Recenzje książek

dramat rodzinny

PRAGNIENIA – Ilona Gołębiewska

Ilona Gołębiewska jest jedną z tych polskich pisarek, których nie muszę przedstawiać na swoim blogu, bowiem gościła już na nim nie jeden raz. Ale dla tych, którzy dopiero teraz odwiedzili to moje małe królestwo książek napiszę tylko, że mieszka w Warszawie, ale gdy tylko może ucieka na mazowiecką wieś. Urodziła się w 1987 roku. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także szkoli dorosłych i seniorów. Jest nie tylko pisarką, ale i poetką, która debiutowała w 2012 roku tomem „Traktat życia”.

Pragnienia to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką romansu, dramatu ale i odrobiną kryminału, której fabuła umiejscowiona została w Warszawie oraz w pewnej miejscowości niedaleko stolicy.

PREMIERA KSIĄŻKI 21 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 476

Janek mógłby zdobyć wielką sławę w sporcie, a konkretnie w koszykówce lecz pewne zdarzenie mocno pokrzyżowało jego plany na karierę sportową. Zrozpaczony, nie potrafi sobie poradzić z życiem, które wywróciło się do góry nogami. Wcześniejsze udane życie, w zamożnej i kochającej się rodzinie, powodzenie u kobiet i gwiazdorstwo w koszykówce wydawało się czymś normalnym, czymś na co sobie w pełni zasłużył. Niestety jeden niby normalny dzień zniszczył wszystko co kochał. Wiktoria jest nieco (z pozoru) rozpuszczoną córeczką bogatego tatusia, który jest właścicielem fabryki mebli. Kiedy pierwszy raz tych dwoje spotka się w jakimś warszawskim klubie, nic nie wskazuje na to, że kiedyś ich drogi zejdą się ponownie. Po tragicznym w skutkach wypadku Janek postanawia na jakiś czas wyjechać z Warszawy, zatrzymuje się w domu babci, która rzekomo potrzebuje pomocy w remoncie. I właśnie w miejscowości, w której mieszka babcia, Janek ponownie spotyka Wiktorię. Czy spotkanie to zaowocuje uczuciem głębszym niż zwykła przyjaźń? Co wydarzyło się w życiu obojga, że nagle poczuli przyciągającą ich do siebie więź? Czy Janek wróci do Warszawy i do koszykówki?

Pozornie tych dwoje młodych ludzi różni dosłownie wszystko, ale jest coś co połączyło dwie samotne dusze.

Treść książki i fabuła być może momentami są dość infantylne, ale autorka nie pozwala czytelnikom na nudę. W tej książce mamy bowiem wszystko, jest romans, jest dramat, a właściwie tragedia, jest humor, jest kryminał i jest… seks. Chyba po raz pierwszy autorka pozwoliła sobie odważniej pod względem erotyki, ale seks opisany w książce jest z jednej strony bardzo zmysłowy a z drugiej bardzo odważny, i bez wulgaryzmów.

(…) – Mam na ciebie ochotę i za chwilę zrobię coś niegrzecznego – wyszeptał jej wprost do ucha, a po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Zamruczała. (…)

Dzięki fabule mamy okazję zagłębić się trochę w tajniki sportu, a konkretnie w tajniki koszykówki, co z pewnością jest nie lada gratką dla miłośniczek/miłośników tego sportu.

Ale nie tylko. Mamy chwile emocji miłosnych ze sporą dawką erotyki, możemy popodglądać administracyjne życie pewnego dużego zakładu produkującego meble, a także możemy odkryć ciemne strony ludzi, układających swoje życie na karierze budowanej od tej złej strony.

Muszę jednak przyznać, że gdyby nie ciekawi bohaterowie, zarówno ci główni jak i ci drugoplanowi, nie wciągnęłabym się tak w tę powieść. Chociaż Wiktoria może trochę mnie momentami irytowała. Może dlatego, że była sprzeczna emocjonalnie, tak jakby walczyły w niej różne emocje, a ona sama była jak kameleon. Raz wydawała się kobietą silną, pełną pasji, energii, buńczuczną i odważną, a po chwili zalewała się łzami jak mała dziewczynka. Być może wynikało to z sytuacji jaka miała miejsce w jej domu, gdzie musiała się zmagać z alkoholizmem i brutalnością ojca patrząc na bierność całkowicie poddanej mężowi matki.

Silną stroną autorki jest to, że potrafi pisać o ludzkich tragediach i ludzkich dramatach w wyjątkowo empatyczny i emocjonalny sposób. W tej książce dość dokładnie opisała życie dziewczyny boleśnie funkcjonującej w domu, w którym oprócz dużych pieniędzy zagościły właśnie alkohol i przemoc. Jak bardzo kontrastowało to z opisanym życiem chłopaka z domu pełnego miłości.

(…) On sam przechodził właśnie jedną z najgorszych życiowych burz. Nie umiał sobie wyobrazić, że jeszcze kiedyś będzie szczęśliwy. To było wręcz niemożliwe. (…)

Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, może właśnie tak było w przypadku tych dwojga młodych ludzi?

