Recenzje książek

dramat rodzinny

MOJA MATKA PESTKA – Anna Sakowicz

(…) Wiesz, co jest w niej najgorsze? Że człowiek ma już przechlapane na samym starcie. Diagnoza równa się wyrok, tylko odroczony w czasie. Musisz patrzeć jak druga osoba odchodzi – każdego dnia po kawałku, a jest przy tym tak nieznośna, że marzysz tylko o jednym. Czasami wstyd mi było z powodu moich uczuć i myśli. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Moja matka pestka to dramat obyczajowy.

PREMIERA KSIĄŻKI 05 CZERWCA 2024

Wydawnictwa WAB, stron 366

Natasza jest młodą szczęśliwą kobietą, która w najbliższym czasie nie ma jeszcze ochoty wychodzić za mąż  za Patryka. Są szczęśliwi tak jak żyją i to im na razie wystarcza. Kupili już wspólnie mieszkanie i do pełni szczęścia niewiele im już brakuje. Jeden telefon i jedno nieoczekiwane spotkanie zmienia ich życie, które z dnia na dzień zaczyna rozsypywać się na drobne kawałeczki. W wypadku ginie ojciec Nataszy, a matka okazuje się być terminalnie chorą osobą zmagającą się z trudnym do okiełznania nawet lekarzom Alzheimerem. Natasza opuściła rodzinny dom w wieku 19 lat i od tej pory prawie nie miała kontaktu z rodzicami, więc nie była świadoma jaki dramat odbywa się w ich rodzinnym domu. Patryk zamiast stanąć po stronie narzeczonej małymi krokami wycofuje się z ich wspólnego życia, nie wyobraża sobie mieszkania pod jednym dachem z chorą, często agresywnie ustosunkowaną do świata matką Nataszy. W pracy również szef nie daje dziewczynie taryfy ulgowej co doprowadza do tego, że w jednej chwili wali się cały pięknie poukładany świat młodej kobiety. Czy Natasza odnajdzie się w nowej roli, roli opiekunki matki, która całe swoje życie traktowała ją bez należnych dziecku uczuć? Kto stanie się przyjacielem a kto wrogiem dziewczyny, która ledwo radzi sobie z emocjami? Czy Nataszy uda się ponownie zbudować szczęście i odnaleźć miłość, która będzie dla niej wsparciem?

Książki, których fabuły odnoszą się do jakiejś choroby zawsze wywołują we mnie ogrom emocji. Tak też się stało z najnowszą powieścią Anny Sakowicz, która w bardzo dramatyczny sposób przedstawia swoim czytelnikom na czym polega trudna do zaakceptowania choroba Alzheimera.

Młoda, na swój sposób szczęśliwa kobieta, która z pewnych przyczyn straciła kontakt ze swoimi rodzicami, nagle staje na rozdrożu dróg życiowych i musi wybierać: czy szczęście własne, miłość i luksus, czy opieka nad chorą matką, która tak właściwie nie potrafiła jej zapewnić uczuciowej stabilizacji, na każdym kroku wypominając wady, nigdy nie podkreślając zalet.

Przyznam szczerze, że nie zazdrościłam głównej bohaterce tej książki i nie wiem jak bym się zachowała będąc na jej miejscu.

(…) Patryk spojrzał na zegarek. Potem spróbował się uśmiechnąć. Przecież ich życie jest idealne. Pojawienie się starszej pani to tylko przejściowa sytuacja, niewielki kryzys, który zaraz zażegnają. (…)

Oczywiście inaczej by to wyglądało, gdyby matkę i córkę łączyła mocna więź emocjonalna, ale w obliczu ciągłego szykanowania i poniżania od najmłodszych lat sprawa wyglądała zgoła odmiennie.

Nikt z nas nie wie, jak zachowalibyśmy się będąc na miejscu Nataszy. Ktoś mógłby powiedzieć, że ekstremalną sytuację niszczącą i zdrowie psychiczne i fizyczne takiej opiekunki można załatwić szybko, oddając chorą, często nie panującą nad swoimi odruchami osobę do domu opieki.  Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Kto zna realia pobytów w domach opieki ten wie, że umieszczenie kogoś w państwowym graniczy z cudem wyczekiwania na miejsce nawet kilka lat, co dla takiej opiekunki może być więcej niż tylko dramatem choroby, a do prywatnego, często barierą nie do pokonania są wysokie koszty, na które nie każdy może sobie pozwolić.

Anna Sakowicz stworzyła historię, która może się zdarzyć każdej z nas. Nigdy nie wiemy co los dla nas przygotował. Autorka pokazała jednak, że w obliczu zwątpienia, rozpaczy, bezradności, czy dawnych uraz można zachować szczątki człowieczeństwa. Nauczyć się współpracy z innymi i nauczyć się panowania nad skrajnymi emocjami, które nie zawsze dają się okiełznać.

