Recenzje książek

Skarpa Warszawska

NIGDY O TOBIE NIE ZAPOMNĘ / OBIECUJĘ CIĘ KOCHAĆ – Agnieszka Zakrzewska

(…) Już od kilku dni nie miała wiadomości od Aarona. Jeżeli w jej sercu tlił się jeszcze nikły płomień nadziei, że będzie mogła przedstawić go rodzicom, to właśnie w tym momencie zgasł na dobre. Od teraz będzie musiała chronić ukochanego przed nimi. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Agnieszka Zakrzewska pochodzi z Drawska Pomorskiego, urodziła się w roku 1974. Wielbicielka ludzi i kolekcjonerka chwil. Często bez czapki, zawsze bez parasola, w wyjątkowych wypadkach bez butów, ale nigdy bez notatnika w przepastnej torbie. Jej życiowe motto brzmi: „Im dłużej czekasz na przyszłość, tym będzie krótsza”. Zatem nie czeka. Działa. I spełnia swoje marzenia. Niedoszły prawnik. Z zamiłowania polonistka. Z wyboru emigrantka, od 2002 roku mieszkająca w Królestwie Niderlandów w mieście Deventer. Autorka sagi amsterdamskiej, która stała się ulubioną lekturą Polek w kraju i za granicą. Czytelniczki mówią o niej, że w swoich powieściach uwalnia dobre emocje.

Nigdy o tobie nie zapomnęObiecuję cię kochać to dwie dramatyczne powieści, których tematem przewodnim jest romans i życie młodej kobiety w obliczu wojny.

PREMIERY POWIEŚCI ROK 2021

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 398 i 415

Jest 1932 rok. Amsterdam ogarnięty jest kryzysem i bezrobociem. W Holandii mieszka szesnastoletnia Annemarie Engelen, córka bogatego bankiera i jego pięknej żony. Z pozoru ich dom wygląda dostatnio i szczęśliwie, ale tak naprawdę kryje w sobie wiele tajemnic i wstydliwych sekretów. Frederik pragnie, by jego córka poślubiła doskonale zapowiadającego się przemysłowca i arystokratę Theodore van Heemstra, który nagle znika w dramatycznych okolicznościach. Co tak naprawdę wydarzyło się zimowej nocy w kamienicy pod numerem 12? I jaki cenny depozyt ukrywa w swojej puderniczce Annemarie? Kto zajmuje miejsce w sercu młodej dziewczyny i czy miłość ma szansę przetrwania w przedwojennej i wojennej rzeczywistości?

Nadchodzi rok 1937. Annemarie wyrusza do Berlina na wymarzone studia w wyższej szkole muzycznej. Tymczasem nad rodzinną kamienicą w jej ukochanym Amsterdamie zbierają się czarne chmury. Dziedzictwu Engelenów zagraża wielkie niebezpieczeństwo.
Annemarie robi w Berlinie oszałamiającą karierę. Poznaje tam nazistę i zdolnego pianistę amatora Rudolfa Ehrlicha. Ten skrzętnie ukrywa wstydliwą tajemnicę, której ujawnienie może kosztować go życie. Kiedy pewnego dnia przez przypadek Annemarie odkrywa mroczny sekret, musi jak najszybciej uciekać z Niemiec. Nadchodzi wojna.
Jakie zawirowania wstrząsną życiem Annemarie i najbliższych jej sercu osób? Jak wojenna trauma wpłynie na jej dalsze losy? Ta przejmująca opowieść przenosi w świat, w którym każda decyzja jest na wagę życia lub śmierci.

Podobno historia opisana w tych książkach (bo mówimy o dwóch tomach) wydarzyła się naprawdę i muszę przyznać, że po wysłuchaniu wielu wspomnień seniorów, z którymi pracowałam, ta mnie niesamowicie wzruszyła.

Autorka zabiera czytelników w niezwykłą podróż do Amsterdamu, Berlina, Nowego Jorku, Panamy i São Paulo. Tak prowadzi fabułę, że nie wiadomo jak określić tę książkę, ponieważ mamy w niej zarówno kłamstwa, intrygi, zbrodnię i wielką miłość, a wszystko to na tle przedwojennej Holandii, Niemiec i Polski.

Poznajemy dziewczynę z tak zwanego „dobrego holenderskiego domu”, wychowaną na damę, chociaż Annemarie bardziej była zwykłą dziewczyną niż panną z wyższych sfer. Dziewczynę zakochaną w zwykłym chłopcu. Miłość łącząca młodą Holenderkę, córkę człowieka mocno sympatyzującego z partią hitlerowską, a młodego Żyda to czysty mezalians, ale czy można się oprzeć prawdziwemu uczuciu?