Autorka porusza w swojej powieści wiele trudnych tematów, z którymi nie każdy potrafi sobie poradzić jeżeli dotknie jego/ją. Zdradzona czy toksyczna miłość, utrata najbliższych, przekreślenie marzeń, kalectwo, ból, samotność, to tylko niektóre z nich. Ale pięknie też pokazuje te dobre strony ludzkości, przyjaźń, miłość, odpowiedzialność, tęsknotę za dobrym.

(…) Mimo młodego wieku znali życie na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie można igrać z uczuciami. Skrzywdzeni, poturbowani złymi wyborami, chcieli mieć pewność, że to, co się między nimi rodzi, jest naprawdę wyjątkowe. (…)

Ta książka to opowieść o ludzkich problemach, czasami mniejszych, a czasami bardzo dużych. To opowieść o wyborach i decyzjach jakie czasami trzeba podjąć, ale również o błędach które prawie każdy z nas popełnia.

To bardzo dosadny przekaz tego, jak silny wpływ na życie mają zachowania, decyzje i uczucia (lub ich brak) rodziców. Bohaterowie tej książki to dwoje młodych, samodzielnych życiowo, inteligentnych ludzi, ukształtowanych przez różne środowiska rodzinne. Czasami zbytnia nadopiekuńczość może mieć kiepski wpływ na wychowanie, a czasami jest tym zbytnie idealizowanie przyszłości i obojętność emocjonalna.

Patrząc na okładkę, można pomyśleć, że jest to kolejna banalna opowieść o miłości, stereotypowy, może trochę spontaniczny romans dwójki pięknych, młodych ludzi. Nic bardziej mylnego. Chociaż romans jest, ale czy banalny? Stereotypowy? O tym przekona się ten, kto sięgnie po książkę. Ja przynajmniej prawie przestałam funkcjonować, kiedy zaczęłam czytać. A historia tych dwojga młodych ludzi z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci. Dlaczego? Może dlatego, że na zmianę śmiałam się i płakałam. Przeczytajcie, to się przekonacie.

Polecam tę książkę nie tylko fankom i fanom autorki, chociaż im to raczej polecać nie trzeba. Polecam tym, którzy lubią dobra powieść obyczajową, ale nie skupioną na jednym temacie. Tutaj mamy kilka wątków, które świetnie się uzupełniają, i dlatego można powiedzieć, że ta lektura zadowoli wielu. Znakiem rozpoznawczym autorki, moim zdaniem, jest różnorodność. Zaskakujące zwroty akcji, wielowątkowa fabuła, świetnie wykreowane sylwetki bohaterów i to pod względem osobowościowy jak i wizualnym, oraz bogaty język narracji. A to wszystko przecież jest gwarancją dobrej lektury.

Dziękuję wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej powieści, która pozwoliła mi na oderwanie się od smutnej rzeczywistości jaka teraz otacza nas z powodu wirusa.

CZWARTA POWIEŚĆ – Agnieszka Janiszewska

Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Od urodzenia związana jest z Warszawą, chociaż obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znana jest z porywających sag rodzinnych oraz doskonale zarysowanego tła historycznego.

Czwarta powieść to dramat obyczajowy

PREMIERA KSIĄŻKI 16 WRZEŚNIA 2020

Wydawnictwo NOVAE RES
stron tom I 224
stron tom II 237

Regina jest początkująca pisarką, do tej pory wydała trzy powieści, które nie znalazły zbyt wielkiego entuzjazmu wśród czytelniczek. Kiedy po jednym ze spotkań autorskich nieznajomy mężczyzna proponuje jej napisanie książki, a właściwie dokończenie powieści napisanej przez inną osobę, Regina długo waha się z podjęciem decyzji. Chcąc bliżej poznać osobę, która zostawiła niedokończoną powieść, kobieta odkrywa, że osoba ta miała duży wpływ na stosunki rodzinne babci i dziadka Reginy. Dlaczego Jolanta Wołyńska nie dokończyła swojej powieści? Co wspólnego miała ukochana babcia Reginy z przedwcześnie zmarłą pisarką? Dlaczego właśnie Regina została wybrana do tego, aby dokończyć powieść nieznanej kobiety?

Książka składa się z dwóch tomów, każdy niezbyt grubej objętości, zatem dobrze jest przeczytać obydwa tomy po kolei. Przynajmniej ja tak zrobiłam, aby nie stracić wątku.

Główna bohaterka, jest młodą wykształconą kobietą, ale moim zdaniem dość nieporadną życiowo. A do tego osobą nie potrafiącą sobie poradzić z krytycznymi opiniami zarówno na temat jej książek jak i podejścia do życia. Niestety, ale nie polubiłam jej.

(…) – Mówisz tak, jakbyś nie znała realiów życia – oburzyła się Regina. – Przy moim wykształceniu nigdy nie znajdę takiej posady, która pozwoli mi utrzymać się bez pomocy rodziców. Chyba że podobnie tak jak matka zechcesz mnie teraz namawiać na poszukiwanie kandydata na męża. (…)

Fabuła jest dość specyficzna, chociaż uważam, że pomysł na nią bardzo dobry. W pierwszym tomie trochę zbyt wolno się posuwa i wątki dotyczące zarówno głównej bohaterki jak i tajemniczej kobiety, której książkę Regina ma dokończyć, są jakby trochę mało wciągające. Drugi tom jest już dużo ciekawszy, zaczyna się coś dziać, i bardziej przykuwać czytelnika.

