Recenzje książek

dramat

CUD GRUDNIOWEJ NOCY – Magdalena Majcher

Magdalena Majcher urodziła się w 1990 roku. Jest autorką poczytnych i lubianych przez czytelniczki powieści obyczajowych z rozbudowanym tłem społecznym i historycznym. W swoich książkach porusza ważne i trudne tematy. Dotychczas wydała dziewięć książek, w tym cykl „Wszystkie pory uczuć” i powieści: „Stan nie! Błogosławiony” i „W cieniu tamtych dni”.
Urodziła się i wychowała w Czeladzi, obecnie żyje i tworzy w Katowicach. Jest wolnym strzelcem, współpracuje z redakcjami i portalami internetowymi, dla których tworzy artykuły i teksty copywriterskie. Interesuje się historią najnowszą, psychologią i kryminalistyką. Najlepszym relaksem po ciężkim dniu jest dla niej wieczór z książką, ewentualnie dobrym, skandynawskim serialem kryminalnym.

   Cud grudniowej nocy_Magdalena Majcher

Wydawnictwo Pascal rok 2018

stron 396

Cud grudniowej nocy to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, której fabuła umiejscowiona została w Katowicach.

Magdalena po tragedii jaka spotkała ją i jej męża, nie potrafi cieszyć się niczym, a szczególnie świętami, zamykając się w kokonie praca-praca-dom. Kamila i Kinga to dwie siostry, które różnią się od siebie jak ogień i woda. Kinga żyje tak właściwie życiem wirtualnych, chwaląc się na portalach społecznościowych zdjęciami swojej „cudownej rodziny”, a jej życie jest ciągłym splotem dążeń do perfekcji. Kamila natomiast jest singielką, której przypadkowa ciąża wywraca życie do góry nogami. Teresa i Maria też są siostrami. Maria jest mamą Magdaleny, a Teresa mamą Kingi i Kamili, i tak jak Maria marzy o cudownych świętach w gronie licznej rodziny, tak Teresa postanawia święta zbojkotować i spędzić je tylko ze swoim ukochanym mężem, we dwoje. Czy Marii uda się zgromadzić rodzinę przy wspólnym stole? Kto pomoże Magdalenie otrząsnąć się z przytłaczającej ją rozpaczy? Czy idealny świat Kingi, jest naprawdę taki idealny?

Fabuła książki zaczyna się dnia 1-go grudnia, i powolutku przeprowadzając czytelnika przez rodzinne perypetie kilku kobiet zbliża do tego magicznego 24-go dnia. Co to jest właściwie ta magia świąt? Czy czynią ją świąteczne piosenki, zapach igliwia, światełka, padający śnieg, czy obecność kogoś bliskiego?

(…) Mnie się wydaje, że to nie śnieg wpływa na klimat świąt, a ludzie – odezwał się po dłuższej chwili. – A w tym roku po raz pierwszy od lat nie spędzę Wigilii samotnie… (…)

Kobiety przedstawione w książce tak bardzo różnią się od siebie, jak tylko potrafią różnić się ludzie. Muszę przyznać, że autorka świetnie sobie poradziła z osobowościami swoich bohaterek (i bohaterów), nie nudziłam się przyglądając się im, i myślę, że doskonale potrafiłam zrozumieć te osoby, chociaż nie zawsze rozumiałam ich zachowania wobec innych. I tak na przykład Kinga, jest kobietą, dla której ważniejsza od prawdziwego życia jest iluzja szczęścia, ważny jest dla niej tylko idealny wizerunek „sprzedawany” ludziom na portalach społecznościowych. Autorka nie gloryfikując bohaterki pokazuje jak trudne emocjonalnie jest życie w związku, który stworzyło się sztucznie. Niby jest ta bliska osoba, ale tylko ciałem, a czasami to nawet tego ciała brakuje. Pokazywanie światu szczęścia jest być może lekarstwem na samotność w związku. Lajki, pozytywne komentarze, czy wstawiane emotikonki z uśmiechem, być może podbudowują, ale czy potrafią zbudować prawdziwe szczęście?

W powieści poznajemy dwa pokolenia kobiet, poznajemy kobiety, z których każda żyje jakby w innym świecie, i każdej z nich, ten świat jest pewnego rodzaju iluzją.

Pięknie poruszony został wątek trudnych relacji matki z córką, odnoszący się do czasów dzieciństwa, a pozostający bolesnym w świadomości człowieka bardzo długo.

