Literatura dziecięca
ALCATRAZ KONTRA BIBLIOTEKARZE_3. Rycerze Krystalii – Brandon Sanderson
Brandon Sanderson, urodził się w 1975 roku w Lincoln w stanie Nebraska. To amerykański pisarz fantastyki i powieści przygodowych dla młodzieży, a także wykładowca twórczego pisania. Dwukrotnie otrzymał nagrodę Hugo za najlepsze opowiadanie. Jest poczytnym autorem książek nie tylko dla młodzieży i nie tylko w Stanach Zjednoczonych, a seria o Alcatrasie Smedry doczekała się już chyba pięciu części. Pisarz świetnie odnajduje się w fantastyce i to zarówno w tej dla nieco starszych czytelników jak i tych młodszych.
Wydawnictwo IUVI rok 2017
stron 303
Alcatraz konra Bibliotekarze_3. #Rycerze Krystalii to trzeci tom przygód trzynastoletniego chłopca obdarzonego niezwykłym talentem… psucia.
W tej części Alcatraz dociera wreszcie do Wolnych Królestw, czyli do Nalhalli i doznaje lekkiego szoku przekonując się o tym, że jest tam dosłowną legendą. A pewien możny człowiek pisze o nim książki. Niestety, ale w to samo miejsce docierają wraz z chłopcem i jego przyjaciółmi wrogowie, czyli Bibliotekarze, wśród których znajduje się również matka chłopca. Ktoś próbuje wykraść jakieś księgi z Archiwum Królestwa (nie Biblioteki) i a Rycerze Krystalii chcą ukarać przyjaciółkę Alcatraza za zniszczenie miecza. Oczywiście chłopiec musi wszystko doprowadzić do pozytywnego końca, a pomagają mu tym razem nie tylko rycerska Bastylia, ale także dziadek Smedry i ojciec chłopca.
Główny bohater to chłopiec, który od małego nie miał w życiu lekko. Rodzice zostawili go pod opieką obcych i… co się z nim działo można przeczytać we wcześniejszych częściach Piasek Raszida i Kościach Skryby. Za długo by było abym wszystko opisała od początku, dlatego zapraszam do wcześniejszych wpisów. Przyznam tylko, że Alcatraz to chłopiec, który posiadając swój niesamowity talent psucia, potrafi zepsuć wszystko oprócz… dobrego humoru czytelnika.
Nie ukrywam, że niesamowite jest to, jak przygody tego dość nieokrzesanego chłopca wciągnęły mnie już od pierwszego tomu. I tak jak czytając poprzednie części, tak i teraz nie potrafiłam się oderwać od stron książki. Może dlatego, że prawie od samego początku autor funduje czytelnikowi nieprzewidywane zwroty akcji i prawie cały czas trzyma czytelnika w napięciu.
Alcatraz to trzynastolatek z głową pełną pomysłów, chociaż z ich realizacją nie zawsze radzi sobie tak jak wcześniej mu się to zdawało. Ale ma na szczęście przy sobie rezolutną przyjaciółkę, mądrą i przewidywalną. Ten chłopiec to takie skrzyżowanie Harrego Pottera z Indianą J. i Kevinem. Czyli wszystkim tym, co może mieć (lub chciałby mieć) ciekawy świata nastolatek, dodatkowo posiadający pewne nietypowe talenty.
Myślę, że kto sięgnie po pierwszy tom przygód Alcatraza ten z niecierpliwością będzie wyczekiwał kolejnych części. Wiem, że niewielu dorosłych czyta książki dla dzieci, no… chyba że własnym dzieciom lub wnukom, ale żeby ot tak dla siebie… może się mylę (?). Jeśli chodzi o mnie to przyznam, że świetnie się przy tej lekturze bawiłam.
Spora dawka humoru w połączeniu z dużą ilością sensacji i fantastyki, to taka trochę mieszanka wybuchowa, ale wciągająca niesamowicie. I nawet odrobinę irytujące stwierdzenia, jakimi autor zasypuje czytelnika, oczywiście nie zawsze traktowane poważnie, nie wpływają na treść książki na tyle znacznie, aby czuć się podczas czytania niekomfortowo. Im więcej autor stara się wmówić złego tym bardziej przyciąga osobę czytającą do siebie i do samej fabuły.
Każdy czytelnik w zależności od wieku odbierze tę lekturę inaczej, i z pewnością znajdą się tacy, którzy podejdą do niej lekceważąco, ale i tacy, dla których będzie ona powieścią która na długo pozostanie w pamięci.
