romans
WILLA POD JEMIOŁĄ – Anna Szczęsna
– A to co? – Jej wzrok zatrzymał się na niewielkiej ozdobie nad drzwiami. Kolorowe szkiełka układały się wzór, który udało się jej rozpoznać. – Jemioła? Dlaczego moja cioteczna babka zechciała mieć w tym miejscu jemiołę?
Anna Szczęsna jest autorką powieści obyczajowych i opowiadań grozy. Z wykształcenia i z zawodu jest bibliotekarką, ale teraz skupia się wyłącznie na pisaniu. Urodzona we Włocławku, obecnie mieszka w Toruniu. Całe życie jest związana z książkami. Kocha las i długie spacery oraz książki i filmy. Smakoszka herbaty i miłośniczka roślin.
Willa pod jemiołą to powieść świąteczna z romansem w tle.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 października 2022
Grudzień, nie był szczęśliwym miesiącem dla Luizy, w tym miesiącu bowiem niespodziewanie straciła pracę i dodatkowo została porzucona przez wieloletniego partnera. Gdy wszystko się sypie i młoda kobieta planuje spędzić święta z rodzicami okazuje się, że oni mają w planach wyjazd z przyjaciółmi do ciepłych krajów. Ojciec informuje ją jednak o niespodziewanym spadku, w skład którego wchodzi stara willa, ciotecznej babki Luizy, którą rodzice postanawiają po powrocie z wakacji wystawić na sprzedaż. Luiza wiele się nie namyślając postanawia spędzić kilka tygodni w domu po ciotecznej babce i przygotować go do sprzedaży. Co wydarzy się w starej willi, w której ostatnie lata swoje życie spędziła krewna Luizy zajmująca się spirytystyką? Kto zagląda do domu pod nieobecność kobiety? I kim tak właściwie była nieznana dotąd krewna?
Książka zaczyna się dość dramatycznie, bo bohaterka tuż przed świętami traci pracę i narzeczonego, który uważa, że do siebie nie pasują. No cóż podwójny pech.
Muszę przyznać, że książka mile mnie zaskoczyła, bo oprócz uroczej, mocno zimowej i śnieżnej opowieści świątecznej mamy ciekawy romans i nieco tajemnicy.
(…) – Ten dom działa na wyobraźnię. – Starała się mówić spokojnie i racjonalnie. – Wczoraj sporo wypiłeś, dużo ostatnio u ciebie się dzieje, to może rozstroić największego twardziela. Pewnie nawet nie pamiętasz, że to wszystko porozrzucałeś, ale uwierz mi. Tu nie ma duchów. Nic ponadnaturalnego się nie działo. (…)
Dzięki ciekawej fabule i świetnie wykreowanym osobowościom bohaterów (chociaż Gabriel był dla mnie zbyt idealny jak na faceta ) książkę mogę zaliczyć do lekkich, łatwych i przyjemnych. Czytałam ją z wyjątkową szybkością i zaciekawieniem. Może między innymi dlatego, że od samego początku poczułam nić sympatii do Luizy a następnie do Gabriela.
Autorce udało się wciągnąć czytelnika w tajemniczą historię sprzed lat, w której główną rolę odegrała kobieta zajmująca się kontaktami z duchami.
Jestem oczarowana opisami wiekowego domu, pełnego tajemniczych zakamarków, w którym mimo upływu lat wyczuwana jest obecność jego byłej właścicielki. Lubię takie historyjki z lekkim dreszczykiem, a tu tych dreszczyków nie brakowało.
(…) Co więc było przyczyną tych dziwnych zdarzeń w willi? Złodziej? Dziki lokator? Nigdzie nie znalazła śladów włamania ani dowodów na to, że ktoś korzystał z willi. Luiza nie otwierała okien, bo i tak było zimno, więc nikt nie mógł wejść przez jej nieuwagę. (…)
Chociaż tytuł i okładka mocno sugerują, że jest to powieść świąteczna, śmiało można ją czytać również po świętach. Zimowa aura przenosi czytelnika do cichego zakątka miejscowości, w której stoi stara willa, ale ogień z kominka zdecydowanie ociepli emocje.