Na tle wydarzeń przedwojennych poznajemy polityczne aspiracje sojuszników ideologii hitlerowskiej. Ale mamy okazję poznać również życie rodzin żydowskich mieszkających w Holandii.

Wiele poruszonych w powieściach wątków może bardzo bulwersować, chociażby chciwość ojca Annemarie, człowieka opętanego żądzą pieniądza, który nie cofnąłby się przed niczym, byleby tylko żyć w luksusie, korzystać z życia do granic lojalności nawet wobec siebie.

Z wielką nostalgią i wzruszeniem śledziłam przyjaźń głównej bohaterki ze swoją służącą, a właściwie kucharką, kobietą pochodzenia żydowskiego zatrudnioną w domu bankiera. Ta przyjaźń była czystym dowodem na to, że córka bankiera i obracającej się tylko w dobrych kręgach kobiety, dziedziczki wielkiej fortuny nie została zmanierowana, nie upodobniła się do panien z bogatych domów a pozostała sobą. Piękna, inteligentna, ambitna i utalentowana muzycznie w głębi serca była zwykłą dziewczyną.

(…) Henrietta nie miała wykształcenia, nigdy nie wyściubiła nosa poza Amsterdam i jego przysiółki, nie przeczytała wielu książek, ale wiedziała jedno: miłość była najlepszym antidotum na wszystkie choroby świata. (…)

Zachwycił mnie poruszony w książce wątek muzyczny, uwielbiam czytać o muzyce i sama często o niej piszę w swoich powieściach. Annemarie kochała muzykę, robiła wszystko, aby doskonalić grę na fortepianie i była w tym naprawdę dobra, dlatego kibicowałam jej w tym dążeniu do perfekcji.

Natomiast bardzo dramatycznym wątkiem poruszonym w tej opowieści jest alkoholizm tak zwanych wyższych sfer. Niezwykle smutne było to, że kobieta mająca prawie wszystko, upajająca się bogactwem nie potrafiła sobie poradzić z emocjami topiąc swoje smutki w alkoholu.

W tej historii mamy prawie wszystko. I tak jak wspomniałam na wstępie, nie ma tematu jaki nie zostałby tu poruszony.

(…) Szczęście to miniaturowy zlepek kilkunastu nanosekund wyrwanych z objęć przeszłości i teraźniejszości. Mają wspólny zapach, kształt, podobny smak. Otula je światło. Ciepłe, czułe jak kojący plaster zapomnienia. Świat zatapia się w nim, staje w pół kroku i wstrzymuje oddech. A potem szczęście mija. Pryska jak mydlana bańka złudzeń. (…)

Jest zbrodnia i perfidne knucie intrygi. Jest dramat rozdrobniony na wiele innych dotykających głównie Żydów. Ale jest również romans i piękna niewinna miłość, która potrafiła nawet w najbardziej deszczowy dzień sprawić, że w sercach zakochanych zaświeciło słońce.

To piękne książki o odpowiedzialności za drugiego człowieka, ale i o bezkarności tych, którym nie zależało nawet na bliskich osobach.

Cieszę się, że te książki zakupiłam i to od razu dwa tomy, bo zakończenie pierwszej części sprawiło, że nie mogłam się doczekać kontynuacji losów Annemarie.

Piękny styl jakim pisze Agnieszka Zakrzewska dodaje czytaniu uroku i można głębiej zatopić się w fabule. A ciekawie skonstruowane osobowości bohaterów mają bardzo pozytywny wpływ na odbiór całości.

Polecam oba tomy szczególnie miłośnikom historii wojennych, ale myślę, że innym osobom również przeczytanie tych książek sprawi przyjemność.

KSZTAŁT DEMONA – Magdalena Zimiak

(…) Krystyna umówiła się z Markiem Kryckim na posterunku. Wolała, żeby duchowny zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Jeśli jest z zaginięciem powiązany, poczuje się zagrożony i w takiej sytuacji jest możliwe, że wykona jakiś fałszywy ruch. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

MAGDALENA ZIMNIAK z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.

Kształt demona to kryminał policyjny z dużym wątkiem psychologicznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 SIERPNIA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 575

W jednym z warszawskich kościołów znika podczas mszy młoda kobieta. Nikt nie wiej jak to się stało, że Julia idąc do komunii już z niej nie wróciła do czekającego na nią w ławce męża. Śledztwo prowadzi nadkomisarz Krystyna Farkas, która odkrywa, że to nie pierwsze zniknięcie młodej kobiety w tym kościele. Podczas dochodzenia wychodzą na jaw mroczne tajemnice zarówno jednego z księży odprawiającego mszę w dniu zniknięcia kobiety, jak i rodziny Julii i osób z jej otoczenia. Po pewnym czasie zostaje zamordowany lekarz zajmujący się Julią w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Kto i dlaczego chciał się pozbyć doktora?  Czy zaginione wcześniej z tego samego kościoła kobiety żyją? Kto z osób z otoczenia Julii byłby zdolny dopuścić się najgorszego?

