Recenzje książek

Powieść

NOCNA ROZMOWA – Consilia Maria Lakotta

Z twórczością Consilli Marii Lakotty pierwszy raz spotkałam się czytając książkę Mariska z węgierskiej puszty. Opisując na blogu swoje wrażenia po przeczytaniu tej lektury wspomniałam również o samej autorce, dlatego nie będę się rozpisywała o niej po raz wtóry, zapraszam jednak do wcześniejszego wpisu.

Nocna rozmowa

Wydawnictwo m rok 2011

stron 218

Nocna rozmowa, to dramatyczna powieść napisana w formie zwierzeń, które kapitan Gregory Bower przekazuje dwójce swoich słuchaczy w jednym z barów Nowego Jorku.

Pewnej nocy Nowy Jork zostaje spowity w ciemności, kiedy zawodzą turbiny elektrowni nad Niagarą i w całym mieście gasną wszystkie światła. Przebywający w tym czasie, w jednym z barów, prowadzonych przez swoją przyjaciółkę Betsy, Amerykanin, niemieckiego pochodzenia, kapitan Gregory, po zamknięciu drzwi baru, pozostaje jedynie w towarzystwie barmanki i starszego wiekiem czarnoskórego duchownego z dzielnicy murzyńskiej. Aby umilić sobie i pozostałej dwójce czas, Gregory zaczyna opowiadać o swoim małżeństwie z Judith, kobietą, która była córką żydowskiego handlarza antyków. Małżeństwie, które skończyło się tragicznie, częściowo ze względu na konflikt religijny, a częściowo z powodu chorej zazdrości. Należy wspomnieć, że Gregory był chrześcijaninem.

Kapitan opowiada bez jakiejkolwiek skruchy, spokojnie i bez sentymentów o tym jak przeniesiono go z Nowego Jorku do bardzo oddalonego miasta, o marzeniu żony o macierzyństwie, i o zazdrości, która tak właściwie dokonała końcowego zniszczenia jego małżeństwa i doprowadziła do śmierci dwoje bliskich mu osób.

Opowieść Gregora jest czymś w rodzaju spowiedzi, chociaż dopiero na samym końcu zdaje on sobie sprawę z tego, że popełnił w przeszłości wiele błędów, kierując się jedynie własnym poglądem na życie. Egoistycznie pragnąc czegoś, co dla jego żony było czymś przygnębiającym, i potępiając pragnienia i marzenia kobiety, którą poślubił.

Treść książki jest napisana z tak dużą dawką spokoju, rozważań i przemyśleń, że czyta się tę lekturę z zainteresowaniem, aczkolwiek również z dość osobliwym podejściem do głównego bohatera. Nie potrafiłam poczuć do kapitana Gregora żadnej sympatii, chociaż momentami współczułam mu. Jego zachowanie wobec żony Judith i dziecka, którym zaopiekowała się kiedy matka małej Dith nie była w stanie tego zrobić, a potem zmarła, momentami bardzo mnie irytowało.

Autorka w treść powieści zgrabnie wplotła piękne opisy Ziemi Świętej. Dużym plusem są opisy Izraela, do którego Gregory wybrał się razem z żoną, aby „udowodnić” jej swoją miłość i przywiązanie, a po cichu licząc na odbudowę ich powoli rozpadającego się związku. Ziemia Święta została tu pokazana nie tylko z perspektywy malowniczego krajobrazu, nie zawsze pięknego, ale również z perspektywy zamieszkujących ją ludzi oraz konfliktów panujących na niej.

Ciekawym wątkiem tej powieści jest również porównanie oczekiwania na przyjście Zbawcy, czyli żydowskiego Mesjasza i katolickiego Chrystusa. Gregory, który chrześcijaninem jest jedynie z metryki chrztu, dociekliwie starał się wyjaśniać i udowodnić to, czym dla ludzi głęboko wierzących, bez względu na to czy są ortodoksyjnymi Żydami czy chrześcijanami, jest podejście do wiary i interpretowanie jej prawd.