(…) Kamila rozmasowała skronie. Niepokój, który odczuwała przed kilkoma dniami, powrócił. Coś się stanie. Coś złego. Czy to właśnie w związku ze zbliżającą się kłótnią z matką czuła napięcie? (…)

Mimo tragedii i dramatów, jakie każda z kobiet przeżywała, czułam wobec nich wielką irytację. Każda z tych kobiet skupiona była na swoim JA, nie uznając tego jak się zachowuje za krzywdę dla drugiego człowieka.

Magda przeżywając żal po śmierci córki egoistycznie tkwiła w swojej żałobie, nie zastanawiając się nawet nad tym, że ktoś inny również cierpi z tego samego powodu. Kamila po stracie dziecka zachowywała się dokładnie to samo. Cierpię tylko JA. Kinga, egoistyczna snobka, przekonana o swojej perfekcyjności, nawet nie przyjmowała do świadomości tego, że jej zachowanie i jej plany życiowe mogą się komuś nie podobać.

Każdy jednak wie, że (…) Święta Bożego Narodzenia to najbardziej rodzinny czas w roku. W te dni nikt nie powinien być samotny. W Wigilię, jak w żaden inny dzień, odczuwa się potrzebę przynależności i bliskości. Nie chodzi nawet o potrawy, które kuszą aromatem, czy prezentami pod choinką. Najważniejsza jest obecność tych, których kochamy i bez których nie wyobrażamy sobie życia (…)

Mimo irytacji, jaką wzbudzały we mnie bohaterki, polecam tę piękną powieść zwłaszcza paniom, w każdym wieku. Chyba pierwszy raz, w czasie czytania książki stwierdziłam, że kobiety to jednak potrafią być bardzo egoistyczne, a panowie mają w sobie więcej empatii o odwagi.

Polecam tę książkę, jako taki punkt przygotowywania się do świąt. I jak pisałam we wcześniejszych wpisach, kiedyś postanowiłam sobie, że w grudniu będę czytała książki z wątkiem świątecznym; wszystkich również do tego zachęcam. Ta książka jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną i niesie ze sobą tę magię zbliżających się świąt.

ANIOŁ NA ŚNIEGU – Joanna Szarańska

Joanna Szarańska urodziła się w 1982 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również copywriterką o stu specjalnościach, osobą pogodną i czarującą świat swoim uśmiechem. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką.

  Anioł na śniegu_Joanna Szarańska

Wydawnictwo CZWARTA STRONA rok 2018

stron 321

Anioł na śniegu to powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w pewnym miasteczku.

Anna, Zuzanna, Marzena i Monika to cztery młode kobiety mieszkające w tym samym budynku przy ulicy Weissa. Rok wcześniej jedna ze starszych sąsiadek chcąc zbliżyć do siebie mieszkańców bloku, zaprosiła wszystkich na wspólne udekorowanie mizernego drzewka, które ktoś kiedyś posadził, oraz na spotkanie opłatkowe ze śpiewaniem kolęd włącznie. Młode kobiety postanowiły kontynuować tę tradycję w bieżącym roku i przygotowały dla wszystkich mieszkańców skromne upominki tylko, że… dzień przed Wigilią, ktoś ukradł świąteczne drzewko. Czy mieszkańcy bloku przy ul. Weissa znajdą złodzieja? Czy brak drzewka popsuje plany młodych sąsiadek? Kto poczuje magię świąt?

Powieść ta jest kontynuacją „Czterech płatków śniegu”, chociaż, jeżeli ktoś nie poznał wcześniejszej książki to i tak śmiało może przeczytać tę, ponieważ autorka bardzo sprytnie nawiązuje do wcześniejszych wydarzeń.

Jest to lektura dość nietypowa, bowiem napisana szkatułkowo. Poznajemy kilka rodzin zamieszkałych w tym samym budynku, ale i nie tylko, bowiem w historię wplata się również wątek jednej z bohaterek, związanych niejako z mieszkańcami.

Kto czytał książkę sprzed roku, ten zapewne pamięta Annę i jej męża Waldemara, strasznego sknerę, przez którego życie kobiety było wręcz koszmarem. Zuzanna i Kajetan, to dobre małżeństwo, które tak jak we wcześniejszej książce jak i w tej, mają pewien problem, z którym nie do końca mogą sobie poradzić w pojedynkę. Marzena samotnie wychowuje córeczkę Stasię, ale spotyka się z nauczycielem córki – Maciejem, i z tego „spotykania się” wynika coś, co mała Stasia interpretuje nie tak jak trzeba. Są jeszcze Monika i Jakub, którym nieodłącznie towarzyszy mama Kwiatek, oraz jest Kalina – młoda pani detektyw, która wprawdzie nie mieszka w tym samym bloku, ale przyjaźni się z jedną z młodych mieszkanek. No i oczywiście jest starsza pani Michalska, samotna osoba, która marzy o tym, aby sąsiedzi się zintegrowali.

