Recenzje książek

dramat rodzinny

CICHE DNI – Abbie Greaves

Abbie Greaves to młoda angielska pisarka. Ukończyła studia na uniwersytecie w Cambridge. Od kilku lat pracuje w agencji literackiej. Obecnie mieszka ze swoim partnerem w Edynburgu. Do napisania pierwszej książki zainspirował ją artykuł o chłopcu z Japonii, który nigdy nie widział by jego rodzice ze sobą rozmawiali.

Ciche dni to dramat psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została w Anglii.

PREMIERA KSIĄŻKI 20 MAJA 2020

Wydawnictwo MUZA. SA
stron 318

Frank i Margot są szczęśliwym małżeństwem od ponad czterdziestu lat. Kiedy zrozumieli, że ich starania się o dziecko mogą nigdy nie zostać spełnione, przestają wierzyć w to, że kiedyś zostaną rodzicami. Margot w wieku 27 lat poroniła i ta utrata dziecka na długie lata negatywnie odbiła się na zdrowiu kobiety. Kiedy po piętnastu latach małżeństwa Margot zachodzi w ciążę, oboje małżonkowie jednocześnie cieszą się i obawiają nowej sytuacji w rodzinie. Przez lata nauczyli się żyć tylko we dwoje, czy dziecko zmieni coś w ich związku? Oboje kochają córkę bardzo mocno, ale ich szczęście z posiadania potomstwa trwa około dwudziestu lat. Po śmierci córki coś zaczyna się zmieniać, Frank zamyka się w sobie i przestaje rozmawiać z Margot, a ona… nie jest w stanie pogodzić się ani ze śmiercią córki ani milczeniem męża. Kiedy dochodzi do kolejnej tragedii, Frank stara się odbudować związek, za wszelką cenę chce wreszcie wyjawić tajemnicę, która stała się pewnego rodzaju przyczyną jego milczenia, zaczyna mówić, ale czy Margot go słyszy leżąc w szpitalu w śpiączce?

Po przeczytaniu te powieści uświadomiłam sobie, jak łatwo jest zniszczyć długotrwały związek milczeniem. Kilkadziesiąt lat szczęśliwego małżeństwa i jeden dramat, jedna tragedia i wszystko zostaje zrujnowane. Czy za zburzenie jest odpowiedzialna tragedia, czy emocje z nią związane?

Wielu ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego może doprowadzić obojętność w związku. To, że ludzie się nie biją, nie wyzywają, nie upokarzają na każdym kroku nie oznacza, że się wzajemnie nie krzywdzą, milczeniem i obojętnością. Czasami takie tłumione emocje bardziej szkodzą niż wybuchy złości.

Książka jest napisana dość specyficznie, życie i uczucia jakie kiedyś łączyły dwoje ludzi poznajemy poprzez ciche zwierzenia siedzącego przy łóżku żony mężczyzny, lub wcześniejsze zapiski kobiety, które postanowiła ona przekazać mężowi z myślą o tym, że jest to jej ostatni przekaz dla niego.

(…) Zawsze postrzegałam nasze małżeństwo jako łańcuch od roweru, który przez kolejne lata obraca się gładko, bez niespodzianek. Jednak z czasem w niektórych miejscach trochę się zacina i wystarczy malutkie kłamstewko, żeby naoliwić mechanizm i sprawić, by można było jechać dalej. (…)

Narracja jest raz trzeci osobowa i w czasie przeszłym, a raz pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym.

Autorka pokazuje jak może wpłynąć na rodziców późne macierzyństwo, kiedy dwoje ludzi nauczyło się żyć w związku tylko ze sobą, godząc się poniekąd z tym, że jest im pisany brak potomstwa.

Kiedy z dzieckiem czy też raczej z nastolatkiem dzieje się coś złego, rodzice obwiniają siebie, zadając sobie pytanie, czy zawinili nadopiekuńczością czy byli dla tego dziecka zbyt zamknięci na jego problemy.

Bohaterowie tej powieści też obwiniają siebie za to co działo się z ich córką, ale tego gdzie tak naprawdę tkwił problem, nie wiedział nikt.

