MARIOLA, MOJE KROPLE – Małgorzata Gutowska-Adamczyk
O Małgorzacie Gutowskiej – Adamczyk niewiele wiem, oprócz tego, że jest pisarką, historykiem teatru, scenarzystką filmową i dziennikarką. Przez krótki okres była nauczycielką języka polskiego i łaciny w LO. Jest także absolwentką Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej. Ponadto jest autorką serii „Cukierni po Amorem”, której niestety jeszcze nie przeczytałam, ale z pewnością przeczytam, ponieważ bardzo podoba mi się styl pisarski pani Małgorzaty.
Świat Książki rok 2011
stron 303
Mariola, moje krople, to przezabawna opowieść, której fabuła dzieje się w budynku teatru na miesiąc przed ogłoszeniem stanu wojennego w roku 1981. Ten trudny dla wielu Polaków okres, strajków, pustek na sklepowych półkach, sprzedaży reglamentowanej, kombinatorstwa wszystkich i wszędzie oraz konspiracji solidarnościowej, przedstawiony przez autorkę przypomniał mi się tak jakby to było wczoraj. Ale… przedstawiony w książce, nie miał wiele wspólnego z tym, który przeżyłam naprawdę, ponieważ prawie przez cały czas czytania śmiałam się, czasami do łez, a wtedy mi do śmiechu wcale nie było.
Pracownicy teatru, to zwykli ludzie, którzy jak mogą radzą sobie w trudnej sytuacji, czyli na zapleczu budynku pędzą bimber, którym częstują nawet takiego gościa jak pierwszy sekretarz KC, (jako peweksowski koniak) hodują świnię, którą ktoś im podrzucił, aby przerobiona została na kotlety, boczek i inne mięsne frykasy. Jednakże świnia okazuje się prośna, i zamiast zużytkowania jej jako przyszłą konsumpcję, niemal wszyscy się nią opiekują, nadając jej nawet imię. Angażują się w konspiracyjne drukowanie ulotek, co jest jednym z zabawniejszych momentów lektury.
W książce są wątki romansowe, przedstawione z humorem, jest wątek sensacyjny, którego rozwiązanie jest banalne i śmieszne, jest wątek polityczny i religijny, ale przede wszystkim jest sztuka i przygotowania do niej.
Całość odbywa się w przeciągu kilkunastu dni, z wyszczególnieniem czasu z dokładnością co do godzin i minut, a odbywa się za kulisami teatru, w gabinecie dyrektora i w pomieszczeniach gospodarczych.
Lekki styl pisarski Małgorzaty Gutowskiej Adamczyk powoduje, że książkę czyta się jednym tchem z uniesionymi kącikami ust, ponieważ nie ma stronicy, na której brakowałoby humoru.
Przyznam szczerze, że dawno się tak nie ubawiłam i nie odpoczęłam podczas czytania. Polecam książkę każdemu, kto chciałby przypomnieć sobie lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, ale z punktu widzenia współczesnego widza, który teraz potrafi śmiać się z absurdu tamtego okresu. Polecam również książkę, osobom młodym, którzy znają ten okres tylko z opowiadań rodziców czy dziadków, bo poznać i zrozumieć to, co się działo w taki sposób jak ukazała to autorka, naprawdę warto.