Pozwolę sobie zacytować słowa autora:
(…) Ta książka oznacza to, co tylko z niej wyciągniecie. Dla niektórych będzie opowiadała o zagrożeniach płynących ze sławy. Dla innych o przemianie wad w talenty. Dla wielu będzie po prostu rozrywką, co jest jak najbardziej w porządku. Lecz dla innych będzie nauką, by kwestionować wszystko, nawet to, w co się wierzy. (…)
Alcatraz nie jest idealny, nie jest też złym chłopcem, i myślę, że dzięki tej powieści wiele dzieci spojrzy na siebie i na swoje zachowania w inny sposób. Zobaczy, że nie warto myśleć o sobie „jestem najlepszy” ale warto mieć dystans do siebie samego i co najważniejsze… warto mieć prawdziwych przyjaciół, którzy zjednoczą się i pomogą, kiedy przyjdzie trudna sytuacja. Autor w cudowny sposób przedstawia, że często zbyt mocno wierzący w swoje możliwości ludzie, stają się ofiarami tych, którzy są silniejsi i sprytniejsi. Nie trzeba mieć niezwykłych zdolności, aby stać się bohaterem. Dla mnie większą bohaterką jest Bastylia, przyjaciółka Alcatraza, niż on sam. Dlaczego…? Może dlatego, że postawiona w bardzo złej, wręcz upokarzającej sytuacji potrafiła stanąć w obronie przyjaciół. Autor pokazuje również, że nie wszyscy, którym ufamy, są naszymi przyjaciółmi naprawdę. I chociaż Sanderson stara się na wszelkie sposoby udowodnić, że Alcatraz Smedry jest osobą niewartą uwagi, to z całą pewnością działa na czytelnika bardzo pozytywnie.
Myślę, że nie muszę zbytnio zachęcać do sięgnięcia po tę lekturę. Gwarantuje dobrą zabawę nie tylko nastolatkom, ale dorosłym również (nawet tym bardzo dorosłym jak ja), którym przyda się od czasu do czasu takie oderwanie się od rzeczywistości tego „pełnoletniego” życia. Intrygująca, sensacyjna fabuła, połączona z dużą dawką przygody i fantastyki oraz z zabawnymi dialogami, i towarzyszącymi obrazkami na stronach z tekstem… Cóż, mnie ta książka dosłownie porwała, na jeden sobotni dzień.
Autorką ilustracji w książce jest Hayley Lazo, której rysunki można zobaczyć na stronie art-zealot.deviantart.com
Dziękuję Wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania tej książki, którą polecam nie tylko młodym czytelnikom.
Polecam również wcześniejsze części przygód Alcatraza, które również przeczytałam jak nastolatka, jednym tchem.
LENIUSIOŁKI – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz to polska autorka, po której książki sięgam bardzo chętnie. Pisarka gościła już na moim blogu i pewnie zagości jeszcze nie raz. Nie będę się na jej temat rozpisywała, ponieważ przedstawiłam już tę autorkę w kilku swoich wcześniejszych wpisach, kiedy dzieliłam się swoimi doznaniami po spotkaniu autorskim i po przeczytaniu jej kilku książek: To się da, Szepty dzieciństwa czy Złodziejka marzeń.
Wydawnictwo BJ Serwice rok 2017
stron 31
Leniusiołki to książeczka edukacyjna dla dzieci i… dla dorosłych.
Siedmioletnia Amelka jest śliczną i mądrą dziewczynką. Mieszka w domku razem ze swoimi rodzicami, ma śliczny pokoik, który być może byłby bardziej śliczny gdyby nie fakt, że Amelka bardzo nie lubi w nim sprzątać. Początkowo mama robiła to za nią, ale w końcu się zbuntowała i przestała za Amelkę sprzątać. Niestety jak każda mama, starała się znaleźć przyczynę niechęci córki do sprzątania, bo bałagan w pokoju Amelki coraz bardziej ją przerażał. Któregoś dnia mama znalazła w Internecie niepokojącą wiadomość, że w pokoju córeczki być może mieszkają… małe stworki – Leniusiołki. Czy uda się mamie Amelki znaleźć te niebezpieczne dla dziecka stworki? Czy ktoś przybędzie z pomocą? Czy Amelka pozwoli Leniusiołkom na opuszczenie swojego pokoju.
