Monthly Archives: marzec 2022
JUŻ NIE CZEKAM – Agnieszka Olejnik
Nigdy nie czekałem, aż los coś dla mnie zrobi. Przeciwnie: brałem się z życiem za bary. I tylko o jedną sprawę nie potrafiłem walczyć. O tę największą. O miłość kobiety, która była dla mnie jedyna na świecie.
Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama trzech synów oraz właścicielka czterech psów. Odkąd zamieszkała w domu na skraju lasu, pod wielkimi dębami, codziennie budzi się z uczuciem spokoju w duszy i zwyczajnego szczęścia. Święcie wierzy, że to dzięki bliskości drzew. W młodości szybowniczka i wielbicielka jaskiń. Podróżniczka – odwiedziła m.in. Czarnogórę, Bośnię, Rumunię, Estonię, Sycylię, zjechała całą Skandynawię, by dotrzeć do Nordkapp. Tatry kocha miłością niemal romantyczną. Prowadzi bloga „Barwy i smaki mojego życia”, gdzie opowiada nie tylko o książkach, ale też o fotografowaniu przyrody, zdrowej kuchni i pysznych nalewkach. Autorka książki dla dzieci „Ava i Tim. Droga na północ” (2013), powieści młodzieżowej „Zabłądziłam” (2014) oraz kobiecego kryminału „Dante na tropie” (2015) a także wielu innych książek.
Już nie czekam, to powieść psychologiczno-obyczajowa z dużą dawką dramatu i odrobiną romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 MARCA 2022
Marika prowadzi gabinet psychologiczny, Innym próbuje pomóc, a sama, po śmierci męża nie potrafi pokonać żałoby. Rozwiązuje problemy innych, ale we własnym domu nie chce nawet pogodzić się z pustką, po ukochanym mężu. Na szczęście ma obok siebie wieloletniego przyjaciela, który wspiera ją w tych najgorszych momentach, jest wierny jak pies i lojalny, chociaż cały czas ma wyrzuty sumienia i poczucie winy, że wiele lat okłamywał Marikę, chroniąc ją przed kłamstwami męża. Jednym z pacjentów Mariki jest Szymon, młody mężczyzna cierpiący na lęk przed zaśnięciem czy powodem jego lęków może być przeszłość, czy spotkanie tajemniczej kobiety z tatuażami? Co musi wydarzyć się w życiu Mariki, aby znów poczuła się szczęśliwa i kochana? Czy Szymon poradzi sobie ze swoimi lękami? Jak długo można kochać kogoś bez wzajemności i bać się odkryć swoje uczucia?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, odrobinkę liczyłam na lekturę lekką, miłą i przyjemną. Ale w powieści tej jest jak na kolorowej łące, gdzie piękne kwiaty rosną obok chwastów, jedne wyglądają pięknie i pachną, a inne parzą jak pokrzywy.
Dobrze, że nauczyłam się nie sugerować się okładką, bo ona potrafi bardzo zmylić. Okładka tej książki zapewne również zmyli wiele czytelniczek, szczególnie te, które będą pewne, że za tym pogodnym zdjęciem znajduje się równie pogodna fabuła.
Ta powieść aż kipi od emocji i to takich, przy których często wilgotnieją oczy. Autorka niby spokojnie prowadzi nas drogami losów różnych osób, ale robi to w taki sposób, że ani na chwilę nie mamy ochoty zboczyć z tych dróg.
(…) W półmroku łatwiej się rozmawiało, było się mniej bezbronnym, zupełnie jakby ciemność otulała nas oboje i oddzielała od siebie bezpieczną, miękką zasłoną. (…)
Mamy tu kilka wątków, które odnoszą się do różnych osób, nie jest to powieść szkatułkowa, w której ma końcu wszystkie wątki składają się w całość, ale w jakiś sposób historie te łączą się.
Główną bohaterką jest Marika, pani psycholog, do której przychodzi młody mężczyzna z problemami dotyczącymi jego sfery odpoczynku, a konkretnie snu.
Marika jest osobą, która nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią męża, którego kochała i nadal kocha nad życie i może dlatego nie jest w stanie rozstać się z nim. Swoją żałobę przelewa na komputer pisząc do zmarłego męża listy, opowiadając mu każdego dnia o tym, co przeżyła, kogo spotkała itp. W rozpaczy i bólu nie dostrzega tego, że w jej życiu jest ktoś, kto zasługuje na większą uwagę niż zmarły mąż, który tak właściwie nie był wart jej uczuć. Nie chcę tutaj spoilerować, więc nic więcej na ten temat nie napiszę.