Jak na świąteczną powieść przystało jest sporo świątecznych akcentów, ale w fabule znajdziemy również trochę spirytyzmu i tajemnicy, a także odrobinę kryminału.
Główni bohaterowie są jak ogień i woda; Luiza trochę „narwana”, odważna i pewna siebie, a Gabriel to ocean spokoju, rozwagi, po prostu ideał mężczyzny aż nadto idealny.
Autorka cudownie pokazała emocje i to, że nie warto zbytnio przejmować się tym co było, a ruszyć do przodu z nadzieją na lepsze. Bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny, czasami musi wydarzyć się coś złego, aby zauważyć dobro i je wykorzystać. Mimo złych chwil, kłód rzucanych pod nogi przez los warto otworzyć się na nowe, iść do przodu z podniesioną głową i zawalczyć o siebie.
(…) Wyszli, trzymając się za ręce, niczym zakochane nastolatki. Chociaż wokół panowała zima, to Luiza miała w sercu wiosnę. Wierzyła, że wszystko się ułoży i to lepiej niż kiedykolwiek mogła się spodziewać. (…)
Jeśli chodzi o mnie, to w gąszczu przeczytanych w ostatnim okresie książek zimowo-świątecznych tę zaliczyć mogę do tych lepszych. Świetnie się przy niej bawiłam, chociaż nie brakowało momentów, w czasie których adrenalina galopowała jak szalona niestosownie w stosunku do spokojnej powieści świątecznej.
Dość nietuzinkowy pomysł na fabułę to coś czego oczekujemy po dobrej książce, a w tej to znalazłam.
Odrobina humoru, szczypta tajemnicy, okruch grozy i duża dawka romantyzmu, to coś, czego teraz potrzebowałam.
Polecam tę książkę każdemu, kto potrzebuje dobrego relaksu. Nie będziesz śmiać się w głos, nie będziesz szlochać w chusteczkę, ale z pewnością mile spędzisz czas z tą książką.
Dziękuję Wydawnictwu Filia za poznanie kolejnej polskiej autorki, której książki z pewnością nieraz zagoszczą w mojej biblioteczce.
RODZINNE STRONY – Iwona Mejza
Zawsze dobrze mieć kogoś, z kim milczy się równie przyjemnie, jak rozmawia.
Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.
Rodzinne strony to druga część serii MIASTECZKO ANIELIN, powieść obyczajowa z dawką dramatu, odrobiną humoru i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 07 WRZEŚNIA 2022
Marta jest młodą kobietą, która kilka lat wcześniej zamieszkała w Anielinie z rodzicami i małą Polą. Szukając ciszy i spokoju chcieli zacząć wszystko od nowa niestety rodzinna tragedia przekreśla wiele planów. Anielin to piękna miejscowość, zwłaszcza latem, w której mieszkają bardzo ciekawi i życzliwi wszystkim ludzie. W księgarni braci Pruskich i pizzerii U Romano im bliżej jesieni robi się coraz mniejszy ruch, kioskarka Felicja swoim zwyczajem zbiera plotki, a Agata, właścicielka sklepu, martwi się, jak uporać się z powrotem męża z za granicy. Senna atmosfera miasteczka zostaje zakłócona, gdy Marcin ulega wypadkowi, mąż Agaty okazuje się innym człowiekiem niż ten który wyjechał, a bracia Pruscy wreszcie postanawiają wyjawić swoją wielką tajemnicę. Jakie jeszcze tajemnice skrywa miasteczko? Czy Marta i Pola odnajdą w Anielinie swoje miejsce na ziemi? Kim tak właściwie jest Marcin, młody mężczyzna, który pojawił się nie wiadomo skąd i od razu podbił serca wszystkich mieszkańców Anielina włącznie z sercami Marty i Poli? Czy babcia Marty i pan Ksawery znajdą wspólny język? A może pani Felicja znajdzie swoją bratnią duszę?
Miasteczko Anielin to takie miejsce, do którego chce się wracać, bo mieszkający w nim ludzie stwarzają w nim atmosferę ciepła, przyjaźni i bezpieczeństwa.
Po przeczytaniu pierwszego tomu Przyjaciółka nie mogłam się doczekać kontynuacji tak byłam zauroczona, zwłaszcza dwoma starszymi panami, czyli braćmi Pruskimi i małą Polą.
