Recenzje książek

WYWIAD, czyli co mam do powiedzenia, kiedy pytają inni…

Buszując w sieci znalazłam na blogu Viktorii Gische pytania, (dla chętnych). Myślę sobie „A co mi szkodzi? Napiszę odpowiedzi”. Zawsze jak człowiek ma coś do powiedzenia, to lubi kiedy inni o tym się dowiedzą. Napisałam i oto moje odpowiedzi, czyli taki pseudo wywiad ze mną został przeprowadzony. Pozwolę sobie zacytować słowa mojej rozmówczyni:

wywiad

Swego czasu, zaraz po pierwszym wywiadzie, jaki przeprowadziłam z Panią Anią i Panią Wiolą, zamieściłam na tymże blogu pytania dla osób, które prowadzą blogi książkowe. Już straciłam wszelką nadzieję, że ktoś odpowie na moje zaproszenie, aż tu niespodzianka.

Niedawno otrzymałam na maila odpowiedzi i dzięki temu mogę Wam zaprezentować kolejną ciekawą rozmowę.

Moja rozmówczyni prowadzi blog „Książki Idy”. Pisze nie tylko recenzje, ale także swoje własne powieści, których fragmenty można przeczytać właśnie na blogu, pod tym adresem: https://ksiazkiidy.pl/html

Okazuje się, że Pani Ewa, jest pół Ślązaczką, a pół Gdańszczanką. Część życia spędziła na Górnym Śląsku, a dokładnie w Chorzowie. W zakładce „O mnie” na blogu Pani Ewy wyczytałam, że uwielbia podróżować. To prawie tak jak ja. Wśród jej ukochanych destynacji jest Paryż, Gdynia i Kolonia, która leży około 70 kilometrów od miejsca, w którym obecnie mieszkam. Chociaż mam do niej przysłowiowy rzut beretem nie darzę tego miasta szczególną sympatią, chociaż tamtejsza katedra zasługuje na uznanie. W przeciwieństwie do Pani Ewy ja preferuję Włochy, a w szczególności Toskanię i Rzym oraz mój ukochany i niezastąpiony Kraków, ale Ci z Was, którzy mnie odwiedzają, wiedzą o tym bardzo dobrze.

A zatem, kończąc tę krótką prezentację mojego dzisiejszego gościa, zapraszam na wywiad…

 1. Zacznijmy może od tego, skąd myśl, żeby prowadzić bloga książkowego, stronę poświęconą czytelnictwu, które ponoć w Polsce kuleje i z roku na rok maleje?

Moim zdaniem jednak sporo osób czyta, wśród swoich znajomych mam dość znaczną ilość czytających. Codziennie, podróżując komunikacją miejską, również widuję ludzi czytających. Bloga zaczęłam prowadzić po to, aby dzielić się opiniami o przeczytanych książkach. Jeżeli książka nie jest warta przeczytania,aby ktoś inny nie sięgnął po nią, a taka, która jest ciekawa, została promowana. Dobre książki warto przecież promować.

2. Wrócę jeszcze na chwilę do owego czytelnictwa. Patrząc na komentarze oraz aktywność na stronach blogów, dochodzę do wniosku, że chyba nie jest tak źle…

 To prawda, nie jest źle. Zresztą wystarczy poobserwować, ile osób pisze blogi i czyta książki. Na moim blogu nie ma zbyt wielu komentarzy, ale ja się tym nie zrażam, widząc w statystykach, ile jest wejść na mojego bloga i ile osób „polubia” na moim fan page te moje wpisy blogowe. Sama często wpadam na inne blogi i chociaż nie zawsze komentuję, to często wiem, co chcę, a czego nie chcę przeczytać.

3. W moim przypadku umiłowanie do książek zostało mi przekazane. Czy pasja do książek rodziła się sama, czy może to „choroba” przekazywana z pokolenia na pokolenie?

Jeśli chodzi o mnie, to miłość do książek chyba została wyssana z mlekiem mamy (śmiech). Moi rodzice dużo czytali, a ja chociaż jako dziecko nie poświęcałam czytaniu tyle czasu co na przykład moja siostra, (wolałam raczej podwórkowe życie), to jednak zawsze gdzieś tam jakaś książka była pod ręką.

