Recenzje książek

JUTRO PRZYPŁYNIE KRÓLOWA – Maciej Wasilewski / Wyzwanie JUTRO (8)

Maciej Wasilewski

Maciej Wasilewski jest doktorantem na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Pierwsze reportaże publikował w „Życiu Warszawy”, gdzie pisał również o muzyce. W 2007 roku został nagrodzony w konkursie na najlepszy reportaż prasowy poświęcony sytuacji rodzin zastępczych w Polsce. Jego tekst „Antek Niewidzialna Ręka” został wydany w formie książkowej w 2009 roku. Był ulicznym grajkiem w Nowej Zelandii, kopał rowy na warszawskich budowach i patroszył ryby na Wyspach Owczych. Obecnie pracuje w TVN24.  

Jutro przypłynie królowa

Wydawnictwo Czarne rok 2013

stron 164

Jutro przypłynie królowa to książka oparta na opisie małej wyspy, na którą trafił autor podając się za antropologa. Jako dziennikarz z pewnością nie miałby okazji odwiedzić tego specyficznego miejsca i poznać mieszkańców, którzy żyjąc w jednej (coraz mniejszej) wspólnocie, nie widzą zła takim jakie jest ono faktycznie, nie odczuwają radości takiej jaką mogliby odczuwać i mimo, że jeden za wszystkich-wszyscy za jednego, ciągle żyją pod płaszczykiem strachu.

Pitcairn to kawałek lądu na Oceanie Spokojnym, który zamieszkują potomkowie buntowników z Bounty. Mieszkańcy żyjący w ciągłym strachu przed sobą niechętnie patrzą na obcych, niechętnie z nimi rozmawiają obawiając się oskarżenia o zdradę. Młode dziewczyny, często kilkuletnie jeszcze dzieci boją się wyjść z domu, w którym niebezpieczeństwo gwałtu jest takie same jak na zewnątrz. Społeczność Pitcairnu dzieli się po głośnym procesie mieszkańców-gwałcicieli, do którego doszło po odważnym zgłoszeniu się do władz brytyjskich jednej z ofiar.

Jedni uważają, że mężczyźni gwałcący córki i żony swoich braci, sąsiadów, są niewinni, bo gwałt jest jak zaspokojenie głodu – jesteś głodny, sięgasz po jedzenie. Inni potępiają brutalność i nieopanowaną chuć zwierzęcą jaka dominuje wśród mężczyzn począwszy od nastolatka po staruszka.

Książka interesująca, aczkolwiek ciężka w odbiorze dla mnie, jako kobiety-czytelnika. Napisana w formie reportażu-wywiadu, odkrywa mentalność ludzi skazanych na siebie. Wielu mieszkańców tej wyspy zdecydowało się ją opuścić, ale i kilku na nią przyjechało, aby zamieszkać, wiedząc, że każdy ich krok jest obserwowany przez innych.

Jest to lektura typowo podróżnicza, ciekawa, bo pozwala poznać kulturę innych i odkryć to, co znajduje się poza zasięgiem naszych oczu.

Patrząc na okładkę książki spodziewałam się czegoś w rodzaju książek Wojciecha Cejrowskiego, czyli nieodkryte plemiona żyjące w innym świecie niż nasz. Opisane jednak życie ludzi na Pitcairnie niewiele odbiega od tego cywilizowanego i normalnego. Ludzie ci nie żyją oderwani od świata, wręcz przeciwnie obserwują go dzięki gazetom, filmom, książkom, przywożonym przez przepływające obok wyspy statki. Żyjąc pod jurysdykcją brytyjską cały czas uważają się za odrębną społeczność, która z władzami brytyjskimi nie chce mieć nic wspólnego.

Polecam ten książkę osobom, których interesują podróże, oraz kobietom o mocnych nerwach, bo czytanie o gwałtach na dziewczynkach, które nie zdążyły poznać chwili menstruacji nie należy do lekkiego, relaksowego czytania.

(…) Podejmujący Wyzwanie powinien napisać odpowiedź na pytanie, dlaczego autor przeczytanej przez niego książki dał taki właśnie tytuł (…)

„Jutro przypłynie królowa”, to blefujące słowa jednej z kobiet, która chciała zmobilizować inne kobiety do pracy, uporządkowania wyspy po niszczycielskim tornadzie, które wprawdzie nie pochłonęło ludzi, ale zniszczyło całe ich dobytki. Mężczyźni nie byli skorzy do tego, aby budować wszystko od nowa, więc musiały to wziąć w swoje ręce ich kobiety.

