Recenzje książek

wydawnictwo replika

ODGŁOSY CISZY – Wioletta Leśków-Cyrulik

CZASAMI JEDYNA MOŻLIWOŚĆ TO ZATRZYMAĆ W SOBIE CISZĘ I IŚĆ…

Wioletta Leśków-Cyrulik to pisarka i redaktorka, a także instruktorka teatrów dziecięcych. Jej żywiołem jest geograficzna Północ, tam czuje się najlepiej. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W swoich książkach szczególną wagę przykłada do realizmu psychologicznego.

Odgłosy ciszy to powieść psychologiczna, której fabuła umiejscowiona została w dalekiej Islandii.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 LUTEGO 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 304

W małym islandzkim miasteczku splatają się losy kilku postaci, które mają za sobą trudne doświadczenia życiowe, które wbrew pozorom, w bieżącym życiu powodują u nich chaos. Różni ludzie nie potrafią sobie poradzić z codziennymi przeciwnościami oraz traumami sprzed wielu lat. Agnieszka, jej mąż, Jan i ich mała córeczka tworzą szczęśliwą rodzinę. Ona jest Polką, a on Islandczykiem, żyją na pozór szczęśliwie w trudnym jak na warunki islandzkie środowisku, ale kiedy po latach niespodziewanie na wyspie zjawia się matka Agnieszki, zaproszona przez matkę Jana, wracają traumy przeszłości przywołując wiele niechcianych i bolesnych wspomnień. Mieszkańcami wyspy, a zarazem życiowymi rozbitkami okazują się również miejscowy lekarz, Bjarni, a także Marianna, szefowa i przyjaciółka Agnieszki i Jana. Czy główni bohaterowie znajdą w sobie na tyle odwagi, aby stanąć do walki z przeszłością? Czy przyszłość okaże się dla nich spełnieniem ukrytych głęboko marzeń?

Z twórczością tej autorki spotkałam się po raz pierwszy i muszę przyznać, że mam bardzo mieszane uczucia. Książka ani nie spowodowała wielkiego „wow”, ani mnie nie nudziła, być może sprawił to czas, w którym przyszło mi czytać tę lekturę, kiedy moje myśli co chwilę ulatywały w stronę tego co dzieje się obecnie w Ukrainie.

Z całą pewnością nie jest to książka lekka, głównie mam tu na myśli stronę psychologiczno-emocjonalną i z pewnością należy ją czytać spokojnie, z sercem i ze zrozumieniem.

Czytając ją miałam wrażenie, że fabuła jest kontynuacją czegoś i nie pomyliłam się. Po skończeniu zaczęłam „szperać” w sieci i okazało się, że jest to druga część kronik Islandzkich i bohaterowie z którymi spotkałam się w tej powieści, już gdzieś, kiedyś zaistnieli.

Przedstawione w książce trudne relacje między matką a córką, bardzo obrazowo pokazują relacje międzyludzkie, pełne niedomówień, latami skrywanych żalów, wyrzutów sumienia. Ale przedstawiają również tęsknoty zamienione kiedyś w pretensje, gdzie panuje głód miłości, który nie zawsze można zaspokoić, bo kiedyś coś zostało zaprzepaszczone. Takie poczucie wewnętrznego osamotnienia prowadzi często, do latami pielęgnowanych traum wynikłych z czegoś, czego jako dziecko trudno było zrozumieć.

(…) Dziś każda z nich – Ilona i Agnieszka – była jak głaz tkwiący w pionowej ścianie klifu, w najbardziej niespodziewanym miejscu, w przedziwny sposób trzymający się litej skały, kruchy, umoszczony w posiwiałym ze starości mchu, jakby wspierany przez ukryte w miękkim podłożu mniejsze kamyki i coś jeszcze, o czym nie miała pojęcia. W przypadku Ilony takim kamykiem był pozór normalności, złudzenie, które w sobie podtrzymywała, bo pozwalało jej żyć po tym, co ją spotkało i co sama zgotowała własnej córce. (…)

Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazuje jak trudne czasami bywają próby radzenia sobie ze zwykłymi sprawami codzienności, kiedy gdzieś głęboko w zakamarkach umysłu wciąż przechowywane są traumy przeszłości. Nie zawsze można słowami przekazać to, co chciałoby się powiedzieć, co od lat układa się, ale tylko gdzieś w środku, w sercu. Bywa, że czasami można ułożyć zdania i powiedzieć je tak, że jeszcze bardziej mogą zranić.