(…) – Nie pamiętam – przerwała niecierpliwie. – Ale nie o to mi chodzi. Zrozum, Eryk, to już wykracza poza żałobę, poza smutek i tęsknotę. Czuję się tak, jakbym… znikała. Jakby mnie było z dnia na dzień coraz mniej. Czasami nie mam siły chwycić za szczotki i się uczesać. (…)
Równie poruszającym wątkiem jak żałoba Mariki jest historia dzieci, które nie zaznały w życiu miłości i rodzicielskiego ciepła. Po śmierci rodziców albo trafiły do domu dziecka, albo do rodzin zastępczych, w których ciepło emocjonalne i miłość były na ostatnim miejscu. Traumy z dzieciństwa pozostawiły trwały i bolesny ślad w psychice. To trudny temat, zwłaszcza dla kogoś, kto miał normalny dom i kochających rodziców. Problemy dzieci wychowywanych w domach dziecka nie zawsze są gorszymi w porównywaniu z problemami dzieci adoptowanych, zwłaszcza kiedy okazuje się, że adopcji nie popierali oboje rodziców adopcyjnych.
Mamy tutaj również trudną miłość, taką platoniczną, która rozwijając się jest raną, która nie chce się zagoić. Pod przykrywką przyjaźni pozwala a ciągłą obecność w pobliżu tej kochanej osoby, ale nie może jednocześnie się zdemaskować.
(…) To była miłość skazana na cierpienie, miłość niemożliwa, nierealna i przez to okrutna. Zmieniła moje życie, nadała codzienności inny smak, odebrała sens niektórym sprawom, choć w zamian nadała go innym (…)
Ale dla rozładowania emocji autorka zabiera czytelnika do świata hodowcy psów rasowych. Pięknie, a zarazem dość szczegółowo przedstawia problemy z jakimi wiąże się odchowanie szczeniąt. Jednak są i przyjemne momenty. Któż z nas nie miałby ochoty czasami przytulić się do takiego maleńkiego, puchatego i ciepłego szczeniaczka.
Ciekawie skonstruowane osobowości bohaterów, których z całą pewnością nie można zaliczyć do bezbarwnych i nudnych, to dodatkowy plus dla tej powieści.
Polecam tę książkę, chociaż uczciwie informuję, żeby na wszelki wypadek przygotować sobie paczkę chusteczek, bo może się przydać.
Dziękuję wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki w krótkim czasie od premiery, a autorce dziękuję za te emocje. W książce mam dedykację: Dla Ewy, z nadzieją, że się spodoba!
Tak pani Agnieszko, bardzo mi się podobała i cieszę się, że na mojej półeczce „do przeczytania” czeka już kolejna Pani książka.
ARSEN LUPIN. WYDRĄŻONA IGLICA – Maurice Leblanc
Maurice Marie Émile Leblanc to francuski pisarz, który urodził się w 1864 roku w Rouen w Normandii. Zmarł w wieku 77 lat. Literacko zasłynął jako najbardziej znany twórca dżentelmena złodzieja Arsenio Lupina. Po krótkim pobycie w Szkocji w latach 1870-1871 ukończył studia prawnicze w rodzinnym Rouen, po czym porzucił szkołę prawniczą i przeniósł się do Paryża, gdzie zaczął pisać kryminały dla różnych francuskich czasopism tamtej epoki, a w jednym z nich, w 1905 roku po raz pierwszy pojawił się Arsen Lupin. W roku 1921 autor za swoją pracę został odznaczony Legią Honorową. Jego szczątki od roku 1947 spoczywają na cmentarzu Montparnasse w Paryżu.
Arsen Lupin. Wydrążona iglica to kolejna część z opowieści o jednym z najsłynniejszych francuskich włamywaczy.
PREMIERA KSIĄŻKI 28 WRZEŚNIA 2021
Gdy w pałacu hrabiego de Gesvres dochodzi do zuchwałej kradzieży obrazów, nikt nie przypuszcza, że obrazy to tylko przykrywka. Śledztwo prowadzi nadinspektor Ganimard, ale pomaga mu nieoficjalnie detektyw amator, licealista Izydor Beautrelet, który potrafi dość mocno wejść za skórę najsłynniejszemu złodziejowi. Nikt nie podejrzewa, że gra toczy się nie o obrazy Rubensa, ale o legendarną Wydrążoną iglicę, znajdującą się gdzieś na terenie Francji, w której ukryto fortunę francuskich królów. Czy Izydorowi uda się zdemaskować Arsena Lupin’a? Jakie skarby przechowywane są w tajemniczym miejscu, ukrytym w skałach? Czy nadinspektorowi uda się pojmać słynnego włamywacza?
