FESTIWAL LITERATURY KOBIET PIÓRO I PAZUR 2015
W dniach 16-18 października byłam w Siedlcach na Festiwalu Literatury Kobiet Pióra i Pazura. To była już czwarta edycja tego wspaniałego przedsięwzięcia, którego organizatorką była siedlecka pisarka Mariola Zaczyńska.
Dla wielu z nas ten Festiwal rozpoczął się już w piątek 16.10. spotkaniem , które miało miejsce w Miejskim Ośrodku Kultury w Siedlcach – „I zrobiło się kryminalnie”. Dwie gwiazdy literatury kryminalnej Katarzyna Bonda i Ryszard Ćwirlej opowiadali o powstawaniu ich książek. Spotkanie prowadziła Mariola Zaczyńska. Było jak zwykle ciekawie a nawet zabawnie.
Katarzyna Bonda, Ryszard Ćwirlej, Mariola Zaczyńska
Drugi dzień rozpoczęliśmy panelem popularnych blogerów literackich: „Rok w blogosferze, czyli co czytać, co słychać…” Udział w dyskusji wzięli przedstawiciele popularnych blogów literackich takich jak Zwierz popkulturalny, Zacofany w lekturze, Książkowo, Moja pasieka i Notatki Coulturalne. Mówili między innymi o trendach w literaturze, okładkach książek, które zaczynają być trochę mało oryginalne i o wielu innych ciekawych spostrzeżeniach dotyczących zarówno blogów jak i coraz popularniejszych vlogów. Czy pliki filmowe publikowane przez autora mają szanse wyparcia popularnych dotąd blogów? No cóż, przekonamy się pewnie już w najbliższych latach.
Przedstawiciele blogów: Książkowo, Zacofany w lekturze, Zwierz popkulturalny, Moja pasieka, Notatki Coulturalne.
Po panelu blogerów odbył się kolejny panel dyskusyjny, w którym udział wzięły znane pisarki Lucyna Olejniczak, Ałbena Grabowska i Katarzyna Puzyńska poprowadzony przez pisarkę Agnieszkę Gil. Autorki mówiły o swoich książkach i nie tylko, poruszono bowiem wiele ciekawych tematów dotyczących trendów literackich sagi i kryminału.
Lucyna Olejniczak, Ałbena Grabowska, Katarzyna Puzyńska i Agnieszka Gil.
W następnej kolejności odbyło się kolejne spotkanie, które poprowadziła Magdalena Zimniak. Uczestniczyli w nim Zbigniew Zborowski i Mateusz Lamberg. Temat spotkania to: „Panowie piszą dla pań. Panowie piszą dla panów”. Książka jednego z autorów została zgłoszona na FLK, niestety z przyczyn formalnych musiała zostać odrzucona. Stało się to początkiem dyskusji, czy nie należałoby zmienić zasad regulaminu nadsyłania książek, bo tak właściwie cóż to jest ta literatura kobieca? Festiwal jednak ma nazwę Literatury Kobiet, więc panowie… niestety.
Magdalena Zimniak, Zbigniew Zborowski, Mateusz Lamberg
Kolejnym punktem Festiwalu był „Apetyt na literaturę, czyli lunch z literatami”, podczas którego dwie pisarki Manula Kalicka i Renata Kosin uraczyły nas garścią literackich przepisów, przygotowały potrawy jakie znalazły się w ich książkach. Przepisy kulinarne są częścią wielu powieści, o czym przekonaliśmy się słuchając fragmentów książek czytanych przez autorki (z kulinariami w tle fabuły).
Gotujące pisarki Renata Kosin i Manula Kalicka
Po degustacji smacznych potraw zostały nam zaprezentowane autorki nominowane do nagród Pióra i Pazura.
Jury Festiwalu – od lewej: Anna Dziewitt-Meller (Dzień dobry TVN),Katarzyna Czajka (blog Zwierzpopkulturalny i Polityka), przewodnicząca Bernadetta Darska – krytyczka literacka, Dorota Koman (Polskie Radio) i Anna Luboń (magazyn Gala).
