Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

KOBIETY Z ULICY GRODZKIEJ. HANKA – Lucyna Olejniczak

Lucyna Olejniczak urodziła się i mieszka w Krakowie. Pracowała jako laborantka medyczna, była pracownikiem katedry Farmakologii UJ. Jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze, jej pierwsza książka powstała w roku 2007. Dużo podróżuje, lubi poznawać nowych ludzi, i łatwo się zaprzyjaźnia. Jest autorką takich książek jak: „Wypadek na ulicy Starowiślnej”, „Opiekunka, czyli Ameryka widziana z fotela” i „Dagerotyp. Tajemnicy Chopina”. Ma też na swoim koncie udział w antologii kryminalnej „Zatrute Pióra” oraz współpracę z „Lodołamaczem”, dla którego pisała cykl felietonów o Nowej Hucie. W roku 2014 na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w Siedlcach „Opiekunka…” otrzymała Nagrodę fundacji Age of Reading za książkę przedstawiająca problem wykluczenia.

  Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka - Lucyna Olejniczak

Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2015

stron 343

Kobiety z ulicy Grockiej. Hanka to pierwsza część sagi o krakowskich kobietach, dramatyczna powieść psychologiczna, której fabuła zaczyna się w roku 1890.

W domu Franciszka Bernata, jednego z bogatych krakowskich aptekarzy przychodzą na świat bękarty, dzieci gospodarza, jednak nikt nie wie jaki los ich spotyka, ponieważ zaraz po urodzeniu znikają. To znaczy wszyscy wiedzą, gdzie te dzieciątka trafiają, ale jest to tajemnica poliszynela. Niestety  Klementyna -żona aptekarza, nie ma tyle szczęścia, co młode służące, które zaspokajają chuć jej męża i każda kolejna ciąża kończy się dla niej albo poronieniem, albo śmiercią noworodka. Jednej nocy na świat przychodzą dwie dziewczynki, których ojcem jest aptekarz. Jedna z nich rodzi się w łożu żony gospodarza, a druga w piwnicznym barłogu. Niestety sytuacja lubi się powtarzać i dziecko pani aptekarzowej wkrótce po narodzinach umiera, dziecko młodej służącej cieszy się życiem, jednak jego matka, po długim i ciężkim porodzie sama żegna się z życiem. Akuszerka odbierająca te i wszystkie inne porody w domu aptekarza postanawia w tajemnicy zamienić dziewczynki ratując tym samym życie dziecku, i ku uciesze żony Franciszka, córeczka służącej wychowywana jest jako jej własna. Hanka, młoda dziewczyna, która tak jak wiele innych wykorzystana została przez gospodarza, zanim wyda ostatnie tchnienie przeklina swojego pracodawcę i wszystkich jego potomków. Biedna dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że klątwa sięgnie także jej córki. Czy uda się komuś przerwać złą passę życia? Przez ile pokoleń będzie ona towarzyszyła potomkom Franciszka Bernata?

Przyznam szczerze, że książka bardzo mną wstrząsnęła i po przeczytaniu długo zastanawiałam się co o niej napisać. Ponieważ chciałabym zachęcić potencjalnych czytelników do sięgnięcia po tę lekturę, w końcu się zmobilizowałam.

Jest to opowieść o pięknym, magicznym Krakowie, w którym za murami często pozornej, fałszywej normalności, mają miejsce wielkie tragedie. To opowieść o bardzo trudnych relacjach rodzinnych, o ofiarach niespełnionych marzeń i bólu towarzyszącym na każdym kroku.  Ale jest to również opowieść o sile i determinacji kobiety, która mimo upokorzeń, cierpień i rozpaczy walczy nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o młodsze rodzeństwo i o własne marzenia.

Ta lektura to zlepek różnych typów powieści, które ze sobą cudownie współgrają. Możemy znaleźć w niej wątek dramatyczny, wątek psychologiczny, kryminalny a także romans. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo napisać taką powieść, tej autorce się udało. Składam ukłon w jej stronę.