(…) Nic nie przygotowuje nas na porażki, które odnosimy jako rodzice. Żałuje, że nie może teraz dotknąć Magie, nawet jeśli łączyłoby się to z lawirowaniem wśród przewodów od rozmaitych urządzeń i rurek kroplówki, wśród szelestu dziwnego, jakby papierowego ubrania. Ty jej nie zawiodłaś, powiedziałby. Ale ja tak. (…)

Kiedy związek zaczyna opierać się na tajemnicach, niedopowiedzeniach, a milczenie wydaje się czymś w rodzaju buntu lub wyrzutów sumienia, to bardzo trudno będzie ten związek odbudować i doprowadzić do stanu początkowego. Miłość nie jest w stanie pokonać milczenia. To, że ktoś kocha drugą osobę, ale pozwala na to, aby czuła się w związku samotna, nie może być nazwane miłością. Nic tak nie scala ludzi jak rozmowa, która jest wprawdzie często oznaką emocji, ale i dowodem na to, że potrafimy się ze sobą komunikować, potrafimy rozmawiać nie tylko o radościach, ale i o smutkach zalegających  gdzieś w naszym sercu. Nie jesteśmy w stanie zobaczyć myśli drugiego człowieka, ale możemy je usłyszeć, bez względu na to, czy nas zranią czy dodadzą otuchy.

(…) Nigdy nie czułem się tak osamotniony. A przecież małżeństwo, nasze małżeństwo, miało położyć kres samotności. (…)

Ta książka to bolesna, pełna emocji opowieść o bólu milczenia, który potrafi doprowadzić do tragicznych skutków.  Dlaczego wciąż tak mało porusza się tematów taki jak ten, tematów dotyczących nieumiejętności w wyrażaniu własnych uczuć? Nie wolno nam milczeć, no milczenie może zabić.

Moim zdaniem, ta książka mimo dość spokojnej, wręcz nostalgicznej fabuły aż pulsuje emocjonalnym napięciem, wzrusza i rozdziera człowieka na milion kawałków, gdzie w ciągu krótkiego czasu można zniszczyć wszystko co się do tej pory osiągnęło w związku. Zniszczyć nie tylko młodzieńcze marzenia, ale i uczucia, które kiedyś budowały. Nie żałujmy sobie czułych słów, gestów potwierdzających nasz stosunek do drugiej osoby, pielęgnujmy pozytywne uczucia zamiast zabijać je zbyt wymownym milczeniem.

To nie jest lekka lektura, chociaż czytałam ją z zapartym tchem i nie potrafiłam oderwać się od jej stron. To książka, która uświadamia nam jak łatwo możemy zabić coś, co budowaliśmy przez lata, nie wypowiadając żadnych słów. Bo nic tak nie zabija jak obojętność.

Polecam tę książkę całym sercem. Tak jak wspomniałam wcześniej, nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale jej fabuła z całą pewnością u wielu na długo pozostanie w pamięci.

Dziękuję Autorce za te godziny pełne emocji, które niejednego pewnie zmuszą do refleksji i dziękuję wydawnictwu MUZA. SA za propozycję przeczytania tej książki przed jej polską premierą.

SERCE Z KAMIENIA – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. 

Serce z kamienia do współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu psychologicznego i drobiną romasu.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 MARCA 2020

Wydawnictwo KSIĄŻNICA Publikat S.A.
stron 359

Weronika jest znaną blogerką modową, ma piękny dom, przystojnego, bogatego męża, śliczne bliźniaczki i powinna być bardzo szczęśliwa, bo wiele kobiet zazdrości jej takiego życia. Kiedy jednak kobieta zachodzi w kolejną ciążę, jej świat zaczyna się walić. Nie chodzi o to, że kolejne dziecko zaburzy jej świat brylowania w sieci i w mediach społecznościowych. Chodzi o to, że Weronika nie chce kolejnego dziecka, z ledwością radzi sobie emocjonalnie z dwoma wyjątkowo żywotnymi córeczkami, i chociaż stara się być dobrą matką, czasami nerwy jej puszczają, bo tak właściwie mimo kochającego męża jest często sama, bowiem mąż często jest poza domem. Jego częste wyjazdy służbowe są potrzebne, ale nie jego żonie, która właśnie spodziewa się kolejnego dziecka. Czy Weronice uda się pokochać kolejne dziecko? Czy pięcioletnie bliźniaczki przyjmą brata z miłością czy z zazdrością? Co to jest depresja poporodowa, czy dopadnie ona również znaną blogerkę?

