Daily Archives: 4 listopada, 2018
SOBOTA – TARGI KSIĄŻKI w KRAKOWIE 2018 i ja BLOGERKA
Ale ten czas leci. Tydzień temu byłam na Tragach Książki w Krakowie a emocje wciąż szaleją w mojej głowie. Pobyt na targach miałam podzielony na dwa dni, w pierwszym dniu byłam jako blogerka, a w drugim jako autorka.
Oczywiście pierwszego dnia z mapką hal w dłoni, musiałam zorientować się gdzie, kto ma swoje stanowisko. Zaplanowałam sobie mnóstwo spotkań z moimi ulubionymi autorami, ale przyznam szczerze, że zgubiłam się kilka razy i niewiele wyszło z tych moich planów. No cóż… blondynka.
Wrażeń jednak było sporo, i kto nie był jeszcze na Targach Książki, to mu w skrócie opowiem.
Oczywiście oprócz wielu stanowisk z książkami, przy których często można było spotkać kogoś z autorów czy autorek, były również stoiska z gadżetami, niekoniecznie związanymi z czytaniem książek. Chociaż… na przykład mydełka, których obrazek nie zmywał się podczas mycia można chyba zaliczyć do gadżetów książkowych, bo każdy wie, że do książki siada się z czystymi rękami. Myślę, że i skarpetki można zaliczyć do gadżetów związanych z czytelnictwem, bo jak komuś zimno w nogi, to czytanie bywa uciążliwe.
Nie brakowało, toreb, siatek, zakładek itp. Mnie jednak najbardziej interesowały książki dla dzieci.
Pojechałam na targi z kategorycznym postanowieniem, że nie kupię żadnej książki. Przygotowałam sobie notesik na autografy, zabrałam niezbyt dużą walizkę i… nakupowałam książek dla wnusi. Mało tego, zdobyłam nawet w dwóch książkach autografy dla małej czytelniczki, mam nadzieję, że zarażę wnusię książkami.
Spacerując między stoiskami wpadałam tu i ówdzie na jakąś pisarkę lub pisarza i kiedy uznałam, że wystoję w kolejce po autograf, to stałam. Niestety do wielu osób były tak gigantyczne kolejki, że rezygnowałam.
Bardzo mi się podobało podejście niektórych pisarzy do promocji swoich książek i tak na przykład Wojtek Miłoszewski, w bardzo ciekawy sposób zachęcał czytelników do sięgnięcia po swoją książkę „Kastor”. On i jego znajomi stali przy samochodzie milicyjnym, ubrani na modę lat 90. w kreszowe dresy, a na ich piersiach lśniły grube złote łańcuchy jakie swego czasu nosili stojący obok prawa obywatele. Myślę, że chętnych na książkę nie brakowało, bo autor z uśmiechem na ustach przyciągnął pewnie niejednego czytelnika.
Ciekawie prezentowało się również stanowisko Skazańca. Autor Krzysztof Spadło i jego przyjaciele zadbali o to, aby nikt nie przeszedł obok nich obojętnie. Oko przyciągały nie tylko tomy książek Skazańca i Hrabiego, ale również mnóstwo gadżetów związanych z opisanymi w tych powieściach historiach. Swoją drogą bardzo polecam serię Skazańca, którą ja (kobieta – starsza pani) dosłownie pochłonęłam do czwartego tomu. Niestety reszty nie mam, ale kiedyś z pewnością będę miała.
Przy stoiskach z książeczkami, grami i puzzlami dla dzieci były mini place zabaw, a także przy niektórych znani aktorzy czytali małym czytelnikom, co dodatkowo zachęcało do zakupu książek.
Spotkania z autorami odbywały się albo przy stolikach na stanowiskach danego wydawnictwa, albo w salach, jak na przykład spotkanie z Magdą Kordel, czy Kubą Wojewódzkim.
Przyznam szczerze, że wśród autorów książek jest ogromna liczba piszących aktorów, polityków, zakonników, co trochę wydaje się typowym marketingiem osoby. No ale podobno, pisać każdy może, a jak ma jeszcze do tego znane ze srebrnego czy kinowego ekranu nazwisko, to jest Gwiazdą Pisarską.
Ceny książek były różne. Na niektórych stanowiskach można było kupić książkę za 5, 10 czy 15 zł, ale na wielu ceny nie były przyciągające. Nie wiem, czym kierowały się niektóre wydawnictwa wystawiając książkę w cenie okładkowej. Dla przeciętnego czytelnika, to chyba nie jest frajda kupić na targach książkę w tej samej cenie co w księgarni, no chyba że bardzo zależy mu na tym, aby nowość trafiła do niego zanim trafi na półki księgarskie.
I tak minął mi dzień targów jako blogerki. Dziesiątki spotkań, uścisków, autografów, wspólnie wypitych kaw. Potrzebowałam tego jak ryba wody.
W SAMYM ŚRODKU ZIMY – Isabel Allende
Isabel Allende urodziła się w Limie w Peru w 1942 roku. Po skończeniu szkoły pracowała dla Organizacji do spraw Wyżywienia i Rolnictwa. Pisywała do czasopisma dla kobiet Paula. Jej ojciec, Tomás Allende był sekretarzem ambasady Chile w Peru, a kuzyn ojca, prezydentem chilijskim. W 1975 roku musiała wyemigrować z Chile, przeniosła się do Wenezueli. Pracowała tam, jako nauczycielka i dziennikarka. Powieści Isabel Allende zostały przetłumaczone na ponad 30 języków i sprzedane w ponad 56 milionach egzemplarzy. Obecnie powstają trzy filmy, oparte na jej powieściach – m.in. Afrodyta i Eva Luna.
