Recenzje książek

wydawnictwo replika

POLOWANIE NA PLISZKĘ – Hanna Greń

Hanna Greń kilka razy już gościła na moim blogu, ale tym którzy są tutaj nowi przedstawię ją. Urodziła się w 1959 roku w Wiśle, mieszka w Bielsku-Białej. Jest absolwentkę Akademii Ekonomicznej w Katowicach i całe życie zawodowe związała z ekonomią. Jako pisarka debiutowała w roku 2014. Jak na autorkę mrocznych kryminałów i thrillerów jest osobą niezwykle pogodną, dowcipną, z dużym dystansem do siebie.

Jak kamień w wodę (cz.1) i Światełko w tunelu (cz.2) to dwie części serii POLOWANIE NA PLISZKĘ. Pierwsza część jest typowym kryminałem z domieszką psychologicznego obyczaju i odrobiną romansu, natomiast w części drugiej jest więcej obyczaju, ale wątek kryminalny jest kontynuowany.

PREMIERA KSIĄŻEK – WYDANIE II – 27 PAŹDZIERNIKA 2020

POLOWANIE NA PLISZKĘ. JAK KAMIEŃ W WODĘ CZ. 1

Wydawnictwo REPLIKA wydanie II
stron 303
stron 319

Kornelia Pliszka jest młodą kobietą, samodzielną finansowo i mieszkaniowo. Jest uzdolnioną krawcową, ale jest też osobą dość skrytą, niezbyt ciągnącą do ludzi. Kiedy traci najlepszą przyjaciółkę, a dodatkowo zostaje zaatakowana przez pewnego mężczyznę, jej samoocena jeszcze bardziej spada ponieważ policja nie chce uwierzyć w winę oprawcy, podejrzewając Pliszkę o manipulacje związane z domniemanym zakończeniem niefortunnego romansu. Ona jednak ma dowód na to co ją spotkało i ten dowód przedstawia swojemu oprawcy, co skutkuje kolejną tragedią. Kiedy zaczyna otrzymywać tajemnicze listy z pogróżkami, początkowo uważa je za głupie żarty, ale w pewnym momencie stalker zaczyna grozić jej śmiercią. To mobilizuje kobietę do zgłoszenia się na policję. Niestety jej wcześniejsze kontakty z organami władzy nie były najlepsze, a kiedy okazuje się, że w komisariacie spotyka policjanta prowadzącego jej sprawę przed jedenastoma laty, który wyjątkowo starał się udowodnić jej winę, wybielając byłego oprawcę, sprawa zaczyna być dla Kornelii jeszcze trudniejsza. Czy funkcjonariusz uwierzy prześladowanej kobiecie, czy znów będzie się starał ją zdyskredytować? Czy okaże się dla kobiety przyjacielem czy wrogiem?

Jeżeli ktoś zastanawia się, czy sięgnąć po tę książkę, to na wstępie napiszę, że jest to lektura z tych, które zaczynasz czytać i wówczas cały świat wokół znika, bo nagle przenosisz się ze swojego świata do świata bohaterów powieści.

Ta książka to połączenie kryminału policyjnego z dramatem, romansem i powieścią psychologiczną. Poruszone w powieści tematy szokują i frustrują wywołując czasami złość i poczucie ludzkiej klęski.

Pięknie, aczkolwiek bardzo dosadnie i dramatycznie opisany został w powieści pewien konflikt rodzinny, w którym dziecko, z którego wyrasta samodzielna, inteligentna kobieta od początku swojego życia jest nie tyle ignorowana przez najbliższych, tu mam na myśli rodziców, co wręcz potępiana za swoje istnienie.

(…) Nie powiedzieli nic więcej, a Kornelia wreszcie zrozumiała, że nigdy nie zburzy tego muru obojętności. Nie sprawi, by ją pokochali, skoro przez piętnaście lat nie zdołali tego zrobić. To był ostatni raz, gdy liczyła, że zwrócą na nią uwagę. (…)

(…) Przed oczami Kornelii stanęły wszystkie te chwile, kiedy rodzice ją odpychali, ignorowali bądź otwarcie brali stronę obcych przeciw własnej córce. Wspomniała osiemnaste urodziny, gdy zamiast prezentu otrzymała polecenie wyprowadzenia się z domu, i już się nie wahała. (…)

Smutny, a może raczej tragiczny w skutkach jest też pokazany wątek solidarności pseudo-przyjacielskiej, i to w środowisku policyjnym. Muszę przyznać, że bulwersowałam się czytając o bezgranicznej wierze w niewinność jakiegoś człowieka, gdzie nawet nie było próby zrozumienia drugiej strony. Prawie cały czas nasuwało mi się pytanie: jak dobrze znasz drugiego człowieka? Nawet tego, którego nazywasz swoim przyjacielem.