Może czasami warto milczeć? Jak często milczenie jest czymś wymowniejszym niż wypowiedziane na głos słowa, zwłaszcza te rzucone pod wpływem emocji, które zamiast działać na rzecz porozumienia, jeszcze bardziej oddalają, zakłócają ten wewnętrzny i często bardzo pozorny spokój.

Z całą pewnością mogę jednak przyznać, że książka jest unikatowa, jest indywidualnością, która przyciąga pewnego rodzaju szczerością i bolesnym realizmem emocji. Myślę, że nie znajdziecie wśród zalewanych rynek książkowy powieści o podobnej fabule, bo to nie jest książka dla każdego, myślę, że jest skierowana do bardzo wybiórczej grupy czytelników.

Agnieszka, jej mąż, Jan, i ich mała córeczka tworzą szczęśliwą rodzinę, ale coś powoduje, że od początku wyczuwa się między nimi jakieś trudne do zidentyfikowania napięcie.

Z jednej strony jest to mądra, głęboko poruszająca wszelkie struny emocjonalności a z drugiej strony to trudna i dość wymagająca lektura. I muszę przyznać, że chociaż tak jak napisałam na początku, że książka nie wywołała we mnie tego „wow”, to jednak nie mogę przestać o niej myśleć.

Moim zdaniem, dość intrygującą a zarazem ciekawą rolę w relacjach między bohaterami odgrywa matka Jana, która stara się łagodzić spory i te wyraźnie odczuwalne i te skryte gdzieś głęboko we wnętrzu. Jest to kobieta rozważna i ciepła, chociaż chyba nie jest osobą szczęśliwą.

Zimny, surowy klimat Islandii opisany w książce, jak gdyby współgra z tym co przeżywają ludzie, współgra z ich emocjami. Jest jakby bohaterem drugoplanowym. Jest to jeden z nielicznych czynników, które powodują, że powieść z jednej strony nie jest oszczędna w emocje, a z drugiej niepozbawiona swoistego prozatorskiego piękna. I chociaż opisom przyrody daleko do piękności (chociaż to jest uzależnione oczywiście od gustu), ale to tylko dlatego, że jak wiadomo Islandia jest krajem dość specyficznym, opisy przyrody i miejsc są zarówno surowe jak i piękne.

Myślę, że autorce bardzo dobrze udało się w wielce przekonujący a zarazem poruszający sposób przekazać skomplikowane relacje międzyludzkie, często trudne i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka. Być może zasługą tego jest styl jakim pisze, taki nieco nostalgiczny, spokojny, a zarazem odważny w przekazywaniu uczuć i emocji.

I chociaż nie jest to lektura z tych lekka, miła i przyjemna, bo wywołuje sporo emocji i zmusza do refleksji, to czytając ją trudno jest się od niej oderwać. Jest jak magnes. Ukazuje bolesną prawdę, która tkwi gdzieś głęboko.

Z pewnością jest to książka dla wymagającego czytelnika, takiego, który szuka w powieści nie tylko rozrywki.

Polecam każdemu, kto kocha Islandię i kto lubi powieści psychologiczne.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej książki, a zarazem poznania kolejnej polskiej autorki.

SKARB CZAROWNICY – Anna Klejzerowicz

PATRONAT

Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, chociaż obecnie mieszka w okolicach Gdańska. Jest kobietą wszechstronnie zaangażowaną, nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r.), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.

Skarb czarownicy to kryminał, którego fabuła umiejscowiona została w małej letniskowej miejscowości gdzieś na Kaszubach.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 STYCZNIA 2022

