dramat psychologiczny
W SIECI – Anna Sakowicz
(…) Chyba przereklamowana ta moc… Odzywał się we mnie żal z powodu kruchości tego, co „Bóg złączył”. Nie po to człowiek się z kimś związuje, przyrzeka miłość i wierność, by potem zbierać z podłogi porozrzucane kawałki puzzli, które nijak do siebie już nie pasują.
Gdańskie Targi Książki 2022
Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.
W sieci to dramat psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 25 STYCZNIA 2023
stron 341
Hanna i Danuta to dwie mieszkające na dwóch krańcach Polski kobiety, które nie znają się osobiście ale ich życiu pojawi się coś (lub ktoś) co je łączy. Każda z tych kobiet ma za sobą jakiś dramat rodzinny, tragedię, która wpłynęła na ich życie. Każda marzy o czymś innym. Hanna jest kobietą mało stanowczą, stąpającą wokół innych na palcach, której marzeniem jest aby być przez kogoś kochaną, aby ktoś zapewnił jej nie tylko miłość ale bezpieczeństwo emocjonalne. Po śmierci zbyt wcześnie narodzonego dziecka nie potrafi pozbierać się psychicznie a osoba, która powinna ją wspierać wcale jej w tym nie pomaga. Danuta jest dzieckiem DDA i żoną alkoholika i chociaż uczucie do męża już dawno zamieniło się z miłości w nienawiść nie potrafi, a może nie chce się z nim rozstać. Ma ku temu swoje powody, którymi są dwie córki. Nie potrafi sobie radzić z emocjami, ale musi w końcu wybrać co jest w jej życiu ważne i dla kogo powinna żyć. Czy poznany przez Hannę w internecie mężczyzna okaże się tym, na kogo ona czeka i kogo pragnie? Kim jest tajemniczy Jan Kowalski i czy jest tym za kogo się podaje? Jak potoczy się życie Hanny i Danuty w obliczu wyzwań, jakie zafunduje im los?
Znając „pióro” Anny Sakowicz nie spodziewałam się lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej, chociaż styl jakim pisze autorka jest lekki i przyjemny. Czyta się książkę lekko mimo poruszanych w fabule ciężkich tematów.
Ta książka to wulkan emocji, które dopadają czytelnika od pierwszych stron i trzymają do samego końca. Autorka bowiem porusza w swojej powieści tematy, które dla wielu wciąż pozostają tematami tabu. Kto otwarcie potrafi mówić o tym, że wśród jego bliskich jest osoba uzależniona od alkoholu czy leków, osoba z depresją? Kto odważnie przyznaje się do męczącej go traumy po utracie zbyt wcześnie narodzonego dziecka, którego po opuszczeniu łona matki czekała tylko śmierć?
Myślę, że chociaż nikt o tym głośno nie mówi, wielu zidentyfikuje się wśród bohaterek tej powieści.
Wszystkie opisane w powieści problemy są w wielu domach i chociaż o tym się nie mówi głośno, to część osób walczy z nimi każdego dnia.
Jak łatwo ukryć alkoholizm, kiedy człowiek umiejętnie to robi, upija się z takiego lub innego powodu nie patrząc na konsekwencje. Mężczyzna opisany w książce, poważnie uzależniony od alkoholu być może upadłby na dno gdyby nie przebywająca w jego otoczeniu kobieta, ale być może również potrafiłby wyjść z tego nałogu, gdyby owa kobieta zachowywała się wobec niego inaczej. Choroba alkoholowa tak jak depresja nie „wyleczą się same”, oprócz silnej woli potrzebne jest również wsparcie bliskiej osoby i chęć otrzymania tego wsparcia. Alkoholizm to odmiana depresji, w czasie której człowiek uzależniony chce zapomnieć o tym co mu w życiu przeszkadza. Ale ani nadmierne picie, ani łykanie tabletek psychotropowych nie są lekarstwem, które pomoże wyrwać się ze szpon tych nałogów.
Opisane w książce kobiety, różne osobowościowo również uzależniły się od różnych czynników. Ich depresje przedstawione w sposób tak różny uświadamiają nam, czytelnikom jak szybko można się uzależnić od leków, alkoholu czy bolesnych wspomnień. Bo przeżyte traumy również są pewnego rodzaju uzależnieniem.
(…) Wycieram twarz. I tak dziś nie zdążyłam zrobić makijażu. Poprawiam włosy i wiem, że to będzie kolejny dzień, który przetrwam ze sztucznie przyklejonym uśmiechem do twarzy. (…)
W tej książce mamy dwie kobiety, jedną żyjącą z piętnem alkoholizmu od najmłodszych lat, gdzie najpierw ojciec a potem mąż otwierali przed nią świat brudu, smrodu, bezradności i żalu i drugą otulającą się piętnem rozpaczy po utracie dziecka. Jedna i druga uzależniona od leków psychotropowych, chociaż każda inaczej. Jednej pomagała tabletka, drugiej oczyszczający płacz. Jedna wyrzucająca z siebie emocje, druga pielęgnująca negatywne emocje w sobie.
