Recenzje książek

przyjaciele

ZOSTAŃ MOIM ANIOŁEM – Gabriela Gargaś

Gabriela Gargaś to polska autorka książek obyczajowych, pisząca najczęściej o kobietach i dla kobiet. Z wykształcenia jest ekonomistką o specjalności bankowej, ale z zamiłowania jest bibliofilką. Jest też niepoprawną optymistką. Za życiowe motto obrała sobie słowa Phila Bosmansa „Sztuką życia jest umieć cieszyć się małym szczęściem”. Przygodę z pisaniem rozpoczęła tak naprawdę dla zabicia czasu, kiedy to przebywała na zwolnieniu lekarskim. Prywatnie mieszka w Szkocji wraz z mężem i dzieckiem. Prowadzi również firmę produkującą lalki, maskotki, wyroby z drewna, koronek oraz ręcznie robioną biżuterię z bursztynu. Uwielbia dobrą kawę i polską kuchnię – w szczególności pierogi. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011 powieścią „Jutra może nie być”.

Zostań moim Aniołem to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 28 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo Czwarta Strona
stron 350

Marietta i Berenika to dwie siostry, każda z nich jest inna, ale siostry bardzo mocno wiąże ze sobą siostrzana miłość. Marietta prowadzi sklep z ręcznie malowanymi naczyniami, mieszka z narzeczonym, a ich ślub zbliża się wielkimi krokami. Berenika jest samotna, pracuje w szpitalu na oddziale OIOMu. Pewnego wieczoru do sklepu Marietty przychodzi mężczyzna w stroju Anioła i wówczas życie kobiety zaczyna toczyć się innym rytmem. Natomiast Berenika niespodziewanie spotyka nowego sąsiada rodziców, który na pierwszy rzut oka jest nadętym palantem. W otoczeniu sióstr jest jeszcze wielu ludzi, którzy małymi lub większymi gestami mają wpływ na życie obu kobiet. Czy Marietta i Berenika odnajdą prawdziwe szczęście? Czy Święta Bożego Narodzenia zmienią coś w ich życiu?

Po książki tej autorki sięgam z przyjemnością. Ma ona w sobie coś nostalgicznego, co przelewa na kary swoich powieści. Potrafi w równym stopniu rozbawić czytelnika co wzruszyć do łez.

W tej powieści dzieje się dużo, i chociaż ktoś mógłby powiedzieć, że zbyt dużo, to myślę, że szkatułkowa konstrukcja fabuły jest nieprzypadkowa.

Czasami, gdy jest zbyt wielu bohaterów można się pogubić w postaciach i ja nie ukrywam, że musiałam sobie na początku zrobić małą ściągę, na której zapisałam sobie osoby i ich powiązania rodzinne i te z głównymi bohaterkami. Mamy bowiem tutaj kilka opowieści z życia różnych ludzi. Poznajemy między innymi Konrada powiązanego więzami przyjacielskimi z Panną Migotką, babcią samotnie wychowującą dziesięcioletniego wnuka, którego żona Agnieszka wraz z ich synkiem wyjechała do Ameryki. Konrad ma również powiązanie z Mariettą, jakie? Kto przeczyta książkę, ten się dowie.

Mamy Krzysztofa, sąsiada rodziców Marietty i Bereniki, którego żona Ida zaginęła, a który zaprzyjaźnia się nie tylko z rodzicami sióstr.

Mamy również Marka, kolegę z pracy Bereniki oraz Mariannę, a także starszą panią Anastazję, która od lat nie utrzymuje kontaktu ze swoim synem Piotrem.

Każda z tych osób, to osobna historia życia, w której nie zawsze było różowo i kolorowo. Autorka położyła spory nacisk na kontakty międzyludzkie, a szczególnie na kontakty w związkach. To co na zewnątrz wygląda ciepło, ładnie i sympatycznie, nie zawsze ma widok sielanki w czterech ścianach tak zwanego „domowego ogniska”. Czasami to co na pozór wydaje się emocjonalną euforią miłości, często zamienia się w szarą obojętność, a ludzie zaczynają oddalać się od siebie, nierzadko szukając pocieszenia wśród innych ludzi.