Po książki Magdaleny Zimniak sięgam zawsze, gdy mam ku temu okazję i robię to dosłownie w ciemno dobrze znając „pióro” pisarki. Myślę, że każdy czytelnik ma takie autorki czy autorów, o których wie, że nigdy go nie zawiodą.

Powieści Magdaleny Zimniak poznałam dawno temu, o ile pamiętam w roku 2014 i uznałam je za świetne thrillery i chociaż nie często sięgam po ten gatunek książek, to do tych się przekonałam. Ta książka jest typowym kryminałem, chociaż dokładny czytelnik doszuka się w niej również namiastki thrillera.

Ta powieść będąca kryminałem policyjnym pokazuje jak skrupulatnie trzeba prowadzić śledztwo i jak dobrym policjant musi być psychologiem, aby podążyć we właściwym kierunku i nie oskarżyć osoby, która z prowadzonym śledztwem może mieć niewiele wspólnego.

Fabuła książki poprowadzona jest dwutorowo, w dwóch płaszczyznach czasowych, w czasie aktualnych działań policji oraz w czasie przeszłym odnoszącym się do jednej z zaginionych osób. Narracja także jest zmienna i myślę, że ten zabieg ma również wpływ na odbiór fabuły jako całości.

Można pomyśleć, że śledztwo nie jest prowadzone zbyt dynamicznie, ale z pewnością pod uwagę brane są nawet najbłahsze szczegóły. Oczywiście w trakcie wychodzą na jaw tajemnice i mroczne strony wielu osób, których niezbyt chwalebna przeszłość rzuca cień na obecne życie, co czasami stawia te osoby w dość podejrzanej sytuacji.

Poznajemy tutaj między innymi pewną rodzinę, w której każdy ma coś do ukrycia. A kiedy odkryte zostają tajemnice tych ludzi, wydaje się, że prowadzone śledztwo jeszcze bardziej się gmatwa.

(…) Początkowo całowaliśmy się, jak wiele razy wcześniej. Namiętnie i czule. Później przeszliśmy do śmielszych pieszczot. A jeszcze później Karol zapytał, czy może mnie uderzyć. Tak, odpowiedziałam. Uderz. I zrobił to. A ja chciałam jeszcze i jeszcze. I mówiłam to. I zatracałam się w bólu. To było lepsze niż żyletka (…)

Najbardziej zagadkowa i nieprzewidywalna jest końcówka książki, nagłe zwroty akcji sprawiają, że nawet jeżeli czytelnik kogoś wytypował jako sprawcę, to wszystko wymyka się spod kontroli przypuszczeń.

Ciekawie wykreowane osobowości bohaterów, których w tej lekturze jest kilkoro, to tylko jeden z pozytywnych akcentów całości.

Mnie urzekła swoją osobowością nadkomisarz Krystyna Farkas i przyznam szczerze, że chętnie spotkałabym się z nią ponownie. Jest to kobieta z wyjątkową intuicją, co jest atutem każdego dobrego policjanta. Niby twarda jako przedstawicielka władzy, ale w środku zwyczajna kobieta oczekująca miłości i stabilności życiowej. Przyglądając się prowadzonemu przez nią śledztwu widzimy jej profesjonalizm i zaangażowanie.

Jak już wspomniałam, jest to kryminał, ale autorka wplotła w fabułę kilka wątków, które z pewnością miały znaczenie dla tej historii.

(…) – Kiedyś, gdy powiedziałam, że mama powinna wziąć się w garść, tata mnie uderzył. W brzuch. Mocno. Sądzę, że to nie był szczyt jego możliwości. Gdybym nie wyjechała i gdybym ośmieliła się znów ją skrytykować, może by mnie zabił. (…)

Mamy tutaj między innymi wątek psychologiczny opierający się na doznaniach pełnych emocji, sklasyfikowanych przez psychiatrę jako omamy.  Jest tutaj również wątek odnoszący się do osoby niepełnosprawnej, która po wypadku będącym przyczyną niepełnosprawności najpierw obwiniała o stan w jakim się znalazła cały świat, ale z czasem wyspecjalizowała się w pewnej dziedzinie do tego stopnia, że tym co robiła zaskoczyła nie tylko najbliższych.