Zanim zacznę pisać o tej książce to przyznam szczerze, że fabuła rozwaliła mnie na milion kawałków i musiało upłynąć sporo czasu zanim zdecydowałam się siąść do laptopa. Nie, nie przeżyłam nigdy czegoś takiego jak bohaterka książki, więc nie mogę się z nią utożsamiać, ale siła przekazu jaką zaprezentowała autorka aby pokazać ten problem, jest… ogromna.

Ktoś mógłby powiedzieć, że główna bohaterka przesadziła ze swoim zachowaniem, że przecież macierzyństwo i czas oczekiwania na dziecko jest czasem tak pięknym, że wspomina się go z nostalgią szczęścia. Wiem, że są kobiety, które przez lata starają się aby to poczuć i nic z tego nie wychodzi, ale są również kobiety, które psychicznie nie zawsze są na to gotowe.

Lubię książki, w których narracja jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego, bo czytając mam wrażenie, że siedzę z przyjaciółką i słucham jej zwierzeń.

Fabuła tej książki od początku przyciąga tajemnicą jakiegoś dramatu, który mocno odbił się na psychice głównej bohaterki, ale chociaż wiele możemy się domyślać, to autorka do końca nie zdradza swojego zamysłu.

W wielu związkach, a w szczególności tych, które z pozoru wyglądają na szczęśliwe, kobiety duszą się w swojej bezradnej samotności. Pozornie są to zadbane kobiety, zaradne matki, kochające żony, lecz rzeczywistość to ogniska buntu, żalu i samotności.

(…) Kładąc się do łóżka, w którym na mnie czekał, byłam bliska łez. Jednak nie chciałam mu dać satysfakcji i po prostu się rozbeczeć. Zacisnęłam usta i wsłuchana w jego oddech leżałam, dopóki za oknem nie zaczęło świtać. (…)

Często kobiety próbują zapanować nad chaosem swojego życia i w każdej dziedzinie starają się być perfekcyjne aż do bólu, chociaż nie zawsze ta ich perfekcyjność wychodzi im na dobre Bo często trudno jest pogodzić ze sobą karierę, z tym czego oczekują najbliżsi, czyli mąż i dzieci, a bez pomocy w niektórych sprawach, w niektórych obowiązkach, nawet tak prozaicznych jak prowadzenie domu czy wychowanie dzieci, robienie kariery zawodowej, czy spełnianie chociażby swoich pasji może okazać się zbyt trudnym.

(…) Jestem zmęczona, a jednak nie potrafię zwolnić tempa. Ktoś, kto obserwowałby mnie z boku, mógłby uznać moje życie za pasmo niekończących się sukcesów, bynajmniej nieokupionych ciężką pracą. Jednak tylko ja wiedziałam, ile nerwów i poświęceń kosztowało mnie znalezienie się tutaj, gdzie jestem. Tutaj, gdzie miałam zarówno wielbiących moją pracę fanów, jak i zagorzałych wrogów, którzy tylko czekali, żeby wytknąć mi najdrobniejsze potknięcie… (…)

Autorka porusza w swojej książce również bardzo bolesny dla wielu kobiet temat dotyczący ciąży, której one nie mogą doświadczyć, lub której nigdy nie doświadczą. Czasami złość na los, który jednym daje chociaż nie chcą, lub nie nadają się na matki, a innym wręcz skąpi tego, chociaż to one mogłyby być idealnymi rodzicielkami jest bolesnym doświadczeniem. Przyznam szczerze, że bardzo wzruszył mnie ten fragment, chociaż sama szczęśliwie doświadczyłam ciąży nie jeden raz.

(…) Ta moja obsesyjna zazdrość czasem mnie przeraża. I to, że nie potrafię się pogodzić z tym, że nigdy nie urodzę… Czasami idę ulicą i na widok kobiety w ciąży dosłownie czuję ból. Jakby ktoś wbijał mi w trzewia  rozżarzony pręt. (…)

Jedni mówią, że macierzyństwo to dar, a inni że kara za uległość. Kobieta musi być silna bez względu na to co czuje. Wychowanie dzieci jest czymś, czym my kobiety możemy się wykazać, ale często jest nam potrzebne wsparcie, a kto może nas najlepiej wesprzeć jak kochający mąż czy partner. No właśnie, jak często ta miłość tego męża i ojca ogranicza się do tego, że zarabia pieniądze, że wspiera wprawdzie, ale tylko duchowo, bo na wsparcie fizyczne się nie pisze.