W filmach kręconych na podstawie powieści Leblanca, byłam dosłownie zakochana, być może przysłużył się temu aktor grający ówczesnego Arsena Lupin’a i jakoś nie mogę się przekonać do innego aktora grającego tę rolę, a którego zdjęcia znajdziecie w środku książki. Oczywiście mam na myśli zdjęcia z filmów.
Powieść kryminalna zawsze cieszyła się u mnie przywilejami. W tej mamy intrygę kryminalną trochę skomplikowaną jak dla przeciętnego czytelnika, ale myślę, że dla miłośników powieści Maurice Leblaca to prawdziwa perełka.
(…) Izydor osłabł, natychmiast opanowany przez swego przeciwnika. Nadszedł koniec. Podniosła się nad nim ręka, uzbrojona w nóż i opadła. Uczuł srogi ból w karku. Legł bezwładny. (…)
Tutaj głównym bohaterem nie jest jak by się zdawało najsłynniejszy paryski włamywacz-dżentelmen, ale siedemnastoletni uczeń, którego tok rozumowania zachwyca nawet policję.
Fabuła jest nieco skomplikowana, ale przyciągająca uwagę, niestety trochę dekoncentrował mnie styl jakim napisana jest książka. Oczywiście to nic złego, ale chyba po prostu dawno nie czytałam powieści napisanej takim językiem, czyli odpowiednim do epoki fabuły. Ale słownictwo i zwroty, jak również treści dialogów nie mogły być inne, bo język współczesny spowodowałby całkiem inny odbiór treści.
(…) Projekt ten podobał się Beautreletowi, a zwłaszcza podobała mu się myśl, że przybędzie do zamku prawie w tym samym czasie co Massiban, gdyż lękał się jakiego głupstwa ze strony niedoświadczonego człowieka. (…)
Myślę, że gdyby ktoś zmienił personalia bohaterów i wysłałby ten tekst do wydawnictw pod swoim nazwiskiem lub pod pseudonimem, mógłby zostać określony grafomanem. Tak bardzo różni się styl jakim pisali kiedyś, a jakim piszą współcześni autorzy.
Sama intryga kryminalna jak na opowieści o Arsenie Lupinie jest mało humorystyczna, wydaje mi się, że kiedyś przy powieściach z tym bohaterem lepiej się bawiłam. Wciąż pamiętam twarz aktora grającego postać tego przystojnego włamywacza i jakoś nie mogę się przekonać do czarnoskórego Arsena, którego obecnie gra (świetny zresztą aktor) Omar Sy.
Polecam jednak tę powieść nie tylko miłośnikom kryminałów retro, ale również osobom, które lubią „chwalić się książkami” ponieważ piękne wydanie tej powieści (oprawa twarda i złote napisy 🙂 )z pewnością przyciągnie oko niejednego bibliofila.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za tak pięknie wydaną książkę i za to, że mogłam powrócić do Arsen’ a Lupina.
PRZYJACIÓŁKA – Iwona Mejza
Pozamykała drzwi do wspomnień na klucz i nie przypuszczała, że ktoś może użyć wytrychu.
Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.
Przyjaciółka to pierwsza część serii MIASTECZKO ANIELIN, powieść obyczajowa z dużą dawką dramatu, odrobiną humoru i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 09 MARCA 2022
Marta jest młodą kobietą, która kilka lat wcześniej zamieszkała w Anielinie z rodzicami i małą Polą. Szukając ciszy i spokoju chcieli zacząć wszystko od nowa. Nad rodziną wisi jednak jakaś tajemnica, o której mieszkańcy Anielina, nie rozmawiają. Mała Pola do wszystkich zwraca się po imieniu, nawet do „rodziców”. Jakiś niewypowiedziany żal zatruwa im życie ale nikt nie wie, co jeszcze może wydarzyć się złego w życiu Marty i jej rodziny. Anielin to piękna miejscowość, zwłaszcza latem. W księgarni braci Pruskich i pizzerii U Romano robi się coraz większy ruch, kioskarka Felicja swoim zwyczajem zbiera plotki, a Agata, właścicielka sklepu, martwi się, jak zwiąże koniec z końcem. Marta, czekając na powrót rodziców z wakacji, zajmuje się Polą i Złotouchym, kotem przybłędą. Senna atmosfera miasteczka zostaje zakłócona, gdy w ogrodzie Marty pojawia się obcy mężczyzna, a ją samą zaczynają nawiedzać natrętne wspomnienia o dawnej przyjaciółce… Jakie tajemnice skrywa rodzina Wójcickich? Czy Marta i Pola odnajdą w Anielinie swoje miejsce na ziemi? Kim tak właściwie jest Marcin, młody mężczyzna, który pojawił się nie wiadomo skąd i od razu podbił serca wszystkich mieszkańców Anielina?