I tak na zmianę czytelnik ma okazję wejść do domu każdego z bohaterów. Poznajemy więc ich problemy i radości, pomalutku przygotowując się do świąt.

Nie jest to typowa powieść świąteczna, chociaż historie wszystkich tych rodzin dzieją się tuż przed świętami a kończą w wigilijną noc. Dzięki tym osobom poznajemy losy i problemy ludzi takich jak wielu z nas. Kilka historyjek z życia, które mamy na co dzień i można powiedzieć, że za ścianą. Ale czy ludzie mieszkający w blokach znają się na tyle, aby móc nieść pomoc czy chociażby dobrą radę tym, którzy jej potrzebują? Jak często ludzie mieszkający w tym samym domu znają się jedynie z widzenia. Uprzejme „dzień dobry” i na tym kończy się całą znajomość. Myślę, że wielu nawet nie zastanawia się nad tym, co dzieje się za ścianą. Bo przecież, nie będzie wtrącał się do czyjegoś życia.

A może czasami warto zainteresować się , bo może piętro niżej mieszka samotna matka, która nawet nie może pójść do lekarza bo nie ma z kim zostawić dzieci, albo może jest ktoś, kto mieszka samotnie i w razie choroby, nie ma mu kto podać nawet szklanki wody.

Autorka uświadamia nas, że życie bywa niestety bardzo nieprzewidywalne. I chociaż robi to z lekkością i błyskiem humoru, to jednak wiemy, że porusza poważne tematy.

(…) No i czego beczysz? Takie jest życia! W jeden dzień stoisz prosto, choć gołąb sra ci nad głową, a w drugi ktoś powala cię na ziemię i niszczy!

Zuza przełknęła ślinę, nie wiedząc, czy pani Michalska mówi o nieszczęsnym drzewku, czy o całym ludzkim gatunku. (…)

Myślę, że ktoś, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki teraz, odnajdzie w niej tę magię świąt. I w natłoku różnych innych spraw, odnajdzie tę myśl, którą autorka z pewnością chciała przekazać. Święta to czas, który dla jednych jest radością, a dla innych smutkiem. Pozwólmy się więc porwać tym historiom tak różnym jak różni jesteśmy my. Myślę, że wielu czytelników odnajdzie wśród bohaterów kogoś podobnego do któregoś ze swoich znajomych czy krewnych.

W tej książce jest spora dawka humoru, połączona z nostalgią życia i dramatami, z którymi każdy musi sobie poradzić. Ale… nie ma przecież tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Polecam tę książkę, jako taki punkt przygotowywania się do świąt. Kiedyś postanowiłam sobie, że w grudniu będę czytała książki z wątkiem świątecznym i wszystkich również do tego zachęcam. Ta książka jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną i chociaż autorka porusza w niej dość trudne tematy, to z całą pewnością jest to książka przepełniona humorem, a tego nie powinniśmy unikać.

SUKCES RYSOWANY SZMINKĄ – Anita Scharmach

Anita Scharmach to gdyńska pisarka, którą gościłam już na swoim blogu. I chociaż miałam okazję poznać autorkę osobiście to niewiele wiem o jej życiu osobistym i zawodowym. Wiem jednak jedno, że jest niesamowicie pozytywną osobą. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2016 i od tej pory napisała już kilka książek, które cieszą się wielkim powodzeniem wśród czytelniczek.

Anita Scharmach  Sukces rysowany szminką_Anita Scharmach

Zdjęcie pisarki z prywatnego albumu autorki bloga. 

Wydawnictwo LUCKY rok 2018

stron 268

Sukces rysowany szminką to współczesna powieść obyczajowa z gatunku literatury kobiecej, której fabuła została umiejscowiona w Gdyni i okolicach.