Główna bohaterka ma męża, którego zazdrości jej wiele kobiet, ale żadna z tych kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, że słowa mąż i ojciec ograniczają się tylko do minimalizmu uczuć, szczególnie tych które są potrzebne jemu, ona przecież jest matką i żoną, więc musi sobie dać radę ze wszystkim. On chce seksu, ona powinna mu go dać, nie ważne, że jest zmęczona po całym dniu bycia matką, kucharką, gosposią, żoną. On chce jeść i nie obchodzi go, że ona może nie mieć siły na przygotowanie mu tego jedzenia, bo on wrócił zmęczony z pracy, a ona przecież cały dzień siedziała w domu, ewentualnie poszła z dziećmi na spacer. Często mężczyźni nie zdają sobie sprawy z tego ile emocji i ile spraw każdego dnia ładuje się na tę kobietę. A kiedy jeszcze ta kobieta musi zmagać się z ciągle płaczącym dzieckiem…?

Wiele kobiet być może skrytykuje postępowanie Weroniki i to, że nie potrafiła pokochać swojego kolejnego dziecka, ale czy tylko ona jest temu winna?

(…) Zabrali mi go na chwilę po tym, jak urodziłam łożysko, a mnie wciąż szokowała własna obojętność. Nie miałam nic przeciwko temu, żeby ktoś się nim zajął, chciałam tylko zamknąć oczy i spać. (…)

Nie oceniajmy kogoś, jeżeli nie wiemy ile wysiłku musi włożyć w to by żyć. Patrzenie na kogoś z perspektywy jego wyglądu zewnętrznego, majątku czy sztucznie wychwytywanej radości, z perspektywy obrazków, które widzimy własnymi oczami, a nie dostrzeganie tego co ukryte głęboko w sercu lub za zamkniętymi drzwiami może być bardzo mylnie odbierane.

Ta książka to wulkan emocji i bardzo bym chciała, aby przeczytali ją panowie, bo panie sięgną po nią z całą pewnością, chociażby przyciągnięte opisem i piękną okładką. Ale panom przydałoby się spojrzenie na ten wątek z perspektywy żony, partnerki, matki. Wbrew pozorom to nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ponieważ autorka odważyła się poruszyć bardzo poważny i zarazem dla wielu kobiet bolesny temat, depresji poporodowej. Odważyła się pokazać rysy na kryształowym małżeństwie. Ale też udowodniła jak silna potrafi być miłość, tylko trzeba dostrzec jej walory odpowiednio wcześnie, zanim dojdzie do tragedii, spowodowanej obojętnością i ślepotą w związku.

Dziękuję AutorceWydawnictwu Książnica za tę książkę, która wywołała we mnie tak silne emocje, że nie potrafiłam o niej napisać. To ważna lektura zarówno dla kobiet jak i mężczyzn i zrobię wszystko, aby ta książka trafiła do jak największej liczby moich znajomych. Zwłaszcza tych młodych, którzy czekają na dziecko, lub którzy już to dziecko/dzieci mają.

SPEŁNIONE ŻYCZENIA – Karolina Wilczyńska

Karolina Wilczyńska urodziła się w 1973 roku, i jest mieszkanką Kielc. Jest prezesem własnej fundacji, trenerką i terapeutką. W wolnych chwilach oprócz pisania haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage, tworzy biżuterię. Jest autorką takich powieści jak: „ Performens” i „Ta druga” i zwyciężczynią konkursów na opowiadania „Secretum Calligo” i „Littera Scripta”. W 2012 roku jej powieść „Ta druga” była nominowana do nagrody na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w kategorii Pióro i zdobyła nagrodę czytelniczek. Uwielbiana jest przez czytelniczki za serię książek o Jagodnie.

Spełnione życzenia to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

Wydawnictwo Czwarta Strona rok 2018
stron 271

Daniel, Krystyna, Tadeusz i Gośka, Natalia, Elwira i Damian oraz Zbyszek i Olka to całkiem zwyczajni ludzie. Każdy z nich jednak skrywa w swoim życiu jakąś tajemnicę. Można nawet powiedzieć, że każda z tych osób otulona jest jakąś tajemnicą. Jedni są bogaci, inni biedni, jedni zdrowi, inni chorzy. Każdy z nich na swój sposób czeka na zbliżające się wielkimi krokami święta. Jest jeszcze tajemnicza mała dziewczynka, która stoi w mroźny dzień pod sklepem, z białą laską obok i pudełkiem na drobne datki przed sobą. Każdy z bohaterów tej opowieści spotyka tę małą dziewczynkę, czy ona czuje obecność mijających jej ludzi? I Kim właściwie jest? Czy jej obecność będzie miała wpływ na to jak większość ludzi spojrzy na święta?