(…) Przypominam marionetkę. Sięgam do kieszeni, gdzie zawsze noszę blister tabletek. Teraz wbijam wzrok w pastylki. Drży mi ręka, kiedy wydłubuję jedną i wciskam do ust. Trzymam chwilę na języku, by upewnić się, że tam jest, dopiero po chwili popijam wodą. (…)
Kiedy Hanna spotyka mężczyznę, który widzi w niej nie tylko pozbawioną chęci do życia kobietę, kiedy po raz pierwszy od dłuższego czasu czuje, że jest dla kogoś ważna, a doznania cielesne powodują, że czuje wręcz fizyczną przyjemność, to świat nagle zaczyna nabierać kolorów. Czy może utrzymać te kolory tak aby się nie rozmyły? Czy może uzależnić się od drugiego człowieka?
Każdy z bohaterów tej książki przeżywa swoje rozterki w inny sposób, każdy jest uzależniony od czegoś lub kogoś, i każdy musi walczyć z demonami przeszłości nie pozwalając, aby przekształciły się w demony przyszłości.
Pięknie w książce został pokazany stosunek osób najbliższych do alkoholika, mężczyzna uzależniony, ojciec dwóch dorosłych córek, nie potrafiący odbudować zaufania kochającej go żony, inaczej traktowany jest przez córki. Jedna nim gardzi tak jak matka, a druga kocha mimo wad i w niego wierzy.
(…) A cierpienie jest jak bumerang, zawsze wróci, bo wraca wódka. To ona ciągnie za sobą wszystko to, o czym Szymon nie chce pamiętać, choć pije, aby zapomnieć. (…)
Nie potępiam ludzi uzależnionych, chociaż wiem, że aby wyjść z takiego uzależnienia muszą najpierw uwierzyć w siebie, zdać sobie sprawę z tego, że żyją dla siebie a potem dopiero dla innych. To trudne, ale możliwe. Trudno jest odstawić alkohol z dnia na dzień i powiedzieć: „od jutra nie piję”, trudno jest odstawić leki, kiedy w człowieku wszystko drga jak naprężone struny, trudno jest pogodzić się z czymś co się stało wbrew naszej woli, ale kiedy złapie się wyciągniętą pomocną dłoń to może się uda.
Dziękuję Autorce za te chwile pełne emocji i nie ukrywam, że tak jak nie potrafiłam oderwać się od książki tak nie potrafiłam odłożyć chusteczek. Myślę, że każdy na swój sposób odbierze tę książkę, ale mimo ciężkich tematów poruszonych w niej, warto się przy tej lekturze zatrzymać.
Nie omijajcie tej książki, bo to bardzo wartościowa powieść napisana z perspektywy dwóch kobiet Hanny i Danuty. Książka pokazująca różne oblicza człowieka i z pewnością zmuszająca do refleksji.
Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za możliwość przeczytania tej powieści, której fabuła z pewnością na długo pozostanie w mojej głowie.
NIE MA NIEBA – Jolanta Kosowska
– Mój dawny profesor mówił, że lekarze powinni leczyć, a Pan Bóg decydować. My leczymy, a Pan Bóg zrobi jak uważa… Z medycznego punktu widzenia.
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
Nie ma nieba to dramat psychologiczny z nutką romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 08 SIERPNIA 2015
stron 289
Maciek pracuje w biurze podróży, kiedyś był lubianym lekarzem, ale wypalił się w tym zawodzie a po rozstaniu z długoletnią partnerką postanowił opuścić Polskę i zamieszkać w Niemczech. Niespodziewana wizyta byłego szefa, a następnie wiadomość przekazana przez jego córkę burzy dotychczasowy świat Maćka. Małgosia jest lekarką, na oddziale onkologicznym zaprzyjaźnia się z Robertem, przychodzi do niego najpierw jako wolontariuszka, czyta mu książki i spędza z nim czas, a potem przychodzi do niego jako lekarka. Czy empatyczne związanie się z pacjentem jest emocjonalnie dobre dla kobiety? Pewnego dnia Małgosia znika, staje się to po informacji, że jej były pacjent, być może przyjaciel, postanowił pomóc Bogu w podjęciu decyzji i wyjechał w Dolomity, aby popełnić tam samobójstwo. Po śmierci Roberta coś w kobiecie pęka, nie pożegnała się z nim przed wyjazdem i ma coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Maciek postanawia jej poszukać, mimo upływu lat wciąż kocha swoją Gośkę, z którą łączy go nie tylko uczucie. Czy uda mu się odnaleźć kobietę i sprowadzić do domu? Dlaczego Robert nie pożegnał się z Małgosią przed wyjazdem?