 



DZIEŃ, KTÓRY NIE MIAŁ JUTRA – Marta Grzebuła / Wyzwanie JUTRO (7)

Marta Grzebuła2

Marta Grzebuła urodziła się w 1960 roku we Wrocławiu. Ukończyła Studium Medyczne i chociaż dużo pisze, pracuje jako pielęgniarka. Kocha poezję zwłaszcza J. Słowackiego, A. Mickiewicza czy A Asnyka. Pisze od 13 roku życia, w jej zbiorach jest około 400 wierszy. Dobrze czuje się zarówno w poezji jak i w prozie, co udowadnia w swoich książkach.

Dzień który nie miał jutra

Warszawska Firma Wydawnicza rok 2012

stron 164

Dzień, który nie miał jutra to książka dość specyficzna, w której łączą się różne ludzkie uczucia, uzupełniające się wzajemnie. W treści wplątane są zarówno wątki z dnia codziennego młodego Andrzeja i jego ukochanej Ani, co wątki wojennej zbrodni katyńskiej. Po przepychance słownej i obrazowej w polskich mediach po katastrofie samolotu i nagłaśnianie tragedii smoleńskiej, nie przypuszczałam nawet, że z takim zainteresowaniem jeszcze raz będę w stanie czytać o tej wojnie, o Katyniu, a tym mordzie, a jednak…

Andrzej mieszka w starej kamienicy, w mieszkaniu po swojej babci. Kilka pięter nad nim mieszka starszy pan, który dla młodego mężczyzny był zawsze tylko „dziadkiem jego Ani”. Do czasu, kiedy były polski żołnierz otwiera przed nim swoje sanktuarium wspomnień i zaczyna opowiadać o przeszłości. Gdzieś w zakamarkach tych opowieści kryje się również tajemnica przodków rodziny Andrzeja, dotąd uznawana za tabu.

Książka jest bardzo ciepła, refleksyjna, poruszająca i wciągająca. Napisana w formie pamiętnika, który młody mężczyzna udostępnia na swoim blogu. Napisana ręką kobiety przedstawia jednak uczucia i zachowania mężczyzny.

Moim zdaniem jednak zbyt dużo słodyczy wypływa z ust tegoż mężczyzny. Trochę drażniły mnie te słodkie „słóweczka”, wypływające z ust Andrzeja, cokolwiek mówił lub myślał o swojej Ani, było to wręcz przesadnie momentami zdrobnione słowami, ale która z kobiet nie chciałaby, aby jej mężczyzna zwracał się do niej, kwiatuszku, słoneczko, kochanie… 

Książka napisana językiem dość humorystycznym, który nie pozwala jednak na zignorowanie tego, co jest ważne. Chwilami zastanawiałam się na tym jak jest napisana, że lekki, częściowo żartobliwy ton wpleciony jest w tak poważny wątek, jakim są bolesne wspomnienia zbrodni katyńskiej. Wystarczy popatrzeć na okładkę tej książki, za tak poważnym obrazem, nie może się kryć komedia.

Historia pokazana nie encyklopedycznie, tylko osobiście. Niby lektura lekka i łatwa, a jednocześnie zmuszająca do głębokiej refleksji, wywołując i uśmiech na ustach i łzy wzruszenia.

 (…) Podejmujący Wyzwanie powinien napisać odpowiedź na pytanie, dlaczego autor przeczytanej przez niego książki dał taki właśnie tytuł (…)

Dzień, który nie miał jutra to czas, który się skończył dla tych zamordowanych w Katyniu, jak i dla ofiar katastrofy smoleńskiej. Pozwolę sobie zacytować słowa z książki, które wypowiedział jej bohater „ (…) zginął tam, gdzie we mgle płaczą drzewa, tam gdzie dzień nie ma jutra… w Katyniu”



Czy to temat na kolejną książkę?

Rok 1979 to dla mnie bardzo pamiętny okres.

Dnia 17-go października 1979 roku urodziłam się na nowo.

To wspomnienia, które być może kiedyś opiszę w którejś ze swoich książek.  Tego dnia wsiadłam na dworcu w Katowicach do nocnego pociągu relacji Katowice-Gdynia, miałam 18 lat, kilkaset złotych w kieszeni, których wcześniejszym przeznaczeniem było zapłacenie za obiady w szkole, opłatę szkoły muzycznej i lekcji języka angielskiego. Niestety moje plany przewidywały coś innego.  Jedynie z plecakiem, (w którym znajdowały się głównie książki Goszczurnego) i gitarą, ale za to z sercem przepełnionym buntem, żalem i odwagą, a także nadzieją na zdobycie świata, wyruszyłam w moją pierwszą samotną podróż. Samotną i samodzielną, bez biletu powrotnego. Takie było moje z góry określone założenie. Jadąc w dość pełnym jak na tę porę roku pociągu, obserwowałam noc, która była zarówno straszna jak i wyzwolicielska. Nie myślałam o tym, co będzie dalej.