Kiedy sięgnęłam po tę książkę, zachwycona okładką pomyślałam, że czeka mnie miły czas z powieścią lekką, łatwą i przyjemną. I w pewnym sensie tak się stało, książka okazała się cudowną lekturą, przy której spędziłam czas z prawdziwą przyjemnością chociaż między uśmiechy często wkradały się również łzy wzruszenia, ponieważ autorka zadbała o to, aby czytając nikt nie odczuł znudzenia, a towarzyszące podczas czytania emocje raz wywołały na twarzy uśmiech a raz łzy.
Powolutku, małymi kroczkami autorka wprowadza czytelnika w jakąś tajemnicę. Nad tekstem fabuły wisi jakieś niedopowiedzenie budujące chęć poznania tego czegoś co łączy przeszłość bohaterów. Każdy z nich coś ukrywa, czy sielska atmosfera panująca w Anielinie pozwoli na odkrycie?
(…) – Wszyscy mamy tajemnice, kochana. Ty też – odparował Ksawery i zostawiając oniemiałą Martę stojącą w otwartych drzwiach, ruszył energicznie w kierunku furtki. (…)
Muszę przyznać, że autorka świetnie potrafi manipulować zarówno emocjami czytelnika jak i samą fabułą. Kilkakrotnie mocno mnie zaskoczyła „odkrywając” kolejne karty opowieści.
Ostrzegam jednak, aby nikt nie zasiadał do czytania tej powieści z pustym żołądkiem, bo przez sporą część historii, unoszą się zapachy, siłą wyobraźni przeniesione z treści, które autorka zmyślnie wplata w opisy aromatycznie pachnących ciast czy smakowitej włoskiej pizzy. Przyznam szczerze, że kilka razy musiałam na chwilę odłożyć książkę i sięgnąć po jakąś przekąskę, bo ślinotok powstały podczas zagłębiania się w lekturę dosłownie mnie dekoncentrował.
(…) W kuchni zaczynał unosić się aromat wanilii, ciasto biszkoptowe rosło w oczach. Marta jeszcze tylko przygotuje masę do jego przełożenia oraz galaretkę bananową na warstwę z owocami i pójdzie w końcu do gabinetu Tadzika. Coś jej mówi, że czeka ją nieprzespana noc. (…)
Natomiast końcówka książki, wywołała we mnie taki potok łez, że długo po odłożeniu lektury nie byłam w stanie wymazać z pamięci ostatnich scen.
Rodzący się powoli romans jest taką wisienką na torcie i chociaż każdy z bohaterów wzbudzał we mnie ciepłe uczucia, to Tusię i Marcina dosłownie pokochałam. Zaraz oczywiście po cudownej małej Poli.
Małe przytulne miasteczko, w którym wszyscy się znają, wielu się przyjaźni i wspiera, a wśród nich mała dziewczynka, bardzo rezolutna sześciolatka, której nie można nie pokochać.
Powieść jest wielowątkowa, poznajemy w niej całkiem sporą część mieszkańców Anielina, ale autorka tak ich zaprezentowała, że nie czułam chaosu jaki często mi się zdarza przy zbyt dużej liczbie postaci występujących w jednej powieści.
(…) – To tylko tak wygląda. Niczyje życie nie jest idealne, ale jeżeli nie wiemy, co się w nim dzieje naprawdę, to często wydaje się nam, że cudze życie spełnia nasze marzenia. A tak nie jest. Staramy się być szczęśliwi każdego dnia, bo kiedyś zdaliśmy sobie sprawę, że tego, co już się wydarzyło, nie jesteśmy w stanie zmienić, mamy tylko wpływ na to, co się wydarzy. (…)
Są książki, które się czyta i są takie, które się dosłownie pochłania. I ta właśnie należy do tych drugich.