Wydawnictwo REPLIKA
stron 334

Małgosia jest lekarzem weterynarii w małej kaszubskiej miejscowości. Po rozwodzie sama wychowuje swoją siedmioletnią córkę Marynię, chociaż w wychowanie dziewczynki angażuje się zarówno ojciec dziecka jak i przybrani rodzice Małgosi. Marynia spędza większość wakacyjnego czasu z miejscowymi dziećmi włócząc się po okolicznych lasach. Pewnego dnia dzieci, mimo przestróg dorosłych zapuszczają się w leśne odstępy, gdzie dochodzi do wydarzenia, które zapoczątkuje całą serię tragicznych wypadków. Dochodzi do morderstwa, w którym ginie jeden z myśliwych, a jedną z podejrzanych staje się Małgosia. Aby uwolnić się od zarzutów kobieta wspólnie z byłym mężem postanawia rozwiązać kryminalną zagadkę. Czy uda im się znaleźć winnych niby przypadkowego zabicia jednego z myśliwych? Czy tragiczne wydarzenia mają coś wspólnego z przeszłością wioski? Co wspólnego z tym wszystkim ma córka Małgosi i Damiana?

Skarb czarownicy to czwarta i ostatnia część tetralogii, której fabuła umiejscowiona została w pięknej, małej kaszubskiej miejscowości otoczonej malowniczymi lasami.

Książka jest wprawdzie kontynuacją, ale biorąc do ręki tę część można ją przeczytać niezależnie, czytelnik nie odczuje bowiem czegoś w rodzaju wielkiej niewiadomej odnoszącej się do wcześniejszych historii, a jedynie może poczuć chęć nadrobienia tych części.

Seria o czarownicy teoretycznie jest zakwalifikowana jako powieści obyczajowe, chociaż pisarka wielu czytelnikom znana jest jako autorka powieści kryminalnych. Muszę przyznać, że nie potrafi ona jednak oprzeć się wątkom sensacyjnym. W tej części mamy zatem typowy wątek kryminalny, ale okraszony ciekawą historią odnoszącą się częściowo do wydarzeń jakie miały miejsce pod koniec II wojny światowej.

Mogę zatem śmiało powiedzieć, że czwarta część jest kryminałem z nutką historyczną.

Jeżeli ktoś biorąc do ręki tę książkę spodziewa się czarów, magii czy innych obrzędów związanych z istnieniem kobiet nazywanych czarownicami, to może się rozczarować, ponieważ tytułowa czarownica to bardzo sympatyczna kobieta mieszkająca w małej miejscowości o wdzięcznej nazwie Uroki, kochająca zwierzęta i ludzi, i z całą pewnością nie odczyniająca żadnych czarów.

Muszę jednak dodać, że gdyby nie główna bohaterka oraz inne postacie odgrywające mniejszą lub większą rolę w fabule, a których osobowości zostały przez autorkę wykreowane nietuzinkowo, to książka byłaby zapewne mniej ciekawa, bo to oni nadają jej swoistego smaczku. Moim zdaniem na szczególną uwagę w tej książce zasługuje pewna siedmiolatka, dziewczynka mądra, rezolutna i nieco pyskata, której po prostu nie można nie pokochać.

(…) Marynia nigdy nie była grzeczną, słodką dziewczynką, ale rzadko kiedy z premedytacją kłamała. Tymczasem od wczoraj buja jak najęta! Co w nią wstąpiło? (…)

Nie ma wątpliwości, że dopiero wtedy, gdy autor zgrabnie połączy ze sobą intrygującą fabułę z zaskakującymi czytelnika zwrotami akcji, wplatając w nią postacie, których nie można uznać za nudne i dopełni to wciągającymi dialogami to możemy mieć pewność, że to książka, od której trudno będzie się oderwać.

I chociaż pokochałam „pióro” autorki wczytując się w zupełnie inną serię (dotyczącą kryminałów z Emilem Żądło w roli głównej) to z przyjemnością przeczytałam serię z czarownicą, będącą teoretycznie powieściami obyczajowymi, po każdej kolejnej części niecierpliwie wyczekując kontynuacji.

Sekret czarownicy to książka, która nie pozwala na nudę, ponieważ cały czas coś się dzieje. Kto się zdecyduje na sięgnięcie po tę lekturę, przekona się że nie zawsze w spokojnych, cichych wsiach jest sielsko i anielsko. Jadąc na wakacje do pięknej letniskowej miejscowości otoczonej lasami i jeziorami możemy znaleźć się w samym środku intrygi kryminalnej.