Jolanta Kosowska jest dla mnie autorką, która pisze sercem, jej książki są przepełnione emocjami i często czytanie ich nie obejdzie się bez paczki chusteczek.
Ta książka jest dość specyficzna, z jednej strony odebrałam ją jako dramat psychologiczny a z drugiej jako piękne romans z odrobiną kryminału.
Mamy tu dwie fabuły, jedną odnoszącą się do nietypowej relacji lekarki z pacjentem terminalnie chorym, a drugą dotyczącą lekarza, który z powodu wypalenia zawodowego postanowił zmienić pracę, i który po latach rozłąki postanawia odszukać swoją dawną miłość.
Jako osoba z nienajlepszym zdrowiem często mam okazję przebywać w towarzystwie lekarzy różnych dziedzin medycznych i przyznam szczerze, że moje wrażenia są różne. Są lekarze, którzy podchodzą do wykonywanego zawodu czysto finansowo, nieważne czy pomogą, ważne, aby pacjent zapłacił i wrócił ponownie. Są lekarze traktujący pacjenta z dużą obojętnością jako kolejny numerek z przychodni i są lekarze, którzy podchodzą do pacjenta z sercem. Tych ostatnich jest chyba najmniej.
Kiedyś praktykowałam w hospicjum, pamiętam, jak oburzałam się na panującą tam pewnego rodzaju znieczulicę. Moje koleżanki pielęgniarki czy opiekunki często nie potrafiły być nawet miłe w stosunku do pacjentów. Ciągle słyszałam, że za dużo czasu poświęcam, temu czy innemu pacjentowi i że zbyt emocjonalnie podchodzę do niektórych przypadków. A ja po prostu nie potrafiłam pogodzić się z obojętnością.
Autorka w swojej książce pokazuje właśnie stronę emocjonalną lekarza, który oprócz dobrania odpowiednich leków jest przede wszystkim człowiekiem, który chociaż w małym stopniu potrafi wczuć się w cierpienie pacjenta.
(…) U pani zatarła się granica pomiędzy relacją lekarz-pacjent a relacją człowiek-człowiek. Może to cudowne dla pacjentów, ale nie dla pani. Nagle pani życie zawodowe wdarło się w pani życie osobiste. Raptem jako lekarz stała się pani ważniejsza niż jako człowiek. (…)
Czy to tak trudno potraktować szarego obywatela jak człowieka? Wiem, że niektórzy pacjenci być może nadużywają empatii lekarza, ale czasami wystarczy usłyszeć dobre słowo, poczuć, że jest się kimś ważniejszym od bezosobowego tworu, niby niewiele a pomaga przetrwać ból czy inne niedogodności chorobowe.
W tej książce mamy również miłość, która mimo upływu lat i wielu okoliczności nie przeminęła. Przyznam szczerze, że momentami irytowała mnie Małgorzata, nie potrafiłam zrozumieć jej dumy jaką otoczyła się będąc w ciąży z człowiekiem, którego kochała. Nie poinformowała go o tym, że wbrew temu czy tego chce czy nie zostanie ojcem. Czy postąpiła uczciwie wobec Maćka?
(…) Ta ceremonia powinna była zakończyć się raz na zawsze. Siedziałem w knajpie, zamawiałem kolejne pięćdziesiątki i na pomiętej serwetce pisałem już chyba po raz dwudziesty: „A potem żyli długo i szczęśliwie”. Wmawiałem sobie, że im tego życzę. Nie wiem, ile jeszcze musiałbym wypić, żebym mógł sam w to uwierzyć. (…)
Zbyt empatyczna postawa wobec jednego z pacjentów też być może nie była dobra, swoją postawą dla niego, Małgorzata z lekarki zmieniła się w przyjaciółkę, do której on z czasem poczuł coś więcej niż tylko przyjaźń. Czy taką postawą dała mu nadzieję i pozwolenie na to, aby zaczął ją traktować inaczej niż zwykłą lekarkę czy wolontariuszkę?
(…) Patrzyła na przyniesione zdjęcia i nagle pomyślała, że dziwne, ale prawie o nim zapomniała. Jak mogła o nim zapomnieć? Jak to możliwe, że to się wszystko dobrze skończyło? Przecież on wyjechał nieuleczalnie chory. Nikt nie miał złudzeń, że musi wkrótce umrzeć. (…)
Autorka pisze o cierpieniu fizycznym i psychicznym osób terminalnie chorych i cieszę się, że są jeszcze na świecie lekarze, którym los pacjenta nie jest obojętny. Taki kontakt nie musi mieć żadnych osobistych przesłanek, wystarczy, że obije się o ściany wrażliwości etycznej.