Powieść ta powoduje, że w trakcie czytania nasuwają się różnego rodzaju refleksje, prowadzące do tego, że czytelnik zaczyna zastanawiać się nad tym co w jego życiu jest dobrem właściwym, a co tylko egoistyczną pobudką skłaniającą człowieka do zrobienia czegoś tak, a nie inaczej. To studium osobowości ludzi, którzy albo są bardzo wierzącymi i dążącymi do spełnienia się w roli gorliwego wyznawcy, albo osób ignorujących wiarę mimo znajomości prawd wiary.

Książkę czyta się szybko. Zagłębiając się w istotę fabuły, można momentami złapać się na tym, że nie jest się w stanie oderwać od treści. Jakaś niezdrowa ciekawość pcha czytelnika dalej, mając jednocześnie wrażenie, że najchętniej rzuciłoby się książkę w kąt, z powodu negatywnego odbioru głównego bohatera.

Charakterystyką okładek książek Consilli Marii Lakotty, wydawanych przez Wydawnictwo M, są piękne kobiety, zmysłowe, zamyślone, dzięki którym czytelnik już na początku ma wizję kobiety występującej w powieści, dopełniającej artyzmu okładce. Książki z taką okładką nie sposób nie zauważyć.

Wracając jednak do treści, nie  jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością warta przeczytania. Polecam ją zwłaszcza osobom, lubiącym spokojne powieści, w których dramatyzm nie jest najistotniejszy ale, w których poznaje się ludzi z psychologicznego punktu odniesienia do człowieka.

Tak, to jest moim zdaniem powieść psychologiczna, ukazująca dramat myśli, które często potrafią doprowadzić do tragedii, otumanione wizjami, jakie pokazuje wyobraźnia.

Polecam i mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać inne książki tej autorki.

Wydawnictwo m

Pamiątka z Paryża ruszyła w świat

Pamiątka z Paryża

Idąc za przykładem niektórych moich koleżanek/znajomych autorek, postanowiłam wysłać jedną z moich książek w świat, i padło na „Pamiątkę z Paryża”. Krąży ta książka już po świecie, ale anonimowo. Wiem, że gościła w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Szwecji, Kanadzie, a nawet poleciała do Australii, ale to jest za pośrednictwem „jedna pani, drugiej pani” albo „wędrującej książki”. Tym razem chciałabym wiedzieć GDZIE i u kogo jest książka, dlatego stworzyłam jej stronkę na facebooku https://www.facebook.com/pamiatkazparyza i… „wypuściłam”.

Jakież było moje (miłe) zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że fanpage książki w ciągu sześciu dni otrzymał 113 „Lubię to”, z czego ponad połowa to są ludzie, których nie znam, i zgłosiło się 9 osób do przeczytania. To miłe i chyba jestem z tego powodu bardzo dumna.

To nieważne, że moje książki nie sprzedają się w tysiącach egzemplarzy i nie są eksponowane na „górnych półkach” w Empiku. Są czytane i chcą być czytane, a to już daje mi ogromną satysfakcję i mobilizuje do dalszego pisania.

Może ktoś zechce dołączyć?

Każdemu, kto ma ochotę sięgnąć po którąś z moich książek, proponuję wcześniej, aby zapoznał się z fragmentem, aby „nie kupować kota w worku”. Fragment można przeczytać chociażby na mojej stronie internetowej http://www.ewaformella.pl/

Mój syn twierdzi, że nie mam zdolności do wypromowania się, bo każdemu z góry daję możliwość wycofania.

Ale… czy to jest ważne?

Piszę książki, bo lubię je tak samo pisać jak czytać. Robię to dla własnej przyjemności, a jeżeli przyniesie ona radość komuś innemu, to fajnie.

To moja podwójna satysfakcja.

ŻONA PREZYDENTA – Stefan Chwin

 Stefan Chwin

Po raz kolejny dałam się „zniewolić” na kilka dni przez książkę Stefana Chwina. Nie będę się rozpisywała o tym Pisarzu (z premedytacją napisałam pisarz z dużej litery, bo uważam Chwina za wyjątkowo wielkiego Pisarza), ponieważ ktoś, kto zagląda na mój blog wie, że wspomniałam o nim we wcześniejszych wpisach, kiedy opisywałam inne jego książki – „Hanneman”, „Esther” i „Dolina radości”.

Żona prezydenta

Wydawnictwo TYTUŁ rok 2005

stron 190

Żona prezydenta to powieść z gatunku prozy współczesnej, w której dzięki spisanym zeznaniom-wspomnieniom sierżanta Nicka Karpinsky przebywającego w szpitalu żandarmerii wojskowej, poznajemy losy kobiety imieniem Krystyna, rzekomej żony prezydenta Polski.

