LITERATURA POLSKA
UZNANIE – W&W Gregory
(…) Cisza. Uderzam kilkakrotnie, miarowo kijkiem od szczotki w szybkę. Słyszę szamotaninę, po chwili przekręcenie klucza i w drzwiach pojawia się twoja głowa ze zblazowaną miną. Mój syn. Jedynak. Wyglądasz na posiadacza dowodu osobistego, choć tak naprawdę masz dwa lata mniej. To efekt twojej wagi, o której zawodowo myślę „plus sześćdziesiąt”. (…)
W.&W. Gregory to pseudonim. Człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym, absolwent Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej oraz Scenariopisarstwa w AMA Film School w Krakowie. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. Jest autorem m.in. dystopijnej serii „Dwuświat” o podzielonym, pozbawionym ideałów świecie.
Uznanie to powieść społeczno-obyczajowa z nutką dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI16 SIERPNIA 2023
stron 235
Jan Sikora jest wdowcem samotnie wychowującym nastoletniego syna. Jest byłym zawodnikiem, a obecnie trenerem młodzieży w judo. Syn Jana jest inny niż wychowankowie, swoją tuszą bardziej przypomina zawodnika sumo niż judoka, jest daleki od ideału jaki sobie wymarzył ojciec. Jan doskonale sobie radzi w kontaktach ze swoimi wychowankami, ale nie potrafi dogadać się z własnym synem, na płaszczyźnie ojcowskiej ponosi same porażki. Pewnego dnia poznaje wysportowaną kobietę i skrycie ma nadzieje na poważny związek. Ale… czy Karolina, lubiąca dzieci zaakceptuje syna Jana? Czy ojcu uda się wreszcie nawiązać dobry kontakt z Michałem? Co takiego musi się wydarzyć, aby ojciec i syn porozumieli się?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, a znając już trochę „pióro” autora i spoglądając na okładkę, spodziewałam się zupełnie innej fabuły, takiej trochę z gatunku fantasy.
Okazało się jednak, że książka mnie zaskoczyła fabułą społeczno-obyczajową z dużą dawką wątków psychologicznych.
Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla rodziców nastolatków, z którymi rodzic ma pewnego rodzaju problemy emocjonalne.
Mogłabym stwierdzić, że jest to lektura dla panów, przesiąknięta drobiazgowo przedstawionym sportem, może nie typowo dla mężczyzn, ale z pewnością większość osób, właśnie judo kojarzy ze sportem męskim.
Z wielu opisów sytuacji, czy przytaczania fachowego nazewnictwa, można domyślać się, że autor miał lub ma bliski kontakt z tym sportem.
Ale chociaż sporo miejsca w książce zajmuje judo, to fabuła nie odnosi się bezpośrednio do tego sportu. Judo jest tutaj bohaterem drugoplanowym, winowajcą, który sprawił, że wiele rzeczy skomplikowało się w życiu bohaterów powieści.
(…) Tymczasem ty wchodzisz do swojego pokoju i zamykasz się na klucz. Pewnie znowu kupiłeś sobie kolę i chipsy. Dlaczego ja się zgodziłem, by cała renta po mamie stała się twoim kieszonkowym? Jak znam życie, jeszcze babcia cię tuczy. (…)
Myślę, że ta książka jest głównie o samotnościach. Jednej – samotności nastolatka, który po śmierci mamy nie potrafi odnaleźć się w życiu swojego ojca, żyje w poczuciu własnej niedoskonałości i inności, z jednej strony pragnąc miłości i aprobaty ojca, a z drugiej strony nienawidząc go za obojętność. Drugiej – samotności mężczyzny nie dojrzałego do roli ojca chociaż świetnie radzącego sobie z młodzieżą. Człowieka żyjącego ambicjami zawodowymi i rozczarowanego postawą, zachowaniem i wyglądem własnego syna.
To trudna pod względem emocjonalnym lektura wywołująca całą gamę odczuć, od litości po niesmak.
Obaj nie potrafią się ze sobą porozumieć tylko dlatego, że nie potrafią lub może nie chcą ze sobą normalnie porozmawiać.
(…) Czy po nim zapłakałem? A kto by płakał po kimś takim? Chyba tylko jego judocy. Ja nie potrafię za nim zatęsknić, mimo że ode mnie odszedł dawno temu, że mnie zostawił wtedy na obozie, jedynym, na który nas zabrał, i zamiast spędzać z nami czas, zajmował się swoimi chłoptasiami. (…)
Ojciec chcąc dać synowi więcej swobody robi z niego kalekę życiowego, nie umie zaakceptować tego, co dzieje się w głowie i życiu syna. Ślepo zaangażowany w pracę i osiągnięcia sportowe swoich podopiecznych nie dostrzega potrzeb własnego syna. A ten z kolei mści się za to, że zamiast kochającego ojca mieszka pod jednym dachem z służbistą i trenerem.
Bardzo wyraźnie autor przedstawił walkę między ojcem a synem, która w pewnym momencie mogłaby doprowadzić do tragedii.