(…) – Szczęście zaczyna się wtedy, gdy wiesz, czego od życia chcesz, i masz głęboko gdzieś, co myśli sobie o tobie ktoś inny (…) W pewnym momencie życia zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę trzeba łapać chwile, korzystać z okazji, czerpać radość z ciepłych słów. Mieć w nosie, że kolejna zmarszczka i siwy włos. (…)

Muszę jednak przyznać, że niektóre sytuacje opisane w książce wydały mi się mało wiarygodne i wręcz infantylne. Mam na myśli zachowania sióstr w pewnych sytuacjach, które były moim zdaniem dość głupie i nieprzemyślane, nie postrzegając ich już jako bardzo ryzykowne. Bo kto wpuszcza do pustego sklepu, krótko przed zamknięciem obcego mężczyznę i zamyka się z nim w tym sklepie? Nawet jeżeli facet jest w stroju Anioła. Albo pozostawia w przedpokoju mieszkania, śpiącego na podłodze pijanego w sztok obcego mężczyznę podkładając mu jeszcze pod głowę poduszkę? No cóż, można się śmiać albo tylko z niedowierzania nad ludzką głupotą pokręcić głową.

Książka jest jednak bardzo ciepła w swoim przekazie, nie czułam podczas czytania tej zbliżającej się magii świąt, ale z pewnością podczas czytania nie nudziłam się. Sam fakt, że pochłonęłam tę lekturę w trzy wieczory chyba świadczy o tym, że czytałam z zaciekawieniem.

(…) Czas… Czas to waluta życia. Im więcej go za nami, tym bardziej rozumiemy, że są rzeczy, dla których warto się starać, i takie które lepiej odpuścić. Przestać być miłym dla wszystkich to ogromna ulga. (…)

Autorka dzieli się ze swoimi czytelnikami wieloma mądrościami życiowymi, których tak na co dzień nie zauważamy w swoim życiu, a może po prostu nie zwracamy na nie uwagi, albo nie przykładamy do nich wagi. A są one ważne, dla naszego samozadowolenia, dla naszej miłości własnej. Bo przecież nie od dziś wiadomo, że jak człowiek jest szczęśliwy, to rozdaje to szczęście dookoła, a jak jest zgorzkniały z powodu niepowodzeń życiowych, to swoim pesymizmem odtrąca wszystkich, nawet tych najbliższych.

(…) Pani Bereniko, nie można brać na swoje barki ciężarów innych ludzi. Można ludziom pomóc je dźwigać, ale nigdy brać ich w pełni na siebie. Człowiek by się załamał, dźwigając to wszystko. (…)

Polecam tę książkę nie tylko na czas przedświąteczny, myślę, że jest to lektura dla kogoś, kto jest osobą wrażliwą i empatyczną. To książka o życiu, o tym jak sami jesteśmy w stanie do niego podchodzić i jak sami potrafimy je sobie komplikować, zwłaszcza wtedy, gdy nie potrafimy być szczerzy wobec drugiej osoby, ale przede wszystkim nie potrafimy być szczerzy wobec siebie.

ZAPOMNIANA PIOSENKA – Agata Bizuk

Agata Bizuk to autorka poczytnych powieści obyczajowych między innymi takich jak „Narzeczona z second-handu” czy „Zielona 13”. Jest niepoprawną optymistką ze skłonnościami do marudzenia. Urodziła się w Wałbrzychu, a obecnie mieszka w Dublinie.

Zapomniana piosenka to współczesna powieść obyczajowa z akcentem świątecznym.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 PAŹDZIERNIKA 2020

Dominik to młody, mądry, niezależny finansowo mężczyzna, który wychował się w domu dziecka, gdzie trafił jako czterolatek. Powiedziano mu, że mama zmarła, a ojca nie miał wcale. Od kilku miesięcy zakochany w Ewie, osiemnastoletniej miłej dziewczynie. W domu, w którym mieszka jego dziewczyna jednym z sąsiadów jest starszy pan – Ksawery, mieszkający samotnie wdowiec, którego syn z rodziną przebywa za granicą. Pewnego dnia Ksawery przewracając się na chodniku łamie nogę, szczęściem w nieszczęściu jest to, że właśnie obok przechodzili Ewa z Dominikiem. Młodzi nie namyślając się wiele organizują pomoc, która nie ogranicza się tylko do wezwania pogotowia. Opiekują się starszym panem nawet po wyjściu ze szpitala. Przyjaźń między seniorem i młodymi nabiera zupełnie innego wymiaru, kiedy pewnego dnia w kartonie ze starymi zdjęciami Ewa odnajduje pewną fotografię. Czy Dominik dowie się prawdy o swojej przeszłości? Czy odnajdzie grób mamy? Dlaczego syn Ksawerego nie opiekuje się starym ojcem? Czy Dominika i Ksawerego łączy coś więcej niż tylko przyjaźń?

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i jej książkami, ale bardzo bym chciała, żeby nie było ostatnie.

Książkę zakupiłam po kilku bardzo pochlebnych informacjach na jej temat i nie żałuję, ponieważ pomijając fakt, że pomalutku wciągnęła mnie w klimat świąteczny, to po prostu jest cudowna.