(…) Ogromne drzwi prowadzące do galerii prawie się nie zamykały. Wciąż ktoś wchodził i wychodził. Daniel zwolnił na chwilę, żeby uniknąć kolizji z dwiema rozchichotanymi nastolatkami, które były tak zajęte rozmową, że nie zwracały uwagi na otoczenie. I wtedy zobaczył tę dziewczynkę. (…)

Jeżeli ktoś tak jak ja uwielbia filmy takie jak „Listy do M” to ta książka jest właśnie dla niego, chociaż nie jest to świąteczna komedia romantyczna, ale lektura pełna wzruszeń.

Autorka porusza w swojej książce wiele poważnych tematów opisując sytuacje, które bywają w wielu rodzinach. Wciąga czytelnika w prywatne życia swoich bohaterów, pokazując na przykład jak często praca zawodowa ma zły wpływ na stosunki rodzinne, albo jak dramaty rodzinne odbijają się na codziennym funkcjonowaniu danej osoby. Alkoholizm, pracoholizm, bezdzietność, choroba, samotność… ile trudnych chwil przeżywa wiele normalnych z pozoru rodzin.

(…) Mężczyzna siedział na szpitalnym taborecie sztywno wyprostowany, z kamienną twarzą. Lekarz nie raz widział podobne zachowania i wiedział, że pod taką maską często kryje się istny wulkan tłumionych emocji. (…)

Jak bardzo często jesteśmy skupieni na sobie i na tym co nas otacza i nawet przez myśl nam nie przejdzie, że gdzieś, ktoś… odbiera tę właśnie chwilę zupełnie inaczej.

(…) Tymczasem on tam leży, a jego kolędy to pikanie aparatury monitorującej bicie serca – pomyślała. – Tutaj wszyscy myślą o prezentach, a całkiem niedaleko umiera człowiek. To nie jest sprawiedliwe – pomyślała ze złością. (…)

Autorka w bardzo wzruszający sposób opisuje historie, które teoretycznie są fikcja literacką, ale uderzają w człowieka jak grom z jasnego nieba i kiedy tak czyta się o tych wszystkich ludzkich dramatach, o ludziach dla których priorytetem jest egoizm, to trudno nie pomyśleć o tym, że gdzieś być może są jakieś Anioły, które chronią i które pomagają ludziom odnaleźć się w tym świecie pośpiechu, znieczulicy i obojętności.

Te smutne historie wstrząsnęły mną, ale też otworzyły mi oczy na sprawy, których do tej pory nie widziałam, lub nie chciałam widzieć.

Nie ukrywam, że przepłakałam prawie całą książkę, dawno nie czytałam lektury, która tak mocno poruszyłaby mnie i zadziałała na mnie tak emocjonalnie, z pewnością nie zapomnę tych historii długo, a jak znam siebie, mimo głębokiego smutku jaki we mnie wywołała, będę do niej wracać.

Polecam tę książkę każdemu, od nastolatka do seniora, poruszone w niej wątki z pewnością niejednej osobie dadzą sporo do myślenia, chociaż na co dzień nie spotykamy się w wieloma z nich, tylko czy na pewno?

Jak często o czymś wiemy, ale się nie wtrącamy, bo przecież nas to nie dotyczy. A może warto czasami spojrzeć z innej perspektywy, może ktoś potrzebuje naszej pomocy, może ktoś potrzebuje kogoś, przy kim może się wygadać, wypłakać, może ktoś potrzebuje tylko tego, aby go zrozumieć.

Ta książka jest nostalgiczna ale przepełniona magią i myślę, że nawet ten, kto w magię nie wierzy, po przeczytaniu tej lektury zastanowi się nad przypadkami losowymi, zbiegami okoliczności, które zdarzają się czasami.

(…) – Każdego powinno się utwierdzać w przekonaniu, że jest potrzebny. I każdy zasługuje na to, by mieć obok drugiego człowieka… (…)

Niech nikogo nie zwiedzie ta piękna i na swój sposób optymistycznie nastrajająca okładka, bo za nią jest ocean emocji.