Tej książki nie da się czytać długo, wciągająca historia działa jak magnes, trzyma w napięciu, wywołuje sprzeczne emocje, ale przede wszystkim uczy tolerancji. Wiktoria, nieślubne dziecko aptekarza, mimo toksycznej miłości, jaką otrzymywała od ojca, w ostatnich chwilach jego życia wciąż przy nim trwa, chroni go przed światem, opiekuje się nim, dba o niego. Mogłaby nie robić nic, zemścić się za wszystkie krzywdy jakich doznała ona, jej matki (biologiczna i ta, która ją wychowała) i jej młodszy brat, ale empatyczne podejście do życia nie pozwala jej na to. W tej bohaterce jest tyle pokładów dobra, współczucia i zrozumienia dla innych, że nie można jej za to nie pokochać.

Myślę, że chociaż książkę czyta się szybko, lekko i płynnie, dzięki stylowi jakim pisze autorka, nie mogę tej powieści zakwalifikować do łatwych. Nie ukrywam, że w trakcie czytania miałam cały czas w pogotowiu chusteczkę, którą użyłam wielokrotnie. Ta historia wzrusza, ale i budzi negatywne emocje, z powodu roli, jaką odegrał w niej brutalny, oschły w uczuciach aptekarz. Cieszę się, że na mojej półce czeka już kolejny tom tej sagi.

Przedstawione w niej postacie są bardzo wyraziście opisane, zarówno ich wyglądy zewnętrzne jak i charaktery czy zachowania, momentami miałam wrażenie, że nie czytam a oglądam jakiś stary film. Lubię, kiedy potrafię tak dokładnie „zobaczyć” bohaterów o których czytam.

Polecam tę powieść każdemu, bo myślę, że zadowoli gusty wielu czytelników ze względu na narrację, ciekawe dialogi i niesamowitą fabułę, w której króluje tajemnica, szczególny dramatyzm postaci i pełne emocji odczucia. Proponuję zabrać się za czytanie w przededniu wolnych dni, ponieważ nie gwarantuję, że będzie możliwe odłożenie książki w trakcie czytania. Ta wciągająca historia mogła zdarzyć się wszędzie, a dodatkowo umieszczona w XIX wieku pozwoliła mi na zagłębienie się w losy bohaterek tak mocno, że po skończeniu jej, długo nie mogłam przestać myśleć o jej bohaterach: Hance, Wiktorii, Stefanku, pani Kasperkowej czy Klementynie.

Polecam również inną książkę tej autorki, którą przeczytałam dość dawno temu. Muszę przyznać się, że na półce „do przeczytania” czekają u mnie jeszcze trzy powieści tej wspaniałej pisarki. Mam nadzieję, że wkrótce znajdę czas na przeczytanie ich. A tymczasem czekam na kolejne części sagi Kobiet z ulicy Grockiej.

jestem blisko

 

LITERAT – Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska gościła już na moim blogu kilkakrotnie, raz przy okazji spotkania autorskiego, następnie, kiedy dzieliłam się moją opinią po przeczytaniu jej książki „Hobbysta”. Przypomnę tylko, że pochodzi z Wrocławia, ale mieszka obecnie w Gdańsku. Więcej na temat tej pisarki znajdziecie we wcześniejszych moich wpisach, do których serdecznie zapraszam.

  Literat Agnieszka Pruska

Wydawnictwo Oficynka rok 2013

stron 329

Literat to powieść z gatunku kryminału policyjnego, którego fabuła umiejscowiona została w Gdańsku w czasach nam współczesnych.