Autorka zapraszając czytelników do Anielina nie gwarantuje miłej sielanki, wręcz przeciwnie, pokazuje nam i piękne strony życia w małym miasteczku i te mroczne odnoszące się do życia prywatnego niektórych mieszkańców.
Momentami jest słodko, ciepło i zabawnie, ale bywa też mocno dramatycznie, bo życie przecież nie zawsze jest słodkie, czasami lubi zafundować odrobinę goryczy.
Ale mimo dramatyzmu w niektórych wątkach powieść jest bardzo optymistyczna, można powiedzieć, że nawet najbardziej negatywne zdarzenie ma pozytywne zakończenie. Ale mi się ładnie zrymowało
Większość postaci pojawiających się w fabule, to osoby do których możemy mieć zaufanie i z pewnością które dają się lubić, ze wspomnianymi wcześniej braćmi Ksawerym i Teofilem oraz z przeuroczą Polą na czele.
(…) Jak teraz by się czuł i co miałby odpowiedzieć, gdyby nie szara koperta i zawarte w niej informacje? Nie chciał odzierać brata ze złudzeń. Teofil był człowiekiem o gołębim sercu i niestety podatnym na manipulacje, zwłaszcza jeżeli wydawało mu się, że jest komuś coś winien, a takie wrażenie stworzyła Eliza. (…)
Niestety tragedie i dramaty mają to do siebie, że nie pozwalają zbyt szybko pozbyć się wspomnień bolesnych i smutnych. I chociaż człowiek starałby się ze wszytskich sił, to lubią wracać jak bumerang. Tak jest i w przypadku Marcina i w przypadku Marty. Na szczęście między nimi jest mała iskierka w postaci kilkulatki, która potrafi rozładować najsmutniejsze wspomnienie.
Autorka nie szczędzi czytelnikom dramatyzmu chociaż powieść została napisana ładnym stylem i mogę powiedzieć, że czyta się ją płynnie i szybko. I jak już wspomniałam z fabuły „bije” optymizm, dlatego mimo kilku wątków wzruszających, większość czytałam z uśmiechem na twarzy.
To jest książka opowiadająca o życiu w małym miasteczku, w którym na porządku dziennym jest życzliwość i zaufanie do drugiego człowieka. Tu, gdy ktoś ma jakiś problem, śmiało można zgłosić się o poradę czy pomoc do sąsiada.
(…) Ale czy na wszystko trzeba zasłużyć? Czy nic nie może być nam dane? Czy nie można tak po prostu żyć i być szczęśliwym? W końcu ma się jedno życie i trzeba wykorzystać je jak najlepiej, pomimo błędów i porażek. (…)
To również książka o miłości, wprawdzie przedstawiony w niej romans nie należy ani do burzliwych, ani erotycznych, ale zbudowany jest głównie na przyjaźni.
To także książka o więzach rodzinnych i tych pięknych połączonych prawdziwą miłością i tych trudnych, często przez lata ukrywanych pod grubą warstwą żalu.
Nie czekajcie na specjalne zaproszenie, tylko wpadajcie do Anielina. Gwarantuję, że nawet zimny wiatr i jesienno-zimowa zadymka nie przeszkodzi Wam w ciepłym odebraniu tej powieści i nie pozbawi przyjemności pobytu w tym miasteczku.
Dziękuję Autorce za te piękne chwile pełne emocji, dziękuję wydawnictwu DRAGON za możliwość poznania tej książki i kolejną „podróż” do Anielina.
SKRAWKI PRZESZŁOŚCI. MUŚLINOWA SAGA 1928-1939 – Anna Sakowicz
Pochylał się nad śpiącą Franią. Wydawało mu się, że ma nosek taki jak jej mama. Trudno mu było dostrzec inne podobieństwo, nie znał się na małych dzieciach, wszystkie zawsze wydawały mu się takie same.
Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Od roku 2013 prowadzi blog annasakowicz.pl. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.