Nominowane pisarki – od lewej: Magdalena Zimny-Luis, Ałbena Grabowska, Izabela Żukowska, Sabina Waszut, Anna Fryczkowska, Danuta Noszczyńska, Joanna Chmielewska.
Przed Wielką Galą, która miała miejsce w Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach, odbył się Literacki ping pong – „Między miłością a zbrodnią”, w którym odpowiadali na pytania Anny Fryczkowskiej i dyskusję na temat przewagi kryminału nad romansem prowadzili: Katarzyna Bonda, Joanna Jodełka, Hanna Cygler Marcin Wroński, Ryszard Ćwirlej i Robert Ostaszewski. Wiadomo, że literatura kobieca ma wiele tzw. „wartości dodanych”, czyli tematów obyczajowych, które często są pomijane, chociaż dotyczą problemów życia codziennego. W literaturze kobiecej mamy wiele powieści z wartością dodaną, jaką są tematy niezwykle ważne, dawniej nie spotykane w romansach.
Ryszard Ćwirlej, Katarzyna Bonda, Joanna Jodełka, Hanna Cygler, Robert Ostaszewski i Marcin Wroński
Zakończeniem Festiwalu była oczywiście Wielka Gala wręczenia nagród, którą poprowadziła Mariola Zaczyńska wraz z zaproszonymi gośćmi – Marią Czubaszek i Krzysztofem Kryszczukiem.
W jury pod przewodnictwem Bernadetty Darskiej zasiadły: Katarzyna Czajka (blog Zwierzpopkulturalny i Polityka), Anna Dziewitt-Meller (Dzień dobry TVN), Anna Luboń (magazyn Gala), Dorota Koman (Polskie Radio)
NAGRODY ZDOBYŁY:
W kategorii „Pióra” nagroda główna została przyznana Sabinie Waszut za powieść „Rozdroża”.
Sabina Waszut odbiera czek od pani w-ce Prezydent Siedlec
W kategorii „Pazura” nagroda główna została przyznana Magdalenie Zimny-Louis za książkę „Kilka przypadków szczęśliwych”
Nagrodę odbiera Magdalena Zimny-Luis
Nagrodę czytelniczek w kategorii „Pióro” otrzymała Ałbena Grabowska za powieść „Stulecie Winnych, ci którzy przeżyli”
Nagrodę czytelniczek w kategorii „Pazura” otrzymała Danuta Noszczyńska za książkę „Harpia”
Nagrodę blogerek polonijnych otrzymała Katarzyna Zyskowska-Ignaciak za książkę „Ty jesteś moje imię”
Nagrodę polskich blogerów „Złota Zakładka” otrzymała Grażyna Jeromin-Gałuszka za powieść „Długie lato w Magnolii”.
Cieszę się, że miałam możliwość uczestniczenia w tym wielkim wydarzeniu i mam nadzieję, że za rok znów uda mi się pojechać do Siedlec. Oprócz wielu wspaniałych pisarek i pisarzy poznałam tam osoby piszące o książkach – osoby, na których blogi często zaglądam, jednak to co innego czytać o tym co ktoś pisze, a co innego móc porozmawiać osobiście.
Wszystkim nominowanym pisarkom i tym, które zostały nagrodzone serdecznie gratuluję. Teraz znów mam dylemat – KIEDY JA PRZECZYTAM TE WSZYSTKIE KSIĄŻKI? – A wiadomo, że będę chciała.
Bardzo dziękuję Agnieszce Król (Tygodnik Siedlecki) oraz Dorocie Zamojskiej (najwierniejszej fance polskich pisarek) za możliwość wykorzystania ich zdjęć. Mój aparat jak zwykle w tak ważnych momentach „zastrajkował” i rozmazał wszystkie najciekawsze fotki.
