Recenzje książek

podróże

ÓSMY CUD ŚWIATA – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz to pisarka, po której książki sięgam bez rekomendacji innych. Znam „pióro” tej autorki od dawna i chociaż zdecydowanie wolę ją w książkach humorystycznych, takich jak Ballada o ciotce Matyldzie, Panny roztropne czy Moralność pani Piontek, to te poważniejsze, jak na przykład Po prostu bądź, czy Pierwsza na liście, również sprawiają mi wiele radości. Pisałam o tej pisarce już wiele razy i nie chcę się powtarzać, ale wiem, że jeżeli ktoś będzie chciał, to sam sięgnie do moich wcześniejszych wpisów.

  Ósmy cud świata_Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo FILIA rok 2017

stron 326

Ósmy cud świata to współczesna powieść obyczajowa z bardzo romantycznym wątkiem.

Anna, trzydziestokilkuletnia singielka od wielu lat stara się zmienić coś w swoim życiu. Nie ma partnera, którego obecność zastępuje niezobowiązującym związkiem ze swoim szefem i przyjacielem. Któregoś dnia postanawia spędzić urlop w Azji, a konkretnie w Wietnamie. Chce odpocząć od problemów dnia codziennego i pooddychać innym powietrzem. Na lotnisku spotyka pewnego mężczyznę, który pomaga jej w zmaganiach z walizką i nie spodziewa się nawet tego, że spotka go również w docelowym miejscu swojego urlopowego pobytu. Tomek z Anną zaprzyjaźniają się, a może zaczyna kiełkować między nimi coś więcej niż przyjaźń, ale w dniu wylotu młodej kobiety do Polski, wydarza się coś, co może zburzyć tę przyjaźń i na zawsze zatrzeć wspomnienia ich wspólnie spędzonych chwil. Czy Anna i Tomasz odnajdą się w Polsce, czy zapomną o swojej azjatyckiej przygodzie? Jak potoczy się życie tych dwojga samotnych ludzi po powrocie z romantycznych wakacji?

Wiele osób uważa, że dobry seks jest łącznikiem w sferze uczuć, nie ważne czy w związkach formalnych czy nieformalnych. Ale do tego, aby stworzyć udany związek nie jest on chyba priorytetem? Przecież istnieją dobre związki bez seksu. Istnieją? Myślę, że tak.

(…) Ale nie chciałam spędzić z nim całego życia. Fajny seks nie wystarczy, by być z kimś na dobre i na złe. Miła rozmowa również nie. Musi się pojawić jeszcze to bliżej nieokreślone „coś”, co powoduje, że zaczynamy kochać cały świat i uśmiechamy się do siebie na ulicy. (…)

W pewnym wieku, większość kobiet uświadamia sobie, że jej życie wypełnić może tylko dziecko. Pieniądze są OK, faceci i seks też są OK, ale pusty dom, pozbawiony szczebioczącej istotki, już niekoniecznie może być OK. Dlaczego tak się dzieje? Czy dążenie do macierzyństwa jest priorytetem w życiu kobiety? Dlaczego często dopiero w obliczu zbliżającej się wielkimi krokami czterdziestki rośnie świadomość braku dziecka?

Autorka pośród tych marzeń o posiadaniu potomstwa funduje czytelnikowi (na szczęście) piękną podróż do egzotycznego Wietnamu. W malowniczy wręcz sposób opisuje nie tylko Hanoi czy zatokę Ha Long wplatając czasami wątek historyczny danego miejsca, lub związaną z konkretnym miejscem legendę.

(…) Najstarsza część Hanoi składa się z plątaniny małych uliczek wokół centralnego punktu. Wiele lat temu zamiast ulic były tu wioski otaczające pałac cesarza. Sieć małych uliczek stanowiła kiedyś główne centrum handlowe Hanoi. (…)

Sporo bardzo realnie przeprowadzonych dialogów z ciekawą konstrukcją, jest z całą pewnością kolejnym plusem tej powieści. Dialogi są takim punktem przystankowym do fabuły i muszę przyznać, że autorka postarała się, aby były i takie nieco zabawne i takie w stylu wzruszających wyznań.