To jest opowieść o trudnej relacji syna i ojca w relacji której ciężko pogodzić ze sobą nagromadzone latami emocje. Złe emocje. Takie, które dzielą zamiast łączyć.
To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ośmielę się powiedzieć, że jest to wręcz lektura trudna, ale zdecydowanie warta przeczytania, bo jest lekcją dla tych, którzy nie potrafią znaleźć porozumienia z bliską sobie osobą obwiniając ją za wszystkie swoje porażki życiowe.
To lektura o wychowaniu i wybaczaniu, o samotności, która jak najgorsza toksyna wdziera się w serce i umysł.
(…) A może ojciec też był tylko moim ideologicznym rywalem? Może go kochałem, bo nie da się nie kochać rodzica, kochałem bezwarunkowo, i ty także kochasz mnie z tego samego powodu? Pamiętam, że mimo tego, co mi robił, zależało mi na nim, na jego uznaniu. (…)
Ciekawa narracja będąca czymś w rodzaju zwierzeń, sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Narracyjnie mamy tutaj myśli zarówno ojca jak i syna. Każdy z nich rozmawia z drugą stroną ale tylko w swojej głowie, żaden z nich nie potrafi porozmawiać w normalny, ludzki sposób.
Polecam tę książkę szczególnie rodzicom, którzy nie do końca radzą sobie w komunikacji ze swoimi pociechami. Może zamiast winić za wszystko krnąbrne dziecko, spróbujmy poszukać winy wychowawczej w tym co robimy sami.
„Zimny chów” nie jest dobry, ale czy dobrym wychowaniem jest ustępowanie dziecku na każdym kroku i tolerowanie jego zachowania będącego często swoistym buntem wobec rodzica?
Ale polecam tę książkę również młodemu czytelnikowi, szczególnie takiemu w wieku 16-17 lat, czyli w wieku jednego z bohaterów. Może czasami warto wyjść naprzeciw rodzicowi zamiast obwiniać go za wszystko co złe. Czujesz się niewidoczny? To pokaż się, a nie ukrywaj za zasłoną swoich żalów.
Dziękuję Autorowi i Wydawnictwu OPENER za możliwość przeczytania tej książki. I chociaż przyznam szczerze, że metaforyczna okładka nie przyciągnęłaby mojego oka jako czytelniczki, to po raz kolejny przekonałam się o tym, że nie jest ważna okładka, ważna jest fabuła, która się za tą okładką znajduje na kartach książki.
DWUŚWIAT. KSIĘGA III – TYMCZAS. – W&W Gregory
(…) Wspólne życie pod jednym dachem miało swoje zalety. Ghaideng Ru uczył Jasmin starojęzyka, ale także samoobrony. Dużo opowiadał jej o floriańskich zwyczajach i trochę historii, tłumacząc, że mieszkańcy tej krainy nie przywiązują wagi do przeszłości, lecz do tradycji. (…)
W.&W. Gregory to pseudonim. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat tego autora. Ale może kiedyś… Ktoś zapytał autora o to, gdzie by się udał, gdyby miał wybierać: żyć w Inco czy Floris. Odpowiedź jego jest z jednej strony prosta, z drugiej nieco skomplikowana: „To jest tak, jakby odpowiedzieć na pytanie: czy chciałbyś zginąć nocą, czy za dnia? Lub na przykład: wolisz stracić ojca czy matkę? Życie w każdej z obydwu krain ma swoje zalety, ale zdecydowanie więcej wad. Floris jest przaśne, kolorowe, zgodne z naturą, a zarazem uwsteczniające. Ludzie żyją rodzinnie, lecz są zniewoleni przez instytucję kościelną. Z kolei Inco jest czarno-białe, ostre, zimne, odarte z artyzmu. Jest też postępowe, choć w wielu obszarach zgubnie. Brakuje w nim smaku, relacji rodzinnych, prawa ludzi są ulotne. Rządzący obydwu krajów dbają tylko o swoje interesy, doprowadzając różnymi drogami pojęcie kłamstwa do arcymistrzowskiego poziomu. Gdybym jednak nie miał innego wyjścia, widziałbym dla siebie większą szansę we Floris. Tam jest więcej zakamarków, gdzie można się ukryć. No i Floriańczycy potrafią gotować, a ja lubię dobrze zjeść…”.
Dwuświat. Księga III – Tymczas, to powieść z gatunku fantastyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 20 LIPCA 2023
stron 513
Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Floris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyły w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzieliły. Rola mężczyzn w obydwu krainach jest inna, ale w Inco jest deficyt płci męskiej. Wreszcie wybucha wojna między Inco a Floris, która była nieunikniona. Przekraczanie granic, nie tylko terytorialnych, staje się codziennością. Przyjaciele stają się zdrajcami, wrogowie sprzymierzeńcami. Czy wojna przyniesie kres chaosowi? Czy poznanej w pierwszej części Jasmin uda się odnaleźć swoich krewnych zamieszkałych po drugiej stronie granicy? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Jakie tajemnice dotyczące swojej kariery ukrywa przed swoimi poddanymi kapłanka Ae?
