Monthly Archives: czerwiec 2013
JEZUS Z JUDENFELDU – Jan Grzegorczyk
Jan Grzegorczyk urodził się w 1959 roku w Poznaniu. Jest dziennikarzem, redaktorem i pisarzem, współpracownikiem dominikańskiego pisma „W drodze”. Publikował felietony w „Przeglądzie sportowym”.. Autor książek o duchowości i wierze, m.in. trylogii o przypadkach księdza Grosera: „Adieu”, „Trufle” i „Cudze Pole”, ponadto powieści „Chaszcze”, „Puszczyk” oraz „Niebo dla akrobaty”.
Ogromne znaczenie miała w rozwoju pisarstwa Jana Grzegorczyka wieloletnia przyjaźń i literacka współpraca z ojcem Janem Górą, dominikaninem, pisarzem, twórcą „Lednicy2000”. Grzegorczyk najpierw był redaktorem jego książek, potem razem książki pisali m.in. „Góra albo jak wyżebrać niebo i człowieka”, „Ryba to znaczy Chrystus” czy „Skrawek Nieba”.
„Jezus z Judenfeldu„, to książka, która zmusza czytelnika do refleksji. Jest w niej trochę współczesności, trochę przeszłości z lat II wojny światowej, ale jeżeli myśli ktoś, że jest to książka o tematyce ściśle religijnej, to bardzo się myli. To nie Biblia i nie przykazania Boże. To książka o…
Jest rok 1995. Polski ksiądz katolicki – Wacław Groser, podróżujący po górach Austrii (rowerem), jadący na spotkanie z Janem Pawłem II, ulega wypadkowi, którego efektem końcowym jest noga w gipsie. Po założeniu opatrunku trafia do domu Mateusza – ewangelickiego duchownego (Polaka) i jego żony. Jego pobyt w tym dość specyficznym domu sprawia, że często prowadzi dyskusje na temat różnic między duchowieństwem katolickim, a ewangelicznym. Mateusz i jego żona nie pozwalają, aby ich gość się nudził i organizują mu przeróżne wycieczki krajoznawcze, związane nie tylko z Alpami, ale również z przeszłością tego pięknego miejsca i… okrytych tajemnicą dawnych lat, pewnych osób mieszkających w miejscowości i jej okolicach.
Książka jest kontynuacją „Przypadków księdza Grosera”, który jest głównym bohaterem cyklu powieści. Dostałam ją od mojej siostry, która razem z moją mamą zachwycały się (może zbyt mocno to określiłam) przygodami polskiego księdza i jego interpretacji katolicyzmu. Przyznam szczerze, że nie mnie ta książka nie „powaliła na kolana”, ale czytałam ją z zainteresowaniem i taką nutką humoru, ponieważ wiele poruszanych w niej tematów jest napisanych właśnie w sposób lekki i dość humorystyczny.
Sam Jezus z Judenfeldu to postać dość kontrowersyjna, mieszkaniec okolicy, pozujący kiedyś do obrazu namalowanego w kościele, ale… nie chcę zdradzić kim jest, bo wtedy ktoś biorąc książkę do ręki, czyli potencjalny czytelnik wiedziałby wszystko.
W książce przedstawionych jest wiele ludzkich uczuć, od miłosierdzia, miłości, zawiści, pogardy, aż po okrucieństwo.
Mogę polecić te książkę osobom zarówno mocno związanym z kościołem katolickim, jak i osobom bez wiary. Książkę napisaną lekko i humorystycznie, chociaż zawiera również opisy dość brutalne i smutne, czyta się szybko. Ktoś kto lubi literaturę w stylu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, czy książki Stiega Larssona niech jednak nie zabiera się za tę książkę, bo może go znudzić, ale osoby lubiące literaturę faktu, czy powieści obyczajowe mogą skusić się na nią.
Kobiety pióra i pazura czyli Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki
Kilka dni temu byłam w jednej z gdańskich bibliotek na panelu literackim KOBIETY PIÓRA I PAZURA, w którym udział wzięło osiem polskich pisarek. Bez skromności przyznam, że dawno nie spędziłam tak miłego wieczoru. Osiem fantastycznych kobiet, w fantastycznych humorach opowiadało o swojej twórczości i o pasji pisania. Spotkanie poprowadziła nasza trójmiejska pisarka Małgorzata Warda.
Wszystkie panie zaprezentowały się przybyłym na spotkanie czytelnikom i w bardzo ciekawy, chwilami nawet dość humorystyczny sposób przybliżyły nam (czyli czytelniczej widowni) swój dorobek literacki.