(…) Ogarnął mnie dziwny niepokój. Rozglądałam się niespokojnie, psy też zaciekle węszyły, już nie rozleniwione, lecz czujne. Miałam nieprzyjemne wrażenie, że za każdym krzakiem mogę natknąć się na nieboszczyka. Albo mordercę… (…)

I chociaż mamy teraz środek zimy, gorąco zachęcam do wakacyjnego, pachnącego latem przeniesienia się na chwilę do wsi Uroki, w której mieszkają niesamowici, bardzo przyjaźni i sympatyczni ludzie. Poznacie tam uroczą małą Marynkę i jej rodziców, którzy mimo rozwodu żyją ze sobą w wielkiej przyjaźni. Poznacie Babcię Od Jajek i wielu innych ludzi, z którymi spędzicie bardzo miły czas.

(…) – Od dzieciństwa – roześmiałam się. Bo tak było! Małżeństwo nam nie wyszło. Mogliśmy się nie dogadywać, mogliśmy nawet przestać się kochać. Ale przyjaźni, prawdziwej przyjaźni, nie da się wymazać z pamięci. (…)

Jestem pewna, że polubicie Małgosię i Marynkę i z przyjemnością sięgniecie po wcześniejsze książki, ponieważ autorka bardzo pięknie w tej części do nich nawiązuje.

Polecam lekturę zarówno miłośnikom kryminałów jak i powieści obyczajowych. Myślę, że i dla wielu czytelników preferujących powieści historyczne znajdzie się w niej ciekawy kąsek.

Zapraszam na stronę Wydawnictwa REPLIKA, gdzie cała seria „czarownicy” jest obecnie w PROMOCYJNYCH cenach 😊 można zakupić dla siebie jak i dla kogoś, komu sprawi się piękny prezent.

To jest lektura, którą czyta się dosłownie jednym tchem. Ciekawe dialogi i zróżnicowane osobowości bohaterów to tylko nieliczne plusy tej powieści. Przyznam również, że autorka ma wyjątkowy talent do obrazowego opisywania miejsc. Czytając książkę można bardzo łatwo wyobrazić sobie te miejsca, o których pisze, wręcz poczuć zapach kwiatów czy lasu. 

Dla tych, którzy nie znają jeszcze autorki czy jej książek zapraszam do przeczytania WYWIADU jaki przeprowadziłam z Anną Klejzerowicz w zeszłym roku latem.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za te „czarownice”, które pokochałam całym sercem.

Dla osób, które doczytały tę moją recenzję do końca mam BONUS w postaci konkursu. Wspólnie z wydawnictwem REPLIKA postanowiliśmy w ramach zbliżającego się Dnia Kobiet (tak, tak, to już niedługo 😉) podarować dwa egzemplarze „Skarbu Czarownicy”. Co trzeba zrobić?

Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Na czym polega szczęśliwe dzieciństwo?

UWAGA! WAŻNE!

Odpowiedzi na pytanie proszę wpisywać pod postem ze zdjęciem konkursowym na fanpage Książki Idy na Facebooku.

Możecie zaprosić do konkursu znajomych, chociaż to nie jest wymóg. Możecie polubić blog Książki Idy, chociaż to również nie jest wymóg. Chcemy abyście się po prostu zabawili.

Konkurs trwa do 13 LUTEGO 2022 ROKU

CUDA CICHEJ NOCY – Agnieszka Stec-Kotasińska

CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA, CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA …

Agnieszka Stec-Kotasińska z zawodu i wykształcenia jest anglistką zafascynowana kulturą brytyjską. Kocha podróże i zwierzęta. Od dzieciństwa towarzyszy jej zamiłowanie do książek.

Cuda Cichej Nocy to powieść świąteczna.