A na koniec pamiątkowe zdjęcie 🙂
Ale się działo…
W KRĘGU MIŁOŚCI – Zofia Falkiewicz
Zofia Falkiewicz mieszka w Radomiu. Z wykształcenia jest technikiem budowy maszyn, ale wrażliwość jej duszy spowodowała, że zaczęła pisać wiersze. Od wczesnych lat swojej młodości związana jest z harcerstwem. Jest poetką, chociaż dopiero niedawno zdecydowała się opublikować swoje piękne wiersze.
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Technologii Eksploatacji – PIB rok 2013
Stron 154
W kręgu miłości to tomik wierszy o różnorodnej tematyce, składający się z sześciu części:
- Na chwałę Ojczyzny
- Ku niebios bram
- Ukłon przyrody
- Jesteś moją muzą
- Życie układa strofy
- Gdy wszystko już było
Kiedyś przeczytałam (nie pamiętam gdzie), że poezja jest jak blues, najpiękniejsze kawałki powstają w najsmutniejszych chwilach. Wierszy tej poetki nie nazwę jednak bluesem poezji, chociaż większość jej wierszy jest bardzo nostalgiczna.
Dla mnie ta poezja jest źródłem życia. W tomiku zaznaczyłam sobie te ulubione wiersze i nie ukrywam, że często do nich wracam.
Wiersze tej poetki pozwalają przenieść się w czasie, odnaleźć cudowne miejsca, wzruszając do głębi serca. Wojenne – uderzają w najtwardsze sumienia otwierając bolesne wrota historii („Mały powstaniec”, „Rawensbruck”). Inne są specyficzną modlitwą („A kiedy przyjdzie czas”). Słowa, wersy i zawarte w nich myśli zbliżają do ludzi, których już nie ma wśród nas, powodując otwarcie ran żalu („Mamie”, „Zaduma nad grobem” czy „Epitafium ku czci Krzysztofa Kolberga” – jeden z moich ulubionych wierszy). Przenoszą w świat przyrody, tak często niezauważalny przez ludzi, świat piękna natury, pierwotności i środowiska („Od wiosny… do wiosny”). Otwierają drzwi do własnego wnętrza, które nie zawsze jest takie, jakie widzą w nas inni („Jestem, a jakby mnie nie było”, „Jedno słowo”).
Gdyby ktoś kazał mi wybrać z tego tomiku jeden wiersz, który poruszył mnie dogłębnie, to chyba miałabym z tym trudność, bo nie potrafiłabym się zdecydować na ten jeden – konkretny.
Tomik jest pięknie wydany, zmysłowo zilustrowana, twarda okładka za która kryją się kredowo białe kartki, tak miłe w dotyku jak miłe są w czytaniu znajdujące się na nich wiersze.
Dla mnie poezja jest muzyką dla duszy, uspokaja mnie, wycisza i chyba dlatego tak często sięgam po wiersze. Ot tak, wieczorem przed snem, po męczącym dniu, czy po prostu w wolnej chwili, kiedy potrzebne mi jest zwolnienie – na chwilę – tempa życia.
Wiem, że nie wszyscy potrafią czytać poezję, nie wszyscy ją kochają, ale polecam ten tomik każdemu, kto ma ochotę na minutę zatrzymania biegu swojego życia.
Mam nadzieję, że autorka nie będzie miała mi za złe, jeżeli udostępnię fragment jednego z wierszy, ale jest piękny, więc muszę się nim podzielić:
JEDNO SŁOWO
W chaosie słów tysiąca
wielkich i co nic nie znaczą,
chcę poznać sens i prawdę
w zgiełku – ciszę znaleźć.
Zrozumieć jasność słów
które pieszczą i ranią
ubrane w kwiatów woń
i ciężki, ostry kamień. (…)
BŁĘKITNE DZIEWCZYNY – Ewa Podsiadły-Natorska
Ewa Podsiadły-Natorska urodziła się w roku 1986 w Radomiu. Jest absolwentką filologii polskiej a zawodowo – dziennikarką współpracującą z lokalnymi mediami i ogólnopolskimi portalami internetowymi. Prowadzi własną agencję medialną oraz portal dla kobiet eRadomianki.pl
Wydawnictwo AKURAT
PREMIERA 14 października 2015 roku
stron 527
Błękitne dziewczyny to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką humoru.
