DOM NAD BRZEGIEM OCEANU – Urszula Jaksik
Urszula Jaksik urodziła się na Górnym Śląsku i do dziś jest mu wierna. Ukończyła Bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach i całe życie zawodowe pracowała w sieci Miejskich Bibliotek Publicznych. Debiutowała w czasopiśmie „Płomyk” opowiadaniem dla nastolatków pt. „Z zapisków młodszego brata” (1981). W 1998 zdobyła trzecią nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Miesiąc z życia kobiety” ogłoszonym przez czasopismo „Twój Styl”. W 2004 roku przyznano jej główną nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Złote pióro” za opowiadanie pt. „Zakopany topór”. Otrzymała „Literacką Przepustkę Zwierciadła” – wyróżnienie w konkursie literackim na dziennik „Dzień po dniu” zorganizowanym przez czasopismo „Zwierciadło”. (2004)
Jej debiutem książkowym jest powieść „Sobotnie popołudnie” wydana przez Polski Dom Kreacji w Katowicach w 2008 roku. Ma dwie pasje: pisanie i fotografowanie.
Wydawnictwo PASCAL rok 2014
stron 320
Dom nad brzegiem oceanu to dramat, którego fabuła umiejscowiona jest współcześnie w Polsce i na Islandii.
Konrad i Magda są małżeństwem, rodzicami dwójki dzieci. On dużo pracuje, utrzymuje rodzinę zajmując wysokie stanowisko; zarabia duże pieniądze. Jego praca wymaga wielu podróży w najdalsze zakątki świata. W domu bywa gościem. Ona nie pracuje, zajmuje się domem, opiekuje dziećmi, z których jedno – córka Sara jest terminalnie chora. On nie potrafi sprostać temu cierpieniu, a w końcu dowiaduje się, że sam jest ciężko chory. Nie potrafi kochać córki tak jak ona na to zasługuje i całą rodzicielską miłość przelewa na syna. Piotruś dużo rysuje, bardzo często na jego rysunkach pojawia się rakieta zwrócona w stronę nieba. To część jego powtarzającego się snu. W pewnym momencie, kiedy w rodzinie dochodzi do tragedii, podobny obraz śni się również Magdzie. Czy to coś znaczy? Czy to wizja, która jest wskazówką do zmiany w życiu? Jedyną „bliską” osobą, jest dla kobiety lekarz, opiekujący się jej chorą córką. Czy znajomość z doktorem będzie miała większy wpływ na życie Konrada i Magdy, lub ich syna?
Fabuła tej książki tak bardzo wstrząsnęła moimi myślami, że długo nie mogłam zdecydować się na opisanie tego, co czułam, kiedy książkę skończyłam czytać. To lektura bardzo emocjonująca, nie tylko z powodu wątków, które w tej pięknej opowieści zostały wplecione w całość. Autorka bardzo ciekawie ukazała osobowości bohaterów i to nie tylko tych pierwszoplanowych.
Jednym z wątków powieści jest zmaganie się z chorobą, tak właściwie to dotyczy dwóch osób zmagających się z dwoma chorobami. Trudne do zaakceptowania fakty świadczące o tym, że „odchodzi” ktoś najbliższy, lub, że samemu można w każdej chwili „odejść” to emocje budujące napięcie od pierwszej do ostatniej strony tej powieści.
Bardzo pięknie moim zdaniem autorka ukazała „siłę” słabej kobiety, kobiety wycieńczonej walką o dziecko, walką o małżeństwo, walką o zwyczajne życie, a jednak ciągle patrzącą z nadzieją.
Wpleciony w fabułę mistycyzm, senne obrazy, które urzeczywistniają się w realu, dodały tej lekturze tajemniczości.
I oczywiście coś, co lubię najbardziej; przepięknie opisy przyrody, w tym przypadku Islandii. Czytelnik w ciągu kilku chwil przenosi się w wyobraźni do świata dotąd nieznanego, fascynującego i tak innego od tego, z którym styka się na co dzień. Obyczaje, kultura i zachowania ludzi mieszkających w tej pięknej krainie, jaką jest Islandia, to tylko ułamek tego, o czym można przeczytać w tej powieści.
Tej książki nie zaliczę do lekkich i łatwych, ale z pewnością mogę zaliczyć do tych przyjemnych, chociaż tak jak wspomniałam wcześniej tematy poruszone w niej są bardzo trudne. Lekkie „pióro” autorki powoduje jednak, że czyta się książkę jednym tchem. I chociaż momentami czułam ogromną irytację w stosunku do jednego z głównych bohaterów, to nie przeszkadzało mi to w zagłębianiu się w jego koleje losu.
Książka ładnie wydana, zarówno okładka jak i środek. Treść podzielona jest na niezbyt długie rozdziały, a to w moim przypadku wygląda wiadomo: „jeszcze jeden rozdział i idę spać” a potem okazuje się, że za oknem prawie świt.
Niech nikogo nie zmyli ten spokojny, wręcz sielankowy obrazek na okładce, w tej książce sielanki jest dość mało, za to emocje gwarantowane.
Polecam tę lekturę każdemu czytelnikowi, który gustuje w powieściach obyczajowych, ale szczerze przyznam, że znajdzie w niej o wiele więcej niż w przeciętnej powieści. Myślę, że ta lektura nie zawiedzie ani kobiet ani mężczyzn, ponieważ tematy w niej poruszone dotyczą osób różnych płci.
Jeżeli ktoś ma ochotę na spędzenie kilku chwil w surowej, zimnej, malowniczej Islandii, to niech sięgnie po tę książkę, z pewnością tego nie pożałuje.