GRECKA MOZAIKA – Hanna Cygler
Hanna Cygler jest autorką, która już kilkakrotnie gościła na moim blogu. Lubię jej książki i mimo tego, że zawierają ogromne dawki emocji, czyta się je lekko, łatwo i przyjemnie. Jej powieści pełne są ludzkich dramatów, ale fabuły potrafią zaskakiwać. Gdyby ktoś miał ochotę dowiedzieć się więcej o tej autorce to zapraszam do moich wcześniejszych wpisów lub na stronę autorki.
Dom Wydawniczy REBIS rok 2014
stron 350
Grecka mozaika, to powieść obyczajowa, w której wątki historyczne przeplatają się z teraźniejszością.
Jannis Kassalis jest Grekiem, który jednak bardzo mocno związany jest z Polską. Jego z pozoru spokojne życie mąci Nina – młoda Polka, która pojawia się na Korfu, i sugerując mu, że może być jego córką, stara się dowiedzieć jak najwięcej z jego przeszłości. Dziewczyna ma podstawy podejrzewać, że jest jego córką ponieważ jej matka na łożu śmierci wskazała Jannisa jako ojca, ale powszechnie było wiadomo, że była to kobieta, której kontakty męsko-damskie nie należały do nielicznych. I chociaż zarówno Ninie jak i Jannisowi trudno odnaleźć się w nowej sytuacji, po przełamaniu początkowej nieufności nawiązuje się między nimi nić porozumienia, można nawet stwierdzić, że nawiązuje się przyjaźń. Jannis stopniowo wyjawia Ninie swoją przeszłość i kolejne rodzinne tajemnice. Czy badania DNA na jakie oboje się zdecydują potwierdzą ojcostwo Jannisa, czy je wykluczą? Czy Nina zakocha się w pięknej Grecji i pozostanie tam, czy wróci do Polski? Czego dowie się o przeszłości swojego rzekomego ojca i swojej matki? Oczywiście dowie się tylko ten, kto zechce przeczytać tę powieść.
Książka przeleżała na mojej półce około dwóch lat, zanim sobie o niej przypomniałam. No cóż od dawna borykam się z tym, że kupuję jakąś książkę a potem mając zobowiązania wobec wydawnictw lub innych autorów, odkładam książkę na półkę z myślą, że przeczytam ją wkrótce. Jak zapewne wiedzą moi czytelnicy, nie gonię za nowościami, ale mam swoich ulubionych autorów i już sama świadomość tego, że jestem w posiadaniu ich książki satysfakcjonuje mnie.
Wracając jednak do fabuły tej powieści, przyznam szczerze, że lubię takie podróże książkowe. Uwielbiam poznawać nowe miejsca, miasta, kraje. Tym razem ta podróż przez Bieszczady, Kraków, Trójmiasto i Korfu dała mi sporo zadowolenia.
Przeplatanie wątków historycznych z czasem obecnym powoduje, że z każdym kolejnym rozdziałem bardziej zaczyna mnie wciągać dana lektura. Tak było i tym razem.
Książka jest napisana pięknym językiem, nie pokaleczonym wulgaryzmami, co niestety zdarza się u innych autorów. Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów powodowały, że momentami miałam ich przed oczami tak wyraźnie, jakbym nie czytała książki ale oglądała film. Jak już wcześniej wspomniałam, spora dawka emocji towarzysząca prawie od pierwszej strony do ostatniej, była na tyle wielka, że nie miałam ochoty na przerywanie czytania. Krótkie rozdziały przenosiły mnie bardzo płynnie z jednego wątku w drugi nie powodując zmęczenia fabułą.
Autorka ma wyjątkowy dar opowiadania historii czyjegoś życia bez zanudzania szczegółami. Jednocześnie pięknie potrafi opisywać naturę, aurę, czy otoczenie, fundując sporą dawkę wrażeń i emocji.
Niech nikogo nie zmyli okładka (śliczna i tajemnicza zarazem w swojej prostocie), która w pierwszej chwili skojarzyła mi się z sielankową opowieścią, typu wakacyjna przygoda. Na szczęście znając „pióro” autorki, byłam więcej niż pewna, że to nie jest kolejna mało prozaiczna opowieść o miłości. Nie zawiodłam się i tym razem, decydując się na kupno tej książki.
Myślę, że nie muszę specjalnie zachęcać do przeczytania tej lektury, podpowiem tylko, że jest ona przeznaczona zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. Ktoś, kto zdecyduje się po nią sięgnąć, z pewnością będzie usatysfakcjonowany, ponieważ znajdzie w niej pięknie opowiedzianą historię Greków, którzy dzisiaj kojarzą nam się jedynie z problemem gospodarczym i urokliwymi wyspami, gdzie wielu spędza urlop. Być może pozna mroczny światek Trójmiasta (i nie tylko), znajdzie odrobinę romansu i kryminału. A przede wszystkim odbędzie podróż do pięknego Krakowa, czy na wyspę Korfu. To chyba wystarczy, aby zachęcić do czytania?
Jeśli chodzi o mnie, to spędzenie kilkunastu godzin, chociażby tylko na kartach książki w pięknej okolicy wyspy wystarczyło, aby zapamiętać tę książkę na długo. Czyż wyspa Korfu nie jest piękna?
Polecam również inne książki tej autorki, każda jest inna, ale wszystkie bardzo emocjonujące.