Kaja Redo to dwudziestodziewięcioletnia radomska fotoreporterka, która po nagłym zerwaniu zaręczyn jest trochę zagubiona. Chociaż ma pracę w jednej z lokalnych gazet, cudownych rodziców i dwie super przyjaciółki, tak właściwie nie potrafi zapomnieć o swoim eks narzeczonym. W pracy coraz bardziej irytuje ją szefowa, a prywatnie nie potrafi zaangażować się w żaden związek damsko-męski. Pewnego dnia, po zawarciu znajomości z pewną bardzo przebojową młodą kobietą, wpada na pomysł założenia na Facebooku strony SZCZĘŚLIWE POLKI. Umieszcza tam zdjęcia kobiet, które na kartce formatu A4 wpisują swoje największe osiągnięcia życiowe, te, które sprawiły, że ONE są szczęśliwe. Kaja nie może wyjść z podziwu, jak ilość fanek (i fanów) jej profilu rośnie w błyskawicznym tempie. Jest z siebie dumna, ale… gdyby kazano jej pozować do takiego zdjęcia, nie wie, co napisałaby na swojej kartce. Jak zakończy się dla niej przygoda z facebookową stroną? Czy znajdzie wreszcie tego jednego/jedynego? Jak rozwinie się jej kariera zawodowa? Musicie się dowiedzieć sami. Nie zdradzę, ponieważ TĘ KSIĄŻKĘ powinna przeczytać każda kobieta bez względu na wiek.
Lektura jest debiutancką powieścią autorki i uważam, że jak na debiut… trafioną na sto procent. To książka, od której trudno się oderwać. Perypetie i zachowania głównej bohaterki, przypominające trochę dość osobliwą w zachowaniu Bridget Jones nie pozwalają na spokojne odłożenie powieści „na później”. Pełna humoru, ale i też poważnych wątków wciąga czytelnika od pierwszej strony. Starannie wprowadzone w fabułę przeróżne typy osobowości jej bohaterów, powodują, że powieść ani przez chwilę nie nudzi. Oczywiście jej główna bohaterka jest tak specyficzną osobą, że sympatia do niej budzi dość ekscentryczne „kibicowanie” jej poczynaniom.
Jak już wspomniałam, autorka jest po filologii polskiej. Każde przeczytanie zdanie wyraźnie o tym przypomina, ponieważ powieść napisana jest dość prostym a jednocześnie pięknym stylem. Zabawne przerywniki w postaci umieszczonych w nawiasach myśli głównej bohaterki dodają do fabuły osobliwego humoru.
Każdy problem w powieści jest przedstawiony z perspektywy „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Autorka udowadnia, że wszystko można zmienić siłą własnej woli i chęci oraz pozytywnego nastawienia do życia.
Najbardziej zapamiętałam z całej powieści słowa , które są moim skromnym zdaniem bardzo ważne. Rzadko wstawiam cytaty, ale teraz nie mogłam się temu oprzeć:
(…) Zrozumiałam, że w życiu w zasadzie nie chodzi o nic więcej niż o to, by cieszyć się drobiazgami, każdą chwilą, dostrzegać szczęście ukryte w prostym geście, szczerym uśmiechu, ciepłym słowie, ludzkiej życzliwości. (…)
To zasada, którą sama w życiu stosuję.
To zasada, która pomaga wielu ludziom być szczęśliwym.
To zasada tak łatwa a zarazem tak trudna przez niektóre osoby do przyjęcia.
Ta książka aż kipi optymizmem i nadzieją. Efekt domina, jaki zapoczątkowała główna bohaterka jest jak zakaźna choroba z bardzo pozytywnymi następstwami ubocznymi. To dowód na to, że bez względu na stan cywilny, wiek, predyspozycje zawodowe czy inne czynniki, można być szczęśliwym. Kaja Redo to udowodniła.