Nick przebywa w szpitalu po ranie postrzałowej, która uszkodziła splot nerwowy w okolicy krtani. Nie może z tego powodu mówić, więc spisuje na karkach wszystko, co ma do powiedzenia. Oskarżony o zbrodnię zabójstwa ma stanąć przed wojskowym wymiarem sprawiedliwości za zastrzelenie przełożonego, a powodem tego czynu było zbyt okrutne, jak dla niego, potraktowanie kobiety, w której podczas przesłuchania zadurzył się. Nick przedstawia Krystynę jako ofiarę bezwstydnej zdrady męża-prezydenta, która po odkryciu tego czynu, ucieka z pałacu prezydenckiego i dłuższy czas ukrywa się w starym domu, w którym przebywają tajemniczy ludzie. Wśród nich jest mężczyzna, nazywany Mistrzem, który w jakimś momencie staje się dla Krystyny osobą bardzo ważną.

Nie będę wnikała w szczegóły, bo nie chciałabym streszczać książki, mam nadzieję jednak, że zachęcę do jej przeczytania.

Na początku książki, w podziękowaniu znajdują się takie słowa:

Książkę tę napisałem w oparciu o autentyczne materiały, udostępnione mi jakiś czas temu, przez jednego z psychiatrów, który od wielu lat gromadzi w swoim archiwum teksty (…) swoich pacjentów i zajmuje się nimi naukowo. (…) W udostępnionych mi materiałach znalazł się tekst napisany częściowo po polsku, częściowo po angielsku przez pacjenta jednej z klinik amerykańskich (…)

Myślę, że te słowa już wpłyną na zainteresowanie się potencjalnego czytelnika tą lekturą.

Kto zna warsztat pisarski tego autora wie, że pisze on dość specyficznie, ale bardzo ciekawie. Chociaż książka, jest nieco inna od tych, które czytałam wcześniej, mam tu na myśli szczególnie „Hanneman” i „Esther”, to jednak zachowuje ten specyficzny charakter. Chwin pisze bardzo „malowniczo” często opisując szczegółowo każdy przytaczany szczegół, osobę, czy emocje jakie w danej chwili odczuwa jego bohater. „Żona prezydenta” jest napisana w formie narracji jednoosobowej, której w większości, autorem jest Nick spisujący swoje myśli dla lekarzy i sędziów. Fabuła jest momentami nostalgiczna, a momentami bardzo wzruszająca, co jest dość charakterystycznie dla autora. Czyta się książkę spokojnie, bez większych emocji, ale interesujące wątki często nie pozwalają na oderwanie się od niej.

Napisana jest w ciągłości, bez podziału na rozdziały czy chociażby na oddzielenie myśli zawartych w treści. Myślę, że dużo zyskałaby, gdyby autor rozgraniczył treść rozdziałami. Tego mi w niej brakowało.

Niestety tym razem, nie podoba mi się okładka. Rzadko zwracam uwagę na zewnętrzną część książki, ważna bowiem dla mnie jest jej część wewnętrzna, ale tym razem stanowczo okładka nie pasuje mi do zawartej w środku, ciekawej treści.

Książkę czyta się jednak z wielkim zainteresowaniem, dlatego okładka nie musi być tym bodźcem, który zachęci do czytania. Uważam, że każdy powinien przeczytać chociażby jedną książkę tego autora. W „Żonie prezydenta” znajdzie zarówno wątek sensacyjny, jak i wątek miłosny, przy odrobinie wyobraźni zauważy wątek przygodowy, ale są w niej również wątki historyczne, do których odwołuje się  Nick w swojej opowieści.

Polecam książkę osobom, które lubią poważną literaturę, ambitną i nietuzinkową. Myślę, że zarówno osoby gustujące w romansach jak i osoby gustujące w kryminałach znajdą w niej coś dla siebie.

