Monthly Archives: lipiec 2014
NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ – RYSZARD WAGNER – POLE MINOWE – Gottfried Wagner
Gottfried Wagner urodził się w 1947 roku, mieszka we Włoszech i jest doktorem muzykologii, reżyserem oraz publicystą. Prawnuk kompozytora Ryszarda Wagnera, jeden z nielicznych członków rodziny, trzeźwo oceniający rolę dzieła i poglądów swojego przodka w kształtowaniu się nihilistycznej ideologii narodowego socjalizmu. Co jakiś czas dopomina się o krytyczną rozprawę z mrocznymi stronami historii rodziny, a zwłaszcza o otwarcie archiwów dotyczących rodziny i swojego pradziadka, oraz Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth.
Wydawnictwo M rok 2014
stron 288
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną RYSZARD WAGNER – POLE MINOWE to typowy esej, który jest manifestem przeciwko uwielbieniu konkretnego człowieka i jego muzyki, te refleksje autora są niczym innym jak biograficznym rozrachunkiem prawnuka wielkiego kompozytora, mające na celu zniszczenie kultu Wagnera i uświadomienie fanom i miłośnikom tego wielkiego muzyka, jakim naprawdę był człowiekiem, z jak wielką pogardą odnosił się do życia, ludzi i jak fascynował się śmiercią.
Autor ukazuje czytelnikom nie tyle wielkiego kompozytora i twórcę takich dzieł jak: „Tristan i Izolda”, „Pierścień Nibelunga” „Śpiewacy norymberscy” czy „Walkiria”, ale przede wszystkim tonącego w samouwielbieniu oszusta i wyzyskiwacza wszystkich, których udało mu się omamić wizją swojego talentu. Faktem jest, że Ryszard Wagner stworzył kilkanaście wielkich dramatów muzycznych i dzięki temu jest uwielbiany przez rzesze melomanów i nie tylko, ale niestety jego postać ukazana w książce prawnuka, rzuca ogromny cień na talent muzyczny. Jako człowiek był osobą bardzo negatywną, jego specyficzny rasizm i antysemityzm prawie zrobiły z niego takiego samego „potwora” jakimi byli naziści, wśród których oczywiście dominował Adolf Hitler. W swojej twórczości kompozytor potrafił czerpać z dzieł innych, posuwając się nawet do plagiatu. Szydził z innych, a kobiety traktował przedmiotowo. Również jego wyobrażenia wobec kobiet cechował szowinizm i zacofanie, od obu swoich żon oczekiwał całkowitego podporządkowania. Nie myślał o przyszłości i żył ponad stan ciągle próbując wyłudzić pieniądze od każdego, a często tracąc je później na realizację swoich zachcianek, jakimi były hazard i seks. Był bardzo niefrasobliwy w wydawaniu pieniędzy.
Oprócz wnikliwej analizy osobowości Wagnera autor w swojej książce umieścił dość szczegółowe opisy niektórych oper kompozytora, zarówno ich treści jak i przekazów, a także szczegółowe opisy kolejności instrumentów, dzięki którym muzyka miała swój ciąg.
Książka nie jest łatwa w odbiorze, może dlatego, że jest bardzo mroczna, ale dla melomanów i dla osób lubiących czytać zarówno literaturę biograficzną, jak i książki daleko odbiegające od beletrystyki z pewnością jest bardzo ciekawym „kąskiem”.
Autor musiał poświęcić na zebranie materiałów do niej bardzo dużo czasu i myślę, że dumny jest z tego, że udało mu się osiągnąć zamierzony cel.
Niestety trudne, nieużywane na co dzień słowa i zwroty takie na przykład jak: dziedzictwo mizoginiczne (oznaczające wyrażającą niechęć, wstręt do kobiet), apologeci (osoby broniące określonej idei, postawy itp.), procesy denazyfikacyjne (procesy podjęte po drugiej wojnie światowej w celu wykorzenienia zasad, ustaw oraz organizacji nazistowskich z życia polityczno-społecznego)… trochę utrudniały mi czytanie, ponieważ dość często musiałam szukać wytłumaczenia dla nich i myślę, że niejedną osobę mogłoby to zniechęcić do dalszego czytania.
Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale warta przeczytania. Polecam ją szczególnie osobom, których interesują biografie, muzyka klasyczna czy po prostu literatura poważna.
Czasami słyszymy jakiś utwór, a nic nie wiemy o jego autorze. Osobiście nie przepadam za muzyką Wagnera, ponieważ zawsze wydawała mi się na zbyt mroczna, smutna, tragiczna, ale przyznam, że słuchałam jej nie raz. Po przeczytaniu tej książki, z pewnością, za każdym razem, gdy usłyszę któryś z utworów tego kompozytora będę miała jeszcze bardziej mieszane uczucia.
Wielcy tego świata, nie zawsze byli tacy wielcy.
Zapowiedź „PŁACZ WILKA”
Te osoby, które mają mnie wśród znajomych na Facebooku, pewnie już to widziały, ale są tacy, którzy nie wiedzieli, więc udostępniam, film – zapowiedź książki.