Czytam sporo powieści i większość z nich kojarzy mi się z wiatrem, który zawieje i za chwilę go już nie ma. Ich fabuły często już po tygodniu wylatują z mojej pamięci. Ale są też książki, które pamiętam nawet po kilku latach od ich przeczytania i jestem pewna, że ta właśnie do takich należy, ponieważ losy młodej kobiety i małej dziewczynki nie wylecą tak szybko z mojej pamięci.
To piękna książka, pięknie napisana i pięknie wydana. Kilka razy złapałam się na tym, że czytając podświadomie gładziłam opuszkami palców grzbiet okładki 😉
Tutaj dramat przeplata się z uczuciem miłości, ból emocjonalny przeplata się ze szczęściem, a mieszkańców Anielina po prostu nie można nie pokochać.
Przygotujcie się na to, że książka wciągnie Was jak magnes i na zmianę będziecie się śmiać i ocierać z policzków łzy. Jeśli chodzi o mnie, to nie mogłam się od niej oderwać i jestem więcej niż pewna, że wrócę do tej książki za jakiś czas.
POLECAM ją całym sercem i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Dziękuję Wydawnictwu Dragon za możliwość przeczytania tej książki, a Autorce dziękuję za te pokłady emocji jakie mi zafundowała.
Dla osób, które doczytały tę moją recenzję do końca mam BONUS w postaci konkursu/zabawy 😊 Wspólnie z wydawnictwem DRAGON postanowiliśmy w ramach niedawno obchodzonego Pierwszego Dnia Wiosny podarować dwa egzemplarze „PRZYJACIÓŁKI”. Co trzeba zrobić?
Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
Co Twoim zdaniem stanowi podstawę do bycia szczęśliwym?
Zabawę proponuję zakończyć dnia 31 marca 2022 roku
UWAGA! WAŻNE!
Odpowiedzi na pytanie proszę wpisywać pod postem ze zdjęciem konkursowym na fanpage Książki Idy na Facebooku.
DWUŚWIAT. Księga II. POKUN – W&W Gregory
Myślę, że W.&W. Gregory to pseudonim. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat tego autora. Ale może kiedyś… Ktoś zapytał autora o to, gdzie by się udał, gdyby miał wybierać: żyć w Inco czy Floris. Odpowiedź jego jest z jednej strony prosta, z drugiej nieco skomplikowana: „To jest tak, jakby odpowiedzieć na pytanie: czy chciałbyś zginąć nocą, czy za dnia? Lub na przykład: wolisz stracić ojca czy matkę? Życie w każdej z obydwu krain ma swoje zalety, ale zdecydowanie więcej wad. Floris jest przaśne, kolorowe, zgodne z naturą, a zarazem uwsteczniające. Ludzie żyją rodzinnie, lecz są zniewoleni przez instytucję kościelną. Z kolei Inco jest czarno-białe, ostre, zimne, odarte z artyzmu. Jest też postępowe, choć w wielu obszarach zgubnie. Brakuje w nim smaku, relacji rodzinnych, prawa ludzi są ulotne. Rządzący obydwu krajów dbają tylko o swoje interesy, doprowadzając różnymi drogami pojęcie kłamstwa do arcymistrzowskiego poziomu. Gdybym jednak nie miał innego wyjścia, widziałbym dla siebie większą szansę we Floris. Tam jest więcej zakamarków, gdzie można się ukryć. No i Floriańczycy potrafią gotować, a ja lubię dobrze zjeść…”.
Dwuświat. Księga II – Pokun, to powieść z gatunku fantastyki.
PREMIERA KSIĄŻKI 07 MARCA 2022
Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Folris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyły w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzieliła. Rola mężczyzn w obydwu krainach jest inna, ale w Inco jest deficyt płci męskiej. Wojna między Inco a Floris jest nieunikniona. Trwają przygotowania, choć po latach pokoju żaden kraj nie wie, jak się do niej przygotować. Przekraczanie granic, nie tylko terytorialnych, staje się codziennością. Przyjaciele stają się zdrajcami, wrogowie sprzymierzeńcami. Mieszkańcy Floris oczekują narodzin zbawcy, który ma pokonać pokuna, natomiast mieszkańcy Inco stają się marionetkami w rękach rządu. Czy wojna przyniesie kres chaosowi? Czy poznanej w pierwszej części Jasmin uda się odnaleźć swoich krewnych zamieszkałych po drugiej stronie granicy? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Jakie tajemnice dotyczące swojej kariery ukrywa przed swoimi poddanymi kapłanka Ae?