Muszę zwrócić uwagę również na wątek romantyczny, zrodzony w dość kontrowersyjnej sytuacji, gdzie dwoje ludzi nastawionych do siebie wrogo, nagle zobaczyło w tej drugiej osobie kogoś bliskiego, kogoś komu wbrew wszystkiemu starało się zaufać. Tylko jak daleko można się zapuścić w tym zaufaniu. Czy szczęśliwy związek nie opiera się właśnie na takich emocjach?

(…) Dobrze powiedziałaś, że bez zaufania nie ma szans na udany związek. Jeśli jesteś całkiem pewna, że będziesz mogła wybaczyć, wróć. Jeżeli nie masz takiej pewności, lepiej o nim zapomnij. Jesteś jak te brzozy, co uginają się pod nawałnicą, a potem podnoszą się jeszcze silniejsze. Ciebie nic nie złamie. (…)

Jak już wspominałam na początku, jest to kryminał policyjny, ale trochę nietypowy, jakkolwiek cały czas czytelnik jest w środku prowadzonego śledztwa dotyczącego tajemniczych anonimów podrzucanych głównej bohaterce. I tu mamy przestępstwo, mamy potencjalnych podejrzanych ale i ofiarę, która… no cóż nie mogę zdradzić, bo to będzie spojler.

Książka ma dość zaskakujące zakończenie, które zapewne niejednego czytelnika zszokuje, mnie przynajmniej doprowadziło do łez.

Biorąc do ręki tę lekturę, wiedziałam że się nie zawiodę, znam bowiem „pióro” autorki i wiem, że jej bohaterowie nie są nudni, a ich dopracowane w szczegółach osobowości są na tyle ciekawe, że w pewnym momencie może nie utożsamiamy się z nimi, ale jesteśmy dość blisko emocjonalnie.

Tu nie ma nudy, książkę czyta się na przysłowiowym wdechu i nawet jak jest konieczność odłożenia jej na jakiś czas, to myśli wciąż krążą wokół fabuły.

Polecam tę książkę, jak i część drugą oczywiście tym, którzy lubią dobre polskie kryminały. Proponuję jednak zarezerwować sobie na czytanie więcej czasu, bo myślę, że trudno będzie się oderwać od fabuły.

POLOWANIE NA PLISZKĘ. ŚWIATEŁKO W TUNELU CZ. 2

Po tragicznych wydarzeniach Gerard, policjant prowadzący śledztwo dotyczące anonimów podrzucanych Kornelii jest przekonany, że stracił wszystko co było dla niego najważniejsze. Jednak znalezienie ciała kobiety, a właściwie jej spalonych szczątków (które początkowo wszyscy wzięli za ciało Pliszki), kolejny raz wywraca życie policjanta do góry nogami. Kornelia Pliszka zniknęła nie tylko z jego życia. Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy tak jak on kiedyś tak teraz jego koledzy podejrzewają kobietę o coś, czego być może nie zrobiła. Jednak Kornelia nie może się bronić, bo jej po prostu nie ma. Rozpoczyna się kolejne polowanie na Pliszkę, tyle tylko, że teraz nie poluje na nią stalker a policja. Czy Gerardowi uda się odnaleźć kobietę, w której zadurzył się niespodziewanie? Kto oprócz mężczyzny czeka na Kornelię w domu policjanta? Czy Kornelia winna jest śmierci kobiety znalezionej w spalonym domu?

Gdybym miała znaleźć ciemne strony tej powieści, to z pewnością byłyby to papierosy. Sama nie palę, ale wiem, że autorka jest czynną palaczką i właściwie nie powinno mnie to bulwersować, ale bohaterowie moim zdaniem za dużo i za często sięgali po papierosy. No, ale to taka mała dygresja osoby niepalącej.

Autorka drobiazgowo wprowadza czytelnika we wszystkie zdarzenia i zachowania bohaterów, dzięki czemu fabuła staje się bliższa. Chociaż pewnie znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że taka drobiazgowość jest zbędna.

(…) Kąpiel pomogła. Po wyjściu z łazienki Kornelia włączyła czajnik, zaścieliła tapczan, a wyjrzawszy najpierw przez okno, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda, włożyła koszulkę na ramiączkach i bojówki.  Czajnik pyknięciem oznajmił gotowość do zalania kawy wrzątkiem i już po chwili kobieta wystawiła twarz do słońca, delektując się aromatycznym napojem. (…)

Jak wspomniałam wcześniej, w drugiej części jest więcej obyczaju, ale wątek kryminalny dalej jest obecny i z całą pewnością mocno intryguje.

W tej części bardzo poruszył mnie dość ciekawy i obszerny wątek opuszczonego, samotnego grobu w lesie. Mogiły, która mogła kryć szczątki partyzanta walczącego w oddziałach Gryfu Pomorskiego. Pomyślałam, że nikt nie wie, ile takich smutnych grobów znajduje się w polskich lasach.