Zdaję sobie sprawę z tego, że w pierwszej kolejności lekarz powinien „nie szkodzić”, ale mówienie pacjentowi, który cierpi z bólu, że ma się z tym bólem zaprzyjaźnić nie jest szkodzeniem jego psychice? Jak można się zaprzyjaźnić z czymś co nie pozwala na normalne funkcjonowanie człowieka?
Lekarze przedstawieni w tej książce są przede wszystkim ludźmi, osobami, którym zależy na drugim człowieku, osobami współczującymi, u których wiedza medyczna idzie w parze z empatią.
Wierzę, że takich lekarzy jest więcej, czy to u nas w kraju, czy poza granicami. Bo lekarz jest po to, aby leczyć, ale również po to aby podtrzymywać na duchu, kiedy cały świat wpada w ruinę gdy nie potrafisz normalnie funkcjonować.
Czy lekarz to zawód, czy powołanie?
Ta książka opowiada nam historię młodych lekarzy, którzy kiedyś byli parą, ale zaangażowanie zawodowe i inne okoliczności sprawiły, że się rozstali. To również opowieść o młodym mężczyźnie umierającym na raka, dla którego kilka chwil normalnego kontaktu z drugą osobą jest oddechem między kolejnymi atakami bólu.
Zaangażowanie w pracę być może zniszczyło relacje Małgorzaty i Maćka, w pewnym momencie nie potrafili ze sobą rozmawiać o swoich emocjach, a przecież to jest ważne, aby nie tylko być ze sobą, żyć obok siebie, ale żyć ze sobą. Ci młodzi ludzie w pewnym momencie nie potrafili oddzielić życia zawodowego od życia prywatnego i to ich zgubiło.
Książka jest nieco nostalgiczna, jest świetnie napisana i pełna emocji, a fabuła porusza bardzo ważne zagadnienia zarówno ze strony medycznej jak i egzystencjonalnej.
I chociaż nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, bo zawiera sporo dramatu, to czyta się ją jednym tchem.
Polecam całym sercem.
POKURCZ – Krystyna Śmigielska
Los czasem wie lepiej, czy powinniśmy być rzuceni w wir wydarzeń, czy odsunięci od głównego nurtu życia. I za tę mądrość bądźmy mu wdzięczni.
Krystyna Śmigielska jest nie tylko autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ale również animatorką kultury. Na scenie literackiej zadebiutowała w 2006 roku opowiadaniem „Zbieracz grzechów”. W swoim dorobku pisarskim ma takie powieści jak „Berżeretka bez przepisów”, „Węszący Renifer”, „Skarb leśnego grobowca” jak również bajki dla najmłodszych czytelników opowiadające o cudownej lalce Tekli. Jej książki przedstawiają pozytywny i słoneczny obraz świata, nie są jednak pozbawione refleksji i wnikliwych obserwacji otaczającej nas rzeczywistości.
Pokurcz to powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu psychologicznego, szczyptą romansu i erotyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 WRZEŚNIA 2019
stron 251
Pod koniec sezonu na nadmorskim deptaku pojawia się młody mężczyzna szukający pracy. Kacper swoim wyglądem nie przypomina intelektualisty, jego twarz zasłania gęsta broda a w piwnych oczach widać melancholię. Jest skryty i tajemniczy. Pracując w jednej z restauracji szybko zdobywa zaufanie szefa i sympatię jego córki. Kiedy zaczyna rozwijać się romans Kacper dowiaduje się, że jego ukochana została przeznaczona dla innego. Pewnego dnia wskutek niespodziewanych okoliczności chłopak zostaje dotkliwie pobity i wrzucony do morza, jego oprawcy są przekonani, że zabili Kacpra Rawicza. Czy młody mężczyzna stracił życie, czy jednak jakimś cudem udało mu się wydostać z wody? Kim tak naprawdę jest Kacper Rawicz i dlaczego tak bardzo broni swojej prywatności? Co przeżył w przeszłości, że teraz nie potrafi szczerze cieszyć się życiem tylko cały czas ucieka?
Muszę przyznać, że moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki bardzo mnie pozytywnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że będzie to tak mocna emocjonalnie psychologiczna powieść, która zapewne swoją fabułą zaskoczy niejednego czytelnika. Trudno mi w kilku zdaniach opisać tę książkę, bo zrobiła na mnie duże wrażenie, a za wrażeniem idą oczywiście emocje, więc…
Lubię książki z retrospekcją i tu również możemy przenieść się do przeszłości, wydarzenia odnoszące się do teraźniejszości przeplatane są wydarzeniami z przeszłości, kiedy kształtowała się przyjaźń dwóch różnych intelektualnie i osobowościowo chłopców.