PREMIERA KSIĄŻKI 9 LISTOPADA 2021 ROKU

Wydawnictwo REPLIKA
stron 351

Przedświąteczny czas to nie jest dobry moment, żeby zostać porzuconą przez ukochanego, zwłaszcza kiedy już planuje się ślub. A jednak to właśnie przydarza się Jagodzie, dwudziestopięcioletniej studentce ostatniego roku położnictwa. Jej narzeczony oświadcza, że w ich związku wieje nudą, po czym odchodzi w siną dal. Dziewczyna jest załamana, ale życie toczy się dalej i święta tuż-tuż. Pewnego dnia Jagoda na prośbę siostry wybiera się do jednej z wrocławskich galerii handlowych, aby zakupić prezenty dla siostrzeńców. W tym samym czasie na podobny pomysł wpada Mikołaj, muzyk, który po śmierci narzeczonej zamieszkał we Wrocławiu i podjął pracę w szkole muzycznej, gdzie uczy dzieci gry na saksofonie. W sklepie Jagoda i Mikołaj nieoczekiwanie wyciągają ręce po tę samą zabawkę. Co wyniknie z tego przypadkowego spotkania dwójki zranionych przez los ludzi? Czy to spotkanie będzie początkiem znajomości czy odejdzie w zapomnienie? Czy w święta można wierzyć w cuda, kiedy realnie stąpa się po ziemi? Jak spędzą święta Mikołaj i Jagoda?

Kiedy kupowałam tę książkę, nie spodziewałam się, że wywoła ona we mnie tyle emocji. To chyba najpiękniejsza powieść świąteczna, jaką przeczytałam w tym roku, chociaż ja jak to ja początkowo trochę gubiłam się w postaciach. Ale jak zwykle wyrysowałam sobie kto jest z kim i dalej już poszło jak z płatka.

Czuć w niej tę magię świąt od początku do końca. Ciepła, nieco nostalgiczna, sprawiła że dosłownie poczułam klimat zbliżającego się Bożego Narodzenia.

Jeżeli ktoś oglądał „Listy do M” i podobały mu się, to ta książka z pewnością również go zachwyci. Jeśli chodzi o mnie to tak jak ktoś nie wyobraża sobie świąt bez Kevina, tak ja nie wyobrażam sobie tego okresu bez „listów” czy filmu „To właśnie miłość”.

(…) Właśnie za to lubiła Boże Narodzenie. Czas przygotowań – o wiele dłuższy niż same święta – niósł w sobie jakąś obietnicę.  Jakkolwiek byłby on przesycony przepychem i komercją, zdawał się zaklinać rzeczywistość, wyprostowywać zakrzywienia ludzkich losów, wymazywać cienie trosk. (…)

I taka jest ta książka, Kilka historii powiązanych ze sobą osób i Oni… Młodzi, piękni, zakochani i On… uroczy brzydal ze schroniska, pies staruszek o imieniu Rudolf. Czy nie brzmi cudownie i bajkowo?

Ta powieść to książka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością, historie jej bohaterów być może nie są cukierkowo słodkie, bo przecież w wielu rodzinach zdarzają się lepsze i gorsze dni, ale optymizm jakim zaraża autorka jest jak najbardziej odpowiednim przekaźnikiem nadziei, a jak nadzieja to radość i szczęście.

(…) – Że jesteśmy tylko ludźmi. I jedyne, w czym tak naprawdę jesteśmy dobrzy, to popełnianie błędów. Reszta to tylko zbiór wyuczonych rubryk i tabelek. (…)

Święta to taki czas, kiedy wierzymy w cuda, staramy się myśleć o tych osobach, o których dawno zapomnieliśmy. Wielu ludziom wydaje się, że magia świąt ich zmienia. Pięknie, kiedy te zmiany pozostaną w człowieku, chociaż często zaraz po świętach o tym wielu ludzi zapomina.

(…) Może w jakimś dalekim miejscu czekają na nią bliscy jej sercu ludzie, ale z jakichś powodów nie jest im dane widywać się często? Nie mógł przypomnieć sobie, co takiego robiła w zeszłym roku. On sam został we Wrocławiu. Nie pojechał do rodziny, choć ta bardzo nalegała. A teraz zorientował się, że będąc pochłonięty własnym bólem, nie zwracał najmniejszej uwagi na potrzeby innych. (…)

Ta książka to piękny przekaz relacji panujących między rodzeństwami, między rodzicami i dziećmi, między osobami których być może dzielą pokolenia.

To również obraz tego, jak bardzo można się pogubić w życiu, stawiając na pierwszy miejscu pracę, rodzinę odsuwając na plan dalszy.

Różne postacie przedstawione w tej historii to również przekrój osobowościowy wielu ludzi. Dzięki temu jednak możemy bardziej emocjonalnie zbliżyć się do bohaterów.

Moim zdaniem to taka słodko-gorzka opowieść o perypetiach różnych ludzi, o ich problemach i marzeniach, smutkach i radościach, pokazana w taki sposób, że kiedy dochodzimy do ostatniej strony, to mamy ochotę zapytać: „to już koniec?”