Autorka wplotła w fabułę również wątek miłosny, który jest dowodem na to jak bardzo można darzyć kogoś uczuciem, że w obronie tej osoby poświęci się siebie i swoją wolność.

Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale nie chcę nikogo zanudzać, a tym bardziej spoilerować.

Tekst zawiera sporo dialogów, które nie tylko wpływają na szybkość czytania książki, co na zaangażowanie się czytelnika w fabułę.

Myślę, że jest to książka, która nie zawiedzie ani miłośników dobrych kryminałów, ani tych, którzy preferują powieści psychologiczne czy obyczajowe.

Polecam tę lekturę gorąco, myślę, że nikt przy niej nie będzie się nudził, a wątek kryminalny wciągnie go tak, że trudno będzie się od niego oderwać.

Kto zna już „pióro” Magdaleny Zimniak, temu nie muszę polecać jej najnowszej powieści, a kto jeszcze nie miał okazji przeczytać żadnej z jej książek, to myślę, że ta może być dobrym początkiem.

To z pewnością mocna książka zarówno pod względem kryminalnym jak i psychologicznym. Wymyślona przez autorkę intryga kryminalna jest dopracowana do najmniejszego szczegółu.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej.

W CIENIU MAJDANKA – Sylwia Kubik

(…) Droga trwała dużo dłużej niż poprzednio. Jechali wolno. Często się zatrzymywali, ale nikt nie otwierał wagonu. Niekiedy mieli wrażenie, że się cofają. To znowu jechali do przodu. Zdezorientowani ludzie nie byli w stanie określić, w jakim właściwie jadą teraz kierunku. (…)

Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.

W cieniu Majdanka to dramat wojenny.

PREMIERA KSIĄŻKI 27 MARCA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 334

Dwie siostry Gienia i Franciszka pewnego dnia wojny zostają rozdzielone. Jedna z nich wraz z rodziną trafia do obozu koncentracyjnego w Majdanku, a drugiej udaje się uciec do lasu, gdzie przez jakiś czas ukryta zostaje przez partyzantów, wśród których znajduje się starszy brat. Partyzanci nie mogą jednak ukrywać dziewczynki cały czas, ponieważ muszą zadbać o własne bezpieczeństwo, dlatego pomagają dziewczynce dostać się do wsi, w której mieszkają babcia i brat ojca z żoną. Eugenia bardzo chciałaby zamieszkać z babcią, ale pod opiekę seniorki trafiła już jedna z sióstr dziewczynki, której również udało się przed łapanką uciec do lasu, dlatego opieką bratanicy zajęli się wuj i ciotka. W tym samym czas rodzice sióstr wraz z resztą rodzeństwa przechodzą piekło obozu. Czy rodzina spotka się po wyzwoleniu? Kto przeżyje wojnę, a kto nie dostąpi tego zaszczytu? Czy uda się Gieni zamieszkać z babcią?

Do książek napisanych na faktach zawsze podchodzę z dużym sentymentem. Jest wiele niespisanych historii, dlatego uważam za coś pięknego, że ktoś znalazł czas na wysłuchanie czyichś wspomnień, poświęcił czas na kwerendę, a potem „ubrał” to wszystko w piękną, chociaż często smutną opowieść.

Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby, że na rynku książkowym pokazało się już tyle powieści odnoszących się do drugiej wojny światowej, że nie ma już ochoty sięgać po tego typu powieści. No cóż, każdy czyta to co lubi, nie mam więc zamiaru nikogo przekonywać do swoich racji. Szkoda tylko, że niektórzy zrobili z tego tematu czysty biznes. Bo czym innym jest spisanie wspomnień osób, które tę wojnę przeżyły, a czym innym jest napisanie opowieści czystko fikcyjnej tylko dlatego, że taka jest moda.

Myślę jednak, że te lektury są ważne zarówno do zatrzymania czasu wspomnień jak i ku przestrodze.

Takich historii jakie przydarzyły się rodzinie, która jest bohaterem tej powieści zapewne jest wiele, nie każdy jednak potrafi otwarcie o nich mówić, bo powrót do wspomnień często bywa bardzo bolesny.

Autorka na przykładzie dwóch sióstr pokazała jak różne mogą być ludzkie losy i jak różne może być piekło przetrwania.

(…) Człowiek, a raczej wrak człowieka, który stał przed nią w niczym nie przypominał jej co prawda żylastego, ale przystojnego męża, szczycącego się bujną czupryną włosów przed sobą miała mężczyznę skrajnie wychudzonego. Spod dziurawego odzienia widoczne były wychudzone, posiniaczone ręce. (…)

Pięknie wykreowane osobowości bohaterów to naturalność w pełnym tego słowa znaczeniu. Myślę, że każdy kto pozna Gienię czy Franię oraz resztę ich rodziny na długo zapamięta te z pozoru zwyczajne dziewczyny.