Julia ma prawie 40 lat. Jest singielką, która kilka lat wcześniej w dość tragicznych okolicznościach pożegnała mężczyznę swojego życia. Żeby zapomnieć o bolesnym wydarzeniu kobieta rzuca się w wir pracy odnosząc na polu zawodowym spore sukcesy. W życiu osobistym jednak nie może pochwalić się sukcesami. Mimo tego, że jest piękna, inteligentna i bardzo bogata, nie potrafi ułożyć sobie życia. Dużo imprezuje, a, seks jest dla niej raczej zabawą niż odzwierciedleniem uczuć. Pewnego razu jednak staje przed ogromnym wyzwaniem, które w pewien sposób zostaje jej narzucone przez rodziców. Kiedy jej kuzynka umiera, osierocając kilkuletnią córeczkę, świat Julii zostaje wywrócony do góry nogami. Czy ta kobieta sukcesu jest gotowa na macierzyństwo? Czy uda jej się udowodnić, że mimo swojego dość zagonionego i trochę szalonego życia jest w stanie zaopiekować się dzieckiem po traumatycznych przejściach? Czy dziecko będzie oznaczało dla niej sukces czy porażkę?

Przyznam szczerze, że zabierając się za tę książkę byłam pewna, że jest to komedia, dzięki której oderwę się od szarości i problemów dnia codziennego.  I przyznam, że trochę się przeliczyłam. Książka jest zabawna, ale autorka nie tylko potrafi czytelnika rozbawić do łez, ale również niesamowicie wzruszyć.

Któregoś dnia jadąc tramwajem do pracy i czytając tę książkę pomyślałam sobie, że na okładce powinien być napis – koniecznie DUŻYMI i CZYTELNYMI literami:

ZABRANIA SIĘ CZYTANIA TEJ LEKTURY W POJAZDACH KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ ZE WZGLĘDU NA RYZYKO DZIWACZENGO ZACHOWANIA SIĘ W TRAKCIE CZYTANIA.

Miałam świadomość tego, że ludzie patrzą na mnie jak na kogoś, kto niekoniecznie jest przy zdrowych zmysłach, kto na zmianę to się śmieję, to znów wyciera oczy z łez.

Autorka potrafi świetnie manipulować uczuciami czytelników i wpędzać ich z jednej skrajności w drugą, i to właśnie było przyczyną tego, że nie potrafiłam opanować ani śmiechu ani łez.

Ta książka to pomieszanie zmysłowej erotyki z dużą dawką humoru, i dawką dramatyzmu.  To wszystko zmieszane ze sobą tworzy powieść, która bawi, wzrusza i zaskakuje.

Poruszone w tej powieści wątki są przedstawione bardzo wnikliwie i starannie. Pięknie przedstawiony wątek macierzyństwa rodzącego się w rodzinie zastępczej. Nauka miłości, cierpliwości i radzenia sobie w sytuacjach wyjątkowo trudnych, zwłaszcza dla dziecka, które w krótkim odstępie czasu straciło dwoje bliskich mu osób – matkę i babcię.

(…) Nie miałam szans na macierzyństwo, bo niby z kim miałabym to urealnić, ale życie czasami pisze najciekawsze scenariusze. Dla jednych będzie to dramat, dla innych komedia, dla jeszcze innych proza życia codziennego. (…)

Kolejnym wątkiem, który mnie poruszył była przyjaźń dwóch kobiet, przyjaźń, która jest czymś bardzo cennym nie tylko w trudnych sytuacjach, ale również (a może przede wszystkim)  na co dzień.

Toksyczna miłość rodzicielska czy małżeńska, to tematy trudne, ale autorka świetnie sobie z nimi poradziła. Trudne relacje matki i córki, to smutna miłość, która nie tylko boli i nie jest podporą. Ciągła krytyka i poniżanie potrafi najbardziej odporną osobę na takie zachowanie w końcu „złamać”. Jak trudne bywają czasami relacje między dzieckiem a rodzicami, często odmienne w stosunku do każdego rodzica. Przecież rodzice powinni kochać dziecko jednakowo, ale zdarzają się przypadki, kiedy jeden z rodziców nie może do końca życia pogodzić się z porażką, jaką okazuje się dziecko, które przychodzi na świat nie w tym momencie.

Autorka ma skłonności do używania zdrobnień typu: słoneczko, okieneczko, herbatka, oczko… Przyznam szczerze, że momentami było to dla mnie irytujące, zwłaszcza kiedy te zdrobnienia pojawiały się w poważnym wątku dotyczącym dorosłej osoby. Ale kiedy odnosiły się do dziecka, było to takie… czasami rozczulające.