Fabuła książki niesie ze sobą optymizm, ale sama powieść jest dość wzruszająca. Wspomnienia Dominika z pobytu w domu dziecka i tęsknota za matką, nie mogą na czytelnika działać inaczej.

Autorka porusza w tej powieści kilka ważnych, czasami dość omijanych w literaturze tematów. Jednym z nich jest oczywiście ten, w którym porusza samotność dziecka wychowanego bez rodziców, jego tęsknotę za matką, pamięć ulubionej kołysanki, ale również trudne chwile spędzone wśród innych dzieci, często niezbyt przyjaznych.

Pięknie ukazuje miłość dwojga bardzo młodych ludzi, przed którymi stoi wiele wyzwań, ale którzy swoją spontanicznością, empatią i wszelkimi innymi uczuciami potrafią dać radość nie tylko sobie nawzajem, ale potrafią również podzielić się nią z innymi.

Kolejnym, moim zdaniem ważnym tematem poruszonym w książce jest samotność starego człowieka, który w obliczu tej samotności robi sobie taki specyficzny rachunek sumienia, starając się tłumaczyć przed sobą, że chociaż coś w życiu zaniedbał, to przecież w dobrej wierze. Często dopiero po latach widzimy co złego zrobiliśmy w życiu, albo może do czego niezbyt mocno się przyłożyliśmy, aby było lepiej, bo kiedy jesteśmy młodzi, to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Ksawery tłumaczył sobie, że przecież jego miłością było właśnie zapewnienie żonie i synowi odpowiednich warunków finansowych. Sam pracował dużo, zarabiając dużo, ale nie zastanawiał się nad tym, że może ta żona i ten syn woleli by mieć mniej pieniędzy a więcej męża i ojca w domu. Trudny i wciąż aktualny temat, bo przecież ilu ludzi wyjechało za granicę pozostawiając swoich starych rodziców w kraju.

(…) Staruszek przełknął głośno ślinę. Tak, był dumny, chociaż teraz trudno było mu to przyznać. Chciał, żeby Michał przyjechał. Gdyby mógł, na pewno byłby już na miejscu, ale przecież nie mógł. (…) Wychowali go z Wandą najlepiej jak potrafili, ale życie pisze różne scenariusze. (…)

Czasami spotykamy kogoś na swojej drodze życia i wydaje nam się, że ta osoba jest nam bliska. Od czego to zależy? Od intuicji? Od pragnień? Od tęsknoty?

Jeden z głównych bohaterów tej powieści bardzo pragnął mieć rodzinę, czy to, że spotkał na swojej życiowej drodze samotnego staruszka, nie pogłębiło tej jego tęsknoty za rodziną?

(…) To wszystko było dziwne, bo przecież Ksawery był dla niego zupełnie obcy i chłopak wcale nie musiał się nim zajmować, ale w tej jednej chwili poczuł coś, czego doświadczył przez całe swoje życie. Jakąś więź i to, co można nazwać empatią. Oraz odpowiedzialność za drugiego człowieka. (…)

Starość to głownie samotność. Często starsi ludzie stają się egoistami, wiem coś o tym, ponieważ od kilku lat pracuję ze starszymi ludźmi. Chcieliby, żeby ktoś ciągle ich odwiedzał, czują się oszukani przez los, kiedy któregoś dnia nikt nie przyjdzie, nikt nie zadzwoni. I nie dopuszczają do siebie myśli, że młodzi przecież też mają swoje problemy, czasami nawet bardzo duże i muszą sobie z nimi radzić.

(…) Dom to ludzie, do których się wraca z przyjemnością, dom to zapachy, smaki, śmiechy i łzy. To zapach porannej kawy wypitej w dobrym towarzystwie, to granie w karty, kiedy za oknem pada i możliwość ugotowania drugiej osobie zupy. (…)

Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to cudowna książka, chociaż nie wiem czy mogę ją zaliczyć do tych lekkich, łatwych i przyjemnych. Jest napisana lekkim językiem, ale jak wspomniałam wcześniej, autorka porusza dość trudne tematy.

Pozwala jednak pamiętać o tym, że można liczyć na ludzi, nawet wtedy, gdy nie ma się żadnej nadziei. To piękna opowieść o życiu trudnym, samotnym, ale i pełnym wiary w drugiego człowieka. O tym, że nie warto zamykać się w sobie, ale warto otworzyć siebie dla innych, bo każde dobro, które się zasieje, kiedyś wyda zdrowy plon.

Polecam tę powieść szczególnie teraz, w czasie przedświątecznym. Fajnie jest czasami uwierzyć w magię wigilijnego cudu, który może się przytrafić każdemu.