Najgorsze miasto w Polsce, jakim został w powieści określony Radom (chociaż ja się z tym osobiście nie zgadzam, bo mnie Radom się podobał) może stać się perełką polskich miast, dzięki takim osobom jak bohaterka książki.
Książka pięknie wydana, bieluteńki papier stron i wesoła, wręcz pogodna okładka, z której uśmiechają się do czytelnika trzy młode kobiety to już argument, aby sięgnąć po powieść. Mnie przynajmniej to przyciągnęło.
Myślę, że każdy, kto zdecyduje się przeczytać tę niesamowitą powieść, dostanie zastrzyk pozytywnej energii. To lektura lekka, łatwa i przyjemna. Taka jak powinna być książka, z którą czytelnik ma ochotę się zrelaksować po ciężkim dniu.
Jeśli chodzi o mnie, to już wiem, że przeczytam każdą następną książkę tej autorki, dlatego, że potrzebuję takiego pozytywnego doładowania.
Myślę, że nie muszę specjalnie zachęcać do tej lektury, bo moja opinia chyba mówi sama za siebie. Cieszę się, że zetknęłam się z tą książką i życzę każdej kobiecie, bez względu na wiek aby ta książka i do niej dotarła. Ja, która nie przepadam za opasłymi tomami przeczytałam książkę „lotem błyskawicy”, a to już chyba o czymś świadczy.
Tę książkę naprawdę warto przeczytać. POLECAM CAŁYM SERCEM.
Dziękuję Wydawnictwu AKURAT, że przekazało książkę do recenzji i dziękuję Autorce, że ją napisała.
PO PROSTU BĄDŹ – Magdalena Witkiewicz
Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Mówią, że jest „pisarką dla kucharek”, ale która z nas nie jest kucharką? Ostatnio została okrzyknięta „pisarką od szczęśliwych zakończeń”, i chyba jest to prawda. Urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku. Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, „Milaczek”, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu.
Wydawnictwo FILIA rok 2015
stron 344
Po prostu bądź, to współczesna powieść obyczajowa, w której dramat przeplata się z romansem. Jest to pewnego rodzaju powieść psychologiczna, a poruszony w niej wątek śmierci jest bliski niejednej osobie.
Pola pochodzi z przeciętnej, wiejskiej rodziny. Za namową nauczycielki postanawia kontynuować naukę najpierw w liceum, a następnie na studiach. Niestety, rodzice są temu przeciwni. Uważają, że jako najmłodsza z trzech córek powinna pozostać na wsi, aby zaopiekować się nimi na starość i poprowadzić gospodarstwo. Znaleźli już dla niej kandydata na męża, określili miejsce, w którym zostanie wybudowany jej dom i nie przyjmują do wiadomości, że ona ma inne plany życiowe. Pola jednak stawia na swoim, wyjeżdża na upragnione studia i musi sobie sama poradzić ze wszystkim, bo rodzice nie chcą mieć z nią nic do czynienia. Mimo trudności finansowych dziewczyna radzi sobie całkiem dobrze, otrzymuje stypendium i dorabia sobie portretowaniem. Na uczelni poznaje Aleksa, który jest jej wykładowcą, niestety serce nie sługa i oboje wpadają w ramiona uczuć. Wszystko jest jednak zbyt piękne, aby mogło trwać wiecznie i pewnego razu los podrzuca im ciężki kamień dramatu. Miłość zamienia się w rozpacz, przyjaźń w nadzieję, a życie jakby nigdy nic, toczy się dalej.
Od początku książki czułam, że coś się stanie. Piękna bajka o Kopciuszku i pięknym księciu już była i nie mogło być tutaj zakończenia „i żyli długo i szczęśliwie”. Czy aby na pewno?
Czytałam na przysłowiowym wdechu, bo bardzo chciałam wiedzieć, co mnie niepokoi w treści, że nie potrafię się cieszyć szczęściem głównej bohaterki. To, że Pola nie przypadła mi do gustu to inna sprawa, nie wiem dlaczego, ale mimo całej mocy kibicowania jej w tym co robiła, w tej determinacji w dążeniu do celu, czułam do niej jakąś dziwną antypatię. Nie mogłam jednak oderwać się od fabuły.