(…) – Symbol Gryfa Pomorskiego – zauważył ze zdumieniem. – Niesamowite. To naprawdę partyzancka mogiła! (…)

Postanowiłam podzielić się opinią o przeczytanych książkach sumując wrażenia po jednej i po drugiej części, dlatego POLECAM sięgnąć po te dwie książki w ciągłości czytania. Jak dla mnie mogła to być jedna część, ale pewne wówczas książka byłaby za gruba.

Myślę jednak, że ktoś kto sięgnie po te książki, nie zawiedzie się, a kończąc część pierwszą natychmiast będzie chciał przeczytać dalszy ciąg. Ale oczywiście decyzję każdy podejmuje sam.

Cóż mogę jeszcze dodać, ciekawa fabuła, niespodziewane zwroty akcji, wyjątkowi bohaterowie i świetna narracja. Myślę, że to wystarczy aby zachęcić do sięgnięcia po Pliszkę.  

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnych książek tej autorki i myślę, że nie minie wiele czasu jak sięgnę po kolejne jej książki.

UŚMIECH ZIMY – Anna Rybkowska

Anna Rybkowska jest poznanianką, studiowała kulturoznawstwo WNS UAM. Jej pasją jest fotografia, podobno zepsuła już kilka aparatów. Jest zauroczona kulturą żydowską, odwiedza stare cmentarze i dawno zapomniane bożnice. Uwielbia słuchać muzyki i ma ogromny szacunek do muzyków, gdyż nuty od zawsze stanowiły dla niej zbiór równie niedostępnych sensów, co chińskie znaki czy kabała. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2009 powieścią „Nell” wygrywając ogólnopolski konkurs wydawnictwa Red Horse na powieść kobiecą. Jest autorką takich książek jak „Jednym tchem”, „Zwolnij kochanie”, „Odszedł ode mnie” czy „Lawendowy kapelusz”.

Uśmiech zimy to współczesna powieść obyczajowa, której fabuła umiejscowiona została w jakimś odludnym zakątku Polski.

Część 1 serii ŚLADY ŻYCIA

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo REPLIKA
stron 399

Berenika jest kobietą w średnim wieku, rozwódką mieszkającą razem ze swoimi schorowanymi rodzicami, matką dwójki dorosłych dzieci i prawie babcią. Pewnego dnia otrzymuje nieoczekiwany spadek po Maksymilianie, znanym artyście malarzu, a jej byłym kochanku, o którym niestety nie ma miłych wspomnień. Otrzymuje posiadłość w maleńkiej podlaskiej wsi, lecz aby zatrzymać spadek musi zamieszkać tam przez rok. Dostaje również tajemniczego pendrive’a z zapiskami i nagraniami mężczyzny. Berenika zostawia wszystko i przenosi się do „swojego” nowego domu. Miało być sielsko, ale okazuje się, że dom skrywa wiele tajemnic i zaczynają się w nim dziać różne dość zagadkowe rzeczy. Czy kobieta wytrwa rok w domu, który otrzymała, czy zrezygnuje ze spadku? Czy uda jej się zaprzyjaźnić z miejscowymi czy stanie się dla mieszkańców wsi wrogiem? Co takiego stało się w przeszłości Bereniki, że romans z malarzem jest przykrym wspomnieniem?

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale jeżeli czas mi na to pozwoli, to chętnie sięgnę po inne jej książki, chociażby po kontynuację tej powieści.

Autorka przewiduje kolejne części, i dobrze, bo jak dla mnie historia głównej bohaterki skończyła się tak, jakby dopiero się zaczynała. Bardzo jestem ciekawa co wydarzy się w tajemniczym domu w kolejnych porach roku, bo przecież główna bohaterka ma zamieszkać w tym domu przez rok, a mamy dopiero zimę.

Książka mnie niesamowicie wciągnęła, chociaż czytając ją zdawałam sobie sprawę z tego, że jest to taka bajka – niebajka dla dorosłych. Ale prawie cały czas intrygowało mnie pytanie: czy spadek po byłym kochanku to podziękowanie za piękne chwile spędzone razem czy zapłata za coś, co kiedyś upokorzyło i skrzywdziło kobietę.

Książka napisana została w bardzo niebezpieczny dla mojego czytania sposób, bo krótkie rozdziały kusiły kontynuacją i jak zwykle było tak: jeszcze jeden rozdział i idę spać, a potem czytałam prawie do świtu, z opłakanym skutkiem następnego dnia.

(…) Czasem patrzymy, nie widząc, mówimy nie słysząc. Wędrujemy, nie wiedząc w jakim celu. I przystajemy, bo coś nas tknęło, ale nie potrafimy tego w żaden sposób określić. Tak było i tym razem. Milczenie było najbezpieczniejsze. (…)

Autorka nie pozwala na nudę, cały czas coś się dzieje i chociaż mają miejsce wydarzenia bardzo wzruszające i bulwersujące nawet, jak na przykład znalezienie w lesie przywiązanego psa, albo podrzucenie okaleczonych maleńkich kotków, to wszystko jest napisane dość lekko. Nie brakuje również sporej dawki humoru.

