Daily Archives: 23 maja, 2023
MIASTOWA NA TROPIE – Anna M. Brengos
(…) Zasypiając nad ranem, pocieszała się, że przecież nie ma żadnych zobowiązań i rano będzie mogła spać, ile zechce. Nie pamiętała jedynie o ptaku prześladowcy. Ten chodzący rosół kiedyś ją wykończy… albo ona jego. (…)
Anna M. Brengos z wykształcenia jest, magistrem wychowania fizycznego. Uczyła wf w szkole i prowadziła męski zespół koszykówki. Ma tytuł menedżerski i patent sternika jachtowego. Mieszka na warszawskim Bródnie i emerytura to dla niej bardzo fajny czas. Nie obawia się jej, bo ma wiele pasji, które nie pozwolą na nudę. Żegluje, niedaleko domu ma działeczkę, lubi przygotowywać przyjęcia, własnoręcznie zdobić pisanki i również własnymi rękoma robić prezenty. Jako autorka zadebiutowała w roku 2014 komedią obyczajową: „Scenariusz z życia” wydaną przez Naszą Księgarnię w ramach cyklu „Babie lato”. Nie wszystkie jej późniejsze powieści są takie wesołe. Pisze „o życiu” i w swoich książkach pokazuje jego obie strony – tę jasną (szczęśliwą, wesołą, pełną sukcesów), ale również tę ciemną (samotność, cierpienie, krzywdę i niepowodzenia).
Miastowa na tropie to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym.
PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2022
Weronika jest młodą kobietą po przejściach, która dziedziczy po babci dworek, a wraz z nim dość duży majątek. Jako miastowa niezbyt potrafi sobie poradzić na wsi nie mając pojęcia o funkcjonowaniu wolnostojącego domu. Światło, woda, ogrzewanie, szambo czy komin są dla niej nie lada wyzwaniami. Przeprowadzając się na wieś liczyła na romans z weterynarzem lub leśnikiem, a zamiast tego znalazła się w samym środku morderstw i porwań, gdzie podejrzanych jest wielu. Czy Weronika znajdzie swoją miłość? Czy poradzi sobie ze spadkiem po babci? Czy pies-znajda pomoże jej rozwikłać kryminalne zagadki?
Przyznam szczerze, że ja tej książki nie przeczytałam, ja ją dosłownie pochłonęłam czytelniczo w dwa dni.
Lekka, łatwa i przyjemna – te słowa powinny wystarczyć na rekomendację tej powieści, ale zmobilizuję się i napiszę więcej.
Wyznam na wstępie, że bardzo polubiłam Weronikę – główną bohaterkę. Moim zdaniem autorka świetnie wykreowała jej osobowość. Dziewczyna pogodna, z poczuciem humoru, odważna i zaradna, a przy tym nieco pyskata i jak się popularnie mówi „z głową na karku”.
(…) – Na idiotę, nie funkcjonariusza! Przepisy?! Znasz durniu przepisy? To ile dostaniesz za narażenie życia i zdrowia ciężarnej i nienarodzonego dziecka?! Mam najlepszych prawników. Już ja dopilnuję, żebyś trafił do jednej celi z grypsującymi. – Werka coś tam słyszała o zwyczajach więziennych i wykorzystała tę mglistą wiedzę. (…)
Babcia natomiast (a właściwie wspomnienie o niej) jest przedstawiona jako bardzo gospodarna, inteligentna i przedsiębiorcza kobieta, przeciwieństwo typowych wiejskich babć. I chociaż w książce owa babcia występuje już jedynie jako osoba zmarła, to muszę przyznać, że też bardzo ją polubiłam.
Pierwsza połowa fabuły to powieść obyczajowa opowiadająca o tym, jak to młoda kobieta, dotąd odwiedzająca wieś jedynie jako gość wakacyjny, będący w odwiedzinach u babci, po otrzymaniu w spadku starego domu musi nauczyć się gospodarowania w miejscu, które dotąd traktowała jedynie jako dom babci.
Druga połowa fabuły to wciągający kryminał, którego oczywiście główną postacią jest samozwańcza detektyw, czyli Weronika próbująca rozwikłać zagadkę zaginięć młodych kobiet z okolic wsi, w której właśnie zamieszkała. Sposób dedukcji jakim mogła się pochwalić, mógłby zaskoczyć nawet dobrego policjanta.
Autorka w bardzo realistyczny sposób przedstawia społeczność wiejską, w której teoretycznie niewinne plotki mogą zniszczyć człowiekowi życie, niesprawiedliwie go o coś oskarżając.
(…) Weronika wahała się, ale tylko chwilę. Przez tę chwilę miała wątpliwość, czy dobrze robi, w ogóle zadając się z Bartkiem. Raz widziała w nim pomocne ramię, kiedy indziej potencjalnego złoczyńcę. Postanowiła zaufać intuicji. Swojej i babci. (…)
Wieś, w której znalazła się główna bohaterka, a właściwie dom, w którym zamieszkała odbiega trochę od wyobrażenia jakie ja pamiętam z moich dziecinnych lat, kiedy sama jeździłam na wakacje do krewnych.
Mieszkanie w nowoczesnej wsi nie różni się zbytnio od mieszkania w mieście. Są wszelkie potrzebne wygody i jedną z różnic między miastem a wsią może być to, że o świcie nie budzi mieszkańców śmieciarka, ale kogut.
Moim zdaniem jest to świetna, lekka, trochę poważna i trochę zabawna lektura na weekend. Jeżeli ktoś chce na chwilę zapomnieć o troskach dnia codziennego, to jest to idealne antidotum na te troski.
Barwna akcja, świetne dialogi, doskonale wykreowane osobowości bohaterów i idealnie odzwierciedlona wiejska rzeczywistość, a w to wszystko wpleciony wątek kryminalny.
Tą powieścią autorka udowodniła, że dobry kryminał nie musi być krwawy i brutalny, ale intrygę kryminalną można opowiedzieć w miarę łagodnie. A Weronika idealnie się spisała w roli samozwańczej detektyw.
Lektura wciągnie, momentami rozbawi, ale i chwilami wzruszy.
Zapraszam Was do Powykopek, polskiej wsi, w której wiele się może wydarzyć.
Polecam tę książkę zarówno czytelnikom preferującym powieści obyczajowe jak i kryminały, myślę, że nikt nie będzie się przy niej nudził.