MAGICZNA PODRÓŻ – Kasia Bulicz-Kasprzak

Kasia Bulicz-Kasprzak urodziła się w 1976 roku w Lubaniu. Obecnie mieszka w Sulejówku. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Nie licząc kota” dzięki której otrzymała nagrodę w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Studiowała Adaptację Literatury w Warszawskiej Szkole Filmowej oraz Polonistykę i Biologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Oprócz miłości do książek autorka ma jeszcze jedną wielką miłość – bieganie, która przyniosła jej nie tylko sporo medali, ale jeszcze więcej satysfakcji.

Magiczna podróż to magiczna współczesna powieść świąteczna.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia rok 2019
stron 293

Robert mieszka w górach, jest ojcem samotnie wychowującym chorego synka. Beata to samotna młoda kobieta, której nie układa się zbytnio życie miłosne, ale za to pnie się po szczeblach kariery zawodowej. Małgorzata to perfekcyjna gospodyni domowa, która dla dobra rodziny jest w stanie zrezygnować z własnych ambicji, bo jej największą radością jest dawanie radości innym. Alicja jest młodą dziewczyną pracującą w sklepie zoologicznym. Kiedy pewnego dnia stan zdrowia czteroletniego syna Roberta bardzo się pogorszył i ojciec musiał pojechać z nim co CZD, Wiki, najlepszy przyjaciel chłopca, pies – opiekun, który jest wyjątkowym zwierzęciem, ponieważ rozpoznaje symptomy zbliżającego się ataku dziecka, postanawia odnaleźć chłopca. Niestety droga przez pół Polski nie jest dla psiaka łatwa i kiedy wreszcie dociera do Warszawy, gdzie z pewnością spotka swojego ukochanego małego pana, pada z wycieńczenia. Takiego wygłodzonego, zmarzniętego znajduje go Małgorzata, która po sprzeczce z mężem postanowiła wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie wiedząc co zrobić z zabiedzonym psem, postanawia zabrać go do sklepu zoologicznego nie zdając sobie sprawy jak bardzo od tej chwili zmieni się jej życie i podejście do niego. W sklepie bowiem spotyka dwie inne kobiety i wspólnie podejmują decyzję oddania psa właścicielowi. Czy jest to łatwa i wykonalna decyzja? Czy tuż przed świętami spontaniczna podróż trzech do tej pory zupełnie obcych sobie kobiet warta jest tego, co chcą zrobić? Czy trudna podróż przez zaśnieżone miejscowości przygotowujące się do świąt sprawi, że kobiety się zaprzyjaźnią czy raczej spowoduje, że będą żałowały spontanicznie podjętej decyzji?

Ta książka czekała na przeczytanie pięć miesięcy, ale celowo odłożyłam ją na później, ponieważ kiedy przeczytałam opis, to wiedziałam, że lipiec nie jest odpowiednią porą na zagłębienie się w taką lekturę, ale czas przedświąteczny już TAK. Książkę otrzymałam w pakiecie naszego lipcowego spotkania A może nad morze? Z książką – online i dopiero teraz szczerze muszę za nią podziękować.

Znam „pióro” autorki, ale ta powieść po prostu wbiła mnie w fotel. Dwa dni nie myślałam o niczym innym tylko o tym, żeby znaleźć chwilę i kontynuować czytanie.

Jest to piękna i bardzo wzruszająca opowieść o tym, że magia świąt nawet w najbardziej prozaicznym świecie ludzi ma ogromną moc.

Przypadkowe spotkanie trzech kobiet, o różnych osobowościach, w różnym wieku i o różnych sytuacjach materialno-rodzinnych połączył w jedną wielką przyjaźń zagubiony, zmaltretowany zmęczeniem i długą wędrówką pies. Pies, który właśnie szukał swojego małego przyjaciela.

(…) Ludzie nie lubią okazywania litości. Dziwne, bo tego właśnie powinni chcieć, żeby ktoś ich przytulił, powiedział, że świat jest do dupy, ale będzie lepiej, pozwolił im się wypłakać, być słabym i wściekłym na niesprawiedliwość losu. (…)

To fikcja literacka, ale jest tutaj właśnie świątecznym cudem, który doprowadził do tego że empatia i odpowiedzialność za czyjś los w połączeniu z pewnego rodzaju buntem własnego życia i może z odrobiną dobrego egoizmu sprawiły, że życie nabrało dla trzech kobiet zupełnie innego wymiaru. To co było miesiąc wcześniej najważniejsze, spadło do rangi „jakoś to będzie”. Nagle okazało się, że tak naprawdę prawdziwą wartością życia jest zupełnie coś innego.