Choroba seniorki i czas jaki główna bohaterka musiała tak organizować, aby nie robić krzywdy ani sobie ani swojej mamie to jedno, ale muszę przyznać, że pięknie zostało pokazane w powieści coś, co zasługuje na wzmiankę. Tym drugim wątkiem jest powoli rodzące się uczucie, które z pewnością było pozytywne w walce z chorobą matki.

(…) Natasza zauważyła, że jej matka miewa różne momenty. Raz wydaje się przytomna, rozumiejąca to, co się dzieje wokół niej, a innym razem wbija bezmyślnie wzrok przed siebie i patrzy w jeden punkt. Staje się nieobecna, żeby kilka minut później wybuchnąć agresją. Trudno przewidzieć jej zachowania. (…)

Przyznam szczerze, że chociaż początkowo znajomość Nataszy z pewnym mężczyzną nie wyglądała zbyt różowo, to ja kibicowałam tej ich znajomości. Początek był z pewnością dla obojga trudny, niechęć dziewczyny do „wścibskiego” jej zdaniem sąsiada z pewnością wynikała z rozpaczy nad losem, z bezradności i strachu. Długo Natasza nie potrafiła zrozumieć, że ktoś kto wyciąga do niej pomocną dłoń robi to z potrzeby serca, nie dla pokazu.

Jak łatwo wówczas można odebrać słowa: „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Czy główna bohaterka się o tym przekonała?

Niestety często jest tak, że przed obliczem nieznanego i trudnego do zaakceptowania w wyidealizowanym świecie, wielu ludzi ucieka. Dla wygody własnego życia usuwa się w cień zamiast wyciągnąć pomocną dłoń. Smutne to, ale jakże prawdziwe.

To jest książka, obok której nikt nie powinien przejść obojętnie, bo pokazuje jak słabym i jak silnym potrafi być człowiek w obliczu dramatu, który może spaść niespodziewanie.

Ta książka mnie zniewoliła na kilkadziesiąt godzin i chociaż czytałam ją w dość trudnym dla mnie momencie (spowodowanym chorobą) to jak już zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać.

Gwarantuję, że i Wy nie będziecie mogli nawet na chwilę jej odłożyć, bo fabuła wciąga jak magnes. Czy będziecie kibicować Nataszy, czy potępicie ją za jej często trudne do zrozumienia zachowania to już jest inna sprawa.

POLECAM tę książkę całym sercem, moim zdaniem to ważna książka, która nas zarówno wiele nauczy jak i pozwoli zrozumieć wiele. Gdy odpowiedzialność za drugą osobę walczy z negatywnymi emocjami to nigdy nie jest to przyjemne, czy Nataszy udało się ustabilizować swoje wywrócone do góry nogami życie, przekonacie się sięgając po tę niezwykłą powieść.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu WAB za egzemplarz, który mogłam przeczytać przedpremierowo. Myślę, że nie tylko będę tę książkę polecać innym do przeczytania, ale z pewnością jeszcze kiedyś do niej wrócę. Jak opadną emocje i będę mogła ją jeszcze raz przeczytać na spokojnie.

OSTATNIA WIADOMOŚĆ – Magdalena Krauze

(…) Sama dobrze wiesz, że życie bywa nieprzewidywalne i czasem jest tak, że kiedy powinniśmy być silni, dość długo jesteśmy słabi. Na wszystko potrzebny jest czas. Musisz być cierpliwa i przede wszystkim musisz przestać się zadręczać. (…)

Magdalena Krauze mieszka na Opolszczyźnie i jest autorką powieści obyczajowych. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła jeszcze w szkole podstawowej. Zadebiutowała w roku 2019 i w pełni uwierzyła wówczas w motto, że „marzenia się spełnia”. Pisze głównie dla kobiet, co nie oznacza, że jej książek nie mogą czytać również i mężczyźni. Jest nadopiekuńczą domatorką, niepoprawną romantyczką i w dużej mierze optymistką. Kocha ludzi i jest zwolenniczką wybaczania i dawania drugiej szansy. Jest autorką bardzo poczytnych powieści, które wysoko są oceniane przez czytelniczki.

Ostatnia wiadomość to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 LISTOPADA 2023

Wydawnictwo Mięta, stron 351

Jagoda i Przemek są małżeństwem z długim stażem, przez lata tworzyli idealną parę, jednak, gdy dzieci opuściły rodzinny dom w ich małżeństwie coś zaczęło się dziać, co spowodowało, że młodzieńcza miłość straciła swój blask. Jagoda poczuła się odtrącona przez męża, a Przemek coraz więcej czasu zaczął poświęcać na swoje pasje. I chociaż ona próbuje przywrócić iskrę w związku to niewiele te jej zabiegi dają pozytywnych efektów. Chcąc zmienić coś w swoim monotonnym życiu, razem z przyjaciółką zapisuje się na kurs krav magi, którego trenerem jest dawny znajomy jej przyjaciółki. Pewnego wieczoru, przypadkowo podsłuchuje rozmowę Przemka z tajemniczym mężczyzną i ta rozmowa wywraca życie Jagody do góry nogami. Kobieta staje przed dylematem: czy walczyć o gasnące uczucie, czy zacząć myśleć tylko o sobie i ułożyć sobie życie u boku innego mężczyzny? Co takiego usłyszała Jagoda zza zamkniętych drzwi jej mieszkania? Kim dla kobiety stanie się Jacek, czy będzie tylko trenerem krav magi czy może kimś bliskim? Czy Jagodzie uda się uratować małżeństwo? Jak daleko może się posunąć odtrącona przez męża kobieta?