Przypadkowy biegacz, wczesnym rankiem gdzieś między Sopotem a Gdańskiem, zauważa w wykopie siedzącą postać. Zbliżywszy się do niej z przerażeniem stwierdza, że zobaczył mumię. Przeprowadzenie śledztwa przypada ekipie komisarza Barnaby Uszkiera. Niestety brak jakichkolwiek śladów, świadków itp. doprowadza do tego, że dochodzenie na pewnym etapie zatrzymuje się i dalej ani rusz. Niedługo po tym zdarzeniu dochodzi do odkrycia kolejnych zwłok, a następnie kolejnych… Każda zbrodnia jest inna, ale każda równie makabryczna. Czy w grę wchodzi seryjny zabójca? Kto i dlaczego pozbawia życia niewinnych ludzi? Jaki udział w tym wszystkim mają bezdomni i dlaczego komisarz Uszkier zwraca się z prośbą o pomoc do swojej ciotki? Z pewnością na te pytania odpowiedź znajdzie ten, kto zdecyduje się sięgnąć po tę powieść.

Książka jest debiutem autorki. Muszę przyznać, że do debiutów polskich autorów podchodzę dość sceptycznie, ponieważ kilka głośno zapowiadanych książek trochę mnie rozczarowało. Sięgnęłam po tę lekturę, ponieważ wcześniej miałam okazję przeczytać jedną z innych powieści tej autorki, która mile mnie zaskoczyła, uznałam zatem, że warto przeczytać więcej.

Ten kryminał jest dość specyficzny. Przez długi czas policja nie może poradzić sobie z kilkoma sprawami i tak właściwie nie ma punktu zaczepienia. Czytając książkę, w pewnym momencie pomyślałam, że będzie to chyba pierwszy kryminał, który nie doczeka się spektakularnego końca. Na szczęście myliłam się. W momencie kiedy ktoś doszedł do wniosku, że te wszystkie zbrodnie mogą być ze sobą powiązane, śledztwo ruszyło.

Muszę przyznać, że znając już niektórych bohaterów z wcześniejszej powieści, szybko zintegrowałam się z nimi. Autorka ma wyjątkową zdolność do przedstawiania różnych typów osobowości ludzi i jak na debiut, to myślę, że spisała się całkiem dobrze. Wyraziste postacie, bez względu na to czy pozytywne czy negatywne, są z pewnością interesującym dodatkiem do fabuły.

Sporo ciekawie skonstruowanych dialogów jest dużym plusem, ponieważ czyta się tak, jakby uczestniczyło się w rozmowie. Wszak wiadomo, że jak są interesujące i wątki i spostrzeżenia i dialogi, to książkę czyta się migiem.

Brakowało mi jednak w tej wersji powieści podziału treści na rozdziały. Lubię kiedy one są, ponieważ wtedy mam wymówkę „jeszcze jeden rozdział i idę spać”. Nie mogę powiedzieć, że treść jest jednym ciągiem, bo nie jest; podzielona jest na części, które płynnie się ze sobą łączą. Każda część zaczyna się czymś w rodzaju przemyślenia mordercy i planów co do kolejnej zbrodni. Być może, kierując się tytułem są to zapiski mordercy, coś w rodzaju dziennika, który spisuje on dla utwierdzenia się w tym co ma zamiar zrobić. Takie trochę literackie przemyślenia, które analizują wszystkie za i przeciw w planowaniu zbrodni.

Większość fabuły umiejscowiona jest w budynku komisariatu, dlatego czytelnik ma wrażenie, że czynnie uczestniczy w prowadzonym śledztwie.

Ciekawostką wplecioną w fabułę jest kilkukrotne wspomnienie gier RPG. Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się z tą nazwą kiedy brałam udział w spotkaniu autorskim z Agnieszką Pruską, ale po przeczytaniu tej powieści nie mogłam się powstrzymać przed pobuszowaniem w sieci i bliższym zapoznaniem się z zasadami tych gier. No cóż, całe życie człowiek się uczy.