4. Skąd czas, aby to wszystko przeczytać? Jak radzicie sobie z łączeniem pasji i życia, nie tylko zawodowego, ale także prywatnego?

Jeśli chodzi o mnie, to prawie nie oglądam TV. Jestem już na takim etapie w życiu, że dzieci mam dorosłe, odpadają więc wszelkiego rodzaju obowiązki domowe dotyczące innych. Przy książkach odpoczywam, relaksuję się po ciężkim dniu pracy. Codziennie potrafię wygospodarować co najmniej dwie godziny na czytanie i są to przeważnie godziny wieczorne, kiedy już jestem w łóżku. Ale jak trafi się wyjątkowo ciekawa książka, to czasami wszystko inne idzie w odstawkę, a ja pochłaniam tylko kolejne strony.

sowa

Cały wywiad można przeczytać tu: Wywiad, czyli rozmów ciąg dalszy może któraś z moich czytelniczek – blogerek, również odpowie na pytania Viktorii?




MARISKA Z WĘGIERSKIEJ PUSZTY – Consilia Maria Lakotta

O pisarce niewiele można znaleźć w tak szeroko poinformowanym Internecie. Consilia Maria Lakotta żyła w latach 1920-1998. Urodziła się jako jedna z bliźniąt syjamskich zrośniętych ze sobą skroniami, niestety drugie z bliźniąt zmarło po kilku godzinach. Ona przeżyła, ale pozostała dotknięta paraliżem lewej strony twarzy. Jako dziecko pisała wiersze i recytowała je przy akompaniamencie fortepianu lub cytry. Kiedy miała 25 lat została zauważona jako pisarka i wydawnictwa zaczęły wydawać jej teksty. Napisała między innymi takie książki jak: „Córki Nipponu nie płaczą”, „ Kuszenie w Chikaldzie”, „ Serce buszu”, a jej ostatnią książką jest „Klauzula. Wstęp wzbroniony”.

Mariska z węgierskiej puszty

Wydawnictwo m rok 2014

stron 350

Mariska z węgierskiej puszty to wzruszająca powieść obyczajowa, w której losy głównej bohaterki zaczynają się w roku 1910 a kończą w 1953.

Mariska jest piękną, mądrą i bardzo pracowitą dziewczyną, której po trzynastu latach czekania udaje się poślubić mężczyznę zatrudnionego u tego samego właściciela ziemskiego, który jest również jej pracodawcą. Wprawdzie pan nie zgadza się na zawarcie tego małżeństwa, bo wiąże się to z odejściem dwóch najlepszych pracowników, ale w zrealizowaniu tego „przedsięwzięcia” pomaga młodym, córka hrabiego, zakochana bez pamięci w bracie przyszłego pana młodego, a której miłość nigdy nie zostanie zapieczętowana małżeństwem, z powodu mezaliansu, jaki popełniłaby wychodząc za mąż za biednego Cygana. Po ślubie młodzi zamieszkują w czardzie prowadzonej dotąd przez ojca Jarosa, a który ze względu na swój sędziwy wiek nie jest w stanie dalej zajmować się obsługą gości. Marisce bardzo szybko udaje się doprowadzić czardę do rozkwitu i gdyby nie wybuch pierwszej wojny światowej, rodzinie powodziłoby się całkiem dobrze. Po stracie pierwszego dziecka Jarosz i Mariska zostają jeszcze dwukrotnie rodzicami, jednakże drugiego dziecka – córki, ojciec już niestety nie zdążył poznać, bo zginął na polu bitwy. Kobieta musi radzić sobie sama. Niestety, będąc w podeszłym wieku nie może liczyć na pomoc dzieci, bo zarówno syn jak i córka postanowili poświęcić swoje życie Kościołowi.