To moja pierwsza powieść Magdaleny Krauze, która sprawiła, że nabrałam ochoty na więcej. Biorąc do ręki tę książkę, a nie znając jeszcze „pióra” autorki spodziewałam się lekkiej, łatwej i przyjemnej historii miłosnej (chyba zasugerowałam się śliczną okładką, która w pierwszej kolejności przyciągnęła moje oko) i przyznam szczerze, że momentami jest lekko i przyjemnie, a nawet nieco zabawnie, ale momentami emocje tak biorą górę, że trudno mówić o lekkości przekazu treści.

Historia przedstawiona w tej książce mogłaby się wydarzyć niejednej kobiecie i myślę, że wiele czytelniczek odnajdzie w niej cząstkę siebie.

To zgrabne połączenie powieści psychologicznej, romansu i dramatu i myślę, że takie właśnie połączenie jest magnesem przyciągającym do takich lektur.

Autorka w ciekawy, chociaż muszę przyznać, że w nietuzinkowy sposób przedstawiła rutynę małżeńską, która w pierwszym momencie doprowadziła do czegoś co zrujnowało kilkanaście szczęśliwych wspólnie spędzonych lat.

Główna bohaterka jest kobietą, która nie chce poddać się obojętności pojawiającej się w związku, początkowo próbuje wszystkiego, aby odbudować coś, co powoli przestaje istnieć. Nie rozumie zachowania męża, z którym już nawet nie potrafi rozmawiać.

(…) Przemek naprawdę przestał być tlenem, którym wcześniej oddychałam, Jeszcze niedawno biegłam do domu z ogromną przyjemnością, żeby tylko jak najwięcej czasu spędzić z moim mężczyzną, z moim przyjacielem i partnerem. Teraz… teraz odwlekałam te powroty. (…)

A on? Pogubił się w życiu, chciał zaimponować wszystkim oprócz żony, zatrzymać młodość i witalność, czy postawił na bezmyślność?

Czasami człowiek uciekając przed przemijającym czasem stara się coś sobie udowodnić. A gdy pojawia się w jego otoczeniu ktoś, kto pięknie potrafi karmić pochlebstwami, przestaje zauważać to, co w jego życiu jest naprawdę ważne.

Małżeństwo Jagody i Przemka przechodzi wewnętrzny kryzys, ale aby go pokonać oboje powinni to zauważyć. Niestety często jedna strona widzi i chce zmiany, a druga egoistycznie dba tylko o własne dobro.

Czytając tę książkę z jednej strony współczułam głównej bohaterce, a z drugiej kibicowałam jej w dążeniu do szczęścia. Ale czym tak właściwie było dla niej to szczęście?

Magdalena Krauze świetnie wykreowała osobowości głównych bohaterów, może trochę wyidealizowała jednego z nich, ale myślę, że zrobiła to dla lepszego odbioru fabuły jako całości.

(…) Po tym jak wróciliśmy ze spaceru, Jacek wszedł do mojego pokoju. Nie poruszaliśmy już trudnych życiowych tematów, po prostu mnie przytulił i trzymał w silnych ramionach przez dłuższą chwilę. Zanim wyszedł pocałował mnie delikatnie i czule. (…)

Mamy w tej powieści smutnie ukazany kryzys wieloletniego związku małżeńskiego, mamy piękny, zmysłowy romans z nutką erotyki i mamy bolesny dramat. To wszystko sprawiło, że czytałam tę powieść z wielkim zaangażowaniem w losy bohaterów.

Moją uwagę przyciągnął również wątek prawdziwej, szczerej przyjaźni. Myślę, że każda kobieta powinna mieć obok siebie kogoś, na kogo może liczyć w każdej sytuacji i komu może ze wszystkiego się zwierzyć.

Lekki styl jakim pisze Magdalena Krauze to plus tej powieści, a w połączeniu z często zabawnymi dialogami i ciekawą fabułą stanowi lekturę, którą czyta się z przyjemnością, mimo trudnych tematów w niej poruszanych.

POLECAM, szczególnie paniom, a mojej PRZYJACIÓŁCE dziękuję za cudowny prezent urodzinowy jakim mnie obdarowała z piękną dedykacją Autorki. Dzięki niemu (mam na myśli ów prezent) poznałam kolejną polską pisarkę, po której książki z pewnością sięgnę jeszcze nie jeden raz.