UWIĘZIENI W RAJU – Xsavier Güell

Xavier Güell urodził się w 1956 roku w Barcelonie. Uczył się w szkołach muzycznych w Barcelonie i Madrycie. Wyjątkowo uzdolniony muzycznie już w wielu 17 lat zadebiutował jako dyrygent z madrycką orkiestrą symfoniczną i Montserrat Caballe. Studiował we Włoszech, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do Barcelony założył orkiestrę. W 2015 roku zadebiutował jako pisarz i wydał powieść „La musica de la memoria”, a dwa lata później ukazała się jego książka „Uwięzieni w raju”. Pisanie zaczęło mu dawać tyle samo przyjemności co muzyka, mamy więc nadzieję, że wkrótce pojawią się jego kolejne książki.

Uwięzieni w raju to dramat wojenny z nutką romansu.

Wydawnictwo CZARNA OWCA rok 2018
stron 352

Hans Krasa, czeski kompozytor i dyrygent pochodzenia żydowskiego, zostaje aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego Theresienstadt. Razem z nim trafiają tam również inni muzycy, śpiewacy i kompozytorzy, tacy jak Gideon Klein, Pavel Hass czy Viktor Ullmann. Naziści chcą uczynić z tego miejsca obóz wzorcowy, by pokazać światu, że Żydzi nie są mordowani, i pozwala im się prowadzić życie kulturalne na wysokim poziomie. Hans Krasa i pozostali muzycy wiedzą, że prędzej czy później trafią do Auschwitz, ale podejmują ryzykowną grę z nazistami, a muzyka staje się jedynym sposobem na uniknięcie transportu do obozu śmierci i jest jednocześnie wzmocnieniem więzi między sobą. Czy uda im się muzyką pokonać strach? Czy uda im się wyjść cało z tego piekła jakim jest obóz?

Autor przenosi czytelnika z jednej skrajności w drugą, przeplatając fabułę obozu koncentracyjnego, z zupełnie innym miejscem – centrum Berlina i luksusu ociekającego szampanem, kawiorem i wykwintnymi daniami.

I chociaż jest to książka poświęcona ofiarom nazizmu, to w wątek obozowy został wpleciony romans, związek uczuciowy jaki połączył Elizabeth, żonę komendanta obozu z jednym z więźniów. Ale zanim rozwinął się ten romans, autor trochę szokuje czytelników innym związkiem, czysto erotycznym, w który uwikłana jest wspomniana wcześniej Elizabeth z doktorem Mengele. Związkiem opierającym się na erotyzmie podbudowywanym nutą fałszywego romantyzmu, w którym może czytelnik natrafić na odważne sceny erotyczne budzące wręcz niesmak i całkowicie pozbawione piękna.

MUZYKA DAJE NADZIEJĘ NAWET W PIEKLE

Ale chciałabym się skupić na tej piękniejszej stronie fabuły i muszę przyznać, że autor w tej obozowej rzeczywistości wprowadza czytelnika również w świat muzyki. Fachowo i bardzo precyzyjnie pokazując role poszczególnych instrumentów.

Myślę, że lektura ta jest ciekawym kąskiem dla miłośników muzyki klasycznej, dla opery. Autor bowiem z precyzją godną wyrafinowanemu melomanowi wprowadza czytelnika w świat muzyki, nie szczędząc przy tym fachowych określeń. Wydaje mi się jednak, że wielu czytelników nie mających pojęcia o muzyce poważnej, bądź nie przepadających za taką muzyką, będzie odczuwało znudzenie w tych wątkach fabuły, które odnoszą się właśnie do szczegółowych opisów utworów, koncertów czy opery. A tych w tej książce nie brakuje.

(…) – Fritz, nadal słyszę tam lekki akcent. A ty, Elmerze, zwróć uwagę na „g” z taktów ósmego i dziesiątego, muszą być krótsze. Począwszy od taktu jedenastego, instrumenty strunowe, flet oraz klarnet zaczynają acceleranto, które trwa aż do wejścia trąbki, po czym wracamy do tempo primo walca. (…)

Czytamy w tej książce o złudnym wywożeniu bogatych Żydów, którym w zamian za pozostawienie swoich dóbr obiecano piękny pobyt w miłym sanatorium. Niemcy do samego końca mydlili im oczy, wiedząc jaki jest dla nich przeznaczony los. A oni, Żydzi, ufali nazistom do końca. Czy to może była ironia, że pewni swej pozycji społecznej zaufali tak groźnemu wrogowi?

