Recenzje książek

JAK TO ROBIĄ TWARDZIELKI – Mariola Zaczyńska

Mariola Zaczyńska

Mariola Zaczyńska – znana z prasy, radia i telewizji dziennikarka i polska pisarka. Z wykształcenia jest pedagogiem, filologiem i scenarzystką. Miłośniczka zwierząt, szczególnie koni arabskich. Jest miłośniczką wyścigów konnych, dobrej książki i dobrego kina. W swojej twórczości literackiej ma takie książki jak: „Gonić króliczka”, „Szkodliwy pakiet cnót” czy „Jak to robią twardzielki”. Organizatorka siedleckiego Festiwalu Literatury Kobiet Pióra i Pazura.

Jak to robią twardzielki

Wydawnictwo SOL rok 2010

stron 298

Jak to robią twardzielki, to książka, określona jako literatura komediowa, ale nie zupełnie mogę się z tym stwierdzeniem zgodzić, ponieważ kilkakrotnie w trakcie czytania zakręciła mi się łezka wzruszenia w oku. Z pozoru jest to literatura lekka, łatwa i przyjemna, ale poruszająca wiele życiowych problemów, o których nie zawsze mówi się otwarcie, chociażby wątek samotności dziecka odrzuconego przez matkę, czy wątek wzruszającej uczuciowości mężczyzn, takich jak, ubrani w skóry faceci na motorach.

Trzy przyjaciółki, kobiety trzydziestoletnie, singielki – z pozoru twardzielki, przeżywają tak jak wszystkie kobiety. Mają swoje pragnienia, marzenia, radości i problemy. Z pozoru normalne, młode kobiety, które płaczą, śmieją się, zakochują, rozpaczają i przeżywają na swój sposób sukcesy i porażki. Ale jedno ich łączy – szczera przyjaźń, czyli jedna za wszystkie, wszystkie za jedną.

Brygida, czyli Brysia to przebojowa policjantka, Gosia jest dziennikarką, a Sabina wykładowcą na uczelni. Wszystkie trzy główne bohaterki, od samego początku książki zarażają czytelnika optymizmem, chociaż wiele sytuacji, w jakie zostają wplątane nie są z góry określone pozytywnie.

Ludzkie uczucia opisane w tej książce nie skupiają się tylko na Brysi, Gosi i Sabinie, w bardzo interesujący sposób autorka wplotła w treść również inne osoby, tak jakby bohaterów drugoplanowych, których jednak obserwuje się z równie niemałym entuzjazmem.

Przez całą książkę przewijają się wątki romansowe, rodzinne, a nawet kryminalne, ale całość jest tak skonstruowana, że czytelnik ani przez sekundę nie odczuwa znużenia. Fabuła treści niby tworzy całość, ale poskładana jest z kilku różnych wątków, dotyczących nie koniecznie tylko głównych bohaterek.

Bohaterki tej lektury są jak ich autorka, piękne i przebojowe. Miałam okazję poznać Mariolę Zaczyńską osobiście w Siedlcach podczas Festiwalu i kiedy próbowałam wyobrazić sobie którąś z opisanych kobiet, przed oczami stawała mi postać Zaczyńskiej.

To pierwsza książka tej pisarki, po którą sięgnęłam i wiem, że z pewnością nie ostatnia. Napisana lekką ręką, z duża dawką humoru, będzie polecana przeze mnie dla czystego relaksu. Może tego typu książek nie czyta się jednym tchem, ale czyta się je z wielką przyjemnością, dlatego z czystym sumieniem polecam tę lekturę wszystkim, nie tylko paniom.

Zresztą, sama okładka, na którą się popatrzy, przyciąga wzrok, układając usta w lekkim uśmiechu, na oczekiwanie środka, który nie może być przecież nudny.

 



Festiwal Literatury Kobiecej „Pióro i Pazur 2013”

Ostatni weekend był dla mnie bardzo ważny i muszę się podzielić wrażeniami. Po pierwsze miałam urodziny, które spędziłam w wyśmienitym gronie, po drugie byłam w Siedlcach na Festiwalu Literatury Kobiecej „Pióro i Pazur 2013”, gdzie spotkały się polskie  pisarki z całej Polski i nie tylko…

FLK 5

Program festiwalu był bardzo ciekawy i dość napięty. Przyjechałam do Siedlec w piątek wieczorem i nie zdążyłam na spotkania pisarek w filiach bibliotecznych, ani na inne zaplanowane przez organizatorkę na ten dzień spotkania między innymi na rozmowy o kulisach literackich zbrodni, ani na literacki ping-pong. Za to sobota już była pełna wrażeń.