JUTRO, W CZAS BITWY, O MNIE MYŚL – Javier Marias / Wyzwanie JUTRO (6)

Javier Marías Franco, to hiszpański pisarz, który urodził się w 1951 roku w Madrycie. Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 17 lat, a na rynku księgarskim zadebiutował w roku 1971. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, zaczął tłumaczyć dzieła pisarzy anglojęzycznych na język hiszpański. Był wykładowcą literatury hiszpańskiej i lektorem języka hiszpańskiego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jego powieść Serce tak białe odniosła wielki sukces komercyjny i przyniosła mu uznanie krytyków

jutro w czas bitwy o mnie myśl

Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA rok 2003

stron 431

Jutro w czas bitwy o mnie myśl, to książka jak dla mnie dość trudna. zamiast opisywać jej fabułę własnymi słowami, pozwolę sobie na przepisanie z tylnej okładki:

Coś, co miało być sympatyczną kolacją, a może randką czy nawet nocą miłosną – zamienia się dla Victora w tragikomiczny koszmar. W jego ramionach zupełnie nieoczekiwanie i nagle umiera Marta, kobieta, która nie zdążyła nawet zaistnieć w jego życiu. Victor dość sceptycznie oceniający samego siebie – raczej niezrealizowany scenarzysta telewizyjny i autor (..) cudzych przemówień – ucieka z domu Marty ze stanikiem i kasetą telefonicznej sekretarki automatycznej, jako jedynymi łupami „miłosnymi” i z gryzącym poczuciem winy wobec niemal sobie nieznanej zmarłej.Niefortunna przygoda mogłaby skończyć się ucieczką, odejściem Victora w anonimowość jednak owa „paskudna i kretyńska” śmierć niedoszłej kochanki daje początek niezwykłej próbie wyjścia bohatera z cienia, z nijakości, z nicości.

Na pierwszy rzut oka fabuła dość ciekawa i z tym zgadzam się całkowicie, przyznam nawet, że początek książki mnie zaciekawił. Jednakże późniejsze wywody autora na temat „co by było gdyby…, co mogło się wydarzyć, ale się nie wydarzyło, co wydarzyło się niepotrzebnie…” stały się dla mnie tak nużące, że kilkakrotnie odkładałam książkę z zamiarem oddania jej do biblioteki nie doczytawszy końca.

No cóż, lubię się „katować” i postanowiłam jednak książkę dokończyć, bez względu na czas. Przyznam uczciwie, że kilka wyjątkowo nudnych i nie zrozumiałych dla mnie tekstów odpuściłam sobie i przewróciłam kilka kartek, aby znów znaleźć się w fabule.

Książka napisana bardzo skomplikowanie. Autor potrafił umieścić jedno zdanie ciągnące się przez połowę strony, co czytało mi się dość trudno, bo tak właściwie nie mogłam znaleźć konkretnego wątku tego zdania. Częste wewnętrzne dialogi też nie wpływały korzystnie na treść tej lektury. O okładce, jak dla mnie koszmarnej już nawet nie wspomnę, na pewno swoim wyglądem nie przyciąga czytelników.

Być może ten pisarz ma swoich fanów, ja w każdym bądź razie chyba do nich nie dołączę. Może kiedyś uda mi się przeczytać inną jego książkę, ale z pewnością podejdę już do niej bardzo ostrożnie. Już dawno się tak nie męczyłam, próbując odprężyć się podczas czytania.

I tak właściwie, to fabuła jak dla mnie urywa się w jakimś momencie, tak jakby miał nastąpić jakiś dalszy ciąg, chociaż samo zakończenie jest dość nieoczekiwane.

Nie będę nikomu polecała tej książki, chociaż każdy ma przecież swoje zdanie na temat literatury.

 (…) Podejmujący Wyzwanie powinien napisać odpowiedź na pytanie, dlaczego autor przeczytanej przez niego książki dał taki właśnie tytuł (…)

W tej książce nie ma konkretnego skojarzenia ze słowami z tytułu. Główny bohater oglądając kiedyś w telewizji jakiś stary film, usłyszał te słowa wypowiadane przez króla, i tak jakby prześladowały go one w całym życiu. Może autor miał coś konkretnego na myśli, i gdyby tak głębiej spojrzeć na to, co chciał przekazać czytelnikowi, odpowiedź byłaby zupełnie inna. Ale ja się wgłębiać nie mam zamiaru.