Skrawki przeszłości to pierwszy tom Muślinowej Sagi, powieść obyczajowa z wątkiem historycznym a także romansem w tle.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 WRZEŚNIA 2022
W pewną marcową noc, do domu krawca Wawrzyńca Wilamowskiego ktoś przywozi noworodka z informacją, że dziecko jest pana Wilamowskiego. Nie wiadomo czy za tym stoi ojciec czy syn, który lubi sobie pobaraszkować z dziewczynami. Tej samej nocy, jakby zrządzeniem losu umiera córka Wilamowskich kilka dni wcześniej urodzona, a pechowo przyduszona przez matkę w trakcie snu. Nikt z rodziny oprócz najstarszego syna, rodziców i teściowej nie wie o podmianie śmierci najmłodszej i podmianie na obce dziecko. Czyją córką jest mała Franciszka? Czy ojciec domyśla się imienia matki małej? Jak dziewczynka odnajdzie się w kochającej rodzinie Wilamowskich i czy kiedyś dowie się, że nie jest związana z tą rodziną więzami krwi? Franciszka dorasta a w międzyczasie w rodzinie pozostałe dzieci również dorastają, zakochują się i teoretycznie życie toczy się spokojnym torem, aż do wybuchu II wojny światowej.
Z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą książkę Anny Sakowicz. Znam „pióro” autorki i muszę przyznać, że jeszcze żadna z jej książek nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych.
Podziwiam autorki piszące sagi rodzinne, nie wiem czy sama potrafiłabym sobie z takim wyzwaniem poradzić.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak autorka realnie odtworzyła czas w jakim dzieje się fabuła książki i to zarówno pod względem językowym jak i historycznym. Myślę, że odtworzenie rzeczywistości czasów i zwyczajów panujących w domach znanych nam jedynie z innych publikacji, do prostych nie należy. A w tej powieści, nie dość, że bardzo dokładnie zostały przedstawione wydarzenia historyczne i polityczne, to jeszcze autorka „ubrała” wszystko w ówczesną gwarę i powiedzonka. Jestem pod ogromnym wrażeniem researchu jaki autorka musiała zrobić na potrzeby fabuły.
(…) Od chrztu Franciszki minęły dokładnie trzy lata. W tym czasie Wilamowscy, jak inni polscy obywatele znów poszli do urn wyborczych, ponieważ jesienią tysiąc dziewięćset trzydziestego roku odbyły się przyspieszone wybory do sejmu spowodowane rozwiązaniem parlamentu przez prezydenta Ignacego Mościckiego. (…)
Świetnie wykreowane osobowości bohaterów to dla mnie majstersztyk. Jestem pisarką i wiem z własnego doświadczenia, ile pracy należy włożyć, aby bohaterowie nie byli nudni. W książce Anny Sakowicz każda postać jest indywidualna i chociaż jest tych postaci wiele, to o każdej osobie można dowiedzieć się czegoś interesującego.
Saga kojarzy się nam zazwyczaj z sielskim życiem jakiejś rodziny. Tutaj również mamy rodzinę i to taką tradycyjną dla tamtych czasów, wielopokoleniową, katolicką i wielodzietną.
Ale nie można skupić się tylko na fakcie istnienia tej rodziny ponieważ autorka porusza w swojej powieści wiele trudnych życiowych tematów, a z pewnością wiele wątków i zdarzeń sprawi, że w niejednym oku zakręci się łza. Zatem zanim zabierzecie się za czytanie przygotujcie sobie kilka chusteczek.
Mamy tragedię młodej dziewczyny, która wydała na świat nieślubne dziecko, ale mamy również dramaty rodzinne, kiedy małe dzieci są żegnane przez rodziców w bolesnej rozpaczy.
Jest piękna, choć zakazana miłość gojki i żydowskiego chłopca. Mówią, że miłość jest w stanie przenosić góry, ale nietolerowana przez otoczenie może doprowadzić do tragedii.
(…) Szymona lubiła jak nikogo innego. Był dla niej najlepszym przyjacielem, odkąd sięgała pamięcią. Nie widziała w nim Żyda, lecz po prostu Szymka z czarną czupryną i ciemnymi niczym węgiel wpatrzonymi w nią oczami. (…) Dziewczyna wiedziała, że nigdy nie odważy się na to, by sprzeciwić się dwóm rodzinom, zagarnąć dla siebie miłość i cieszyć się nią z daleka od bliskich. (…)
Ale są też koszmary dręczące jednego z bohaterów, będące traumą pozostałą po pierwszej wojnie światowej.