Płakałam.

Prawie całą drogę płakałam.

Wbrew przypuszczeniom wielu osób, nie podzieliłam losu Zośki, głównej bohaterki, z książki „Mewy” Goszczurnego, przetrwałam w tym obcym i fascynującym mnie świecie, jakże innym od tego, w którym się wychowałam.

Nie było łatwo…

Młoda, naiwna dziewczyna, przepełniona tęsknotami, marzeniami i strachem jakoś dała radę. Niejedną noc przepłakała, ale duma nie pozwoliła jej na powrót na Śląsk.

Kiedyś, jedna z moich przyjaciółek, której zwierzałam się z tego, co było, jak potoczyły się moje losy w Trójmieście, co zyskałam a co straciłam, powiedziała mi, że to byłby fantastyczny temat na książkę. Wtedy nie myślałam jeszcze o pisaniu, ale kto wie, być może kiedyś to opiszę.

Ale…

Chyba jeszcze nie jestem na to gotowa.

Jednak data 17-go października zawsze będzie mi się kojarzyła z jednym – z moim nowym przyjściem na świat, z zamknięciem jednego rozdziału mojego życia a otwarciem innego.

JAK TO ROBIĄ TWARDZIELKI – Mariola Zaczyńska

Mariola Zaczyńska

Mariola Zaczyńska – znana z prasy, radia i telewizji dziennikarka i polska pisarka. Z wykształcenia jest pedagogiem, filologiem i scenarzystką. Miłośniczka zwierząt, szczególnie koni arabskich. Jest miłośniczką wyścigów konnych, dobrej książki i dobrego kina. W swojej twórczości literackiej ma takie książki jak: „Gonić króliczka”, „Szkodliwy pakiet cnót” czy „Jak to robią twardzielki”. Organizatorka siedleckiego Festiwalu Literatury Kobiet Pióra i Pazura.

Jak to robią twardzielki

Wydawnictwo SOL rok 2010

stron 298

Jak to robią twardzielki, to książka, określona jako literatura komediowa, ale nie zupełnie mogę się z tym stwierdzeniem zgodzić, ponieważ kilkakrotnie w trakcie czytania zakręciła mi się łezka wzruszenia w oku. Z pozoru jest to literatura lekka, łatwa i przyjemna, ale poruszająca wiele życiowych problemów, o których nie zawsze mówi się otwarcie, chociażby wątek samotności dziecka odrzuconego przez matkę, czy wątek wzruszającej uczuciowości mężczyzn, takich jak, ubrani w skóry faceci na motorach.

Trzy przyjaciółki, kobiety trzydziestoletnie, singielki – z pozoru twardzielki, przeżywają tak jak wszystkie kobiety. Mają swoje pragnienia, marzenia, radości i problemy. Z pozoru normalne, młode kobiety, które płaczą, śmieją się, zakochują, rozpaczają i przeżywają na swój sposób sukcesy i porażki. Ale jedno ich łączy – szczera przyjaźń, czyli jedna za wszystkie, wszystkie za jedną.

Brygida, czyli Brysia to przebojowa policjantka, Gosia jest dziennikarką, a Sabina wykładowcą na uczelni. Wszystkie trzy główne bohaterki, od samego początku książki zarażają czytelnika optymizmem, chociaż wiele sytuacji, w jakie zostają wplątane nie są z góry określone pozytywnie.

Ludzkie uczucia opisane w tej książce nie skupiają się tylko na Brysi, Gosi i Sabinie, w bardzo interesujący sposób autorka wplotła w treść również inne osoby, tak jakby bohaterów drugoplanowych, których jednak obserwuje się z równie niemałym entuzjazmem.

Przez całą książkę przewijają się wątki romansowe, rodzinne, a nawet kryminalne, ale całość jest tak skonstruowana, że czytelnik ani przez sekundę nie odczuwa znużenia. Fabuła treści niby tworzy całość, ale poskładana jest z kilku różnych wątków, dotyczących nie koniecznie tylko głównych bohaterek.

Bohaterki tej lektury są jak ich autorka, piękne i przebojowe. Miałam okazję poznać Mariolę Zaczyńską osobiście w Siedlcach podczas Festiwalu i kiedy próbowałam wyobrazić sobie którąś z opisanych kobiet, przed oczami stawała mi postać Zaczyńskiej.