W CUDZYM DOMU – Hanna Cygler

Hanna Cygler

Hanna Cygler urodziła się w 1960 roku w Gdańsku. Jest polską pisarką, która zadebiutowała  w 2003 roku powieścią „3 razyR” nakładem Wydawnictwa Cztery Strony Świata, chociaż pisać zaczęła dużo wcześniej, bo już w roku 1985 (powieść „Tryb warunkowy”) Jest nie tylko pisarką, ale również tłumaczką. Na Uniwersytecie Gdańskim ukończyła skandynawistykę. Od 1993 zajmuje się zawodowo tłumaczeniami z języka szwedzkiego i angielskiego. Prowadzi również własne biuro tłumaczeń i jest członkiem założycielem Bałtyckiego Stowarzyszenia Tłumaczy.

Jest jedną z pisarek, którą poznałam na spotkaniu w gdańskiej Bibliotece Manhattan na panelu Literackim DKK Kobiety Pióra i Pazura.

O książce W cudzym domu przeczytałam na którymś z blogów zanim jeszcze poznałam jej autorkę i wpisałam sobie ten tytuł do mojego notesiku w zakładce „warto przeczytać” i udało się.

w cudzym domu

Dom Wydawniczy REBIS rok 2013

stron 359

Luiza, młoda dziewczyna, mieszkająca razem z matką w Paryżu, wychowanka szkoły prowadzonej przez siostry zakonne, po powrocie do domu, po zakończeniu nauki, dowiaduje się, że mama postanowiła wydać ją za mąż, za człowieka, który kilka dni wcześniej wywołał u dziewczyny wielki strach. Przypadkowo odkrywa również tajemnicę, długoletniego kłamstwa jakim mama „karmiła” ją od wczesnych lat dzieciństwa twierdząc, że jej ojciec nie żyje. Listy, które dziewczyna znajduje w pokoju matki potwierdzają fakt, że drugi rodzic jednak nie zmarł, ale mieszka w Polsce. Dzięki pomocy chłopca z sąsiedztwa Luiza postanawia uciec z domu, szczególnie uciec przed niechcianym małżeństwem. Przypadek sprawia, że wsiada nie do tego pociągu co powinna i w końcu jej podróż kończy się w Warszawie, gdzie Luiza odnajduje dom ojca.

Nie wszystko jednak układa się tak, jak to sobie dziewczyna wyobrażała i przebywając w Polsce, najpierw zamieszkuje w Brwinowie jako nauczycielka, gdzie zaprzyjaźnia się nie tylko z najstarszą z córek państwa Lubeckich, ale również z dwoma przyjaciółmi młodego pana, którzy mają wpływ na późniejsze jej losy.

Równolegle do przygód Luizy toczą się w książce losy młodego mężczyzny– Joachima, mieszkańca Gdańska, który zostaje posądzony o konspirację i zesłany na Syberię.

Trochę to pogmatwałam, ale nie chcę dokładnie streszczać książki, bo nie o to mi chodzi.

Fabuła toczy się w różnych miejscach na świecie, zaczyna się od Gdańska i Paryża w roku 1880, potem Syberia, na Warszawie kończąc.

Historyczne tło w bardzo ciekawy sposób przedstawione przez autorkę, dodaje tej powieści tajemniczości i powoduje niedosyt czytelniczy (to takie moje osobiste określenie). Trzeba przyznać, że wiedza, jaką posiada Hanna Cygler, o przed i po zaborach, o sytuacji Polaków na świecie, o czasach, które opisuje w swojej książce nie jest wyssana z palca, ale poparta historycznymi faktami.

Na końcu książki autorka napisała: Ciąg dalszy może kiedyś nastąpi. Przyznam szczerze, że chętnie przeczytałabym o dalszych losach Luizy, Joachima, Rosie i innych bohaterów tej książki.

Na widok okładki, pomyślałam sobie, że jest to książka w rodzaju Jane Eyre, może trochę jest w niej twórczości Charlotte Bronte, ale jest w niej przede wszystkim „polskie spojrzenie na tamtą rzeczywistość”. Interesująca narracja, wprowadza czytelnika powoli w tamten świat, zarówno obłudny, jak i przepełniony kurtuazjami.

Nie mogę stwierdzić, że jest to lekka lektura na lato, ale z pewnością mogę powiedzieć, że jest to ciekawa lektura i polecam ją.

Warto przeczytać.

 



Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/