ALEK I PAN PARASOL – Agnieszka Lis
Agnieszka Lis jest częstym gościem w moich skromnych książkowych progach i nie tylko dlatego, że jest przemiłą, szczerą i bezpośrednią osobą, ale dlatego, że pisze dość specyficznie, nostalgicznie, a ja jej książki po prostu uwielbiam. Pisałam o tej pisarce już wiele razy i jeżeli ktoś chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o niej, to zapraszam do moich wcześniejszych wpisów: Huśtawka, Latawce, Karuzela, Pozytywka, czy Samotność we dwoje.
Alek i Pan Parasol, to pierwsza książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać, przeznaczona dla dzieci. To pełna humoru książeczka składająca się z kilku opowiadań, w których głównymi bohaterami są sześcioletni chłopiec i jego magiczny przyjaciel.
Alek ma 6 lat. Któregoś dnia biegnąc do dziadków zauważył obok śmietnika stary parasol. Niewiele się zastanawiając zabrał go ze sobą i poprosił dziadka o naprawienie. Od tej chwili Alek i Pan Parasol stali się nierozłącznymi przyjaciółmi, dla których czas spędzony razem był nie tylko wspaniałymi przygodami, ale również czasem nauki zachowania w różnych dziecięco-życiowych sytuacjach.
Alek jest dzieckiem takim jak wielu chłopców. Beztroski, radosny i szczęśliwy, a czasami psotliwy.
(…) Alek zastanawiał się, jak mama przyjmie jego nowego przyjaciela. Nie zawsze reagowała z entuzjazmem na pomysły Alka. Nie spodobała jej się żaba w cukiernicy i nie przekonał jej argument, że żabie też się należy coś słodkiego do życia. Podobnie było z hodowlą patyczaków w szafce z mąką, a także wyhodowania ropuchy z kijanek, podjęta przez Alka w kuchennym zlewie. (…)
Dawno temu, kiedy moje dzieci były małe, bardzo często czytałam im książeczki, teraz odkąd mam wnuczkę moja miłość do literatury dziecięcej wróciła, i dumna jestem z tego, że moja wnusia czerpie z tego mojego czytania taką samą satysfakcję jak babcia.
Ta książeczka jest tak właściwie poradnikiem dla dorosłych i dla dzieci, jak poradzić sobie w niektórych sytuacjach.
Autorka udowadnia, że nie ma nic lepszego nad zabawy na świeżym powietrzu i zachęca do zabaw na podwórku, bez względu na pogodę, bo przecież nie ma złej pogody, może być tylko nieodpowiedni do niej ubiór. Moim zdaniem jest to bardzo ważne w dzisiejszej dobie komputeryzacji, gdzie już trzyletnie dzieci potrafią płynie posługiwać się smartfonem, laptopem czy tabletem, włączać samemu bajki i filmy. Pół biedy jak są to bajeczki zabawne lub edukacyjne, ale ileż mamy teraz bajek prezentujących przemoc, zło, strach. Czy nie lepiej zamiast tego pobiegać z piłką, pojeździć na rowerze, albo usiąść i poczytać dziecku zabawną książeczkę?
(…) Alek ucałował dziadka, porwał parasol i wybiegł na podwórko. Tam bawił się z kolegami. Przestało już padać, nikomu nie chciało się siedzieć w domu. Długo razem biegali. Bawili się świetnie, aż… chłopiec się przewrócił. Nie pierwszy raz oczywiście. Mali chłopcy przewracają się dosyć często, prawda? (…)
Pięknie przedstawione relacje nie tylko między dzieckiem a dorosłym – między wnuczkiem i dziadkiem, czy między synem i rodzicem, ale również relacje między dorosłymi, a nawet śmiało mogę napisać BARDZO dorosłymi, czyli seniorami.
(…) Babcia do herbaty przygotowała jeszcze kilka ciasteczek. Potem obydwoje siedzieli na kanapie, zmieniali kasety i przytulali się do siebie. Nawet gdy światła wszędzie dookoła już pogasły i kiedy Alek z Panem Parasolem już dawno spali. (…)
Czyż nie jest to przykładem szczęścia? A przecież jeżeli chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe, to powinniśmy zadbać o to sami, pokazując im na czym to szczęście polega.
A szczęście to nic innego, jak umiejętność dzielenia się z innymi i tu również autorka w bardzo ciekawy sposób zachęca dzieci do dzielenia się.
Wiadomo, że nie wszystkie dzieci chcą dzielić się tym co stanowi ich własność, są takie, które nie uznają wręcz korzystania innych, z ich zabawek, są zazdrosne o ludzi (mamę, tatę, babcię, rodzeństwo) nie zdając sobie sprawy z tego, że przecież kiedy one coś komuś dają do zabawy, to potem będą miały okazję pobawić się jego zabawką.
Na uwagę w tej książeczce zasługuje również podejście do przyjaźni. Piękne i takie prawdziwie dziecięce. Przedstawiona tu przyjaźń między chłopcem a rzeczą – w tym przypadku parasolem, a właściwie to Panem Parasolem, to często spotykane u dzieci zjawisko, nie zawsze jednak postrzegane przez dorosłych jako coś pozytywnego. Dzieci często wymyślają sobie przyjaciół, czasami jest to lalka lub inna zabawka, a czasami przybyłe z wyobraźni dziecko. Moja wnuczka na przykład, ma przyjaciółkę Mariannę. Potrafi opowiadać o niej godzinami, w my doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że Marianna żyje tylko w jej fantazji.
Ta książeczka jest przeznaczona dla dzieci, ale dobrze by było, aby dziecko czytało ją razem z kimś dorosłym. Nie wszystkie dzieci mają bowiem szeroki zasób słów, i dla mojej wnuczki, która ma niecałe trzy i pół roku, niektóre wyrazy były problemem, który musiałam wytłumaczyć. Dla nas dorosłych słowa takie jak „leciwy”, „kandyzowany”, „sędziwy” czy „hierarchia” to słowa, których znaczenie znamy od lat, ale dziecko może się poczuć w nich nieco zagubione.
Polecam tę książeczkę wszystkim rodzicom i babciom/dziadkom do wspólnego czytania. Oczywiście polecam również dzieciom, które już czytają samodzielnie. Ta lektura jest niby dla czytelników w wieku 6+ ale moja trzyletnia wnuczka, też się przy niej nieźle bawiła. Szczególnie, że tekst został obrazkowo przeplatany ilustracjami pani Patrycji Posyłajki.
Zapraszam do lektury i dziękuję Autorce oraz wydawnictwu EZOP za możliwość poznania zabawnych przygód Alka i jego przyjaciela.