Przyznam szczerze, że dawno żadna książeczka dla dzieci nie zadziałała tak na moją wyobraźnię, i chociaż bardzo dorosła już ze mnie osoba, w pewnym momencie pomyślałam sobie, że do mojego domu też chyba się wprowadziły Leniusiołki. Dlaczego tak pomyślałam nie będę opisywać w szczegółach, ale wyobraźnia zadziałała.
Napisałam, że jest to książeczka edukacyjna dla dzieci i dla dorosłych, bo uważam, że wszystkie książeczki dla dzieci niosą jakieś przesłania dla ich rodziców, dziadków, czy opiekunów. W tej historyjce autorka bardzo ciekawie przedstawiła sposób uczenia dzieci, i przystosowywania ich do obowiązków domowych. Jak wielu rodziców, większość rzeczy robi za swoje dzieci, a potem, kiedy ich pociechy są już na tyle duże, że mogą wiele zrobić same – a tego nie robią – rodzice są oburzeni, zasmuceni, załamani, i pytają siebie „co ja takiego zrobiłam źle, że moje dziecko nie chce tego, czy tamtego robić?”.
Kiedyś do mojego domu przyjechał w odwiedziny chłopiec około dwunastu-trzynastu lat. Miły, grzeczny, ale całkowicie nieprzystosowany do życia. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zwróciłam mu uwagę na to, że naczynia po posiłku każdy z nas SAM zanosi do kuchni i wkłada do zmywarki. Jeszcze większe zdziwienie było, kiedy zapytałam go, dlaczego nie ścieli SWOJEGO łóżka. Mama tego chłopca wszystko robiła za niego, a on… po prostu nie miał zielonego pojęcia, że takie rzeczy może robić sam.
Ale wracając do książeczki, i do problemu małej Amelki. Rodzice dziewczynki martwili się o córkę, bo nie potrafili zrozumieć, że mądra, zdrowa, dobrze ucząca się dziewczynka, nie lubi sprzątać. Wiem, to odwieczny problem wielu dzieci, ale pamiętajmy „czego Jaś się nie nauczy…” i tak dalej.
Bardzo spodobał mi się pomysł z Leniusiołkami, i chociaż uważam, że nie można się oprzeć takim ślicznym, mięciutkim i przyjemnym stworkom, to czasami trzeba zwalczyć w sobie tę chęć pobłażania im we wszystkim. Każde dziecko ma prawo do chwili lenistwa, ale ma też obowiązek nauczenia się podstawowych czynności życiowych. Nie tylko dzieci ulegają leniusiołkowym wpływom, ale jak odpowiednio się do tego przygotujemy, to te śliczne stworki nie zagrożą naszemu zachowaniu.
Moja wnuczka jest jeszcze za malutka, żeby czytać jej książeczki. Ale ja mam na to sposób, trzymając książeczkę w rękach opowiadam jej własnymi swoimi słowami tak, aby zrozumiała. I jakież było mojej zdziwienie, kiedy któregoś dnia zamknęła Leniusiołka w jego kartoniku i zabrała się za zbieranie zabawek. SAMA.
Pięknie ilustrowana książeczka może wiele nauczyć, i myślę, ze Leniusiołki są właśnie taką lekturą, która nie tylko bawi, ale przede wszystkim uczy. Mili, sympatyczni książkowi bohaterowie, potrafią czasami więcej zdziałać niż w kółko powtarzane słowa rodzica.
Autorem pięknych ilustracji jest Andrzej Niezgoda
Ta książeczka to przeciwieństwo wielu emitowanych w telewizji bajek i filmów animowanych dla dzieci, w których coraz więcej jest przemocy i zła. Tutaj nawet zło, ukazane zostało w ciepły i milusi sposób. Bo przecież Leniusiołki są złe, bo powodują u dzieci niechęć do sprzątania, a jednak jak można ich nie polubić? Można je nawet kochać, i nie koniecznie trzeba się ich pozbywać w brutalny sposób, można bardzo delikatnie usunąć z życia.
Jak można nie pokochać takich ślicznych stworków? (zdjęcie pozwoliłam sobie „pożyczyć” z bloga autorki Kura Pazurem)
Polecam tę książeczkę wszystkim rodzicom i dziadkom i wszystkim opiekunom dzieci, bez względu na to czy mieszkają z dzieckiem czy tylko goszczą je od czasu do czasu. W ciepły, zabawny sposób, można nauczyć dziecka wielu rzeczy, można obudzić w nim chęć robienia czegoś, co przyniesie przyjemność nie tylko dorosłym. Nasz Leniusiołek jest uwielbiany przez całą rodzinę, nie tylko przez moją wnusię, ale do tej wielkiej miłości mamy pewien dystans.