W pierwszej części poznałam młodą mężatkę Jasmin, mieszkankę Inco, która nosiła w sobie potrójną ciążę, a wszystkie jej dzieci okazały się płci żeńskiej. Nie było to powodem do radości i dumy, ponieważ za dziewczynki trzeba w Inco płacić wysokie podatki, natomiast potomek męski jest hojnie dofinansowywany przez państwo. Drugą bohaterką jest władcza kapłanka Ae, zamieszkująca Floris, osoba, przed którą nawet kapłani wyższego stopnia czują wielki respekt. Bezduszna, bezkompromisowa, okrutna.
Niezbyt często sięgam po książki z gatunku fantastyki, ale po przeczytaniu dwóch wcześniejszych części „Dwuświata” chyba trochę zżyłam się z bohaterami i zwykła ludzka ciekawość skłoniła mnie do sięgnięcia po kolejną część.
Świat dwóch krain – Inco i Floris przedstawiony przez autora, to świat nierealny i nadprzyrodzony, taki który mógłby istnieć w dalekiej przyszłości, bez oczywiście pewnych dodatków w nim występujących.
Jednak zagłębiając się w życie mieszkańców obu krain z łatwością możemy dostrzec wady i zalety obecnego świata, który jest przecież tak realnym.
(…) Dla głupców religia jest światłem, dla mądrych ludzi ciemnością, a dla władców batem. (…)
Autor posługując się swoimi bohaterami porusza często bardzo ważne dla ludzkości tematy, ale często też wyolbrzymia lub zbyt koloryzuje niektóre informacje.
Fabuła książki z pewnością wciągnie bardziej miłośników tego gatunku, ja nie mogę powiedzieć, że mnie nudziła, ale trochę gubiłam się w niej ponieważ nieco rozpraszała mnie ilość bohaterów, szczególnie tych, którzy w poprzednich częściach przypisani byli do konkretnej krainy, a w tej migrowali do innej. (Wielki szacunek dla autora, że on sam nie pogubił się w tych postaciach 😉)
Jest to powieść łącząca kilka wątków różnych gatunkowo. Mamy zatem wątek obyczajowy opowiadający o młodej kobiecie, która uciekła z Inco z upośledzonym dzieckiem, mamy wątek kryminalny i psychologiczny, którym towarzyszą wymyślone i skonstruowane roboty i stwory, które zaistnieć mogły tylko w tego typu historii. Mamy również wątek pseudo in vitro czy dotyczący nadużywania narkotyków, a nawet wątek odnoszący się do choroby dwubiegunowej.
(…) Pojawiły się omamy, stany depresyjne i hipomania. Tarya stworzyła dwie odrębne osobowości: pesymistyczną i optymistyczną, które wzajemnie nie wiedziały o swoim istnieniu i doprowadzały do furii członków najbliższej rodziny, bo nigdy nie wiadomo, która z nich dorwała się akurat „do mikrofonu”. (…)
Mnogość bohaterów z pewnością u niejednej osoby wywoła zagubienie, ale gdy czytelnik skupi się na nich, lub wypisze sobie w tabelce – „ci są z Inco, ci są z Floris”, to w pewnym momencie zauważy, że coraz mniej oni są skomplikowani w odbiorze fabuły.
Książka kończy się bardzo tajemniczo, pojawiają się nowe stwory, które być może w kontynuacji opowieści odegrają istotne role w historii tych dwóch światów.
Muszę przyznać, że wyobraźnia autora względem postaci i wątków chyba nie ma granic i podziwiam pamięć autora, która musi zmagazynować takie rzesze nazw, imion i wątków, w których zwykły czytelnik tak łatwo może się pogubić.
W tej powieści mamy wszystkiego po trochę, jest sporo agresji i opresji zwłaszcza społecznej, w której wykluczanie, marginalizowanie a nawet unicestwianie jest na porządku dziennym.
Jest pokazany świat bliski naszemu, w którym ludzie żyją z pracy własnych rąk, jedzą posiłki podobne do naszych, zakładają rodziny i rodzą dzieci bezgranicznie zaślepieni poddając się religii. Ale jest pokazany również świat, którym rządzą kobiety i technologia. Mężczyźni są „towarem” deficytowym i niemającym nic do powiedzenia. Aż trudno uwierzyć, że taki świat stworzył właśnie mężczyzna.
(…) Ludzie muszą sobie jakoś przyswajać zasady, których nie rozumieją, czyli muszą stworzyć zasady bez zasad. Tworzą na przykład religię, bez której potem nie potrafią żyć, bo te zasady tworzą kolejne podzasady aż do nieskończoności. (…)
Polecam tę książkę zwłaszcza miłośnikom tego gatunku powieści, myślę, że dla czytelników fantasy to prawdziwa gratka. A ja, chociaż nie należę do fanek tego gatunku, to przyznam szczerze, że nieźle się w tej powieści zatraciłam czytelniczo.
Dziękuję Autorowi i Wydawnictwu Opener za możliwość przeczytania kolejnej części „Dwuświata”.