W pierwszej części poznałam młodą mężatkę Jasmin, mieszkankę Inco, która nosiła w sobie potrójną ciążę, a wszystkie jej dzieci okazały się płci żeńskiej. Nie było to powodem do radości i dumy, ponieważ za dziewczynki trzeba w Inco płacić wysokie podatki, natomiast potomek męski jest hojnie dofinansowywany przez państwo. Drugą bohaterką jest władcza kapłanka Ae, zamieszkująca Floris, osoba, przed którą nawet kapłani wyższego stopnia czują wielki respekt. Bezduszna, bezkompromisowa, okrutna.
Biorąc do ręki drugą część byłam pewna, że książka ta „zniewoli” mnie na kilka wieczorów, muszę jednak przyznać, że pierwsza część, czyli Księga I chyba bardziej mnie wciągnęła, chociaż nie twierdzę, że ta mnie nudziła.
W tej części autor wplótł w fabułę sporo wątków opisujących działania wojenne i myślę, że właśnie te wątki sprawiły, że momentami nie mogłam się skupić podczas czytania.
Podejrzewam, że winna jest temu obecna sytuacja i docierające zewsząd informacje odnoszące się do wojny w Ukrainie. I chociaż wojna przedstawiona w powieści ma więcej z fantastyki niż tych obecnych działań wojennych toczących się w Ukrainie, to jednak i to wojna i to wojna.
(…) Dywizja czarna składała się z tak zwanych wybryków natury, czyli karlic, wyrośniętych babochłopów, niemrawych kalek i osób, którym święty jad wyrządził większe zmiany w mózgu niż na ciele. Tę dywizję Ling Giu traktował jak potrzebne podczas wojny żywe tarcze. (…)
Przyznam jednak, że z przyjemnością i zaangażowaniem emocjonalnym śledziłam jednak wątki kobiet w rozdziałach dotyczących bezpośrednio tych postaci: Najwyższej Kapłanki Wszechziemi – Ae, uciekinierki z jednej krainy do drugiej – Jasmin, która w czasie podróży opiekowała się cudzym chorym dzieckiem, przeświadczona o tym, że jej trzy córeczki, które urodziła, zmarły, małej Sumi – dziewczynki z biednej rodziny, która marzyła o tym, aby zostać pieśniarką, czy też pani premier krainy Inco – Evy Noovak.
Każda z tych kobiet jest inna, ale ich indywidualności są jak łąka pełna kwiatów, gdzie każdy kwiat jest inny, ale każdy równie piękny.
Zdecydowanie uważam, że rozdziały odnoszące się do Ae i Jasmin, Sumi czy Noovak bardziej przyciągną kobiety, natomiast te rozdziały dotyczące technologii i wojny sprawią, że ukontentowani będą panowie.
Trochę „kłuły” mnie współczesne przekleństwa w ustach bohaterów i to czasami wypowiadane w takich okolicznościach, w których śmiało można się było bez nich obyć.
Natomiast bardzo mocno wstrząsnęły mną opisy niektórych zdarzeń, takich balansujących między bestialstwem a brutalnością. Autor nie szczędzi czytelnikowi scen podczas czytania których dosłownie włos się jeży, a serce pompuje krew jak szalone, adrenalina aż wrze. Po takiej jednej scenie miałam koszmary w nocy, tak mocno emocjonalnie mną wstrząsnęło. Myślę jednak, że mimo wszystko, można to przypisać na plus powieści, ponieważ autor przekazując obraz słowami maksymalnie pobudza wyobraźnie czytelnika.
Świat pokazany w książce, zarówno ten przedstawiający życie w Inco, jak i we Floris, niby jest fikcją literacką, z dużą dawką fantastyki, ale jest w nim tak wiele tego, co dzieje się współcześnie, że aż strach pomyśleć o tym, co będzie, kiedy technologia pójdzie o kolejny krok do przodu, a ludzie zaślepieni władzą i pewni nietykalności zaczną zachowywać się tak jak bohaterowie tej powieści.
(…) – Nie wiesz. Uprawia nierząd. Za szare kamienie i przekupstwa zmusza starszaków do uprawiania miłości z dziećmi. Robi z nich zwyrodnialców, którzy później muszą odreagować, Wyżywają się na dziewczynkach, gwałcą je. A kiedy któraś spróbuje się oprzeć, jest bita. (…)
Czytając tę książkę można pomyśleć, że fabuła powstała w głowie rządnej zemsty na męskim świecie kobiety. Bo tu kobiety górują, tu od kobiet wiele zależy, tu właśnie w kobietach (niektórych tylko oczywiście) pokazane zostało okrucieństwo. Z jednej strony solidarna z kobietami cieszę się, że tak to zostało skonstruowane, ale z drugiej strony myślę, że bez względu na stopień władzy, każda kobieta ma w sobie sporo uczuć, miłości i świadoma jest swojej kobiecości.
