romans
KRUCHA MIŁOŚĆ – Nina Bylicka-Karczewska
PATRONAT
To nie jest tak, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy spotka się kogoś w określonym czasie i miejscu. Czasami musi upłynąć trochę czasu, trzeba zdobyć nieco doświadczenia i dać sobie drugą szansę. I wtedy to jest coś wartościowego.
Nina Bylicka-Karczewska jest warszawianką urodzoną w 1982 roku. Ukończyła pedagogikę resocjalizacyjną oraz pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, a także MBA w PAN. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci, w wolnych chwilach biega, a interesuje się psychologią rozwojową i pierwszą pomocą. Jej debiutem była powieść „Papierowa miłość”.
Krucha miłość to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2022
stron 336
Ania i Piotr kiedyś byli parą, jednak ich losy rozdzieliły się na długi czas. Spotkanie po piętnastu latach jest dla nich przełomem. Ona wraca z długiego pobytu zza granicy i próbuje odnaleźć syna, którego kiedyś pozostawiła w Polsce, a on walczy z miłością do dziecka, które być może nie jest jego. Jednak jest coś, a raczej ktoś, kto ich łączy. Robert jest synem Ani i Piotra, o którym Piotr wcześniej nie wiedział, a Ania się go wyparła. Teraz jednak próbują stworzyć na miarę szczęśliwą rodzinę. Nie jest to łatwe, bo Piotr ma córkę, która dopiero przy Robercie zaczyna się otwierać na świat. Kiedy pewnego dnia mama dziewczynki oskarża Roberta o coś co może zniszczyć chłopcu życie, Piotr i Anka stają w zwartym szeregu nie mogąc uwierzyć, że ich syn zdolny byłby do takich czynów. Robert nie jest łatwym nastolatkiem, życie nie było dla niego pasmem radości, ale jest ktoś, kto wierzy mu bezgranicznie. Czy są to biologiczni rodzice? Czy są to rodzice, którzy adoptowali chłopca? Czy tą osobą jest najbliższy przyjaciel, czy może jeszcze ktoś inny?
W blurbie na okładce książki napisałam: Jedni wchodzą w dorosłość zbyt szybko, a inni zdecydowanie za późno. Ta książka to wzruszający przewodnik po ludzkiej psychice. To obraz ludzi żyjących z piętnem przeszłości i z traumami, które nie pozwalają realnie patrzeć na świat. Ale to również obraz pięknych uczuć.
I tak właściwie niczego już nie musiałabym dodawać.
Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale przyznam się, że głęboko mnie dotknęła.
Autorka porusza w swojej powieści wątki trudnych, czasami patologicznych i toksycznych relacji między rodzicem a dzieckiem, a także trudne relacje między małżonkami. Tu mam na myśli głównie rodziców Piotra, władczego ojca i zbyt uległą matkę, która tą swoją uległością wobec męża krzywdziła nie tylko syna.
Spoglądając na okładkę można oczekiwać ciepłego, lekkiego romansu w stylu komedii romantycznych. Ale to jest bardzo złudne, bo chociaż romans jest, nawet można powiedzieć, że ciepły i lekki, to jednak fabuła wcale taka nie jest.
Przyznam szczerze, że dla mnie to była dość trudna pod względem emocjonalnym lektura, historia naszpikowana dramatyzmem kilku osób i to zarówno dorosłych jak i dzieci.
Autorka przedstawia różne sceny lub raczej wątki z punktu widzenia kilku osób. I tak na przykład zwykła rodzinna uroczystość pokazana została oczami dziecka i dorosłego.
To samo dotyczy emocji odebranych przez różne osoby w wieloraki sposób i słowa często wypowiedziane w emocjach dla pewnych osób mają niejednolity odbiór, jednym pozwalają na wyrzucenie z siebie czegoś co drażni, irytuje a innych rani.
To książka o miłości, ale takiej nieco zaniedbanej, miłości, która stchórzyła w obliczu pierwszych niepowodzeń. Ale to również opowieść dziecka o samotności w obliczu różnych rodzinnych zawirowań.
(…) W taksówce oparł głowę o zagłówek, trzymając Ankę za rękę. Wymieniali porozumiewawcze uśmiechy. To, co zrobili, nie miało logicznego wytłumaczenia. Mogli poczekać aż Klara uśnie, a Robert pójdzie do znajomych, jednak to nie byłoby to samo.
Rozdziały w książce zostały przeplatane przeszłością i teraźniejszością z uwzględnieniem różnych postaci.