BALI. OPOWIEŚCI Z WYSPY BOGÓW – Aleksandra Najda-Michałowska
(…) Bali to z pewnością najbardziej uduchowiona wyspa na świecie, co czuje się na każdym kroku. To multireligijny dom dla mniejszości chrześcijańskiej, muzułmańskiej, buddyjskiej oraz większości, która wyznaje hinduizm balijski (…). Bliską animizmowi, niepowtarzalną mieszankę buddyzmu i śiwaizmu zwaną Agama Hindu Dharma. (…)
Aleksandra Najda-Michałowska od kilku lat mieszka na wyspie Bali, prowadzi podróżniczy blog i jest autorką najobszerniejszego na rynku przewodnika po Bali. W wyspie bogów zakochała się w roku 2016, kiedy mieszkała jeszcze w Tajlandii i przyjechała na Bali na krótkie wakacje.
Bali. Opowieści z wyspy blogów to książka reportażowa będąca czymś w rodzaju przewodnika po wyspie.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 CZERWCA 2023
stron 250
Autorka zafascynowana wyspą w malowniczy sposób próbuje przekazać potencjalnym turystom piękno Bali, przedstawiając nie tylko walory przyrodnicze wyspy, ale również kulturę mieszkańców, religię i zwyczaje panujące wśród ludzi zamieszkujących ten kawałek świata.
Opowieść okraszona jest wieloma zdjęciami, które dodatkowo pozwalają na poznanie tego o czym pisze wizualnie. Niestety brakowało mi bardzo opisów pod zdjęciami i chociaż w wielu przypadkach domyślałam się co przedstawia wstawiona między strony fotografia to myślę, że byłoby czytelniejszym dla nas, osób dopiero poznających walory wyspy, aby każde zdjęcie zostało opisane.
Autorka opisała swoje początki zamieszkania w tym bajecznym miejscu skupiając uwagę czytelników zarówno na wytłumaczeniu kim jest Wayan, jak i tym jak nosić sarong. Opisała miejsce zwane Ubud Market oraz wytłumaczyła do czego służą i kiedy są stosowane maski.
Nawiązała do czasów pandemii, które i tę malowniczą wyspę na pewien czas wykluczyły z życia tak jak wiele innych miejsc na świecie, a wiadomo, że takie miejsca jak Bali czerpią korzyści materialne głównie z turystyki.
W dość malowniczy sposób opisała piękne plaże balijskie, przy okazji wspominając również farmy soli oraz podwodny świat wyspy.
(…) Jeżeli nie bywasz na Bali regularnie albo nie mieszkasz na wyspie, istnieje prawdopodobieństwo, że nigdy nie słyszałeś o Nyepi, Dniu Ciszy. To właśnie w tym dniu w większości balijskich domów nie ma prądu, internetu, światła. Lokalsi nie mogą opuszczać miejsca zamieszkania, turyści hoteli. (…)
Ciekawym zagadnieniem jakie poruszyła w swojej książce jest również zamieszkanie, bez względu na to, czy zamieszkasz w wynajętym domu, czy w hotelu, zawsze możesz liczyć i na plusy i na minusy takiego zakwaterowania.
Z pewnością miłośników zwierząt zaciekawi informacja o wężach i pająkach, które bywają dla człowieka dość niebezpiecznym towarzystwem tak samo jak wszechobecne w niektórych miejscach małpy stwarzające szczególne zagrożenie dla dobytku naiwnego turysty, który nie spodziewa się nawet tego jak w jednej sekundzie może zostać pozbawiony telefonu czy aparatu fotograficznego.
Fascynującym jak dla mnie okazał się świat balijskiego tańca, który również jest wszechobecny na Bali i można go podziwiać podczas wielu uroczystości obchodzonych na wyspie, a których z całą pewnością jest sporo.
Dla podróżników z pewnością ciekawostką będzie opowieść o Świętej Górze, Mount Agung i wspinaczce na aktywny wulkan, czy opis Cmentarza Kintamani, jak również malowniczo przedstawiony obraz i funkcjonalność magicznych wodospadów północy.
Ciekawostką wartą zatrzymania się na chwilę nad tekstem jest z pewnością legenda Nusa Penidy. Autorka z wyjątkową precyzją przedstawia zarówno kulturę Nusa Penidy, jej społeczność, świątynie a także farmy wodorostów.
(…) Wszak wszechświat to równowaga światła i ciemności. Jeden nie może istnieć bez drugiego. Mieszkańcy Nusa Penidy dążą ku światłu, ale szanują ciemność. Podobnie jak na Bali większość wyznaje hinduizm. W tutejszych świątyniach odprawiane są hinduistyczne rytuały religijne. (…)
Z pewnością dla odważnych będzie również wspomniana w opowieści huśtawka nad przepaścią, myślę, że dla wielu turystów, którzy zdecydują się siąść na niej będzie to niezapomniane przeżycie.
Jeżeli lubisz podróże, to może po przeczytaniu tej książki zdecydujesz się pojechać na Bali i zobaczyć na własne oczy opisane przez autorkę miejsca sprawdzając osobiście, czy zachwyci cię to samo.