Chciałabym jeszcze nawiązać do okładki. Jak wiadomo, część osób przy zakupie książki kieruje się albo nazwiskiem autora albo okładką. Wiem, że ta książka została wydana w dwóch wersjach, ja czytałam tę pierwszą i muszę przyznać, że gdybym trafiła w księgarni na tę okładkę, to kupiłabym ze względu na jej tajemniczość. Myślę, że nie bez znaczenia jest również przyciągający krótki opis, który już podziałał na mnie jak magnes. Nowa wersja okładki jest być może ciekawsza, bardziej przyciągająca oko, ale czy to jest ważne jak bardzo książka jest skierowana dla oczu? Chyba ważniejsze jest to, co kryje się za okładką, a kiedy zna się już cokolwiek z dorobku autora, to okładka nie jest w tym najważniejsza. Jeśli chodzi o mnie, to bardziej przemawia jednak do mnie pierwsza wersja, jak dla mnie jest bardziej… kryminalna.

Literat Agnieszka Pruska

Powieść w nowej okładce

Ze swojej strony bardzo polecam ten kryminał, który potrafi podnieść poziom adrenaliny i chociaż początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z klęską policyjnych śledztw, to po przekroczeniu połowy powieści nie można się już oderwać od fabuły. Cieszę się, że wśród naszych pisarzy są równie dobrzy autorzy jak skandynawscy i za jakiś czas będziemy z pewnością przodującym krajem w powieściach kryminalnych. Skonstruowanie ciekawej zbrodni, czy wciągającego śledztwa to duża zdolność w pisaniu powieści kryminalnych. Czekam na kolejną książkę Agnieszki Pruskiej.

Polecam również inną powieść tej autorki i mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję przeczytać kolejną.

Hobbysta Agnieszka Pruska

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego jak przystało na kryminał wyjątkowo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?

Dobry kryminał = Oficynka

Wydawnictwo Oficynka

WSZYSTKIE GRZECHY NIEBOSZCZYKA – Iwona Mejza

Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.

  Wszystkie grzechy nieboszczyka

Wydawnictwo Oficynka rok 2012

stron 276

Wszystkie grzechy nieboszczyka to komedia kryminalna, której fabuła rozgrywa się współcześnie.

Bożena Kryspin kasjerka w firmie ubezpieczeniowej Bezpieczna Przyszłość przychodząc do pracy po weekendzie znajduje pod swoim biurkiem ciało mężczyzny. Zdezorientowana i wystraszona tym odkryciem nie wie kogo najpierw zawiadomić, policję czy pracowników. Decyduje  się jednak na to drugie. Denatem okazuje się zupełnie niewygodny dla wszystkich nowo zatrudniony pracownik firmy. Nikt nie wie, co może wyjść na jaw w czasie śledztwa, ale prawie każdy się czegoś boi, ponieważ prawie wszyscy mają jakieś ciemne interesy na sumieniu. Bożenka nie zamierza dopuścić do zlikwidowania swojego miejsca pracy i z zapałem zabiera się za pomaganie w dochodzeniu komisarzowi Kazimierzowi Jodle. Czy uda im się znaleźć nie tylko sprawcę okrutnego mordu, ale i wykryć grzeszki pozostałych pracowników? Czym zawinił człowiek znaleziony pod biurkiem kasjerki, że musiał pożegnać się z życiem? Warto sięgnąć do książki i znaleźć w niej odpowiedzi na te pytania.

Od razu na początku muszę napisać, że ta powieść to lektura z tych „lekka, łatwa i przyjemna”. Styl, jakim pisze autorka jest prosty i lekki, dlatego czyta się szybko i z dużą dawką przyjemności. Wpleciony humor nie pozwala na nudę w trakcie czytania, chociaż temat raczej poważny, bo trup a w zasadzie trupy i zbrodnie to przecież nie są tematy lekkie. Drobiazgowo opisane jednak śledztwo, nie należy to tych zgoła ciężkich i mrocznych, wręcz przeciwnie, przeplatane lekką ironią płynnie wkomponowane jest w fabułę.