(…) Musi stanąć twarzą w twarz z Jackiem. Aż w końcu – choć kiedyś kochał Ewę najbardziej na świecie – musi wreszcie pozwolić jej odejść. Nie wiedział, że będzie to takie trudne, a jednocześnie tak bardzo niezbędne, skoro chce w pełni zacząć budować coś nowego z Jagodą. (…)

Tak jak wspomniałam na początku, jak dla mnie to jedna z najpiękniejszych powieści świątecznych, po przeczytaniu której nawet osoby nie wierzące w magię świąt będą w stanie uwierzyć, że w prozaicznym życiu każdego człowieka, mogą zdarzyć się cuda, których się nie spodziewamy. Ktoś pokocha starego, schorowanego psa ze schroniska, ktoś znajdzie swoją drugą połówkę, gdzieś urodzi się dziecko w warunkach do tego wcale nie przystosowanych, czy odnajdą się osoby, które dawno temu straciły ze sobą kontakt, ich samotność pójdzie w zapomnienie.

Mnie ta książka spodobała się na tyle, że zaraz po jej przeczytaniu zamówiłam w empiku kilka egzemplarzy na prezenty dla bliskich.

Czy muszę pisać, że POLECAM JĄ całym sercem?

OFIARA DLA KUSICIELA – Aleksander R. Michalak

Aleksander R. Michalak obecnie mieszkający w Gdańsku, to pisarz, były wykładowca religioznawstwa i pracownik działu dokumentacyjnego w jednym z pomorskich muzeów. Od kilkunastu lat zajmuje się badaniami nad historią i religią Bliskiego Wschodu przede wszystkim nad judaizmem i wczesnym chrześcijaństwem. Jest doktorem historii Uniwersytetu Gdańskiego oraz religii i teologii Trinity College w Dublinie.  Posługuje się kilkoma językami nie zaprzestając nauki kolejnych. Opublikował książkę poświęconą koncepcji aniołów-wojowników. Publikował również artykuły z dziedziny demonologii i angelologii biblijnej. Jest stypendystą University of Notre Dame, Eberhard Kards Universitat Tubingen, Albright Instutute of Archeological Research w Jerozolimie.

Ofiara dla kusiciela to thriller psychologiczny, trzecia część przygód Gabora Horhthy’ego.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 WRZEŚNIA 2021

Wydawnictwo REPLIKA
stron 525

Rozwiązywanie zagadek ukrytych w dawnych symbolach może okazać się śmiertelnie niebezpieczne. Jaką okrutną prawdę skrywa stare malowidło? Gabor Horthy to specjalista od starożytnych wierzeń, od jakiegoś czasu jest przez kogoś śledzony, nie wie czego od niego chcą ludzie, którzy pragną go zabić. Podejrzewa jednak, że ma to związek z jego przeszłością i musi uporać się z demonami tej przeszłości. Niestety każdy kto w jakiś sposób stara się mu pomóc ginie. Chcąc ocalić przyjaciół Horhty podejmuje wyzwanie rzucone przez nieznanych, groźnych przeciwników. Mierząc się z nimi wyrusza w podróż tropami prawie nieznanego malarza i Kompanii Wschodnioindyjskiej wiodącymi przez Gdańsk, Tajlandię i Szkocję, aż na odległą wyspę wielorybniczą, na której złe moce skrywają swoje mroczne sekrety. Czy uda mu się pokonać tych, którzy na niego polują? Ilu ludzi będzie musiał poświęcić, aby dotrzeć do mrocznej prawdy? Kim jest Flecista, który swoją muzyką zwabia ludzi?

Po przeczytaniu dwóch wcześniejszych książek tego autora wiedziałam, że po każdą kolejną sięgnę bez zastanawiania, chociaż nie gustuję w horrorach.

Autor potrafi tak zainteresować fabułą, że trudno jest się od książki oderwać. I nawet ja, osoba stroniąca od horrorów, diabłów, nieczystych mocy, zostałam wręcz zniewolona przez tę powieść.