W pewnym momencie spokojna fabuła obyczaju zaczyna powoli zmieniać kierunek i z każdym kolejnym rozdziałem odkrywać coraz bardziej ciekawe wątki dotyczące tajemniczej kobiety, która pozostawiła po sobie niedokończoną powieść. Koniec pierwszego tomu szokuje i zaskakuje, ale wreszcie dochodzi do wyjaśnienia, dlaczego Regina, początkująca pisarka bez większych sukcesów literackich została poproszona o dokończenie powieści pewnej tragicznie zmarłej przed wieloma laty kobiety.

(…) O co tu chodzi? W co ja się, do licha wpakowałam? – zastanawiała się gorączkowo. Osoba Wołyńskiej stawała się coraz bardziej zagadkowa, owiana jakąś mroczną, być może nawet niebezpieczną tajemnicą. (…)

Książka nie należy do tych, od których nie można się oderwać, ale muszę przyznać, że autorka nie pozwala się przy niej nudzić.

Autorka porusza wiele tematów, skupiając uwagę na dramatach rodzinnych, dotyczących zarówno rodziny głównej bohaterki jak i bohaterki książki, którą Regina zobowiązała się dokończyć.

Czasami ludzie widząc kogoś, na pierwszy rzut oka wyrabiają sobie zdanie o tej osobie, nie zagłębiając się w szczegóły i nie zastanawiająć się nad tym, dlaczego dana osoba postąpiła tak a nie inaczej. Tak było również z bohaterką książki pisanej przez Reginę, wielu ludzi widziało kobietę upadłą, zła matkę, perfidną łamaczkę męskich serc, bo była piękna, zadbana i uśmiechnięta, a niewielu myślało o niej jak o kobiecie, która ma uczucia takie jak inne kobiety, która potrafiła kochać i która cierpiała.

(…) – Wystarczyło jej, że nabrała pewności, że matka nie była taką szmatą, za jaką ją w swoim czasie uważali niektórzy ludzie – sprostowała łagodnie Anna. Jednak i w jej głosie pojawiła się gorycz. (…)

Autorka porusza w powieści również wątek pewnej miłości, która nie należała do łatwych, ale była uczuciem dość kompromisowym. Kobieta, żona, matka, zaślepiona własnym obrazem szczęścia rodzinnego, potrafiła posunąć się zbyt daleko nie zważając na konsekwencje jakie mogą dotknąć drugiej strony. Czy była to miłość czysto egoistyczna, czy taka na zasadzie psa ogrodnika (sam nie zje, i drugiemu nie da). Miłości nie można zatrzymać, kiedy ona odchodzi, nie można zmusić kogoś do miłości.

(…) Można tak kochać, by wbrew wszystkiemu i wszystkim do śmierci nie zwątpić w ukochanego człowieka. I można wybrać śmierć zamiast zdrady. (…)

Trudne relacje rodzinne i niewyjaśnione sprawy często skłócają nawet najbliższych sobie ludzi. Czasami trudno jest wybaczyć coś drugiej osobie, chociaż samemu nie jest się kryształowo czystym w swoich intencjach. Tak właśnie pokazane zostały w tej powieści relacje dotyczące dziadka głównej bohaterki, człowieka który wybrał inne życie zamiast tkwić w toksycznym związku „dla dobra rodziny i dzieci”, ale tak również zostały pokazane decyzje ojca Reginy, który również wybrał inne życie niż to, które kiedyś rozpoczął. Ale łatwo jest oceniać innych widząc tylko to, co się chce widzieć, a nie zauważając tego, co jest szczęściem czy rozterką drugiego człowieka.

Polecam tę lekturę osobom lubiącym powieści obyczajowe z nutką tajemnicy w tle. Polecam czytelnikom lubiącym sagi, bo mamy tutaj namiastkę tego gatunku. Myślę, że miłośniczki romansów również znajdą tu coś dla siebie, jak i osoby lubiące wątki historyczne. Czyli tak właściwie dla każdego coś.

Dziękuję wydawnictwu NOVAE RES za propozycję przeczytania tej historii, która z pewnością wielu osobom zakłóci spokojny sen, bo jak ktoś wciągnie się w fabułę, to losy Jolanty Wołyńskiej nie pozwolą mu na zasnąć.  

KUZYNKA MARIE tom I & tom II – Agnieszka Janiszewska

Agnieszka Janiszewska ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Od urodzenia związana jest z Warszawą, chociaż obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znana jest z porywających sag rodzinnych oraz doskonale zarysowanego tła historycznego.

Kuzynka Marie to powieść historyczno-obyczajowa, w której głównym wątkiem jest saga rodzinna na tle doskonale zarysowanych faktów historycznych.