(…) Czuł się niczyj. Ani dziecko sierota, ani adoptowane, ani dziecko pokrzywdzone przez los – nie miał prawa się tak tytułować i udawać poszkodowanego. Nikt go nie bił i nie krzywdził. A jednak siedziała w nim zadra, dobijana w głąb przez każdą kolejną. (…)
Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów przyciągają do fabuły. Nie wiem jak inni, ale ja bardziej pozytywnie odebrałam postacie męskie niż żeńskie. Jedyną kobietą, którą polubiłam jest młoda osoba – Julka. Dziewczyna niosąca na swoich barkach koszmar rodziny patologicznej, a jednak bardzo trzeźwo, inteligentnie i racjonalnie odbierająca rzeczywistość i nie pozwalająca na to, żeby zostać wciągniętą w wir patologii w jakim funkcjonują jej rodzice.
Myślę, że ta książka poruszy wiele osób. Problemy w niej przedstawione i sytuacje w których znaleźli się bohaterowie niejednej osobie spędzą sen z oczu i nie pozwolą zapomnieć o tym, o czym przeczytali.
To książka o miłości, ale również o dramatach jakie przeżywają dzieci nie tylko w rodzinach uważanych za patologiczne. W tak zwanych normalnych domach też często dzieci bardzo cierpią z powodu nadopiekuńczości czy zbyt wygórowanych oczekiwań rodziców. A może zamiast wymagać poświęcić więcej czasu na zabawę, na głupoty, na szaleństwa, na spontaniczność.
(…) Zresztą ja ciągle coś robię nie tak. Nie mam szóstki z angielskiego, nie wyróżniam się na hiszpańskim, słabo mi idzie. Przeczytałam sama tylko trzy książki, wolę jak ktoś mi czyta. (…) Bazgrolę, nie umiem napisać ładnego a i d, moje laseczki w literkach są niezgrabne. (…)
Jestem przekonana, że niejednej osobie w trakcie czytania zakręci się łezka. Niby wiemy, że gdzieś obok nas są rodziny patchworkowe, w których rodzice borykają się z różnymi problemami, głównie natury psychologicznej, ale… no właśnie wiemy, ale nie jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio, bo przecież nie mój problem, nie powinnam „wchodzić” w czyjeś życie.
Ta książka to kopalnie ludzkich dramatów, ale nic nie jest takie, żeby nie można temu zaradzić.
Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że fabuła usatysfakcjonuje każdego,
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej autorki a Czytelniczki i Czytelników mojego bloga zapraszam na mój fanpage na Facebooku, ponieważ mam dla Was niespodziankę w postaci zabawy 😊
Jeżeli chcecie się zabawić to informuję, że dla zwycięzców zabawy wydawnictwo przygotowało dwa egzemplarze książki. O wyłonienie zwycięzców poproszę autorkę, żeby nie było, że jestem stronnicza.
Odpowiedz na jedno proste pytanie:
CZY UWAŻASZ, ŻE PIERWSZA MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU WAŻNA? UZASADNIJ 😊
Na Wasze odpowiedzi wpisane pod postem konkursowym na Facebooku czekam do czwartku 20 października do godz. 22:00
ZAWSZE BĘDĘ PRZY TOBIE. Siostry z ulicy Wiśniowej tom 3 – Joanna Nowak
Sen uparcie nie nadchodził. Nic dziwnego, skoro rozum ścierał się z sercem na twarde argumenty i ani myślał składać broni, kiedy przeciwnik wysuwał najcięższe działa.
Joanna Nowak jest absolwentką administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi ze Strzelna, niewielkiej miejscowości na Kujawach, ale obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu. Z zawodu jest księgową, a z zamiłowania pisarką, która jako autorka zadebiutowała w roku 2020. Pisze powieści obyczajowe, których fabuła osnuta jest wokół problemów dnia codziennego. Jest miłośniczką książek, zwłaszcza tych napisanych przez polskich autorów oraz miłośniczką smakowitej kuchni, głównie meksykańskiej i włoskiej. Uwielbia psy i koty.
