Płacz Wilka skończony
Właśnie skończyłam pisać moją kolejną książkę pt. „Płacz wilka”, fragment można przeczytać tu. Jeszcze tylko kilka małych poprawek i tekst zostanie wysłany do dwóch osób, które przeczytają, naniosą swoje poprawki i uwagi i będziemy negocjować co do tekstu.
Przyznam szczerze, że tym razem mam bardzo „ostre” panie, od których już niejeden raz dostałam po uszach. Obydwie przeczytały wszystkie moje książki, więc doskonale znają mój warsztat pisarski i chyba się trochę boję tego, co zostanie z mojego tekstu po ich czytaniu i poprawianiu.
Na szczęście należę do osób, których krytyka buduje i częściej pamiętam to co komuś się w moich książkach nie podobało, niż to co chwalono i to następnie odzwierciedla się w moich kolejnych tekstach.
Jakiś czas temu dostałam maila od jednej koleżanki-autorki, w którym napisała mi kilka dość ostrych uwag dotyczących jednej z moich książek, uwag ściśle związanych nie z treścią, ale składem, interpunkcją itp. Trochę się tym zdziwiłam, ponieważ tamtą książkę oddałam w ręce prawdziwej profesjonalistki, która korektą i redakcją zarabiała swego czasu.
Nie będę się wypowiadała na temat książek tej znajomej, która wydaje swoje teksty w tak zwanym „profesjonalnym wydawnictwie”, bo też się dopatrzyłam kilku błędów, ale przecież nikt nie jest idealny.
Wracając jednak do mojej książki, którą właśnie skończyłam. Nie jest to „cegła”, bo żadna z moich książek nie jest tomiskiem, ale mam taką cichą nadzieję, że komuś się spodoba. Starałam się w niej już „mniej płakać”, ale całkiem tego nie potrafiłam wyeliminować.
Co ja na to poradzę, że wzruszam się z byle powodu?
Przed nami kolejny długi weekend, który oczywiście mam zamiar w większości spędzić z książką, czego i innym molom książkowym życzę.