(…) – Najpierw mnie jakiś chłop w futrzanej czapie, jak pół stodoły, podwiózł do knajpy. Powietrze w niej, jakby same bończysławy wystąpiły do apelu. Kiedy powiedziałem, że szukam przodka, to żal im się zrobiło sieroty i podjęli trop. – Igor podszedł do stołu i wypił z kubka jakieś resztki. – Dżis! Cały dzień marzyłem o zimnej, starej kawie! (…)

Niby dom na pustkowiu, gdzieś pod lasem, gdzieś na końcu wsi, gdzie powinno być szaro, buro i ponuro, ale tak nie jest.

Ciekawi bohaterowie, cudownie wykreowani przez autorkę nie mogą zostać uznanych na nudnych czy bezbarwnych osobowościowo, bo w każdym z nich aż kipi od charakterologicznych indywidualności. I nawet tak zwane „czarne charaktery” wcale nie wydają się takie „czarne”.

I tak jak wspomniałam wcześniej, nie mogłam się oderwać od czytania i chociaż mam ustalone (przez siebie) codzienne godziny, które przeznaczam na czytanie, to przy tej powieści mocno naciągnęłam je czasowo.

(…) Po policzkach płynęły jej łzy. Ocierała dłonią raz za razem, ale nie przestały lecieć, wystarczając za cały komentarz. Wstrząsnęły nią dreszcze. Bruno przytulił ją mocno, czując, że sam zaczyna płakać. Trwali w objęciach i ciszy, aż jej ciało się uspokoiło. (…)

Cieszę się, że coraz więcej na rynku polskim jest książek, w których bohaterkami nie są piękne, młode, niezależne finansowo i mieszkaniowo trzydziestolatki, mniej lub bardziej skrzywdzone w miłości i marzące o macierzyństwie, ale kobiety z krwi i kości, które lata młodości mają już dawno za sobą. Kobiety, które walczą o siebie każdego dnia nie tylko pod względem finansowym, ale również uczuciowym. Mające odwagę zrobić coś infantylnego, za co ktoś mógłby być oburzonym.

Polecam tę książkę zarówno paniom jak panom, jest świetnym relaksem, zwłaszcza w tej obecnej, trudnej dla wielu rzeczywistości. I chociaż napisałam, że jest to taka trochę bajka – niebajka dla dorosłych, to z pewnością czeka w niej na czytelników wiele poważnych tematów. Jest namiastka thrillera, jest dramat, jest romans, jest humor i sporo emocji, czyli dla każdego coś.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej książki, myślę, że gdyby mi tej lektury nie polecono nazwisko autorki nadal byłoby dla mnie nieznane. Ale teraz mogę się przyznać, że kolejne polskie nazwisko trafiło na moją listę dobrych polskich autorów.  

JEDENASTE NIE DOTYKAJ. MOJA HISTORIA PRZEMOCY – Laura Priestess

Autorka Laura Priestess – chce być anonimowa, dlatego książkę napisała pod pseudonimem. No cóż, musimy to uszanować.

Jedenaste NIE DOTYKAJ. Moja historia przemocy to książka dość nietypowa. Napisana trochę jak pamiętnik, trochę jak sprawozdanie, trochę jak… sama nie wiem.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo REPLIKA
stron 427

Autorka zmaga się z nietypową traumą z dzieciństwa. Oskarża swojego ojca o molestowanie i gwałt, ponieważ podczas klapsów jakie jej zadawał ona… przeżywała orgazm. Ojciec był osobą dość zaborczą i władczą, na oczach dzieci często wpadał w złość wyładowując ją na żonie i dzieciach, i taki obraz dzieciństwa pozostał w oczach autorki. Wini go ona za to, że poprzez bicie, poprzez dawanie jej klapsów doprowadził do tego, że czuje się gorsza, bo… od najmłodszych lat „musiała” się masturbować i ma w dorosłym życiu masochistyczne podejście do seksu.

(…) Konsekwentnie stosuje codzienny terror, nie spada poziom jego agresji. (…) Często grozi dzieciom słowami: „Ostrzegam cię. Znienawidzisz mnie, ostrzegam cię”. Ma iście szatański ton głosu, widać, że jego samokontrola się chwieje. (…)

(…) Zwolennicy pedagogiki strachu dopuszczają się nieuczciwej nadinterpretacji Biblii, by uzasadnić przemoc wobec najsłabszych. Wykorzystują zdania o karceniu dla umotywowania, że dzieci można bić, a nawet należy to robić, aby wyprowadzić je „na ludzi”. (…)

Moim zdaniem, chociaż problem o jakim pisze jest poważny i bardzo ważny, to został przez autorkę opisany w książce tak jakby czytelnicy nie potrafili czytać ze zrozumieniem. Temat klapsów został nie tyle poruszony, co dokładnie opisany zbyt wiele razy w dodatku przedstawiony nie jako samo bicie tylko gwałt. Nie wiem, czy autorka nie pamiętała tego, co napisała wcześniej, czy chciała, aby wpłynęło to na większą liczbę stron w książce, czy… uznała, że dopiero jak wiele razy napisze to samo, to dopiero dotrze to do czytelnika.

