Recenzje książek

MRÓWKI W PŁONĄCYM OGNISKU – Teresa Oleś-Owczarkowa

Teresa Oleś-Owczarkowa

Teresa Oleś-Owczarkowa z wykształcenia jest psychologiem. Urodziła się w roku 1948, mieszka w Krakowie. Pisze nie tylko prozę, ale również poezję. Publikowała swoje utwory między innymi na łamach „Gościa Niedzielnego”, „Źródła”, „Lanelli”, jak również w innych pismach na Śląsku. Jej debiutem jest wydana w 2009 roku powieść „Rauska”.

 Mrówki w płonącym ognisku

Wydawnictwo M rok 2013

stron 252

Mrówki w płonącym ognisku to spisane wspomnienia i przemyślenia autorki związane z polską wsią. Mała Terenia wspominając mieszkanie w domu babci, we wsi Blanowice, po latach analizuje to, co kiedyś było codziennością mieszkańców tej miejscowości. Niby taka sama jak inne, a jednak wywarła bardzo emocjonalny wpływ na życie zarówno małej Alusi, matki Tereni, jak i samej Tereni. Na przestrzeni lat autorka ukazuje życie na wsi, która doświadczyła wiele, zarówno okupację niemiecką, jak i (brutalne) wyzwolenie przez sowietów. Mimo biedy, pijaństwa i ciężkiej pracy, ludzie potrafili tam być szczęśliwi, kto wie, czy nie szczęśliwsi nawet od tych, dla którym teraz postęp techniczny i nowoczesność są najważniejsze. Tam, ludzie znali się i mimo częstych sporów, pomagali sobie wzajemnie jak tylko mogli, nie to, co dzisiaj, kiedy często sąsiad, sąsiada zna jedynie dzięki grzecznościowemu „dzień dobry”. Dzieci wychowywały się prawie samopas, ale korzystały z dobrodziejstw matki natury otoczone opieką wszystkich dorosłych. Niewiele rozumiejące z tego, co się wokół nich dzieje przyjmowały wszystko jak coś co być musi, „bo tak trza”.

Mimo tego, że wspomnienia spisane są dość chaotycznie, lektura w pewien sposób wciąga. Opisana proza uzupełniona jest wiejską gwarą, co powoduje, że człowiek bardziej zagłębia się w to, o czym czyta. Wątki z życia zarówno Tereni jak i jej mamy, czy innych mieszkańców wsi przeplatane są słowami wiejskich przyśpiewek, piosenek, wierszy, modlitw, tego, czego w tej społeczności nigdy nie brakowało. Analizując to życie, autorka przechodzi do rozważania nad naukami boskimi nakazów moralnych i nad niby-boskim prawem, które nie pochodziło od Boga. Rozmyśla nad tym, co było kiedyś i co kierowało życiem tamtych ludzi nad tym, jakie jest teraz i co kieruje ludźmi w tej współczesności, często pozbawionej tradycyjnych korzeni, dlaczego nasze życie obfituje w cierpienia kiedy żyje nam się dużo łatwiej i wygodniej niż tamtym ludziom. Przy dominacji chciwości, rodzą się wojny i zagrożenia. Tamtym ludziom, na co dzień towarzyszyła głęboka wiara, podsycana jednak zabobonami, wiara w Boga i diabła, teraz już mniej jest tej wiary, a zabobony odeszły w zapomnienie. Mimo zmieniającego się świata idącego zarówno ku wygodzie jak i zatraceniu autorka nie traci wiary w lepsze jutro tak jak „mrówki w płonącym mrowisku też nie tracą nadziei”.

W książce tej jest ukryta głęboka tęsknota za tym, co było, za dzieciństwem spędzonym z dala od trosk, zmartwień i zagrożeń innych niż te, które były zasługą przyrody i ciemnoty.

Nie jest to lektura lekka, i z pewnością wiele osób spojrzy na nią bardzo krytycznym okiem. Nie ma w niej konkretnej akcji, nie ma wątków kryminalnych i wielkich miłości, ale czy aby na pewno? Moim zdaniem autorka właśnie zawarła w tym, co opisała wszystkie ważne aspekty życia i związane z nimi emocje i zachowania.

Spoglądając na kolorową, dość specyficzną okładkę, można pomyśleć, że treść książki zawiera jakąś ciepłą opowieść, na granicy bajki i legendy, ale jest to bardzo mylne skojarzenie, ponieważ w środku znajduje się, często bardzo bolesna prawda, która kształtowała ludzkość tego miejsca.

