powieść psychologiczna
UZNANIE – W&W Gregory
(…) Cisza. Uderzam kilkakrotnie, miarowo kijkiem od szczotki w szybkę. Słyszę szamotaninę, po chwili przekręcenie klucza i w drzwiach pojawia się twoja głowa ze zblazowaną miną. Mój syn. Jedynak. Wyglądasz na posiadacza dowodu osobistego, choć tak naprawdę masz dwa lata mniej. To efekt twojej wagi, o której zawodowo myślę „plus sześćdziesiąt”. (…)
W.&W. Gregory to pseudonim. Człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym, absolwent Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej oraz Scenariopisarstwa w AMA Film School w Krakowie. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. Jest autorem m.in. dystopijnej serii „Dwuświat” o podzielonym, pozbawionym ideałów świecie.
Uznanie to powieść społeczno-obyczajowa z nutką dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI16 SIERPNIA 2023
Jan Sikora jest wdowcem samotnie wychowującym nastoletniego syna. Jest byłym zawodnikiem, a obecnie trenerem młodzieży w judo. Syn Jana jest inny niż wychowankowie, swoją tuszą bardziej przypomina zawodnika sumo niż judoka, jest daleki od ideału jaki sobie wymarzył ojciec. Jan doskonale sobie radzi w kontaktach ze swoimi wychowankami, ale nie potrafi dogadać się z własnym synem, na płaszczyźnie ojcowskiej ponosi same porażki. Pewnego dnia poznaje wysportowaną kobietę i skrycie ma nadzieje na poważny związek. Ale… czy Karolina, lubiąca dzieci zaakceptuje syna Jana? Czy ojcu uda się wreszcie nawiązać dobry kontakt z Michałem? Co takiego musi się wydarzyć, aby ojciec i syn porozumieli się?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, a znając już trochę „pióro” autora i spoglądając na okładkę, spodziewałam się zupełnie innej fabuły, takiej trochę z gatunku fantasy.
Okazało się jednak, że książka mnie zaskoczyła fabułą społeczno-obyczajową z dużą dawką wątków psychologicznych.
Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla rodziców nastolatków, z którymi rodzic ma pewnego rodzaju problemy emocjonalne.
Mogłabym stwierdzić, że jest to lektura dla panów, przesiąknięta drobiazgowo przedstawionym sportem, może nie typowo dla mężczyzn, ale z pewnością większość osób, właśnie judo kojarzy ze sportem męskim.
Z wielu opisów sytuacji, czy przytaczania fachowego nazewnictwa, można domyślać się, że autor miał lub ma bliski kontakt z tym sportem.
Ale chociaż sporo miejsca w książce zajmuje judo, to fabuła nie odnosi się bezpośrednio do tego sportu. Judo jest tutaj bohaterem drugoplanowym, winowajcą, który sprawił, że wiele rzeczy skomplikowało się w życiu bohaterów powieści.
(…) Tymczasem ty wchodzisz do swojego pokoju i zamykasz się na klucz. Pewnie znowu kupiłeś sobie kolę i chipsy. Dlaczego ja się zgodziłem, by cała renta po mamie stała się twoim kieszonkowym? Jak znam życie, jeszcze babcia cię tuczy. (…)
Myślę, że ta książka jest głównie o samotnościach. Jednej – samotności nastolatka, który po śmierci mamy nie potrafi odnaleźć się w życiu swojego ojca, żyje w poczuciu własnej niedoskonałości i inności, z jednej strony pragnąc miłości i aprobaty ojca, a z drugiej strony nienawidząc go za obojętność. Drugiej – samotności mężczyzny nie dojrzałego do roli ojca chociaż świetnie radzącego sobie z młodzieżą. Człowieka żyjącego ambicjami zawodowymi i rozczarowanego postawą, zachowaniem i wyglądem własnego syna.
To trudna pod względem emocjonalnym lektura wywołująca całą gamę odczuć, od litości po niesmak.
Obaj nie potrafią się ze sobą porozumieć tylko dlatego, że nie potrafią lub może nie chcą ze sobą normalnie porozmawiać.
(…) Czy po nim zapłakałem? A kto by płakał po kimś takim? Chyba tylko jego judocy. Ja nie potrafię za nim zatęsknić, mimo że ode mnie odszedł dawno temu, że mnie zostawił wtedy na obozie, jedynym, na który nas zabrał, i zamiast spędzać z nami czas, zajmował się swoimi chłoptasiami. (…)
Ojciec chcąc dać synowi więcej swobody robi z niego kalekę życiowego, nie umie zaakceptować tego, co dzieje się w głowie i życiu syna. Ślepo zaangażowany w pracę i osiągnięcia sportowe swoich podopiecznych nie dostrzega potrzeb własnego syna. A ten z kolei mści się za to, że zamiast kochającego ojca mieszka pod jednym dachem z służbistą i trenerem.