Polecam tę lekturę szczególnie paniom w wieku od dojrzałej nastolatki do staruszki. Chociaż myślę, że panowie również mogą się przy tej książce dobrze bawić. Nie zalecam sugerowania się okładką, która ewidentnie przyciąga oko, jako bardzo humorystyczna. Owszem, humoru w tej książce nie brakuje, ale i paczka chusteczek się przyda do otarcia łez wzruszenia.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że ta książka to taka bajka dla dorosłych. Chyba się jednak z tym stwierdzeniem nie zgodzę, ta książka to… samo życie, może tylko z trochę bajkową główną bohaterką.

Polecam również inne książki tej pisarki i przyznam szczerze, że czekam już na następną.

Smaki Życia_Anita Scharmach  Mogę wszystko_Anita Scharmach  Zaraz wracam_Anita Scharmach

KOBIETY NIEIDEALNE. MAGDA – Magdalena Kawka / Małgorzata Hayles

Magdalena Kawka z wykształcenia jest socjologiem, z zamiłowania pisarką, z upodobania wolnym strzelcem. Współpracowała z magazynami zajmującymi się problematyką wychowania. Jest autorką poradnika dla rodziców Przygody Kosmatka kilkulatka. Ponadto spod jej pióra wyszły: „Sztuka latania”, „Alicja w krainie konieczności”, „Wyspa z mgły i kamienia” oraz „Rzeka zimna”. Za tę ostatnią dostała nagrodę na FLK w Siedlcach w 2012 roku. W 2014 roku ukazała się kolejna powieść „W zakątku cmentarza, czyli koniec wieczności”. Wspólnie z Robertem Ziółkowskim napisała książkę Tuż za rogiem, traktującą o trudnych relacjach w małżeństwie. W 2015 roku premierę miał pierwszy tom powieści „Pora westchnień, pora burz”.

Małgorzata Hayles urodziła się w 1973 r. w Świebodzinie. Jest absolwentką filologii angielskiej w Poznaniu, z zamiłowania – anglofilką. Mieszkała w Londynie, ale ostatecznie wybrała Poznań. Przez pewien okres związana była z Portalem Literackim (www.portalliteracki.pl). Jej powieściowy debiut to „Tymczasowa”.

Magdalena Kawka_Małgorzata Hayles   Kobiety nieidealne. Magda

Zdjęcie pisarek z prywatnego albumu autorki bloga. 

Wydawnictwo REPLIKA rok 2018

stron 383

Kobiety nieidealna. Magda to pierwsza część powieści obyczajowej, której fabuła umiejscowiona została we współczesnej Polsce.

Baśka, Magda, Iza i Joanna to cztery kobiety w średnim wieku, wieku, w którym wszystko jest jeszcze możliwe. Przyjaźnią się od lat, wspólnie wspierając się w trudnych chwilach. Od czasu do czasu spotykają się na babskie pogaduszki i chociaż każda z nich jest inna, wspólnie tworzą niezły kwartet. Wszystkie są inteligentne i wykształcone i wszystkie cztery uwielbiają wino. Pewnego wieczoru, mocno upojone alkoholem przyjaciółki, zakładają jednej z nich konto na portalu randkowym. Czy Magda znajdzie tam tego wyśnionego i wymarzonego?

Jest to książka dość oryginalna. Narracja w osobie trzeciej tworzy tekst, w którym humor przeplata się z prozą życia. Zabawne dialogi bardzo często powodują, że mimo poważnych tematów, książka wydaje się lekka i przyjemna w czytaniu.

Moim zdaniem, autorki nazbyt często poją swoje bohaterki winem, kobiety przeżywają następnego dnia istne katusze kaca. Czytając, zastanawiałam się, czy to wino naprawdę było im aż tak potrzebne do odreagowania problemów? Każda z tych kobiet to ciekawa osobowość, chociaż wszystkie są inteligentne i wykształcone i zapewne potrafiłyby spędzać babskie wieczory bez tych hektolitrów wina. Nie wiem, może jestem jakaś dziwna w tej kwestii, ale nigdy nie traktowałam spotkań z przyjaciółmi na zasadzie ostrej alkoholowej balangi, chociaż nie należę do abstynentek.