Firma przedstawiona w powieści jest fikcyjna, ale kto nam da gwarancję, że takie firmy nie istnieją. Myślę, że każdy z nas miał kiedyś do czynienia z agentem ubezpieczeniowym czy z samą firmą ubezpieczeniową i może wyciągnąć własne wnioski.

Ciekawie moim zdaniem przedstawione osobowości bohaterów są dopełnieniem całości, bohaterów łatwo i szybko można polubić co nie świadczy o tym, że kibicowałam wszystkim, a prawie każdy miał jakiś motyw podobne jak w powieści Joanny Chmielewskiej „Wszyscy jesteśmy podejrzani”. Muszę przyznać, że książka trochę przypomina mi tamtą powieść i moim zdaniem uwielbienie dla tamtej pisarki w jakiś sposób odbiło się w pisaniu tejże autorki. Ale styl i dowcip Iwony Mejzy jest jednak trochę odmienny od stylu Chmielewskiej. Myślę, że to dobrze, możemy liczyć na to, że autorka nie będzie wzorowała się na powieściach Chmielewskiej, ale stworzy własną markę powieści.

 Akcja tej lektury rozgrywa się w zamkniętej grupie osób, które niby znają się na wylot, a jednak każda z nich ma gdzieś tam głęboko ukrytą jakąś tajemnice. Niestety jak to często bywa są to tajemnice poliszynela.

Fabuła książki przyciąga uwagę od pierwszych stron i z każdym kolejnym rozdziałem (jeżeli podzieloną na krótkie części treść, można określić podzieloną na rozdziały) zainteresowanie rośnie Przyznam, że zakończenie powieści było dla mnie sporym zaskoczeniem, w trakcie czytania znalazłam sobie ewentualnych winnych, ale… to chyba tylko dobrze świadczy o autorze jeżeli potrafi czytelnika zaskoczyć.

Podsumowując: uważam, że jest to idealna lektura nie tylko na urlop. Humor opisanych sytuacji w połączeniu z lekkimi opisami osób, i nie tyle ironiczne co dosłownie dowcipne budowanie napięcia rzutującego na nastój czytania, to z pewnością plusy tej lektury.

Spoglądając na prostą, aczkolwiek wyraziście przedstawioną okładkę można się domyślać, że nie trafiliśmy na ciężki, mroczny kryminał w stylu skandynawskim, ale na lekką i przyjemną opowieść sensacyjną, która nie pozwoli nam się nudzić. A dodając do tego fragment umieszczony pod zdjęciem nie ma czytelnik już żadnych wątpliwości co do tego, co znajdzie w środku.

Jak na debiut w powieści kryminalnej, to myślę, że jest on całkiem udany i oby tylko więcej. Lubię takie powieści z dreszczykiem i humorem, to cudowny sposób na odstresowanie się po ciężkim tygodniu pracy.

Myślę, że jeżeli ktoś lubi kryminały właśnie z taką nutką humoru, to śmiało może sięgnąć po tę powieść. Lekka, łatwa i przyjemna z pewnością pochłonie czytelnika na cały weekend. Bo tego, że nie można się oderwać od powieści, i umieszczonych w niej zwrotów akcji czy kolejnych wątków, chyba nie muszę dodawać.

Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?

Dobry kryminał = Oficynka

Wydawnictwo Oficynka

KRĘGI ALBO KOLEJNOŚĆ ZDARZEŃ – Jan Antoni Homa

Jan Antoni Homa gościł już w moich skromnych książkowych progach, ale dla tych, którzy nie mieli okazji przeczytać wcześniejszego wpisu chciałabym przypomnieć tego autora. Jest nie tylko pisarzem, ale przede wszystkim muzykiem. Absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie, skrzypek grający w wielu formacjach kameralnych i symfonicznych zarówno w kraju jak i za granicą. Od roku 2002 jest koncertmistrzem Filharmonii Brabanckiej w Eindhoven. Jego blog „oto I owo” otrzymał Nagrodę Jury w konkursie na Literacki Blog Roku 2011.