Bardzo wyraźnie autor przedstawił walkę między ojcem a synem, która w pewnym momencie mogłaby doprowadzić do tragedii.
To jest opowieść o trudnej relacji syna i ojca w relacji której ciężko pogodzić ze sobą nagromadzone latami emocje. Złe emocje. Takie, które dzielą zamiast łączyć.
To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ośmielę się powiedzieć, że jest to wręcz lektura trudna, ale zdecydowanie warta przeczytania, bo jest lekcją dla tych, którzy nie potrafią znaleźć porozumienia z bliską sobie osobą obwiniając ją za wszystkie swoje porażki życiowe.
To lektura o wychowaniu i wybaczaniu, o samotności, która jak najgorsza toksyna wdziera się w serce i umysł.
(…) A może ojciec też był tylko moim ideologicznym rywalem? Może go kochałem, bo nie da się nie kochać rodzica, kochałem bezwarunkowo, i ty także kochasz mnie z tego samego powodu? Pamiętam, że mimo tego, co mi robił, zależało mi na nim, na jego uznaniu. (…)
Ciekawa narracja będąca czymś w rodzaju zwierzeń, sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Narracyjnie mamy tutaj myśli zarówno ojca jak i syna. Każdy z nich rozmawia z drugą stroną ale tylko w swojej głowie, żaden z nich nie potrafi porozmawiać w normalny, ludzki sposób.
Polecam tę książkę szczególnie rodzicom, którzy nie do końca radzą sobie w komunikacji ze swoimi pociechami. Może zamiast winić za wszystko krnąbrne dziecko, spróbujmy poszukać winy wychowawczej w tym co robimy sami.
„Zimny chów” nie jest dobry, ale czy dobrym wychowaniem jest ustępowanie dziecku na każdym kroku i tolerowanie jego zachowania będącego często swoistym buntem wobec rodzica?
Ale polecam tę książkę również młodemu czytelnikowi, szczególnie takiemu w wieku 16-17 lat, czyli w wieku jednego z bohaterów. Może czasami warto wyjść naprzeciw rodzicowi zamiast obwiniać go za wszystko co złe. Czujesz się niewidoczny? To pokaż się, a nie ukrywaj za zasłoną swoich żalów.
Dziękuję Autorowi i Wydawnictwu OPENER za możliwość przeczytania tej książki. I chociaż przyznam szczerze, że metaforyczna okładka nie przyciągnęłaby mojego oka jako czytelniczki, to po raz kolejny przekonałam się o tym, że nie jest ważna okładka, ważna jest fabuła, która się za tą okładką znajduje na kartach książki.
POTŁUCZONA FILIŻANKA – Anna Kasiuk
(…) Mogłabym przysiąc, że monotonia naszego życia powoli wykańczała nie tylko nasz związek, ale i rodzinę. Tak naprawdę nie przypominam sobie, kiedy ostatnio dokądś wspólnie wyjechaliśmy. (…) To chyba praca rekompensowała nam pustkę i samotność, które powoli, acz skutecznie pozbawiały nas chęci i kontynuowania walki o związek, który niegdyś stanowił całe nasze życie. (…)
Anna Kasiuk jest autorką powieści obyczajowych i erotycznych. Jej debiutancka powieść „Piąte – nie zabijaj” zajęła III miejsce w plebiscycie zorganizowanym przez pismo „Fanbook” na najlepszą książkę 2014 roku. Zakochana w Mazurach, o których nie tylko pisze, ale i mówi z czułością, zabierając czytelników do świata zawiłych i pełnych wnikliwości powieści. Nie boi się poruszania kontrowersyjnych tematów. Jej powieść „I będę cię kochać aż do śmierci” została okrzyknięta przez serwis granice.pl najlepszą książką na wiosnę 2022 roku.
Potłuczona filiżanka to powieść obyczajowa z nutką erotyki i dużą dawką wątku psychologicznego.