Już nie ucieknę to współczesna powieść obyczajowa, trzeci tom sagi SIOSTRY Z ULICY WIŚNIOWEJ.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2022
stron 376
Jagna póki co została ostatnią z trojaczek, która nie znalazła sobie kandydata na męża, co spędza sen z powiek babci. Seniorka nieświadoma konsekwencji próbuje „pomóc” wnuczce w znalezieniu odpowiedniego partnera, chociaż jej starania są momentami bardzo żenujące. Nie wie również, że dziewczyna od jakiegoś czasu koresponduje z tajemniczym mężczyzną, którego poznała w sieci. Niestety Jagna ma dość niemiłe kontakty ze swoim szefem, mężczyzną, który wyraźnie ignoruje kobietę i nie docenia jej starań. Pech sprawia, że tajemniczym mężczyzną, z którym Jagna mogłaby spędzić życie, okazuje się jej szef, który tak jak ona przez babcię tak on przez własną matkę próbuje być wmanewrowany w związek. Oboje dochodzą do wniosku, że mogłoby trochę poudawać parę, tak aby mama Krystiana i babcia Jagny wreszcie im odpuściły. Niestety czasami los ma zupełnie inne plany i może je nieźle pokrzyżować. Spontaniczna decyzja zmienia się w coś więcej, ale czy uda się Jagnie i Krystianowi stworzyć prawdziwy związek? Kim jest Emilia i jak namiesza w życiu Krystiana? Czy siostry uwierzą Jagnie, że łączy ją z kolegą z pracy miłość?
Biorąc do ręki kolejną część Sióstr z ulicy Wiśniowej bardzo byłam ciekawa jak potoczą się losy ostatniej z nich.
Wtrącanie się rodziny w sprawy innych nie zawsze jest dobre, a wręcz można powiedzieć, że często jest zbyt szkodliwe, zwłaszcza dla „ofiary” takich wtrąceń, o czym przekonali się bohaterowie tej części sagi.
Patrząc na okładkę, możemy pomyśleć, że książka jest lekką, łatwą i przyjemną lekturą na wakacje, ale czy taka jest faktycznie?
Chociaż fabuła momentami może sugerować, że w książce znajdziemy wątki, przy których się uśmiechniemy, to można w niej znaleźć sporo wątków wręcz dramatycznych, a jednym z nich jest na przykład wątek relacji matka-córka, odnoszący się do jednej z bohaterek pochodzącej z niezamożnej wielodzietnej rodziny, gdzie pieniądz jest ważniejszy od uczuć, gdzie bardziej od emocji liczą się dobra materialne zdobyte czasem w nielegalny sposób.
Mamy dziewczynę, która można by powiedzieć, że „złapała Pana Boga za nogi”, poznając mężczyznę nie dość, że przystojnego to jeszcze bardzo zamożnego, uczuciowego, romantycznego i… nie mogąc znieść samotności na którą ją skazywał będąc całymi dniami w pracy (ponieważ był bardzo zaangażowanych w swoje obowiązki pracownikiem) rzuciła się w romans z kimś, kto tylko „był” chociaż niczego nie miał.
Nie mogłam potępić tej dziewczyny, bo wiem co to jest samotność, kiedy musisz całymi dniami spędzać czas tylko we własnym towarzystwie, wówczas taka kobieta nie myśli o dobrach materialnych, bo tęsknoty za odrobiną czułości nie da się zastąpić żadnymi pieniędzmi.
(…) – Nie przyszłam prosić ciebie o pomoc – przerwała Emilia. Coraz trudniej przychodziło jej rozmawiać z mamą bez pretensji. A tych na końcu języka znajdowała dziesiątki: od milczącego wsparcia, jakiego Halina udzielała każdemu z jej braci i każdej z sióstr, choć dla niej tej troski zawsze brakowało, po ciągłe niezadowolenie z trybu jej życia. Cokolwiek nie zrobiła, to i tak nie znajdowało to uznania w oczach rodzicielki. (…)
Ciekawie pokazany widocznym okiem ludzi starszego, ale i średniego pokolenia status singielki czy singla, którzy w wieku około 30 lat już w zasadzie zaszufladkowani zostają do określenia „stara panna” czy „stary kawaler”. Niektórym osobom w głowie się nie mieści, że taki młody człowiek zanim zakopie się w obowiązki małżeńskie chciałby odrobinę skorzystać z życia, wyszaleć się, poczuć tę niezobowiązującą do niczego wolność.
Wśród dzieci moich znajomych mam wiele takich osób, którym nie spieszy się do legalizowania związków. Są szczęśliwi mogąc być na takim etapie życia na jakim są i nikogo nie dziwi, że młoda kobieta w wieku 30+ nie ma ochoty jeszcze na macierzyństwo i stabilizację życiową. Wiem, że każda mama marzy o wnukach, ale czasami zbyt szybkie podejmowanie takich decyzji może się zakończyć dramatem, jak w przypadku Krystiana.
(…) Dziewczyna miała już przecież swoje lata, a większość rozsądnych mężczyzn została już złowiona w sieci. Choć chłop nie drzewo, można go przesadzić, lecz po co kłopotać się kimś z odzysku, jeśli można trafić na niewybrakowany towar. (…)
Czasami strach przed rozczarowaniem może być takim spowalniaczem w zawieraniu znajomości, bo przecież nikt nikomu nie zagwarantuje, że ta śliczna dziewczyna, którą poznał w klubie czy pubie okaże się tym aniołem, który będzie trwał przy boku do końca życia.