Spot reklamowy przygotował Marcin Jakubczak, który współpracuje z Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.
Cieszę się, że miałam okazję współpracować z panem Marcinem, bo dzięki niemu i PNGiSAM powstał ciekawy filmik zachęcający do przeczytania książki.
Spotkanie w Sopocie… z książką (z książkami)
W sobotę byłam na spotkaniu „A może nad morze z książką2”. Była to moja druga tego typu impreza i mam nadzieję, że nie ostatnia, bo jak zdążyłam zauważyć coraz więcej osób ma ochotę na WIĘCEJ. Dobrze, że kochane dziewczyny wyznaczyły datę 5 lipca, a nie tydzień później, bo wtedy nie mogłabym uczestniczyć w tym wspaniałym przedsięwzięciu.
Spotkanie, tak jak w ubiegłym roku odbyło się w Zatoce Sztuki w Sopocie, gdzie specjalnie dla nas był przygotowany ogromny stół, a właściwie to dwa stoły, bo przy jednym siedzieliśmy MYa na drugim „imprezowały” książki do wymiany.
Z tego co zauważyłam, to w tym roku była dużo luźniejsza atmosfera, chociaż niektórzy byli pierwszy raz, ale te osoby, które już w zeszłym roku pojawiły się w Sopocie, bardzo ciepło podtrzymywały na duchu tych „nowych”. Miło było zobaczyć znajome twarze, które nie wywietrzały z pamięci przez ten rok.Uczestnicy przyjechali z całej Polski (Kraków, Poznań, Warszawa i…) a także z poza jej granic (Szwecja, Anglia)
Audrey, Dukaga, Ewfor
Niektórzy nic się nie zmienili, a inni trochę „wydorośleli”. Nie ma co ukrywać, widełki wieku uczestników spotkanie były bardzo duże, zresztą rok temu bardzo humorystycznie zwrócili na to uwagę Zuz i Zerr w swoim filmiku nagranym ze spotkania, cytuję ich słowa:
(…) różnorodność wiekowa była… szeroki przedział wiekowy (…) [śmiech]
Zuz i Zerr czyli RECENZJUM
W tym roku było tak samo, ale myślę, że nikomu to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, wszyscy świetnie się ze sobą dogadywali. Było nas chyba około 27 osób, ale co do tej liczby to nie mam pewności, w każdym bądź razie było nas DUŻO.
Zuz i Zerr (Recenzjum) tak cichcem nagrywali filmik, ciekawe czy go i tym razem udostępnią.
Każdy z nas dostał identyfikator, dzięki któremu (po okazaniu przy kasie) otrzymał 10% rabatu na wszystko co sobie zamówił do jedzenia lub picia (oprócz alkoholu).
Literacki Sopot zafundował nam słodkie babeczki, ale przyznam szczerze, że te w zeszłym roku chyba były smaczniejsze, ale może już zapomniałam ich smak?
Nasze wspaniałe organizatorki Beata&Beata nieźle musiały się napracować, bo sponsorów było sporo i dali dla każdego uczestnika wspaniałe prezenty. Jakie? Myślę, że każdy się domyśla…
*** DZIĘKUJEMY SPONSOROM ***
Pod stołem, gdzie leżały książki do wymiany czekały na nas torby z książkami od sponsorów
Oczywiście była wymiana książek i ja tu się muszę przyznać, że jak tylko spojrzałam na stół wpadła mi w oko (ale niestety nie tylko mnie) książka Kasi Bondy „Pochłaniacz” i w duchu prosiłam aby nikt jej nie zechciał zabrać. Miałam numer 5, więc przede mną były 4 osoby, ale… udało się…
Nasze organizatorki dały nam do wylosowania numerki i według ich kolejności podchodziliśmy do stołu z książkami i wybieraliśmy dla siebie jedną książkę. Każdy mógł podejść do stołu tyle razy, ile sam przyniósł książek do wymiany. Jeśli chodzi o mnie to „uwolniłam” od siebie więcej książek niż „zaadoptowałam”, ale i tak nie mogłam tego udźwignąć, bo doszły przecież jeszcze książki od sponsorów.
Wspólnymi „siłami” pisaliśmy dalszy ciąg naszej książki-kroniki, w której każdy pozostawił ślad po swoim uczestnictwie w spotkaniu.
Moje książki, które przywiozłam do domu
Beata&Beata tym razem chyba przeszły same siebie, bo nie licząc sponsorów tak nam zorganizowały to spotkanie, że były konkursy, losowania dodatkowych książek i… coś, czego się nie spodziewałam, czyli… zaproszeni pisarze. Wśród gości ze strony pióra byli: pisarz Mirosław Tomaszewski z żoną, który dla każdego uczestnika spotkania przyniósł jedną ze swoich książek, oraz pisarki Barbara Piórkowska, Małgorzata Karolina Piekarska , Marzena Nowak, których książki można było znaleźć na stole, razem z tymi do wymiany. Mnie się udało z jedną i oczywiście musiałam poprosić o autograf i pamiątkowe zdjęcie.