Przyznam szczerze, że do tej pory miałam styczność tylko z książkami Marii Ulatowskiej, ale Nazwiska Hanny Cygler czy Manueli Kalickiej znane są mi z innych blogów książkowych, gdzie przeczytałam kilka recenzji.
Całe szczęście (a może szkoda), że nie miałam przy sobie zbyt grubej gotówki, bo z pewnością pokusiłabym się na kupno książek każdej z pań. Starczyło mi na dwie książki, ale myślę, że najbliższe lato spędzę właśnie w towarzystwie twórczości tych właśnie ośmiu kobiet.
Pisarki, często blogerki, kobiety zwykłe i niezwykłe jednocześnie.
Hanna Cygler jest gdańską pisarką, autorka między innymi takich książek jak: „3 razy R”, „W cudzym domu”, „Tryb warunkowy”, „Kolor bursztynu”, „Dwie głowy anioła”.
W swoim dorobku literackim ma już kilkanaście książek.
Joanna Jodełka, pochodząca z Wielkopolski pisarka kryminałów. Zadebiutowała w kręgach pisarskich w roku 2009, książką „Polichromia* zbrodnia o wielu barwach”, Książka ta została doceniona przez jury Nagrody Wielkiego Kalibru i pani Joasia może pochwalić się swoim wielkim sukcesem.
W swoim dorobku literackim ma takie książki jak „Kamyk”, „Grzechotka”.
Manula Kalicka to pisarka pochodząca z Zalesia Dolnego, zadebiutowała w roku 2002 powieścią „Tata, one i ja” w konkursie literackim zorganizowanym przez Klub Świata Książki i magazyn Elle, w którym zdobyła drugą nagrodę Złote Pióro 2002. Kolejne jej książki „Szczęście za progiem” i „Wirtualne Zauroczenie” znalazły się na listach bestsellerów.
Jest autorką między innymi takich książek jak: „Szczęście za progiem”, „Rembrand, wojna i dziewczyna z kabaretu” czy „Kochaj i tańcz 20 lat wcześniej”.
Lucyna Olejniczak pochodzi z Krakowa, i jak sama mówi uwielbia podróże. Zwiedziła kawał świata, który zostawiła między innymi na kartach swoich książek. Między innymi książki „Opiekunka”, którą napisała po pobycie w Stanach Zjednoczonych.
W dorobku literackim tej krakowskiej autorki jest między innymi: „Dagerotyp. Tajemnica Chopina”, książka która zbulwersowała pewne grupy czytelników, , „Wypadek na ulicy Starowiślnej”, „Jestem blisko”. Ostatnia z wymienionych czeka już na mojej półce w kolejce do przeczytania.
Maria Ulatowska, mieszka w Warszawie. Mimo krótkiego dorobku pisarskiego zdobyła serca czytelników ciepłymi powieściami obyczajowymi o sosnowym lesie, czy szumiących morskich falach. O tej pisarce pisałam już w jednym z wcześniejszych wpisów. W ciągu prawie trzech lat wydała sześć książek, które cieszą się sporym zainteresowaniem. Do książek, które przeczytałam należy „Sosnowe dziedzictwo” i „Kamienica przy Kruczej”. Na swoją kolej czeka na mojej półce również „Pensjonat Sosnówka”. Inne powieści tej autorki to „Domek nad morzem”, „Przypadki pani Eustaszyny” i „Całkiem nowe życie”.
Małgorzata Warda to kobieta wszechstronna. Malarka, rzeźbiarka, pisarka. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2004 „Bajką o laleczce”. W swoim dorobku literackim ma takie książki jak: „Ominąć Paryż”, „Dłonie”, „Środek lata”, „Czarodziejka” czy „ Dziewczynka, która widziała zbyt wiele”. Ta książka leży już u mnie na półeczce i czeka na swoją kolej czytelniczą.
Anna Zgierun-Łacina pochodzi z Torunia i jest autorką serii bajek edukacyjnych, opowiadań fantastycznych i powieści obyczajowych, które sama zalicza do literatury familijnej, ponieważ uważa, że książki pisze tak, aby zainteresowały i młodego czytelnika i nieco starszego. W swoim dorobku literackim ma takie książki jak: „Inwazja wirusów”, „Kradzione róże”( książka zajęła III miejsce w plebiscycie „Książka na lato 2011″ organizowanym przez portal „Przy kominku”), „Telefony do przyjaciela”(również zajęły III miejsce w plebiscycie „Książka na lato 2012″ organizowanym przez ten sam portal) czy „Białe szepty”.