Narracja w książce jest w osobie pierwszej, co na mnie działa zawsze tak, że czytając, momentami miałam wrażenie, że siedzę w fotelu z kieliszkiem wina w dłoni, a naprzeciwko mnie siedzi moja przyjaciółka, lub dobry znajomy i zwierzają się ze swojego dotychczasowego życia. Ale tak właśnie pisze Magdalena Witkiewicz, że znając jej bohaterów tylko z kart książki, masz wrażenie, że znasz ich od dawna w realu.

Ta książka przeleżała na mojej półce „do przeczytania” dość długi czas, i teraz zastanawiam się, dlaczego nie sięgnęłam po nią wcześniej. Z całą pewnością jest to książka z tych – lekka, łatwa i przyjemna, których fabułę pamięta się długo.

Polecam tę powieść zarówno osobom lubiącym powieści obyczajowe jak i romanse i książki przygodowe. Myślę, że tym razem autorka zafundowała swoim czytelnikom nie tylko piękną podróż do egzotycznego Wietnamu, ale przede wszystkim podróż w głąb duszy człowieka. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że droga do szczęścia może okazać się zbyt wyboistą, aby ją pokonać i dotrzeć do celu. Ale często na końcu tej trudnej i wyboistej drogi, kalecząc sobie stopy o ostre kamienie, docieramy do miejsca, które rozświetli nasze życie pięknymi promieniami szczęścia.

(…) Teraz wiem, że marzenia się spełniają, a raczej – marzenie się spełnia. Jednak nie można tylko marzyć. Trzeba zrobić pierwszy krok. (…)

ENDORFINOWY GRANAT – Michał Pawilk

Michał Pawlik to trzydziestoparolatek, który porzucił pracę w korporacji, aby spełniać swoje marzenia, niemające nic wspólnego z zarabianiem pieniędzy. Któregoś dnia postanowił wyruszyć w podróż do Azji, aby odnaleźć wewnętrzne szczęście, spontaniczną radość, która jest tak właściwie motorem naszego życia.  Jest wyznawcą i praktykiem szeroko pojętego minimalizmu, Jego największą wartością jest życie w świecie bez krat, zbudowanym według własnego projektu.  Prowadząc blog www.endorfinowy.pl chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami. Kiedy tylko nadarza się okazja, pakuje plecak, zatrzymuje świat i rusza w podróż.

Michał Pawlik  Endorfinowy granat_Michał Pawlik

Endorfinowy granat to literatura faktu. To książka napisana w formie dziennika, opisująca jedną z podróży autora do południowej Azji.

Endorfinowy granat_Michał Pawlik

W jednym z ostatnich wpisów zaprosiłam moich czytelników do Włoch, tym razem jednak zapraszam w bardziej egzotyczne miejsca, jakimi są między innymi: Tajlandia, Laos, Wietnam, Birma…

Przyznam szczerze, że podziwiam odwagę, upór i spontaniczność autora, który pozostawiając w Polsce, w miarę ustabilizowane życie na pewnym poziomie i pracę w korporacji, postanawia wyruszyć w świat do tak odległych i różnych kulturowo krajów. Książka jest debiutem literackim autora, ale mam szczerą nadzieję, że na tym debiucie się nie skończy. Niewielu ludzi ma odwagę na taki krok, ale gdy się tak bardziej nad tym zastanowić, wielu z pewnością o tym marzy.

Treść książki przyciąga od samego początku, przemyślenia autora przeplatane pięknymi opisami miejsc, ludzi, czy aury, to treści, od których trudno się oderwać. Może dlatego, że znajdujemy w niej wiele własnych myśli, których nie mamy odwagi wypowiedzieć głośno, a może to azjatycka egzotyka tak przyciąga.