PREMIERA KSIĄŻEK 29 LIPCA 2020

Wydawnictwo NOVAE RES
stron 236

TOM I

Jest rok 1914. Maria Boratyńska, odrzucona przez polską rodzinę krewna, mieszkająca we Francji, po raz pierwszy jedzie na zaproszenie kuzynki do Korbielowa, miejsca w którym urodził się i wychował jej ojciec. Niestety spotkanie z najbliższą krewną nie należy do najprzyjemniejszych. Rodzinne rozżalenia sprawiły, że młode kobiety, chociaż są w zbliżonym wieku, nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Marie wraca do Francji mocno „poszarpana” emocjonalnie, ale w jej myślach i sercu zamiast kuzynki, swoje miejsce zajmuje mąż Emilii, mężczyzna, który robił wszystko, aby kuzynka nie czuła się zbytnio odrzucona i znudzona w polskim majątku. Czy kobietom uda się zbliżyć do siebie i zaprzyjaźnić, czy wizyta Marie w majątku korbielowskim będzie tylko smutnym wspomnieniem? Jakie rodzinne tajemnice kryją się między murami posiadłości w Korbielowie? Czy wybuch wojny zbliży, czy oddali od siebie kuzynki?

Nazwisko autorki, gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszy z bardzo pozytywnym odzewem, ale jakoś do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością literacką. Muszę jednak przyznać, że obie części „Kuzynki Marie” mile mnie zaskoczyły, wywołując i łzy wzruszenia i momentami ostrą irytację.

Wbrew pozorom mamy tutaj dwie bohaterki. Dwie kobiety, których wiele łączy, a jeszcze więcej dzieli. Córki dwóch braci, wychowane w zupełnie różnych warunkach i środowiskach. Jedna w bogatym polskim majątku, a druga w skromnym francuskim domu. Autorka w bardzo ciekawy, a zarazem intrygujący sposób przedstawia dwie osobowości młodych kobiet, które mimo różnic klasowych mają takie same, a może podobne marzenia. Każda z nich marzy o miłości, a w dzieciństwie, każda z nich marzyła o akceptacji rodziców i otoczenia.

Efektownie opisany został w powieści model rodziny uzależnionej od głowy tej rodziny, od seniora będącego osobą apodyktyczną, wrogo nastawioną do wszystkich, którzy ośmieliliby się podważyć jego wolę i jego słowa. Tyrana podporządkowującego sobie zarówno służbę jak i najbliższe osoby.

(…) – Bardzo cierpiała, że nie wolno jej było utrzymywać żadnych kontaktów z twoim ojcem. Powiadali, że był jej ulubieńcem, oczkiem w głowie. A mąż zabronił jej pisać do niego, nawet odpowiadać na jego listy. (…)

Smutny wątek dzieciństwa, poruszony w tej powieści potwierdza słowa „pieniądze szczęścia nie dają”. Jedna z bohaterek, panienka z tak zwanego „dobrego domu” wychowana w dobrobycie, w przepychu, jest tak właściwie bardzo samotna. Bo, czy jakiekolwiek pieniądze są w stanie zastąpić czułości dotyku rodzica, miłości gwarantującej szczęście dziecka oczekującego od matki czy ojca tak niewiele, drobnego gestu zainteresowania z ich strony?

Mamy w tej książce również bardzo dosadnie przedstawione ówczesne społeczeństwo i to zarówno to bogate, próżne i wścibskie, jak i to poniżane, jakim była służba w bogatych domach, czy osoby, które popełniły mezalians (jak ojciec Marie).

(…) Zachowania szkolnych koleżanek, a także wyraźnego chłodu ich rodziców i opiekunek (to znaczy tych, których niekiedy widywała przy bramie szkoły lub na ulicy) zrozumieć nie potrafiła. Czyżby przez jakiś głupi przypadek, zupełnie niechcący, już na samym początku roku szkolnego wyrząziła tym dziewczynkom jakąś przykrość? (…)

Przenosząc się na chwilę do roku 1914, kiedy Europa była w przededniu wybuchu wojny, poznajemy historię widzianą oczami ludzi żyjących w tamtym okresie. Ludzi, którzy bali się tak samo, bez względu na to, w jakiej znajdowali się grupie społecznej.

Ciekawym i zarazem zapewne celowym zamierzeniem autorki jest pokazanie obrazów życia tych dwóch różnych, młodych kobiet. Przedstawienie ich osobowości tak różnych, a jednocześnie bardzo do siebie zbliżonych. Różnic w ich zachowaniach i podejmowanych decyzjach.

Moim zdaniem całkiem ciekawa jest również narracja, kiedy raz jest ona w trzeciej osobie czasu przeszłego, a raz w pierwszej, przedstawiona w formie pamiętnika.

Wydawnictwo NOVAE RES
stron 267

TOM II

Pierwszy tom kończy się wybuchem I wojny światowej. W życiu Emilii i Marie zachodzą wielkie zmiany. Młode kobiety coraz mniej myślą o rodzinnych perypetiach, jedna rzucając się w wir pracy w szpitalu, a druga z radością oczekując potomka, którego ojciec walczy gdzieś daleko od domu i kraju. Życie każdej z nich jest teraz trudniejsze, i boleśniejsze. I chociaż po skończonej wojnie Marie przypadkowo spotyka się z mężem Emilii, i jej serce nagle przypomina sobie jak ciepłym kiedyś (i chyba nadal) darzyła go uczuciem, nic nie zmienia się, tak jakby oboje tego oczekiwali. On wraca do żony i dziecka, a ona pozostaje przy matce, chociaż w pewnym momencie postanawia zamieszkać sama w Paryżu. Czy doświadczenia wojenne zmienią coś w stosunkach kuzynek względem siebie? Czy Marie wróci jeszcze kiedyś do Korbielowa? Czy wybuch II wojny światowej pozwoli kuzynkom zapomnieć o starych waśniach rodzinnych? Jak potoczą się losy bliskich sobie, a zarazem obcych kobiet? Jakie tajemnice jeszcze zostaną odkryte, które zaburzą świat niejednej osoby?

