czytam legalnie
CHŁOPAK DLA TEŚCIOWEJ – Agnieszka Walczak-Chojecka
Czy myśleliście kiedyś, by pozbyć się teściowej? Natalia znalazła na to sposób! Nie przewidziała jednak, że przy okazji jej świat stanie na głowie.
Agnieszka Walczak – Chojecka gościła na moim blogu już wiele razy, ponieważ jej książki czytuję w miarę regularnie. Osoby, które chcą poznać więcej opinii na temat książek tej autorki zapraszam do moich wcześniejszych wpisów: Gdy zakwitną poziomki, Dziewczyna z Ajutthai, Nie czas na miłość, Nie czas na zapomnienie. Pisarka urodziła się w 1968 roku. Od najmłodszych lat „bawiła się” literaturą i będąc w wieku pięciu lat ułożyła swój pierwszy wiersz. Swoje teksty publikowała między innymi w „Poezji” i „Nowym wyrazie”. Pisała również słowa piosenek, współpracując m.in. z Piotrem Rubikiem w początkach jego kompozytorskiej kariery. W czasie studiów na Filologii Słowiańskiej UW zajmowała się tłumaczeniami literatury z języka serbskiego, którego nauczyła się mieszkając ponad cztery lata w Belgradzie. Współpracowała również z III programem Polskiego Radia oraz pisała do „Magazynu Muzycznego” i „Brawo Best”. Jako pisarka zadebiutowała powieścią „Dziewczyna z Ajutthaji. Niezbyt grzeczna historia”. Pisanie książek tak ją wciągnęło, że kolejne jej powieści ukazują się jak przysłowiowe grzyby po deszczu.
Chłopak dla teściowej to komedia obyczajowa, z nutką romansu, dramatu i kryminału.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 CZERWCA 2022
stron 336
Natalia po śmierci męża zamieszkała w domu razem z teściową. Nie był to jej pomysł, ale mama jej męża należała do osób, którym się nie sprzeciwia. Życie pod jednym dachem z teściową nie należy do sielanek, jednak kobieta próbuje to życie jakoś okiełznać. Pisze książki, wspiera córkę Olgę w jej karierze modelki. Córka jednak myśli aby chociaż na chwilę wyrwać się spod skrzydeł mamusi i podejmuje decyzję o samodzielnym wyjeździe na plan zdjęciowy do Jordanii. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie kontakt z Olgą się urywa. Natalia w porozumieniu z detektywem postanawia pojechać do Jordanii i odnaleźć córkę, ale co zrobić z teściową? Trzeba koniecznie znaleźć starszej pani opiekę. Kiedy pojawia się dawny znajomy Idy (teściowej) Natalia czuje, że miły starszy pan pomoże w opiece nad… koleżanką sprzed lat. Czy Natalia odnajdzie córkę całą i zdrową? Jak rozwinie się znajomość Natalii z detektywem Maciejem? Czy Olga wyjeżdżając z Polski zerwała kontakt z wszystkimi, czy tylko z matką?
Na te pytania nie odpowiem, ale kto zdecyduje się przeczytać książkę, sam się dowie 😉
(…) Odkąd zmarł Krzysztof, zmieniło się jej poczucie casu. Niemal fizycznie doświadczyła ulotności. Miała męża, bezpieczny dom, planowała bajeczne wakacje na Kanarach, a po chwili była wdową ze spadkiem w postaci… teściowej. (…)
Przyznam szczerze, że tego było mi trzeba, lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej. Połączenia komedii, romansu i kryminału z nutką orientalnej przygody. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, to od pierwszych stron wiedziałam, że będzie to lektura na dwa, trzy wieczory, bo rozkładanie jej na dłuższy okres czytelniczy po prostu mi się nie uda.
Mam nadzieję, że jako teściowa trochę odbiegam od głównej bohaterki, chociaż tak naprawdę to nie wiem, jak odbierają mnie te drugie „połówki” moich dzieci.
Autorka z dużym poczuciem humoru, ocierającym się czasami o ironię, przedstawia wzajemne relacje między synową a teściową. Ale skupiając się na starszej pani nie można o niej powiedzieć „zgrzybiała staruszka” bo chociaż złośliwości w niej sporo, wigoru mógłby jej pozazdrościć niejeden młody człowiek.