Nie mogę oprzeć się zacytowaniu kilku zdań z książki. Zdań, które nie tyle mnie poruszyły, co pobudziły moją wyobraźnię, obudziły we mnie kogoś, kto tęskni za czymś takim jak beztroska podróż w nieznane:

(…) Przez długi czas taki model świetnie się sprawdzał, dawał mi sporo satysfakcji, sprawiał, że czułem się doceniany, ważny i lubiany. Tak było do czasu, kiedy na mojej gładkiej jak tafla niezmąconej wody wizji życia pojawiły się spękania, zarysowania, odkształcenia, gdy rzeczywistość zaczęła bardziej przypominać odbicie pięknego zdjęcia w krzywym zwierciadle niż obraz namalowany pewną ręką artysty. Wypaliłem się. Nie miałem ochoty wstawać z łózka, kiedy wiedziałem, że muszę wyjść do pracy. (…) Czułem się jakbym po drodze o czymś zapomniał. (…) W tym całym zamieszaniu zapomniałem żyć. (…)

Wielu ludzi doświadcza wypalenia zawodowego, ale jak niewielu ma odwagę się temu przeciwstawić? Jak niewielu ma odwagę podjąć walkę o swoje życie, o swoje marzenia? Ten człowiek miał, i za to czuję do niego ogromny szacunek. Sama również doświadczyłam wypalenia zawodowego, zszokowanym moją spontaniczną decyzją  znajomym, udowodniłam jednak, że poradzę sobie i… dałam radę, chociaż nie poprzez tak ekstremalną decyzję jak podróż do Azji.

Autor wyruszył w podróż, mając na względzie minimalizm i koncentrację na otoczeniu. Z pozytywnym nastawieniem, starał się odkrywać nie tylko nowe miejsca, ukryte gdzieś w zakątkach świata, pozbawione cywilizacji, ale przede wszystkim starał się odkryć własne JA. Podróż nie była tylko jednym wielkim ciągiem pięknej przygody, która pozwoliła mu na chwilę uciec od życia w cywilizowanym kraju, od rządzy pieniądza, uzależnienia od nowoczesności. Podróż ta oprócz wielu pozytywnych doznań przysporzyła mu również bólu, cierpienia i strachu. Kiedy opisywał watahy psów, zagrażające człowiekowi po zmroku, to czułam wręcz dreszcz grozy na swoich plecach. A on… on potraktował to, jako jedną z nielicznych przeszkód na swojej drodze.

Dzięki samotnej podróży można poznać cechy życia, które są na wyciągnięcie ręki, a często niewidoczne dla zwykłego, uzależnionego od (nawet niewielkiego) luksusu człowieka. Będąc na łonie natury, można odnaleźć szczęście niemające nic wspólnego z szeroko pojętym materializmem. Autor podróżował początkowo rowerem, a ile radości daje jazda na rowerze, wie tylko ten, kto tego w swoim życiu kiedyś doświadczył. Oczywiście nie zawsze jedzie się po płaskim terenie, czy z górki, czasami trzeba ostro się namęczyć, aby pokonać nawet nieznaczne wzniesienie. To tak jak w życiu.

(…) Prawdziwe bogactwo to wolność, cieszenie się chwilą, spędzanie czasu z tymi, których kochamy, zwolnienie tempa, spacerowanie nad morzem, czy chodzenie po górach wtedy, kiedy tego chcemy. Bogactwo, to niewymuszony uśmiech, który możemy ofiarować innym, to szczera radość, poczucie sensu w życiu, nawiązanie relacji z ludźmi, nie zaś nowy iPohone, zegarek, czy wypasiony samochód. (…)

Ile zależy od nas samych abyśmy mieli pozytywne relacje z ludźmi. Opisani przez autora mieszkańcy biednych często wiosek, nie mający nawet bieżącej wody (co dla wielu współcześnie żyjących ludzi jest raczej nie do pomyślenia) byli tak przyjacielsko nastawieni, że nawet bariera językowa nie przeszkadzała im w porozumiewaniu się. W byciu po prostu miłym dla drugiego człowieka. To piękne, że gdzieś mieszkają ludzie, dla których człowiek jest ważny nie dlatego, że ma pieniądze, prestiż czy sławę.

