów patrzyło na marsz dzieci z przerażeniem i podziwem. Doktor szedł wyprostowany, z uniesioną głową, podczas gdy nieliczne mijane osoby spoglądały kątem w obawie, że zwrócą na siebie uwagę. (…)

Kiedy skończyłam czytać tę książkę, długo nie potrafiłam skupić myśli na czymś innym, wciąż w głowie wracały mi obrazy opisane w powieści. A muszę przyznać, że autor nie szczędził emocji i momentami aż nazbyt realistycznie potrafił przekazać to o czym pisał.

Książka została napisana w formie pamiętnika, dlatego odbiór treści jak dla mnie był bardzo emocjonalny. Mądrość jaką miały w sobie małe żydowskie dzieci, a jaką przekazał autor w postaci niektórych dialogów i słów wypowiadanych dziecięcymi ustami, to bardzo bolesna a zarazem niewykluczona prawda. Jak wiele z tych dzieci musiało dorosnąć szybciej niż ich współcześni rówieśnicy.

Nie przechodźcie obok tej książki obojętnie, pamiętajmy takich ludzi jak Janusz Korczak, bo to bardzo ważne dla historii i ludzkości osoby.

Polecam książkę nie tylko miłośnikom lektur wojennych, ta powieść to świadectwo człowieczeństwa, odwagi, miłości i mądrości. Książka jest pięknie napisana i pięknie wydana, a okładka mówi sama za siebie. Z całą pewnością niejednej osobie dostarczy sporo wrażeń.

Dziękuję Grupie Wydawnictwa Kobiecego za tę książkę, która moim skromnym zdaniem powinna znaleźć się w biblioteczce każdego domu.

Napisz do mnie
wrzesień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/