Styl pisarki autorki, nie należy do lekkich i łatwych w czytaniu, może to powodują jej głębokie rozważania nad tym, o czym wspomina wcześniej, a co w jakiś sposób nawiązuje do teraźniejszości.

Nie będę polecała tej książki osobom, lubiącym wartką akcję, czy namiętne romanse, albo zapierającą w piersiach przygodę, mogę jednak polecić ją osobom, które lubią wieś, mają z nią związane takie czy inne wspomnienia i chociaż trochę interesują się historią Polski. Mnie ta książka przyciągnęła, dlatego, że też, jako dziecko, spędzałam sporo czasu na wsi, gdzie z autopsji i opowiadań seniorów mojej rodziny, poznałam opisane w tej książce sytuacje i zachowania ludzi tak powszechne dla wielu miejsc takich jak Blanowice.

 Wydawnictwo m



Seria JUTRO (5) – GORĄCZKA – John Marsden

Jutro5

Wydawnictwo Znak rok 2011

stron 267

Wprawdzie Wyzwanie JUTRO już się zakończyło, ale ja, tak jak sobie postanowiłam, dalej kontynuuję czytanie, przynajmniej tej serii, która wciągnęła mnie niesamowicie. Niestety te książki cieszą się takim powodzeniem, że muszę je zamawiać/rezerwować w bibliotece, a na obecne dwie części czekałam prawie miesiąc. O czymś to chyba świadczy 🙂

Seria JUTRO jest jedną z najbardziej poczytnych książek John’a Marsdena i to nie tylko przez młodzież. Już czuję niezadowolenie z faktu, że pozostały mi do przeczytania jeszcze tylko dwie części tej świetnej lektury.

W tym wpisie nie napiszę, jakie emocje wywołała we mnie kolejna część, ponieważ, tak jak postanowiłam wcześniej, po każdej przeczytanej części będę dzieliła się moimi spostrzeżeniami pod wpisem głównym czyli:

Seria JUTRO – John Marsden / Wyzwanie JUTRO (11),

bo tak jak zauważyłam skończywszy część pierwszą, każda kolejna jest kontynuacją, więc zostawię to jako całość. Każdego, kto jeszcze nie czytał tej serii gorąco zachęcam. Czas warty przeznaczenia na tę właśnie serię.

 



CISZA POD SERCEM – Monika Orłowska

obieg zamkniętywędówka książki

 Książka przywędrowała do mnie dzięki akcji na FB – OBIEG ZAMKNIĘTY (grupa – Czytamy Polskich Autorów), gdzie czytelnicy przekazują sobie książki, dzieląc się własnymi spostrzeżeniami. Każdemu, kto ma konto na Facebooku polecam tę akcję 🙂

Monika Orłowska

Monika Orłowska urodziła się w Krakowie w drugiej połowie XX wieku, lecz tak naprawdę zaczęła żyć w pierwszej dekadzie kolejnego.
Jest anglistką, ale kocha też – z mniejszą lub większą wzajemnością – inne języki obce.
Od zawsze „siedzi w książkach”. Jedne czyta, drugie pisze, a ostatnio także redaguje, recenzuje i tłumaczy. Jest autorką takich książek jak: „Adam i Ewy”, „Kłamstwa i kłamstewka”, „Cisza pod sercem”.

Cisza pod sercem

Wydawnictwo Replika rok 2011

stron 442

Cisza pod sercem to powieść obyczajowa, składająca się z kilku wątków, które jednak łączy jeden wspólny wątek – utrata dziecka.

Cztery kobiety, mieszkające w różnych częściach kraju (i nie tylko) spotykają się na forum internetowym, którego początkowym tematem jest bolesna utrata dziecka nienarodzonego. Zwierzając się sobie i wypłakując wzajemne smutki, kobiety coraz bardziej zbliżają się do siebie. W pewnym momencie to miejsce przestaje być dla nich miejscem rozdrapywania bolesnej rany po poronieniu, a staje się „kawiarenką”, w której zawsze można spotkać przyjaciółkę. Wirtualna znajomość zamienia się w coś głębszego niż tylko „wyrzucanie z siebie żalów”. Kobiety zaczynają dzielić się między sobą nie tylko tym co smutne i bolesne, ale również tym co radosne i szczęśliwe, doradzają sobie i cieszą się sukcesami innych.

Anna, Dominika, Mariola i Ewa są jak cztery pory roku, każda jest inna i każda dość specyficzna.

Fabuła życia poszczególnych pań, opisywana w książce przeplatana jest pogaduchami kobiet na forum „matecznika”, czyli spotkań w wirtualnym świecie i czytając każdy kolejny wątek dotyczący kolejnej osoby chciałoby się zawołać „proszę o więcej”. To trochę jak „wchodzenie komuś w życie z butami” – jak określiła to sama autorka.