W swojej książce powołuje się na wiele publikacji książkowych i internetowych, którym tematem są spanking (klapsy będące powszechną formą kary cielesnej polegającej na uderzaniu, zazwyczaj otwartą ręką, w pośladki innej osoby, aby wywołać ból fizyczny), fetyszyzm, molestowanie czy bicie dzieci.

Ciekawym zabiegiem literacki, jeżeli mogę tak o tym powiedzieć, jest wplecenie w treści wpisów z bloga prowadzonego przez autorkę przed napisaniem książki. Muszę przyznać, że te fragmenty napisane tak po prostu, od serca najbardziej mnie poruszyły o bardziej pobudziły empatię.

Z całym jednak szacunkiem do autorki i z jeszcze większym szacunkiem do tematu (problemu) jaki opisała, to nie może człowiek nastawiać się na to, że w każdym dziecku klaps wywoła erotyczne następstwa i dziecko będzie masturbacją zamieniało ból w przyjemność cielesną. Czasami działa to pobudzająco dla umysłu, dziecko bojąc się „klapsa” wcześniej zastanowi się nad tym co robi. Nie kwestionuję tego, że są dzieci odbierające „klaps” inaczej niż kara cielesna za przewinienie, lub odebranie wyładowywanej agresji drugiej osoby.

Nie jestem zwolenniczką bicia i kar cielesnych, ale nie ukrywam, że czasami moja cierpliwość spadła drastycznie i spowodowała kryzys. I wówczas któreś z moich dzieci dostało „klapsa”, dziś rzadko to wspominają, ale również dziś jako osoby dorosłe twierdzą, że w pełni na to zasłużyli. Bo granice cierpliwości u rodzica nie są z gumy.

Odbieranie klapsa jako czynnika erogennego u dziecka, to moim zdaniem poważna choroba psychiki, którą powinno się leczyć w jak najmłodszym stadium. Dla osoby dorosłej może to być zabawne i podniecające, ale u dziecka??? Jak można spokojnie mówić o orgazmie wywołanym bólem fizycznym, kiedy ma się zaledwie kilka lat??? Zgadzam się, że pupa jest miejscem wstydliwym i nie należy nadużywać pokazywania jej nagości, ani dotykania jej, ale wmawiać, że ta część ciała jest wyjątkowo erogennym miejscem u dziecka!!!, to chyba jednak lekka przesada.

Co innego tyczy się gwałtu czy molestowania, które powodują traumę na całe życie, ale im szybciej zacznie się to leczyć, tym szybciej zacznie się normalnie żyć, a całe życie użalanie się nad sobą czy nad swoim ciałem to poważna choroba psychiki, której koniecznie trzeba stawić czoło. Dziwi mnie takie podejście do własnego ciała „zbrukanego” i „martwego”, zwłaszcza po tym jak autorka opisuje zachwyt nad sobą, swoim wyglądem i atrakcyjnością. Czyli ma świadomość swojego piękna zewnętrznego a na siłę stara się zagłębić w rzekomej brzydocie wnętrza. Niska samoocena, czy to poczucie wyjątkowej niższości walczą tutaj z świadomością bycia atrakcyjną.

(…) Jestem bardzo ładna i lubię przeglądać się w lustrze. Kiedy nie patrzę, zapominam na chwilę o tym, że moje ciało jest przeżarte pleśnią. Po wielu nieszczęśliwych miłościach, niemogących się spełnić, bo nikt normalny nie chciałby być z dziewczyną, która czuje się martwa, zdarzyło się coś niezwykłego. (…) Teraz czuję się piękna, podrywają mnie mężczyźni na ulicy, a ja już nie mam ochoty zamykać się przed światem. (…)

Podczas czytania tej książki cały czas zastanawiałam się, czy ból i kary cielesne mające miejsce w dzieciństwie mogą być przyczyną erotomanii dorosłego człowieka, bo z opisów w dalszej części książki wynika, że autorka jest perwersyjną erotomanką, która nie potrafi normalnie współżyć, normalnie kochać, ani też uszanować kogoś, kto pokochał ją i otoczył opieką mimo tego, jaką jest osobą.