(…) jeśli znajdziesz kobietę spełniającą twoje oczekiwania, a jednocześnie będziesz ziszczeniem jej pragnień, to nie odkładaj szczęścia na później. Może się okazać, że go dla ciebie zabraknie. (…)
Bohaterowie tej książki też początkowo nie planowali poważnego zaangażowania, chociaż, gdzieś tam z tyłu głowy świtała im taka myśl, szczególnie wtedy gdy byli jedynie znajomymi korespondencyjnymi, bo wiadomo real często bywa okrutniejszy od wyidealizowanej wizji tajemniczej postaci.
Polecam tę książkę osobom lubiącym powieści obyczajowe z nutką romansu. Książka jak dla mnie jest z tych, lekka, łatwa i przyjemna i przyznam, że czytało mi się ją bardzo szybko.
Nie powiem, żeby Jagna została moją faworytką wybraną z trojaczek, ale polubiłam ją. Życie czasami potrafi zaskakiwać, sprawdźcie, jak zaskoczyło Jagnę.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że wiele czytelniczek pokocha trojaczki z ulicy Wiśniowej. Bo to są naprawdę fajne dziewczyny 😊
MOJE GRECKIE LATO – Kamila Mitek
Ostatni raz wzięłam do ręki brulion, nim oddam go tym, którzy powinni go przechowywać. Delikatnie przesunęłam dłonią po miękkiej oprawie. Zamknęłam oczy. (…) Christina zawsze wiedziała, co mi przekazać, czego potrzebowałam.
A może nad morze? Z książką.
Sopot, lipiec 2022
Kamila Mitek urodziła się w 1981 roku. Jest absolwentką lingwistyki stosowanej i psychologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Pracowała między innymi jako nauczycielka języków obcych i logistyk. Pisze powieści obyczajowe oraz poezję. Od roku 1996 związana jest z Legnicą.
Moje greckie lato to współczesna powieść obyczajowa z nutką romansu, której fabuła w większości umiejscowiona została na jednej z greckich wysp.
PREMIERA KSIĄŻKI 02 CZERWCA 2021
storn 315
Agata prowadzi własną firmę cateringową spełniając się zawodowo jako kucharka, a jednocześnie próbując utrzymać z jednej pensji swoje małżeństwo, w którym mąż od dłuższego czasu nie kwapi się do pójścia do pracy. Kiedy otrzymuje propozycję wyjazdu do Grecji jako szefowa kuchni do letniego domu jednych ze swoich stałych klientów, początkowo waha się pozostawić męża samego sobie, jednak za namową siostry decyduje się na dwumiesięczny wyjazd. W Grecji kobieta ma okazję poznać bliżej rodzinę, która ją zatrudniła, ale także kilku mieszkańców wyspy, między innymi pewnego właściciela restauracji. W szufladzie biurka, w pokoju który na dwa miesiące miał być „domem” Agaty, kobieta znajduje tajemniczy zeszyt. Kim jest lub kim była osoba, która prowadziła w nim zapiski? Czy Grecja zachwyci Agatę, czy jednak tęsknota za mężem nie pozwoli jej cieszyć się urokami miasteczka? Z kim kobieta zaprzyjaźni się poza rodziną pracodawców i jak ta przyjaźń wpłynie na jej życie? Czy miłość do męża jest tym na co czeka każda dziewczyna? Czy poznany w Grecji mężczyzna może okazać się rywalem męża Agaty?
Lato w pełni, więc może warto wybrać się w bardziej egzotyczne miejsce niż nad polski Bałtyk?
Kilka dni temu „wróciłam” z krótkiej podróży do Grecji, która trwała raptem dwa dni. Oczywiście mam na myśli podróż książkową, a dlaczego trwała tylko dwa dni? Bo tyle zajęło mi przeczytanie tej lektury.
Lekkie „pióro” autorki w połączeniu z ciekawą historią, sprawiło, że z przyjemnością sięgnęłam po książkę, a ponieważ nie potrafię się delektować przyjemnościami, pochłonęłam łapczywie, ale dobry smak zapewne pozostanie ze mną na długo.
Nie wiem, czy autorka była w miejscach, które opisuje, ale pięknie przenosi czytelnika do malowniczych zakątków Grecji, serwując nie tylko jej widoki, ale również smaki i zwyczaje.