Pierwszy tom kończy się wybuchem pierwszej wojny światowej. Główna bohaterka rzuca się w wir pracy w szpitalu, z trudem, ale i profesjonalizmem zajmując się rannymi żołnierzami.

(…) Związek Christine Arnulf i Zygmunta Boratyńskiego nie mieścił się w ogólnie przyjętych normach. Wybuch wojny spowodował jednak, że sprawy, które wcześniej wydawały się nie do zaakceptowania, schodziły na plan dalszy. (…)

Drugi tom opowieści o losach ubogiej Francuski jest moim zdaniem bardziej intensywny, jeśli chodzi o wydarzenia. Więcej się dzieje, nie ma monotonii, a główna bohaterka osobowościowo zmienia się ze spokojnej panienki w odważną, niestroniącą od nowych wyzwań kobietę.

Autorka zabiera czytelników w sfery uczuciowe i emocjonalne młodych kobiet, z których jedna kocha, chociaż wydaje się, że ta jej miłość jest nieosiągalna i daleka od rzeczywistości, a druga nie kocha, ale stara się podtrzymać pozory małżeńskiej miłości.

(…) Zobaczyła go, gdy tylko minęła starą piekarnię. I niemal natychmiast znieruchomiała. On także ją spostrzegł. Od razu zobaczyła w jego oczach wzruszenie i radość. Sama czuła się podobnie. (…)

(…) Tak jak ja nie znałam jego. Pokochałam i poślubiłam wyobrażenie o nim. Był pierwszym mężczyzną, który zwrócił na mnie uwagę. Spragniona miłości byłam łatwą ofiarą dla takich jak on. Kiedyś ojciec próbował mi to uświadomić, tyle że nie umiejąc ze mną rozmawiać i najwyraźniej obawiając się mojej reakcji, wyraził to w bardzo zawoalowany sposób. (…)

W tej części jednostajność spokojnego życia na polskiej wsi zostaje zastąpiona intrygami i tajemnicami społeczeństwa francuskiego, za szczególnym uwzględnieniem rodziny Marie. Wychodzą na jaw tajemnice rodzinne, skrzętnie ukrywane latami.

Na uwagę zasługuje również fakt, że w bardzo interesujący sposób autorka zabiera swoich czytelników w piękną podróż Korbielowo – Chartres – Paryż, pozwalając na zagłębienie się w historię zarówno Polski jak i Francji, przy okazji poznając ciekawych ludzi.

Mimo wielu incydentów, wydarzeń, intryg i niedomówień nie znalazłam w tej powieści takich prawdziwych czarnych charakterów. I chociaż fabuła momentami mocno trzyma w szponach ciekawości, to zdarzają się chwile wzruszenia. A zakończenie… dosłownie zaskakuje.

Polecam tę powieść, a właściwie to OBIE POWIEŚCI czytelnikom, zarówno preferującym romanse, jak i powieści historyczne. Myślę, że fabuła zadowoli również tych, którzy wczytują się w powieści psychologiczne. Polecam sięgnięcie po obie części, bo tak najlepiej będzie, kiedy przeczytane zostaną jako całość, chociaż jak ktoś zdecyduje się na osobne ich czytanie, myślę, że również nie będzie zawiedziony fabułą.

Dziękuję Wydawnictwu NOVAE RES ( i pani Violettcie) za zainteresowanie mnie tą powieścią. Myślę, że skoro teraz znane mi już jest „pióro” autorki, to z przyjemnością sięgnę po jej inne powieści.

KOCHAJ CORAZ MOCNIEJ – Ilona Gołębiewska

Ilona Gołębiewska urodziła się w 1987 roku. Od najmłodszych lat marzyła aby zostać nauczycielką oraz pisarką i marzenia te się spełniły. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także skutecznie szkoli dorosłych i odkrywa nowe smaki życia wraz z seniorami. Jest również poetką. Debiutowała w 2012 roku tomem poezji „Traktat życia”. Autorka wielu książek i artykułów oraz bajek, baśni, opowiadań dla dzieci i młodzieży. Mieszka w Warszawie, ale gdy pisze, ucieka do starego drewnianego domu na mazowieckiej wsi, w którym czas się zatrzymał. Uwielbia pracę z ludźmi, długie podróże do zapomnianych miejsc, czytanie książek po nocach i zapach świeżej kawy o poranku. Marzy o założeniu fundacji.

PREMIERA KSIĄŻKI 20 MAJA 2020

Kochaj coraz mocniej to współczesna powieść obyczajowa z nutką romansu i odrobiną dramatu.