  Kręgi albo kolejność zdarzeń

Wydawnictwo SOL rok 2010

stron 361

Kręgi albo kolejność zdarzeń to dość specyficznie napisana powieść trochę z gatunku obyczajowej a trochę jakby fantastyki.

Marcin, młody polonista zostaje zwolniony z pracy w szkole. W wyniku desperacji decyduje się, na podjęcie pracy w małej miejscowości o bardzo dziwnej nazwie Zabijany Krochmalne. W drodze do swojego nowego miejsca zamieszkania i pracy, podczas wędrówki przez góry spotyka dość osobliwą postać, jaką jest pewien dziennikarz. Wokół Marcina zaczynają dziać się dziwne rzeczy, jakieś niewyjaśnione zjawiska, których młody nauczyciel nie potrafi zrozumieć, chociaż bardzo się stara. W Zabijanach poznaje osoby, które być może pomogą mu zrozumieć to co zaburza jego logiczny tok myślenia, i jednocześnie pomogą odgadnąć tajemnicę pewnego miejsca zwanego Białe Bagna owianego tajemnicą grozy.

Przyznam szczerze, że miałam trudność z doczytaniem tej powieści do końca. Musiałam czytać ją bardzo wolno, starając się zrozumieć ukryty w niej sens. Niby wątek główny bardzo ciekawy, ale wtrącane w fabułę wątki pozostałe, nie wszystkie potrafiłam połączyć w jedną całość.

Miałam już do czynienia z piórem tego autora i pamiętam, że dosłownie zatraciłam się w „Altowioliście” do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do ostatniej strony. Z tą lekturą miałam jednak problem. Chaotycznie wstawione wątki, nie mające według mnie żadnego związku z fabułą, były nie tyle nudne, co w wielu przypadkach niezrozumiałe dla mnie. I nie wiem do teraz, co autor chciał przekazać wplatając je. Jednak bardzo mnie poruszyło w tej powieści stanowisko wobec zwierząt, oraz pięknie i ciekawie przedstawiona postać małego chłopca, dla którego najmniejsze nawet stworzenie było istotą ważną. Wyjątkowo obrazowo ukazany stosunek ludzkiego podejścia do konsumpcji mięsa kontrastowo przedstawiony w obliczu osób, dla których zwierzę jest stworzeniem żyjącym i czującym ból tak jak człowiek.

Niestety mimo tych kilku bardzo interesujących rozdziałów, lektura ta okazała się chyba dla mnie za trudna. Może to z powodu tego, że nie potrafiłam skupić się na niej tak jak należy i czytałam ją ze zbyt małym zrozumienie? Kilkakrotnie odbierając ją nie jako powieść a baśń, starałam się jednak doczytać do końca, chociaż było to dla mnie dość trudne, a szkoda… nastawiłam się na coś ciekawego i wciągającego tak jak wcześniejsza powieść tego pisarza.

Z drugiej strony bardzo ciekawa jestem, co skłoniło autora to przeskoczenia z ciekawego kryminału do tego typu powieści. To, że chciał przekazać swój stosunek do zwierząt i do bestialstwa wobec nich to jedno, ale to, że tak bardzo odbiegł od gatunku, który bądź co bądź dał mu sławę pisarza.

Chociaż czytało mi się ciężko pod względem fabuły, to muszę przyznać, że dość duża czcionka tekstu była pomocą w szybkim pokonywaniu treści.

Muszę jeszcze dodać, że kupując książkę skupiłam uwagę na okładce; zaciekawiła mnie, właściwie to ona przyciągnęła moje oko. Niestety nie odnalazłam za nią tego, czego się spodziewałam. Wydawało mi się, że jest to kolejny ciekawy, może trochę mroczny kryminał a okazało się, że to niezrozumiała dla mnie powieść pełna zagadek.