(…) Sięgnęłam po ręcznik, wytarłam ręce i podałam go Izie. Jeden rzut oka w lustro kazał mi odwrócić wzrok. To nie mogłam być ja. Nie ta spuchnięta, potargana twarz z czarnymi kręgami wokół oczu. (…)

Czy wino (lub inny alkohol) naprawdę staje się (…) lekiem na wszystko, na nudę, na poczucie osamotnienia, na oswojenie nowej pracy, nowego miejsca do życia, na nową zmarszczkę na czole, oporną na każdy krem, widoczną w każdym świetle. (…)

Autorki poruszają w książce wiele poważnych tematów i chociaż ja nie mogłam się opędzić od tematu picia wina, to muszę przyznać, że w piękny i bardzo realistyczny sposób pokazany został między innymi problem dotyczący tego, do czego może doprowadzić małżeńska rutyna pod rządami męża, który oprócz tego, że kocha, to jeszcze wymaga. Męża, który zmusza do ciągłego zaspokajania zagadnień jego rządów w małżeństwie. Męża, który wprawdzie szanuje, ale nie zauważa w codzienności piękna swojej kobiety, i to piękna zarówno tego wewnętrznego jak i zewnętrznego. Nie pozwala na realizację marzeń, a jeżeli już na coś się zgadza, to i tak traktuje to, jako fanaberię żony. Taki paradoks małżeński. Mąż nie pozwala żonie zakwitnąć, ale nie dopuszcza też do tego, aby zwiędła.

I kiedy w życiu takiej kobiety pojawia się mężczyzna, który dostrzega to jej piękno w każdej postaci i potrafi zmotywować ją do robienia tego, co jej sprawia przyjemność, to taka kobieta rozkwita mimo upływających lat. Spełnia swoje marzenia, nie mając przy tym ani krzty wyrzutów sumienia.

(…) Nagle jakby wstąpiła we mnie podwójna energia, szybkość myślenia i działania, jak po zażyciu tajemniczego eliksiru. Potrafiłam zrobić wszystko to, czego oczekiwali ode mnie domownicy, i dodatkowo upiec sernik, a następnie tak manewrować domowym budżetem i swoim żonkomatkowym czasem, by go starczyło na… (…)

W tej książce opisany został nie tylko wątek pięknej, kobiecej przyjaźni, ale również wątek przyjaźni wirtualnej.

Czasami potrzeba bycia z kimś rodzi się w zupełnie niewiadomym miejscu. W tej powieści takim miejscem okazał się portal randkowy. Korespondencja, jaką prowadziła Magda z potencjalnym kandydatem na męża, była czymś w rodzaju refleksyjnej spowiedzi. Wyczuwało się w niej niezwykłą intymność, która nie miała niczego wspólnego z fizycznością. Szczere rozmowy prowadzone w zakamarkach Internetu były jak sesje u bardzo dobrego psychoterapeuty lub na kanapie u najlepszego przyjaciela.

Kobiety nieidealne, to kobiety takie jak większość z nas. Czasami szczęśliwe, a czasami smutne, czasami rozmarzone, a czasami twardo stąpające po ziemi. Kobiety z zaletami i kompleksami, które bywają twarde jak skała, ale również bywają miękkie jak budyń.

Myślę, że wiele czytelniczek znajdzie w nich cząstkę siebie, a panowie czytający tę książkę być może dostrzegą coś, czego nie zdążyli zauważyć w swoich partnerkach. Bo czy kobieta musi być tylko żoną, matką, kochanką, gosposią, towarzystwem przed telewizorem? Czy kobieta nie może być czasami SOBĄ? Jak często zbyt późno uświadamiamy sobie, że mamy satysfakcję z tego, że więcej dajemy (mężowi, dzieciom, rodzicom) niż otrzymujemy w zamian. Ale czy naprawdę czujemy tę satysfakcję, czy tylko wmawiamy sobie, że ta satysfakcja należy do kolejnego naszego obowiązku wobec innych.

Na to pytanie, to już powinna każda kobieta odpowiedzieć sobie sama.

Czytając książkę, miałam przed oczami serial „Przyjaciółki”, kto zna fabułę tego filmu, z pewnością pokocha Kobiety nieidealne.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej powieści i z utęsknieniem czekam na kolejne części.

Wydawnictwo Replika

TEATR POD BIAŁYM LATAWCEM – Ilona Gołębiewska

Ilona Gołębiewska gościła już na moim blogu kilka razy i pewnie zagości jeszcze nie jeden raz. Jej książki to literatura napawająca czytelnika takim optymizmem, że nie można przejść obok tego obojętnie. Nie chcę się rozpisywać o autorce, ale jeżeli ktoś ma ochotę na bliższe poznanie tej młodej pisarki, to zapraszam do wcześniejszych wpisów Powrót do starego domu, Tajemnice starego domu, Pamiętnik ze starego domu.