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 479

Lilianna Horczyńska od dziecka kocha muzykę, marzy o tym aby zostać słynną pianistką. Po obronieniu dyplomu na uczelni wiedeńskiej, postanawia wakacje spędzić na Podlasiu, w dworku swojej babci Anieli na Lipowym Wzgórzu. Niestety wakacyjne plany trochę krzyżuje dziewczynie nagła choroba seniorki, która wszystkim zabiera sen z oczu. Pewnego dnia w pamiątkach po swoim pradziadku, a ojcu Anieli Horczyńskiej dziewczyna znajduje zdjęcie tajemniczej kobiety i plik listów pisanych najprawdopodobniej jej ręką. Lilianna postanawia odnaleźć tajemniczą kobietę. W międzyczasie młoda Horczyńska dostaje propozycję pracy wakacyjnej w miejscowym domu kultury jako nauczycielka gry na pianinie i zaprzyjaźnia się z młodym sąsiadem. Czy babcia Lilianny pokona chorobę? Jak na studentkę instrumentalistyki wpłynie praca z dziećmi? Czy młody właściciel tartaku podbije serce pannie Horczyńskiej?

Przyznam szczerze, że czekałam na tę książkę. Dwór na Lipowym Wzgórzu poznałam już z wcześniejszych książek autorki i nie ukrywam, że polubiłam i to miejsce i bohaterów. Zwłaszcza sympatyczna i energiczna seniorka rodu przypadła mi do gustu. Chociaż jest to kolejna część opisująca losy osób związanych z Lipowym Wzgórzem, ktoś kto nie przeczytał wcześniejszych części (które gorąco polecam) nie pogubi się zbytnio w fabule, ponieważ autorka w ciekawy sposób nawiązuje do tamtych książek przypominając najważniejsze wątki.

Mamy tutaj pięknie pokazane więzy zarówno rodzinne jak i przyjacielskie, ludzie występujący w tej powieści, to w większości osoby ciepłe, bardzo uczynne, empatyczne i sympatyczne. Tutaj tak właściwie nie ma takich typowych złych charakterów.

Moim zdaniem, autorka jest prawdziwą mistrzynią emocji. Czytając książkę, czytelnik raz się uśmiecha, by po chwili poczuć pieczenie w oczach i napływające do nich łzy. Jeśli chodzi o mnie, to chusteczki kilkakrotnie były w użyciu podczas czytania.

(…) Trwało to dosłownie kilka sekund. Aniela osunęła się na ziemię. Przez chwilę jeszcze patrzyła na przerażoną Lilkę, która wciąż powtarzała jej imię, ale zaraz potem zamknęła oczy. Lilka zaczęła wzywać pomocy. (…)

Fabuła tej powieści jest pełna muzyki, z przyjemnością czyta się o pasji muzycznej głównej bohaterki, która w zmysłowy, a zarazem intensywny w swym przekazie sposób przekazuje miłość do muzyki.

(…) Na chwilę zapadła cisza, a ona pewnym ruchem rąk zatańczyła na klawiaturze. Dała się porwać sile muzyki, grając wedle nut i wedle porywów serca, które zdawało się bić w rytmie granego przez nią utworu. (…)

Tytuł sugeruje romans, ale jeżeli ktoś nastawia się na typową pełną miłosnych uniesień fabułę, to może się lekko rozczarować. Romans jest, ale jest również wiele innych ciekawych wątków. Jest tajemnica sprzed lat, jest dramat rodzinny, jest ciepły obyczajowy wątek kobiecy, a nawet odrobina kryminału.

(…) I wtedy dociera do nas myśl, że czas jest czymś bezcennym. Nie da się go oszukać, kupić, przechytrzyć czy targować się o kolejne minuty, dni lata. Wtedy nagle nie też znaczenia, kim jesteśmy, co mamy i jak widzą nas inni ludzie. Liczymy się tylko my i nasze uczucia. (…)

Mnie bardzo poruszyła historia pewnej rodziny, w której rządził alkohol i przemoc. Rodziny, w której nie patrzyło się na dobro dziecka, bo to dziecko tak właściwie dzieciństwa nie miało. Smutne to, chociaż prawdziwe. Ileż takich rodzin jest, zwłaszcza w małych miejscowościach.

(…) Była dziewczynką, która z dnia na dzień musiała zapomnieć o beztroskim dzieciństwie i zacząć martwić się o innych. To było zdecydowanie za dużo jak na nastolatkę. (…)

Na uwagę zasługuje również wątek rodzinno-przyjacielski. Tak, tak właśnie powinno się o tym mówić, bowiem osoby zatrudnione w dworku Anieli Horczyńskiej, nie łączą więzy krwi, ale wszyscy są dla siebie jak rodzina. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wiadomo, że główną „winowajczynią” takich stosunków międzyludzkich jest starsza pani, która potrafi zaradzić wszystkim relacjom, dając przykład swoją osobą.

Bohaterowie tej powieści to ludzie o bardzo zróżnicowanych osobowościach, ale bardzo ciekawie przedstawienie przez autorkę. I nie mam tutaj na myśli tylko bohaterów pierwszoplanowych.

A fabuła… fabuła jest tak skonstruowana, że trudno się od niej oderwać. Jest intrygująca, momentami wzruszająca i ciekawa.

Ta książka to opowieść o rodzinie, rodzinnych więzach, przyjaźni i miłości. To historia młodej kobiety poszukującej własnej drogi w życiu, biorącej pod uwagę nie tylko życiowe pasje, ale również miłość i odpowiedzialność za innych.

Autorka pięknie pokazuje, że wierzyć w marzenia to znaczy uwierzyć we własne szczęście, gdzie na trudne sytuacje można zawsze znaleźć antidotum, wystarczy tylko uwierzyć we własne siły i odważnie podjąć wyzwanie.