(…) Mam tylko jedno pocieszenie: nadzieję, że kiedyś jakiś mężczyzna mnie pokocha, zobaczy we mnie kobietę, a nie szmatę do klepania po tyłku. Że zobaczę moje odbicie w jego oczach i odzyskam utraconą kobiecą godność. (…)

Przyznam szczerze, że z trudem doczytałam książkę do końca i nie wiem, czy powinnam ją polecać do czytania. Wiem, że są osoby, które całe życie walczą z traumą dzieciństwa, gdzie były molestowane, bite czy gwałcone przez osoby bliskie, ale mnie sposób w jaki autorka starała się przekonać o swojej niedoli nie przekonuje do litości nad jej zbrukanym życiem. Współczuję jej, ale uważam, że pielęgnowanie tego swojego żalu i zmuszanie całego świata do tego, aby potępił czyny jej ojca a ją cały czas głaskał, bo przeżyła w dzieciństwie coś strasznego nie jest dobrym rozwiązaniem w życiu skrzywdzonej osoby.

(…) Jak mam mu powiedzieć, że jestem popieprzoną masochistką, że kręci mnie uległość wobec mężczyzn, klepanie po tyłku i poniżanie? Jak mam mu powiedzieć, iż już samo słowo „klaps” mnie podnieca, a dochodzę do spełnienia tylko wtedy, gdy do moich myśli dopuszczam masochistyczne, brudne fantazje? On tego nigdy nie zrozumie. Nie uwierzy, skąd to się wzięło, dlaczego jestem taka. (…) 

No cóż, ta książka miała być ważnym głosem w sporze dotyczącym bicia dzieci i ważnym dokumentem potwierdzającym jak wielka krzywdę można zrobić dziecku zwykłym klapsem, a okazała się czymś w rodzaju użalania się nad sobą i swoim życiem. Popieram, że klapsy są dla dorosłych, ale nie róbmy z pośladków ołtarza rozkoszy.

Może mało psychologicznie podeszłam do tego co napisała autorka chcąc wyrzucić z siebie dręczące ją od lat zmory, ale udowodniła również, że jej trauma to tylko coś w rodzaju zemsty na własnym ciele.

Jeżeli ktoś lubi książki psychologiczne, to proszę bardzo. Ilu czytelników tyle opinii, więc nie mówię, że książka jest zła, bo ktoś inny może odbierze ją w zupełnie inny sposób. Mnie nie zachwyciła w swoim przekazie, a należę do bardzo empatycznych osób.

WĄŻ Z LASU CEDROWEGO – Aleksander R. Michalak

Aleksander R. Michalak obecnie mieszka w Gdańsku. Jest pisarzem, wykładowcą religioznawstwa i pracownikiem działu dokumentacyjnego w jednym z pomorskich muzeów. Od kilkunastu lat zajmuje się badaniami nad historią i religią Bliskiego Wschodu. Jest doktorem historii Uniwersytetu Gdańskiego oraz religii i teologii Trinity College w Dublinie.  Posługuje się kilkoma językami nie zaprzestając nauki kolejnych. Publikował artykuły z dziedziny demonologii i angelologii biblijnej.

Wąż z lasu Cedrowego to thriller, którego fabuła umiejscowiona została gdzieś na wzgórzach Libanu.

Wydawnictwo REPLIKA rok 2019
stron 357

Ekscentryczny i bardzo religijny miliarder James Peabody pragnie założyć biblijne zoo-muzeum, w którym chce zgromadzić cenne artefakty oraz wspomniane na kartach Pisma zwierzęta. Komuś jednak się ten pomysł nie podoba. Zatrudnieni przy projekcie Biblical Zoo pracownicy, to ludzie z różnych krajów. Podchodząc do wszystkiego z czystko naukowym podejściem, początkowo bagatelizują tajemnicze wypadki dotyczące muzeum i ludzi z nim związanych. Giną ludzie, pojawiają się niewyjaśnione naukowo zjawiska i coraz bardziej nad projektem zaczyna panować strach. Aby rozwikłać zagadki zostają zatrudnieni kolejni ludzie, znający świat biblijnych stworzeń w równym stopniu co kulturę świata arabskiego i wczesnego chrześcijaństwa. Komu zależy na tym, aby biblijne zoo nie powstało? Czy ma to związek z wydarzeniami z dalekiej przeszłości? Kto zginie, a kto przeżyje ten koszmar, w którym znaleźli się nieprzypadkowi naukowcy?

Pierwszy raz spotkałam się z twórczością tego autora kiedy wpadła w moje ręce jego książka Denar dla Szczurołapa. I od tamtej pory już wiedziałam, że każdą następną książkę będę się starała przeczytać. Czasami po prostu lubię się bać. A styl jakim pisze autor jest dla mnie pewnego rodzaju odskocznią od tych wszystkich powieści obyczajowych dla kobiet, w których również się zaczytuję.

Książka nie trzyma w napięciu takim, jakiego można oczekiwać po pierwszych stronach, ale autor nie pozwala na nudę.