To pierwsza książka tej pisarki, po którą sięgnęłam i wiem, że z pewnością nie ostatnia. Napisana lekką ręką, z duża dawką humoru, będzie polecana przeze mnie dla czystego relaksu. Może tego typu książek nie czyta się jednym tchem, ale czyta się je z wielką przyjemnością, dlatego z czystym sumieniem polecam tę lekturę wszystkim, nie tylko paniom.

Zresztą, sama okładka, na którą się popatrzy, przyciąga wzrok, układając usta w lekkim uśmiechu, na oczekiwanie środka, który nie może być przecież nudny.

 



Festiwal Literatury Kobiecej „Pióro i Pazur 2013”

Ostatni weekend był dla mnie bardzo ważny i muszę się podzielić wrażeniami. Po pierwsze miałam urodziny, które spędziłam w wyśmienitym gronie, po drugie byłam w Siedlcach na Festiwalu Literatury Kobiecej „Pióro i Pazur 2013”, gdzie spotkały się polskie  pisarki z całej Polski i nie tylko…

FLK 5

Program festiwalu był bardzo ciekawy i dość napięty. Przyjechałam do Siedlec w piątek wieczorem i nie zdążyłam na spotkania pisarek w filiach bibliotecznych, ani na inne zaplanowane przez organizatorkę na ten dzień spotkania między innymi na rozmowy o kulisach literackich zbrodni, ani na literacki ping-pong. Za to sobota już była pełna wrażeń.

O godzinie 11:30 na Placu przy fontannie odbyło się zbiorowe czytanie książek, podobno pobito rekord, ponieważ w ciągu 5 minut jednocześnie książki czytało ponad 500 osób. Była również Instalacja Półki Wolnych Książek i uwalnianie książek przez czytelników, oraz przez nas, czyli polskie pisarki.

FLK 3

Maria Ulatowska i Beata Kępińska przygotowują się do wspólnego czytania 

FLK 4

i wszyscy czytają

Następnie w Muzeum Regionalnym odbyło się kilka bardzo interesujących paneli dyskusyjnych i prelekcji takich jak rozmowa z dziennikarzami i krytykami na temat „Książka w mediach, czyli literatura popularna na prostej, czy na zakręcie”, „Literacka blogosfera, czyli świat literacki widziany oczami moli książkowych”, „Jak to robią Szwedzi, czyli fenomen czytelnictwa w Skandynawii” prowadziła Hanna Cygler, oraz „Jak e-czytają Polacy? Kwadrans o książce Elektronicznej”.

FLK 8

Blogerki: KSIĄŻKOWO, WIECZNIE ZACZYTANA, ZWIERZ POPKULTURALNY i NOTATKI KULTURALNE

FLK 9

Hanna Cygler

Po południu była wystawa okładek książek Anny Damasiewicz, oraz malarstwa Helene Szymanski, no a o godzinie 18:00 rozpoczęła się Gala wręczenia Nagród Pióra i Pazura.

Przed rozpoczęciem Gali zobaczyliśmy film emitowany na dużym ekranie, który rozśmieszył nas do łez.

Część książek nominowanych czytałam, chociaż nie wszystkie, i znowu mam mały problem, bo oczywiście chciałabym przeczytać wszystkie i przekonać się czy nominacje były słuszne.

O tym, kto i co wygrał, można poczytać na innych blogach na przykład na blogu Agnieszki Tatery Książkowo.

Jedną z wręczających nagrody była Urszula Dudziak, a całą Galę prowadziła organizatorka festiwalu Mariola Zaczyńska, oraz syn Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.

FLK 10

FLK 11

Nominowane w jednej kategorii czekają na wynik…

Oczywiście po oficjalnej Gali wszystkie pisarki spotkałyśmy się na bankiecie w hotelu, w którym nocowałyśmy i zabawa trwała prawie do świtu.

Oj…powrót do Gdańska był ciężki, ale jak tylko wysiadłam z Polskiego Busa, to powiedziałam do moich dzieciaków, że w przyszłym roku zrobię wszystko, aby pojechać tam znów.

FLK 11

Joanna Jodełka, Katarzyna Bonda, Kasia Bulicz-Kasprzak, Iwona Grodzka-Górnik i ja

FLK 6

Małgorzata Warda, Magdalena Zimniak, Joanna Jodełka (w tyle), Hanna Cygler

FLK 12

A tu dumnie podpisuję swoje zdjęcie na plakacie, tak jak zrobiły to wszystkie obecne pisarki

 



Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/