Sylwia Kubik przeplata losy jednej z sióstr z losami drugiej, a robi to tak, że trudno jest się od lektury oderwać i trudno też zapanować nad wzruszeniem jakie cały czas towarzyszy czytaniu.

Mamy tutaj pokazane więzi rodzinne i to zarówno te mocne, pełne emocji, miłości i odpowiedzialności jak i te przepełnione egoizmem i znieczulicą.

(…) Eugenia chciała w to wierzyć. W tak wiele rzeczy chciała wierzyć, a raz po raz się okazywało, jak złudne są jej nadzieje. Los okrutnie ich doświadczał. Strach był nieodłącznym elementem życia. Życie zaś nieustannie zagrożone. (…)

Rodzina Gieni i Frani to jest wielodzietna i bardzo uboga w sensie materialnym, bogata jednak w empatię i miłość. Wszyscy wspierają się jak mogą, a dzieci szybko muszą dorosnąć, aby być wsparciem dla rodziców i opoką dla młodszego rodzeństwa. Trudne chwile jakich doświadczają mimo utraty sił, cierpliwości i wiary nie powodują, że się od siebie odsuwają. One ich bardziej łączą.

Takich rodziców można tylko pozazdrościć, rodziców, którzy na każdym kroku potrafią dzielić się miłością.

Ale jest również rodzina krewnych, którzy swoim egoizmem i niechęcią do drugiego człowieka potrafią nie tylko zrobić komuś z życia piekło, ale ranić nawet słowem.

Dwaj bracia tworzący dwie rodziny a jakże różni od siebie. Jeden uczuciowy i kochający, a drugi zgorzkniały i samolubny.

Podobno rodziny się nie wybiera, ale jak już się ją ma, to powinno się ją chociaż szanować.

Tragizm życia obozowego to wciąż temat na który jedni wolą milczeć a inni krzyczą o nim głośno. Autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawia zarówno transport jak i marsza do obozu jak i później pobyt w nim. Przyznam szczerze, że tak wciągnęłam się w fabułę, że momentami czułam wręcz fizyczny ból i swędzenie całego ciała, kiedy czytałam o wszechobecnych w obozie insektach, lodowatej wodzie, którą „dezynfekowano” więźniów czy głodzie wyniszczającym organizmy, zwłaszcza dzieci.

Ktoś może powiedzieć, że obóz był piekłem, ale piekłem również było życie jednej z sióstr, która po ucieczce z łapanki najpierw trafiła do lasu, a następnie pod „opiekę: krewnych, dla których była wstydem i kulą u nogi.

Aż trudno mi było sobie wyobrazić ile to dziecko musiało przejść będąc w tak zwanym normalnym domu krewnych.

Czy tylko naziści powinni ponosić kary za bestialskie traktowanie ludzi? A co z tymi, którzy powinni wspierać, a okazywali się tak samo bezdusznymi osobami jak Niemcy?

To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna. Jej fabuła wywołuje bowiem ogrom emocji nad którymi nie zawsze można zapanować, ale z cała pewnością jest to książka warta przeczytania.

POLECAM z całego serca.

KIEDY SIĘ POJAWIŁEŚ – Anna Matusiak-Rześniowiecka

(…) Nigdy i nigdzie nie zobaczysz takiego szczęścia, jakie ma wypisane na twarzy – zbolałej, męczonej, wycieńczonej – mama wychodząca z dzieckiem do domu po długim leczeniu. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Matusiak Rześniowiecka to pisarka, dziennikarka, prezenterka telewizyjna i radiowa, wykładowca akademicki, felietonistka, trenerka wystąpień publicznych. Założycielka agencji ślubnej „Ann&Kate Wedding Planners” i wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej. Jest absolwentką Uniwersytetu Wrocławskiego, kierunek filologia polska i teatrologia, oraz absolwentką Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie na wydziale kulturoznawstwa. Wykładała dziennikarstwo w Dolnośląskiej Szkole Wyższej Edukacji we Wrocławiu oraz w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie. W duecie z Katarzyną Borowską napisała dwie książki: „Skazane. Historie prawdziwe” (rok 2019) i „Molestowane. Historie bezbronnych” (rok 2020). Jest autorką 11 książek.