Piękne jest to, że w czasie takiej podróży można poznać ludzi, którzy być może często zaistnieją w naszym życiu tylko na chwilę. Ale wspomnienia tej chwili pozwolą na to, że pozostaną w naszej pamięci do końca życia. Autor bardzo ciekawie opisuje nawiązane w czasie podróży przyjaźnie z ludźmi, którzy zaistnieli w jego życiu w określonym miejscu i czasie i z pewnością pozostaną w nim na długo.

Muszę przyznać, że opisywane przez autora miejsca zostały przedstawione tak malowniczo, że muszę o nich wspomnieć. Ba, moja wyobraźnia to już po prostu szalała. Kilka razy obudziłam się nad ranem, mając przed oczami wspomnienie „podróży”, jaką odbyłam we śnie, odwiedzając buddyjskie świątynie, czy małe azjatyckie wioski, a nawet piękny podwodny świat, który dzięki wyjątkowym opisom autora „zobaczyłam”.

(…) W końcu mogę poleżeć na plaży i pogapić się w gwiazdy. Uwielbiam te gorące noce, gdy ogrzany słońcem piasek nie zdąży się wyziębić, gdy ciemność tańczy walca z magią zamiast chłodem, gdy niebo uśmiecha się blaskiem miliardów gwiazd, wysyłając w naszą stronę energię, która przenika ciało tak, jak woda przesiąka przez piach i zostawia czystą niezmąconą radość. (…)

Czyż to nie spora dawka poetyckiej prozy, wnikającej do świadomości tak, że wręcz czuje się ten gorący piasek i widzi nad sobą to gwiaździste niebo?

Spora dawka przemyśleń medytacyjnych towarzysząca treści, pozwoliła mi na spojrzenie na pewne sprawy w dość logiczny sposób. Metody współgrania ze sobą wspomniane przez autora, na przykład metoda pokonywania strachu, czy metoda uspokajania myśli z pewnością na długo zostaną w mojej głowie.

Moim zdaniem ta książka to cudowny lek na zatracaną we współczesnym świecie tożsamość, to piękna lekcja pokory wobec własnego JA. Każdy z nas powinien nauczyć się patrzeć w głąb siebie, a tak niewiele  trzeba, aby dobrze się poczuć we własnym towarzystwie bez poczucia winy, że coś na tym świecie nam nie wyszło, że coś zrobiliśmy źle i teraz nie wiadomo czy uda nam się odnaleźć to co utraciliśmy.

Książka nie dość, że jest bardzo ciekawa, to jest pięknie wydana. Biały, kredowy papier na którym oprócz treści  znajduje się mnóstwo przepięknych zdjęć dokumentujących opisywane miejsca i ludzi. Aż chciałoby się tam być. Sama okładka przyciąga wzrok i kusi, aby zajrzeć do środka książki.

Dziękuję Autorowi za to, że pozwolił mi spędzić kilka dni na fascynującej podróży, w której poznałam nie tylko piękno tego egzotycznego świata, ale poznałam również historie ludzi i miejsc, o których do tej pory niewiele wiedziałam. Zabierając czytelnika w tę niesamowitą podróż, autor pokazał, jak wiele jest na świecie bodźców uaktywniających endorfiny, trzeba tylko szeroko otworzyć oczy i umysł i poddać się tej magii jaka otacza nas ze wszystkich stron.  Dzięki doznaniom i emocjom jakie towarzyszyły mi w tej  specyficznej podróży miałam okazję przeżyć przygodę, która na długo pozostanie w mojej pamięci.

Kanchanaburi Province

Kanchanaburi Province

Most na rzece Kwai

Most na rzece Kwai

Okolice wodospadu Phalad

Okolice wodospadu Phalad

Stare miasto – okolice Kanchanaburi

Stare miasto – okolice Kanchanaburi

Dziękuję Pani Justynie Janczak z Projekt.pr za to, że dała mi szansę na przeczytanie tej książki. Myślę, że bardzo długo będę nocami „podróżowała” po Azji.