Myślę jednak, że nawet nie będąc fizycznie w tych miejscach można poczuć ducha przygody. Wystarczy odrobina wyobraźni a możemy przenieść się do zupełnie innego świata. Świata kolorów i zapachów, którego nie doświadczamy na co dzień.
Polecam tę książkę osobom lubiącym przygody i poznawanie różnych ciekawych miejsc. Zazdroszczę tym, którzy mogą sobie pozwolić na wypad na Bali, sama z przyjemnością spędziłabym tam wakacje. Kto wie, może kiedyś to marzenie się spełni i wówczas sama przekonam się ile piękna drzemie w tej dalekiej wyspie.
Dziękuję Wydawnictwu LUNA za propozycję poznania tego pięknego miejsca jakim jest Bali, i przeczytania książki dzięki współpracy barterowej. Natomiast Autorce dziękuję za tak malowniczy przekaz tego piękna.
FACETOM WSTĘP WZBRONIONY – Sylwia Trojanowska & Malwina Kozłowska
(…) Według prawa międzynarodowego istnieją trzy najgroźniejsze rodzaje broni, których użycie jest zakazane przez konwencję genewską: kobieta oszukana, kobieta zdradzona i kobieta, której się nudzi. (…)
Sylwia Trojanowska urodziła się w 1974 roku, razem z mężem i synem mieszka w Szczecinie. Jest niepoprawną optymistką, pasjonatką pozytywnego myślenia i cieszenia się każdą chwilą. Wielbicielka podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Uwielbia góry, obcowanie z przyrodą, muzykę filmową i dobrą herbatę (w dużych ilościach!). Kiedy nie pisze, spełnia się jako trener biznesu i coach. W swoim dorobku pisarskim ma takie książki jak „Wigilijna przystań”, „A gdyby tak…”, trylogię, w skład której wchodzą „Sekrety i kłamstwa”, „Prawdy i tajemnice”, oraz „Powroty i wspomnienia”.
Malwina Kozłowska z pochodzenia jest leszczynianką mieszkającą w Poznaniu jednocześnie prowadzącą życie w drodze. Jest filolożką,
redaktorką, przedsiębiorczynią i etyczką społeczną. Na co dzień zajmuje się outsourcingiem wydawniczym. Aktywnie uczestniczy w projektach badawczo-rozwojowych z dziedziny odnawialnych źródeł energii, działa w zakresie ochrony praw zwierząt. W wolnych chwilach maluje akwarelami i rysuje.
Facetom wstęp wzbroniony to bardzo humorystyczna powieść obyczajowa.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 CZERWCA 2023
stron 303
Inga, Barbara i Anka to trzy młode kobiety, będące trzema różnymi żywiołami jak ogień, woda i powietrze. Ale ich wspólnym mianownikiem jest ziemia, po której stąpają twardo i z rozmysłem. Inka jest redaktorką, kobietą, która po rozwodzie wraca do Polski ze Stanów Zjednoczonych próbując odnaleźć się w różnego rodzaju relacjach. Baśka jest atrakcyjną bizneswoman łapiącą w życiu najlepsze kąski i korzystającą z życia na całego. Anka teoretycznie jest w szczęśliwym związku i spełnia się zawodowo jako pani prokurator. Kobiety przypadkowo spotkane na zajęciach jogi zaprzyjaźniają się, a kiedy na drodze jednej z nich staje nieuczciwy mężczyzna wspólnie obmyślają plan zemsty. Czym zasłużył się ów mężczyzna na karę, jaką mają w planach wykonać na nim trzy przyjaciółki? Czy mimo przeszkód przyjaźń kobiet ma szansę przetrwać? Czy mężczyźni powinni się bać takich kobiet jak Inga, Barbara i Anka?
Kiedy brałam do ręki tę książkę liczyłam na lekturę lekką, łatwą i przyjemną i muszę przyznać, że mimo oczekiwań, książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Znając „poważne pióro” Sylwii Trojanowskiej chyba jednak nie spodziewałam się tak szalonej historii i tak świetnych bohaterek.
Fabuła dostarcza czytelniczkom nie tylko mnóstwa dobrego humoru, ale i odrobiny wzruszeń.
(…) – Dziewczyno! Jak to nie teraz? A kiedy? Jak ci osiemdziesiątka stuknie? Wtedy to żaden się za tobą nie obejrzy, a i ty na żadnego nie spojrzysz. A przecież masz potencjał, żeby korzystać z życia. Teraz. Już. – Baska przewróciła oczami. – Powinnaś być dyrygentką w orkiestrze życia! A nie tylko krzesełka dla big bandu ustawiać… (…)
Dając „życie” swoim bohaterkom, autorki pokazały czym może być prawdziwa przyjaźń zawarta zupełnie spontanicznie. Łączące kobiety lojalność i wspólny front działania potrafią zdziałać cuda. A kiedy jeszcze ogniwem złącza jest ulubiona artystka (osobiście sama uwielbiam zespół Bajm i ich piosenki), to cóż… nie może być źle.