MAGICZNY CZAS – Agnieszka Lis

(…) Prezenty zawinięte w kolorową krepinę, ozdobione ręcznie przygotowanymi przez Danusię wizerunkami choinek, bombek i trochę niezdarnych mikołajów, a potem zawinięte w kwiaciarniany celofan prezentowały się bajkowo. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

Magiczny czas to powieść świąteczna z mocnym akcentem dramatu, ale i również z nadzieją, która przeważnie w święta pojawia się w sercach wielu ludzi.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo Skarpa Warszawska
stron 316

Danuta od lat związana jest z rodziną Barbary i Arkadiusza, jest dla nich kimś więcej niż gospodynią, chociaż u nich pracuje, gotuje, sprząta, opiekuje się dziećmi. Bywa, że jest również kimś w rodzaju przyjaciółki i powiernicy. Kobieta kiedyś miała marzenia, jak każda młoda dziewczyna, pragnęła miłości i tego kogoś kto byłby przy niej na dobre i na złe. Niestety życie przygotowało dla niej inny scenariusz, zamiast miłości i czułości otrzymała od ukochanego jedynie ból, strach i upokorzenia. Danuta nigdy nikomu się nie żaliła, z pokorą i skromnością przyjmowała na siebie kolejne trudy jakie zafundowało jej życie, i zawsze wierzyła w magię Bożego Narodzenia. Któregoś dnia jednak, dzięki swojej pracodawczyni wyrwała się z toksycznego związku i zaczęła życie od nowa. Nie poddała się, pokonała strach i znów zaczęła żyć normalnym życiem. Czy można zapomnieć o przeszłości? Czy święta spędzone w samotności są lepsze od tych spędzonych w dużym gronie rodziny i przyjaciół?

Czas książek świątecznych to dla mnie czas, na który czekam 11 miesięcy w roku. Są książki, które przeczytam i za tydzień już niezbyt pamiętam ich fabułę, ale są również takie, które budzą we mnie ogrom emocji i nie jestem w stanie przestać o nich myśleć. I do takich książek śmiało mogę zaliczyć tę i wiem, że osoba Danusi zostanie ze mną na długo.

Poznałam już niektórych bohaterów we wcześniejszych pozycjach świątecznych autorki, spędziłam z nimi niejedne święta i zawsze postać Danusi – gospodyni Barbary i Arkadiusza gdzieś przewijała się między innymi osobami.

„Magiczny czas” to książka w 99 procentach poświęcona właśnie tej cichej, skromnej i niezwykle pracowitej kobiecie.

Jeśli jednak ktoś myśli, że za słodką, świąteczną okładką znajdzie ciepłą świąteczną opowieść, to muszę uprzedzić, że tak nie będzie, i może się lekko rozczarować.

(…) Najpierw trzeba dojść do dna, musi wydarzyć się coś, co w trudnej sytuacji pozwoli się od niego odbić, co będzie radykalnym zwrotem. I to właśnie było to. (…)

Świąt tutaj jest sporo, wątki świąteczne zaczynają się od roku 1980, kiedy to główna bohaterka jest młodą, pełną nadziei i marzeń dziewczyną, kochającą i kochaną i bardzo szczęśliwą. Ale…

No właśnie później zaczyna się życie po „ale” kiedy marzenia zostają zdominowane przez szarą, brutalną rzeczywistość, miłość zostaje stłamszona strachem i bólem, a życie bardziej przypomina koszmar niż to o czym jako dziewczyna marzyła.

Muszę przyznać, że życie tej kobiety opisane w książce bardzo mną wstrząsnęło i czytając uroniłam niejedną łzę. Był jeszcze inny powód tak emocjonalnego podejścia do tej powieści, ale wolałabym o tym nie pisać.

Ciepła, miła, empatyczna, zwykła kobieta przeżyła w swoim życiu więcej zła niż można to sobie wyobrazić. Toksyczne małżeństwo, które miało być idyllą na miarę ówczesnych czasów (tu mam na myśli lata 80, 90 ubiegłego wieku) okazało się koszmarem dla wielu trudnym do zrozumienia.

Danusia mimo wszystko bardzo kochała swojego męża, wszelakie razy jakie od niego dostawała tłumaczyła, że przecież to normalne, chłop musi się od czasu do czasu napić, a że w złości podniesie rękę na żonę, to… to też normalne.

(…) Wracała myślami do dawnego życia. Tęskniła za mężem. Pamiętała oczywiście o tym, jaki był naprawdę, ale to było wspomniane rozumem. Serce wołało za tamtym mężczyzną, który oświadczył się tombakowym pierścionkiem, mając za świadka kamiennego króla sielaw i tłumek zgromadzony na mikołajskim rynku. (…)

Ile kobiet tak żyje, w strachu o jutro, żyje ze wspomnieniami tych pięknych chwil i czułych dotyków, żyje nadzieją, że ten ukochany kiedyś chłopak wróci.