(…) Skręciłam na niewysoką skarpę, z której roztaczał się widok na całą plażę. Z obu stron otoczona była kamienistymi klifami, kryjącymi w sobie niewielkie jaskinie. Tu i ówdzie z wody wystawały pojedyncze głazy, a ziemię pokrywała warstwa drobnych, szarobiałych kamyczków. (…)
Historia młodej, ambitnej i zaangażowanej nie tylko w wykonywaną pracę Polki, może wydać się komuś banalna, ale mnie skojarzyło się z tym, że życie nie zawsze wyglądające bajkowo jest bajką.
Autorka w tej z pozoru lekkiej wakacyjnej powieści porusza kilka bardzo ciężkich, życiowych tematów, od toksycznej miłości, przymykającej oko na najgorsze draństwa (tu mam na myśli głównie pasożytnictwo człowieka, który teoretycznie kocha), po brak akceptacji i nietolerancyjne podejście do wielu spraw przy jednoczesnym ukazywaniu siebie w otoczce idealnego życia rodzinnego.
(…) Przez chwilę przyglądałam się jej zaskoczona. Wyglądało na to, że Klaudia nie była osobą, za jaką wszyscy ją uważali. Intuicja podpowiadała mi, że kryje się w niej dużo więcej, niż chciała nam pokazać. (…)
W książce pięknie ukazana została relacja dwojga ludzi poniekąd skazanych na siebie, gdzie jedno dwoi się i troi, aby zyskać akceptację i trzymać w ryzach relacje zwane małżeństwem, a drugie, brzydko pisząc olewa wszystko pasożytując jedynie na miłości. A miłość, to przecież takie piękne uczucie, które można bardzo łatwo zniszczyć, ale można też bardzo mocno rozpalić.
W tej książce mamy na to wyraźnie przedstawione dowody, bo gdy jedna strona się stara za dwoje, to może kiedyś się wypalić w tych staraniach. Nie wiem kto to powiedział, ale w mojej głowie brzmią słowa: miłość to piękny kwiat, gdy będziesz o niego dbać, będzie kwitł latami, gdy go zaniedbasz, szybko zwiędnie.
Bohaterka książki nieco mnie irytowała, chociaż nie mogę stwierdzić, że jej nie polubiłam. Nie mogłam „kibicować” jej w miłości do męża, bo gdybym mogła to bym tego mężczyznę… no dobrze, może pominę co bym z nim zrobiła 😉 Ale Agata jak dla mnie była momentami zbyt wścibska i zbyt bezpośrednia. Może to nie są wady, ale ja na jej miejscu z pewnością nie potrafiłabym się zachować tak jak ona w wielu przypadkach.
W końcówce książki autorka mocno mnie zdenerwowała, ale na szczęście ostatnia strona sprawiła, że pozbyłam się tej złości.
Polecam tę książkę, szczególnie teraz, kiedy trwa lato, co nie oznacza, że nie można jej czytać w innych porach roku.
To lekka, łatwa i przyjemna w czytaniu opowieść o miłości, o marzeniach, o snach, które mogą być prorocze. To również książka o siostrzanej więzi, niespełnionych marzeniach i odwadze, która czasami jest motorem tego, aby zmienić coś w swoim życiu, nawet jak się o tych zmianach intensywnie nie myśli. To książka o radościach codzienności i samotności wśród najbliższych, czyli w pisząc w skrócie, to książka o życiu.
Niewiele książek zostaje w mojej głowie na dłużej, myślę jednak, że historia Agaty będzie jedną z tych, do których kiedyś wrócę.
Dziękuję Wydawnictwu Dragon za możliwość poznania kolejnej książki tej młodej pisarki, a Kamili Mitek dziękuję za emocje i za uśmiechy jakie mi podarowała, kiedy ją spotkałam.
KARETA – Marta Giziewicz
Dla jasności zacznę od tego, że sześć dni przed 29 grudnia 1856 roku generał policmajster Rasnow poprosił mnie, abym zastąpił go na balu z okazji otwarcia Hotelu Europejskiego.
Marta Gizieiwicz studiowała archeologię i historię, ma sentyment do staroci, zakurzonych miejsc i budynków z przeszłością. W wolnych chwilach, których nie spędza na pisaniu powieści, lubi malować, czytać i oglądać filmy.
Kareta to kryminał retro, pierwszy tom kryminalnej serii „Kryminalne przypadki Konrada Masternowicza”.