(…) – Pamiętam swój pierwszy dzień tutaj. Przyjechałem ze sporą grupą dobrze sytuowanych starców, w wagonie drugiej klasy z wyściełanymi siedzeniami. Omamiła ich nazistowska propaganda. Obiecano im podróż do „Sanatorium Theresienstadt” położonego w sercu urokliwych Czech i Moraw, gdzie mieli znaleźć ośrodek dla osób starszych – z wykwalifikowaną opieką medyczną, dobrym wyżywieniem, wygodnymi łóżkami i spokojem sprzyjającym odpoczynkowi. Myśląc, że uchronią się przed deportacjami na wschód, ci bogaci Żydzi oddali wszystkie swoje dobra na rzecz wydziału do spraw emigracji (…) przywieźli ze sobą suknie balowe, fraki, cylindry i parasole, ale żadnemu nie przyszło do głowy wziąć płaszcz, koc czy prowiant. (…)

Ta książka tętni muzyką, szokuje opisami życia obozowego i trzyma w napięciu czekając na finał ryzykownego romansu Niemki do żydowskiego więźnia. Nie mogę powiedzieć, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, bo jest to lektura dla wyrafinowanego czytelnika. Ktoś, kto lubi książki lżejsze, pozbawione takiej powagi sytuacji, czy ciepłe książki obyczajowe, nie powinien sięgać po tę, bo to nie jest łatwa w odbiorze powieść.

Ale jest to książka nie tyle o cierpieniu i sposobach na przezwyciężenie go, co jest ona hołdem złożonym muzyce. Smutny chociaż piękny romans wpleciony w fabułę to historia o miłości jaką przeżyć można nawet w najgorszych miejscach, i przeżyć tak głęboko jakby nie było jutra.

To również książka o solidarności i przyjaźni, o walce nie tylko o siebie ale o innych.

Tę smutną opowieść przepełnioną piękną muzyką, polecam tym, którzy potrafią przenieść się w miejsca trudne, bolesne a zarazem tętniące nadzieją. Myślę, że kiedyś jeszcze do niej wrócę.

(…) To wspaniałe, jak istoty ludzkie, które na wolności żyły zamknięte w swoim egoizmie i bylejakości, zmieniają się pod wpływem cierpienia i zaczynają czuć miłość. I nie chodzi tu tylko o miłość rodzicielską, braterską czy małżeńską, ale o taką, którą odczuwają wszyscy do wszystkich. (…)

SZCZĘŚCIE DLA ZUCHWAŁYCH – Petra Hülsmann

Petra Hülsmann jest jedną z najbardziej popularnych i poczytnych autorek prozy kobiecej na rynku niemieckim. Pisarka ma na koncie kilkanaście powieści, a każda z nich sprzedaje się w nakładzie minimum 160 tys. egzemplarzy. Petra Hülsmann jest uwielbiana przez kobiety za swoje ogromne poczucie humoru przebijające ze stron każdej jej książki, za barwnych, nietuzinkowych bohaterów oraz chwytające za serce historie, które na długo zapadają w pamięć czytelnika.

Szczęście dla zuchwałych to współczesna powieść obyczajowa z nutką romansu i dramatycznym tłem, której fabuła umiejscowiona została w Hamburgu.

PREMIERA KSIĄŻKI 18 WRZEŚNIA 2019

Wydawnictwo INITIUM
stron 512

Maria jest młodą kobietą, dla której liczy się głównie tu i teraz. Lubi imprezy, spotkania z przyjaciółmi i nie zwraca szczególnej uwagi na finanse. Jej życie toczy się między pracą, pubami i morzem alkoholu, a rodzina jest jakby z boku niej. Kiedy starsza siostra Marii staje w obliczu choroby nowotworowej i prosi dziewczynę o pomoc, świat Marii zostaje wywrócony do góry nogami. Nie dość, że troska o zdrowie siostry zwala ją z nóg, to jeszcze zaczynają przytłaczać ją zwykłe czynności domowe, takie jak opieka nad dwójką siostrzeńców. Ale żeby tego nie było za mało, to młoda kobieta musi zmierzyć się z pracą zawodową, o której kiedyś marzyła, a która teraz stała się dla niej koszmarem. Musi bowiem objąć w zastępstwie siostry bardzo odpowiedzialne stanowisko w rodzinnej stoczni jachtowej. Czy uda się Marii stanąć na wysokości zadania? Kto pomoże jej przełamać dawne lęki i zapomnieć o przeszłości? Czy siostra Marii wyzdrowieje?