Fabuła książki przeprowadza czytelnika przez lata życia Węgrów zarówno przed wybuchem wojny, jak i w czasie obu wojen, a także w okresie komunizmu powojennego wprowadzonego przez Rosjan. Siła ludzi często pokonywana jest bezradnością wobec tragicznych sytuacji. Mariska nie jest jedyną kobietą, której przyszło zapłacić najwyższą cenę za wiarę w wolność i sprawiedliwość.

Książka napisana jest dość specyficznie, narrator posługuje się czasem teraźniejszym i wszystko, co opisuje jest przedstawione, jako coś co dzieje się w danej chwili. Lekki i bardzo refleksyjny styl, jakim posłużyła się autorka powoduje, że czyta się spokojnie, aczkolwiek z dużą dawką zainteresowania. Powoli następujące po sobie wątki łagodnie przenoszą czytelnika do kolejnych sytuacji, jakie przytrafiają się głównej bohaterce.

Jest to książka nie tyle o miłości, co o sile przetrwania. O rozterkach duszy i konsekwencjach wyboru. To książka o przyjaźni, która mimo przeciwności losów potrafi przetrwać między skrajnie różnymi grupami społecznymi. To nie tylko historia ludu węgierskiego, to historia życia w tych trudnych czasach. Poznajemy w niej zarówno folklor węgierski, jak i obraz węgierskiej puszty, węgierskich wsi i węgierskich obyczajów.

Oczami wyobraźni widziałam Cyganów tańczących w kolorowych ubraniach i słyszałam muzykę skrzypiec.

Nie jest to lektura łatwa, ale z pewnością warta przeczytania. Spokojna i wzruszająca. Polecam ją osobom, które lubią zagłębiać się w historię nie tylko naszego kraju, ale również naszych sąsiadów nawet tych trochę od nas oddalonych. Polecam książkę wytrawnym czytelnikom, potrafiącym skupić się na lekturze poważnej i wartościowej.

Nie miałam wcześniej możliwości przeczytania jakiejkolwiek książki tej autorki, ale po przeczytaniu „Mariski z węgierskiej puszty” wiem, że z przyjemnością sięgnę po inne książki C. Marii Lakotty.

 Wydawnictwo m

UPIÓR MANHATTANU – Frederick Forsyth

Frederick Forsyth jest jednym z najbardziej poczytnych pisarzy angielskich, uważany na najwybitniejszego współczesnego twórcę literatury sensacyjnej i sensacyjno-politycznej. Urodził się w 1938 roku, w bogatej mieszczańskiej rodzinie. Początkowo uczył się w Tonbridge, a następnie rozpoczął studia w Hiszpanii na Uniwersytecie Granady, ale szybko je przerwał, aby poświęcić się lotnictwu, swojemu największemu hobby. W wieku 17 lat, uzyskał licencję pilota, a dwa lata później został jednym z najmłodszych pilotów w historii RAF, gdzie służył w latach 1956–1958. Następnie pracował jako reporter w małej lokalnej gazecie w Norfolk, a w roku 1961, został zatrudniony w agencji prasowej Reutera. Pracował w Paryżu, Berlinie, Czechosłowacji, na Węgrzech, a także w Afryce. W 1969 napisał książkę, a właściwie reportaż o wojnie w Biafrze pt. The Biafra Story (polski tytuł: Słowo białego człowieka). Dwa lata później, w 1971, ukazała się powieść Dzień Szakala (The Day of the Jackal), opowiadająca o zamachu na Charles’a de Gaulle’a, która stała się światowym bestsellerem i zapoczątkowała niesłabnącą popularność twórczości Fredericka Forsytha na świecie.

Upiór Manhattanu

Wydawnictwo Świat Książki rok 2000

stron 206

Tytuł oryginału: The Phantom of Manhattan

Upiór Manhattanu, to kontynuacja losów pięknej śpiewaczki, Christiny de Chagny i jej cichego wielbiciela o przerażająco szpetnej twarzy  – Upiora z opery, po którym ślad zaginął, kiedy policja i narzeczony młodej Christiny znaleźli jego kryjówkę w gmachu opery, po tym jak nieszczęśliwie zakochany, uprowadził ją do swojej siedziby w podziemiach Opery Paryskiej.