To cudowna powieść ukazująca wielką przyjaźń znalezioną zupełnie przypadkowo, przyjaźń zbudowaną na szczerości, na zwierzeniach, na wyrzuceniu z siebie toksycznych myśli i zadających ból wspomnień.

(…) Ciszę przerwała Beata. Wysiadła z samochodu, obeszła go i usiadła obok Alicji. Bez słowa objęła dziewczynę i mocno przytuliła. Alicja nie pamiętała, kiedy ostatnio ktoś tak mocno i tak długo ją tulił. (…)

To również piękna opowieść o odpowiedzialności, o miłościach, które potrafią pokonać wszystkie przeciwności. O miłości rodzicielskiej, o miłości dojrzałej i o miłości młodzieńczej.

(…) Normalnego? O czym ona mówi? Dla Roberta nie istniało już żadne „normalne życie”. Miał kiedyś coś takiego. Życie, dom, pracę, żonę, która siedziała w domu z ich malutkim synkiem. I nagle jednego dnia to wszystko się skończyło. Bezpowrotnie. (…)

Myślę, że pięknie opisane zimowe krajobrazy zarówno te górskie jak i te miejskie, pozwolą niejednej osobie zatęsknić za takim prawdziwie śnieżnym Bożym Narodzeniem.

Ciekawi bohaterowie (a właściwie głównie bohaterki 😉) zabawne dialogi, wzruszające sytuacje i bardzo ciekawa, nietuzinkowa fabuła, to coś obok czego nie można przejść obojętnie i bardzo się cieszę, że ta książka do mnie trafiła, bo myślę, że w obliczu kolorowych świątecznych okładek mogłabym nie zwrócić uwagi na tę, pewnego rodzaju magiczną.

Moim zdaniem to jedna z najpiękniejszych książek świątecznych. I chociaż prawie całą książkę przepłakałam, no może nie całą, ale więcej niż połowę, to z pewnością kiedyś jeszcze do niej wrócę.

(…) Tak właśnie trzeba żyć, uważnie się rozglądając, bo nie tylko zagubione psy potrzebują pomocy. Potrzebują jej również ludzie. (…) Nie ma dla człowieka nic bardziej satysfakcjonującego, niż dostrzeżenie kogoś w potrzebie i udzielenie wsparcia. (…)

Czy muszę dodawać, że POLECAM ją CAŁYM SERCEM właśnie teraz w okresie przedświątecznym?

Dziękuję Wydawnictwu Świat Książki za to, że jako jeden ze sponsorów zafundował tę książkę uczestnikom spotkania A może nad morze? Z książką – online.

Dziękuję Autorce za tę piękna opowieść.

LISTY PEŁNE MARZEŃ – Magdalena Witkiewicz

Magdaleny Witkiewicz chyba nie muszę przedstawiać, ponieważ tyle razy ta pisarka gościła na moim blogu, że ci, którzy tu zaglądają, z pewnością znają ją bardzo dobrze. Przypomnę tylko, że jest mieszkanką Gdańska. Urodziła się w 1976 roku. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Miała własną firmę marketingową, przez pewien czas jednocześnie prowadziła ją i pisała powieści. Dziś jej życie zawodowe to książki. Jest jedną z najbardziej czytanych polskich pisarek, a ja sięgam prawie po każdą powieść, bo lubię jej „pióro”.

Listy pełne marzeń, to świąteczna powieść obyczajowa z nutką humoru i szczyptą wzruszeń. Taka trochę bajka/niebajka dla dorosłych, ale z bardzo pozytywnym przesłaniem.

PREMIERA KSIĄŻKI 28 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo FILIA
stron 365

Maryla Jędrzejewska jest starszą panią, która… no właśnie stara się być jak święty Mikołaj. Kiedyś, bardzo dawno temu, kiedy była jeszcze młodą dziewczyną pracującą na poczcie zaprzyjaźniła się z pewną bogatą panią Gertrudą, która po śmierci zapisała Maryli cały swój majątek, a ten nie należał do małych. A ponieważ Maryla zawsze była skromną osobą postanowiła pieniądze ze sprzedaży majątku Gertrudy przeznaczyć na szczytne cele. Nie zawsze jednak mogła sobie pozwolić na całkiem legalne postępowanie, ale nie zważając na konsekwencje swoich czynów, nie dość, że wciągnęła w swój plan inne osoby, to czuła ogromną satysfakcję z tego co robiła. Przechwytując na poczcie listy pisane przez dzieci do Mikołaja, starała się spełniać życzenia dzieci. Ale dzieci coraz rzadziej pisały tradycyjne listy, czy Maryla znalazła sposób aby przechwytywać również listy pisane elektronicznie? Jak daleko posunęła się kobieta w spełnianiu dziecięcych próśb? Kto i dlaczego postanowił starszej pani zaszkodzić w tym co robiła od lat?