Polecam tę książkę całym sercem, bo to lektura, która pobudza w nas wiarę w ludzi. Pozwala uwierzyć, że nie ma spraw, których nie można rozwiązać. Trzeba tylko mocno się postarać, a wszystko jakoś się ułoży.

Ta powieść pozwala uwierzyć w ludzi, bo tu sprawdza się powiedzenie „z kim przystajesz, takim się stajesz”, jak będziesz się obracać wśród dobrych ludzi, pełnych pasji, uczuć, empatii i odpowiedzialności to nic nie stanie na przeszkodzie, abyś samemu stał się takim człowiekiem.

Jeśli chodzi o mnie, to po raz kolejny mam ochotę pojechać do takiego dworku na takim Lipowym Wzgórzu, gdzie pozwolę sobie na relaks, gdzie czeka na mnie miła atmosfera i przyjaźni ludzie. Może kiedyś uda mi się znaleźć taki dworek.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu MUZA.SA za tę piękną, pełną refleksji i muzyki powieść, przy której nie tyle się wyciszyłam, odpoczęłam, ale cały czas podświadomie czując zapach lip, rozpoczęłam kolejny dzień. 

MAM NA IMIĘ ANIA – Anita Scharmach

Anita Scharmach pojawiła się na rynku książkowym kilka lat temu i od razu podbiła serca wielu czytelniczek. Jest mieszkanką Gdyni, mamą trójki dzieci i właścicielką dwóch ślicznych kotków. Z całą pewnością jest osobą dość uczuciową i empatyczną, co odzwierciedla się w jej książkach. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 książką „Mogę wszystko”, która została bardzo ciepło przyjęta przez czytelniczki. Na dzień dzisiejszy może się pochwalić kilkoma dobrymi książkami, a każda z tych książek wzrusza, bawi i zmusza do refleksji.

Mam na imię Ania to dramat psychologiczny.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 MAJA 2020

Wydawnictwo LUCKY
stron 270

Anna jest młodą, zawsze uśmiechniętą, piękną kobietą, odnosi niemałe sukcesy jako dziennikarka, ma przystojnego, uroczego i bardzo czułego męża, pracującego na stanowisku sędziego i wszystkim wydaje się, że do szczęścia jej już nie brakuje niczego. Ale nikt nie wie co dzieje się za zamkniętymi drzwiami mieszkania, za którymi przystojny pan sędzia zamienia się w potwora. Pewnego dnia Anna otrzymuje zlecenie od swojego redaktora naczelnego na napisanie artykułu, a może nawet zrobienia serii reportaży o ludziach zgłaszających się do ośrodka leczenia uzależnień. Wyjazd ten wywraca życie Ani do góry nogami, będąc w ośrodku incognito nie ma odwagi przyznać się, że również jest kobietą uzależnioną… od męża tyrana. Czy w obliczu wielkich tragedii innych ludzi Anna znajdzie w sobie tyle siły aby przyznać się, że jest kobietą maltretowaną? Czy potrafi jeszcze zaufać innemu mężczyźnie nie bojąc się, że on, tak jak jej mąż po jakimś czasie zmieni się? Czy można znaleźć przyjaźń wśród „wyrzutków” społeczeństwa?

Przyznam szczerze, że do książek tej autorki podchodzę zawsze bardzo rozważnie i nie zaraz na początku drogi danej książki, czekam aż ucichnie wielkie BUM po premierze, bo… po prostu wiem, że i tak czeka mnie wielkie wyzwanie emocjonalne.

Ktoś, kto nie miał jeszcze do czynienia z książkami tej pisarki, widząc okładkę jej najnowszej książki może się spodziewać lekkiego romansu, czy spokojnej powieści obyczajowej, oczywiście z romansem w roli głównej. I niestety w tej kwestii bardzo się zawiedzie, (chociaż romans jest) ale jak już weźmie tę książkę do ręki, to nie oderwie się od niej aż nie skończy.

Jeśli chodzi o mnie to przedarła mnie ta powieść na milion emocjonalnych kawałków. Nie pamiętam już kiedy tyle płakałam czytając jakąś lekturę. Nawet teraz, pisząc tę swoją opinię mam łzy w oczach, bo cały czas gdzieś w podświadomości brzmią mi słowa przeczytane zaledwie kilka godzin temu.

Autorka wzrusza, ale w przerywnikach, żeby człowiek całkiem nie dostał spazmów, delikatnie wtrąca jakieś humorystyczne przerywniki i za to jej jestem wdzięczna, bo nie wyobrażam sobie przeryczeć całej książki.

To trudna lektura pod względem uczuciowym, niby wiemy ile ludzkich dramatów jest na świecie, ale dopiero gdy gdzieś je zobaczymy, gdzieś o nich przeczytamy zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo są bolesne i to często nie tylko dla ofiary. Czy zastanawiamy się co ukształtowało danego człowieka patrząc na jego marginalną pozycję społeczną? Mówimy – ona jest dziwką, mówimy – ten alkoholik, odwracamy głowę na widok bezdomnego, ale nigdy nie wnikamy w to, jak oni znaleźli się na tym marginesie.