(…) Później nie potrafiła sobie nawet przypomnieć, czy krzyknęła, czy zamarła w przerażonym milczeniu. Oto z kawałka ściany, gdzie przed chwilą był cień, coś patrzyło na nią paskudnym uśmiechem. Rozwarte szeroko usta, jakby plemienne nacięcia pod wielkimi oczami. Twarz nie twarz. (…)

Wiele zdarzeń, czy sytuacji, zostało pokazanych z naukowego czy biblijnego punktu widzenia, co świadczy o dobrej wiedzy nie tylko z religioznawstwa.

(…) – Fenicjanie nie prowadzili wielkich wojen, nie niszczyli narodów jak Asyryjczycy czy Babilończycy. Zdobywali bogactwo handlem, a jednak z jakichś powodów uznano, że to właśnie Tyr utożsamia szatana z ogrodu Eden. (…)

Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów są uzupełnieniem intrygującej fabuły. Myślę, że wielu czytelników zwróci uwagę na dość specyficznie przedstawione postacie Gabora Horthyego i Andrea Rossi, kontrowersyjnych przyjaciół różnych narodowości. Mnie ci panowie zachwycali i irytowali jednocześnie, ale prowadzone przez nich dialogi z dużą dawką cynicznego humoru pozwalały od czasu do czasu na szeroki uśmiech.

Fabuła książki jak przystało na dobry thriller trzyma prawie cały czas w ryzach ciekawości, pozwalając czasami na silniejsze emocje związane z zaskakującymi i czasami szokującymi wydarzeniami. I chociaż na wstępie napisałam, że książka nie trzyma w takim napięciu jak wcześniejsza powieść tego autora, to nudzić się przy niej absolutnie nie można.

(…) W przekazach źródłowych znalazł informacje, że kobiety kąpano w krwi ich zamordowanych dzieci. Śpiewano: „poderżnijmy wszystkie gardła”. Znęcano się nad ciałami. (…) Potem było jakiś czas spokojnie, ale być może dlatego, że prawdopodobnie nikt tutaj w tym okresie nie mieszkał. Jeśli istniało coś takiego jak zła energia, to miejsce z pewnością zgromadziłoby jej bardzo pokaźną ilość. (…)

Wplecione w fabułę wątki mistyczne dodają jej pewnego rodzaju tajemniczej pikanterii. Mistycyzm (w towarzystwie ezoteryki) jest tutaj mocno obecny, chociaż nie stanowi chyba wątku przewodniego.

Może to się wydawać dziwne, ale podczas czytania prawie cały czas czułam zło dominujące w powieści. Myślę, że był to efekt ciekawej narracji, efekt zamierzony dla pogłębienia tajemnicy.

Czasami zastanawiałam się, czy doznając jakichś niespodziewanych sytuacji, wiedziałabym gdzie przebiega granica między realnością a wyobraźnią.

Polecam tę książkę osobom o mocnych nerwach i takim, które lubią dobre thrillery czy kryminały. Autor potrafi zaskoczyć czytelnika a to przemawia z całą pewnością na korzyść powieści.

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za tę książkę. To była piękna, choć momentami pełna emocji przygoda. Nie ukrywam, że kilka razy nawet się mocno wzruszyłam, ale kilka razy poczułam też szybsze bicie serca.

Książkę można teraz kupić w wydawnictwie po bardzo atrakcyjnej cenie.

POLECAM https://replika.eu/tytul/waz-z-lasu-cedrowego/

ZAKRĘCONA NARZECZONA – Iwona Czarkowska

Iwona Czarkowska z wykształcenia jest dziennikarką, z zamiłowania bajkopisarką. Pracowała jako redaktor i sekretarz redakcji: „DD Reportera”, „5-10-15″, „Ciuchci”, „Czarodziejskich Opowieści”, „Naszych Dobranocek”. Obecnie współredaguje w „Świerszczyku” cykl „Chce wiedzieć więcej o…”, przygotowuje scenariusze gier edukacyjnych dla wydawnictwa Wilga i pisze bajki. Takie, które zawsze dobrze się kończą. Debiutowała jako autorka opowiadań i książek dla dzieci. Swoją pierwszą powieść dla dorosłych czytelników opublikowała w roku 2009 – była to „Słomiana wdowa”; rok później ukazała się jej kontynuacja: „Kobieta do zadań specjalnych”. Pracuje również jako tłumacz.