PREMIERA KSIĄŻKI 07 WRZEŚNIA 2022
Sonia ma 21 lat, jest jedynaczką. Młoda kobieta ma rożne sposoby na uzyskanie spokoju i przyjemnego zdystansowania, które pomagają jej pokonać ułomności choroby. Ostatecznie nic jednak nie równa się z komfortem, który daje jej wyobraźnia. Sonia uwielbia tworzyć własną wersję rzeczywistości. Wraz z wykryciem choroby Soni, małżeństwo jej rodziców zaczyna się rozpadać. Matka obsesyjnie walczy z chorobą, a ojciec stara się jej nie tolerować, natomiast sama Sonia doskonale wie jak manipulować matką i odgrywać się na ojcu. Schizofrenia i napięta atmosfera w domu skutecznie popychają dziewczynę do życia we własnej rzeczywistości. Czy naruszona przez kolegę ze studiów przestrzeń pozwoli dziewczynie na otwarcie się na uczucie, czy wręcz przeciwnie, pogłębi jej chorobę? Jak wielkie zmiany powstaną w zachowaniu Soni, kiedy będzie próbowała poddać się życiu?
Po książki Anny Kasiuk sięgam z pewnego rodzaju dystansem, wiem, że nie są to książki lekkie, łatwe i przyjemne, ponieważ autorka często porusza w nich trudne tematy, ale styl jakim pisze jest na tyle lekki, że książkę czyta się błyskawicznie, chociaż z dużą dawką emocji. Sięgając po jej kolejną powieść miałam świadomość, że czeka mnie swoista podróż emocjonalna.
Poruszony w fabule temat choroby, nie jest mi obcy, a jednak za każdym razem, kiedy o nim czytam, to czuję nieco skołowana uczuciowo.
Czytając tę książkę próbowałam zdać sobie sprawę z tego, jak trudne musi być życie osoby chorej, gdzie emocje często muszą walczyć z normalnym funkcjonowaniem. Ale trud życia nie dotyczy tylko osoby dotkniętej chorobą, ten trud ponoszą również bliscy, którzy na co dzień muszą funkcjonować w świecie często oderwanym od rzeczywistości.
To niezwykle wciągająca historia, która otwiera w czytelniku głębię przemyśleń.
Niezwykle poruszająca walka matki o „normalność” dla córki zamkniętej w swoim świecie schizofrenii. Jak wiele potrafią przejść rodzice, aby pomóc swojemu dziecku?
Autorka bardzo rzetelnie podeszła do tematu ukazując chorobę z punktu widzenia kilku osób. Zaburzenia psychiczne to trudny temat, ale Anna Kasiuk, moim zdaniem świetnie sobie z nim poradziła. Myślę, że wiele osób dzięki tej książce inaczej spojrzy na chorobę i na ludzi nią dotkniętych, bo fabuła pozwala na większe zrozumienie problemu schizofrenii.
Sonia żyje w swoim świecie, rozmawia ze swoim alter ego traktując go jak najlepszego przyjaciela, a może nawet kogoś więcej, ponieważ bywa, że w trakcie „spotkań” z nim dochodzi do bardzo intymnych i erotycznych sytuacji.
(…) – Ale go nie ma! – krzyknęłam i zamaszyście odwróciłam się w stronę pokoju. Oczywiście, że nie dostrzegam mojego wiernego przyjaciela, ale wystarczyła mi sama świadomość jego obecności. W moim pokoju, którego ściany pomalowałam na czarno, wystarczyło tylko zgasić światło, by ogarnął go mrok. (…)
Matka chorej dziewczyny podjęła decyzję samodzielnego jej leczenia, nie wiem czy było to słuszne posunięcie, ponieważ bliska osoba patrzy na problem choroby w zupełnie inny sposób niż specjalista będący osobą obcą.
W książce dominuje relacja matki z córką, chociaż moim zdaniem nie jest ona dzieląca równo w obie strony. Jest manipulacją i oddaniem. Natomiast ojciec dziewczyny zostaje jakby zepchnięty na margines problemu. Ale czy jest to wynikiem tego, że on problem choroby odbiera inaczej niż matka?
(…) Wreszcie dostrzegłam nadzieję. Piotr się poddał. Uległ zaskakującej go rzeczywistości i stracił zapał, z jakim walczył niegdyś o naszą rodzinę. A stało się tak dlatego, że jego uporządkowana rzeczywistość, jakże przewidywalna, zafundowała mu rollercoaster w postaci choroby córki. (…)
Bardzo podobał mi się wątek romansu, który pokazuje, że uczucie może dotknąć w każdym miejscu i każdym czasie i nie zwraca uwagi na niedogodności.