Myślę, że ta książka jest obowiązkową lekturą dla wszytskich kobiet, dlatego już na wstępie zachęcam do sięgnięcia po nią nie tylko dla czystego relaksu, ale również dla uświadomienia sobie jak wiele możemy zdziałać, kiedy znajdzie się w naszym otoczeniu jakiś „trefny” osobowościowo mężczyzna 😊
(…) – Tak sobie teraz myślę… – powiedziała, jeszcze pociągając nosem, kiedy dziewczyny omówiły szczegółowo plan zemsty na Damianku, – Wy to macie takie skille, że powinniście założyć jakąś agencję detektywistyczną. Albo grupę wsparcia, nie wiem. Dla tych wszytskich babek wytyranych przez facetów. (…)
Dzięki bardzo umiejętnie wprowadzonemu dowcipowi, który momentami jest bardzo ironiczny, dostaliśmy powieść pełną dobrego humoru, a przecież uśmiech jest nam bardzo do życia potrzebny, bo jest jak woda i powietrze.
Pokazując życie takim jakie ono jest, autorki przedstawiły obraz dzisiejszego świata bez lukru, ale z humorem, pokazały jakimi wartościami rządzi się świat zarówno damski jak i męski.
Bohaterek nie można NIE polubić, ich osobowości są nieco odmienne, ale myślę, że każda kobieta chciałaby mieć wśród swoich przyjaciółek takie właśnie osoby. I nie tylko dlatego, że trzy kobiety o totalnie różnych charakterach, połączone przypadkową przyjaźnią potrafiły zjednoczyć siły i stawić czoła przeciwnościom losu jednej z nich i tak zwanemu pierwiastkowi męskiemu i stały się dosłowną mieszanką wybuchową, ale jakże zharmonizowaną.
Nie będę opisywała do czego posunęły się te trzy kobiety, aby dokonać spektakularnej zemsty na nieuczciwym mężczyźnie, ale muszę przyznać, że dawno już się tyle nie śmiałam (aż mój mąż widząc co czytam zaniepokoił się moim śmiechem 😉).
Polubiłam wszystkie trzy kobiety, ale Barbara jest moją zdecydowaną faworytką, chciałabym mieć w sobie tyle charyzmy co ona.
Autorki stworzyły rewelacyjną historię, jak już wspomniałam pełną zdrowego humoru, ale pokazały również nieco poważną stronę życia, bo oprócz siły damskiej przyjaźni w powieści znalazły się cienie życia, często doprowadzające do wzruszeń. Przedstawionej historii towarzyszy cała paleta skrajnych emocji, która z pewnością niejednej osobie pozwoli na szybsze bicie serca.
(…) Mało co było w stanie ją poruszyć. Zazwyczaj trzymał ją w ryzach profesjonalny chłód, a definiował zimny osąd. Miała tylko jedną, jedyną słabość- nienawidziła znętów, facetów lejących swoje kobiety, dzieci, psy. Facetów, którzy pięścią rekompensowali sobie własne niepowodzenia, niedoskonałości i wszelkie deficyty. (…)
Są sytuacje w życiu, które bolą, ale gdy obudzi się w sobie siłę, drzemiącą przecież w każdej kobiecie, to można sobie poradzić nawet z przemocą fizyczną czy upokorzeniem psychicznym. Często słabe momenty można przekształcać w działanie, które pomoże wyrwać się z matni zła, aby ponownie nie doprowadzić do tego, co już miało miejsce.
Być może postać mężczyzny zdradzającego została trochę przerysowana ironicznie, ale świetnie pokazana została groteska jego zachowania.
Jest to powieść z jednej strony nieco subtelna, ale z drugiej ostra (szczególnie w działaniu kobiet 😉), ale jak wiadomo każda kobieta zmienną jest i wiele z nas ma różne oblicza, potrafimy płakać w samotności by po chwili w towarzystwie przychylnych nam osób zaśmiewać się do łez.
Moim zdaniem, ta książka jest prawdziwym poprawiaczem nastroju. Szczególnie dla kobiet (myślę, że niejednemu mężczyźnie nie byłoby do śmiechu, gdyby przeczytał do czego zdolne są kobiety).
Siła i solidarność stworzonych przez Sylwię Trojanowską i Malwinę Kozłowską bohaterek potrafi dać porządnego kopa (przepraszam za wyrażenie) do działania i pozwoli uwierzyć w to, że razem możemy zdziałać naprawdę wiele, nawet w teoretycznie beznadziejnych sytuacjach.
Przyznam się, że w czasie czytania często w mojej głowie rozbrzmiewała muzyka jakiegoś wspomnianego właśnie przeboju Beaty Kozidrak, tak więc miałam podwójny relaks: czytanie i muzykę.
Jeśli zatem szukacie lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej, która na chwilę wyrwie Was z szarego życia, to koniecznie przeczytajcie tę książkę. Dobra zabawa gwarantowana. Bo tego można się spodziewać po dobrej lekturze – świetnie wykreowanych osobowościowo bohaterek, ciekawej fabuły, zabawnych dialogów i przyjemnego czasu spędzonego z książką.