Autorka ma bardzo lekkie pióro, dialogi są proste i takie życiowe, dlatego czyta się książkę wyjątkowo szybko. Treść podzielona na krótkie rozdziały, z których każdy poprzedzony został fragmentem piosenki płynnie nawiązują do siebie. Nie ma w tej powieści zbyt wiele humoru, bo nie może być. Fabuła oparta jest na dramatycznym wydarzeniu w życiu Poli, ale przez całą treść przewija się specyficzna nadzieja, która uświadamia czytelnikowi jak bardzo można się zatracić w rozpaczy, niszcząc przy tym uczucia innych. Tą nadzieją jest Łukasz – przyjaciel Poli i Aleksa, na którego zawsze i wszędzie można było liczyć.
Lektura ta jest kopalnią emocji, które towarzyszą jej bohaterom. Smutek przeplata się z radością, rozpacz przeplata się ze szczęściem, a niepewność z nadzieją. To opowieść o ludziach, na których los zrzucił odpowiedzialność za życie i szczęście drugiego człowieka.
Jest to powieść lekka i łatwa, chociaż jej główny wątek nie należy do prostych i przyjemnych. Są sytuacje w życiu, kiedy niełatwo jest się pogodzić z czymś, co staje się przeszkodą w życiu, w pełnym tego słowa znaczeniu. Walka o stabilność, o czyjeś uczucie, o spokój, czasami bywa bardzo trudna. Ale zawsze trzema umieć zawalczyć.
Niech nikogo nie zmyli piękna, kolorowa okładka. Spoglądając na nią spodziewałam się pogodnego, pełnego szczęścia romansu, w którym wszystko jest sielskie, spokojne i radosne. Życie niestety nie zawsze pozwala Kopciuszkowi na spotkanie pięknego księcia i dopisanie „i żyli długo i szczęśliwie”, chociaż… myślę, że na końcu tej powieści autorka mogła wstawić te słowa. Nieważne, że okupione milionem zwątpień, bólem, tęsknotą, milczeniem i ulatującą nadzieją.
Polecam tę książkę osobom, które mają ochotę na chwilę oderwania się od prozy własnego życia i zanurzenia w życie innej osoby, a właściwie osób. To lektura zmuszająca do refleksji, to historia dwojga ludzi, którym życie spłatało brzydkiego figla, ale przecież: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Bardzo dziękuję Autorce i wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki i gorąco polecam tę lekturę zarówno młodym czytelnikom jak tym starszym bez względu na płeć. Wiem, że poruszy ona najtwardsze serca.
Kto nie zna jeszcze książek tej autorki to polecam również:
100+PolishBooks4London
Miniony weekend, a właściwe to kilka dni 24-28 września, spędziłam w Londynie.
Dwa popołudnia – dosłownie – w londyńskiej bibliotece TATE LAMBETH LIBRARY. Jedna z polskich pisarek mieszkająca w Londynie postanowiła zorganizować akcję, którą zatytułowała 100+PolishBooks4London. Na Facebooku od jakiegoś czasu było głośno o tym wydarzeniu, swoje książki przesłało wielu polskich pisarzy oraz wydawnictw i dzięki temu w w/w bibliotece powstał dział z polskimi książkami. Mam nadzieję, że Polacy skorzystają z tego.
Zaplanowany przez organizatorkę Nike Farida londyński event być może nie wyszedł tak jak się tego wszyscy uczestnicy spodziewali, ale moim zdaniem choć było dość kameralnie to bardzo emocjonująco. Pomijając fakt, że nareszcie udało mi się zobaczyć Londyn, poznałam wielu bardzo ciekawych ludzi i to chyba jest moim osobistym sukcesem w tym wyjeździe i mam nadzieję, że te znajomości się utrzymają. Na londyński event przylecieli ludzie pióra z różnych zakątków Polski, ale i nie tylko pisarze i poeci, gośćmi byli również przedstawiciele Oficyny Wydawniczej Tysiąclecia z Gdańska.