W tej lekturze poznajemy zarówno początki życia biednego, okaleczonego chłopca, który został „wykradziony” z klatki wędrownego cyrkowca jak i jego dalsze losy po jego zniknięciu z podziemi Opery Paryskiej. Stara pracownica opery, na łożu śmierci przekazuje list, który zaadresowany jest do mężczyzny mieszkającego w Nowym Jorku. Prawnik podejmujący się dostarczenia, nie jest pewien czy ów mężczyzna jeszcze żyje i gdzie go ma w ogóle szukać. Dzięki pomocy młodego dziennikarza, list zostaje doręczony adresatowi. Tajemniczym mężczyzną jest Erik Muhlheim, okaleczony na ciele i duszy, ukrywający się kiedyś w podziemiach paryskiej opery i zakochany w Christinie, młodej śpiewaczce operowej. Po zniknięciu z Paryża i opuszczeniu Europy, dzięki niesamowitemu talentowi i nie zawsze czystym posunięciom udaje mu się osiągnąć szczyt bogactwa. Zgromadziwszy wielką fortunę, kieruje swoim finansowym imperium z apartamentu na szczycie największego wieżowca na Manhattanie. Staje się cichym współwłaścicielem, największego Lunaparku, a jego ambicją jest otwarcie własnej opery w centrum miasta – Opery na Manhattanie. Jego ostatnim celem, jaki mu jeszcze pozostał w życiu, jest spotkanie kobiety swojego życia i… odzyskanie miłości. Robi wszystko, aby drogi życiowe jego i Christiny znów się skrzyżowały…

Książka składa się z kilkunastu rozdziałów, których narratorem jest za każdym razem inna osoba. Są to jakby spisane wspomnienia poszczególnych osób, które miały styczność albo z tajemniczym „Upiorem” pojawiającym się w różnych miejscach, albo z osobą Christiny de Chagny, jej syna, lub osób im towarzyszących w podróży do Ameryki. Autor bardzo powoli odkrywa poszczególne karty fabuły, małymi krokami wprowadzając czytelnika w tajemnicę łączącą Erika i Christinę. Dzięki zręcznemu przedstawianiu poszczególnych osób i tego, co mają do opowiedzenia, czytelnik nie potrafi oderwać się od stron tej lektury. Książka, zawierająca niewiele, bo jedynie 206 stron zniewala swoją fabułą. Czyta się ją szybko, a zawarte w niej wątki zarówno sensacyjny, jak i miłosny uzupełniają się wzajemnie. Nie jest to lekka lektura sensacyjna, jest chwilami wzruszająca, a chwilami irytująca. To typowe połączenie romansu z kryminałem.

Polecam książkę z czystym sumieniem, zwłaszcza tym, którzy znają „Upiora w operze” zarówno z książki jak i z filmu czy musicalu. Przyznam się, że dawno temu kupiłam tę książkę dlatego, aby dowiedzieć się jak potoczyły się dalsze losy Erika i Christiny. Ten romans zaintrygował mnie tak samo jak miłość w „Wichrowych Wzgórzach”.

Przeczytałam ją po raz pierwszy 14 lat temu, teraz dzięki jednej z moich podopiecznych, której w każdą niedzielę czytam, wróciłam do niej ponownie i pewnie wrócę jeszcze nie raz. Biorąc tę książkę po raz kolejny do ręki, nie pamiętałam dokładnie treści, pamiętałam jedynie, że pod koniec książki strasznie płakałam, teraz już wiem, dlaczego…

To jest moja ulubiona piosenka z Upiora w operze,

zawsze kiedy ją słyszę, to ciarki przechodzą mi po plecach.

PANNY ROZTROPNE – Magdalena Witkiewicz

Magdalena Witkiewicz

Magdaleny Witkiewicz, osobom, które wpadają do mnie na bloga nie muszę chyba przedstawiać, bo pisałam o niej zarówno opisując spotkania autorskie, jak i dzieląc się  opiniami po przeczytanych jej dwóch książkach MilaczkaZamku z piasku. Skupię się zatem na książce, a kto będzie miał ochotę na poznanie autorki bliżej zerknie do wcześniejszych wpisów.