O godzinie 11:30 na Placu przy fontannie odbyło się zbiorowe czytanie książek, podobno pobito rekord, ponieważ w ciągu 5 minut jednocześnie książki czytało ponad 500 osób. Była również Instalacja Półki Wolnych Książek i uwalnianie książek przez czytelników, oraz przez nas, czyli polskie pisarki.

FLK 3

Maria Ulatowska i Beata Kępińska przygotowują się do wspólnego czytania 

FLK 4

i wszyscy czytają

Następnie w Muzeum Regionalnym odbyło się kilka bardzo interesujących paneli dyskusyjnych i prelekcji takich jak rozmowa z dziennikarzami i krytykami na temat „Książka w mediach, czyli literatura popularna na prostej, czy na zakręcie”, „Literacka blogosfera, czyli świat literacki widziany oczami moli książkowych”, „Jak to robią Szwedzi, czyli fenomen czytelnictwa w Skandynawii” prowadziła Hanna Cygler, oraz „Jak e-czytają Polacy? Kwadrans o książce Elektronicznej”.

FLK 8

Blogerki: KSIĄŻKOWO, WIECZNIE ZACZYTANA, ZWIERZ POPKULTURALNY i NOTATKI KULTURALNE

FLK 9

Hanna Cygler

Po południu była wystawa okładek książek Anny Damasiewicz, oraz malarstwa Helene Szymanski, no a o godzinie 18:00 rozpoczęła się Gala wręczenia Nagród Pióra i Pazura.

Przed rozpoczęciem Gali zobaczyliśmy film emitowany na dużym ekranie, który rozśmieszył nas do łez.

Część książek nominowanych czytałam, chociaż nie wszystkie, i znowu mam mały problem, bo oczywiście chciałabym przeczytać wszystkie i przekonać się czy nominacje były słuszne.

O tym, kto i co wygrał, można poczytać na innych blogach na przykład na blogu Agnieszki Tatery Książkowo.

Jedną z wręczających nagrody była Urszula Dudziak, a całą Galę prowadziła organizatorka festiwalu Mariola Zaczyńska, oraz syn Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.

FLK 10

FLK 11

Nominowane w jednej kategorii czekają na wynik…

Oczywiście po oficjalnej Gali wszystkie pisarki spotkałyśmy się na bankiecie w hotelu, w którym nocowałyśmy i zabawa trwała prawie do świtu.

Oj…powrót do Gdańska był ciężki, ale jak tylko wysiadłam z Polskiego Busa, to powiedziałam do moich dzieciaków, że w przyszłym roku zrobię wszystko, aby pojechać tam znów.

FLK 11

Joanna Jodełka, Katarzyna Bonda, Kasia Bulicz-Kasprzak, Iwona Grodzka-Górnik i ja

FLK 6

Małgorzata Warda, Magdalena Zimniak, Joanna Jodełka (w tyle), Hanna Cygler

FLK 12

A tu dumnie podpisuję swoje zdjęcie na plakacie, tak jak zrobiły to wszystkie obecne pisarki

 



Nabijanie czytelnika w butelkę, czyli ceny z kosmosu

Wczoraj zobaczyłam w kiosku książeczkę Tany Valko pt. „Arabski narzeczony” za… 99 groszy. Znam arabską serię tej pisarki, ale z „narzeczonym” się jeszcze nie spotkałam.

Książeczkę kupiłam, bo co tam znaczy 99 groszy, chociażby tylko żeby przeczytać ten mały fragment, jestem jednak zbulwersowana do granic możliwości.

Książki Tany Valko w Empiku są w cenach około 35-39 zł, nie jest to tanio, ale jak ktoś lubi tego tylu literaturę, to dlaczego miałaby sobie nie kupić jej książek. Książki mają po około 400 stron (i więcej), więc jest co czytać, ale książeczka z kiosku, to zapowiedź serii, która wynosi 20 sztuk i gdyby każda z tych mini książeczek kosztowała po 99 groszy, nawet po 2 złote to byłoby O.K., ale każda następna z tej serii będzie w cenie 8 złotych.