Książka mimo bardzo poważnych tematów poruszanych przez autorkę, napisana jest dość humorystycznym językiem, ale nie ukrywam, że kilka razy zakręciła mi się w oku łezka wzruszenia. To świadczy o tym, jak bardzo wciągnęły mnie historie tych czterech kobiet, historie wielu takich samych kobiet na świecie, które być może również przeżyły coś, co bohaterki tej powieści.

Chciałam napisać, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale po chwili zastanowienia pomyślałam sobie, że takie problemy, jakie poruszane są w tej książce nie należą do łatwych i przyjemnych, chociaż powieść czyta się szybko i lekko. Ale co innego styl pisarski a co innego przekazane w niej myśli.

Muszę jednak przyznać, że nijak pasuje mi okładka, do treści. Zewnętrze „opakowanie” tej książki kojarzy mi się z telenowelą brazylijską lub wenezuelską, takie cukierkowe pokazanie kobiety, niezbyt pozytywnie na mnie podziałało. Gdybym miała wybierać książkę po okładce, czego zwykle nie robię, to pewnie ominęłabym tę książkę, podejrzewając, że jest to jakieś tanie romansidło. Na szczęście tego nie zrobiłam, książkę przeczytałam i jestem zadowolona, że wpadła w moje ręce.

Muszę być jednak obiektywna i przyznać, że nie wszystko mi się w tej książce podobało. Niestety zbyt małe literki, jakimi została wydrukowana, sprawiały mi nie lada trudność i skupiając wzrok na zapisanych stronach, po krótkim czasie już odczuwałam dyskomfort w czytaniu. Rozumiem jednak wydawców, bo gdyby chcieli dać większe literki, to grubość książki spowodowałaby, że nie można by jej utrzymać w dłoniach. Najbardziej jednak raziły mnie wszelakie zdrobnienia, których w książce jest zatrzęsienie, zwłaszcza zdrobnienia imion osób dorosłych. Jeszcze dzieci to bym jakoś zniosła, ale dorosłych już mnie stanowczo raziły. Wiem, że miłość to taki okres uniesień emocjonalnych i człowiek czuje się wtedy tak rozmemłany, że szkoda gadać, ale te Pietruszki zamiast Piotrów, Wiesiulki zamiast Wieśków jakoś mnie drażniły.

Polecam jednak książkę, każdy ma inny punkt widzenia, więc może to, co mnie raziło innej osobie wcale nie przeszkodzi. Polecam książkę nie tylko paniom, ale przede wszystkim panom, chociaż to typowo kobieca lektura. Myślę jednak, że niejeden mężczyzna mógłby wyczytać z niej wiele dobrego, zwłaszcza dla związku, w którym jest, lub będzie, bo poznanie kobiety od tej wewnętrznej, emocjonalnej strony jest chyba czymś bardzo ważnym.

 





 



Seria JUTRO (4) – PRZYJACIELE MROKU – John Marsden

Jutro4

Wydawnictwo Znak rok 2011

stron 267

Wprawdzie Wyzwanie JUTRO już się zakończyło, ale ja, tak jak sobie postanowiłam, dalej kontynuuję czytanie, przynajmniej tej serii, która wciągnęła mnie niesamowicie. Niestety te książki cieszą się takim powodzeniem, że muszę je zamawiać/rezerwować w bibliotece, a na obecne dwie części czekałam prawie miesiąc. O czymś to chyba świadczy 🙂

Seria JUTRO jest jedną z najbardziej poczytnych książek John’a Marsdena i to nie tylko przez młodzież.

W tym wpisie nie napiszę, jakie emocje wywołała we mnie kolejna część, ponieważ, tak jak postanowiłam wcześniej, o każdej przeczytanej części będę kolejno dzieliła się moimi spostrzeżeniami pod wpisem głównym czyli:

Seria JUTRO – John Marsden / Wyzwanie JUTRO (11),

bo tak jak zauważyłam skończywszy część pierwszą, każda kolejna jest kontynuacją, więc zostawię to jako całość.



ORLĘTA LWOWSKIE – Jeno Szentivanyi

JENŐ SZENTIVÁNYI żył w latach 1909 – 1986. Był węgierski prozaikiem, autorem powieści młodzieżowych. Po ukończeniu trzynastego roku życia towarzyszył swemu ojcu, kapitanowi marynarki handlowej, w rejsach do najdalszych zakątków świata. Debiutował w wieku siedemnastu lat, zainspirowany doświadczeniami zdobytymi podczas swych egzotycznych podróży. Książka “Polskie Orlęta” powstała tuż przed drugą wojną światową i doczekała się jednego zaledwie wydania w 1939 r., od tej pory nie została nigdy na Węgrzech wznowiona.