Panny roztropne

Wydawnictwo SOL rok 2010

stron 254

Panny roztropne to kontynuacja „Milaczka”, ale książka może być również czytana niezależnie. To wyjątkowo humorystyczna powieść współczesna, której głównymi bohaterkami są cztery kobiety, a właściwie to cztery osoby płci żeńskiej bo jednej z nich do kobiet jeszcze chyba zaliczyć nie można. Milaczek jest dwudziestokilkuletnią singielką, dążącą do tego, aby wreszcie spotkać tego jednego – jedynego, jej ciocia Zofia Kruk, dość ekscentryczna osoba w wieku ponad sześćdziesięciu lat, „Bachor”, czyli zwariowana dziesięciolatka, będąca sąsiadką Milaczka i swatką jednocześnie, oraz młoda sportsmenka Aleksandra Pieczka, która postanawia uciec od byłego narzeczonego „ukrywając się” w wynajętym gdańskim mieszkaniu. Wszystkie cztery osóbki są przesympatyczne a ich losy splatają się ze sobą, dając czytelnikowi dużą dawkę odprężenia i humoru. To, co dzieje się w życiu zarówno Milenki (Milaczka), jak i Zuzanny (Bachora), oraz Zofii Kruk i Aleksandry to pasma wiecznych problemów, niespełnionych marzeń, z których jednak każda z nich wychodzi całkiem pozytywnie. Nie będę streszczała książki, bo JĄ trzeba przeczytać samemu. Dzieje się dużo i ciekawie.

Miałam okazję poznać autorkę zarówno z tej strony bardzo humorystycznej („Milaczek” i „Panny roztropne”) jak i z tej strony poważnej („Zamek z piasku”) i po raz kolejny muszę przyznać, że uwielbiam Magdalenę Witkiewicz, za JEJ POCZUCIE HUMORU. Wolę tę autorkę zdecydowanie w komediach, które pozwalają mi na odprężenie się i pozwalają na to, aby endorfiny krążyły w moim organizmie. Te książki działają na mnie jak dobra czekolada. Książka napisana jest lekkim stylem, i choć często bardzo poważne tematy poruszane w niej powinny sprowokować skupienie, to jednak usta same unoszą się do góry. Drugi raz w życiu zdarzyło mi się, że w trakcie czytania książki popłakałam się… ze śmiechu, pierwszy raz było podczas czytania książki Marioli Zaczyńskiej „Gonić króliczka” i uważam, że obie panie powinny otworzyć gabinety psychoterapii – leczenie śmiechem.

Bardzo się cieszę, że Magdalena Witkiewicz nie skupiła się tylko na poważnych tematach, poruszanych w jej innych książkach i napisała trzecią część „Milaczka”, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się i tę przeczytać.

Co do okładki, to książka, którą przeczytałam jest wydania pierwszego z cyklu „Monika Szwaja poleca” i muszę przyznać, że chociaż bije z niej niesamowity optymizm, to gdybym miała zdecydować się na tę lekturę sugerując się okładką, to nie wiem czy bym to zrobiła. Jakoś sama okładka do mnie nie przemawia, już chyba kolejne wydanie, Wydawnictwa FILIA bardziej by mnie przekonało do sięgnięcia po tę książkę.

Tak, czy siak, polecam książkę całym sercem, zarówno tym, którzy lubią lekką, łatwą i przyjemną lekturę kobiecą, jak tym, którzy wolą ambitną lekturę. Uważam bowiem, że każdy powinien pozwolić sobie na chwilę relaksu i pobudzenie hormonów radości.



POZNAĆ PRAWDĘ – Marta Grzebuła

Marta Grzebuła

Marta Grzebuła to dość specyficzna osoba, która ma w sobie ogromne pokłady pasji pisania. Pisze wiersze, prozę, prowadzi blogi. W kręgach piszących i czytających jest odbierana różnie, jedni kochają jej twórczość, a inni ją bezkarnie krytykują. Pierwszy raz miałam okazję zapoznać się z jej twórczością, podczas „Wyzwania JUTRO”, kiedy przeczytałam „Dzień, który nie miał jutra”, wtedy również przybliżyłam czytelniczkom i czytelnikom mojego bloga osobę tej autorki.