Bardzo mi się to podobało, że starość, a właściwie to bardzo dojrzały wiek, nie zostały tu przedstawione jako smutne użalanie się nad sobą, chociaż Ida – tytułowa teściowa, często użala się, ale jest to raczej użalanie złośliwe, mające uprzykrzyć życie synowej.
(…) Były ulepione z innej gliny i nic tego nie mogło zmienić. Natalia wiedziała, że jeśli spędzi z Idą pod jednym dachem jeszcze choćby tydzień, dostanie załamania nerwowego, depresji, podagry, parkinsona i innych strasznych chorób, których nie da się wyleczyć. Na gwałt potrzebowała ratunku. (…)
Ida, to kobieta pełna życia, ale i bardzo roszczeniowa, nie poddająca się upływowi czasu, a wręcz korzystająca z życia na całego. Namiętnie gra w karty, mimo siedemdziesiątki na karku, seksu nie uważa za temat tabu i znakomicie dogaduje się z wnuczką.
Świetnie wykreowane przez autorkę osobowości bohaterów są dopełnieniem nietuzinkowej fabuły, która cudownie bawi, ale momentami może lekko wzruszyć.
(…) Wiedziała, że ponowne kontakty z Alojzym to pomysł rodem z piekła, ale nie mogła patrzeć na cierpiętniczą minę synowej, przez którą kumulowała się w domu zła energia. Tak zła, że Idzie nie szła karta i przegrała już kilka partii w internetowym kasynie. A to groziło nie tylko bankructwem, lecz przede wszystkim utratą dobrego imienia… (…)
Myślę, że bardzo ciekawym wątkiem jest tutaj również odrobina przygody egzotycznej, jaką funduje Agnieszka Walczak-Chojecka zabierając czytelników w krótką, ale bardzo obrazowo przedstawioną podróż do Jordanii, a konkretniej do Wadi Rum. Taka mała odskocznia od głównego wątku, a pozwalająca na chwilę przenieść się do zupełnie innego świata. I przyznam się szczerze, że po skończeniu książki poszperałam trochę „w sieci” aby więcej dowiedzieć się na temat opisanych w powieści miejsc i o obozach Beduinów.
Poruszone w powieści różne wątki dodają czegoś w rodzaju kolorytu, tu mam na myśli to, że autorka nie skupiła się tylko na jednym. Mamy wzmiankę o młodym człowieku duszącym się we własnym ciele z powodu odmiennej od ciała osobowości. Jest również wątek odnoszący się do nadopiekuńczości matki, która próbuje być cieniem córki. Jest wątek romantyczny i kryminalny.
Jestem przekonana, że jeżeli ktoś zdecyduje się na przeczytanie tej książki, nie będzie tego żałował. Lekki styl jakim pisze autorka, z pewnością jest sprzymierzeńcem czytania, a wciągająca fabuła pozwoli nie tylko na uśmiech, ale i zakręci być może małą łezką.
POLECAM tę książkę szczególnie dla rozładowania negatywnych emocji, jeżeli takie się w kimś zagnieździły, ale uważam, że ta lektura to czysty relaks. Przynajmniej ja przy niej odpoczęłam i na chwilę zapomniałam o innych sprawach.
Dziękuję Autorce za tę książkę, zarówno za prezent jaki mi zrobiła na Targach Książki w Warszawie, ale przede wszystkim za to, że pozwoliła mi poznać Idę i Natalię i spędzić w ich towarzystwie całkiem przyjemne chwile.
PRZERWANA KOŁYSANKA – Natasza Socha
Czy śmierć Karoliny Markowskiej w końcu zostanie wyjaśniona? A może jej włączona komórka prowadzi w ślepą uliczkę? Chciałaby zakończyć to śledztwo, choćby po to, by wierzyć, że nie można bezkarnie zabijać.
Natasza Socha gościła już na moim blogu, jej poczucie humoru w połączeniu z realizmem życiowym przekonały mnie do sięgnięcia po kolejne jej książki. Urodziła się w Poznaniu w 1973 roku. Jest dziennikarką, felietonistką, pisarką, a także malarką i ilustratorką. Obecnie mieszka pod Akwizgranem w Niemczech. Jest absolwentką dziennikarstwa i nauk politycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Przez wiele lat pracowała jako dziennikarka. Zadebiutowała powieścią „Macocha”, która została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Do tej pory ma na swoim koncie już kilka powieści obyczajowych, w których w dowcipny sposób pisze o sprawach poważnych, podbijając serca wszystkich, którzy czytają jej twórczość. Jest artystyczną duszą, maluje akwarele, a także tworzy ilustracje do dziecięcych bajek.