(…) Stali obaj na klatce schodowej, tej samej, na której kilka miesięcy temu rozegrała się przykra dla Włodka scena. Starali się wymazać z pamięci drastyczne wspomnienia, nie potrafili jednak sobie nawzajem wybaczyć. Za młodzi, niedoświadczeni, bez dobrze zapowiadającej się przyszłości. (…)
Autorka zawarła w fabule wiele bardzo przemyślanych treści głęboko wciągając czytelnika w dramatyzm życia głównego bohatera. Myślę, że nie tylko ja zostałam sprowadzona do głębszego przemyślenia i dosadnego odebrania wątków.
To książka o samokrytycyzmie, o braku pozytywnej samooceny, bo przecież POKURCZ to «osoba lub zwierzę brzydkie i niezgrabne». Głównemu bohaterowi niczego nie brakowało oprócz tej wiary w siebie. Inteligentny, pracowity, uczuciowy i skrzywdzony przez najbliższą osobę i przez los, nie potrafił nawet zawalczyć o tę prawdziwą, jedyną miłość pozwalając się wykorzystywać przez ukochaną jak prostytutka.
(…) Układał się wygodnie na wznak, splecione dłonie wsuwając pod głowę. Spektakl ten był grany dla niego, starał się więc nie opuścić żadnego szczegółu z toczącego się właśnie przedstawienia. Jak wytrawny obserwator śledził ruchy kobiety, która przyszła do tego pokoju wyłącznie po to, żeby mógł ją pieścić, całować, wsuwać w miękkie ciepłe ciało.
Wspomniane wcześniej retrospekcje to istna kopalnia bólu, żalu, wielkich niespełnionych marzeń i samobiczowania emocjonalnego.
To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna chociaż czytałam ją wyjątkowo szybko, bo z zainteresowaniem. To książka dla wybranych czytelników, takich którym nie wystarcza „byle jaka lektura”. A my, często nie chcemy myśleć o trudnych sprawach jakie odnoszą się do naszych sąsiadów czy znajomych.
Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że autorka do wielu tematów podchodzi zbyt lekko, może nawet trochę lekceważąco, ale to nie jest prawdą. Miałam wrażenie, że Krystyna Śmigielska kamufluje prawdę, aby uchronić czytelnika od przedstawienia mu prawdziwych emocji jakie targają bohaterem.
(…) Prawdą też było, że nikt go inaczej nie nazywał. Włodek bądź Zamber, to wszystko. Żadnego tam Włodeczku, Włodziu, Włodusiu, Włodziuniu czy chociażby Włodzimierzu. O synku czy syneczku nie warto było nawet marzyć. Dlatego, stojąc tyłem do okna, czuł narastający w nim sprzeciw, duszącą ciężką kulę, gdzieś tam, w środku klatki piersiowej. (…)
Kiedy ktoś emocjonalnie odbiera siebie jako pokurcza, to nie jest to tylko psychologiczny problem, to problem społeczny, który jest obok nas, a któremu niejeden człowiek mógłby zaradzić, gdyby nie odwracał głowy w drugą stronę.
Jak już wspomniałam wcześniej, jest to trudna w odbiorze książka opowiadająca o specyficznej przyjaźni mlecznych braci, o namiętności wynikającej nie tylko z pożądania, ale z wielkiego uczucia szczerej miłości, takiej, która rekompensuje ból niedosytu miłości rodzicielskiej.
(…) Powoli stawiał gołe stopy na mokrym piasku. Czuł przeszywające go zimno, ale nie ten chłód w nogach doskwierał mu w tej chwili najbardziej. Próbował przypomnieć sobie wszystkie przeżyte do tej pory święta, szukając w pamięci rozpaczliwie tych, które mógłby z czystym sumieniem nazwać udanymi. (…)
To moje pierwsze spotkanie z prozą autorki, ale jestem pod ogromnym wrażeniem. Świetnie wykreowane osobowości bohaterów w połączeniu z ciekawie zarysowaną warstwą psychologiczną i efektownie ukazane postaci młodych ludzi, różnych charakterologicznie, często pogubionych, czasami zbuntowanych, a czasami zobojętniałych, których dzielą różne życiowe priorytety.
To połączenie powieści psychologicznej z dramatem, romansem z dużą dawką wyważonego erotyzmu, a nawet nutką kryminału.
Jedynym minusem dla tej książki był dla mnie zbyt mały druk, który utrudniał mi czytanie, ponieważ bardzo męczył oczy.
Jeżeli lubicie książki z niebanalną fabułą, dobre książki, gdzie styl pisania autora/autorki współgra z emocjami, to POLECAM tę powieść.
Dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej lektury, która na długo zapadnie w mojej pamięci, bo takich książek szybko się nie zapomina.