Książka, mimo iż porusza trudne tematy (bo mamy w niej nie tylko chorobę, ale i zdradę) napisana jest lekkim stylem.
Pikanterii dodają sceny erotyczne, które jednak nie mają większego wpływu na odbiór fabuły.
Historia przedstawiona w książce jest krucha jak porcelanowa filiżanka i tak jak rozbite naczynie można posklejać, chociaż potem już nie będzie wyglądało tak pięknie jak wcześniej, tak ludzkie życie może się „potłuc i posklejać”, ale czy sklejone będzie miało szansę być perfekcyjne?
KOBIETA W DESZCZU – Dorota Mili
(…) Pamiętaj, że każdy z nas ma dwie drogi. Albo będzie próbował doświadczyć szczęścia, robiąc to, co mu w duszy gra, albo będzie żył by zadowolić innych i spełniać ich wymagania, co jak wiemy nie ma nic wspólnego ze szczęściem. (…)
Dorota Mili, to polska pisarka, autorka powieści obyczajowych, o której książkach słyszałam wiele pozytywnych opinii. Uwielbia gorące lato i emocjonujące książki, a także spokojną muzykę, komedie romantyczne i spacery nad morzem. Pochodzi z Kołobrzegu a morze jest częstym drugoplanowym bohaterem jej powieści. Ukończyła studia wyższe na Akademii Medycznej w Poznaniu na kierunku zdrowie publiczne. Obecnie poświęciła się pisaniu tworząc wielowątkowe powieści z nurtu romansu i kryminału, bogate w tajemnice.
Kobieta w deszczu to pierwsza część współczesnej sagi psychologiczno-obyczajowej.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 STYCZNIA 2023
Aletta Różanska po śmierci swojego mentora otrzymuje w spadku jego gabinet w którym postanawia otworzyć własną praktykę jako psychoterapeutka. Jest bardzo oddana pracy i przez to nie ma czasu na życie osobiste. Pewnego dnia pojawiają się w jej gabinecie dwie kobiety, które nieświadomie wpłynął na życie Aletty. Jedną z nich jest Julia, młoda kobieta żyjąca w toksycznym związku, wątpiąca we wszystko, zwłaszcza w siebie. Narzeczony z powodu jej niestabilności psychicznej oddala się od niej za co ona bierze całkowitą winę na siebie. Żywiołowa Eryka jest kobietą w średnim wieku, dość nieszczęśliwą mężatką i matką dwóch dorastających synów. Po zdradzie męża nie jest w stanie zaakceptować zmian, co powoduje, że nie radzi sobie z emocjami. Trzy kobiety, trzy pokolenia i różne problemy. Czy Aletcie uda się pomóc swoim pacjentkom? Jak znajomość trzech pań wpłynie na ich wzajemne relacje? Czy kobiety mogą sobie wzajemnie pomóc?
Książka Doroty Mili moim zdaniem skierowana jest do kobiet, chociaż być może niejeden z mężczyzn również wyniósłby z niej jakieś przesłanie. Dominują w niej wątki psychologiczne, ale nie dlatego, że jedną z głównych bohaterek jest psychoterapeutka.
Poznajemy trzy różne osobowościowo kobiety będące również w różnym wieku. Autorka świetnie wykreowała postacie tych kobiet z podkreśleniem odmiennych charakterów. Ale nie tylko kobiet, mężczyźni występujący w tej powieści to również postacie barwne osobowościowo i z całą pewnością nie nudne.
Fabuła tej części w większości skupiona jest na jednej z bohaterek. Moim zdaniem dominującej, bowiem autorka poświęciła jej i jej życiu (tu mam na myśli związek z mężczyzną) więcej niż innym. Nie znaczy to, że pozostałe bohaterki zostały zlekceważone.
Julia jest normalną młodą kobietą, która za wszelką cenę pragnie tylko jednego – szczęśliwego życia u boku ukochanego. Zakochana w Damianie nie zauważa jak mężczyzna powoli zaczyna dominować nad nią i kierować jej życiem tak, a by czuła gorycz porażki. Toksyczny związek z typem mężczyzny, który jest narcyzem powoli zmienia pełną życia kobietę w osobę zahukaną i wierzącą w swoje nieudacznictwo.