Zakręcona narzeczona to komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 4 SIERPNIA 2020

Wydawnictwo REPLIKA
stron 335

Majeczka jest młodą dziennikarką w prowincjonalnej gazecie w małym sennym miasteczku. Marzy o tym, aby przenieść się do Warszawy, gdzie życie nie jest tak nudne, leniwe i przewidywalne jak w Zabrzeźnie. Niestety narzeczony kobiety piastujący poważne stanowisko kierownika poczty nawet nie myśli o wyprowadzce do dużego miasta. Jednak czy Zabrzeźno faktycznie jest takie nudne? Zdarzają się w nim przecież czasami różne ciekawe sytuacje, chociażby uprowadzenie Pelagii, czyli kury, którą ktoś próbuje przekupić karmą dla papug, albo dziwne włamania do domu weterynarza, lub uciekający nagminnie ze sklepu zoologicznego żółw. Co wspólnego mają ze sobą Majeczka i tajemniczy pseudodziennikarz z Warszawy? Dlaczego weterynarz i jego żona nagle zostali właścicielami dziwnej papugi? Co wspólnego z uprowadzoną kurą Pelagią ma Diabeł, narzeczony Majeczki? I kto tak właściwie stoi za uprowadzeniem ważnej kury? I co wspólnego z przesyłką odebraną przez weterynarza, zamówioną przez jego żonę, ma wspólnego dentysta z Palermo?

Przyznam szczerze, że zabierając się za czytanie tej książki nie spodziewałam się tego, że podczas czytania będę wybuchała spontanicznym śmiechem. Jest to moje pierwsze spotkanie z książkami tej autorki, chociaż jej nazwisko nie jest mi obce, ponieważ wiele razy rzuciło mi się w oczy, wraz z proponowaną przez kogoś jej książką.

Styl jakim autorka pisze jest lekki, łatwy i przyjemny w czytaniu. Spora dawka humoru towarzysząca czasami może trochę infantylnej fabule jest jednak bombą dowcipu. Czasami jest sarkastyczne, czasami po prostu wesoło, czasami mocno kryminalnie, ale ogólnie, to książka moim zdaniem należy do tych, przy których nie można się nudzić. Jeżeli ktoś zna i lubi książki Alka Rogozińskiego, Olgi Rudnickiej, Joanny Chmielewskiej, Jacka Galińskiego czy Aleksandry Rumin, to śmiało może sięgnąć po książki tej autorki i z pewnością nie zawiedzie się.

Ciekawi i nietuzinkowi bohaterowie są dodatkiem do wciągającej i zabawnej fabuły, której czytanie „grozi śmiechem” jak napisała w blurbie jedna z recenzentek. Patrząc na wszystkie postacie występujące w fabule (a jest ich całkiem sporo) widać, że zostały wykreowane ciekawie, niesztampowo i nie ukrywam, że wprost przyciągały mnie swoimi zachowaniami. I chociaż o nikim nie można powiedzieć, że jest nudny, to  autorka dodatkowo zafundowała im całkiem zabawne przygody, a jak wiadomo całość takiej mieszanki świetnie potrafi wprowadzić czytelnika w dobry humor. Przyznam szczerze, że miałam problem z odłożeniem książki na bok.

(…) – Znowu jakiś wariat postawił nasz zabytkowy szalet do góry nogami! – mruczał pod nosem. W końcu udało mu się odwrócić drewnianą konstrukcję i mógł wejść do środka. Ledwo usiadł na desce, gdy rozległ się gwizd nadjeżdżającego pociągu. Mężczyzna zerwał się i trzymając w garści spodnie, wybiegł na zewnątrz. (…)

 Jedną z głównych bohaterek tej książki jest… kura, która albo uciekła swojemu gospodarzowi, albo ktoś ją mu po prostu ukradł, ponieważ kura była nietypowa i bardzo mądra. Z ową kurą podczas jej nieobecności w kurniku, styczność miało kilka osób i trudno było zrozumieć fakt tak niezdarnego (jak w fabule) zachowania wobec tego ptaka. Ale dzięki tym niezdarnym poczynaniom książka jest bardziej zabawna.

(…) Kura skakała z jednego mebla na drugi, a on pędził za nią, przewracał krzesła, szafki oraz lampy. Na koniec uciekinierka wróciła pod stół i jak gdyby nigdy nic zaczęła wygładzać dziobem pióra. (…)

Niby fabuła lekko absurdalna, można powiedzieć, że nawet dość banalna, ale kiedy człowiek cały czas podczas czytania chichocze, to z całą pewnością książka jest warta przeczytania. Potrzebujemy przecież takich książek, żeby odstresowały nas i działały jak dobre psychotropy.

Polecam tę książkę KAŻDEMU, bez względu na wiek i płeć. Myślę, że wielu znajdzie w niej coś dla siebie. Jest tutaj bowiem kryminał, z nutką wątku gangstersko-mafijnego (chociaż nie wiadomo kim tak właściwie jest Dentysta z Palermo, o tym dowie się ten, kto dotrwa do końca lektury), jest humor w ilości XXXL, jest odrobina romansu, trochę dramatu i sporo obyczaju, czyli… dla każdego coś miłego.

Dziękuję wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej książki i poznania kolejnej świetnej polskiej pisarki. Myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne pozycje z dorobku pisarskiego tej autorki. Tymczasem… książkę gorąco polecam dla świetnego relaksu.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/