(…) Wystarczyło, że w oddali wysypano kamienie z furmanki, a on skulił się przy barierce niczym mała dziewczynka. Serce waliło mu jak oszalałe i przez dobrych kilka minut bał się ruszyć. (…)
Pięknie w książce został pokazany świat kobiet i tych żyjących spokojnie pod kloszem teoretycznie szczęśliwej rodziny i tych rządnych przygód, bynajmniej nie związanych ze szczęściem rodzinnym.
Fabuła zaczyna się współcześnie, ale w związku z okolicznościami płynnie przechodzi do roku 1928 a kończy w 1939, kiedy to Lidzbark staje się miastem niemieckim.
Przyznam szczerze, że gdybym miała kolejny tom tej sagi to nie czekałabym ani minuty z kontynuowaniem czytania, tak zaciekawiły mnie losy rodziny Wilamowskich.
Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, bo nie mogę powiedzieć, że jest to lektura typowa dla kobiet, myślę, że niejeden mężczyzna się w niej zatraci.
Dziękuję Autorce za tę piękną historię, a Wydawnictwu LUNA za możliwość przeczytania tej pięknej książki. Myślę, że ta powieść może być pięknym prezentem świątecznym dla osób kochających dobrą literaturę.
KRUCHA MIŁOŚĆ – Nina Bylicka-Karczewska
PATRONAT
To nie jest tak, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy spotka się kogoś w określonym czasie i miejscu. Czasami musi upłynąć trochę czasu, trzeba zdobyć nieco doświadczenia i dać sobie drugą szansę. I wtedy to jest coś wartościowego.
Nina Bylicka-Karczewska jest warszawianką urodzoną w 1982 roku. Ukończyła pedagogikę resocjalizacyjną oraz pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, a także MBA w PAN. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci, w wolnych chwilach biega, a interesuje się psychologią rozwojową i pierwszą pomocą. Jej debiutem była powieść „Papierowa miłość”.
Krucha miłość to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2022
Ania i Piotr kiedyś byli parą, jednak ich losy rozdzieliły się na długi czas. Spotkanie po piętnastu latach jest dla nich przełomem. Ona wraca z długiego pobytu zza granicy i próbuje odnaleźć syna, którego kiedyś pozostawiła w Polsce, a on walczy z miłością do dziecka, które być może nie jest jego. Jednak jest coś, a raczej ktoś, kto ich łączy. Robert jest synem Ani i Piotra, o którym Piotr wcześniej nie wiedział, a Ania się go wyparła. Teraz jednak próbują stworzyć na miarę szczęśliwą rodzinę. Nie jest to łatwe, bo Piotr ma córkę, która dopiero przy Robercie zaczyna się otwierać na świat. Kiedy pewnego dnia mama dziewczynki oskarża Roberta o coś co może zniszczyć chłopcu życie, Piotr i Anka stają w zwartym szeregu nie mogąc uwierzyć, że ich syn zdolny byłby do takich czynów. Robert nie jest łatwym nastolatkiem, życie nie było dla niego pasmem radości, ale jest ktoś, kto wierzy mu bezgranicznie. Czy są to biologiczni rodzice? Czy są to rodzice, którzy adoptowali chłopca? Czy tą osobą jest najbliższy przyjaciel, czy może jeszcze ktoś inny?
W blurbie na okładce książki napisałam: Jedni wchodzą w dorosłość zbyt szybko, a inni zdecydowanie za późno. Ta książka to wzruszający przewodnik po ludzkiej psychice. To obraz ludzi żyjących z piętnem przeszłości i z traumami, które nie pozwalają realnie patrzeć na świat. Ale to również obraz pięknych uczuć.
I tak właściwie niczego już nie musiałabym dodawać.
Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale przyznam się, że głęboko mnie dotknęła.