I tak 1 książeczka za 99 groszy plus 19 książeczek po 8 zł daje 152 zł.

Jeśli chodzi o mnie to wolałabym iść do księgarni i kupić sobie książkę w jednej całości, nawet płacąc za nią 39 zł.

Wydaje mi się, że Wydawnictwo trochę przegina rzucając na rynek coś takiego jak te małe serie książkowe w takich cenach. Co z tego, że dana czytelniczka zapłaci raz w tygodniu tylko 8 zł, w miesiącu to już jest 32 zł (bo książeczki będą się ukazywały raz w tygodniu), a za tą cenę jak się ta czytelniczka zastanowi, to kupi całą książkę a nie tylko jej maleńką cząstkę.

No, chyba, że Wydawnictwo myśli innymi kategoriami „kupisz kilka części, a ci się nie spodoba, to nie będziesz czytać, a jak się spodoba, to kupisz inne książki tej autorki”.

Tak czy siak myślę, że to jest nabijanie czytelnika w butelkę i zarabianie na naiwności czytelniczek.

tanya valko książki



JUTRO, W CZAS BITWY, O MNIE MYŚL – Javier Marias / Wyzwanie JUTRO (6)

Javier Marías Franco, to hiszpański pisarz, który urodził się w 1951 roku w Madrycie. Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 17 lat, a na rynku księgarskim zadebiutował w roku 1971. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, zaczął tłumaczyć dzieła pisarzy anglojęzycznych na język hiszpański. Był wykładowcą literatury hiszpańskiej i lektorem języka hiszpańskiego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jego powieść Serce tak białe odniosła wielki sukces komercyjny i przyniosła mu uznanie krytyków

jutro w czas bitwy o mnie myśl

Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA rok 2003

stron 431

Jutro w czas bitwy o mnie myśl, to książka jak dla mnie dość trudna. zamiast opisywać jej fabułę własnymi słowami, pozwolę sobie na przepisanie z tylnej okładki:

Coś, co miało być sympatyczną kolacją, a może randką czy nawet nocą miłosną – zamienia się dla Victora w tragikomiczny koszmar. W jego ramionach zupełnie nieoczekiwanie i nagle umiera Marta, kobieta, która nie zdążyła nawet zaistnieć w jego życiu. Victor dość sceptycznie oceniający samego siebie – raczej niezrealizowany scenarzysta telewizyjny i autor (..) cudzych przemówień – ucieka z domu Marty ze stanikiem i kasetą telefonicznej sekretarki automatycznej, jako jedynymi łupami „miłosnymi” i z gryzącym poczuciem winy wobec niemal sobie nieznanej zmarłej.Niefortunna przygoda mogłaby skończyć się ucieczką, odejściem Victora w anonimowość jednak owa „paskudna i kretyńska” śmierć niedoszłej kochanki daje początek niezwykłej próbie wyjścia bohatera z cienia, z nijakości, z nicości.

Na pierwszy rzut oka fabuła dość ciekawa i z tym zgadzam się całkowicie, przyznam nawet, że początek książki mnie zaciekawił. Jednakże późniejsze wywody autora na temat „co by było gdyby…, co mogło się wydarzyć, ale się nie wydarzyło, co wydarzyło się niepotrzebnie…” stały się dla mnie tak nużące, że kilkakrotnie odkładałam książkę z zamiarem oddania jej do biblioteki nie doczytawszy końca.

No cóż, lubię się „katować” i postanowiłam jednak książkę dokończyć, bez względu na czas. Przyznam uczciwie, że kilka wyjątkowo nudnych i nie zrozumiałych dla mnie tekstów odpuściłam sobie i przewróciłam kilka kartek, aby znów znaleźć się w fabule.

Książka napisana bardzo skomplikowanie. Autor potrafił umieścić jedno zdanie ciągnące się przez połowę strony, co czytało mi się dość trudno, bo tak właściwie nie mogłam znaleźć konkretnego wątku tego zdania. Częste wewnętrzne dialogi też nie wpływały korzystnie na treść tej lektury. O okładce, jak dla mnie koszmarnej już nawet nie wspomnę, na pewno swoim wyglądem nie przyciąga czytelników.

Być może ten pisarz ma swoich fanów, ja w każdym bądź razie chyba do nich nie dołączę. Może kiedyś uda mi się przeczytać inną jego książkę, ale z pewnością podejdę już do niej bardzo ostrożnie. Już dawno się tak nie męczyłam, próbując odprężyć się podczas czytania.