Nasz Leniusiołek otrzymał swój własny karton, do którego zawsze jest wkładany, kiedy trzeba zbierać zabawki 🙂
Dziękujemy (ja i moja wnusia Zuzanka) Autorce za możliwość przeczytania tej książeczki i dziękujemy za ślicznego Leniusiołka, myślę, że na stałe zamieszka on w naszym domu ale… od czasu do czasu będzie musiał schować się w pudełku.
Honorarium za sprzedaż praw autorskich autorka przeznaczyła na Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych na Białaczkę i Inne Choroby Nowotworowe w Szczecinie.
CAŁKIEM OBCY CZŁOWIEK – Rebecca Stead
Rebecca Stead urodziła się w roku 1968 w Nowym Jorku, gdzie również się wychowała. Jest amerykańską pisarką powieści dla dzieci i młodzieży. Uczęszczała do Vassar College, gdzie w 1989 roku otrzymała tytuł licencjata. W roku 2010 za książkę „Po dotarciu Me” zdobyła nagrodę John Medal Newbery przyznawaną autorowi za najwybitniejszy wkład do literatury amerykańskiej dla dzieci. W roku 2013 otrzymała nagrodę Guardian Fiction Prize dzieci, która co roku odnajduje opublikowaną w Wielkiej Brytanii jedną książkę fiction napisaną dla dzieci i młodzieży w wieku od 8 lat.
Wydawnictwo IUVI rok 2017
stron 321
Całkiem obcy człowiek to wielowątkowa, współczesna powieść dla młodzieży, której fabuła podzielona została na trzy wątki.
- Trzy przyjaciółki przyrzekły sobie, że nigdy nie będą się ze sobą kłóciły. Są wobec siebie bardzo szczere i solidaryzują się ze sobą nawet w najgorszych sytuacjach. Kiedy jedna z nich zaczyna flirtować z chłopcem ze starszej klasy dwie pozostałe próbują ją odwieść od zamiaru wysyłania mu zdjęć. Niestety dziewczyna w tajemnicy dzieli się z chłopakiem pewną fotką, która… trafia w niepowołane oczy i zaczyna przysparzać wielu problemów…
- Młoda dziewczyna postanawia spędzić Dzień Walentynek w domu. Niestety jej nieobecność w szkole staje się niepokojącym problemem, który jest sporym zmartwieniem dla jej mamy. Zaczynają się poszukiwania nastolatki, która chciała mieć jeden jedyny dzień tylko dla siebie.
- Chłopiec nie może pogodzić się z faktem, że jego dziadek odszedł do innej kobiety zaburzając tym rodzinną sielankę wśród domowników. Chłopiec pisze listy do dziadka, ale ich nie wysyła, opisuje w nich swoją frustrację skierowaną do staruszka.
Co wspólnego mają ze sobą te osoby? Znają się, czy są jedynie fikcyjnymi bohaterami wplecionymi w wymyśloną fabułę? Czy młodzi ludzie pokonają swoje kłopoty?
Na podstawach różnych młodzieńczych problemów, autorka ukazuje świat, jaki może być częścią każdego nastolatka. Przyjaźń między dziewczętami tak właściwie niczym nie różni się od przyjaźni między chłopcem a dziewczyną. Każdy z nich potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać tak, jak nie może tego zrobić z rodzicem. Ukazuje indywidualność młodych ludzi, która jednych śmieszy, innych dziwi, a jeszcze innym wydaje się czymś trudnym do zrozumienia (np., kiedy ktoś nosi na głowie opaskę z kocimi uszami). Pierwsze fascynacje drugą płcią i uczucia, które wydają się odważne a zachowania „dorosłe” to tylko nieliczne kwestie poruszone przez autorkę.
Przyznam szczerze, że początkowo byłam trochę zagubiona; nie potrafiłam zrozumieć przeplatających się ze sobą wątków dotyczących różnych osób, ale na szczęście w końcu połapałam się i przynajmniej starałam się to jakoś ze sobą sklecić. Nie wiem, jak odbierze to młody czytelnik, czy też się pogubi czy od razu będzie wiedział, że nie należy początkowo łączyć tych wpisów. Trochę to skomplikowane, ale jak już się człowiek wciągnie, to wszystko idzie gładko.