Autorka porusza w swojej powieści wątki trudnych, czasami patologicznych i toksycznych relacji między rodzicem a dzieckiem, a także trudne relacje między małżonkami. Tu mam na myśli głównie rodziców Piotra, władczego ojca i zbyt uległą matkę, która tą swoją uległością wobec męża krzywdziła nie tylko syna.
Spoglądając na okładkę można oczekiwać ciepłego, lekkiego romansu w stylu komedii romantycznych. Ale to jest bardzo złudne, bo chociaż romans jest, nawet można powiedzieć, że ciepły i lekki, to jednak fabuła wcale taka nie jest.
Przyznam szczerze, że dla mnie to była dość trudna pod względem emocjonalnym lektura, historia naszpikowana dramatyzmem kilku osób i to zarówno dorosłych jak i dzieci.
Autorka przedstawia różne sceny lub raczej wątki z punktu widzenia kilku osób. I tak na przykład zwykła rodzinna uroczystość pokazana została oczami dziecka i dorosłego.
To samo dotyczy emocji odebranych przez różne osoby w wieloraki sposób i słowa często wypowiedziane w emocjach dla pewnych osób mają niejednolity odbiór, jednym pozwalają na wyrzucenie z siebie czegoś co drażni, irytuje a innych rani.
To książka o miłości, ale takiej nieco zaniedbanej, miłości, która stchórzyła w obliczu pierwszych niepowodzeń. Ale to również opowieść dziecka o samotności w obliczu różnych rodzinnych zawirowań.
(…) W taksówce oparł głowę o zagłówek, trzymając Ankę za rękę. Wymieniali porozumiewawcze uśmiechy. To, co zrobili, nie miało logicznego wytłumaczenia. Mogli poczekać aż Klara uśnie, a Robert pójdzie do znajomych, jednak to nie byłoby to samo.
Rozdziały w książce zostały przeplatane przeszłością i teraźniejszością z uwzględnieniem różnych postaci.
(…) Czuł się niczyj. Ani dziecko sierota, ani adoptowane, ani dziecko pokrzywdzone przez los – nie miał prawa się tak tytułować i udawać poszkodowanego. Nikt go nie bił i nie krzywdził. A jednak siedziała w nim zadra, dobijana w głąb przez każdą kolejną. (…)
Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów przyciągają do fabuły. Nie wiem jak inni, ale ja bardziej pozytywnie odebrałam postacie męskie niż żeńskie. Jedyną kobietą, którą polubiłam jest młoda osoba – Julka. Dziewczyna niosąca na swoich barkach koszmar rodziny patologicznej, a jednak bardzo trzeźwo, inteligentnie i racjonalnie odbierająca rzeczywistość i nie pozwalająca na to, żeby zostać wciągniętą w wir patologii w jakim funkcjonują jej rodzice.
Myślę, że ta książka poruszy wiele osób. Problemy w niej przedstawione i sytuacje w których znaleźli się bohaterowie niejednej osobie spędzą sen z oczu i nie pozwolą zapomnieć o tym, o czym przeczytali.
To książka o miłości, ale również o dramatach jakie przeżywają dzieci nie tylko w rodzinach uważanych za patologiczne. W tak zwanych normalnych domach też często dzieci bardzo cierpią z powodu nadopiekuńczości czy zbyt wygórowanych oczekiwań rodziców. A może zamiast wymagać poświęcić więcej czasu na zabawę, na głupoty, na szaleństwa, na spontaniczność.
(…) Zresztą ja ciągle coś robię nie tak. Nie mam szóstki z angielskiego, nie wyróżniam się na hiszpańskim, słabo mi idzie. Przeczytałam sama tylko trzy książki, wolę jak ktoś mi czyta. (…) Bazgrolę, nie umiem napisać ładnego a i d, moje laseczki w literkach są niezgrabne. (…)
Jestem przekonana, że niejednej osobie w trakcie czytania zakręci się łezka. Niby wiemy, że gdzieś obok nas są rodziny patchworkowe, w których rodzice borykają się z różnymi problemami, głównie natury psychologicznej, ale… no właśnie wiemy, ale nie jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio, bo przecież nie mój problem, nie powinnam „wchodzić” w czyjeś życie.
Ta książka to kopalnie ludzkich dramatów, ale nic nie jest takie, żeby nie można temu zaradzić.
Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że fabuła usatysfakcjonuje każdego,
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej autorki a Czytelniczki i Czytelników mojego bloga zapraszam na mój fanpage na Facebooku, ponieważ mam dla Was niespodziankę w postaci zabawy
Jeżeli chcecie się zabawić to informuję, że dla zwycięzców zabawy wydawnictwo przygotowało dwa egzemplarze książki. O wyłonienie zwycięzców poproszę autorkę, żeby nie było, że jestem stronnicza.
Odpowiedz na jedno proste pytanie:
CZY UWAŻASZ, ŻE PIERWSZA MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU WAŻNA? UZASADNIJ
Na Wasze odpowiedzi wpisane pod postem konkursowym na Facebooku czekam do czwartku 20 października do godz. 22:00
ZAWSZE BĘDĘ PRZY TOBIE. Siostry z ulicy Wiśniowej tom 3 – Joanna Nowak
Sen uparcie nie nadchodził. Nic dziwnego, skoro rozum ścierał się z sercem na twarde argumenty i ani myślał składać broni, kiedy przeciwnik wysuwał najcięższe działa.
Joanna Nowak jest absolwentką administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi ze Strzelna, niewielkiej miejscowości na Kujawach, ale obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu. Z zawodu jest księgową, a z zamiłowania pisarką, która jako autorka zadebiutowała w roku 2020. Pisze powieści obyczajowe, których fabuła osnuta jest wokół problemów dnia codziennego. Jest miłośniczką książek, zwłaszcza tych napisanych przez polskich autorów oraz miłośniczką smakowitej kuchni, głównie meksykańskiej i włoskiej. Uwielbia psy i koty.
Już nie ucieknę to współczesna powieść obyczajowa, trzeci tom sagi SIOSTRY Z ULICY WIŚNIOWEJ.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2022
Jagna póki co została ostatnią z trojaczek, która nie znalazła sobie kandydata na męża, co spędza sen z powiek babci. Seniorka nieświadoma konsekwencji próbuje „pomóc” wnuczce w znalezieniu odpowiedniego partnera, chociaż jej starania są momentami bardzo żenujące. Nie wie również, że dziewczyna od jakiegoś czasu koresponduje z tajemniczym mężczyzną, którego poznała w sieci. Niestety Jagna ma dość niemiłe kontakty ze swoim szefem, mężczyzną, który wyraźnie ignoruje kobietę i nie docenia jej starań. Pech sprawia, że tajemniczym mężczyzną, z którym Jagna mogłaby spędzić życie, okazuje się jej szef, który tak jak ona przez babcię tak on przez własną matkę próbuje być wmanewrowany w związek. Oboje dochodzą do wniosku, że mogłoby trochę poudawać parę, tak aby mama Krystiana i babcia Jagny wreszcie im odpuściły. Niestety czasami los ma zupełnie inne plany i może je nieźle pokrzyżować. Spontaniczna decyzja zmienia się w coś więcej, ale czy uda się Jagnie i Krystianowi stworzyć prawdziwy związek? Kim jest Emilia i jak namiesza w życiu Krystiana? Czy siostry uwierzą Jagnie, że łączy ją z kolegą z pracy miłość?
Biorąc do ręki kolejną część Sióstr z ulicy Wiśniowej bardzo byłam ciekawa jak potoczą się losy ostatniej z nich.
Wtrącanie się rodziny w sprawy innych nie zawsze jest dobre, a wręcz można powiedzieć, że często jest zbyt szkodliwe, zwłaszcza dla „ofiary” takich wtrąceń, o czym przekonali się bohaterowie tej części sagi.
Patrząc na okładkę, możemy pomyśleć, że książka jest lekką, łatwą i przyjemną lekturą na wakacje, ale czy taka jest faktycznie?
Chociaż fabuła momentami może sugerować, że w książce znajdziemy wątki, przy których się uśmiechniemy, to można w niej znaleźć sporo wątków wręcz dramatycznych, a jednym z nich jest na przykład wątek relacji matka-córka, odnoszący się do jednej z bohaterek pochodzącej z niezamożnej wielodzietnej rodziny, gdzie pieniądz jest ważniejszy od uczuć, gdzie bardziej od emocji liczą się dobra materialne zdobyte czasem w nielegalny sposób.