Przerwana kołysanka to kryminał policyjny, którego fabuła inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. To również kolejna część serii Grey Book.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
stron 224
Kiedy w jednym z mieszkań w szeregowcu na poznańskim osiedlu zostaje znalezione ciało młodej kobiety, początkowo wygląda to na samobójstwo, jednak prowadząca śledztwo policjantka Florentyna nie jest o tym do końca przekonana. O zamordowanej kobiecie wiadomo niewiele, bowiem wprowadziła się stosunkowo niedawno i teoretycznie nie utrzymywała z żadnym z sąsiadów bliższych relacji. Wnikliwa analiza życia denatki pozwala Florentynie na wysnucie wniosku, że kobieta została zamordowana. Kto i dlaczego pozbawił ją życia? Kim była zamordowana i jakie tajemnice skrywała? Czy jej przeprowadzka do Poznania wiązała się z jakimś zdarzeniem z przeszłości?
Natasza Socha w wersji kryminalnej? Dlaczego nie? Myślę, że wiele czytelniczek będzie mile zaskoczonych.
Jak już wspomniałam wcześniej, fabuła książki inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami i chociaż wydaje się niewiarygodna, to historia ta miała miejsce w Polsce.
Autorka bardzo realistycznie opisała zarówno osoby jak i zdarzenia i przyznam szczerze, że gdyby mnie ktoś zapytał, co jest fikcją a co opisem prawdy, nie potrafiłabym odpowiedzieć.
Ciekawie przedstawiona postać policjantki o nietuzinkowym imieniu Florentyna, której intuicja, a może niewytłumaczalne logiką wizje, nigdy nie zawodzą. Myślę, że wielu czytelników polubi tę dość charakterystyczną, zarówno pod względem wizualnym (kobieta ubiera się trochę zbyt cukierkowo jak na poważną policjantkę) jak i osobowościowym kobietę.
Jej sposób dedukcji, ciekawość i wnikliwość mogą być jedynie plusem dla fabuły, bo gdyby nie przypuszczenia i kobieca intuicja, zapewne to dość trudne śledztwo prowadzone by było bardziej opornie. Oczywiście sporą zasługę mieli w tym współpracownicy, ale dzięki temu została rozwiązana sprawa, pozornie skazana na umorzenie.
(…) Wokół niej działo się zazwyczaj dużo, co lubiła, zwłaszcza kiedy nie zdawała sobie sprawy, w jakim tempie upływały kolejne minuty i godziny. A jednak od czasu do czasu potrzebowała wolnej przestrzeni. Nauczyła się więc, jak wykradać z dnia minuty, których nikt nie miał prawa jej zakłócić. (…)
Autorka funduje czytelnikom podróż po Polsce i Pozwala na poznanie ludzi tak różnych charakterologicznie, że aż nie pasujących do całości. A jednak każdy z nich ma jakiś swój wkład w życie zamordowanej kobiety.
Wątek prowadzonego śledztwa został skonstruowany dość skomplikowanie i muszę przyznać, że do samego końca nie byłam w stanie wytypować sprawcy. To znaczy, kiedy już, już, zaczynałam przypuszczać, kto jest winny, następował gwałtowny zwrot akcji i moje przypuszczenia okazywały się nietrafione.
Każda z typowanych osób miała zadatki na potencjalnego mordercę, Ale dziwnym wydaje się fakt, że zwyczajna młoda kobieta, żyjąca jak wiele innych, stała się ofiarą swojej obsesji, z którą walczyła zarówno ona sama jak i walczyli z nią inni.
Czytając tę książkę nie ma czasu na nudę, bo cały czas coś się dzieje, a krótkie rozdziały to wiadomo 😉 „jeszcze jeden rozdział i na dzisiaj koniec, a potem nawet nie wiesz, kiedy jesteś na ostatniej stronie”.
(…) Ofiara była dość tajemniczą osobą – na temat jej życia osobistego nie udało im się zdobyć zbyt wiele informacji. W świecie, w którym większość ludzi żyła w mediach społecznościowych, ktoś bez konta na Facebooku czy Instagramie był niczym zjawa. (…)
Moim zdaniem to ciekawa i niebanalna historia, która wciąga od pierwszej strony i trzyma do samego końca.