PEMIERA KSIĄŻKI 01 STYCZNIA 2022
stron 415
Jest połowa XIX wieku, w Warszawie zostaje otwarty nowy hotel – Hotel Europejski. Gdy w tajemniczych okolicznościach przed hotelem ginie młoda kobieta do akcji wchodzi zastępujący głównego policmajstra Konrad Masternowicz. Szybko okazuje się, że okoliczności śmierci kobiety są dość zagadkowe, a powiązane z nimi niewyjaśnione zjawiska oraz obrzędy wampiryczne utrudniają odnalezienie sprawcy morderstwa. Szybko okazuje się również, że zamordowana kobieta nie jest jedyną ofiarą. Czy młoda córka miejscowego lekarza, Weronika Duchowna sympatyzująca z detektywem może być kolejną ofiarą zbrodni? Co wspólnego z zamordowanymi ma tajemnicza kobieta w czerwonej sukni poruszająca się po Warszawie równie tajemniczym powozem z czerwonym dachem? Czy uda się Masternowiczowi złapać mordercę, czy też morderczynię kobiet?
Uwielbiam kryminały retro, w telewizji namiętnie oglądam serial „Detektyw Murdoch” w który wciągnęłam się po przeczytaniu kilku powieści wydanych przez wydawnictwo Oficynka. A jeżeli ktoś czytał książkę lub oglądał serial „Najdłuższa noc”, i uwielbia tak jak ja powieści Agaty Christie to myślę, że ta powieść również przypadnie mu do gustu.
Autorka świetnie wciela swoich bohaterów w życie tamtego okresu, dostosowując nie tylko wszelkiego rodzaju zachowania, opisy ubiorów czy miejsc tak charakterystycznych dla XIX wieku, ale również posługując się ówczesnym językiem.
Sam tok prowadzonego śledztwa nie jest być może zbyt spektakularny i porywający, albo raczej zapierający dech w piersi, ale wplecione w fabułę wątki tajemnicze, nieprawdopodobnych zjawisk, ocierających się o magię czy zjawisk paranormalnych z pewnością u niejednej osoby spowodują przyspieszone bicie serca.
A jeśli dodamy do tego mroczne, brutalne w swoim przekazie obrzędy odnoszące się do walki z wampirami, to przyznam szczerze, nie będzie miło i przyjemnie. Ale to plus dla fabuły.
(…) Musiałem się pospieszyć, aby zdążyć go sprawdzić. On jednak również przyspieszył. Wtedy zawołałem, aby się zatrzymał. Nie posłuchał mnie, ruszyłem biegiem. Chwyciłem mężczyznę za ramię, a on się odwrócił. Zobaczyłem człowieka bez twarzy. (…)
Krótkie zdania jakimi został zbudowany tekst być może odrobinę mnie irytowały, były jak strzały z pistoletu, ale może dlatego, że sama pisząc konstruuję zdania długie, co również często zarzucają mi czytelnicy.
Książka została napisana dość specyficznie jakby w formie spisanych zeznań, każdy kolejny rozdział zaczyna się na przykład: Relacja Konrada Masternowicza z dnia… Mamy zatem okazję poznać różne relacje poszczególnych osób, odnoszące się do tych samych zdarzeń.
Powoli budowane napięcie mnie nie pozwalało na oderwanie się od stron książki, ponieważ każdy kolejny rozdział mógł przynieść rozwiązanie zagadki tajemniczych morderstw.
Ta książka to połączenie kryminału, powieści grozy i fantasty z odrobiną romansu, ale również wątków obyczajowych.
Moim zdaniem na uwagę zasługuje wątek odnoszący się do traktowania w tamtym okresie kobiet, które powinny błyszczeć w towarzystwie, być uległymi wobec mężczyzn, ale absolutnie nie myślącymi o własnej karierze. Weronika Duchowna, kobieta towarzysząca Konradowi Masternowiczowi, to przykład buntu wobec takiego obrazu. Piękna, inteligenta, skupiająca wzrok i zainteresowania mężczyzn, a z drugiej strony stanowiąca zagrożenie dla nich z powodu kobiecego postrzegania wielu spraw, jak chociażby przestrzegania absolutnej higieny w miejscach, w których ta higiena powinna być priorytetem, a jest lekceważąca przez panów lekarzy.
Pokazanie w tej książce kobiet pięknych i silnych psychicznie zarazem, to z pewnością zabieg zamierzony. Lubię, kiedy obraz słabej płci pokazany jest jako tajemnicza siła. Tak jest między innymi z kobietą – wampem, która pojawia się w książce.