Mamy dziewczynę, która można by powiedzieć, że „złapała Pana Boga za nogi”, poznając mężczyznę nie dość, że przystojnego to jeszcze bardzo zamożnego, uczuciowego, romantycznego i… nie mogąc znieść samotności na którą ją skazywał będąc całymi dniami w pracy (ponieważ był bardzo zaangażowanych w swoje obowiązki pracownikiem) rzuciła się w romans z kimś, kto tylko „był” chociaż niczego nie miał.
Nie mogłam potępić tej dziewczyny, bo wiem co to jest samotność, kiedy musisz całymi dniami spędzać czas tylko we własnym towarzystwie, wówczas taka kobieta nie myśli o dobrach materialnych, bo tęsknoty za odrobiną czułości nie da się zastąpić żadnymi pieniędzmi.
(…) – Nie przyszłam prosić ciebie o pomoc – przerwała Emilia. Coraz trudniej przychodziło jej rozmawiać z mamą bez pretensji. A tych na końcu języka znajdowała dziesiątki: od milczącego wsparcia, jakiego Halina udzielała każdemu z jej braci i każdej z sióstr, choć dla niej tej troski zawsze brakowało, po ciągłe niezadowolenie z trybu jej życia. Cokolwiek nie zrobiła, to i tak nie znajdowało to uznania w oczach rodzicielki. (…)
Ciekawie pokazany widocznym okiem ludzi starszego, ale i średniego pokolenia status singielki czy singla, którzy w wieku około 30 lat już w zasadzie zaszufladkowani zostają do określenia „stara panna” czy „stary kawaler”. Niektórym osobom w głowie się nie mieści, że taki młody człowiek zanim zakopie się w obowiązki małżeńskie chciałby odrobinę skorzystać z życia, wyszaleć się, poczuć tę niezobowiązującą do niczego wolność.
Wśród dzieci moich znajomych mam wiele takich osób, którym nie spieszy się do legalizowania związków. Są szczęśliwi mogąc być na takim etapie życia na jakim są i nikogo nie dziwi, że młoda kobieta w wieku 30+ nie ma ochoty jeszcze na macierzyństwo i stabilizację życiową. Wiem, że każda mama marzy o wnukach, ale czasami zbyt szybkie podejmowanie takich decyzji może się zakończyć dramatem, jak w przypadku Krystiana.
(…) Dziewczyna miała już przecież swoje lata, a większość rozsądnych mężczyzn została już złowiona w sieci. Choć chłop nie drzewo, można go przesadzić, lecz po co kłopotać się kimś z odzysku, jeśli można trafić na niewybrakowany towar. (…)
Czasami strach przed rozczarowaniem może być takim spowalniaczem w zawieraniu znajomości, bo przecież nikt nikomu nie zagwarantuje, że ta śliczna dziewczyna, którą poznał w klubie czy pubie okaże się tym aniołem, który będzie trwał przy boku do końca życia.
(…) jeśli znajdziesz kobietę spełniającą twoje oczekiwania, a jednocześnie będziesz ziszczeniem jej pragnień, to nie odkładaj szczęścia na później. Może się okazać, że go dla ciebie zabraknie. (…)
Bohaterowie tej książki też początkowo nie planowali poważnego zaangażowania, chociaż, gdzieś tam z tyłu głowy świtała im taka myśl, szczególnie wtedy gdy byli jedynie znajomymi korespondencyjnymi, bo wiadomo real często bywa okrutniejszy od wyidealizowanej wizji tajemniczej postaci.
Polecam tę książkę osobom lubiącym powieści obyczajowe z nutką romansu. Książka jak dla mnie jest z tych, lekka, łatwa i przyjemna i przyznam, że czytało mi się ją bardzo szybko.
Nie powiem, żeby Jagna została moją faworytką wybraną z trojaczek, ale polubiłam ją. Życie czasami potrafi zaskakiwać, sprawdźcie, jak zaskoczyło Jagnę.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że wiele czytelniczek pokocha trojaczki z ulicy Wiśniowej. Bo to są naprawdę fajne dziewczyny