Jeżeli ktoś planuje przeczytać tę książkę, to proponuję zostawić ją sobie na weekend, albo inny wolny dzień, bo myślę, że nie będzie się w stanie od niej oderwać.
Lektura z pewnością dostarczy wiele emocji i wciągnie tak, jak powinien wciągnąć dobry kryminał.
Polecam tę książkę osobom, które lubią powieści obyczajowe, psychologiczne no i oczywiście kryminały. Ładny język jakim pisze autorka i dość nietuzinkowa fabuła, pozwalają na płynne czytanie bez uczucia znudzenia. Książka idealna na zbliżające się lato, i jak już pisałam przy pierwszej przeczytanej z tej serii książce, wielkość i pojemność lektury kojarzą mi się z wydawanymi dawno temu kryminałami z jamnikiem, czy z kluczykiem (czy ktoś pamięta jeszcze te serie?), historiami krótkimi, na jeden – dwa, wieczory.
Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za propozycję poznania ich nowej serii, myślę, że sięgnę po niejedną książkę tej serii, bo pamiętam jak kiedyś zaczytywałam się w kryminałach z jamnikiem i kluczykiem. Do dzisiaj mam kilkanaście takich książek, które są już tak sfatygowane, że szok.
GDZIE JEST EMMA – Magda Stachula
Dwudziestoletnia dziewczyna z twarzą Marlin Monroe była znana lokalnej społeczności. I nie było to jedynie zasługą jej niezwykłej urody, podobieństwa do ikony kina, choć niewątpliwie przyczyniło się do jej rozpoznawalności.
Magda Stachula urodziła się w 1982 roku. Mieszka w Krakowie i jest absolwentką judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez kilka lat pracowała w firmie zajmującej się importem kamer do monitoringu wizyjnego. Obraz z kamery zainstalowanej w tramwaju, który jeździ po czeskiej Pradze, był inspiracją do powstania w roku 2016 jej debiutanckiej książki – thrillera psychologicznego – „Idealna”. Książka ta bardzo szybko zyskała status bestsellera i została wydana zarówno w Czechach jak i we Włoszech. Rok później ukazała się kolejna książka tej autorki „Trzecia”, a w 2018 na rynek księgarski weszła książka „W pułapce”.
Gdzie jest Emma to kryminał policyjny, trochę utrzymany w gatunku domestic noir. To pierwszy tom nowej serii Chery Book.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
stron 220
Emma była młodą kobietą, celebrytką, która została finalistką dziejącego się na rajskich plażach telewizyjnego show. Młoda kobieta zaginęła, ostatnio widziano ją we Włodawie, miejscowości objętej stanem wyjątkowym ze względu na napiętą sytuację na granicy z Białorusią. Śledztwo w sprawie zaginięcia prowadzi dwoje policjantów, Weronika Herman i Maksymilian Brucki. W toku działań okazuje się, że młoda kobieta miała zarówno wielu fanów jak i wrogów. Czy Emma nadal żyje, czy ktoś postanowił ją zamordować? A może sprawa ze zniknięciem jest tylko mistyfikacją mającą zwiększyć popularność celebrytki? Czy policjanci mogą być pewni kto z przesłuchiwanych mówi prawdę, a kto kłamie?
Lubię kryminały z gatunku domestic noir, gdzie akcja prowadzona jest kameralnie, ograniczona trochę do miejsca, a główną bohaterką jest policjantka.
Po przeczytaniu tej powieści miałam jednak mieszane uczucia, niby spodziewałam się nieco bardziej skomplikowanej i porywającej fabuły, a jednak nie mogłam się od książki oderwać.
Może to świadomość, że opisana historia inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami sprawiła, że moja ciekawość rosła z każdym kolejnym rozdziałem.
Krótkie rozdziały to dla mnie zawsze wyzwanie czytelnicze typu: jeszcze jeden rozdział i idę spać, a potem czytam do bólu oczu.
Sama fabuła jest dość interesująca, wielu podejrzanych, wiele tropów, a na końcu okazuje się jednak coś, czego nie zawsze się spodziewamy.
(…) – Wiesz, że czas działa na naszą niekorzyść. Dziewczyna ma wyłączony telefon, nie kontaktowała się z rodziną, nie płaciła kartą, oczywiście może gdzieś się ukrywać, mieć gotówkę, ale sama powiedz, wszyscy huczą o jej zaginięciu, czy ktoś nie zadzwoniłby… (…)
I chociaż zarówno fabuła jak i prowadzone drobiazgowo śledztwo bardzo mnie zaintrygowały, to główni bohaterowie – tu mam na myśli postacie policjantów – Weronikę i Maksymiliana, wydali mi się mało ciekawi, wręcz tacy trochę „bezbarwni”.