(…) Tylko Haris miał na tyle odwagi, by stanąć oko w oko ze złem – pomyślała. Właśnie zdała sobie sprawę, że kapłani z Rady w pewnych sprawach byli gorsi od niewiernych z Inco. Tłumaczyli wszystko bożą powinnością, szczególnie swoje grzechy. (…)
Ta książka została napisana szkatułkowo, być może wielowątkowość i zbyt duża ilość postaci początkowo wprowadza pewnego rodzaju chaos. Przyznam szczerze, że w pierwszej (tak około do ¼) części powieści gubiłam się w tych postaciach na tyle, że musiałam sobie zrobić coś w rodzaju wykresu – ci są z Inco, czyli krainy górującej technologicznie, a ci są z Floris, czyli krainy podporządkowanej kultowi religii i bogini Patri.
Nie wiem, czy jest to ostatnia część, ale jak dla mnie to historia, a właściwie historie opisane w książce mogłyby mieć ciąg dalszy. Sporo wątków pozostało „otwartych”.
Myślę jednak, że ktoś kto zdecyduje się sięgnąć po tę lekturę, wciągnie się w nią i trudno mu będzie od niej się oderwać. Jestem tego przykładem, ponieważ nie przepadam za literaturą z gatunków fantasy, fantastyki, sf, itp. A jednak dosłownie pochłonęłam te prawie 600 stron 😉
POLECAM tę powieść nie tylko fanom tego gatunku, myślę, że usatysfakcjonuje ona czytelników preferujących książki przygodowe czy wojenne. Panie również znajdą w niej coś dla siebie, nie brakuje tu bowiem wątków miłosnych, wątków poświęconych macierzyństwu czy przyjaźni.
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za propozycję przeczytania tej powieści i jestem bardzo ciekawa, czy autor ma w planach kontynuację.
DOPÓKI STARCZY SIŁ. Siostry z ulicy Wiśniowej tom 2 – Joanna Nowak
Jeśli wypuścisz jedną miłość, na stratę drugiej nie możesz sobie pozwolić.
Joanna Nowak jest absolwentką administracji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi ze Strzelna, niewielkiej miejscowości na Kujawach, ale obecnie mieszka i pracuje w Poznaniu. Z zawodu jest księgową, a z zamiłowania pisarką, która jako autorka zadebiutowała w roku 2020. Pisze powieści obyczajowe, których fabuła osnuta jest wokół problemów dnia codziennego. Jest miłośniczką książek, zwłaszcza tych napisanych przez polskich autorów oraz miłośniczką smakowitej kuchni, głównie meksykańskiej i włoskiej. Uwielbia psy i koty.
Już nie ucieknę to współczesna powieść obyczajowa, drugi tom sagi SIOSTRY Z ULICY WIŚNIOWEJ.
PREMIERA KSIĄŻKI 02 LUTEGO 2022
Sara jest wolontariuszką w domu samotnej matki. Pewnego wieczoru podczas wypadu ze znajomymi do klubu poznaje Oskara. Jedna, nic nieznacząca noc spędzona w towarzystwie mężczyzny miała być jedynie życiową odskocznią i żadne z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że los kiedyś może ponownie ich połączyć. Kiedy wydaje się, że spontaniczna, szalona noc już nigdy się nie powtórzy, Sara i Oskar ponownie się spotykają, ale tym razem ich spotkanie nie ma nic wspólnego ani z romantyzmem, ani z erotyzmem. Oboje biorą udział w czymś co stawia ich po przeciwnych stronach prawa. Sara stara się za wszelką cenę pomóc pewnej młodej kobiecie brutalnie traktowanej przez swojego konkubenta, a Oskar jako policjant w świetle prawa nie jest w stanie zainterweniować tak, jak oczekuje tego od niego Sara. Kiedy warto poddać się przeznaczeniu, a kiedy zawalczyć o siebie i swoją rodzinę? Czy Sarze uda się uchronić kobietę i jej córeczki przed agresją mieszkającego z nimi mężczyzny? Czy Oskar stanie po stronie prawa, czy postanowi wziąć sprawiedliwość w swoje ręce? Czy Sara i Oskar przeżyją jeszcze coś tak spontanicznego i pięknego jak ich pierwsza szalona noc?