I tak właściwie, to fabuła jak dla mnie urywa się w jakimś momencie, tak jakby miał nastąpić jakiś dalszy ciąg, chociaż samo zakończenie jest dość nieoczekiwane.

Nie będę nikomu polecała tej książki, chociaż każdy ma przecież swoje zdanie na temat literatury.

 (…) Podejmujący Wyzwanie powinien napisać odpowiedź na pytanie, dlaczego autor przeczytanej przez niego książki dał taki właśnie tytuł (…)

W tej książce nie ma konkretnego skojarzenia ze słowami z tytułu. Główny bohater oglądając kiedyś w telewizji jakiś stary film, usłyszał te słowa wypowiadane przez króla, i tak jakby prześladowały go one w całym życiu. Może autor miał coś konkretnego na myśli, i gdyby tak głębiej spojrzeć na to, co chciał przekazać czytelnikowi, odpowiedź byłaby zupełnie inna. Ale ja się wgłębiać nie mam zamiaru.

Pokój Mamon, czyli kolejny fragment Pamiątki z Paryża ze zdjęciem

    – Wpadniemy na chwilę do moich przyjaciół. Poznasz kogoś bardzo ważnego i zadzwonisz do rodziców. Możesz też podać rodzicom ten adres, aby mogli wysyłać do ciebie korespondencję. Chodź!

    Pociągnął mnie za rękę i stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi. Michèl wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył je. Wąskimi schodkami weszliśmy na drugie piętro, gdzie kolejnym kluczem otworzył następne drzwi. W przedpokoju przywitała nas niska, szczupła kobieta w wieku około siedemdziesięciu lat.

    – Witaj mój chłopcze. Dawno cię u nas nie było – podeszła do nas i mocno uściskała mojego przyjaciela. – A to le solei to, kto? – Zmierzyła mnie wzrokiem.

    – To Catherine – Michèl uśmiechnął się do mnie. – Zagubiona turystka, którą na chwilę przygarnąłem pod swój dach.

    – Witaj pod moim dachem, piękna dziewczyno. Wszyscy nazywają mnie Mamon, więc ty też tak możesz do mnie mówić. – Kobieta uściskała mnie szczerze i spontanicznie, tak jak powitała przed chwilą Michèl’a. – Nie trzymaj się zbyt długo tego nicponia, bo wywiezie cię na manowce – konspiracyjnym tonem szepnęła mi do ucha.

    Popatrzyłam na nią i już wiedziałam, że jest to osoba, której nie można nie polubić. Filigranowa figura i wesołe ogniki w oczach, odejmowały jej kilka lat. Poruszała się zwinnie jak nastolatka, chociaż po wykrzywionych przypuszczalnie przez artretyzm dłoniach i po plamach brązowych na całym ciele, można było zauważyć pozostałości przeżytych lat. Mieszkanie,
w którym się znajdowaliśmy przypominało muzeum. Stare meble pochodziły chyba jeszcze z poprzedniego stulecia, ale wszędzie panował wręcz sterylny porządek. W pokoju, do którego nas wprowadziła Mamon stał około trzymetrowy regał z ośmioma półkami, zapełnionymi książkami o różnej tematyce. Poczułam się jak w jakiejś starej bibliotece

.pokój Mamon1   pokój Mamon3

Zza zamkniętych drzwi sąsiedniego pokoju dochodziły głosy i co chwilę słychać było salwy śmiechu. Michèl posadził mnie na starej sofie z rzeźbionymi bokami, obitej pięknym niebieskim materiałem przypominającym atłas.

    – Zaczekaj tu na mnie, muszę załatwić pewną sprawę. Niestety nie mogę cię zabrać ze sobą – pogłaskał mnie po policzku i odwrócił się do Mamon.

    – Chciałbym, żeby Catherine zadzwoniła do domu, do rodziców – złapał dłonie kobiety i przyłożył do ust składając na nich delikatny pocałunek. – Przypilnuj proszę, aby to zrobiła.

     Mamon przytuliła go do siebie i matczynym gestem pogłaskała po ciemnej czuprynie.

    – Leć! Tylko nie zabaw za długo. Mam kilka spraw do załatwienia i nie będę siedziała cały dzień w domu. A z Leonem i jego kompanią nie chciałabym jej zostawić samej.