Chociaż jest dopiero listopad, ja już postanowiłam zabrać się za książki o tematyce świątecznej, myślę że w tym roku wyjątkowo wcześnie pojawiły się na rynku księgarskim właśnie powieści świąteczne. Ale jest to chyba gatunek książek, po który wielu sięga z prawdziwą przyjemnością.

Kto z nas nie pisał kiedyś listu do Mikołaja? Myślę, że każdy chociaż raz w życiu napisał taki list, tylko czy ten list dotarł do adresata?

Bohaterka tej powieści jest zwyczajną/niezwyczajną osobą. Jest kobietą, bardzo empatyczną i nie potrafi obojętnie przejść nawet obok bezdomnego kota. Kiedy zaprzyjaźnia się z pewną bogatą ale samotną wdową, życia obu kobiet nabierają prawdziwych kolorów.

Ta książka na swój sposób jest bardzo magiczna, pozwala zobaczyć, że człowiek czasami postępując nawet wbrew prawu, nie zawsze robi coś złego.

Powieść zaczyna się dość tajemniczo, wezwaniem starszej pani na przesłuchanie do prokuratury. Ale co złego mogła zrobić siedemdziesięcioletnia kobieta, która w swój „niecny” czyn wciągnęła jeszcze dodatkowo inne osoby?

(…) Marcin westchnął. Nade wszystko nie chciał żyć na bakier z prawem, a to, co robił na wyraźne życzenie pani Marylki, niekoniecznie było legalne. A wręcz na pewno legalne nie było. (…)

Autorka pisze tutaj o przedświątecznej magii, która może być dziełem każdego człowieka. Sprawdza się slogan: „i ty możesz zostać świętym Mikołajem!” bo do tego nie potrzeba wiele, jedynie odrobinę dobrej woli i chęci.

Bohaterka tej powieści miała ułatwioną sytuację materialną, ponieważ otrzymała dość pokaźny spadek, a ponieważ nie była osobą zbyt wymagającą, to postanowiła trochę pomóc Mikołajowi.

Często ludzie nawet nie zastawiają się nad tym, że za ścianą może mieszkać ktoś, komu można by w jakiś sposób pomóc. To nie musi być drogi prezent, to może być coś całkiem niewinnego, jak zaproszenie na wigilię, czy podzielenie się potrawami świątecznymi z kimś kto mieszka samotnie.

Dzieci mają marzenia, i wierzą w magię świąt, a nawet wówczas jak już przestają wierzyć w Mikołaja, Gwiazdora, Dzieciątko czy kogoś innego kto podkłada prezenty pod choinkę, to często nie przyznają się do tego, bo przestać wierzyć, to nie nie czekać na prezent.

Wielu rodziców nie jest w stanie zrealizować marzeń swoich dzieci, chociaż muszę też dodać, że jest wiele dzieci, których życzenia są tak egoistycznie wygórowane, że szkoda nawet o tym myśleć. Ale ilu jest takich rodziców, którzy nie chcą, lub nie potrafią emocjonalnie sprostać nawet zwykłym bardzo realnym marzeniom.

(…) – Proszę pana, Marcin te pozytywne emocje daje panu codziennie. Jest ich więcej niż worek. A pan ucieka, zupełnie gubiąc swojego syna w zamroczeniu alkoholowym. Niech pan się ocknie, póki nie jest jeszcze za późno. Bo jeszcze nie jest. (…)

Fabuła książki to jednak nie tylko postępowanie Maryli względem pisanych przez dzieci listów, to również wzruszająca historia miłości ludzi, którzy wiele lat walczyli lub ukrywali się z tym uczuciem. I chociaż losy ich różnie się potoczyły, to ta tęsknota w sercu pozostała.

Autorka porusza w swojej powieści kilka ważnych tematów, jak na przykład samotność dziecka w niepełnej rodzinie, w której dominuje alkohol, jak choroba, która rozchwiała życie niejednej osoby, ale przedstawia również okoliczności piękne, takie przyjaźń, miłość, cierpliwość i bardzo empatyczne podejście do życia.