  Teatr pod Białym Latawcem_Ilona Gołębiewska

Wydawnictwo MUZA.SA

Premiera książki 17 października 2018

stron 480

Teatr po białym latawcem to współczesna powieść obyczajowa.

Zuzanna była dobrą dziennikarką największego dziennika w kraju, z dnia na dzień jednak z powodu pewnego artykułu straciła nie tylko pracę, ale również mieszkanie, chłopaka i oszczędności swojego życia. Przez kilka miesięcy kobieta tułała się po tanich hotelach i szukała zajęcia, aż trafia do redakcji pisma „Kobieta Taka jak Ty”, a jej nowym lokum zostało skromne mieszkanie w kamienicy na warszawskiej Woli. Nowa szefowa jest jak z piekła rodem i natychmiast stawia przed nową pracownicą wyzwanie, dzięki któremu Zuza odwiedza fundację, organizującą Festiwal Magicznych Nut dla osób z różnymi typami niepełnosprawności. W wolskim teatrze, jako wolontariuszka pracuje Elena Nilsen, sławna niegdyś aktorka teatralna i filmowa, która dni sławy ma dawno za sobą. Elena pracuje również z dziećmi ze swojej kamienicy, angażując je w projekt organizowania „teatrów podwórkowych”. Elena, jest także wolontariuszką w Fundacji Złotych Serc. Jest jeszcze Jakub Bilewicz, znany i bardzo zamożny warszawski biznesmen, który z powodów osobistych uznaje stary wolski teatr za miejsce przeklęte i po zakupieniu budynku wraz z terenem go otaczającym postanawia zetrzeć to miejsce z powierzchni ziemi. Czy Zuzannie i Elenie uda się uratować miejsce tak ważne dla wielu, szczególnie dla niepełnosprawnej młodzieży? Czy życie osobiste Zuzy, ułoży się i wróci ona do byłego chłopaka, czy znajdzie inną osobę godną jej miłości? Czy zapomniana aktorka przeżyje jeszcze chwile sławy?

Rok 1939 (…) Eleonora podbiegła do matki i ucałowała ją w policzek. Była z niej naprawdę dumna. Wtulona w nią, spojrzała na sąsiadujący plac, gdzie dzieci puszczały latawce. Szczególnie jeden z nich, w śnieżnobiałym kolorze wzbił się naprawdę wysoko. (…)

Autorka od pierwszych stron książki gra na uczuciach czytelnika wprowadzając go w stan dość specyficznej nostalgii. Różnorodni bohaterowie, są niezwykle intrygujący, a ich osobowości zostały nakreślone bardzo ciekawie i realistycznie. W tej powieści przeplatają się incydenty z życia kilku odmiennych charakterologicznie osób, ale coś ich jednak łączy. Poznajemy Zuzę – dziennikarkę, dziewczynę, która z powodu pewnego artykułu, musiała zmienić nie tylko swoje życie pod kątem finansowym, ale która dzięki innym ludziom zmieniała się zupełnie w inną osobę. Poznajemy bardzo sympatyczną, starszą panią – Eleonorę, która mimo swoich lat stara się być czynną, angażując się całym sercem w to, co robi. I poznajemy bardzo bogatego wdowca, samotnie wychowującego niepełnosprawnego syna, który z powodu zaangażowania w pracę, nie miał czasu dla najbliższych, czyli żony i syna, a po tragicznym wypadku w którym stracił żonę a syn został kaleką, żyje tylko nienawiścią do sprawcy owego zdarzenia i chęcią zemsty.

Autorka udowadnia nam, że w życiu ważne jest nie tylko to, co robisz, ale również jak to robisz. Aby funkcjonować jak najlepiej, potrzebujemy wsparcia drugiego człowieka. Jeżeli potrafimy dzielić się dobrem, to dostajemy to dobro. Kroczenie przez życie w samotności, rzadko wychodzi na dobre.

(…) Nikt z nas nie potrzebuje skrzydeł, by latać, tylko ludzi, dzięki którym nigdy nie upadnie. To dzięki nim łatwiej jest postawić pierwszy krok, poskromić strach, wypełnić miłością pustkę, która powstaje wskutek złych wyborów, życiowych upadków, niespełnionych nadziei. (…)

Każdy z bohaterów przeżywa na swój sposób jakiś życiowy upadek.  Zuzanna, żyje w ciągu chronicznie toksycznej miłości, uzależniona od niej tak samo jak pozostaje uzależniona od seksu. Jakub, nie może pogodzić się z utraconą miłością, jest nie tyle smutny co zgorzkniały i żyje w ciągłej chęci zemsty za odebranie mu tej miłości. Elena tęskni za przeszłością, ale ta tęsknota powoduje w niej silniejsze angażowanie się w teatr życia.