Święta to magiczny czas, zawsze przynosi ze sobą nadzieję, bez względu na to czy ktoś spędza go w gronie bliskich mu osób, czy w samotności.

Główna bohaterka nigdy się na nic nie żaliła, z podniesioną głową stawała nawet wtedy, gdy brakowało jej sił fizycznych i psychicznych.

Autorka w wyjątkowy sposób przedstawia toksyczny związek, w którym dominuje przemoc i upokorzenie. To nie jest powszechnie znana patologia, ponieważ Danusia robiła wszystko, aby jej dom wyglądał schludnie, a syn nie musiał się wstydzić biedy. Takich kobiet jak Danusia być może jest wiele, ale najważniejsze w ich życiu jest to, że w trudnych chwilach mają przy sobie ludzi o ogromnej empatii i determinacji.

Danusię z toksycznego związku wyciągnęła Barbara, pracodawczyni kobiety, która nie tylko podała jej pomocną dłoń w chwili „upadku”, ale pokierowała również dalszym życiem swojej gospodyni i jej syna.

Życie Barbary chociaż opływało w dostatek, o jakim wiele kobiet może tylko marzyć, też nie należało do idealnych. Ona również miała swoje marzenia i chciała je realizować wspólnie z ukochanym mężem, ale…

I tu znów pojawia się to nieznośne „ale”. Arkadiusz chociaż był wymarzonym partnerem miał swój mały hermetycznie zamknięty świat i chociaż kochał swoją żonę nad życie, nie chciał uczestniczyć w spełnianiu jej marzeń. Czy to małżeństwo można było określić szczęśliwym? Myślę, że nie do końca, bo przecież szczęścia nie można zbudować tylko dostatkiem i pieniędzmi, do tego potrzeba jeszcze odrobiny dobrej woli, czasami ustępstwa i zrozumienia potrzeb tej drugiej osoby.

Ta książka aż kipi od emocji i zapewne wiele czytelniczek czy czytelników wpadnie w pewnego rodzaju refleksje po zagłębieniu się w tę fabułę.

Dużo mogłabym jeszcze pisać o tej książce, tak mocno ona utkwiła w mojej głowie. Autorka porusza w niej wiele trudnych i smutnych wątków, które niestety są codziennością wielu kobiet.

Poruszył mnie również stosunek syna Danusi do matki, zwłaszcza wątki odnoszące się do świąt. Nie wyobrażam sobie, aby któreś z moich dzieci pozwoliło na to, abym w święta siedziała sama w domu, bez względu na to, czy ich partnerzy byliby ustosunkowani do mnie pozytywnie czy negatywnie. A syn Danusi na to pozwolił.

(…) Cmoknął matkę w czoło i po chwili już go nie było. Danka została sama z myślą, że życie bywa równie piękne, jak okrutne. Daje i odbiera wedle tylko sobie znanych zasad. Albo i bez żadnych reguł. A jednak warto żyć. Cieszyć się każdym dniem, czekać na promień słońca, a nawet na kroplę deszczu. (…)

Myślę, że ta powieść wielu osobom na długo zapadnie w pamięć, dlatego POLECAM ją całym sercem, nie musicie jej czytać w okresie okołoświątecznym, bo na dobrą książkę każdy czas jest dobry.

Dziękuję Autorce za kolejną bardzo emocjonalną historię, a wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za egzemplarz.

W SIECI – Anna Sakowicz

(…) Chyba przereklamowana ta moc… Odzywał się we mnie żal z powodu kruchości tego, co „Bóg złączył”. Nie po to człowiek się z kimś związuje, przyrzeka miłość i wierność, by potem zbierać z podłogi porozrzucane kawałki puzzli, które nijak do siebie już nie pasują.

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga
Gdańskie Targi Książki 2022

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

W sieci to dramat psychologiczny.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 STYCZNIA 2023

Wydawnictwo Purple Book
stron 341

Hanna i Danuta to dwie mieszkające na dwóch krańcach Polski kobiety, które nie znają się osobiście ale ich życiu pojawi się coś (lub ktoś) co je łączy. Każda z tych kobiet ma za sobą jakiś dramat rodzinny, tragedię, która wpłynęła na ich życie. Każda marzy o czymś innym. Hanna jest kobietą mało stanowczą, stąpającą wokół innych na palcach, której marzeniem jest aby być przez kogoś kochaną, aby ktoś zapewnił jej nie tylko miłość ale bezpieczeństwo emocjonalne. Po śmierci zbyt wcześnie narodzonego dziecka nie potrafi pozbierać się psychicznie a osoba, która powinna ją wspierać wcale jej w tym nie pomaga. Danuta jest dzieckiem DDA i żoną alkoholika i chociaż uczucie do męża już dawno zamieniło się z miłości w nienawiść nie potrafi, a może nie chce się z nim rozstać. Ma ku temu swoje powody, którymi są dwie córki. Nie potrafi sobie radzić z emocjami, ale musi w końcu wybrać co jest w jej życiu ważne i dla kogo powinna żyć. Czy poznany przez Hannę w internecie mężczyzna okaże się tym, na kogo ona czeka i kogo pragnie? Kim jest tajemniczy Jan Kowalski i czy jest tym za kogo się podaje? Jak potoczy się życie Hanny i Danuty w obliczu wyzwań, jakie zafunduje im los?