Bardzo dziękuję Sylwii Trojanowskiej za propozycję przeczytania tej książki, a wydawnictwu Książnica za egzemplarz. Dzięki tej książce poznałam „pióro” kolejnej polskiej autorki (Malwiny Kozłowskiej) i zupełnie inne oblicze autorki, której książki znam i uwielbiam.
RODZINA MONET. KRÓLEWNA – Weronika Anna Marczak
(…) Musiałam wziąć się w garść. Oczywiście, że od dawna podejrzewałam, że moi bracia zajmowali się jakimiś podejrzanymi sprawami, ale po raz pierwszy ktoś w mojej obecności nazwał ich mafią i nie potrafię opisać, jak bardzo mnie to przerażało. (…)
Weronika Anna Marczak jest absolwentką Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Po studiach wyjechała do Hiszpanii, tam powstał pierwszy tom „Rodziny Monet”. Przesiadywanie z laptopem, czarną kawą i czekoladowym croissantem w jednej z barcelońskich kawiarni stało się wtedy jej tradycją. Pisanie kontynuowała w Wiedniu, gdzie przeprowadziła się, żeby zacząć pracę w branży krypto. Uwielbia podróże, wymiany kulturowo-językowe i kuchnię wegetariańską.
Rodzina Monet. Królewna to drugi tom sagi o rodzeństwie Monet, powieść obyczajowa z nutką kryminału, sensacji i odrobiną romansu. Literatura młodzieżowa.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 LIPCA 2019
stron 382+447
Hailie Monet ma kilkanaście lat i nie grzeszy pewnością siebie. Przebywając od roku w domu swoich przyrodnich braci, szybko owinęła sobie Willa, Vincenta, Dylana, Shane’a i Tone’ego wokół palca. Starsi bracia pójdą z siostrą w ogień i zrobią dla niej wszystko, aby tylko czuła się bezpiecznie. A ponieważ nie ma silniejszego człowieka od tego, za którym stoi rodzina, najmłodsza z Monetów czuje się coraz swobodniej. Szybko jednak odkrywa, że wielka fortuna idzie w parze ze śmiertelnym niebezpieczeństwem i trudnymi do zaakceptowania wyrzeczeniami. Pewnego dnia poznaje mężczyznę, który odegra bardzo ważną rolę w jej życiu. Kim jest ów tajemniczy mężczyzna? Czy Hailie powinna się go bać, czy mu zaufać? Co łączy mężczyznę z przeszłością dziewczyny?
Ta książka jest jak narkotyk, im dłużej ją czytasz, tym bardziej cię wciąga. Lubię literaturę młodzieżową, ale tej powieści nie zaliczyłabym ściśle dla młodzieży, chociaż główna bohaterka ma tutaj 16 lat.
W tej części serii (która składa się z dwóch książek) poznajemy dalsze losy osieroconej przez matkę i babcię Hailie, która przez rok przebywania w domu pięciu starszych braci, powolutku zaczyna uczyć się życia na innych zasadach.
Nakazy i zakazy jakimi jest obarczana na każdym kroku wreszcie zaczynają odgrywać ważną rolę w życiu nastolatki okazując się wcale nie takim wymysłem z kosmosu. Przebywanie w rodzinie Monet ma wiele plusów (głównie finansowych) ale jeszcze więcej minusów, bo człowiek tak do końca nie może być pewien kto jest przyjacielem a kto wrogiem, a pseudo przyjaciół wokół nie brakuje.
W tej części Hailie poznaje dwie bardzo ważne dla niej osoby z rodziny Monet, osoby, które z pewnością odegrają w jej życiu ważną rolę. Nie chcę zdradzać kogo pozna dziewczyna, bo chciałabym, aby dla każdego, tak jak i dla mnie była to niespodzianka.
Dziewczyna zagłębia się również coraz bardziej w tajemnice rodziny, powolutku poznając zarówno dobre jak i złe strony „pracy” jej braci. Sama zaczyna funkcjonować coraz odważniej w świecie braci Monet, ucząc się zachowania innego niż była do tej pory nauczona. I chociaż wciąż traktowana jest jak wyjątkowo krucha porcelana, to z każdym miesiącem ta porcelana twardnieje.
(…) Wiem, że może wydawać się ciekawa i w swoim czasie na pewno ci ją przybliżymy, ale w tej chwili ważne jest, żebyś wiedziała, że sekrety w tej rodzinie są wielkie i niebezpieczne. Najlepszym sposobem, żeby cię przed nimi ochronić, jest zatajenie ich przed tobą. (…)
Uzmysłowienie sobie czym tak naprawdę zajmują się bracia Monet z pewnością było dla Hailie szokiem, ale przebywając wśród nich musiała uznać zasadę „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”.
Najstarszy z braci jest dla niej wyjątkowo surowy, ale traktując ją tak a nie inaczej zapewne ma swoje powody. Świat wielkich pieniędzy, przestępczości i dobroczynności być może bardzo różni się od świata normalnych, żyjących spokojnie ludzi, ale niesie ze sobą również wiele zagrożeń.