Faktem jest, że autor zawarł w niej sporo, zmuszających do refleksji myśli. Przedstawił świat widziany oczami zwykłego człowieka, ale świat inny niż normalny. Poruszone tematy nie tylko zwierząt i ich traktowania przez człowieka, ale również wątki dotyczące ludzi odosobnionych, innych, tajemniczych czy wręcz specyficznych, obdarzonych jakąś wewnętrzną siłą i ich podejście do życia i ludzi to tematy trudne ale warte zauważenia. I chyba o to właśnie chodziło autorowi, żeby ukazać to czego często unikamy.

Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił.

cytat znaleziony w Internecie – Edmunt Burke

Myślę, że to właśnie chciał przekazać autor pisząc tę książkę, tylko dlaczego zrobił to w taki trochę zawiły sposób?

No cóż, ja przy tej książce się nie zrelaksowałam i tak jak napisałam wcześniej była ona dla mnie lekturą trudną, ale wierzę, że są osoby, którym ona sprawi więcej satysfakcji. Ta powieść bardzo przypomina mi w swoim przekazie książki Paulo Coelho, który również ma dość specyficzny styl pisania. Jeżeli ktoś jest fanem P.C. to jest to lektura dla niego.

Polecam jednak całym sercem wcześniejszą książkę tego autora „Altowiolistę”, na mojej półce do przeczytania znajduje się jeszcze „Ostatni koncert”, mam nadzieję, że odbiorę go lepiej niż „Kręgi”.

Altowiolista

SZUKAJ MNIE WŚRÓD LAWENDY. ZUZANNA – Agnieszka Lingas Łoniewska

Agnieszka Lingas-Łoniewska, urodziła się w 1972 roku i mieszka we Wrocławiu. Od kilku lat tworzy prozę głównie dla kobiet, chociaż kilka tygodni temu spotkałam młodego mężczyznę, który przeczytał dwie książki tej autorki i bardzo mu się podobały. Jest autorką 19 książek m.in. takich powieści, jak: „Bez przebaczenia”, „Zakład o miłość”, trylogia „Zakręty losu”, „W szpilkach do Manolo” i wielu innych. Ma na swoim koncie także udział w antologiach, jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne z Dolnym Śląskiem w tle, oraz prowadzi portal Czytajmy Polskich Autorów. W 2012 roku została uhonorowana żelaznym glejtem Ambasadora Krakowskich Targów Książki. Jest miłośniczką zwierząt i szczęśliwą posiadaczką kilku z nich.

   Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna

Wydawnictwo Novae Res rok 2014

stron 228

Szukaj mnie wśród lawendy – Zuzanna, to pierwsza z trzech tomów powieść z gatunku literatury kobiecej, romans, którego fabuła umiejscowiona jest w dużej części w pięknej i malowniczej Dalmacji.

Zuzanna jest młodą kobietą, pracoholiczką, jedną z trzech sióstr, które niestety mieszkają w sporych oddaleniach od siebie. Są jednak bardzo ze sobą zżyte. Jest kobietą piękną, niezależną finansowo i samotną. Jej pierwsza, wielka miłość okazała się nie taką, o jakiej marzy każda młoda dziewczyna i Zuzanna swoje romantyczne marzenia tymczasowo zamieniła na ambicjonalną walkę o wejście na szczyt korporacji. Pracując więcej niż inni, nie ma czasu na życie towarzyskie, a spotykanych na swej drodze mężczyzn traktuje bardziej jako przygody, niż lokatę kapitału uczuć na przyszłość. Do czasu…, kiedy za namową sióstr, (dodatkowo zawiedziona z powodu pewnego incydentu w pracy), postanawia pojechać do Chorwacji, do mieszkającej tam najmłodszej siostry. W przepięknej scenerii tego miejsca, spotyka tego, który kiedyś zniszczył jej marzenia i wiarę w miłość. Czy uda im się odbudować ten związek? Co takiego się wydarzyło w przeszłości, że Robert musiał ją zostawić? Kim jest ta druga (bardzo młodziutka) dziewczyna, którą kocha tak jak Zuzannę? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po książkę.