Magdalena Zimniak z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”.
Wśród czytelników tych kilku pisarek, znalazł się na widowni również pisarz, latarnik, fotograf, dziennikarz, poeta Karol Kłos, autor takich powieści jak „Latarniczka” i „Latarnik”, który również podzielił się z czytelnikami kilkoma swoimi spostrzeżeniami na temat pisania i czytania.
Szkoda, że takie panele literackie odbywają się tak rzadko. Nie ukrywam, że chętnie uczestniczyłabym w nich częściej, to znaczy w miarę wolnego czasu oczywiście. Osobisty kontakt z pisarzem/pisarką, pozwala czytelnikowi głębiej poznać jego twórczość i określić swoje podejście do jego literatury.
Jestem pewna, że do końca tego roku na mojej półce „przeczytane” znajdą się książki każdej autorki którą spotkałam w gdańskiej bibliotece, a pewnie sięgnę również po jedną z książek pana Kłosa.
KAMIENICA PRZY KRUCZEJ – Maria Ulatowska
Maria Ulatowska urodzona w 1948 roku, jest młodą dorobkiem pisarskim, ale już bardzo znaną u nas polską pisarką specjalizująca się głównie w literaturze z gatunku powieść obyczajowa. Studiowała prawo na Uniwersytecie Warszawskim oraz bankowość na SGH. Pracowała m.in. w Stołecznym Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego, w PP „Moda Polska”, w Centrali Narodowego Banku Polskiego. Przez ostatnie 15 lat pracy zawodowej zajmowała się prawem dewizowym. Jest współautorką książki „Prawo dewizowe. Komentarz” (2000 rok). Przez kilka lat prowadziła też wykłady z tej dziedziny. Obecnie – na emeryturze. czytała od zawsze. To, że napisze książkę, wiedziała również od bardzo dawna. Na co dzień specjalistka od prawa dewizowego, dopiero na emeryturze znalazła trochę czasu i zrealizowała swoje marzenie. Mieszka w samym centrum Warszawy, ale najchętniej mieszkałaby gdzieś poza miastem… Na przykład tam, gdzie stoi dworek pośród sosen. Najbardziej bowiem kocha las, swoją rodzinę i psy. Może w trochę innej kolejności… Na koncie ma sześć powieści: „Sosnowe dziedzictwo”, „Pensjonat Sosnówka”, „Domek nad morzem”, „Przypadki pani Eustaszyny”, „Kamienica przy Kruczej” i „Całkiem nowe życie”.
Wspomniałam o tej autorce już wcześniej w jednym z moich wpisów dotyczących spotkania autorskiego https://ksiazkiidy.pl/2013/05/Spotkanie-z-Maria-Ulatowska/
Prószyński i S-ka rok 2012
stron 398
Po całym dniu bieganiny i pracy, które wypełniają mój czas każdego dnia chętnie wieczorami wpadałam na Kruczą 46, aby spędzić choć krótki czas z mieszkańcami tej nieistniejącej już kamienicy. Kilka osób dla których Krucza 46 była nie tylko sentymentalnym wspomnieniem wprowadzało mnie w nastrój zadumy. Losy mieszkańców tej kamienicy sięgają czasów przedwojennych, okresu II wojny światowej, zmian peerelowskich aż do teraźniejszości.
Czytelnik poznaje osoby takie zwyczajne, aczkolwiek jednocześnie niezwykłe. Takie, którym do szczęścia wystarczają cztery ściany własnego „M”, i takie, które chcą zaimponować.
Jedną z głównych bohaterek jest Antonina, czyli mała Tosia, od której historii narodzin na Kruczej 46 zaczyna się książka. Mimo szacunku dla tej osoby niestety nie poczułam do niej sympatii. Antonina jest kobietą dość trudną i ja jako kobieta nie do końca potrafiłam zrozumieć jej niektórych postanowień i zachowań.
Losy mieszkańców tej kamienicy różnie się potoczyły szczególnie w czasie II wojny światowej. Jedni tę wojnę przeżyli w Warszawie, inni musieli emigrować, a jeszcze inni nie przeżyli jej wcale.W książce zawarte są chyba wszystkie ludzkie uczucia: miłość, przyjaźń, solidarność, żal, ból i smutek.