Kiedy się pojawiłeś to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 02 WRZEŚNIA 2021

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA, stron 302

Małgosia jest pielęgniarką, która bardzo kocha swój zawód. Pracując na oddziale dziecięcym widzi wiele bólu, łez i smutku, które dotykają nie tylko małych pacjentów, ale również ich bliskich. Często zmaga się z trudnymi sytuacjami pragnąc własnego dziecka, które kochałaby całym sercem. Niestety los w tej kwestii nie jest dla niej i jej męża łaskawy. Iza i Adam są małżeństwem, które mimo młodego wieku osiągnęli bardzo dużo, ale wciąż mają apetyt na więcej. Gdy okazuje się, że wkrótce w ich idealnym życiu pojawi się nowa osóbka, muszą przewartościować cały swój idealnie stworzony świat. Jednak los lubi grać swoimi kartami i czasami lubi ludziom rzucać kłody pod nogi. W pewnym momencie drogi życiowe Małgosi i Izy się krzyżują i każda z tych kobiet staje przed ważnym życiowym zadaniem. Jak podjęcie decyzji, które na zawsze zmienią życia kobiet wpłyną na ich małżeństwa? Jakie niespodzianki dla każdej z nich przygotował los, która z nich będzie kochającą matką? Czy wszystkie decyzje podjęte przez kobiety okażą się słuszne?

Piękna, delikatna okładka, na widok której usta uśmiechają się z czułością nie zawsze jest zwiastunem fabuły, jaka w pierwszej chwili przychodzi nam na myśl. Za tą okładką tekst jest przepełniony emocjami i bohaterów i autorki. Kończąc czytać tę książkę nie wiedziałam, czy zdołam cokolwiek o niej napisać, bo przez dłuższy czas nie mogłam otrząsnąć się z emocji jakie wywołała we mnie fabuła.

(…) Ziarnko nie musiało zakiełkować na jego oczach. Wiedział dobrze, że czasami walka ziarenka o to, by stało się samodzielnie funkcjonującą rośliną, by przebiło utwardzoną latami aż do struktury kamienia glebę – może być bardzo długim procesem. Ale i tak warto. Choćby dla jednej nawróconej duszy. (…)

Zmienna narracja książki sprawiła, że każdy kolejny rozdział czytałam dosłownie jednym tchem. Opowiedziana historia z punktu widzenia kilku osób jest czymś w rodzaju dziennika, który otwiera zarówno serce czytającej osoby jak i jej umysł.

Trudno mi jest pisać o tej książce, bo przed oczami cały czas mam obrazy namalowane przez moją wyobraźnię i trudno mi jest też wymazać je z pamięci.

To książka o ludziach, jednych odważnych, uczuciowych i empatycznych, a drugich egoistycznych, tchórzliwych i próbujących ukryć swoje emocje.

Poznajemy tutaj dwa młode małżeństwa. Jedno z nich to ludzie bardzo ambitni, inteligentni, świadomie dążący do perfekcji życia. Wszystko w tym ich życiu musi być najlepsze. Zdobywają to ciężką pracą, ale właśnie dzięki tej pracowitości mają to o czym marzą. Pomaga im w tym gorące uczucie jakim się darzą małżonkowie i wszystko jest super, takie jakie sobie wymarzyli do pewnego momentu. Do chwili, w której ich idealny świat się wali i muszą podjąć jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu – BYĆ czy MIEĆ.

Stoją przed jednym z najważniejszych życiowych egzaminów i… nie zdają go. Po tym egzaminie już nic nie jest takie jak przedtem, idealnie stworzony świat najpierw delikatnie pęka, aż w końcu przestaje istnieć. Idealni ludzie stają się wrakami siebie nie potrafiąc sobie poradzić z tym, że oblali ten jeden, ważny egzamin.

(…) Tej nocy rozmyślał o tym, jak łatwo oszaleć, jak łatwo zmysły mogą nas oszukać. Tak sobie ufamy. Wydaje nam się, że mamy nad sobą pełną kontrolę. Skoro coś zobaczyliśmy – to to istnieje. A czy na pewno zobaczyliśmy? A może oczy nam tylko zasugerowały obraz, który de facto nigdy nie istniał, a wyobraźnia skomponowała go z mieszanki pewnych wrażeń. (…)

Drugie małżeństwo również jest idealne pod każdym względem, budowane gorącym uczuciem, ale do pełni szczęścia brakuje im tylko jednego. Kiedy okazuje się, że to „jedno” jest nieosiągalne i oni stają przed jednym z najważniejszych życiowych egzaminów i… zdają go celująco chociaż ta ocena okupiona jest bólem, strachem i rozpaczą, ale nadzieją, która bywa mocnym ogniwem w walce z tymi negatywnymi uczuciami.

Autorka w piękny sposób pokazała zarówno siłę jak i słabość uczuć macierzyńskich. Można bowiem kochać kogoś za coś albo pokochać pomimo czegoś.