(…) Ujrzałem jej oczy z daleka – duże, ciemne, wyjątkowo bystre i przenikliwe. W następnej sekundzie otworzyła soebie drzwi powozu i wsiadła ze swobodą zwinnego zwierzęcia. Zaraz potem powóz ruszył dużo szybciej i skręcił w wąską uliczkę. (…)
Główny bohater to młody, przystojny mężczyzna, jeszcze wolny, z nałogami, nie stroniący ani od cygaretek, ani od alkoholu, ale nie można go nie polubić. Nie został pokazany jako super facet, bo jego zachowaniu towarzyszy sporo potknięć zarówno towarzyskich jak i zawodowych, ale myślę, że czytelnicy polubią zarówno jego osobowość jak i sposób prowadzenia śledztwa.
Przyznam szczerze, że ponad 400 stron książki pochłonęłam wyjątkowo szybko i zaraz po skończeniu zabrałam się za tom drugi, tak mnie wciągnęła ta lektura.
Polecam tę lekturę szczególnie miłośnikom kryminałów retro, chociaż myślę, że osoby lubiące kryminał w każdej postaci nie będą nią zawiedzeni.
Jeżeli chcecie wiedzieć co wspólnego z morderstwami sprzed Hotelu Europejskiego w Warszawie miały kobieta w czerwonej sukni, tajemniczy znikający powóz i odcięte głowy pogrzebanych na cmentarzu osób, to koniecznie sięgnijcie po tę lekturę. Wprawdzie autorka zabiera nas do Warszawy w porze zimowej, to świetnie książkę czyta się również latem.
Dziękuję wydawnictwu OFICYNKA za możliwość przeczytania tej powieści i mam nadzieję, że wkrótce na rynku księgarskim pojawią się kolejne „Kryminalne przypadki Konrada Masternowicza”, policmajstra młodego i bardzo zaangażowanego w prowadzone przez siebie śledztwa.
CHŁOPAK DLA TEŚCIOWEJ – Agnieszka Walczak-Chojecka
Czy myśleliście kiedyś, by pozbyć się teściowej? Natalia znalazła na to sposób! Nie przewidziała jednak, że przy okazji jej świat stanie na głowie.
Agnieszka Walczak – Chojecka gościła na moim blogu już wiele razy, ponieważ jej książki czytuję w miarę regularnie. Osoby, które chcą poznać więcej opinii na temat książek tej autorki zapraszam do moich wcześniejszych wpisów: Gdy zakwitną poziomki, Dziewczyna z Ajutthai, Nie czas na miłość, Nie czas na zapomnienie. Pisarka urodziła się w 1968 roku. Od najmłodszych lat „bawiła się” literaturą i będąc w wieku pięciu lat ułożyła swój pierwszy wiersz. Swoje teksty publikowała między innymi w „Poezji” i „Nowym wyrazie”. Pisała również słowa piosenek, współpracując m.in. z Piotrem Rubikiem w początkach jego kompozytorskiej kariery. W czasie studiów na Filologii Słowiańskiej UW zajmowała się tłumaczeniami literatury z języka serbskiego, którego nauczyła się mieszkając ponad cztery lata w Belgradzie. Współpracowała również z III programem Polskiego Radia oraz pisała do „Magazynu Muzycznego” i „Brawo Best”. Jako pisarka zadebiutowała powieścią „Dziewczyna z Ajutthaji. Niezbyt grzeczna historia”. Pisanie książek tak ją wciągnęło, że kolejne jej powieści ukazują się jak przysłowiowe grzyby po deszczu.
Chłopak dla teściowej to komedia obyczajowa, z nutką romansu, dramatu i kryminału.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 CZERWCA 2022
stron 336
Natalia po śmierci męża zamieszkała w domu razem z teściową. Nie był to jej pomysł, ale mama jej męża należała do osób, którym się nie sprzeciwia. Życie pod jednym dachem z teściową nie należy do sielanek, jednak kobieta próbuje to życie jakoś okiełznać. Pisze książki, wspiera córkę Olgę w jej karierze modelki. Córka jednak myśli aby chociaż na chwilę wyrwać się spod skrzydeł mamusi i podejmuje decyzję o samodzielnym wyjeździe na plan zdjęciowy do Jordanii. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie kontakt z Olgą się urywa. Natalia w porozumieniu z detektywem postanawia pojechać do Jordanii i odnaleźć córkę, ale co zrobić z teściową? Trzeba koniecznie znaleźć starszej pani opiekę. Kiedy pojawia się dawny znajomy Idy (teściowej) Natalia czuje, że miły starszy pan pomoże w opiece nad… koleżanką sprzed lat. Czy Natalia odnajdzie córkę całą i zdrową? Jak rozwinie się znajomość Natalii z detektywem Maciejem? Czy Olga wyjeżdżając z Polski zerwała kontakt z wszystkimi, czy tylko z matką?
