Daily Archives: 14 czerwca, 2014
PŁACZ WILKA coraz bliżej…
Moja najnowsza książka już prawie tuż, tuż. Tak właściwie to czuję już oddech mojego wilka. Mam nadzieję, że znajdzie się w moich rękach przed spotkaniem w Sopocie, bo chciałabym się pochwalić.
A coooo??????? Nie wolno???????
Pochwaliłam się na Facebooku zatwierdzonym projektem okładki i nawet nie przypuszczałam, że wzbudzę tym takie zainteresowanie. Jedni chwalili, inni krytykowali, a kilka osób (pisarek) nawet w korespondencji prywatnej przekazało mi swoje uwagi (pozytywne i negatywne) co do MOJEJ okładki.
Ciekawe…, osoby wydające swoją książkę w profesjonalnym wydawnictwie często nie mają wpływu na wygląd swojej książki, a mnie się czepiały…
Patronat medialny nad moją książką obejmą:
Ostatni już zabrali się za reklamę, i na swoim fan page na Facebooku wrzucili spot konkursowy, który umieścili na Youtube
Nie wiem, czy ktoś potrafi sobie wyobrazić jaka jestem dumna.
Na tylnej stronie okładki znajdą się również rekomendacje znanych pisarek.
Już nie mogę się doczekać kiedy książka fizycznie znajdzie się w moich rękach.
NOCNA ROZMOWA – Consilia Maria Lakotta
Z twórczością Consilli Marii Lakotty pierwszy raz spotkałam się czytając książkę Mariska z węgierskiej puszty. Opisując na blogu swoje wrażenia po przeczytaniu tej lektury wspomniałam również o samej autorce, dlatego nie będę się rozpisywała o niej po raz wtóry, zapraszam jednak do wcześniejszego wpisu.
Wydawnictwo m rok 2011
stron 218
Nocna rozmowa, to dramatyczna powieść napisana w formie zwierzeń, które kapitan Gregory Bower przekazuje dwójce swoich słuchaczy w jednym z barów Nowego Jorku.
Pewnej nocy Nowy Jork zostaje spowity w ciemności, kiedy zawodzą turbiny elektrowni nad Niagarą i w całym mieście gasną wszystkie światła. Przebywający w tym czasie, w jednym z barów, prowadzonych przez swoją przyjaciółkę Betsy, Amerykanin, niemieckiego pochodzenia, kapitan Gregory, po zamknięciu drzwi baru, pozostaje jedynie w towarzystwie barmanki i starszego wiekiem czarnoskórego duchownego z dzielnicy murzyńskiej. Aby umilić sobie i pozostałej dwójce czas, Gregory zaczyna opowiadać o swoim małżeństwie z Judith, kobietą, która była córką żydowskiego handlarza antyków. Małżeństwie, które skończyło się tragicznie, częściowo ze względu na konflikt religijny, a częściowo z powodu chorej zazdrości. Należy wspomnieć, że Gregory był chrześcijaninem.
Kapitan opowiada bez jakiejkolwiek skruchy, spokojnie i bez sentymentów o tym jak przeniesiono go z Nowego Jorku do bardzo oddalonego miasta, o marzeniu żony o macierzyństwie, i o zazdrości, która tak właściwie dokonała końcowego zniszczenia jego małżeństwa i doprowadziła do śmierci dwoje bliskich mu osób.
Opowieść Gregora jest czymś w rodzaju spowiedzi, chociaż dopiero na samym końcu zdaje on sobie sprawę z tego, że popełnił w przeszłości wiele błędów, kierując się jedynie własnym poglądem na życie. Egoistycznie pragnąc czegoś, co dla jego żony było czymś przygnębiającym, i potępiając pragnienia i marzenia kobiety, którą poślubił.
Treść książki jest napisana z tak dużą dawką spokoju, rozważań i przemyśleń, że czyta się tę lekturę z zainteresowaniem, aczkolwiek również z dość osobliwym podejściem do głównego bohatera. Nie potrafiłam poczuć do kapitana Gregora żadnej sympatii, chociaż momentami współczułam mu. Jego zachowanie wobec żony Judith i dziecka, którym zaopiekowała się kiedy matka małej Dith nie była w stanie tego zrobić, a potem zmarła, momentami bardzo mnie irytowało.
Autorka w treść powieści zgrabnie wplotła piękne opisy Ziemi Świętej. Dużym plusem są opisy Izraela, do którego Gregory wybrał się razem z żoną, aby „udowodnić” jej swoją miłość i przywiązanie, a po cichu licząc na odbudowę ich powoli rozpadającego się związku. Ziemia Święta została tu pokazana nie tylko z perspektywy malowniczego krajobrazu, nie zawsze pięknego, ale również z perspektywy zamieszkujących ją ludzi oraz konfliktów panujących na niej.
Ciekawym wątkiem tej powieści jest również porównanie oczekiwania na przyjście Zbawcy, czyli żydowskiego Mesjasza i katolickiego Chrystusa. Gregory, który chrześcijaninem jest jedynie z metryki chrztu, dociekliwie starał się wyjaśniać i udowodnić to, czym dla ludzi głęboko wierzących, bez względu na to czy są ortodoksyjnymi Żydami czy chrześcijanami, jest podejście do wiary i interpretowanie jej prawd.
Powieść ta powoduje, że w trakcie czytania nasuwają się różnego rodzaju refleksje, prowadzące do tego, że czytelnik zaczyna zastanawiać się nad tym co w jego życiu jest dobrem właściwym, a co tylko egoistyczną pobudką skłaniającą człowieka do zrobienia czegoś tak, a nie inaczej. To studium osobowości ludzi, którzy albo są bardzo wierzącymi i dążącymi do spełnienia się w roli gorliwego wyznawcy, albo osób ignorujących wiarę mimo znajomości prawd wiary.
Książkę czyta się szybko. Zagłębiając się w istotę fabuły, można momentami złapać się na tym, że nie jest się w stanie oderwać od treści. Jakaś niezdrowa ciekawość pcha czytelnika dalej, mając jednocześnie wrażenie, że najchętniej rzuciłoby się książkę w kąt, z powodu negatywnego odbioru głównego bohatera.
Charakterystyką okładek książek Consilli Marii Lakotty, wydawanych przez Wydawnictwo M, są piękne kobiety, zmysłowe, zamyślone, dzięki którym czytelnik już na początku ma wizję kobiety występującej w powieści, dopełniającej artyzmu okładce. Książki z taką okładką nie sposób nie zauważyć.
Wracając jednak do treści, nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością warta przeczytania. Polecam ją zwłaszcza osobom, lubiącym spokojne powieści, w których dramatyzm nie jest najistotniejszy ale, w których poznaje się ludzi z psychologicznego punktu odniesienia do człowieka.
Tak, to jest moim zdaniem powieść psychologiczna, ukazująca dramat myśli, które często potrafią doprowadzić do tragedii, otumanione wizjami, jakie pokazuje wyobraźnia.
Polecam i mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać inne książki tej autorki.