Bardzo interesujące dialogi są z pewnością plusem tej powieści, a ciekawie przedstawione osobowości bohaterów są tak zróżnicowane jak tylko może być zróżnicowana młodzież. Do tego dość specyficzna narracja nie pozwala na nudę w trakcie czytania.
Nie jest to z pewnością lektura z tych lekkich, łatwych i przyjemnych chociażby dlatego, że ukazuje nam problemy młodych ludzi o których my dorośli często nie mamy pojęcia, ale chyba właśnie dlatego powinna być przeczytana nie tylko przez młodego czytelnika, ale przede wszystkim przez jego rodzica.
Jest to dość niezwykła lektura o przyjaźni i miłości wśród młodych ludzi. O zaufaniu i zaburzeniach tego zaufania, o zdradzie która często boli bardziej niż uderzenie. To książka o młodzieży i dla młodzieży, zarówno o dziewczętach jak i chłopcach. Czytelnik, bez względu na wiek poznaje starcia z życiem, w którym każdy w indywidualny sposób próbuje znaleźć sposób na przetrwanie w trudnym okresie młodzieńczej ciekawości światem i stosunkami międzyludzkimi. To realne świadectwo na to, że każdy potrzebuje kogoś, komu może bezwzględnie zaufać, komu może się wygadać i z kim może mieć tajemnice. Czasami całkiem obcy człowiek może stać się najbliższym powiernikiem, ale równie dobrze, ktoś kogo bardzo dobrze znamy, a przynajmniej tak nam się wydaje, może stać się dla nas całkiem obcym.
Przyznam szczerze, że książka mnie poruszyła i z przyjemnością polecam ją nie tylko młodym czytelnikom w wieku 13-15 lat, ale zwłaszcza ich rodzicom czy opiekunom. Na tych kilkuset stronach zawarto tyle emocji, że trudno się otrząsnąć. Są książki, które po kilku dniach od odłożenia zupełnie zapominam, a są książki, które na długo pozostają gdzieś w zakamarkach pamięci. Moje dzieci już dawno przestały być nastolatkami, ale mam przed sobą kolejne pokolenie i myślę, że po tej lekturze inaczej będę podchodziła do wielu młodzieżowych spraw.
Dziękuję wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania tej książki, czasami nam – ludziom, którzy wiek nastolatka mają już dawno za sobą przyda się taki powrót do przeszłości, a z pewnością pozwoli zrozumieć to, czego kiedyś nie potrafiliśmy zaakceptować.
ALCATRAZ KONTRA BIBLIOTEKARZE 1. Piasek Raszida – Brandon Sanderson
Brandon Sanderson to amerykański pisarz fantastyki i powieści przygodowych dla młodzieży, a także wykładowca twórczego pisania. Urodził się w 1975 roku w Lincoln w stanie Nebraska. Dwukrotnie otrzymał nagrodę Hugo za najlepsze opowiadanie. Ukończył Uniwersytet Brighama Younga. W Stanach Zjednoczonych jest poczytnym autorem książek nie tylko dla młodzieży, a seria powieści o Alcatrazie doczekała się już chyba pięciu części.
Wydawnictwo IUVI rok 2017
stron 303
Alcatraz kontra Bibliotekarze 1. Piasek Raszida to pierwsza części powieści przygodowo fantastycznych dla (młodszej) młodzieży.
Alcatraz to trzynastoletni chłopiec, który jest skrzyżowaniem Emila z Lönnebergi, Ukochanego Urwisa i po części również Harrego Pottera. Chłopiec wychowuje się w rodzinach zastępczych i niestety bardzo częsta zmienia swoich przybranych rodziców z powodu tego, że jest niesamowitą niezdarą i czego nie dotnie zostaje zepsute lub zniszczone. W dniu swoich trzynastych urodzin dostaje prezent od… biologicznych rodziców, którym jest… woreczek piasku. Kiedy następnego dnia dowiaduje się, że ów piasek, poszukiwany przez pewnych ludzi jest magiczny, a przy okazji chłopiec poznaje tajemniczego staruszka, który twierdzi, że jest jego dziadkiem, życie Alcatraza zostaje wywrócone do góry nogami i… chłopiec wyrusza na poszukiwanie urodzinowego prezentu. Dokąd zaprowadzi go ta poszukiwawcza misja i kto będzie mu w tej drodze towarzyszył, tego nie zdradzę. Czy Alcatraz wróci do rzeczywistości i zamieszka znów z jakąś rodziną? A może są jacyś ludzie, którzy kochają go mimo tego, że wszystko dookoła niszczy?