Zdjęcia pozwoliłam sobie „podkraść” z bloga Autora www.endorfinowy.pl, za jego zgodą, ale bardzo chciałam zabrać moich czytelników do tych pięknych miejsc, aby moje słowa napisane nie były takie… bezbarwne.

DZIENNIK BADANTE, czyli ITALIA POD PODSZEWKĄ – Lucia

LUCIA to pseudonim Lucyny Kleinert, która zagościła już na moim blogu i mam nadzieję, że będzie gościła jeszcze wielokrotnie. Pisałam o tej autorce w jednym z wcześniejszych wpisów Życiorys PRL-em malowany, zatem osoby, które chciałyby się czegoś dowiedzieć o autorce, zapraszam do tamtego wpisu.

  Dziennik badante

Wydawnictwo Novae Res rok 2013

stron 331

Dziennik badante, czyli Italia pod podszewką to książka, która napisana została w formie wspomnień. Część wpisów autorka przeniosła na papier ze swojego bloga: Poza granicami Polski i nie tylko, a część wpisów powstało dzięki wspomnieniom spędzonych we Włoszech dni.

Muszę przyznać, że autorka swoją książką zachwyciła mnie zarówno pod względem turystycznym jak i kulinarnym. Ale może najpierw napiszę o pierwszym.

Turystycznie – wyjątkowo obrazowe opisy pięknych, wartych odwiedzenia miejsc jakie zostały umieszczone w książce dosłownie zachęcają do tego, aby spakować walizkę, znaleźć połączenie i wyjechać. Zobaczyć na własne oczy to, czym tak zachwyca się autorka książki. Italia, jak wiadomo to piękny kraj, dlatego wcale się nie dziwię, że ktoś zakochał się w jej miasteczkach, a w przypadku tej właśnie osoby, w malowniczym miasteczku Ascoli Piceno. Przyznam, że poszperałam trochę w Internecie aby popatrzeć chociaż trochę na zdjęcia tej miejscowości i nie ukrywam, chyba także mogłabym się zakochać. W miasteczku oczywiście, żeby nikt nie miał niczego innego na myśli.

Kulinarnie – ach, chwilami aż ślinka ciekła czytając przepisy jakimi autorka podzieliła się w swojej książce. Kilka z nich umieściłam w moim zeszycie z przepisami i nie wykluczone, że spróbuję zabłysnąć wśród rodziny czy znajomych. Szczególnie do gustu przypadł mi przepis na deser Macedonia, który robi się z owoców takich jak truskawki, banany, jabłka, pomarańcze i… alkoholu. Nie zdradzę jednak tego przepisu, ponieważ mam nadzieję, że ktoś, kto ma ochotę na kuchnię włoską zerknie do tej książki.

Zapiski autorki, która odkryła piękno niektórych miasteczek Italii to taki specyficzny przewodnik. Zwiedzać można w różnych momentach swojego życia i nie koniecznie muszą to być drogie wyjazdy turystyczne. W przypadku autorki książki, odkrywanie Ascoli i innych bajecznych miejsc odbywało się w czasie, kiedy ona pracowała we Włoszech, właśnie jako badante czyli opiekunka medyczna osób starszych i niepełnosprawnych.

I tu dochodzę do kolejnego mojego zachwytu nad treścią książki. Jak wielu moich czytelników wie, pracuję w tym zawodzie i zdaję sobie sprawę z tego jak ciężka i często stresująca jest to praca. Autorka z pewnością wielokrotnie doświadczyła tego, co powszechnie określa się mianem „koszmaru” (tej pracy oczywiście), jednak… opisy, czy wspomnienia z wykonywanej przez siebie pracy przedstawiła w tak humorystyczny sposób, że gdybym nie pracowała w tym zawodzie, to byłabym pewna, że to praca idealna dla każdego. Dobrze, jak ktoś potrafi z humorem podejść do spraw trudnych, a uwierzcie mi czasami bywa bardzo ciężko.