(…) Wiele słyszała o przemocy psychicznej. Czasem brała się z silnej presji społecznej, by żyć według określonego schematu, mającego definiować szczęście. Mąż, dzieci, rodzina – to wszystko nie oznaczało jednak spełnienia. (…)
Autorka pokazuje nam jak łatwo można manipulować osobą, która bezgranicznie kocha, która wierzy w słuszność słów ukochanej osoby i która z dnia na dzień potrafi przestać wierzyć w siebie. Uzależnienie od drugiej osoby będącej toksyną, która potrafi zatruć człowieka jest częstym przypadkiem wielu związków.
(…) Julia była ciekawa, gdzie by udało jej się dojść. Plany jej samej się zmieniły, odkąd poznała Damiana. Rozważała co by było, gdyby nie poświęciła się realizacji jego marzenia. Gdzie by teraz była? Co by robiła ze swoim życiem? (…)
Mamy tutaj również kobietę, która z braku innych zajęć staje się osobą uległą wobec rodziny, a zwłaszcza dzieci, które jeżeli tylko nie są przyuczane do czegokolwiek, chętnie zrzucają wszystko na barki mamy. Eryka mimo tego, że jest osobą temperamentną i przebojową nie potrafi sobie radzić w sytuacjach, do których sama doprowadziła. Jako jednego z sprzymierzeńców traktuje alkohol, który potrafi na chwilę wymazać z jej umysłu to, kim stała się dla rodziny.
Upokorzona zdradą męża stara się dogodzić synom na każdym kroku jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że jest dla nich służącą, kucharką i sprzątaczką, ale wszystko do czasu aż w jej głowie nie pojawi się ciekawy pomysł na życie.
Aletta jest kobietą całkowicie poświęconą pracy, nie ma czasu na życie osobiste ponieważ „musi” spędzać czas pracując na wielu etatach: szpital, przychodnia, prywatna praktyka zawodowa – wszystko tak ją pochłania, że życie prywatne idzie w odstawkę. Czy jest szczęśliwa w pełni poświęcając się innym?
Ta książka to świetne połączenie powieści obyczajowej z powieścią psychologiczną, nutką kryminału i romansu. Czyli dla każdego coś.
(…) – Dobrze zrobiłeś. Wcześniej czy później prawda i tak w nas uderza. Możemy zamykać na nią oczy, odwracać głowę, ale tylko do pewnego momentu. (…)
Mocny akcent psychologiczny pozwala lepiej przyjrzeć się pracy psychoterapeuty, który, aby móc pomóc swojemu pacjentowi musi go najpierw dobrze poznać. To również wskazanie kierunku, gdy człowiek ma problemy emocjonalne aby nie bać się pójśc do psychoterapeuty.
W tej książce pani psycholog zaprzyjaźnia się ze swoimi dwoma pacjentami, z pewnością nie jest to praktykowane, bo istotne jest wyznaczenie granicy między lekarzem a pacjentem, chociaż psychoterapeuty do lekarzy się nie zalicza, to jest to osoba która leczy, więc zdania mogą być podzielone. Ale gdyby autorka nie pozwoliła sobie na ten zabieg, z pewnością nie mielibyśmy fabuły z takimi emocjami.
Polecam tę powieść szczególnie paniom, ale nie twierdzę, że nie spodoba się również panom. Dzięki nutce sensacji może zainteresować każdego. Jak już wspomniałam, mamy tutaj namiastkę kryminału, oraz ciekawy romans, więc pozostaje mi tylko życzyć przyjemnej lektury.
Lekki styl jakim pisze Dorota Mili sprawi, że książkę będziecie czytali płynnie i bez znużenia, a to jest ważne, jeżeli chce się efektywnie spędzić czas z lekturą.
Dziękuję wydawnictwu LUNA za propozycję przeczytania tej książki, przy której miło spędziłam czas.
HASHTAG: moje_piękne_życie – Katarzyna Misiołek
(…) Samotność wżarła się w nasze trzewia, jest emocjonalnym rakiem współczesności, bolączką dwudziestego pierwszego wieku. Samotność stała się naszym chlebem powszednim, codziennością . Wielu bezgłośnie krzyczy z rozpaczy, ale mało kto skarży się na głos. Bo samotność jest wstydem, ciężko się do niej przyznać. (…)
Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.
Hashtag: moje_piękne_życie to współczesna powieść obyczajowa z mocnymi wątkami psychologicznymi.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 LISTOPADA 2022
Joanna jest kobietą w średnim wieku, niepracującą zawodowo, matką dorosłej córki i instagramerką, „kreatorką szczęścia” współpracującą z wieloma mocnymi firmami, mieszkająca w pięknym domu w iście bajkowej okolicy. Jest również żoną znanego biznesmena, który nie potrafi zerwać pępowiny łączącej go z dość upiorną dla Joanny mamusią. Jest kobietą niezbyt szczęśliwą w swoim małżeństwie, ale promującą szczęście na Instagramie. Żyje dzięki pozorom, ale czy te pozory pozwalają jej na zadowolenie z życia? Czy dobra materialne potrafią zastąpić uczucia, do których podświadomie tęskni? Czy Joanna znajdzie w sobie siłę, by wyrwać się z matni złudzeń?