Myślę, że autorka wykazała się niebywałą odwagą, aby pokazać każdą z tych osób występujących w książce nie jako margines społeczny, ale jako CZŁOWIEKA, który też ma uczucia, marzenia, wyrzuty sumienia, i wystarczy tylko aby podać mu pomocną dłoń, którą on ZECHCE przyjąć.

 W tej książce mamy kryształowy i bardzo toksyczny związek, który świeci swoim blaskiem w otoczeniu ludzi, a gdy zgaśnie światło publiczności zamienia się w trującą, niszczącą toksynę. W jak wielu domach jest tak, że idealne małżeństwo okazuje się dla jednej osoby koszmarem, więzieniem, uzależnieniem zarówno finansowym jak i psychicznym. Nie możemy zrozumieć syndromu sztokholmskiego, który polega na odczuwaniu sympatii solidarności z osobą, która jest źródłem cierpienia. U głównej bohaterki osiągnął on taki stopień, że zaczynała współpracować ze swoim prześladowcą pomagając mu wręcz uniknąć kary za to co jej robi, wprost tłumaczyła jego zachowanie stresem wywołanym w pracy. No… gdzieś przecież musiał odreagować.

(…) Jeździł mercedesem klasy S. Według sąsiadów był uczciwym, zakochanym we mnie, zawsze żartującym mężczyzną. Według nich miałam szczęście, że jestem jego żoną. Żoną gościa na poziomie, szanowanego i wzbudzającego zainteresowanie wśród innych. Dla mnie niegdyś był ideałem, dzisiaj wrogiem, którego bardzo się bałam. (…)

Niestety często skutkami ubocznymi takich związków są nie tylko rany czy siniaki widoczne gołym okiem, ale głęboko zakorzenione rany w psychice, które bywają hamulcem przed nowym związkiem, przed odważnym przeciwstawieniem się, przed otwarciem się na drugiego człowieka. Potrafią być koszmarami sennymi, które śnią się latami i nie można ich wypędzić z głowy. Strach jest świetnym budowniczym jeśli chodzi o niszczycielską siłę. Koszmary, które na długo pozostają w pamięci potrafią doprowadzić człowieka do obłędu. Nic już potem tak nie boli jak złe wspomnienia, których nie można wyprzeć z pamięci.

(…) – Już dobrze córciu, to był tylko sen! – Siedziałam spocona, mokra jak przysłowiowy szczur, jakbym wyszła spod prysznica. Niestety również posikana. Spodnie, prześcieradło – wszystko mokre. To niewiarygodne, jak bardzo bałam się człowieka, któremu przed bogiem przyrzekałam miłość, wierność aż do śmierci. (…)

Pozytywną stroną fabuły tej powieści jest między innymi, pięknie przedstawiona przyjaźń, o jakiej wiele osób marzy. Nie jest łatwo znaleźć kogoś, komu się ufa od pierwszej chwili poznania, kogoś przy kim bez względu na okoliczności czuje się szczęście. Prawdziwa przyjaźń nie zwraca uwagi na środowisko z jakiego wywodzi się ta druga osoba, nie zwraca uwagi na wiek, ani na wykształcenie. Ona po prostu się zdarza.

(…) Zdałam sobie sprawę, że zyskałam coś znacznie większego niż „nowe” życie. Razem z szansą na odmianę w pakiecie otrzymałam najpiękniejszy dar samotnego człowieka. Otrzymałam przyjaźń. Taką najszczerszą, najprawdziwszą (…)

Nie jest łatwo otworzyć się na nowy związek, kiedy się cały czas myśli o tym, że został gdzieś w podświadomości. Głównej bohaterce też nie było łatwo uwierzyć w miłość, która mogła być jej bezpieczną przystanią. Czy pokonała demony przeszłości i uwierzyła w miłość? Tego nie zdradzę, ale kto jest ciekawy to niech szybciutko sięgnie po tę książkę.

POLECAM ją całym sercem i nie będę sugerowała, czy powinny ją przeczytać kobiety, czy mężczyźni. Czy będzie ona ciekawym kąskiem dla osób młodych czy tych już doświadczonych życiowo, bo to jest książka, którą polecam WSZYSTKIM. Zanim jednak po nią ktoś sięgnie, to radzę zaopatrzyć się w chusteczki, bo bez nich ani rusz. Myślę, że niektóre wątki wzruszą nawet panów.

To trudna, ale bardzo ciepła powieść o traumach dzieciństwa, o toksycznej miłości, o ukrywanych bólach, ale również o pięknych przyjaźniach, o pomocy jaką ludzie potrafią się dzielić, o odwadze i determinacji. Bo żeby wyjść z jakiegokolwiek nałogu, trzeba być naprawdę bardzo odważnym. To książka na jeden weekend, a jak było w moim przypadku na jeden dzień. Ale z całą pewnością fabuła tej powieści wielu czytelnikom/czytelniczkom na długo pozostanie w pamięci.

Nie wiem czy dziękować autorce za tę powieść, za to, że oderwała mnie od rzeczywistości na kilkanaście godzin, czy mieć do niej pretensje o to, że przez nią i przez jej książkę, nie mogłam w nocy spać.

A zakończenie… No tu już nie zdradzę, ale powiedzieć że mnie zszokowało, zbulwersowało, zaskoczyło, to niewiele z tym co czułam po zamknięciu książki po ostatniej przeczytanej stronie.

 POLECAM GORĄCO!!!

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/