BOŻONARODZENIOWA KSIĘGA SZCZĘŚCIA – Jolanta Kosowska
…nie można przyjaźnić się z całym światem. Świat nie zasługuje i tego nie docenia. Ludzie często zachowują się gorzej od zwierząt. Atakują, niszczą i wykorzystują słabszych. Nie możesz być słaba.
Zdjęcie własne autorki bloga
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.
Bożonarodzeniowa księga szczęścia to powieść obyczajowa z nutką świąteczną.
PREMIERA KSIĄŻKI 10 LISTOPADA 2021
stron 342
Rafał, Tomek, Lena, Joanna i Maria przyjaźnią się od czasów liceum. Mieszkają wprawdzie w różnych częściach świata, ale od lat kultywują tradycję świąteczną przesyłają co siebie listy bożonarodzeniowe, w których opisują co ich w danym roku spotkało. Pewnego roku do żadnego z przyjaciół nie dociera list od Leny. Kiedyś Lena i Rafał byli parą, więc obawa o to, że stało się coś złego najbardziej dotyka właśnie Rafała. Kobieta nie odbiera telefonu a rozmowa z jej córką jest jedną wielką niewiadomą. Mężczyzna postanawia pojechać do Chorwacji, w której obecnie mieszka Lena i przekonać, się, co dzieje się z przyjaciółką. Przed wyjazdem otwiera wszystkie poprzednie listy przysłane przez Lenę, z jednej strony przypominając sobie mile spędzone chwile z nią, a z drugiej walcząc z wyrzutami sumienia, bo to on stał się przyczyną ich rozstania. Czy Lena zapomniała wysłać w tym roku listy do przyjaciół? A może spotkało ją coś złego i nie mogła ich wysłać? Dlaczego nie odbiera telefonów?
Po książki tej autorki sięgam zawsze i z przyjemnością, bo wiem, że przy jej lekturze spędzę czas spokojnie i nostalgicznie, a czasami bardzo potrzebuję i spokoju i nostalgii.
Z tą książką było tak samo. Nie jest to typowa powieść świąteczna, pachnąca wanilią i piernikami, ale mamy w niej namiastkę świąt chociażby dzięki wysyłanym każdego roku przed świętami listów przez grupę przyjaciół.
Więcej tutaj jest lata niż zimy, ale za to jakiego lata. Myślę, że o takich wakacjach marzy wielu.
Autorka nie pisze, autorka maluje słowami, a robi to tak, że oczami wyobraźni możemy przenieść się do malowniczych okolic Chorwacji i zobaczyć coś czego nie zobaczylibyśmy nawet będąc w tych miejscach osobiście.
(…) To właśnie z Zadaru wypływają wszystkie wycieczkowe statki zabierające turystów na rejsy po Kornatii. To tutaj w porcie cumują żaglówki przed wyruszeniem na wody archipelagu. Ponad sto wysepek, pionowe klify, szalone barwy i delfiny… Wysepki wydają się śnieżnobiałe na tle wód Adriatyku. Adriatyk to czarodziej. Mami i przyciąga kolorami. (…)
W tej książce przenosimy się do pięknej i barwnej Chorwacji, która turystycznie zaczyna wypierać już egzotyczne miejsca z dalekich krajów.
Po każdej książce Jolanty Kosowskiej mam ochotę zostawić wszystko, wsiąść do pociągu, w samolot, samochód czy inny środek lokomocji i wyruszyć w podróż śladami bohaterów książki. Może kiedyś to mi się uda?
Wspominałam wcześniej, że nie jest to książka typowo świąteczna i jeżeli ktoś tak się do niej nastawi, to może się lekko rozczarować. Z pewnością jednak fabuła sama w sobie go nie rozczaruje.
To książka o pięknej przyjaźni trwającej lata mimo ogromnych odległości oddzielających bohaterów od siebie.
Ale to również książka o pięknych miłościach, i tych dających radość i spełnienie i tych, które nie zawsze bywają docenione i postawione w mniej ważnych szczeblach życia a zamiast szczęścia dają zupełnie coś odwrotnego.
Głównym bohaterem tej opowieści jest Rafał, który stracił wiele z powodu niedocenienia prawdziwego uczucia bo kiedyś postawił na karierę i pieniądze, czy uda mu się odzyskać chociaż część z tego co kiedyś zlekceważył?
Czasami od życia chcemy zbyt wiele, stawiamy karierę nad uczucia, bo wydaje nam się, że jeszcze zdążymy z tą miłością, Ale nie zawsze tak jest. Pieniądze, pozycja, kariera są w życiu ważne, ale dążenie do perfekcji, dążenie do „więcej” często może zniszczyć coś co jest w życiu równie ważne, a może i najważniejsze.