Po książki Katarzyny Misiołek sięgam chętnie, bo wiem, że są to powieści wartościowe, w których fabuła często dotyka trudnych relacji ludzkich, emocji i wielu ciekawych odniesień do realnego życia.
Ta książka również jest pełna emocji i chociaż główna bohaterka momentami mocno mnie irytowała swoją spontanicznością i nadmiernym pociągiem do alkoholu, to tak naprawdę czułam do niej wielką sympatię, głównie chyba za odwagę, że będąc typową kurą domową (no może nie całkiem typową) potrafiła przełamać ten stereotyp i od czasu do czasu pomyśleć o sobie i własnych przyjemnościach.
(…) Wszyscy jesteśmy egoistami. Zachłannymi na nowe podniety, ślepymi na potrzeby bliskich, głuchymi na głos rozsądku. Żyjemy wyłącznie dla siebie, nawet jeśli wydaje się nam, że jest inaczej. (…)
Dosadnie pokazany problem wypalenia małżeńskiego, gdzie ten za którym kiedyś się szalało, kochało do ostatniego tchu i pożądało na samą myśl, nagle stał się obleśnym facetem z wystającym brzuchem i butelką piwa w dłoni. Zauroczenie prysło jak bańka mydlana zamieniając się w niesmak i odrazę. A przecież prawdziwa miłość trwa wiecznie.
Pokazany w powieści obraz wypalonego małżeństwa z całą pewnością nie należy do rzadkości, ale mało kto o tym chce mówić nawet w gronie najlepszych przyjaciół.
Bohaterka tej książki nie pozwoliła sobie na zamknięcie się w czterech ścianach luksusowo urządzonego domu, buntowniczo postanowiła korzystać z życia i chociaż chwilami czerpać z niego to co najlepsze. Carpe diem w swoistym wydaniu.
Może było w tym odrobinę za dużo alkoholu (ale to jest tylko moje zdanie, ponieważ ogólnie nie przepadam za alkoholem, szczególnie w dużych ilościach) i spontanicznego seksu, ale jak się nie ma tego w domu, to może warto poszukać poza domem.
Na uwagę zasługuje również ciekawie przedstawiona relacja rodziców z dorosłą (dziewiętnastoletnią), zbuntowaną i nieco rozpuszczoną córką, której wszystko w domu przeszkadza, wszystko jest złe, ale nie robi niczego, aby było dobrze.
Przyznam szczerze, że mocno irytowała mnie ta młoda osoba, która potrafiła tylko brać, nie dając nic w zamian. A kiedy brała to żądaniem, nigdy prośbą. Ale takie są często dzieci bogatych, snobistycznych rodziców, którzy na swoje pociechy nie szczędzą pieniędzy, jednocześnie nie potrafiąc się z własnym dzieckiem dogadać jak cywilizowani ludzie.
Mocnym akcentem fabuły jest również coś jakby kult żałoby po utraconym dziecku. Wiem, że są osoby, które nie mogą się pogodzić ze śmiercią kogoś bardzo bliskiego, w tym przypadku było to kilkumiesięczne dziecko, ale czy bycie w żałobie przez ponad dwadzieścia lat przywróci temu dziecku życie? Nie! Ale może odebrać życie tym, którzy pozostali.
(…) Zanim zasnę, wyobrażam sobie dwójkę moich dorosłych dzieci goniących się po plaży, w tym bardzo realną córkę i wyimaginowanego syna, ale odganiam te myśli i obiecuję sobie, że na jakiś czas pozwolę odejść Jeremiemu, a sobie zapomnieć i odpocząć od żałoby po jego utracie. Tęsknota za nim naznaczyła ponad dwie dekady życia, ale musze zacząć myśleć o tych, którzy zostali. (…)
Autorka wspomina również o depresji, chorobie, która dotyka zarówno biednych jak i bogatych, wykształconych i tych, którzy nie ukończyli prestiżowych szkół. W przypadku kobiety opisanej w książce, ktoś mógłby powiedzieć: przesadziłaś. Szczęśliwa (przynajmniej teoretycznie) mężatka, matka dwóch zdrowych synów, pracująca, atrakcyjna kobieta z depresją? No niestety, to bardzo podstępna choroba, której nawet chwilowe szczęście nie jest w stanie sprostać.