Jedni ludzie nie wyobrażają sobie życia bez idealnie poukładanych puzzli, one muszą wszystkie pasować do całości, ale czy wówczas możemy mówić o prawdziwych uczuciach, o miłości, która z rysą nie pasuje już do tego zaplanowanego pięknego życia?

Przyznam szczerze, że historia maleńkiego chłopca, który zmienił życie dwóch małżeństw emocjonalnie mnie poszarpała.

Dawno się tak nie wzruszałam czytając książkę i uprzedzam tych, którzy mają w planach sięgnąć po tę lekturę, żeby zarezerwowali sobie czas na czytanie, bo trudno będzie się od lektury oderwać i paczkę chusteczek, które również się przydadzą, szczególnie osobom mającym w sobie pokłady emocji, nad którymi nie zawsze udaje się zapanować.

Myślę, że tylko ludzie pozbawieni empatii i uczuć odbiorą tę lekturę obojętnie. Dla mnie to była petarda emocji i jestem pewna, że fabuła tej książki zostanie ze mną na długo.

To nie jest powieść z tych: lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością warta przeczytania.

Trudny i bardzo bolesny temat jaki podjęła autorka, odnoszący się do choroby dziecka i emocji rodziców, którzy muszą się z tą chorobą zmierzyć, to z pewnością nic przyjemnego, ale bardzo dziękuję Annie Matusiak-Rześniowieckiej, że podjęła się napisania tej książki.

POLECAM tę lekturę całym sercem, szczególnie osobom wrażliwym, myślę, że przeczytanie jej warte jest tych wszystkich wylanych łez, bo takich historii w życiu z pewnością jest więcej.

CZARCIE LUSTRO – Magdalena Zimniak

(…) Lubiłam światło. Lubię. Nadal przecież żyję. Może nawet bardziej, chociaż w tej chwili trudno mi w to uwierzyć. Nie wiem kim jestem. Nikt tego nie wie. Przyjdzie policja. Ustalą, jak się nazywam. Może. Może zobaczę mamę. Siostrę. Tatę. Czy ich poznam? Czy oni poznają mnie? (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

MAGDALENA ZIMNIAK z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów między innymi w Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura.

CZARCIE LUSTRO to thriller kryminalno-psychologiczny.

PREMIERA 10 STYCZNIA 2024

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA. stron 398

Marta jest czternastolatką, kiedy po wielu latach poszukiwań odnajduje się na jednej z krajowych dróg. Mimo swojego wieku cały czas czuje się małą dziewczynką, jest przerażona i zagubiona. Prawie nie pamięta swojej rodziny i nie pamięta też siebie z wcześniejszych lat. Uprowadzona przed laty przez pedofila, który więził ją gdzieś w górskim domu ponownie uczy się funkcjonować w społeczeństwie. Mimo dramatu jaki przeżyła nie może zapomnieć swojego Mistrza, jedynej osoby, którą widywała przez ostatnie sześć lat. Kilkaset kilometrów od domu Marty znika bez śladu dyrektor prestiżowego liceum, a główną podejrzaną jest młoda nauczycielka ucząca w tej szkole języka angielskiego. Czy te dwa odmienne wydarzenia może coś łączyć? Ile tajemnic kryje się w domach tak zwanych „normalnych” rodzin? Kim są Marta i Elwira, czy coś je ze sobą łączy?

Są autorki i autorzy, na których książki czekam z bijącym sercem i do nich między innymi zaliczam Magdalenę Zimniak.

Kiedy tylko w zapowiedziach zobaczyłam, że ukaże się kolejna powieść, wiedziałam, że czeka mnie prawdziwy bardzo emocjonalny czas czytelniczy. I nie zawiodłam się.

Książka jest kolejnym przykładem na to jak dobrych mamy rodzimych pisarzy, no w tym przypadku pisarkę.

Skonstruowanie fabuły tak, aby od pierwszej strony trzymała w napięciu to nie lada wyzwanie a Magdalenie Zimniak po raz kolejny to się udało.

Dwa dni zajęło mi przeczytanie 398 stron, ktoś może powiedzieć, że to nic takiego, ale ja myślę, że to jednak o czymś świadczy. Bo gdyby nie obowiązki zawodowo-domowe nie odłożyłabym tej książki nawet na minutę.

Od pierwszej strony autorka buduje niesamowite napięcie, wprowadza czytelnika w dramat historii, a właściwie to w dwa różne dramaty, bo jeden odnosi się do porwania i więzienia kilkuletniej dziewczynki, a drugi do zaginięcia dyrektora szkoły.