Przez całą książkę ciągnie się jakaś tajemnica dotycząca prywatnego życia policjantki, która podnosi niejako poziom zaciekawienia, ale na koniec wydaje się niezbyt konkretnie wyjaśniona, wiele pozostawiając w domysłach.
Trochę mnie to rozczarowało, może był to zabieg celowy i powstanie kontynuacja, która wyjaśni wszystko do końca?
Teoretycznie w całym prowadzonym przez policjantów śledztwie jest mało poszlak wskazujących konkrety, ale za to nie brakuje domysłów.
Język jakim została napisana książka jest prosty, ale dzięki temu czyta się dość płynnie i szybko.
(…) Spoglądał na nich i Weronika widziała w jego oczach strach. Skojarzył się jej ze złapanym w sidła zwierzęciem, lisem czy wilkiem. W głębinie przerażenia i lęku przeplatanej bólem czaiły się mrok, przestroga, że gdy podejdzie zbyt blisko, nie zawaha się zaatakować. (…)
Moim zdaniem autorka ciekawie poprowadziła wątek kryminalny, ale w pewnym momencie brakowało mi takiego napięcia, jakie zwykle odczuwam podczas czytania kryminałów. Nie twierdzę, że lektura mnie nudziła, bo tak nie było, ale brakowało mi tego „czegoś”, takiej iskry przełomu.
Wielkość i pojemność książki kojarzą mi się z wydawanymi dawno temu kryminałami z jamnikiem, czy z kluczykiem (czy ktoś pamięta jeszcze te serie?), historiami krótkimi, na jeden – dwa, wieczory.
Książka idealna do spędzenia czasu w podróży, lekka, mała i poręczna a z pewnością umili czas komuś, kto na przykład wybiera się w podróż pociągiem.
I chociaż nie zrobiła na mnie wrażenia wielkiego WOW! To przeczytałam ją błyskawicznie. Śmiało mogę ją zaliczyć do tych typu: lekka, łatwa i przyjemna, chociaż fabuła dość tragiczna.
Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za propozycję poznania ich nowej serii, myślę, że sięgnę po niejedną książkę tej serii, bo pamiętam jak kiedyś zaczytywałam się w kryminałach z jamnikiem i kluczykiem. Do dzisiaj mam kilkanaście takich książek, które są już tak sfatygowane, że szok.
MOJE ŻYCIE PRZED TOBĄ – Anna Ziobro
– Mam wrażenie, że moja pamięć jest jak układanka z kilku tysięcy elementów, a ja znalazłam dopiero trzy, które w dodatku nie bardzo do siebie pasują.
Anna Ziobro to mieszkanka Rzeszowa. Jest tłumaczką i korektorką oraz autorką powieści obyczajowych między innymi „Tysiąc kawałków”, „Za ścianą ciszy” czy „Brakujący obrazek”. Fascynuje ją słowo pisane, dlatego nie wyobraża sobie życia bez laptopa i książek. Prywatnie mama, żona i właścicielka psa, a także miłośniczka sushi. Najlepiej odpoczywa w górach, gdzie szuka inspiracji.
Moje życie przed tobą to powieść obyczajowa z nutkami kryminału, dramatu i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 MAJA 2022
stron 317
Lena jest studentką, właśnie rozstała się z chłopakiem, który okazał się kimś zupełnie innym niż jej się wydawało. Chcąc zapomnieć o złamanym sercu wyjeżdża do pracy nad morze. Rodzice chcieli, aby wyjechała z nimi do pracy sezonowej za granicę, ale właśnie z powodu chłopaka, który oszukał dziewczynę, zrezygnowała z wyjazdu z rodzicami. W nadmorskiej miejscowości przypadkowo poznaje syna właściciela lokalu, w którym podjęła pracę i podczas spaceru nad morzem dziewczyna jest świadkiem porwania młodego, bogatego mężczyzny. Niestety zaaplikowany jej specyfik sprawił, że dziewczyna straciła pamięć. Oszołomioną i zagubioną Lenę odnajduje w swoim ogródku pewna starsza pani i postanawia roztoczyć nad dziewczyną „parasol ochronny”. Wnuk kobiety początkowo jest przeciwny temu, aby babcia zapraszała do swojego domu obcą dziewczynę, jednak z dnia na dzień zaczyna się do gościa przekonywać. Niestety Marcin cierpi na nieuleczalną chorobę, która z powodu barier psychicznych i fizycznych nie pozwoliła mu związać się na dłużej z żadną kobietą. Czy Lena przypomni sobie kim jest i odnajdzie swoich najbliższych? Czy Marcin przełamie się i zaufa Lenie na tyle, aby pozwolić sobie na więcej niż tylko zwykły spacer? Czy uda się tym dwojgu okaleczonym przez los młodym ludziom znaleźć wspólne szczęście?