(…) Miała poczucie, że zabłądziła nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie, i oto przekracza kolejne granice na drodze do najmroczniejszych zakamarków przeszłości: rynsztoków, domów dla trędowatych, szubienicznych wzgórz i zaśmieconych padliną cmentarzy, gdzie oferują swoje usługi podstarzałe prostytutki. Gdzie nocą dziedzińcem szkoły idzie mężczyzna w kolorach, by zaoferować komuś pomoc. Nie za darmo… (…)

Trup ściele się gęsto, opisywane zdarzenia wywołują grozę i powodują, że włos się na rękach jeży a serce wali jak kowalski młot i chociaż oczy pieką od długiego czytania to nie jesteś w stanie odłożyć książki. Tak jakby jakaś siła trzymała cię w ryzach powieści.

Okultyzm i satanizm dominujące w tej książce są przerażające i fascynujące jednocześnie.

Ciekawe postacie pojawiające się na kartach książki z głównym bohaterem na czele, to z pewnością dodatkowe bodźce przyciągające do fabuły.

Autor z demoniczną wręcz drobiazgowością wprowadza czytelnika w wątki tajemniczych zjawisk i zachowań ludzi w jakiś sposób opętanych przez złe moce.

(…) Nagle poczuł bardzo długie palce, z paznokciami czy szponami, które zaczęły pełznąć mu po szyi, jak gdyby sprawdzając z jakiego jest materiału. Były straszliwie lodowate. (…)

I chociaż jestem agnostyczką i dość sceptycznie podchodzę do wiary, to muszę przyznać się do tego, że czytając momentami czułam tak silne bicie serca, jakby zaraz miały się pojawić w moim pokoju jakieś duchy.

Autor nawiązuje w swojej powieści do wcześniejszych książek: Denar dla szczurołapaWąż z lasu cedrowego i myślę, że ktoś kto czytał te książki z łatwością przypomni sobie ich fabuły. Ale jeżeli nie miał takiej możliwości to równie dobrze odnajdzie się w fabule tej lektury, ponieważ chociaż jest wiele odniesień, to ta historia jest jakby odrębną.

Nie czytajcie tej książki w nocy, bo nawet wyjście do toalety może okazać się… problemem 😉

Polecam tę książkę (i te wcześniejsze również) nie tylko miłośnikom thrillerów czy horrorów, jak widać ja również przepadłam przy niej i kilka wieczorów nie mogłam się wprost oderwać.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej książki, a Autorowi za emocje jakie mi zafundował.

NA WŁASNYCH WARUNKACH – Agnieszka Łepki

Agnieszka Łepki jest absolwentką pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i studiów podyplomowych na Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.  Od roku 1997 zawodowo związana jest z pomocą społeczną, obecnie jako z-ca dyrektora Dziennego Domu „Senior-WIGOR” w Dąbrowie Górniczej. Prywatnie mama dorosłej córki. Jej pasje to książki, samochody, podróże i jesienią grzybobrania. Jako nastolatka pisała „do szuflady” i po wielu latach wróciła do pisania. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2019 wydając powieść „Inna”.

Na własnych warunkach to powieść obyczajowa z szczyptą dramatu i odrobiną humoru.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 WRZEŚNIA 2021

Wydawnictwo REPLIKA
stron 399

Gloria, Paulina i Sandra to trzy przyjaciółki, które są ze sobą związane od lat. Każda z nich ma inne doświadczenia życiowe. Jedna z nich właśnie wróciła z Niemiec, aby na starość zamieszkać w Polsce, druga za wszelką cenę stara się znaleźć na stare lata partnera (a może miłość?) a trzecia jest typową „kurą domową” zepchniętą przez rodzinę na margines prawie niewolnictwa. W pewnym momencie zaczynają myśleć o sobie w kategorii „kobieta”, mają dość przymusu bycia darmowymi kucharkami, sprzątaczkami i wiecznymi bankomatami. Całe życie szły na kompromis, ale w końcu szala ich tolerancji się przelała. Czy uda im się ułożyć życie bez tych, którym „służyły” przez lata? Czy uda im się znaleźć na tyle odwagi, aby odejść? Czy uda im się jeszcze znaleźć miłość taką, która będzie je wspierać? Czy nauczą się wyznaczać granice rodzinie i znajomym?