Znając „pióro” Anny Sakowicz nie spodziewałam się lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej, chociaż styl jakim pisze autorka jest lekki i przyjemny. Czyta się książkę lekko mimo poruszanych w fabule ciężkich tematów.

Ta książka to wulkan emocji, które dopadają czytelnika od pierwszych stron i trzymają do samego końca. Autorka bowiem porusza w swojej powieści tematy, które dla wielu wciąż pozostają tematami tabu. Kto otwarcie potrafi mówić o tym, że wśród jego bliskich jest osoba uzależniona od alkoholu czy leków, osoba z depresją? Kto odważnie przyznaje się do męczącej go traumy po utracie zbyt wcześnie narodzonego dziecka, którego po opuszczeniu łona matki czekała tylko śmierć?

Myślę, że chociaż nikt o tym głośno nie mówi, wielu zidentyfikuje się wśród bohaterek tej powieści.

Wszystkie opisane w powieści problemy są w wielu domach i chociaż o tym się nie mówi głośno, to część osób walczy z nimi każdego dnia.

Jak łatwo ukryć alkoholizm, kiedy człowiek umiejętnie to robi, upija się z takiego lub innego powodu nie patrząc na konsekwencje. Mężczyzna opisany w książce, poważnie uzależniony od alkoholu być może upadłby na dno gdyby nie przebywająca w jego otoczeniu kobieta, ale być może również potrafiłby wyjść z tego nałogu, gdyby owa kobieta zachowywała się wobec niego inaczej. Choroba alkoholowa tak jak depresja nie „wyleczą się same”, oprócz silnej woli potrzebne jest również wsparcie bliskiej osoby i chęć otrzymania tego wsparcia. Alkoholizm to odmiana depresji, w czasie której człowiek uzależniony chce zapomnieć o tym co mu w życiu przeszkadza. Ale ani nadmierne picie, ani łykanie tabletek psychotropowych nie są lekarstwem, które pomoże wyrwać się ze szpon tych nałogów.

Opisane w książce kobiety, różne osobowościowo również uzależniły się od różnych czynników. Ich depresje przedstawione w sposób tak różny uświadamiają nam, czytelnikom jak szybko można się uzależnić od leków, alkoholu czy bolesnych wspomnień. Bo przeżyte traumy również są pewnego rodzaju uzależnieniem.

(…) Wycieram twarz. I tak dziś nie zdążyłam zrobić makijażu. Poprawiam włosy i wiem, że to będzie kolejny dzień, który przetrwam ze sztucznie przyklejonym uśmiechem do twarzy. (…)

W tej książce mamy dwie kobiety, jedną żyjącą z piętnem alkoholizmu od najmłodszych lat, gdzie najpierw ojciec a potem mąż otwierali przed nią świat brudu, smrodu, bezradności i żalu i drugą otulającą się piętnem rozpaczy po utracie dziecka. Jedna i druga uzależniona od leków psychotropowych, chociaż każda inaczej. Jednej pomagała tabletka, drugiej oczyszczający płacz. Jedna wyrzucająca z siebie emocje, druga pielęgnująca negatywne emocje w sobie.

(…) Przypominam marionetkę. Sięgam do kieszeni, gdzie zawsze noszę blister tabletek. Teraz wbijam wzrok w pastylki. Drży mi ręka, kiedy wydłubuję jedną i wciskam do ust. Trzymam chwilę na języku, by upewnić się, że tam jest, dopiero po chwili popijam wodą. (…)

Kiedy Hanna spotyka mężczyznę, który widzi w niej nie tylko pozbawioną chęci do życia kobietę, kiedy po raz pierwszy od dłuższego czasu czuje, że jest dla kogoś ważna, a doznania cielesne powodują, że czuje wręcz fizyczną przyjemność, to świat nagle zaczyna nabierać kolorów. Czy może utrzymać te kolory tak aby się nie rozmyły? Czy może uzależnić się od drugiego człowieka?

Każdy z bohaterów tej książki przeżywa swoje rozterki w inny sposób, każdy jest uzależniony od czegoś lub kogoś, i każdy musi walczyć z demonami przeszłości nie pozwalając, aby przekształciły się w demony przyszłości.

Pięknie w książce został pokazany stosunek osób najbliższych do alkoholika, mężczyzna uzależniony, ojciec dwóch dorosłych córek, nie potrafiący odbudować zaufania kochającej go żony, inaczej traktowany jest przez córki. Jedna nim gardzi tak jak matka, a druga kocha mimo wad i w niego wierzy.