(…) Zaczęłam się stresować. Bardziej niż dotychczas. Wywiad Vincenta to pole minowe. Jeden fałszywy ruch i po mnie. Zwłaszcza, że miałam coś do ukrycia. (…)
Wielką niespodzianką w tej części jest poznanie przez dziewczynę pewnej osoby, która przybliżyła jej przeszłość, dzięki której dziewczyna znalazła się na świecie. Odkrywając plusy i minusy związku jej rodziców pokazała, że świat nie jest czarno-biały, ale ma również wiele odcieni uczuć, emocji i pragnień.
(…) Świadomość, że to moja mama odpowiada za to, że wychowałam się bez ojca, niesamowicie mnie dołowała. Zawsze ją wybielałam, a ojca uważałam za tego najgorszego. Z przerażeniem odkryłam, że zaczynałam czuć do niej żal, i bardzo chciałam się go pozbyć. (…)
Ten tom jest równie ciekawy jak poprzedni, i muszę przyznać, że czytając książkę (książki, bo tom 2 ma dwie części) ani chwilę nie odczułam znużenia. Tutaj cały czas coś się dzieje, nie ma czasu na nudę, bo i fabuła i fantazja nie pozwalają na zwolnienie tempa.
Niby normalna rodzina, rodzeństwo jak rodzeństwo, w wielu rodzinach funkcjonuje podobnie, bracia i siostry kochają się kłócą, mają wspólne tajemnice i potrafią się w jednej chwili kochać i nienawidzić, dlatego cieszę się, że autorka pokazała te stosunki między rodzeństwem Monet w tak naturalny i wiarygodny sposób. Większość starszych braci zawsze będzie stało murem za młodszą siostrą, a młodsza siostra w większości będzie dumna ze starszych braci.
W tym tomie Hailie poznała smak pierwszej młodzieńczej, niewinnej miłości, która być może nie była wielką namiętnością, ale już obudziła w dziewczynie uczucia inne niż do braci. Autorka pokazała również do czego zdolny jest chłopak, któremu zależy na dziewczynie nie tylko z powodów cielesnych, ale głownie na tym, aby przeżyć piekne, romantyczne chwile dając radość drugiej osobie.
(…) Leo budził we mnie uczucia, których nie znałam. Część mnie pragnęła się im poddać, ale inna, ta porządna i surowa, zabroniła mi takich wyskoków. Byliśmy w szkole, wśród nauczycieli, w dodatku mogliśmy w każdej chwili wpaść na bliźniaków. Już i tak wystarczyło, że zaczęliśmy się przytulać na powitanie. (…)
Ten tom jest całą gamą emocji. Jest trochę groźnie, trochę zabawnie i bardzo ciekawie i gdyby ktoś miał wątpliwości, dlaczego „babcia” czyta powieść przeznaczoną dla młodzieży to aby pozbyć się wszelkich pytań, sam powinien po tę lekturę sięgnąć.
(…) Zacisnęłam usta i popatrzyłam w dół. Chciałam na niego nawrzeszczeć, ale zabrakło mi słów. Przypomniałam sobie, że jestem tylko żyjącą w złotej klatce Hailie Monet, której granice są stawiane na każdym kroku. (…)
Młoda dziewczyna musiała nauczyć się całkiem odmiennego życia, ale dzięki temu poznała smak prawdziwej braterskiej odpowiedzialności za rodzeństwo, poznała smak pierwszej zakrapianej Sangrią imprezy i poznała smak pierwszej miłości. Wiele zrozumiała, kiedy znalazła się w ekstremalnej sytuacji i wówczas zapewne doceniła moc nakazów i zakazów jakimi ją karmiono w domu braci Monet.
Ta zwykła, niezwykła dziewczyna z pewnością stanie się idolką wielu nastolatek, ale może właśnie dzięki pojawieniu się jej na kartach książki, dziewczyny będące w wieku głównej bohaterki zrozumieją, że życie to nie tylko imprezy i przyjemności, ale również obowiązki i odpowiedzialność, szczególnie za siebie.
(…) – Spokój – upomniałam się – jesteś porąbaną idiotką! Jeszcze większą się okazałam, gdy poczułam wyrzuty sumienia, że tak brzydko się do siebie odzywam. – Nie jesteś porąbaną idiotką, Tylko spróbuj wziąć się w garść, co? Tak chociaż troszeczkę. (…)
Przede mną trzeci tom „Rodziny Monet” składający się również z dwóch części i muszę przyznać, że chociaż nie jestem już nastolatką w wieku Hailie to czuję podekscytowanie, że poznam kolejne losy głównej bohaterki.
Dzięki świetnie wykreowanym osobowościom wszytskich bohaterów książki, a z pewnością nie było to łatwe zadanie, aby pięciu młodym mężczyznom dać pięć różnych osobowości, fabuła nabiera swoistego smaczku. Myślę, że przy tej książce nikt się nie nudzi.
Polecam ją nie tylko nastolatkom w wieku 15+, jestem przekonana, że niejeden dorosły z przyjemnością „wtuli” się w te książki.