Piąte urodziny „Milaczka” i promocja „Zamku z piasku”
Wczorajszej nocy śniło mi się, że płakałam. Nie byłabym sobą, gdybym natychmiast nie zerknęła do sennika, aby sprawdzić, ponieważ wieczorem wybierałam się na małą imprezkę.
Okazało się, że jak ktoś płacze we śnie, to jawie będzie się śmiał – i zadowolona z tego co przeczytałam, przestałam się przejmować tym snem.
Wieczór miałam zaplanowany już od dawna, i bardzo się na niego cieszyłam – Piąte urodziny „Milaczka” i promocja książki „Zamek z piasku”, Magdaleny Witkiewicz.
Trochę obawiałam się jak dotrę do miejsca, w którym zaplanowana była impreza, bo gdańska dzielnica Nowy Port, zawsze kojarzy mi się z książkami Stanisława Goszczurnego „Mewy” i Skrawek nieba”, i to z dość szemranego towarzystwa mieszkającego w tej dzielnicy, ale trafiłam bez problemu.
Spotkanie odbyło się w bardzo kameralnej, a zarazem bardzo przytulnej restauracyjce „Perła Bałtyku”.
Nie myślałam, że Magdalena Witkiewicz ma aż tylu fanów, którzy zdecydują się w deszczowy, listopadowy wieczór przyjechać. Ilość osób, które przyszła zaskoczyła chyba samą autorkę, ponieważ… w pewnym momencie zabrakło krzeseł dla gości.
Większą część spotkania, to było nagrywanie wywiadu z pisarką, oraz przybyłymi gośćmi przez redaktora Radia Gdańsk, który zadawał bardzo ciekawe pytania. Sama autorka śmiała się, że ma bardzo duże parcie na szkło i najchętniej, żeby zwiększyć swoją czytelność (choć uważam, że w tak krótkim okresie czasu, jaki pisze JUŻ odniosła niesamowity sukces) mogłaby zagrać w jakiejś telenoweli.
Nie czytałam książki „Zamek z piasku”, ale po tym spotkaniu już byłam pewna, że muszę tę lekturę przeczytać, chociaż tematyką i gatunkiem odbiega od innych książek tej autorki.
Potem oczywiście był tort, a właściwie to dwa torty, bo jeden z pięcioma świeczkami, symbolizującymi pięć lat od momentu napisania „Milaczka”, a potem drugi… książka „Zamek z piasku”. Obydwa były bosko smaczne.
Tort MILACZKA
Tort ZAMKU Z PIASKU
Po około dwóch godzinach część osób się pożegnała ale zostały znajome autorki, które dalej postanowiły razem świętować. Dla jubilatki zamówiono drinka, który… przerósł jej oczekiwania, ale podobno był bardzo smaczny.
Jak świętować, to na całego 🙂
Atmosfera była tak rodzinna, przyjacielska i pogodna, że prawie cały czas śmiałyśmy się słuchając anegdot z życia tej młodej pisarki oraz jej przyjaciół. Cieszę się, że są osoby, które odnoszą sukcesy w dziedzinie literatury.
Jak to na takich spotkaniach zawsze bywa, można było zakupić książkę autorki po cenie promocyjnej. Trochę byłam zawiedziona, że nie było w sprzedaży „MIlaczka”, bo chętnie bym zakupiła dla kogoś, już jako prezent.
Oczywiście kupiłam „Zamek z piasku”, ale tym razem nie dla siebie, tylko dla kogoś bardzo mi bliskiego. Nie napisze tu dla kogo, bo gdyby ta osoba „wpadła” tu, to już by wiedziała, a tak będę miała prezent świąteczny (z piękną dedykacją od autorki).