Rozważania Rafała nad tym jak koncertowo zniszczył miłość i czytanie corocznie wysyłanych przez Lenę listów, w których opisywała swoje nowe szczęście z pewnością było dla tego mężczyzny bolesne, ale czy nie zasłużył sobie na ten ból?
Powiedzenie mówi, że „stara miłość nie rdzewieje” i to jest prawdą. Jeżeli ktoś pokochał kogoś miłością szczerą, to nigdy tego uczucia nie wyprze ze swojej świadomości i pamięci.
Autorka na przykładzie grupy przyjaciół pokazuje jak ważna jest przyjaźń w życiu każdego człowieka. Jak ważne jest wsparcie w trudnych chwilach nawet wówczas, gdy oddzielają tysiące kilometrów. Siłą przyjaźni i miłości można pokonać wszelkie zło i wszelkie pełne dramatyzmu emocje.
(…) Nie da się mieć wszystkiego, dlatego każdy z was musi sobie uzmysłowić, co dla niego jest najważniejsze, i później się tego trzymać. W ten sposób unikniecie frustracji, rozczarowań, goryczy, a może i tragedii. (…)
Myślę, że ta książka wielu wzruszy, ja nie pamiętam już, kiedy ostatnio tyle podczas czytania książki płakałam. Może to wina mojego obecnego nastroju, a może to wina nastroju książki, w którą wciągnęła mnie autorka. Tak, to smutna książka, chociaż Jolanta Kosowska zawarła w niej tyle ciepła, że nie można o niej powiedzieć „dramat”.
Polecam tę książkę wszystkim, bez względu na wiek i płeć, to lektura dająca wiele do myślenia.
Dziękuję Autorce za tę piękną książkę i za emocje jakich podczas czytania jej doświadczyłam.
KRUCHA MIŁOŚĆ – Nina Bylicka-Karczewska
PATRONAT
To nie jest tak, że prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy spotka się kogoś w określonym czasie i miejscu. Czasami musi upłynąć trochę czasu, trzeba zdobyć nieco doświadczenia i dać sobie drugą szansę. I wtedy to jest coś wartościowego.
Nina Bylicka-Karczewska jest warszawianką urodzoną w 1982 roku. Ukończyła pedagogikę resocjalizacyjną oraz pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, a także MBA w PAN. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci, w wolnych chwilach biega, a interesuje się psychologią rozwojową i pierwszą pomocą. Jej debiutem była powieść „Papierowa miłość”.
Krucha miłość to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2022
stron 336
Ania i Piotr kiedyś byli parą, jednak ich losy rozdzieliły się na długi czas. Spotkanie po piętnastu latach jest dla nich przełomem. Ona wraca z długiego pobytu zza granicy i próbuje odnaleźć syna, którego kiedyś pozostawiła w Polsce, a on walczy z miłością do dziecka, które być może nie jest jego. Jednak jest coś, a raczej ktoś, kto ich łączy. Robert jest synem Ani i Piotra, o którym Piotr wcześniej nie wiedział, a Ania się go wyparła. Teraz jednak próbują stworzyć na miarę szczęśliwą rodzinę. Nie jest to łatwe, bo Piotr ma córkę, która dopiero przy Robercie zaczyna się otwierać na świat. Kiedy pewnego dnia mama dziewczynki oskarża Roberta o coś co może zniszczyć chłopcu życie, Piotr i Anka stają w zwartym szeregu nie mogąc uwierzyć, że ich syn zdolny byłby do takich czynów. Robert nie jest łatwym nastolatkiem, życie nie było dla niego pasmem radości, ale jest ktoś, kto wierzy mu bezgranicznie. Czy są to biologiczni rodzice? Czy są to rodzice, którzy adoptowali chłopca? Czy tą osobą jest najbliższy przyjaciel, czy może jeszcze ktoś inny?
W blurbie na okładce książki napisałam: Jedni wchodzą w dorosłość zbyt szybko, a inni zdecydowanie za późno. Ta książka to wzruszający przewodnik po ludzkiej psychice. To obraz ludzi żyjących z piętnem przeszłości i z traumami, które nie pozwalają realnie patrzeć na świat. Ale to również obraz pięknych uczuć.
I tak właściwie niczego już nie musiałabym dodawać.
Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale przyznam się, że głęboko mnie dotknęła.
Autorka porusza w swojej powieści wątki trudnych, czasami patologicznych i toksycznych relacji między rodzicem a dzieckiem, a także trudne relacje między małżonkami. Tu mam na myśli głównie rodziców Piotra, władczego ojca i zbyt uległą matkę, która tą swoją uległością wobec męża krzywdziła nie tylko syna.