(…) A cierpienie jest jak bumerang, zawsze wróci, bo wraca wódka. To ona ciągnie za sobą wszystko to, o czym Szymon nie chce pamiętać, choć pije, aby zapomnieć. (…)

Nie potępiam ludzi uzależnionych, chociaż wiem, że aby wyjść z takiego uzależnienia muszą najpierw uwierzyć w siebie, zdać sobie sprawę z tego, że żyją dla siebie a potem dopiero dla innych. To trudne, ale możliwe. Trudno jest odstawić alkohol z dnia na dzień i powiedzieć: „od jutra nie piję”, trudno jest odstawić leki, kiedy w człowieku wszystko drga jak naprężone struny, trudno jest pogodzić się z czymś co się stało wbrew naszej woli, ale kiedy złapie się wyciągniętą pomocną dłoń to może się uda.

Dziękuję Autorce za te chwile pełne emocji i nie ukrywam, że tak jak nie potrafiłam oderwać się od książki tak nie potrafiłam odłożyć chusteczek.  Myślę, że każdy na swój sposób odbierze tę książkę, ale mimo ciężkich tematów poruszonych w niej, warto się przy tej lekturze zatrzymać.

Nie omijajcie tej książki, bo to bardzo wartościowa powieść napisana z perspektywy dwóch kobiet Hanny i Danuty. Książka pokazująca różne oblicza człowieka i z pewnością zmuszająca do refleksji.

Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za możliwość przeczytania tej powieści, której fabuła z pewnością na długo pozostanie w mojej głowie.

PO PROSTU BĄDŹ – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Mówią, o niej, że jest „pisarką dla kucharek”, ale która z nas nie jest kucharką? Ostatnio została okrzyknięta „pisarką od szczęśliwych zakończeń”, i chyba jest to prawda. Urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Po prostu bądź, to współczesna powieść obyczajowa, w której dramat przeplata się z romansem. Jest to pewnego rodzaju powieść psychologiczna, a poruszony w niej wątek tragedii jest bliski niejednej osobie.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 STYCZNIA 2021 – WYDANIE II

Wydawnictwo FILIA
stron 366

Pola pochodzi z przeciętnej, wiejskiej rodziny. Za namową nauczycielki postanawia kontynuować naukę najpierw w liceum, a następnie na studiach. Niestety, rodzice są temu przeciwni. Uważają, że jako najmłodsza z trzech córek powinna pozostać na wsi, aby zaopiekować się nimi na starość i poprowadzić gospodarstwo. Znaleźli już dla niej nawet kandydata na męża, określili miejsce, w którym zostanie wybudowany jej dom i nie przyjmują do wiadomości, że ona ma inne plany życiowe. Pola jednak stawia na swoim, wyjeżdża na upragnione studia i musi sobie sama poradzić ze wszystkim, bo rodzice nie chcą mieć z nią nic do czynienia. Mimo trudności finansowych dziewczyna radzi sobie całkiem dobrze, otrzymuje stypendium i dorabia sobie portretowaniem. Na uczelni poznaje Aleksa, który jest jej wykładowcą, niestety serce nie sługa i oboje wpadają w ramiona uczuć. Wszystko jest jednak zbyt piękne, aby mogło trwać wiecznie i pewnego razu los podrzuca im ciężki kamień dramatu. Miłość zamienia się w rozpacz, przyjaźń w nadzieję, a życie jakby nigdy nic, toczy się dalej. Czy Paulina i Aleks stworzą szczęśliwą rodzinę? Jaką rolę w związku tych dwojga młodych ludzi odegra Łukasz? Czy Paulina pogodzi się z życiem jakie zafundował jej los i czy pogodzi się z rodziną?

(…) w życiu nie chodzi o to, by robić to, co wypada. Chodzi o to, by robić to, o czym marzysz. Bo jeżeli umiesz marzyć, to już połowa sukcesu. (…)

Od początku książki czułam, że coś się stanie. Piękna bajka o Kopciuszku i pięknym księciu już była i nie mogło być tutaj zakończenia „i żyli długo i szczęśliwie”. Czy aby na pewno?

Czytałam na przysłowiowym wdechu, bo bardzo chciałam wiedzieć, co mnie niepokoi w treści, że nie potrafię się cieszyć szczęściem głównej bohaterki. To, że Pola początkowo nie przypadła mi do gustu to inna sprawa, nie wiem dlaczego, ale mimo całej mocy kibicowania jej w tym co robiła, w tej determinacji dążenia do celu, czułam do niej jakąś dziwną antypatię. Nie mogłam jednak oderwać się od fabuły.