Na te pytania nie odpowiem, ale kto zdecyduje się przeczytać książkę, sam się dowie 😉
(…) Odkąd zmarł Krzysztof, zmieniło się jej poczucie casu. Niemal fizycznie doświadczyła ulotności. Miała męża, bezpieczny dom, planowała bajeczne wakacje na Kanarach, a po chwili była wdową ze spadkiem w postaci… teściowej. (…)
Przyznam szczerze, że tego było mi trzeba, lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej. Połączenia komedii, romansu i kryminału z nutką orientalnej przygody. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, to od pierwszych stron wiedziałam, że będzie to lektura na dwa, trzy wieczory, bo rozkładanie jej na dłuższy okres czytelniczy po prostu mi się nie uda.
Mam nadzieję, że jako teściowa trochę odbiegam od głównej bohaterki, chociaż tak naprawdę to nie wiem, jak odbierają mnie te drugie „połówki” moich dzieci.
Autorka z dużym poczuciem humoru, ocierającym się czasami o ironię, przedstawia wzajemne relacje między synową a teściową. Ale skupiając się na starszej pani nie można o niej powiedzieć „zgrzybiała staruszka” bo chociaż złośliwości w niej sporo, wigoru mógłby jej pozazdrościć niejeden młody człowiek.
Bardzo mi się to podobało, że starość, a właściwie to bardzo dojrzały wiek, nie zostały tu przedstawione jako smutne użalanie się nad sobą, chociaż Ida – tytułowa teściowa, często użala się, ale jest to raczej użalanie złośliwe, mające uprzykrzyć życie synowej.
(…) Były ulepione z innej gliny i nic tego nie mogło zmienić. Natalia wiedziała, że jeśli spędzi z Idą pod jednym dachem jeszcze choćby tydzień, dostanie załamania nerwowego, depresji, podagry, parkinsona i innych strasznych chorób, których nie da się wyleczyć. Na gwałt potrzebowała ratunku. (…)
Ida, to kobieta pełna życia, ale i bardzo roszczeniowa, nie poddająca się upływowi czasu, a wręcz korzystająca z życia na całego. Namiętnie gra w karty, mimo siedemdziesiątki na karku, seksu nie uważa za temat tabu i znakomicie dogaduje się z wnuczką.
Świetnie wykreowane przez autorkę osobowości bohaterów są dopełnieniem nietuzinkowej fabuły, która cudownie bawi, ale momentami może lekko wzruszyć.
(…) Wiedziała, że ponowne kontakty z Alojzym to pomysł rodem z piekła, ale nie mogła patrzeć na cierpiętniczą minę synowej, przez którą kumulowała się w domu zła energia. Tak zła, że Idzie nie szła karta i przegrała już kilka partii w internetowym kasynie. A to groziło nie tylko bankructwem, lecz przede wszystkim utratą dobrego imienia… (…)
Myślę, że bardzo ciekawym wątkiem jest tutaj również odrobina przygody egzotycznej, jaką funduje Agnieszka Walczak-Chojecka zabierając czytelników w krótką, ale bardzo obrazowo przedstawioną podróż do Jordanii, a konkretniej do Wadi Rum. Taka mała odskocznia od głównego wątku, a pozwalająca na chwilę przenieść się do zupełnie innego świata. I przyznam się szczerze, że po skończeniu książki poszperałam trochę „w sieci” aby więcej dowiedzieć się na temat opisanych w powieści miejsc i o obozach Beduinów.
Poruszone w powieści różne wątki dodają czegoś w rodzaju kolorytu, tu mam na myśli to, że autorka nie skupiła się tylko na jednym. Mamy wzmiankę o młodym człowieku duszącym się we własnym ciele z powodu odmiennej od ciała osobowości. Jest również wątek odnoszący się do nadopiekuńczości matki, która próbuje być cieniem córki. Jest wątek romantyczny i kryminalny.
Jestem przekonana, że jeżeli ktoś zdecyduje się na przeczytanie tej książki, nie będzie tego żałował. Lekki styl jakim pisze autorka, z pewnością jest sprzymierzeńcem czytania, a wciągająca fabuła pozwoli nie tylko na uśmiech, ale i zakręci być może małą łezką.
POLECAM tę książkę szczególnie dla rozładowania negatywnych emocji, jeżeli takie się w kimś zagnieździły, ale uważam, że ta lektura to czysty relaks. Przynajmniej ja przy niej odpoczęłam i na chwilę zapomniałam o innych sprawach.
Dziękuję Autorce za tę książkę, zarówno za prezent jaki mi zrobiła na Targach Książki w Warszawie, ale przede wszystkim za to, że pozwoliła mi poznać Idę i Natalię i spędzić w ich towarzystwie całkiem przyjemne chwile.