(…) Spontanicznie objęła Gertrudę. A Trudzia czuła się jak w raju. Po raz pierwszy od dawna ktoś dał jej prezent i przytulił ją zupełnie bezinteresownie. Nawet Alfred nie miał w zwyczaju jej przytulać. Dla niego najczulszym wyrazem miłości było, gdy ją poklepał kilka razy po plecach. (…)

I chociaż poruszonych tutaj zostało wiele trudnych tematów, to nie można powiedzieć, że książka jest smutna. Autorka ma dość specyficzny styl pisania i chociaż stara się o rzeczach trudnych pisać lekko, to czytelnik na zmianę wzrusza się do łez a po chwili uśmiecha. Tak, muszę przyznać, że tak jak nie brakuje tutaj wzruszeń, tak też nie brakuje scen pełnych humoru.

(…) Czasami los rzuca nam kłody pod nogi. Nie powinniśmy ich toczyć przed sobą, bo może być bardzo ciężko. Powinniśmy nauczyć się je przeskakiwać. Ale to już wymaga wielu umiejętności. (…)

Polecam tę piękną historię, która być może poruszy czyjeś serce nie tylko przed świętami. Muszę przyznać, że chociaż książka wydaje się być z tych lekkich, łatwych i przyjemnych, to autorka wplata w fabułę zarówno lekkie jak i cięższe wątki. Z pewnością jest to książka z tych, których fabuła na długo zostanie w pamięci. Trochę rozbawi, trochę wzruszy, ale mam nadzieję, że niejedno serce poruszy. O! jak ładnie mi się zrymowało.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu FILIA za tę piękną świąteczną opowieść i zapraszam do sięgnięcia po książkę.

Kupując tę książkę, wspierasz Fundację Świętego Mikołaja 😊 pamiętajmy, dobro wraca, więc wypuśćmy je w świat…

ZBAWICIEL – Leszek Herman

Leszek Herman jest mieszkańcem Szczecina. Z wykształcenia jest architektem, projektantem i współwłaścicielem szczecińskiej Pracowni Projektowej Konserwacji Zabytków. W latach 1993–1995 był autorem cyklu artykułów dla „Gazety Wyborczej” o niezwykłych budynkach i miejscach w Szczecinie i na Pomorzu, ilustrowanych własnymi odręcznymi rysunkami. Od 2005 roku razem z bratem prowadzi autorską pracownię projektową. Prywatnie jest miłośnikiem tajemnic historycznych i architektonicznych, historii sztuki, dobrej książki, roweru, jazdy konnej i spotkań przy piwie z przyjaciółmi. Do tej pory ukazały się cztery jego powieści: „Sieci widma”, „Biblia Diabła” (Muza, 2018), „Sedinum” (Muza, 2015) oraz „Latarnia umarłych” (Muza, 2016). 

Zbawiciel to współczesny kryminał miejski, którego fabuła umiejscowiona została w Szczecinie i Kopenhadze, w którym w dziennikarskie śledztwo bardzo sprytnie zostały wplecione wątki historyczno-architektoniczne.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo MUZA.SA

stron 606

Na szczecińskiej Łasztowni, wielkiej wyspie położonej naprzeciwko starego miasta w Szczecinie, w czasie prac budowlanych odnalezione zostają dziwne przedmioty związane najprawdopodobniej jeszcze z czasami wojny. Nie byłoby w tym nic osobliwego gdyby nie to, że pracownicy w pewnym momencie natrafiają na dziwne, zalane betonem piwnice. Kilka dni później w czasie koncertu muzyki organowej w katedrze spada na uczestników koncertu, przymocowany pod sklepieniem ładunek z torbą pełną kolorowych płatków kwiatów. Nikt nie traktuje tego poważnie do momentu, kiedy media otrzymują  e-mail z groźbami pod adresem deweloperów, w którym znajduje się również dziwny szyfr. W następstwie tego maila dochodzi do katastrofy budowlanej, gdzie nagle przewraca się rusztowanie. Najdziwniejsze jednak jest to, że na miejscu również pojawiają się płatki kwiatów. Równocześnie w redakcji „Dziennika Szczecińskiego” dochodzi do rozłamu personalnego spowodowanego ostatnimi wydarzeniami. Paulina i Piotr postanawiają przeprowadzić prywatne śledztwo, a w rozwiązaniu tajemniczego szyfru pomaga im przyjaciel, architekt Igor. Niestety sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej niebezpieczna. Kto stoi za zamachami bombowymi w Szczecinie? Kim jest tajemniczy młody mężczyzna zatrudniony jako nurek na jachcie przyjaciół Pauliny i Igora? Kim jest tajemniczy terrorysta podpisujący się jako  Heiland der Welt?

Początek książki nie przyciągnął mojej uwagi tak, jak na to liczyłam, chociaż nie mogę powiedzieć, że mnie nudził. Ale czasami człowiek ma lepsze i gorsze dni i nie zawsze wszystko dociera do niego tak jak powinno. Jednak po około 120 stronach fabuła jakby „ruszyła z kopyta”. Zaczęło się dziać i wiele i ciekawie i już wtedy wiedziałam, że trudno mi będzie odłożyć książkę chociaż na chwilę.