Autorka ma bardzo lekkie pióro, dialogi są proste i takie życiowe, dlatego czyta się książkę wyjątkowo szybko. Treść podzielona na krótkie rozdziały, z których każdy poprzedzony został fragmentem piosenki płynnie nawiązującym do fabuły.  Nie ma w tej powieści zbyt wiele humoru, bo nie może być. Fabuła oparta jest na dramatycznym wydarzeniu w życiu Poli, ale przez całą treść przewija się specyficzna nadzieja, która uświadamia czytelnikowi jak bardzo można się zatracić w rozpaczy, niszcząc przy tym uczucia innych. Tą nadzieją jest Łukasz – przyjaciel Poli i Aleksa, na którego zawsze i wszędzie można było liczyć.

Lektura ta jest kopalnią emocji, które towarzyszą jej bohaterom. Smutek przeplata się z radością, rozpacz przeplata się ze szczęściem, a niepewność z nadzieją. To opowieść o ludziach, na których los zrzucił odpowiedzialność za życie i szczęście drugiego człowieka.

Bardzo wzruszająco, ale i dosadnie przedstawione zostały w powieści etapy żałoby, kiedy zaraz po tragicznej wiadomości dotyczącej bliskiej osoby następuje najpierw zaprzeczenie (nie, to nie może być prawda, to pomyłka), potem gniew (za co to mnie spotkało, dlaczego nie spotkało kogoś innego), targowanie z życiem, depresja (to wszystko nie ma najmniejszego sensu) aby w końcu nastąpiła akceptacja (teraz już nic nie zmienię, muszę pogodzić się z losem i żyć dalej).

Jest to powieść lekka i łatwa, chociaż jej główny wątek nie należy do prostych i przyjemnych. Są sytuacje w życiu, kiedy niełatwo jest się pogodzić z czymś, co staje się przeszkodą w życiu, w pełnym tego słowa znaczeniu. Walka o stabilność, o czyjeś uczucie, o spokój, czasami bywa bardzo trudna. Ale zawsze trzeba umieć zawalczyć.

Lecz często przyjacielska dłoń, która jest przede wszystkim skierowana jako ogromna pomoc, bywa potraktowana jak zdrada w stosunku do kogoś, kogo już nie ma.

Jak bardzo ważna jest w związku rozmowa, wie tylko ten, kto milcząc ranił siebie i drugą osobę. Bo w każdym związku niedomówienia, tajemnice czy kłamstwa, nawet te nieświadome nie przynoszą niczego dobrego.

(…) Dlaczego boimy się w otwarty sposób mówić o uczuciach? Nie zdradzamy co nas boli. Nawet przed tymi, których kochamy. (…) Zapominamy, że słowa nie służą tylko temu, by ranić. Są po to, by nas jeszcze bardziej do siebie zbliżać. By pomóc rozwiązać konflikty i nieporozumienia. (…)

Niech nikogo nie zmyli piękna, wręcz kipiąca romantyzmem okładka. Spoglądając na nią spodziewałam się pogodnego, pełnego szczęścia romansu, w którym wszystko jest sielskie, spokojne i radosne. Życie niestety nie zawsze pozwala Kopciuszkowi na spotkanie pięknego księcia i dopisanie „i żyli długo i szczęśliwie”, chociaż… myślę, że na końcu tej powieści autorka mogła wstawić te słowa. Nieważne, że okupione milionem zwątpień, bólem, tęsknotą, milczeniem i ulatującą nadzieją.

(…) Ale czas leczy rany, a blizny mają to do siebie, że blakną. Po pewnym czasie są już widoczne. Można też je przykryć tatuażem. (…)

Polecam tę książkę osobom, które mają ochotę na chwilę oderwania się od prozy własnego życia i zanurzenia w życie innej osoby, a właściwie osób. To lektura zmuszająca do refleksji, to historia dwojga ludzi, którym życie spłatało brzydkiego figla, ale przecież: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.

(…) Są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Są momenty w życiu, których nie można cofnąć. Nawet jeżeli znamy tak potężne zaklęcie, jakim jest miłość. (…)

Tych, którzy mają ochotę sięgnąć po tę powieść uprzedzam, żeby przygotowali paczkę chusteczek, bo może być potrzebna. Mnie przynajmniej się te chusteczki bardzo przydały, chociaż główna bohaterka czasami bardzo mnie irytowała, ale połączenie nietuzinkowej fabuły z ciekawie wykreowanymi osobowościami bohaterów może wciągnąć człowieka w taki wir czytania, że trudno odłożyć książkę „na potem”.

Moim zdaniem to jedna z najpiękniejszych książek autorki. Wiem, ktoś może mieć inne zdanie, ale wiadomo, że ilu czytelników tyle gustów. I chociaż ja zakochałam się w twórczości tej pisarki po przeczytaniu Milaczka, to do tej powieści zapewne wrócę jeszcze nie jeden raz.

Bardzo dziękuję Autorce i wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki i gorąco polecam tę lekturę zarówno młodym czytelnikom jak tym starszym bez względu na płeć. Wiem, że poruszy ona najtwardsze serca.

Napisz do mnie
kwiecień 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
282930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/