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, o której książkach słyszałam wiele dobrego, wywarło na mnie dość pozytywne wrażenie, chociaż sama fabuła do końca mnie nie zniewoliła.
Nie mam zbytniej wiedzy na temat amnezji wywołanej tabletką gwałtu, ale historia Leny wydała mi się trochę niewiarygodną. Nie twierdzę, że nie mogła się wydarzyć, ale… coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Z doświadczenia pisarki jednak wiem, że często opisywane w książkach sytuacje, które miały miejsce, lub realnie wystąpiły budzą więcej kontrowersji niż te wymyślone przez pisarza. Ale niech się nikt nie przejmuje tym co napisałam, ponieważ to jest tylko moje zdanie, a ktoś inny może odebrać historię Leny zupełnie inaczej.
Natomiast bardzo poruszyła mnie historia Marcina, odnosząca się do jego choroby Olliera, o której po skończeniu książki dość wnikliwie zaczęłam szukać informacji w sieci.
I muszę przyznać, że chociaż Lena nie jest postacią negatywną w sensie osobowościowym, to jednak nie zapałałam do niej większą sympatią w przeciwieństwie do Marcina i Malwiny, babci młodego mężczyzny. Te postacie polubiłam od pierwszego… „spotkania”.
Historia tych młodych ludzi z jednej strony stojących na bezdrożach życia, ona próbująca przypomnieć sobie przeszłość i on walczący z kalectwem jest bardzo poruszająca i mogę śmiało przyznać, że momentami wzruszająca.
(…) – Mam wrażenie, że już tu kiedyś byłam – powiedziała po chwili. – Ta cisza, spokój, ten zagajnik, przez który przeszliśmy. Nawet ta łódka. (…)
Autorka pięknie pokazała to jak można postrzegać ludzi czy otaczający ich świat kiedy nie zwraca się uwagi na defekty (tutaj duży plus dla Leny) lub jak zbyt mocno się tymi defektami przejmuje (tutaj minusik dla Marcina).
Na przykładzie dziewczyny, której nie przeszkadza brzydota kalectwa widzimy, że nie wszyscy ludzie odbierają innych wizualnie, ważniejsze od wyglądu jest dla nich wnętrze człowieka, jego uczuciowość i serce.
Na przykładzie Marcina widzimy natomiast jak wielką traumą i dramatem może być choroba, którą trudno zaakceptować, z którą nie sposób jest się pogodzić, głównie dlatego, że patrzy się na nią nie z perspektywy własnej funkcjonalności czy odczuwanego bólu, ale postrzegania jej przez innych.
Ta książka jest jednak pięknym świadectwem empatyczności i zaufania do drugiego człowieka, które widzimy głównie w postaci Malwiny – kobiety, która przyjmuje do swojego domu obcą dziewczynę oferując jej nie tylko dach nad głową ale nawet opiekę.
(…) Dziwnie było leżeć w łóżku, które z jednej strony było dla Leny obce, ale z drugiej zostało zasłane z życzliwością specjalnie dla niej. Jeszcze dziwniej buło czuć się jednocześnie chcianym i niepożądanym gościem. I wreszcie trudne do wytłumaczenia wydawało się to, że zeszłej nocy w zaśnięciu nie przeszkadzał jej harmider panujący na szpitalnym oddziale, a teraz powieki nie chciały się skleić, bo w kącie tykał miarowo stary zegar. (…)
Drugą postacią, bardzo pozytywnie przeze mnie odebraną jest Vincent, ojczym kalekiego Marcina, który mimo oporów i niechęci ze strony pasierba ma w sobie ogromne pokłady cierpliwości i empatyczności.
Myślę, że jest to piękna książka o pokonywaniu barier zarówno psychicznych jak i fizycznych i o odnajdowaniu siebie w nawet bardzo ekstremalnych sytuacjach jakie potrafi zafundować los.