Andrzej Mestwin Fac i Ewa Miłek OFICYNA WYDAWNICZA TYSIĄCLECIA
Patronem medialnym tego wspaniałego przedsięwzięcia był Londynek.net w którym ukazał się artykuł o tej akcji.
Spotkanie rozpoczęliśmy od zwiedzenia biblioteki, po której oprowadzał nas i opowiadał o niej manager biblioteki, Arthur Lech – syn Polaków, którzy przyjechali na Wyspy z armią Andersa. Muszę przyznać, że biblioteka jest bardzo ładna i zupełnie inna od naszych bibliotek gdańskich. Biblioteka oprócz wielu regałów z książkami dysponuje również sporą ilością stanowisk komputerowych.
Na oficjalnym otwarciu działu polskiej literatury obecny był również radny Robert Hill, który przyznał, że znajdująca się w gminie Lambeth dzielnica Streatham jest licznie zamieszkana przez Polaków i polskie książki z pewnością są mile widziane w bibliotece.
od lewej: Nike Farida, Bożena Mazur-Nowak i Robert Hill
Dwa dni intensywnych rozmów o książkach z ich autorami i czytelnikami to jest naprawdę wspaniała rzecz dla kogoś, kto kocha książki. Czytaliśmy fragmenty naszych powieści, poetki czytały wybrane swoje wiersze przy wspaniałej oprawie muzycznej. Można powiedzieć, że było to nietypowe spotkanie autorskie w którym wzięli udział pisarze, poetki i czytelnicy, miłośnicy prozy i poezji.
Spotkania w bibliotece odbywały się w godzinach popołudniowych, więc wcześniej miałam okazję pobiegać trochę po Londynie i pozwiedzać. Jak typowy bibliofil oczywiście oprócz pięknych, historycznych miejsc natrafiałam prawie wszędzie na książki. W dzielnicy, w której wynajęłam pokój w hotelu była cudowna księgarnia z używanymi książkami które często wyglądały jak nowe, podejrzewam więc, że były czytane tylko raz. Ceny tych książek wynosiły 1-2 funty. Dziękowałam, że nie znam języka angielskiego na tyle, aby czytać, bo mój ograniczony bagaż podręczny musiałabym zamienić na duży bagaż nadawany.
Spacerując brzegiem Tamizy natrafiłam na miejsce sprzedaży książek, które były w tak dobrym stanie, że gdybym nie widziała ich cen i informacji, że to sprzedaż używanych książek, to pomyślałabym, że to są typowe Targi Książki.
Czas zleciał jednak tak szybko, że ani się spostrzegłam i trzeba było wracać do domu.
Cieszę się, że poznałam tak wspaniałych ludzi jak Ula Jaksik – autorka między innymi książki „Dom nad brzegiem oceanu”, Edytę Łysiak – autorkę książki „Tak się nie robi”, Zenka Rogalę – autora serii książek „Ene, due, rike…”, poetkę Agatę Kalinowską – Bouvy, która przyleciała na to spotkanie z Paryża – autorkę książki „Podgląd na pogląd”, Bartosza Kwieka – autora książki „Amazonia w kolorze khaki”, organizatorkę tej całej akcji Nikę Farida – autorkę książki „Panna młoda” a także inne wspaniałe osoby, których nazwisk dokładnie nie zapamiętałam.
od lewej: Bartosz Kwiek, Ewa Formella, Aleksandra M.Perzyńska, Urszula Jaksik, Aga Dixon, Nike Farida, Agata Kalinowska-Bouvy, Edyta Łysiak, Zenon Rogala
Cieszę się, że komuś zależy na propagowaniu czytelnictwa i tak jak nasze spotkania blogerek w Sopocie, Festiwal Literatury Kobiet Pióra i Pazura w Siedlcach, czy literackie spacery, oraz takie akcje w bibliotekach dla Polonii są fantastyczną okazją do spotkania ciekawych ludzi.