Kiedy przeczytałam tom pierwszy Już nie ucieknę, wiedziałam, że muszę poznać pozostałe siostry. W tej części poznajemy drugą z trojaczek i przyznam szczerze, że ta siostra chyba bardziej przypadła mi do gustu i polubiłam ją znacznie mocniej od jej poprzedniczki.
W tej części autorka porusza trudny i bolesny dla wielu kobiet temat toksycznej miłości i przemocy w rodzinie. To jest temat, który chyba zawsze bardzo emocjonalnie działa na czytelnika, a kiedy jednymi z postaci są dzieci, to… wiadomo ☹
(…) Dziewczynki regularnie obserwowały, jak tata bije mamę. Nie rozumiały, dlaczego dorośli wciąż się kłócą, a jedyny przekaz, jaki otrzymywały, nieodmiennie wiązał się z poniżaniem jedynej osoby, którą kochały. Bo do ojca już dawno straciły jakikolwiek szacunek. (…)
Główna bohaterka jest młodą kobietą o bardzo empatycznej osobowości, która często najpierw działa potem myśli. Jej odwaga w niektórych sprawach bywa bardzo heroiczna i może być również bardzo bolesna dla niej.
Autorka powoli buduje napięcie przedstawiając czytelnikom podejście do pewnej sprawy, do której podchodzi zwykły człowiek, zwykła kobieta, odbierająca tę sprawę bardzo uczuciowo i do której podchodzi policjant, którego emocje być może są na tym samym poziomie, ale ograniczają go w działaniu przepisy prawa, często tak absurdalne, że nie wiadomo jak zadziałać.
Przemoc stosowana w rodzinie, a szczególnie przemoc, na którą patrzą lub której doświadczają dzieci, zawsze powoduje w człowieku odruch niesienia pomocy z jednej strony i nienawiści do oprawcy z drugiej strony. Niestety wiele kobiet przebywających w takich toksycznych związkach, zwłaszcza takich, które nie znają innego życia, bo ich matki i babki doświadczały przemocy z pokolenia na pokolenie, nie potrafi wyrwać się z takiego związku.
Subtelnie przedstawione dwa romanse, jeden zapoczątkowany dość odważnym i spontanicznym zdarzeniem a drugi przypadkowym spotkaniem, dodają fabule pewnego rodzaju smaczków, są jakby „przyprawami” dodanymi do głównego wątku fabuły odnoszącego się do dramatu pewnej młodej kobiety i jej córek jak również do dramatu jaki rozegrał się w życiu innej kobiety.
(…) Po raz kolejny zadziałał na nią jak magnes. Nie pojmowała, skąd wzięły się w niej takie skrajne reakcje. Przecież prawie wcale się nie znali. Ot, wpadli na siebie zupełnym przypadkiem i poszli ze sobą do łóżka. Emocje wzięły jednak górę. (…)
Czasami po jakimś związku, który skończył się dla jednej ze stron tragicznie, trudno jest uwierzyć w kolejną miłość. I często tak się zdarza, że serce walczy z rozumem i nie potrafią się ze sobą dogadać. Kiedy umiera ukochana osoba, chociaż fizycznie jej już nie ma, to cały czas pozostaje w sercu.
(…) Bała się bowiem konsekwencji i niespodziewanej miłości, która pojawiła się po cichu i rosła w siłę z każdym pocałunkiem oraz dotykiem rąk. Ala nie sądziła, że po odejściu Jakuba jeszcze kiedyś się zakocha. Nadal czuła miłość do zmarłego męża, lecz stała się ona wspomnieniem. A uczucie do Igora w niej żyło i potrzebowało bliskości, żeby móc się rozwijać. (…)
Moim zdaniem świetnie wykreowane osobowościowo postacie głównych bohaterów są pewnego rodzaju dopełnieniem fabuły, a ja muszę przyznać, że bardzo ich polubiłam.
To książka pełna ciepła i nadziei mimo bolesnego wątku przemocy jaki został w niej przedstawiony i poruszony. To książka o uczuciach, które czasami potrzebują bardzo dużo czasu, aby osiągnąć swój cel, a czasami poddają się iskrze, która zabłyśnie niespodziewanie.
POLECAM tę lekturę nie tylko paniom, intrygująca fabuła w którą wplecione zostały wątki romantyczne z pewnością przyciągnie również panów, wszak jednym z głównych bohaterów jest policjant.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania trojaczek z ulicy Wiśniowej i nie ukrywam, że z niecierpliwością czekam na kolejną książkę i poznanie kolejnej siostry.