A JUTRO CAŁY ŚWIAT – Kazimierz Radowicz / Wyzwanie JUTRO (10)
Kazimierz Radowicz urodził się w 1931 roku w Ostrowie Wielkopolskim, jest prozaikiem, scenarzystą, autorem słuchowisk, a także popularyzatorem historii Ostrowa i Gdańska.
Od 1956 roku mieszka i pracuje w Gdańsku, w rozgłośni Polskiego Radia gdzie zaczynał od redaktora w redakcji literackiej. Od 1992 roku jest wydawcą i właścicielem Wydawnictwa MESTWIN. Jest również wieloletnim współpracownikiem Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji. Za twórczość radiową i telewizyjną został wyróżniony trzykrotnie nagrodą Prezesa PRiTV, oraz dwukrotnie nagrodą literacką Prezydenta Miasta Gdańska i Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki za scenariusze filmowe i powieść A jutro cały świat…
Wydawnictwo Mestwin rok 2001
stron 418
A jutro cały świat… Długo zastanawiałam się nad tym, jak podzielić się wrażeniami, po przeczytaniu tej książki, która mnie zachwyciła i wzruszyła jednocześnie, ale i wstrząsnęła niesamowicie. Trudna i wciąż obecna w moim życiu tematyka drugiej wojny światowej, „żyjącej” cały czas we wspomnieniach moich podopiecznych jest dla mnie cały czas tematem gorzkim i ciekawym zarazem.
Do jednorodzinnego domu z ogrodem, w jednej z gdańskich dzielnic wprowadza się rodzina wysiedlona z Ostrowa Wielkopolskiego. Nowi właściciele kupili domek od starszej pani, która sprzedając go powierzyła im karton z drobiazgami po ludziach mieszkających w tym domu przed nią – niemieckiej rodziny Hasenfussów, którzy przeżyli w tym właśnie domu całą drugą wojnę światową. Starsza pani ma nadzieję, że potomkowie tejże rodziny wrócą kiedyś do tego miejsca i odbiorą to, co schowali ich przodkowie zanim opuścili dom w 1945 roku po „wyzwoleniu” Gdańska przez Armię Czerwoną.
Autor zagłębiając się w te pamiątki „stworzył” niejako tę rodzinę Niemców, ludzi przeciwnych polityce Hitlera, którzy do końca nie mogli pogodzić się z rozumowaniem i ogromem zła jakie niesie ze sobą wojna. Mieszkając w cichej, spokojnej dzielnicy Wolnego Miasta Gdańska, która znajdowała się jakby „dalej” od działań wojennych, przeżyli jej koszmar nie do końca chyba zdając sobie sprawę z makabryczności jakie ogarnęły całą Polskę i resztę Europy. Z dnia na dzień wierząc w zakończenie tego, co było dla nich jedną wielką niewiadomą.
Autor przedstawiając rodzinę Hasenfussów, pokazał jak skrajne były wyobrażenia o toczącej się wokół wojnie, a także jak wiele skrajnych emocji skrywała jedna niemiecka rodzina.
Książka napisana została w formie pamiętnika – przemyśleń, jakie autor łączył ze swoim życiem w okresie zarówno wojennej zawieruchy, jak i w czasie jemu teraźniejszym, wyobrażając sobie wszystko, co dotyczyło opisywanej rodziny, chodząc po domu, który kiedyś był ich własnością, a który musieli opuścić już w bardzo zmniejszonym składzie, tak samo, jak jego rodzina musiała opuścić mieszkanie w Ostrowie Wielkopolskim.
Czytając tę książkę, „chodziłam” tymi uliczkami, ponieważ znam je bardzo dokładnie, przemieszczam się nimi codziennie w drodze do pracy i może właśnie dlatego tak wstrząsnęły mną wszystkie opisane w tej lekturze epizody dotyczące tej niemieckiej rodziny.
To powinna być lektura szkolna, aby młodzi ludzie zrozumieli ile zła może wyrządzić dyskryminacja, fałszerstwo, lizusostwo, i fanatyzm, bo to wszystko jest dokładnie przedstawione w tej książce.
Muszę jednak przyznać, że trochę trudno czytało mi się tekst, chociażby z powodu zbyt małych liter, jak dla moich oczu. Dyskomfortu w czytaniu dodawało również ciągłe „skakanie” na tył książki, gdzie znajdują się przypisy i objaśnienia niemieckich zwrotów, oraz klucz (tłumaczenia) do nazw budowli, ulic i dzielnic miasta Gdańska, które we fragmentach opisywanych losy rodziny Hasenfussów były w języku niemieckim, tak jak obowiązywały w ówczesnym czasie.
Polecam tę książkę, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że temat nie jest łatwy, ale sama nie odebrałam jej tylko i wyłącznie, jako kolejnej lektury wojennej. W tej książce autor opisał i pokazał wszystkie uczucia, od szczęścia, miłości, empatii, macierzyństwa, po brutalność, zazdrość, strach i bezwzględność.
(…) Podejmujący Wyzwanie powinien napisać odpowiedź na pytanie, dlaczego autor przeczytanej przez niego książki dał taki właśnie tytuł (…)
„Dziś należą do nas Niemcy, a jutro cały świat” – to słowa sztandarowej pieśni nazistów, którzy przez większą część wojny wierzyli w to, że uda im się opanować cały świat.
Przyznam szczerze, że gdyby nie Wyzwanie JUTRO, ta książka pewnie nigdy nie trafiłaby do moich rąk, dlatego cieszę się, że stało się inaczej.