Bardzo potrzebowałam teraz takiej lektury. Jestem od kilku tygodni przykuta do łóżka z powodu złamanych kości udowej i biodrowej i szczerze przyznam, mój optymizm, który zawsze był moim wiernym druhem, nagle… gdzieś się ulotnił. Ta książka pozwoliła mi na wiarę w siebie i w przyszłość.

Jest to zabawna i wzruszająca jednocześnie opowieść o kobiecie, która zdecydowała się zawalczyć o własne szczęście, kobiecie która zrozumiała, że są na świecie rzeczy o które warto walczyć, że życie nie polega tylko na egoistycznym podejściu, nie polega na imprezach, wolności i beztrosce.

Dramat rodzinny przestawia życie głównej bohaterki, można nawet powiedzieć, że wywraca je do góry nogami. Dziewczyna musi nauczyć się dyscypliny, odwagi, asertywności i… miłości. Musi uwierzyć nie tylko w siebie ale i w innych. Musi spojrzeć na życie zupełnie innymi oczami.

(…) Jak słońce mogło świecić, niebo być tak błękitne? Dla ludzi tam, w dole, życie toczyło się dalej, jakby nic się nie stało. Ale moje życie stanęło na głowie w ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin. Nie mówiąc o życiu Christine. (…)

Ta książka jest dość specyficzna, autorka porusza w niej wiele ważnych tematów życiowych.

To lektura o braku zaufania i trudnych wyborach po młodzieńczej traumie.

Pokazuje nam bezgraniczną rolę przyjaźni, która potrafi podnieść człowieka nawet po najgorszym życiowym upadku. O przyjaźni, która jeżeli jest prawdziwa, to pokona wszelkie trudności znajdujące się na jej drodze. Nie pozwoli na upadek, a jeżeli już upadnie, to potrafi podnieść się i trwać dalej, jakby nigdy nic.

(…) – Nie mam na myśli was, oczywiście. W tej chwili jesteście dla mnie jedynym światełkiem w tunelu i jestem przeszczęśliwa, że was odzyskałam. (…)

Ale to także historia o strachu przed uczuciem, które może głęboko zranić i o chorobie oraz nienawiści do tych, których ta choroba nie dotknęła.

(…) Patrzyłam w niebo i rozmyślałam. W ostatnim czasie ciągle budziły się we mnie wspomnienia i dawno zapomniane uczucia, które – w połączeniu z chorobą Christine i nieustannym podskórnym lękiem o nią – powoli zaczynały kruszyć moją powłokę. (…)

Narracja książki jest w pierwszej osobie czasu przeszłego, co oddziałuje na czytelnika tak, jakby czytał czyjś pamiętnik, albo słuchał czyichś zwierzeń. Mnie taki sposób przekazywania treści bardzo zbliża do bohatera powieści.

(…) – Takie już jest życie. Toczy się tam, gdzie chce. Staje na głowie, robi fikołki i wywraca wszystko na opak. Nic na to nie poradzisz. (…)

Świetnie wykreowani bohaterowie, których osobowości są tak różne i zarazem tak realne, że trudno uwierzyć w to, że to postacie fikcyjne. Ciekawe, często zabawne dialogi w połączeniu z fabułą, która dosłownie chwyta za serce, to chyba wystarczające powody aby sięgnąć po tę lekturę. To książka z tych, o których się długo nie zapomina.

Polecam tę książkę całym sercem szczególnie osobom, którym zanika wiara w siebie. Ta lektura to cudowny przewodnik po tym, jak łatwo można osiągnąć zamierzone cele, gdy tylko się tego bardzo chce. Nie mogę określić wyznacznika wieku czy płci, komu chciałabym tę książkę zarekomendować. Jest ona przeznaczona zarówno dla osób młodych jak i dla tych całkiem dojrzałych. I chociaż sporo w niej dramatu, bo przecież choroba nowotworowa nie należy do rzeczy urokliwych, to jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, z dużą dawką lekkiego humoru, ale takiego w granicach rozsądku.

Cieszę się, że wydawnictwo INITIUM zdecydowało się na wydanie takiej lektury. Dziękuję, zarówno za to, że miałam okazję przeczytać tę książkę, ale również za to, że dzięki niej wróciła moja wiara w siebie.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/