To był bardzo dobry pomysł, ponieważ my ludzie odbierający książki z tej drugiej strony mieliśmy okazję porozmawiać z tymi z przeciwnej strony. Piszę MY, ponieważ ja bardziej czułam się na tym spotkaniu blogerką niż autorką książek.
z autorem Mirosławem Tomaszewskim podpisującym książkę
z autorką Marzeną Nowak (już po podpisaniu książki)
a na pierwszym planie dofifi (blog Czytam, bo chcę i już)
Czas tak szybko zleciał, że ani się obejrzałam wybiła godzina 21:30 i musiałam wracać do domu.
Nie wiem jak inni, ale ja chętnie wybiorę się na takie spotkanie za rok, jeżeli nasze kochane organizatorki znów podejmą się tego wyzwania.
Beata&Beata czyli nasze kochane organizatorki
Te wirtualne kwiaty dla Was * DZIĘKUJĘ *
PANI McGINTY NIE ŻYJE – Agata Christie
Kolejny weekend z ponadczasową autorką kryminałów Agatą Christie spędziłam w małej miejscowości Broadhinny. I tym razem spotkałam słynnego detektywa Herkulesa Poirot’a, który na prośbę nadinspektora Spence podjął się wyjaśnienia wątpliwości związanych ze śmiercią starszej pani McGinty.
Wydawnictwo HACHETTE rok 2000
książka napisana w roku 1951
stron 243
Pani McGinty nie żyje to piąta książka z serii wydawnictwa Hachette.
Zabójstwo nikomu nie szkodzącej starszej pani trudniącej się sprzątaniem w domach mieszkańców miejscowości, było z góry uznane, jako napad rabunkowy, ponieważ kiedy znaleziono denatkę, jej mieszkanie było splądrowanie, a pieniądze zniknęły. O zamordowanie tejże kobiety został oskarżony i skazany, jej lokator, młody mężczyzna, któremu w ostatnim czasie trochę się noga podwinęła głównie z powódu braku gotówki. Miał on więc i powód i sposobność aby zamordować z zimną krwią swoją gospodynię. Jednakże nadinspektorowi coś nie dawało spokoju i był bardziej niż przekonany, że ów młody człowiek tego nie zrobił, chociaż wszystko na niego wskazywało, dlatego zgłosił się do sławnego detektywa z prośbą o pomoc.
Herkules Poirot, przebywając w miejscowości Broadhinny odkrył, że śmierć pani McGinty, wcale nie musiała mieć związku z kradzieżą, tym bardziej, że pieniądze, które rzekomo skradziono zostały odnalezione w przydomowym ogródku. I tak od nitki do kłębka, wyszły na jaw stare tajemnice, które być może dotyczyły któregoś z mieszkańców tej małej, wiejskiej miejscowości.
Rozwiązanie zagadki śmierci starszej pani okazało się tak niesamowite, jak tylko potrafi wymyślić Agata Christie.
Autorka ma wyjątkowy dar przedstawiania osobowości ludzi, których umieszcza w swoich powieściach. Każda z tych osób bez względu na to, czy jest kobietą czy mężczyzną jest jedyna w swoim rodzaju, wyrazista i bardzo dokładnie opisana. Nie mam tu na myśli wyglądu zewnętrznego, chociaż ten również jest bardzo obrazowy, ale głównie zachowania danej osoby, często zagadkowego, pozwalającego zakwalifikować daną osobę do winnych.
Intrygi, fakty z przeszłości i domysły Herkulesa Poirot’a są przeplatane z tokiem jego rozumowania i bywają tak zaskakujące, że czytelnik zastanawia się nad tym jakim cudem on na to wpadł?
Każdy kto zna tego człowieka (oczywiście z opowieści autorki) ten wie, że nawet najbardziej skomplikowaną sprawę stara się rozwiązać filozoficznie i na zasadzie „100 pytań = 100 odpowiedzi”.
W książkach Agaty Christie są przede wszystkim ludzie, potem zagadka kryminalna i następnie rozmyślania nad „za” i „przeciw”.
Bardzo podoba mi się w jej powieściach to, że na koniec książki bardzo dokładnie, czyli krok po kroku zostaje wyjaśnione postępowanie, jakie doprowadziło do rozwiązania zagadki.
W tej książce niestety trochę raziły mnie drobne błędy w pisowni, bardzo często zamiast „nie” występowało „nic”, tak jakby osoba sprawdzająca tekst przed drukiem zamieniła (z pewnością zupełnie przypadkowo) literkę „e” na „c”. Ale to drobiazg, który być może irytował, ale nie przeszkadzał w czytaniu.
Natomiast całkowicie nie potrafiłam dopasować obrazka na okładce do treści książki i uważam, że zupełnie nie pasuje do tej powieści.
Jak zawsze polecam książkę wszystkim miłośnikom kryminałów i fanom Agaty Christie. Cieszę się, że mam możliwość przeczytania całej kolekcji książek, które wyszły spod pióra tak ciekawie piszącej autorki.