W książce poznajemy również zwyczaje i obyczaje włoskie. Są to cenne informacje dla tych, którzy wybierają się we włoskie rejony i mogą zagości w prawdziwym włoskim domu.

Treść książki podzielona jest na krótkie notki, wpisy dotyczące dnia badante, opisy miejscowości, wspomnienia, czy też opisy ciekawych miejsc. Całość podzielona jest na dwie części 1. DZIENNIK BADANTE i 2. WŁOSKI MISZMASZ CZYLI ITALIA POD PODSZEWKĄ, a te z kolei na rozdziały tytułowane nazwami miesięcy i tak małymi kroczkami poznajemy nie tylko codzienność  polskiej badante, zaczynając od miesiąca lutego aż do września ale mamy okazję na jakiś czas przenieść się do włoskich domostw.

Piękna, nietuzinkowa okładka dosłownie przyciąga wzrok. Wystarczy spojrzeć, a człowiek ma ochotę pojechać tam i poczuć gorący włoski klimat.

Nie chciałabym, aby mój wpis potraktowano jako „kółko wzajemnej adoracji”, jak niektórzy określają recenzje piszące przez pewne blogerki. Nie znam autorki osobiście, więc tym bardziej nie mam powodu do wychwalania jej książki, ale uwierzcie mi, do niczego nie mogę się doczepić. Zachwyciłam się książką, zarówno jej treścią jak i okładką i mogę tylko powiedzieć, że serdecznie polecam tę lekturę zwłaszcza osobom, które lubią podróże i lubią książki lekkie, łatwe i przyjemne, bo do takich książek mogę tę zaliczyć. Jedynym minusem, ale tylko w odniesieniu do mnie, bo innym z pewnością to nie przeszkadza, były zbyt małe literki, ale o to już winię defekt mojego wzroku.

W moim posiadaniu jest druga część wspomnień autorki „Opowieści ascolańskie i inna włoszczyzna” i gdyby nie to, że mam zobowiązania wobec kilku autorów i wydawnictw, to już bym tę drugą część przeczytała. Niestety musi ona cierpliwie zaczekać na swoją kolej. Cieszę się, że autorka pracuje już nad kolejną książką – trzecią częścią wspomnień i mam nadzieję, że nie będzie ona ostatnią.

Polecam również inną książkę tej autorki, która być może nie zebrała u mnie tyle „achów” i „ochów” ale warta jest przeczytania.

Życiorys PRL-em malowany

LALKI W OGNIU – Paulina Wilk

Paulina Wilk urodziła się w 1980 roku w Warszawie, to młoda dziennikarka, reportażystka i pisarka. Studiowała w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie studiów redagowała magazyn „Obserwacje”, od 2000 roku pracowała w dziale kulturalnym „Super Ekspressu”. W latach 2003-2011 była dziennikarką „Rzeczpospolitej”, publikowała m.in. reportaże i recenzje muzyczne. Od 2012 współpracuje m.in. z „Tygodnikiem Powszechnym”, miesięcznikiem „Kontynenty” i TVP Kultura. Jej pierwsza książka „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii” (Carta Blanca, 2011) została uznana za jeden z najważniejszych debiutów reporterskich ostatnich lat. Książka otrzymała m.in. nominację do Nagrody Literackiej Nike, Nagrody im. Beaty Pawlak, Nagrody Literackiej Angelus, Nagrody National Geographic Traveller i in. Autorka odebrała nagrodę Bursztynowego Motyla im. Arkadego Fiedlera za najlepszą książkę podróżniczą 2011 roku. Paulina Wilk jest też autorką książek dla dzieci: „Przygody misia Kazimierza” (2012), „Lato misia Kazimierza” (2013) oraz „Podróże misia Kazimierza” (2014). Jest współzałożycielką Fundacji „Kultura nie boli” działającej na rzecz edukacji kulturalnej i promocji literatury, a także współorganizatorką Big Book Festival – międzynarodowego festiwalu książki, który od 2013 roku odbywa się w Warszawie.