Wielowątkowość nie jest tutaj minusem, ale plusem. Napotykamy w tej powieści na delikatny, zmysłowy erotyzm. Autorka w bardzo znaczący sposób porusza również wątek bezdomności, problem dotyczący nie tylko Polaków, ale również emigrantów przybywających do naszego kraju.

Jest to powieść napisana dość prostym językiem, ale wywołującym pewnego rodzaju nostalgię. Dzięki dużej ilości, dość ciekawych dialogów, czyta się szybko i fabuła ani na chwilę nie nudzi czytelnika. Jeśli chodzi o mnie, to miałam problem z odrywaniem się od fabuły, ponieważ losy bohaterów nieźle mnie wciągały. Narracja jest w osobie trzeciej.

Z całą pewnością jest to książka z morałem. Uświadamia nam, jak często błądzimy w naszym życiu skupiając się na sobie zamiast rozejrzeć się wokół i dostrzec innych, równie zagubionych jak my. W każdym z nas drzemie niewiarygodna moc, którą możemy wykorzystać z korzyścią dla siebie i dla innych.

(…) Tym właśnie był Festiwal Magicznych Nut. Dowodem na to, że każdy z nas jest niepokonany, że niezależnie od życiowej sytuacji zawsze znajdzie siły, by sobie z nią poradzić. Może nie samodzielnie, może nie idealnie, ale samo to, że podejmie starania, już będzie formą wielkiej wygranej. (…)

A sam latawiec, jest przecież symbolem wolności, radości. Ale jest również symbolem czegoś kruchego, złożonego. Nie każdy potrafi utrzymać latawiec tak, aby frunął lekko tańcząc nad naszymi głowami. Pamiętam jak puszczałam razem z moim ojcem latawce, latawce, które on dla mnie robił. Mało ważna była pogoda, ważne było, aby ten latawiec leciał jak najwyżej, bo wtedy tańczył po niebie dając mi ogrom radości. Latawiec jest również symbolem życia, o czym przekonali się nie tylko bohaterowi tej powieści.

(…) Nad sceną zawisł potężny biały latawiec, którego ogon wił się zawieszony u sufitu, tuż nad głowami publiczności. (…)  Potrafił wzbić się wysoko, dosięgając prawie chmur i tańcząc po błękitnym niebie. Ale wystarczyło jedno pociągnięcie sznurka, by natychmiast spadł na ziemię. Tacy byli właśnie oni. Mieli przed sobą całe życie, mogli latać i spełniać marzenia. A wtedy zdarzyło się to… tragiczny wypadek, ciężka choroba, niepełnosprawność i poczucie, że poderwanie się do kolejnego lotu będzie niezwykle trudne. (…)

Tę książkę mogę śmiało zaliczyć do tych lekkich, łatwych i przyjemnych, chociaż poruszone w niej tematy nie należą do łatwych i przyjemnych. Potrzebujemy jednak takich książek, aby zrozumieć jak kruche potrafi być ludzkie życie, ale równocześnie jak wiele zależy od naszego podejścia do tego życia. To opowieść o współpracy, o zaangażowaniu się w życie drugiego człowieka tak, aby wynikły z tego tylko korzyści. To w końcu opowieść o ludziach, których życie jest czasami jak ten pięknie tańczący pod niebem latawiec.

Polecam tę lekturę nie tylko paniom, myślę, że niejeden mężczyzna również powinien ją przeczytać. Mam nadzieję, że obudzi ona w wielu czytelnikach emocje na tyle silne, że po skończeniu czytania, skieruje myśli ku pewnego rodzaju refleksjom. Bo warto zastanowić się nie tylko nad swoim życiem, ale również dostrzec plusy i minusy życia innych. Z całą pewnością jest to książka z tych, do których się wraca.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do sięgnięcia nie tylko po tę, ale również po wcześniejsze książki tej autorki.

logo Muza

Ilona Gołębiewska  Miłość ma twoje imię_Ilona Gołębiewska

Powrót do starego domu, Tajemnice starego domu, Pamiętnik ze starego domu. Miłość ma twoje imię

Napisz do mnie
lipiec 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/