Wydawnictwo MUZA.SA rok 2018
Stron 348
W samym środku zimy to dramat psychologiczny z wątkiem kryminalnym, którego fabuła umiejscowiona została współcześnie w Stanach Zjednoczonych.
Lucia wynajmuje skromne mieszkanie na Brooklinie w suterynie domu Richarda. Pewnego zimowego dnia w czasie śnieżycy samochód mężczyzny wpada w poślizg i dochodzi do stłuczki z innym autem prowadzonym przez młodziutką latynoskę. Ponieważ Richard nie może się z dziewczyną dogadać, wrzuca jej do samochodu swoją wizytówkę. Jakież jest jego zdziwienie, kiedy w krótkim czasie od niefortunnego spotkania, dziewczyna przychodzi do niego. Ponieważ mężczyzna nadal nie potrafi się z nią porozumieć, prosi o pomoc swoją lokatorkę, starszą panią pochodzącą z Chile. Ku zdziwieniu obojga, okazuje się, że dziewczyna jest imigrantką z Gwatemali pracującą w domu pewnego bogatego amerykańskiego małżeństwa, a w bagażniku samochodu, który wzięła bez pozwolenia pracodawców znajdują się zwłoki kobiety. Lucia i Richard postanawiają pomóc dziewczynie w pozbyciu się zwłok i samochodu. Czy uda im się zrealizować ten plan? Jak bardzo zbliżą się do siebie podczas pełnej ryzyka i strachu wyprawy? Kto zamordował kobietę i schował ją do samochodu bogatego Amerykanina?
Muszę przyznać, że książka od samego początku budziła we mnie pewnego rodzaju kontrowersje. Niby kryminał, ale tego wątku kryminalnego w niej niezbyt dużo. Początek książki wydał mi się nawet dość monotonny. Autorka z niesamowitą drobiazgowością przedstawia głównych bohaterów, skupiając się nie tylko na ich osobowościach i wyglądzie zewnętrznym, ale również na uczuciach jakie towarzyszą im we wspomnieniach.
Narracja jest w osobie trzeciej i nie można powiedzieć, że zawiera sporo dialogów, bo jest ich w tej powieści jak na lekarstwo. Większość stanowią opisy, szczególnie dotyczące przeszłości każdej z występujących w książce osób.
W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że monotonia fabuły zaczyna przybierać postać kryminału i tempo czytania wzrasta z każdą kolejną stroną. Nikłym wątkiem kryminalnym przeplatane były jednak obszerne wątki dramatycznej przeszłości głównych bohaterów. Autorka zabiera czytelnika do świata lat 70. i 80. – przedstawiając nie tylko dramatyczne przeżycie ludzi, ale również historie krajów pochodzenia bohaterów – Chile czy Gwatemali.
Wśród tych wszystkich dramatycznych wydarzeń z przeszłości, rodzi się uczucie dwojga ludzi będących w wieku już dość zaawansowanym, ludzi po przejściach. Rodząca się miłość, nieśmiało wkrada się do serc i umysłów, długo nie mając odwagi ujawnienia się. Poruszony w powieści wątek tej miłości dwojga dojrzałych emocjonalnie ludzi, bazujący na chęci pielęgnowania uczucia a jednocześnie przepełniony strachem przed zmianą swojego życia, stabilnością i poddaniem się drugiej osobie to piękna historia, dzięki której upewniamy się, że na miłość jest czas w każdym wieku, że na miłość nigdy nie jest za późno.
Jak napisałam na wstępie jest to powieść psychologiczna, a właściwie to dramat z wątkiem kryminalnym w tle. To kilka niesamowitych opowieści o ludziach, ich walce o przetrwanie w świecie pełnym strachu, bólu, biedy i niespełnionych marzeń. Troje ludzi o całkowicie odmiennych osobowościach i pochodzeniu, połączył przypadek i solidarność, odpowiedzialność za drugiego człowieka.
Kryminalny wątek jest tutaj tylko nieznacznie występującym incydentem, moim zdaniem głównymi wątkami są właśnie opowiedziane drobiazgowo dramatyczne losy bohaterów. Autorka bardzo obrazowo ukazuje ludzkie dramaty ludzi mieszkających w trudnym do akceptacji środowisku biedy, strachu przed brutalnością gangów, walki o lepszy byt i ucieczki przed tym, co ciemięży ich na co dzień. Wspominając o imigracji przedstawia świat nie tylko ludzi chcących wyrwać się ze szponów biedy, zabobonów i patologii, ale również świat ludzi, którzy z tych wszystkich niedogodności innych czerpią niezłe zyski robiąc z ich naiwności i wiary w lepszy los, źródło niezgorszych dochodów. Ukazany obraz imigrantów, żyjących poza swoim krajem, to obraz tak realistyczny i często bulwersujący, że zaczęłam inaczej postrzegać fakt samej imigracji.
Nie jest to książka łatwa w odbiorze, chociaż warta przeczytania. Za całą pewnością autorka ma niesamowity dar opowiadania, szczególnie o ludziach. Trochę liryczna, trochę dramatyczna, z odrobiną specyficznego humoru, z pewnością zadowoli niejednego czytelnika. Autorka wzrusza i oczarowuje swoją prostotą narracji i ciekawymi wątkami przeplatającymi się ze sobą. Polecam tę książkę ku refleksji, myślę że ktoś, kto zdecyduje się po nią sięgnąć, nie pożałuje swojej decyzji.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się za tą skromną okładką takich pokładów emocji i wzruszenia, bo ludzkie dramaty zawsze wywołują we mnie wzruszenie.
Przechodząc obok zaśnieżonych samochodów, rzadko kiedy zastanawiamy się co właściciele trzymają w bagażnikach, a może w którymś z bagażników jest…
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że jeszcze kiedyś sięgnę po którąś z powieści tej autorki.