Teoretycznie jest to komedia obyczajowa przy której czytelnik powinien się dobrze bawić. I chociaż nie przeczę, że momentami się bawiłam to ogólnie mogę powiedzieć, że jest to powieść obyczajowa z nutką ironicznego dramatu. Tak wiem, takie określenie pewnie w naszej mowie nie istnieje, ale tak właśnie tę książkę odebrałam. Dlaczego ironicznego? I dlaczego dramatu, skoro opis fabuły wyraźnie wskazuje na komedię?

Myślę, że autorka z dużym podejściem przepełnionym sarkastycznej goryczy podeszła do tematu przedstawiając polskie matki w wieku dość poważnym, które tak właściwie nie otrzymały od swoich dzieci żadnych czułości, a skazane zostały przez swoje pociechy na wieczny sponsoring i niewolnictwo. Zdaję sobie sprawę z tego, że w wielu rodzinach tak jest, ale nie możemy wszystkich kobiet szufladkować w jednym miejscu.

Trzy kobiety, trzy różne osobowości, które mają jeden problem – dzieci oczekujące z ich strony jedynie czystego bezwarunkowego poddaństwa.

Przyznam szczerze, że dwie z nich bardzo mi się podobały, chociaż ich poziom asertywności był różny, ale jednej nie tyle współczułam, co miałam ochotę mocno nią potrząsnąć i zawołać: kobieto, opamiętaj się!

(…) Sandra usiadła ciężko na krześle. Nagle rozbolała ją głowa. Potarła dłońmi skronie. Wychodzi na to, że wszyscy dookoła wspomagali Anię. Znalazła sobie sposób na życie – żerować na innych. (…)

Problemy przedstawione przez autorkę z pewnością występują w wielu rodzinach, a błędem ze strony ludzi młodych jest myślenie, że kobieta w wieku około 50 lat nie ma już żadnych marzeń, nie ma potrzeb seksualnych, nie pragnie namiętności tylko marzy o dogadzaniu rodzinie i czasie spędzonym z wnukami.

A właśnie dopiero w tym wieku kobiety nareszcie mogą egoistycznie pomyśleć o sobie i wreszcie pozwolić sobie na życiowy luz.

Dobrze, kiedy taka kobieta w miarę szybko uświadomi sobie, że jej szczęście jest tak samo ważne jak szczęście najbliższych. Ale kiedy nie myśli o sobie w sensie pozytywno-optymistycznym i nie pozwoli na zaryzykowanie dla siebie, to niestety, ale niszczy zarówno szacunek do siebie jak i innych w stosunku do niej.

Osobowościowo bardzo podobała mi się Sandra, kobieta ceniąca siebie, która konsekwentnie potrafiła postawić się czyhającej na jej czas i pieniądze rodzinie. Potrafiła przy okazji wykrzesać z siebie maksimum kobiecości i pozwolić na piękny, spontaniczny romans.

(…) Sandra ze zdziwieniem spojrzała na czarny telefon. Nie czuła się winna. Wreszcie wykrzyczała całą frustrację, jaką nosiła w sobie od kilku miesięcy. (…)

Nie mogłam jednak pogodzić się z postawią Glorii, która nie potrafiła sprzeciwić się mężowi tyranowi, który prostackim zachowaniem i wymaganiami, każdego dnia upokarzał ją, a ona… Ona biernie mu na to pozwalała. Na szczęście do czasu, kiedy… no dobrze, nie będę spoilerować 😉

(…) Gloria została sama. Oparła się o blat wyspy i rozpłakała z bezsilności. Cała rodzina traktowała ją jak popychadło, która było tylko do roboty. Nikomu pewnie nie zrobiłoby różnicy, gdyby nagle zniknęła. (…)

Troszeczkę nie przypadł mi do gustu styl jakim pisze autorka, ale ważniejsza jest dla mnie fabuła, a ta mimo dość przyziemnie traktująca kobiety okazała się bardzo wciągająca.

Polecam tę książkę zarówno młodym czytelnikom jak i takim w wieku 50+. Myślę, że o takich problemach trzeba mówić, bo wciąż jeszcze jest wśród ludzi zbyt wiele osób pasożytniczo podchodzących do życia.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki i poznania kolejnej polskiej autorki, która nie boi się pisać o sprawach ważnych robiąc to z lekkim humorem.

Napisz do mnie
styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/