Lalki w ogniu

CARTA BLANCA Sp. z o.o. Grupa Wydawnicza PWN rok 2012

stron 259

Lalki w ogniu. Opowieści z Indii to reportaż z Indii, którego treść zawiera zarówno cechy reportażowe jak i eseju.

Indie, kraj znany wielu ludziom z filmów bollywoodzkich w tej książce został pokazany z tej innej, gorszej strony. Codzienność Hindusów z kast niższych została przedstawiona w kilkunastu tematycznych rozdziałach, które przybliżają czytelnikowi świat biedy, brudu, ubóstwa, strachu, bólu i cierpień, na co dzień towarzyszących tym najbiedniejszym. Przedstawia rolę kobiet i dziewcząt w tym iście męskim świecie, już od narodzin skazanych na upokorzenia. Przybliża zarówno obrządki higieniczne jak i tak bliskie każdemu człowiekowi sytuacje intymne takie jak wypróżnianie, które często jest z jednej strony czynnością intymną a z drugiej publiczną. Autorka ukazuje Indie od strony kulinarnej, religijnej, społecznej i zarobkowej. Ujmując to krótko, wprowadza czytelnika w świat Hindusów, zarówno tych, których życie toczy się w rynsztoku, jak i tych, którym los zafundował wyższy status.

Autorka swoją książką, nie zachęca jednak do odwiedzenia tego pięknego a zarazem brudnego kraju. Przedstawiła go w wyjątkowo negatywnym świetle, tak jakby poza brudem, cierpieniem, kalekami i rynsztokami, potem i smrodem nie było tam nic innego, a przecież Indie to również piękny, kolorowy świat, dlaczego więc mamy go widzieć tylko z tej negatywnej strony.

Wiadomo, że przeciętny turysta nie trafi dobrowolnie w miejsca, które są dla tego kraju zarówno wstydliwe, jak trudne do zlikwidowania, bo ludności przybywającej do miast jest z każdym dniem coraz więcej, a brak środków do życia, brak wykształcenia i pochodzenie społeczne to smutna rzeczywistość dotykająca wielu Hindusów, często nawet tych, którym się w życiu powiodło.

Kilkakrotnie chciałam odłożyć książkę i pozostawić ją bez dokończenia, ale coś (sama nie wiem co) kazało mi do niej wracać. Nie powiem, żeby treść tej opowieści o Indiach mnie „porwała” i trochę mam żalu do autorki, że opowiedziała o tym pięknym kraju nie oszczędzając czytelnika i nie pozwalając mu na chwilę zachwytu. Przecież podróżując, z pewnością zobaczyła nie tylko te Indie, które opisała w swojej książce, ale musiała zobaczyć również piękne strony tego kraju. Nic nie jest tylko czarne albo tylko białe, i właśnie tych „kolorów” zabrakło mi w tej lekturze. Kolorowy (dosłownie) świat Indii nagle zobaczyłam w barwach szarych i smutnych.

Niech nikogo nie zwiedzie śliczna uśmiechnięta twarz dziecka, spoglądająca z okładki. To tylko iluzja do tego co znajduje się w mrocznej treści tej książki. I chociaż ukazane wszystko zostało w bardzo obrazowy sposób, tak obrazowy, że chwilami nawet czułam smród opisywany przez autorkę, co tylko oczywiście przemawia na korzyść talentu pisarskiego autorki, to bardzo brakowało mi chociaż namiastek radości, której przecież nie można zabrać nikomu.

Dziś wiem, że nigdy nie wybiorę się do Indii, nawet gdyby pozwoliła mi na to sytuacja finansowa. Zraziłam się co do tego kraju pokazanego bez najmniejszej próby odnalezienia w nim tego co piękne.