Ponieważ jako dziecko, czy też młodzież, bardzo lubiłam czytać tego typu opowieści, zdecydowałam się na powrót do takiej tematyki. Motywacją była przede wszystkim chęć odkrycia swoich reakcji po przeczytaniu książki dla dzieci w tym wieku… w jakim teraz jestem.
To niesamowite, jak bardzo może człowieka dorosłego wciągnąć taka powieść, mam nadzieję, że i młodsi czytelnicy dadzą się porwać tej magii. Przygody Alcatraza to z pewnością pełna ciekawych zwrotów akcji przygoda grupy osób o magicznych zdolnościach. W książce autor zawarł sporo ciekawych sentencji, które mam nadzieję, że zostaną przez młodego czytelnika odebrane prawidłowo. Pozwolę sobie jedną z nich zacytować:
(…) Mądry człowiek umie wszystko obrócić na swoją korzyść, nieważne jak niekorzystne wydaje się to na początku. Nad żadnym talentem (…) nie da się w pełni panować. Jeśli jednak będziesz dostatecznie długo ćwiczył, zaczniesz to łapać (…)
Główny bohater, mimo tego, że jest dość sarkastyczny i mało emanujący pogodą ducha, ma w sobie coś co pozwala polubić go prawie od pierwszego rozdziału. A młodszym czytelnikom z pewnością jego odważne i mądre zachowania bardzo zaimponują.
Autor kierując tę powieść do młodego czytelnika, napisał ją tak, jakby opowiadał mu swoje przygody, wtrącając swoje często zaskakujące spostrzeżenia dotyczące rzeczy niesamowitych i trudnych do zrozumienia w normalnym świecie.
Niepozbawiona humoru i dużej dawki fantastyki (jaką potrafi wyobrazić sobie tylko młody czytelnik) powieść, wciąga niemal od samego początku. A potem to już jest dużo trudniej oderwać się od jej stron.
Myślę, że niejeden nastolatek chciałby mieć takie zdolności jak Alcatraz czy towarzysząca mu w tej przygodzie Bastylia. Przenosząc się na chwilę do tego ICH świata można zapomnieć o wszystkim co tu i teraz.
Ciekawie przedstawione osobowości zarówno bohaterów pozytywnych jak i negatywnych to z pewnością duży plus tej powieści. Kolejnym plusem jest cały czas trzymająca w napięciu fabuła. A dopełnieniem są obrazki przedstawiające różne sceny; muszę przyznać, że sama się chwilami zatrzymywałam aby je dokładnie obejrzeć.
Jestem pewna, że książka ta zachwyci niejednego nastolatka i zachęci go do przeczytania kolejnych części przygód Alcatraza. Przyznam szczerze, że sama chętnie kiedyś po nie sięgnę. Ciekawa okładka z pewnością zbliży przyszłego czytelnika, bo cóż może bardziej rozbudzić wyobraźnię jak tajemnicze pomieszczenie, magiczny miecz i tajemnicze ślady na podłodze.
Jeżeli ktoś z odwiedzających mój blog ma w rodzinie lub wśród znajomych dzieci w wieku 12-14 lat to myślę, że śmiało może tę lekturę im polecić do przeczytania. Zresztą sam również z pewnością może do niej zerknąć, gwarantuję, że się nie zanudzi a spędzi miło czas w świecie fantazji, w której z pewnością często przebywał będąc w wieku nastolatka. POLECAM i małym i dużym.
Ilustracje w książce są dziełem Hayley Lazo, myślę, że wzbudzają ciekawość co do treści książki.
Dziękuję Wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania tej książki i chwilowy powrót do wspomnień z lat wczesnej młodości. Myślę, że książka znajdzie swoich fanów w Polsce tak, jak znalazła ich w Stanach Zjednoczonych.
W POSZUKIWANIU GRZMIĄCEGO SMOKA – Sophie i Romio Shrestha
Sophie i Romio Shrestha są małżeństwem. Sophie jako dziecko rysowała i marzyła o tym, żeby spotkać mówiące tygrysy oraz zobaczyć najwyższą górę świata – Mount Everest. Swojego męża Romio spotkała w Nepalu. Romio, to utalentowany malarz thanek, świętych zwojów buddyjskich a jego prace wystawione są zarówno w Muzeum Brytyjskim jak i Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej. Rodzina Shrestha mieszka w Irlandii w Kerry.