Treść książki przeplatana jest pamiętnikami Magdaleny (biologicznej matki Antoniny), żony żydowskiego pochodzenia lekarza, Szymona, czyli ojca wspomnianej wcześniej Tosi. Zapiski Madzi często wyciskały z moich oczu łzy, no cóż sentymentalna jestem. Do czego musieli posunąć się rodzice, aby uchronić dziecko przed nienawiścią Niemców i to jak potoczyły się losy dziewczynki, o tym przeczyta ten, kto sięgnie po książkę.
Pani Ulatowska ma bardzo lekki styl pisarski, co mnie chwilami irytowało. Nie dlatego, że nie lubię takiego stylu, ale dlatego, że moim zdaniem nie lubię o rzeczach ważnych, trudnych, bolesnych, takich jak śmierć, jak obóz koncentracyjny, czy Powstanie Warszawskie czytać z nutą satyry, a tak właśnie niektóre wątki odebrałam.
Cała książka napisana w ciepłej, humorystycznej atmosferze wciąga od pierwszych stron, co powoduje, że czyta się ją wyjątkowo szybko. Ujęte w niej wątki historyczne są wspaniałą lekcją dla tych, którzy nie przeżyli tamtych czasów i tu mam na myśli nie tylko okres wojny, ale przede wszystkim lata powojenne, czyli te, kiedy życie Polaków zaczęło wracać do normy.
Polecam tę lekturę wszystkim, przede wszystkim lubiącym literaturę polskich pisarzy, ale również i tym, którym potrzebny jest relaks przy dobrej, spokojnej książce.
Spoglądając na okładkę książki, czytelnik domyśla się już, że jest to coś lekkiego, ciepłego i rodzinnego. To nie saga rodzinna, ale opisane życie kilku rodzin, zgodnie mieszkających w jednej z warszawskich kamienic, takiej jakich było tysiące we wielu miastach Polski.
LAWENDA już w drukarni
Moje najnowsze „dziecko” już prawie, prawie na świecie. Książka poszła do drukarni i mam nadzieję, że do końca czerwca znajdzie się już w posiadaniu czytelników i MOIM – oczywiście. Cieszę się, chociaż ostatnio usłyszałam od mojego syna takie słowa:
– Nie mogę zrozumieć twojego pisania. Zawsze kojarzyłem książki, które czytasz z kryminałami, thrillerami, sensacją, a ty piszesz książki o miłości, takie dla kobiet.
Coś w tym jest, nie potrafię pisać kryminałów, chociaż je uwielbiam. Staram się w każdej mojej książce o odrobinę sensacji, ale do książek sensacyjnych (jako pisarki) mi bardzo daleko, bo to nie tematy chyba dla mnie.
Moja najnowsza książka to trochę miłości, trochę brutalności, trochę zwiedzania Trójmiasta i takie tam…
Na tylnej stronie okładki umieściłam taki tekst:
Są sytuacje, gdy człowiek musi zmienić swoje nastawienie do świata i brać to, co podaje mu los. Często strach i niepokój o innych kieruje go na drogę, z której później trudno zawrócić. Marzenia, są nieraz tak złudne, że kiedy zacznie się o nie walczyć, przesłaniają prawdziwy obraz życia. Bywają chwile zastanowienia, rozpaczy i smutku ale świadomość, że to, co się robi dla najbliższych, aby było im lepiej i lżej usuwa wszelkie wątpliwości.
Dwie kobiety i cztery światy.
Świat piękna, luksusu, bogactwa i osamotnienia. Świat upokorzenia, romansu i zwykłej kobiety – matki. Drogi dobra i zła, przeplatane bolesnymi wspomnieniami, zwyczajnymi marzeniami i szarą rzeczywistością.
A wszystko to opowiedziane na przestrzeni 50 lat z Trójmiastem w tle.
No cóż, może kiedyś przeczytam tę książkę z nostalgią taką samą jak ją pisałam.
Dodam jeszcze tylko (oczywiście z nutką dumy), że patronat medialny nad książką zgodzili się objąć:
są to serwisy, na których publikuję swoje książki jako e-booki.
LITERAT CZERWCA 2013 – to JA :)
I znowu się chwalę, ale mam nadzieję, że nie wejdzie mi to w nawyk i nie stanę się „chwalipiętą”, ale właśnie przeczytałam wywiad, który kiedyś przeprowadziła ze mną
Agnieszka z Krainy Czytania.
Cały wywiad można przeczytać na: http://wkrainieczytania.blogspot.com wchodząc w zakładkę „Literat miesiąca”.