Orlęta Lwowskie

Wydawnictwo m rok 2013

stron 271

Orlęta lwowskie to powieść historyczna, która moim zdaniem powinna być obowiązkową lekturą w szkole, aby każdy młody Polak mógł ją przeczytać. To powieść opisująca dążenia Polaków do wolności i niepodległości.

Głównymi bohaterami, są dzieci i młodzież walcząca o niepodległość Lwowa. W polskiej rodzinie Potockich wszyscy jej członkowie zaangażowani są w walkę z ukraińskim wrogiem. Bliźnięta, Staś i Maria, najmłodsi z rodziny, gimnazjaliści, zaangażowani są w obronę miasta tak samo jak ich starszy brat, a także mama z zawodu nauczycielka, oraz ojciec – podpułkownik walczący w szeregach wojsk powołanych przez Józefa Piłsudskiego. Przełom roku 1918 – 1919 w miesiącach od listopada do kwietnia, dla tych, oraz innych polskich dzieci mieszkających w Lwowie, to czas, który zamiast dominować zabawą i nauką jest czasem niszczycielskiej wojny, bolesnych sytuacji i nierzadko rozpaczliwych strat. Dzieci te jednak nie narzekały, same zgłaszały się na ochotników, do walki z wrogiem, i walczyły często na równi z zawodowymi żołnierzami. Pluton Stanisława składał się z chłopców-ochotników, którzy powinni byli w tym czasie skupić się na szkolnej nauce, niestety okoliczności ich tego pozbawiły. Półroczne oblężenie Lwowa skrajnie wyczerpało zarówno cywilów, jak i walczących w obronie miasta żołnierzy, wśród których sporą część stanowiły właśnie dzieci. Młodzi ochotnicy, odważnie i często bez realnej świadomości zagrożenia wykonywali zadania, jakich nie powstydziłby się najlepszy żołnierz. Niestety często boleśnie doświadczając na sobie skutki wojennej zawieruchy. Te dzieci musiały dorosnąć szybciej niż by chcieli tego ich rodzice, ale dzięki temu udowodniły, że Polacy bez względu na wiek, mogą być dumni ze swego narodu.

Książka jest tak wzruszająca, że najtwardszemu czytelnikowi, zapewne niejedna łezka wzruszenia zalśni w oku. Opisane w interesujący sposób,  realia historii, oraz losy bohaterskich dzieci walczących na równi z dorosłymi, nie pozwalają na potraktowanie tej lektury jak coś lekkiego jednocześnie przyciągają do tego stopnia, że trudne jest oderwanie się od stron tej lektury. Mnie, książka pochłonęła bez reszty, o czym świadczy fakt, że przeczytałam ją w wyjątkowo krótkim czasie. Napisana pięknym, staropolskim językiem, wciąga bezgranicznie.

Nie wiem, czy autor napisał tę książkę z myślą o młodzieży, ale z pewnością ta grupa czytelników, nie jest jedyną, która ją przeczytała. Ciekawie ujęte wątki, oraz prostota opisów, zarówno miejsc jak i wydarzeń dodają autentyczności fabule, która jest przecież faktem historycznym.

Kiedy po raz pierwszy spojrzałam na okładkę, to w tym samym momencie poczułam przebiegający po moim ciele dreszcz, domyśliłam się, o czym jest ta książka. Widok dzieci z karabinami w dłoniach może wzruszyć chyba każdego.

Polecam książkę, nie tylko młodzieży, chociaż uważam, że właśnie młodzi ludzie – uczniowie, powinni ją przeczytać, polecam ją każdemu, kto chociaż trochę interesuje się historią Polski, i komu nie jest obojętny los ludzi, dla których słowa: „Słodko i chwalebnie jest umrzeć za ojczyznę” były myślą przewodnią życia, chociażby opuścił tę ojczyznę i wyemigrował w poszukiwaniu pracy i lepszego życia poza jej granice. Dla mnie ta książka, jest jedną z tych, które na zawsze pozostaną w mojej biblioteczce.

Książka została zekranizowana, a motyw walki Lwowskich Orląt został uwieńczony nawet w malarstwie, którego dowodem jest obraz Wojciecha Kossaka „Orlęta”.

To krótkie nagranie i ta piękna piosenka całkowicie odzwierciedlają treść książki, którą polecam i za którą dziękuję Wydawnictwu m.

Wydawnictwo m

Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/