A dodatek do fabuły, w którym autorka zabiera czytelnika do świata muzyki i skrzypiec, to dla mnie taka malutka wisienka na torcie. Książki, w których odnajduję chociaż namiastkę muzyki, zawsze odbieram inaczej, może nawet nostalgiczniej.
(…) Nie odrywał wzroku od dziewczyny, której instrument wypuszczał w powietrze kolejne melodyjne dźwięki. Grała czysto, przypuszczalnie jakiś utwór klasyczny. Nawet taki człowiek jak on, któremu wyjątkowo ciężki słoń nadepnął na ucho, nie miał wątpliwości, że dziewczyna zna się na grze. (…)
Polecam tę książkę osobom, które lubią powieści obyczajowe, myślę, że miłośniczki romansu czy osoby preferujące sensację, też znajdą w niej coś dla siebie. Ładny język jakim pisze autorka i dość nietuzinkowa fabuła, pozwalają na płynne czytanie bez uczucia znudzenia. Książka idealna na zbliżające się lato,
Dziękuję Autorce za te chwile spędzone z jej bohaterami, a Wydawnictwu Dragon dziękuję za możliwość poznania twórczości kolejnej polskiej pisarki.
OSTATNIE DNI PTOLEMEUSZA GREYA – Walter Mosley
Nikt nie jest całkiem martwy, dopóki ktoś pamięta jego imię. Nie zapominaj o tym, dziewczyno; dopóki będziesz pamiętać mnie, ja będę żył w tobie.
Walter Mosley urodził się w 1952 roku w Los Angeles, ale obecnie mieszka w Nowym Jorku. Jest jednym z najbardziej wszechstronnych i uznawanych pisarzy amerykańskich. Autor kilkudziesięciu książek, przełożonych na ponad 20 języków. Jest laureatem licznych nagród, w tym O. Henry Award, Grammy i PEN America’s Lifetime Achievement Award. Na kanwie jego pierwszej powieści „Devil in Blue Dress” w 1995 roku nakręcono film z Denzelem Washingtonem. Na podstawie książki „Ostatnie dni Ptolemeusza Greya” powstał serial Z Samuelem L. Jacksonem, który dostępny jest na platformie Apple TV+.
Ostatnie dni Ptolemeusza Greya to dramat obyczajowo-psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 KWIETNIA 2022
stron 335
Ptolemeusz Grey, jest mężczyzną dość wiekowym. W wieku dziewięćdziesięciu jeden lat niestety zapomniany przez ludzi, przez przyjaciół, a nawet przez rodzinę. Zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania w towarzystwie telewizora i radia zaczyna pogrążać się w demencji. Pewnego dnia na pogrzebie swojego siostrzeńca i dotychczasowego opiekuna spotyka siedemnastoletnią Robyn, która sprawia, że życie staruszka zaczyna się zmieniać. Dzięki tej dziewczynie, która ostro weszła w życie mężczyzny, zabraniając mu funkcjonowania w zapomnieniu i dręczących go wspomnień całkowicie zmienia się egzystencja Ptolemeusza. A kiedy mężczyzna poddaje się eksperymentalnej terapii, staruszek ku zdziwieniu wielu zaczyna wynurzać się ze swojej izolacji ponownie doświadczając radości życia dzięki klarowności umysłu. Czy uda się Ptolemeuszowi dokończyć wszystkie niedokończone sprawy? Czy młodą Robyn i starego Ptolemeusza połączy coś więcej niż tylko relacja opiekun-podopieczny? Jak rodzina będzie reagowała na obecność młodej dziewczyny u stojącego nad grobem krewnego? Jaką tajemnicę ukrywa przed rodziną Ptolemeusz?
Muszę przyznać, że ta książka to dla mnie prawdziwa PERŁA wśród tych, które przeczytałam w tym roku. Po skończeniu czytania wpadłam w taką zadumę, że przez dłuższy czas nie mogłam skupić myśli na niczym innym. Nawet w nocy o niej śniłam, cały czas mając przed oczami postać starego czarnoskórego mężczyzny.
To piękna i bardzo nostalgiczna opowieść o starości, o tym jak ludzie postrzegają tych, którzy dożyli bardzo sędziwego wieku. Jedni ich wykorzystują myśląc, że stary człowiek już właściwie nie ma prawa do decydowania o sobie, a inni empatycznie podchodząc do starości, próbują wykrzesać z niej maksimum pozytywnych wrażeń.