Mnie do tej książki przyciągnęła najpierw okładka, niby szablonowa ale bardzo piękna, potem słowo „lawenda”. Uwielbiam zapach tych kwiatów i jak pomyślę sobie, że mogłabym znaleźć się na polu lawendy sama, tylko ze swoimi myślami, to aż mnie ciarki przechodzą.

Ale wracając do książki. Autorka znana jest z tego, że nie boi się poruszać w swoich powieściach tematów trudnych, tematów tabu. Myślę, że i w tej powieści przyszło jej to z niemałym wysiłkiem. Niby książka o miłości, niby romans, a jednak odnalazłam w niej nie tylko wątek miłosny. Bardzo piękny i dramatyczny jednocześnie. Odrobinę zmysłowej erotyki wplecionej w fabułę dodało jej swoistego wdzięku.

Poruszył mnie jednak w tej powieści wątek samotnego ojcostwa. I chociaż osobowość Roberta została przez autorkę przedstawiona trochę nijako, jak dla mnie nawet powiem odrobinę mdło, to sam wątek jego życia, miłości do córki i zaangażowania w ojcostwo nie tylko pod względem prokreacyjnym, ale przede wszystkim wychowawczym, bardzo mnie zauroczył.

Co do osobowości innych osób, to wyjątkowo wyraziście zostały one ukazane w temperamencie najmłodszej z sióstr, czy córce Roberta. Polubiłam te kobietki od samego początku. Natomiast Zuzanna wydała mi się trochę zbyt wyniosła, ale taki chyba był zamiar autorki, pokazanie, że nawet „twardzi ludzie z korpo” posiadają często wielkie pokłady uczuć.

Fabuła książki wciągnęła mnie do tego stopnia, że przeczytanie tej powieści zajęło mi raptem trzy dni i zdecydowałam się na kontynuację tej sagi. Przyznam szczerze, że nie przepadam za sagami, ale w tym przypadku bardzo chcę zrobić wyjątek.

Po skończeniu tej lektury nasunęła mi się myśl: jak łatwo i szybko można zniszczyć wszystko, co w życiu najcenniejsze i jak trudno to potem odzyskać. (Zresztą te same słowa można znaleźć na tylnej okładce książki). Czasami zbyt pochopnie podejmujemy jakieś decyzje nie licząc się z ich konsekwencjami. O ile łatwiejsze byłoby nasze życie, gdybyśmy potrafili każdą naszą decyzję, każdy obraz widziany przypadkowo, przeanalizować i wyciągnąć z tego jakąś korzyść. Emocje nie zawsze są dobrym doradcą, czasami trzeba na spokojnie przeanalizować, porozmawiać, pozwolić na obronę nawet tego, co skazane zostało na ból i cierpienie.

Do tej pory miałam okazję przeczytać tylko jedną z książek tej autorki i myślę, że całkiem nieopatrznie „zaszufladkowałam” autorkę do pisarek literatury młodzieżowej, jak bardzo człowiek może się mylić. Ta lektura utwierdziła mnie w tym, że dobry pisarz potrafi napisać powieść dla każdego.

Polecam tę książkę szczególnie na urlopowy relaks, delikatny romans z dodatkiem zmysłowej erotyki, do tego piękne opisy malowniczej Chorwacji, czy trzeba czegoś więcej dla odpoczynku dla zmęczonego problemami życia codziennego umysłu? Książkę czyta się szybko, i chyba mogę ją zakwalifikować do tych „lekka, łatwa i przyjemna”, chociaż główny wątek niekoniecznie jest tym lekkim. Każda miłość jest inna. Przenieście się chociaż na chwilę na pola lawendy, delektujcie się jej zapachem i poczujcie się jak na wakacjach.

Saga_Szukaj mnie wśród lawendy

Kolejne części tej sagi: Zuzanna, Zofia, Gabrysia

Napisz do mnie
listopad 2025
P W Ś C P S N
 12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/