Głównym kierunkiem powieści jest życie Joanny polegające na wstawianiu do Instagrama ładnych zdjęć swojego pięknego domu, afiszowanie szczęścia na zewnątrz przy jednoczesnym duszeniu się w środku. Reklama życia, które jest zbyt piękne, aby było prawdziwe, ale życia, które uzależnia i staje się jakby drugim życiem danej osoby.
Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale po co? Lepiej przeczytajcie sami, bo warto sięgnąć po tę książkę. Mamy w niej nie tylko trudne tematy pełne dramatyzmu, mamy również piękne opisy przyjaźni i takiej zwykłej między kobietami jak i przyjaźni między kobietą w średnim wieku i młodym mężczyzną.
(…) Miło chociaż przez chwilę poczuć się jak w szczenięcych czasach. Hot dogi z budki, parking nad wodą, spontaniczny wypad wśród zadymki… Kiedy przestała robić takie rzeczy? I czy kiedykolwiek z Ryśkiem je robiliśmy? (…)
Mimo wielu trudnych tematów poruszonych w tej powieści, książkę czyta się lekko, szybko, z pewnością jest to zasługą stylu jakim pisze Katarzyna Misiołek.
Przyznam szczerze, że czytając, łapałam się na tym, że się uśmiecham, prawdopodobnie sprawiła to wpleciona w tekst ironia, której autorka nie żałuje swoim czytelnikom.
Sarkazm z jakim pisze jest tak bardzo odzwierciedleniem rzeczywistości, że trudno się przy tym nie uśmiechnąć.
POLECAM tę książkę, priorytetowo paniom, w każdym wieku, a w szczególności w wieku Joanny. Panowie również nie powinni się przy tej lekturze nudzić, chociaż czytając ją niejeden z nich zbyt wiele mógłby się dowiedzieć o sobie.
Dziękuję Autorce za tę pełną emocji książkę i z niecierpliwością czekam już na kolejną.
ŚWIĘTA DO WYNAJĘCIA – Karolina Wilczyńska
Kiedy z Wiesią trzymającą go pod rękę przemierzali ulice miasta, brnąc przez nieodśnieżone chodniki i rozcierając zmarznięte dłonie, ku swojemu zdziwieniu zamiast dyskomfortu czuli ciepło w sercu.
Karolina Wilczyńska urodziła się w 1973 roku i jest mieszkanką Kielc. Pracowała jako trenerka, terapeutka i wykładowca uniwersytecki. W wolnych chwilach oprócz pisania haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage, tworzy biżuterię. Jest autorką takich powieści jak: „Performens” i „Ta druga” i zwyciężczynią konkursów na opowiadania „Secretum Calligo” i „Littera Scripta”. W 2012 roku jej powieść „Ta druga” była nominowana do nagrody na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w kategorii Pióro i zdobyła nagrodę czytelniczek. Uwielbiana jest przez czytelniczki za serię książek o Jagodnie czy Kawiarenka za rogiem.
Święta do wynajęcia to powieść świąteczna.
PREMIERA KSIĄŻKI 26 PAŹDZIERNIKA 2022
Święta zbliżają się wielkimi krokami, chociaż nie wszyscy przygotowania do nich odbierają tak samo. W przedświątecznym rozgardiaszu łatwo zapomnieć o tym co w życiu jest najważniejsze. Na szczęście jest grupa ludzi, która potrafi przypomnieć wielu osobom czym tak właściwie powinien być świąteczny czas. Józef otrzymuje propozycję objęcia stanowiska dyrektora agencji świadczącej usługi jako dziadek do wynajęcia, Irenka spędzi święta zupełnie inaczej niż planowała, Melania zdobędzie nowe doświadczenia towarzyskie, a Wiesia z Kazimierzem będą mogli sprawdzić się w roli aktorów. Czy praca jako seniorzy do wynajęcia sprawia im radość, czy pozwoli zauważyć walory własnych osobowości i pokonać emocje? Czy prawdą jest, że pieniądze szczęścia nie dają, ale bliskość drugiej osoby tak?
Józef, Irenka, Melania, Wiesia i Kazimierz to bohaterowie nietuzinkowej opowieści o tym jak wielkim może być serce człowieka w obliczu samotności.