    – Wrócę za godzinkę, może półtorej. – Michèl pocałował Mamon w policzek, a do mnie puścił perskie oko i już go nie było.

    Kobieta usiadła naprzeciwko i wpatrując się we mnie trwała tak około dziesięciu minut. Siedziałyśmy w milczeniu wsłuchując się w szum ulicy i głosy dochodzące z drugiego pokoju.

    – Ile masz lat? –Mamon, pierwsza przerwała milczenie.

    – Osiemnaście.

    – To ty jesteś tą małą, którą okradli na dworcu?

    – Tak – kiwnęłam głową i opuściłam wzrok wpatrując się w kwiaty na dywanie. – Widzę, że nawet w tak dużym mieście, wiadomości rozchodzą się lotem błyskawicy – szepnęłam zawstydzona.

    – To ty jesteś tą zmysłową tancerką?

    Popatrzyłam na nią zdziwiona, skąd wie o tym, że tańczyłam na brzegu Sekwany skoro jestem w Paryżu dopiero drugi dzień.

    – Żeby poczta tak działała jak szybkość przekazywania informacji tutaj, to ludzie mogliby się częściej komunikować ze sobą – powiedziałam z nutą oburzenia.

    – Nie irytuj się. Wiem to od Leona, grał wczoraj razem z Michèl’em – popatrzyła na mnie uspokajająco. – Lubię, kiedy Leon chodzi razem z nim, bo przynajmniej regularnie płaci mi wtedy tygodniówkę za pokój, który wynajmują razem ze swoją siostrą. Dobry z niego chłopiec, ale ma tylu znajomych… – spojrzała w stronę drzwi do drugiego pokoju i wzruszyła ramionami. – Sama słyszysz.

    Wstała z fotela i podeszła do mnie.

    – Chodź, pójdziemy do mojej sypialni. Zadzwonisz do rodziców.

    Podała mi rękę i poprowadziła wąskim korytarzykiem do kolejnego pomieszczenia. Sypialnia Mamon, tak jak pokój gościnny wyglądała jak sala w muzeum. Drewniane łóżko zasłane było narzutą wyszydełkowaną z białej bawełny. Obok niego stała toaletka, na której pięknie eksponował się stary zegar. W chwili, kiedy otworzyłyśmy drzwi do pokoju, zegar jakby obudził się i zaczął wybijać godzinę. Naprzeciwko łoża stała ogromna szafa wyglądająca jakby przyniesiono ją z Wersalu. Obok na ścianie wisiał imponujących rozmiarów obraz.

pokój Mamon5 pokój Mamon2

zegar  pokój Mamon2

    – Ciekawy, prawda? – Mamon zauważyła jak przyglądam się dziełu. – Uwielbiam Moneta – westchnęła i delikatnie dotknęła drewnianej ramy obrazu. – Czy wiesz, że najbardziej charakterystyczną cechą malarstwa i rzeźby impresjonistycznej, było dążenie do oddania zmysłowych i ulotnych momentów? Takie dążenie do „złapania uciekających chwil” – odwróciła się w stronę obrazu. – Nazwa kierunku została ironicznie nadana przez krytyka sztuki a zarazem dziennikarza o nazwisku Leroy i pochodzi od tytułu właśnie tego obrazu „Impresja wschód słońca” Claude’a Moneta.

    – Jeden z moich braci studiuje w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych – odpowiedziałam, żeby jej zaimponować. – Ja jednak wolę taniec od tego rodzaju sztuki.

    – Każdy ma swoje upodobania.

    Podprowadziła mnie do małego stoliczka, na którym na białej koronkowej serwetce stał czerwony telefon-retro. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam coś tak pięknego i użytecznego zarazem.

    – Zostawię cię teraz samą, abyś mogła swobodnie porozmawiać. Pójdę do kuchni i przygotuję dla nas coś do picia. Jak skończysz, to przyjdź do mnie, tylko nie pomyl pokoi, bo Leon i jego zwariowana czereda zjedzą cię żywcem – uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju, dokładnie zamykając za sobą drzwi.

    Usiadłam na krześle obok stoliczka i dłuższą chwilę wpatrywałam się
w aparat telefoniczny. Co ja im powiem? – Pomyślałam, zanim wykręciłam numer rodziców.



Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/