Spoglądając na okładkę można oczekiwać ciepłego, lekkiego romansu w stylu komedii romantycznych. Ale to jest bardzo złudne, bo chociaż romans jest, nawet można powiedzieć, że ciepły i lekki, to jednak fabuła wcale taka nie jest.
Przyznam szczerze, że dla mnie to była dość trudna pod względem emocjonalnym lektura, historia naszpikowana dramatyzmem kilku osób i to zarówno dorosłych jak i dzieci.
Autorka przedstawia różne sceny lub raczej wątki z punktu widzenia kilku osób. I tak na przykład zwykła rodzinna uroczystość pokazana została oczami dziecka i dorosłego.
To samo dotyczy emocji odebranych przez różne osoby w wieloraki sposób i słowa często wypowiedziane w emocjach dla pewnych osób mają niejednolity odbiór, jednym pozwalają na wyrzucenie z siebie czegoś co drażni, irytuje a innych rani.
To książka o miłości, ale takiej nieco zaniedbanej, miłości, która stchórzyła w obliczu pierwszych niepowodzeń. Ale to również opowieść dziecka o samotności w obliczu różnych rodzinnych zawirowań.
(…) W taksówce oparł głowę o zagłówek, trzymając Ankę za rękę. Wymieniali porozumiewawcze uśmiechy. To, co zrobili, nie miało logicznego wytłumaczenia. Mogli poczekać aż Klara uśnie, a Robert pójdzie do znajomych, jednak to nie byłoby to samo.
Rozdziały w książce zostały przeplatane przeszłością i teraźniejszością z uwzględnieniem różnych postaci.
(…) Czuł się niczyj. Ani dziecko sierota, ani adoptowane, ani dziecko pokrzywdzone przez los – nie miał prawa się tak tytułować i udawać poszkodowanego. Nikt go nie bił i nie krzywdził. A jednak siedziała w nim zadra, dobijana w głąb przez każdą kolejną. (…)
Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów przyciągają do fabuły. Nie wiem jak inni, ale ja bardziej pozytywnie odebrałam postacie męskie niż żeńskie. Jedyną kobietą, którą polubiłam jest młoda osoba – Julka. Dziewczyna niosąca na swoich barkach koszmar rodziny patologicznej, a jednak bardzo trzeźwo, inteligentnie i racjonalnie odbierająca rzeczywistość i nie pozwalająca na to, żeby zostać wciągniętą w wir patologii w jakim funkcjonują jej rodzice.
Myślę, że ta książka poruszy wiele osób. Problemy w niej przedstawione i sytuacje w których znaleźli się bohaterowie niejednej osobie spędzą sen z oczu i nie pozwolą zapomnieć o tym, o czym przeczytali.
To książka o miłości, ale również o dramatach jakie przeżywają dzieci nie tylko w rodzinach uważanych za patologiczne. W tak zwanych normalnych domach też często dzieci bardzo cierpią z powodu nadopiekuńczości czy zbyt wygórowanych oczekiwań rodziców. A może zamiast wymagać poświęcić więcej czasu na zabawę, na głupoty, na szaleństwa, na spontaniczność.
(…) Zresztą ja ciągle coś robię nie tak. Nie mam szóstki z angielskiego, nie wyróżniam się na hiszpańskim, słabo mi idzie. Przeczytałam sama tylko trzy książki, wolę jak ktoś mi czyta. (…) Bazgrolę, nie umiem napisać ładnego a i d, moje laseczki w literkach są niezgrabne. (…)
Jestem przekonana, że niejednej osobie w trakcie czytania zakręci się łezka. Niby wiemy, że gdzieś obok nas są rodziny patchworkowe, w których rodzice borykają się z różnymi problemami, głównie natury psychologicznej, ale… no właśnie wiemy, ale nie jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio, bo przecież nie mój problem, nie powinnam „wchodzić” w czyjeś życie.
Ta książka to kopalnie ludzkich dramatów, ale nic nie jest takie, żeby nie można temu zaradzić.
Polecam tę książkę zarówno paniom jak i panom, myślę, że fabuła usatysfakcjonuje każdego,
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej autorki a Czytelniczki i Czytelników mojego bloga zapraszam na mój fanpage na Facebooku, ponieważ mam dla Was niespodziankę w postaci zabawy 😊
Jeżeli chcecie się zabawić to informuję, że dla zwycięzców zabawy wydawnictwo przygotowało dwa egzemplarze książki. O wyłonienie zwycięzców poproszę autorkę, żeby nie było, że jestem stronnicza.
Odpowiedz na jedno proste pytanie:
CZY UWAŻASZ, ŻE PIERWSZA MIŁOŚĆ JEST W ŻYCIU WAŻNA? UZASADNIJ 😊
Na Wasze odpowiedzi wpisane pod postem konkursowym na Facebooku czekam do czwartku 20 października do godz. 22:00