Książka jest kontynuacją losów dziarskich seniorów z „Lata do wynajęcia”, nie czytałam poprzedniej książki, ale z pewnością szybko nadrobię tę zaległość, ponieważ pokochałam tę grupę starszych osób. I chociaż próbowałam potraktować tę lekturę z przymrużeniem oka, to muszę przyznać, że bardzo polubiłam bohaterów, może nawet trochę się z nimi zżyłam.
Pięcioro seniorów wzięło święta w swoje ręce, trochę jako grupa działająca agencyjnie, a trochę z potrzeby serca. Jak bardzo trzeba czuć się samotnym, żeby zdecydować się na taki krok? Co nimi kierowało, samotność czy chęć dorobienia kilku groszy do emerytur?
Mamy tutaj cztery różne historie, ale łączy je jedno – potrzeba bliskości, która rośnie wraz z przybywającymi latami.
(…) Poczucie, że ktoś go potrzebuje, że jego zaangażowanie może komuś pomóc, było czymś nowym, ale bardzo przyjemnym. I chociaż nie przyznałby się do tego głośno, to ucieszył się z odnalezienia Marzenki. Zupełnie obca osoba nagle jakimś cudem stała się częścią jego życia, której stracić nie chciał. (…)
Autorka podeszła do tematu poważnie, chociaż z lekkim poczuciem humoru, które sprawiło, że powieść nie okazała się zbyt tkliwa i zbyt wzruszająca. Nie brakuje tutaj ani humoru, ani wzruszeń, a fabuła wciąga od pierwszej strony, ponieważ książkę „czyta się” szybko i płynnie.
Moim zdaniem to piękne, wyjątkowo wartościowe historie zarówno o ludziach samotnych jak i tych, którzy uważają, że wszystko można kupić, wiele można zlekceważyć, bo w życiowym pędzie często zapomina się o tym co najważniejsze. O uczuciach innych.
To książka w trakcie czytania której nie jeden raz zakręci się w oku łza, ale to również książka, która niesie ze sobą coś magicznego. Jakąś nadzieję i wiarę w ludzi.
(…) Wyglądało na to, że synowi jej wizyta nie jest w smak. Nie mogła zrozumieć dlaczego. Przecież zawsze mówił, że mu przykro, że tak rzadko ją odwiedza. (…)
Wśród przeczytanych w okresie okołoświątecznym książek, ta moim zdaniem zasługuje na więcej uwagi, dlatego, że jest to książka z morałem przypominającym nam o tym co w życiu tak naprawdę jest ważne. Czy pieniądze są ważniejsze od ludzi, którzy powinni być bliscy naszemu sercu? Czy na to, aby zrozumieć i naprawić popełniony kiedyś błąd jest czas tu i teraz czy kiedyś? Czy właśnie święta nie są odpowiednim czasem?
Z całą pewnością ta książka wielu czytelnikom zostawi ślad w sercu i pozwoli na chwile refleksji.
Jak już wcześniej wspomniałam, niby jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale autorka porusza w niej bardzo ważny problem społeczny jakim jest samotność w wieku senioralnym i nie tylko w takim wieku.
(…) Starsza pani poczuła, że cała radość z gotowania znikła w jednej sekundzie. Pochyliła głowę, słuchając pokrzykiwań kobiety. A kiedy dotarły do niej ostatnie słowa, odłożyła silikonowy wałek i wyszła z kuchni tak szybko, jak mogła. (…)
Pamiętam jak dawno temu odbywając praktyki w domu dziecka szczególnie upodobałam sobie pewną małą dziewczynkę. Bardzo chciałam ją wziąć do nas na święta, ale moi rodzice kategorycznie się temu sprzeciwili. Pamiętam słowa mojej mamy: te kilka chwil szczęścia i radości może wyrządzić jej więcej krzywdy niż cały rok samotności, bo ona po tych świętach wróci do siebie, z nadzieją w sercu, ale kto wie czy nie będzie cierpiała wiedząc, że gdzieś jest inny, lepszy świat, do którego ona nie ma wstępu.
Polecam z całego serca tę momentami zabawną i uroczą, a momentami wzruszającą lekturę. Przede mną czas nadrobienia zaległości, bo wiem, że bardzo chce przeczytać o wcześniejszych losach tych bohaterów – „Lato do wynajęcia”.
Książkę otrzymałam w prezencie świątecznym od Przyjaciółki i cieszę się, że ona tak dobrze mnie zna, że wiedziała, że ta lektura poruszy moje serce.