(…) Takie pytania sprawiały Ptolemeuszowi najwięcej problemów. Kiedy był sam z radiem i telewizorem, nikt go o nic nie pytał i nie musiał układać żadnych odpowiedzi. Ludzie mówili w jego głowie i w telewizorze, jednak nie zadawali mu żadnych pytań ani nie żądali, żeby na nie odpowiedział. (…)
Być może odebrałam tę powieść inaczej, ponieważ długie lata pracowałam z takimi ludźmi jak główny bohater tej powieści i wiele zobaczyłam. Być może widziałam więcej niż powinnam, dlatego odebrałam tę historię bardzo emocjonalnie. I nawet teraz, kiedy piszę o niej nie potrafię zapanować nad łzami, które cisną mi się do oczu.
Autor bardzo obrazowo i dobitnie przedstawił stosunek bliskich i dalszych krewnych, którzy czuli się w obowiązku opiekowania się starszym człowiekiem. Ale ich pomoc często skupiała się na materialnym podejściu do tego „obowiązku”. Ich opieka polegała na tym, że dzwoniono z zapytaniem o samopoczucie, ktoś przychodził raz na kilka dni, aby pomóc seniorowi zrobić zakupy czy załatwić sprawę urzędową i to wszystko. Nikogo nie interesowało, jak wygląda mieszkanie, czy jest posprzątane, wyprane, pozmywane, czy nie ma insektów.
(…) Leciał w swoim śnie, wznosząc się coraz wyżej i wyżej, aż sobie przypomniał, że człowiek nie został stworzony do latania i prędzej czy później rozbije się o ziemię. Nagły strach go obudził. (…)
I nagle w życiu tego człowieka, który zapada się w ciemnościach demencji pojawia się jasne światło, pojawia się ktoś, kto bezinteresownie zaczyna opiekować się w zupełnie inny sposób. Ogarnia doprowadzone do śmietnika mieszkanie, zaczyna przygotowywać posiłki, normalne, a nie tylko puszkowe i ma czas, aby posiedzieć i porozmawiać, czy po prostu wypić herbatę w towarzystwie tej zamkniętej w swojej skorupie samotności osoby. Szare życie takiego starego człowieka nagle nabiera kolorów, kiedy ktoś traktuje go jak kogoś równego, a nie jak stary mebel, który jest w takim stanie, że nie warto go nawet naprawiać, bo wkrótce i tak się rozpadnie.
Pokazane w książce społeczeństwo ludzi czarnoskórych jest jakby tłem tej powieści, w której aż kipi od brutalności, cwaniactwa i pokazywania swej wyższości wobec słabszych. Ale z tej znieczulicy i fałszu czasami wyłamują się ludzie pełni szacunku wobec innych, empatii i życzliwości.
Ciekawym wątkiem w tej powieści jest pokazanie tego, co dzieje się w głowie człowieka z demencją. Jak miesza się w niej przeszłość z teraźniejszością. Mózg człowieka jest tak ciekawym organem, że nawet naukowcom trudno nad nim w pełni zapanować.
(…) Wciąż stał w zatłoczonym banku, a nie w łazience Letty. Kiedy stary Grey zdał sobie z tego sprawę, był zaskoczony, ale wcale nie wstrząśnięty. Przyzwyczaił się już do wędrówek, jakie odbywał wyłącznie w swojej głowie. Coraz częściej przebywał w przeszłości. (…)
W trakcie mojej pracy z seniorami często zastanawiałam się nad tym, jak to jest możliwe, że ktoś pamięta coś co wydarzyło się 50, 60, 70 lat wstecz, a nie pamięta tego, czy wieczorem zjadł kolację czy się umył.
Na zakończenie zacytuję opinię umieszczoną w The New York Times Book Reviev.
(…) Majstersztyk. Opowiadana intymnym szeptem książka wbija nas głęboko w umysł wiekowego człowieka, który zachował resztki wspomnień i poszukuje klucza do rozwiązania starej zagadki. (…)
Lepiej nie potrafię o tej książce napisać.
Polecam ją całym sercem, bo to piękna opowieść o schyłku życia, który każdego z nas czeka. Ale to również piękne świadectwo miłości, nie romantycznej, ale takiej, jakiej każdy powinien doświadczyć.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej cudownej lektury. Myślę, że wrócę do niej jeszcze kiedyś z przyjemnością.