Poznać prawdę - Marta Grzebuła

Premiera rok 2014

Poznać prawdę to proza współczesna. Jest to powieść obyczajowa, w której poznajemy grupę przyjaciół, a właściwie dwie bardzo serdeczne przyjaciółki Amandę i Basię. Obie kobiety są młodymi, samotnymi matkami, jednakże każda z nich została samotną matką w inny sposób. Amanda nie zdążyła powiadomić swojego chłopaka o tym, że zostanie ojcem, ponieważ on wcześniej odszedł od niej, natomiast Basia została wdową, kiedy jej dziecko było jeszcze całkiem małe. Któregoś dnia przyjaciele obu kobiet aranżują spotkanie Amandy z innym ich przyjacielem, również samotnym rodzicem. Natomiast Basia także poznaje pewnego mężczyznę i próbuje ułożyć sobie z nim życie po śmierci męża. Niestety któregoś dnia traci przytomność i w bardzo ciężkim stanie ląduje w szpitalu, jej życie wisi na przysłowiowym włosku, a uczucie zostaje poddane wyjątkowej próbie.

Oprócz Amandy i Basi poznajemy w tej powieści również inne osoby, na uwagę zasługuje starsze, bezdzietnie małżeństwo, które zajmuje się letniskowym (i nie tylko) wynajmem pokoi, u którego Amanda i Basia oraz reszta przyjaciół często spędza wolne weekendy i urlopy, z czasem traktując ich jak rodzinę.

Nie będę się rozwodziła nad stylem jakim posługuje się autorka, bo jest to opinia przedpremierowa i tekst, który ja dostałam do przeczytania jest dziewiczym tekstem, który zostanie jeszcze kilkakrotnie zredagowany i poddany korekcie wydawnictwa, zanim książka trafi do księgarń. Muszę jednak przyznać, że samą autorkę widzę bardziej w poezji niż w prozie. Styl jakim pisze swoje książki jest wyjątkowo poetycki, przy poprzedniej jej książce bardzo raziły mnie wszelkiego rodzaju zdrobnienia, w tej książce ich nie ma aż tyle, jest natomiast bardzo dużo, bajecznie poetyckich opisów zarówno natury jak i pogody, czy nawet ludzkich uczuć. Trzeba przyznać, że chociaż fabuła jest dość bajkowa, wyobraźnia autorki jest ogromna. W bardzo wnikliwy sposób przedstawione są ludzkie emocje i marzenia, a także uczucia łączące zarówno przyjaciół jak i potencjalnych założycieli nowych związków rodzinnych, oraz uczucia dzieci, zarówno w stosunku do swoich rodziców jak i do innych osób. To co przytrafiło się Amandzie i Basi mogło spotkać wiele innych kobiet i pewnie niejedna czytelniczka znajdzie w którejś z kobiet cząstkę siebie i swojego życia.

Muszę przyznać, że sama fabuła jest tak skonstruowana i opisana, że czytając raz się śmiałam, a kilka stron dalej wzruszałam do łez. Jest to z pewnością dużym plusem dla autorki, która opisując z pozoru normalne życie potrafi wpleść tak skrajnie odbierane wątki.

Kiedy patrzę na okładkę widzę jedną z głównych bohaterek – Amandę, tak właśnie ją sobie wyobraziłam. Piękną, pogodną i pogodzoną z losem młodą kobietę, która mimo smutnych, jesiennych losów potrafi się uśmiechać i widzieć „tę jesień” w pięknych barwach, a nie tylko w smutnej szarudze.

Polecam książkę tym, którzy lubią literaturę typowo kobiecą, z pewnością ta książka bardziej zainteresuje kobiety niż osoby płci przeciwnej. Jest to ciepła, chwilami nostalgiczna opowieść, której wątki balansują na granicy prozy życia i bajecznych marzeń.



Napisz do mnie

kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Książki które przeczytałam

Recenzje moich książek

  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń

Znajdziesz mnie również na

lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/