(…) – Marcin! – Paulina pobiegła za nim. – Mamy podejrzenie, że to ma coś wspólnego z wybuchem w katedrze. (…) – Znaleźliśmy na tych zawalonych rusztowaniach takie same płatki kwiatów, jakie były w katedrze. Poza tym na zdjęciach internautów widać je w czasie, gdy lecą rusztowania. (…)

Rozdziały są ułożone przemiennie, mamy więc współczesność i przeszłość związaną z wydarzeniami II wojny światowej. I tu muszę przyznać, że ciekawość sięga momentami zenitu, bo chociaż dokładnie wiemy co działo się w czasie wojny, to zdajemy też sobie jednak sprawę z tego, że pozostało po tym okresie wiele tajemnic.

Równolegle z tajemniczymi wydarzeniami w Szczecinie, pojawia się wątek dotyczący dziwnego zniknięcia młodego człowieka w Kopenhadze. I tak, czytelnik jest jakby w dwóch miejscach jednocześnie zastanawiając się czy oba te epizody mają ze sobą coś wspólnego.

Końcówka książki to dosłowny wyścig z czasem, bo ciekawość sięga maksimum i chce się jak najszybciej dotrzeć do końca. (Oczywiście jest to często kosztem oczu, które nie wytrzymują intensywnego i długiego wpatrywania się w tekst książki.)

Nie da się ukryć, że autor ma sporą wiedzę architektoniczną, która dorównuje dość obszernej wiedzy historycznej. Dla laika, pewne opisy związane z planami geodezyjno-architektonicznymi mogą być niezrozumiałe, ale dodają fabule autentyczności i realności.

Efektownie przedstawieni bohaterowie są chyba tylko dodatkiem do fabuły, która chociaż trochę zagmatwana, bardzo przyciąga. A gdy dodamy do tego dialogi, które są często dość ciekawym efektem dyskusji, czasami prowadzonej umiejętnie, przez profesjonalistów różnych dziedzin, po momentami humorystyczne rozmowy w grupie przyjaciół, to myślę, że nie trzeba już dodawać nic innego, aby zachęcić do sięgnięcia po tę lekturę.

Są momenty grozy, są momenty spokojne, są momenty z nutką humoru, czyli… dla każdego coś miłego.

(…) Oboje wstrzymali oddechy i prawie w tym samym momencie po drugiej stronie płotu pojawiła się postać w kapturze. Wspięła się na furtkę i zeskoczyła z niej na zewnątrz. Paulina poczuła ciarki na plecach. Postać ubrana była w ciemne luźne spodnie, chyba od dresu, i bluzę z głęboko naciągniętym na głowę kapturem. (…)

Muszę jednak dodać jeszcze, że styl jakim pisze autor jest bardzo… obrazowy, wręcz malowniczy. A po opisach miasta, jego zabytków, miejsc czy budowli, człowiek ma ochotę wsiąść w pociąg i pojechać zobaczyć te wszystkie miejsca w Szczecinie. I myślę, że jak sytuacja się w naszym kraju unormuje, to z przyjemnością odwiedzę to miasto.

(…) Morze było całkiem spokojne. Gładka jak stół granatowa płaszczyzna migotała w promieniach powoli zbliżającego się do horyzontu słońca. Na zachodzie niebo zaczynało zmieniać barwę. Na bezchmurnym błękicie pojawiły się pierwsze żółte i pomarańczowe refleksy niczym maźnięcia pędzla na obrazie impresjonisty, a morze na samym brzegu widnokręgu pociemniało granatowo. (…)

Nie jest to lektura z tych lekkich, łatwych i przyjemnych, które czyta się dla czystego relaksu. Jest to lektura, moim zdaniem z tych z wyższej półki. Nie ma tu infantylnych zachowań bohaterów, a większość jest poważne i rzeczowo ujęte.

Polecam tę powieść miłośnikom dobrych kryminałów i miłośnikom historii. Myślę, że bez względu na płeć, każdy znajdzie w niej coś dla siebie ciekawego. Nie czytałam poprzedniej książki tego autora ale przeczytałam Biblię diabła, która dość mocno mną wstrząsnęła, dlatego zdecydowałam się na sięgnięcie po tę lekturę. I… chyba mam sporo do nadrobienia.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej powieści, profesjonalnej i ciekawej. Myślę, że jak ktoś zdecyduje się na przeczytanie jej, nie pożałuje swojego wyboru.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/