Książka „W poszukiwaniu grzmiącego Smoka” została zainspirowana podróżą jednej z córek Sophie i Romio do kraju pochodzenia ojca – Nepalu. Sophie i Romio są rodzicami czterech córek.
Wydawnictwo m rok 2014
stron 32
W poszukiwaniu grzmiącego smoka jest baśnią, której najlepszymi odbiorcami będą dzieci w wieku od 8 lat.
Mała Amber wyjeżdża razem ze swoim ojcem do dziadka mieszkającego w Bhutanie. Czeka tam na nią również kuzyn Tashi. Podczas długich wieczorów dziadek opowiada im różne historie i tak któregoś wieczoru, gdy na dworze szaleje burza, dziadek aby uspokoić swoich małych słuchaczy przekonuje ich, że to nie grzmoty i pioruny, ale wesołe harce Grzmiących Smoków. Dzieci zainspirowane ciekawą legendą postanawiają poszukać tych właśnie smoków. Najpierw trafiają do buddyjskiego klasztoru, licząc na to, że najstarszy lama udzieli im wskazówki jak dotrzeć do smoków, lecz on jedynie wskazuje im drogę do miejsca zwanego Tygrysim Gniazdem. Dzieci kontynuują podróż i wkrótce odnajdują tygrysicę ze skrzydłami orła. Piękne i tajemnicze zwierzę przewozi małych podróżników na swoim grzbiecie do miejsca, gdzie wesoło bawią się Grzmiące Smoki. Dzieci szczęśliwe i zadowolone wracają do domu dziadka i od tej pory nie straszna im jest żadna burza, ponieważ słysząc grzmoty, wyobrażają sobie spotkane wcześniej smoki.
Nie wiem, czy jest to wina tłumaczenia, czy tak właśnie została napisana ta opowieść, ale chwilami tekst wydawał mi się bardzo sztuczny i być może nie do końca zrozumiały dla małego czytelnika. Fabuła okraszona piękną legendą jest jednak głęboko poruszająca dziecięcą wyobraźnię.
Książeczka jest bardzo ciekawie wydana, na dwóch sąsiadujących ze sobą stronach znajduje się i tekst i obrazek odzwierciedlający słowa, czyli gdy na jednej stronie jest tekst, to na sąsiedniej wizerunek tego o czym jest napisane.
Jest to opowieść o ciekawości, jaką tylko może mieć dziecko i o odwadze która prowadzi do spełnienia marzeń. Chyba marzeniem wszystkich dzieci jest spotkanie tajemniczych istot, które w dodatku okażą się wyjątkowo ciekawe. Przedstawiony w tej baśni buddyzm i zachowania z nim związane, to krok w stronę uświadomienia, że na świecie istnieją różne religie, nie tylko te, w których zostaliśmy wychowani.
Legenda o Grzmiących Smokach jest tak piękna, że mógłby z niej skorzystać każdy rodzic, zwłaszcza ten, którego pociecha panicznie boi się burzy i towarzyszących jej odgłosów.
Dzieci lubią opowieści, w których bohaterami są ich rówieśnicy. Pamiętam jak sama zaczytywałam się w książkach o małych dziewczynkach z zaciekawieniem śledząc ich przygody. W tej opowieści też mamy dzieci i to w dodatku różnej płci, co świadczy o tym, że każdą, nawet najbardziej niebezpieczną przygodę może przeżyć zarówno chłopiec jak i dziewczynka. Do tego wyjątkowo obrazowo przedstawiona kraina i malownicze królestwo Bhutanu czyli Królestwo Smoka może być inspiracją do poznania innego, odmiennego świata i tajemniczego zakątka ziemi.
Polecam tą piękną opowieść rodzicom dzieci w wieku wczesnoszkolnym, może ta książeczka być wspaniałym prezentem na zbliżające się święta. Polecam zwłaszcza dla tych dzieci, które boją się burzy. „Grzmiące Smoki” z pewnością ten strach zwyciężą. Szkoda, że nie było tej książeczki kiedy moje dzieci były małe, baśniowe smoki pomogłyby mi wówczas pokazać szalejące za oknem burze w innym świetle.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.