Polecam jednak tę książkę osobom, które lubią podróże, osobom ciekawym życia ludzi w innych stronach świata i o innych kulturach. Chwilami brutalna, chwilami odrażająca, a chwilami wzruszająca lektura z pewnością przeniesie czytelnika na jakiś czas do świata, w którym nawet nie wyobrażamy sobie życia. Wiadomo, że Indie to nie tylko kolorowy świat Bollywood, ale wiadomo również, że Indie to nie tylko płynące fekaliami rynsztoki.

PODRÓŻE MAUDIE TIPSTAFF – Margaret Forster

Brytyjska pisarka Margaret Forster (ur. 25 maja 1938) mieszkająca w Londynie,  to niezbyt popularna pisarka w naszym książkowym świecie. Przynajmniej ja spotkałam się z jej twórczością dopiero teraz, a czytam książki już ponad 40 lat. KIK jednak zadbał o to aby jej książki ujrzały również rynek polski. Krótko pracowała jako nauczycielka w Szkole Barnsbury Girls w Islington, w północnym Londynie, następnie zawodowo zajmowała się powieściopisarstwem, biografią, była niezależnym krytykiem literackim. Jest autorką wielu udanych powieści, a wiele z nich otrzymało nagrody.

KIK (Klub Interesującej Książki)

Państwowy Instytut Wydawniczy 1971 rok

stron 219

Podróże Maudie Tistaff, to książka napisana dość prostym, bardzo ciekawym językiem, wyraźnie podkreślającym emocje jakie można odebrać z fabuły. Czyta się ją łatwo i przyjemnie, chociaż w trakcie czytania nasuwa się czytelnikowi wiele refleksji.

Głowna bohaterka, czyli pani Maudie jest apodyktyczną, pruderyjną starszą panią, która swoim zachowaniem często zraża do siebie nawet najbliższe osoby. Jest perfekcyjną gospodynią, zwracającą uwagę na najdrobniejsze odchylenia od jej puntu widzenia czystości, zachowania itp.

W wieku około siedemdziesięciu lat postanawia wybrać się w roczną podróż, odwiedzając kolejno każde ze swojej trójki dzieci. Od 10 lat kontakt z dziećmi ma jedynie listowny i tak właściwie nie wie, jak układają się im życia rodzinne. Dwie córki i syn również nie mają ze sobą zbyt dobrego stosunku, jako rodzeństwo. Każde z dzieci żyje w zupełnie innym stylu, a ich matka z trudem potrafi zaakceptować to. Podczas czteromiesięcznej wizyty u każdego swojego dziecka, Maudie musi dostosować się do ich zwyczajów i trybu życia, co często sprawia jej trudność i skłania do wielu przemysleń. Mimo przekonania, że wychowała swoje dzieci tak jak należy, nie czuje z ich strony ani miłości, ani współczucia, ani nawet łączących ich więzów. Trzy dorosłe osoby, które kiedyś wydała na świat, są dla niej zupełnie obce. Maudie, kobieta, która nie doświadczyła miłości, sama również nie potrafiła kochać tak, jak tego by chciała. Obce dzieci – dzieci sąsiadów, wnuki (które dopiero poznaje), traktuje cieplej niż własne. Dzieci lgną do niej jak pszczoły do miodu, i chyba tym właśnie Maudie rekompensuje sobie brak miłości ze strony tych, których wydała na świat.

Czytając tekst, często analizowałam w myślach zachowania, zarówno Maudie jak i jej potomstwa, zastanawiając się na tym, ile zła może wyrządzić rygorystyczne, wręcz apodyktyczne wychowanie dzieci.

Polecam tę książkę wszystkim kobietom, bez względu na wiek. Można z niej wyciągnąć bardzo ciekawe wnioski, dotyczące relacji międzyludzkich, a szczególnie relacji typu rodzic-dziecko. Myślę, że w wielu osobach jest cząstka takiej Maudie, i dobrze by było odnaleźć ją w sobie. Jest to powieść dramatyczna, ponieważ mimo kilku humorystycznie napisanych epizodów, całość jest dość przygnębiająca.

Napisz do mnie
maj 2025
P W Ś C P S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/