Fabuła jest tak poprowadzona, że do samego końca nie wiadomo czy oba te zdarzenia mają jakiś wspólny mianownik. W trakcie czytania poznajemy kilka osób, które odgrywają dość istotne role, ale nijak nie jesteśmy w stanie ich ze sobą powiązać.

Główny wątek powieści opiera się na dramacie pedofilii. Sprawca jest osobą złą, ale w oczach skrzywdzonej boleśnie dziewczynki, czasami przedstawiony jest jako osoba czuła, dobra i opiekuńcza. Typowy syndrom sztokholmski.

(…) Jaka ona jest ta rzeczywistość? Nazywam się Marta Jędrasik i jestem w domu. Mama czekała na mnie sześć lat. Mam młodszą siostrę, która prawie mnie kocha. Mam też ciocię i kuzynów. Mój tata nie żyje. (…) Jest też druga strona rzeczywistości, Sześć lat spędziłam z nim. Jaki był pierwszy dzień? Lata się mieszają, wspomnienia nakładają na siebie. Obiecywałam sobie pamiętać, ale wielu rzeczy nie jestem pewna. (…)

Autorka w mocny emocjonalnie sposób ukazuje zarówno kilkuletnie życie w niewoli jednej z ofiar, jak i działania sporadyczne, molestowanie dziecka od czasu do czasu w jego domu, czyli miejscu, które powinno być oazą bezpieczeństwa. Jak trudno o tym mówić nawet po latach i jak ogromny jest strach takiego dziecka może wiedzieć tylko ono samo.

Myślę, że w wielu społecznościach ten problem wciąż jest traktowany bez należytej powagi sytuacji. Dzisiaj być może wielu patrzy na to jak powinno się patrzeć, czyli przede wszystkim obserwować dziecko, które z radosnego kilkulatka nagle zmienia się w apatycznego i smutnego. Czy takie sygnały są widoczne dla rodziców?

Mocnym akcentem w tej powieści jest również wątek sprzedaży własnego dziecka. Jakim trzeba być potworem, żeby własną córkę oddać pedofilowi w zamian za podratowanie sytuacji finansowej.

Lubię czytać tego typu książki, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak szarpią mnie emocjonalnie.

Magdalena Zimniak stworzyła kilka postaci, bardzo różnych osobowościowo. Dzięki tym postaciom fabuła książki staje się barwniejsza. Wiem, że słowo „barwniejsza” niezbyt pasuje do mrocznej historii, ale nie potrafię znaleźć innego określenia. Może żywsza, bardziej realistyczna byłoby lepszym.

Czytając tę książkę jednocześnie jesteśmy jakby w dwóch różnych historiach, każda z nich jest jednakowo wciągająca i zarówno jedna jak i druga wywołuje w myślach czytelników dziesiątki pytań.

(…) Po nieprzespanej nocy drzemałam i jeśli nawet się budziłam, momentalnie na powrót zamykałam oczy. Oprzytomniałam dopiero przed ogrodzeniem. Ten gruby wysoki mur wpasowałby się w horrory i mógł budować napięcie. Z pewnością chronił przed wścibskimi spojrzeniami… (…)

Treść jest dość nietypowa pod względem narracyjnym, ponieważ są rozdziały napisane w pierwszej osobie czasu teraźniejszego i są napisane w osobie trzeciej. Ale myślę, że nie ma to większego wpływu na odbiór fabuły, która jest tak wciągająca, że konkretna narracja, chociaż podkreśla w danym momencie dramatyzm powieści dla mnie była sprawą drugorzędną.

Ta powieść to połączenie thrillera, kryminału i powieści psychologicznej. Ciekawie poprowadzone wątki, z nutą sensacji i tajemniczości to z pewnością plusy, które dopełniają całość.

Jest dość mrocznie, ale to jest atut dobrego thrillera kryminalnego. Myślę, że fabuła nikogo nie zawiedzie, chyba, że te osoby, które preferują lekkie romantyczne powieści.

Zakończenie jest tak nieprzewidywalne, że zaskoczy zapewne wielu czytelników, bo autorka do samego końca trzyma czytelnika w napięciu.

Chciałabym każdego, kto sięgnie po tę lekturę uprzedzić, aby przed rozpoczęciem czytania zorganizował sobie sporo wolnego czasu, bo jak już wciągnie się w fabułę, to będzie miał problem z odłożeniem książki. Przynajmniej ja tak miałam.

Myślę, że zachęciłam do sięgnięcia po tę książkę, jeżeli lubicie spędzać czas czytając dobre książki, to ta jest właśnie taką lekturą. POLECAM!!!

Dziękuję Autorce za ten ogrom emocji jaki mi zafundowała swoją najnowszą powieścią, a Wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA dziękuję za egzemplarz.

Napisz do mnie
październik 2024
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/