Recenzje książek

wydawnictwo nowoczesne

GAWĘDY MOJEGO ANIOŁA STRÓŻA – Małgorzata A. Jędrzejewska

Małgorzata A. Jędrzejewska urodziła się w 1962 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również polonistką i bibliotekarką, socjoterapeutką, instruktorką teatralną i kulturalną, reżyserką i scenarzystką amatorskiego teatru młodzieżowego, a także koordynatorką projektów, lifecoache. Od kilku lat mieszka w Londynie.

Gawędy mojego anioła stróża to nieco ironiczna, nieco nostalgiczna forma dialogu.

PREMIERA KSIĄŻKI 21 STYCZNIA 2022

Wydawnictwo NowoCzesne
stron 239

Rzeczywistość pandemiczna spowodowała, że wielu ludzi zmuszonych zostało do doświadczenia przymusowej izolacji. Brak bezpośrednich kontaktów z ludźmi, zamknięcie w domach spowodowało, że wielu różnie zaczęło reagować na to, co dzieje się wokół nich. Nie wszyscy potrafili sobie z tym poradzić i wielu ludzi pogubiło się emocjonalnie i psychicznie. Małgosia również została zamknięta w czterech ścianach swojego mieszkania, jednak miała to szczęście, że mogła korzystać z przydomowego ogrodu, co w znacznej mierze pomogło jej trwać przy dość zgubnym dla życia nałogu, jakim jest uzależnienie od papierosów. Towarzystwa od jakiegoś czasu zaczął jej dotrzymywać w dziwny sposób zmaterializowany Anioł Stróż i to z nim główna bohaterka tej książki zaczęła prowadzić długie rozmowy, często zmuszające kobietę do refleksji i spojrzenia na pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy, jaką wpajano jej przez lata. Czy Małgosia zrozumie istotę istnienia świata tak jak przekazał jej to Anioł? Czy długie rozmowy pozwolą jej na odnalezienie w sobie tego, czego przez lata szukała? Jakie znaczenie w życiu ludzi i Wszechświata mają takie wartości jak Wiara, Nadzieja, Miłość?

Biorąc do ręki tę niepozorną książeczkę, spoglądając na zabawną okładkę pomyślałam sobie, że jest to idealna lektura na odgonienie od siebie w tym trudnym czasie smutków napływających ze wszystkich stron. Czy moja przewidywanie się nie myliło?

Ta książka moim zdaniem jest świetną przypowieścią, parabolą, czymś w rodzaju literatury moralistyczno-dydaktycznej.

Autorka pozwoliła sobie na dość uproszczoną kompozycję postaci, chociaż zarówno główna bohaterka jak i jej Anioł Stróż pod względem osobowościowym (czy można powiedzieć, że anioł ma osobowość?) są raczej nietuzinkowi. Mamy tylko dwoje bohaterów, kobietę w średnim wieku i anioła.

Narracja prowadzona jest dwutorowo, raz w formie dialogu, a raz w formie opowieści, ale myślę, że w obu przypadkach służy właściwemu odczytaniu symbolicznego znaczenia przedstawienia świata i pokazania prawdy moralnej. Chociaż służy chyba również odczytaniu alegorycznemu, tu mam na myśli głównie przenośnię sugestywną, czyli obrazy przedstawiające nieco trudne do pokazania idee, myśli jak i symbole.

Dzięki gawędom anioła, główna bohaterka w dość wnikliwy sposób poznaje tworzenie świata, dotychczasowo znane albo od strony biblijnej albo historycznej. Tym razem poznaje to od strony bardziej filozoficznej, gdzie twórcami świata, a zarazem pierwszymi rodzicami są Energia i Wszechświat, powołujący do życia kolejnych potomków, wśród których jako pierwsi są Natura (córka Energii i Wszechświata) oraz bliźniaki Bóg i Szatan. Co ciekawe, obaj nie są przedstawieni tak jak ich odbiera większość ludzkości, a ten dobry wcale nie jest takim dobrym, a ten zły prawdziwym wcieleniem zła. Nie będę teraz tłumaczyła, dlaczego, ale jak ktoś ciekaw, to niech zerknie do książki.

Mogłabym powiedzieć, że jest to lektura lekka, miła i przyjemna, ponieważ czyta się ją szybko i bez uczucia znudzenia, ale… Jeśli chodzi o mnie to czasami wydaje mi się, że zbyt dogłębnie zanurzam się w fabuły niektórych książek.

No właśnie, czasami jest jakieś „ale”, które zaburza obiektywny pogląd całości.

Wprawdzie fabuła nie jest pozbawiona humoru wplecionego w dialogi głównej bohaterki z aniołem, to odczuwalny sarkazm, czy też ironia z jaką to autorka odnosi się do niektórych aspektów życia na Ziemi bywają dość dramatycznym przekazem.

(…) – Samą Starość, owszem, masz w pakiecie – przestał się śmiać, złagodniał – ale wiek to tylko cyfra, a to, jak będziesz funkcjonować, zależy od ciebie. Kiedy przestaniesz się ruszać, kiedy przestaniesz mieć pasje i zainteresowania, kiedy nie będzie ci na niczym zależało, kiedy odpuścisz wszystko, co cię nakręca, wtedy nadejdzie starość. Mentalna. A ta jest chyba gorsza niż fizyczna. (…)

Energia i Wszechświat tworzyli, a właściwie to powoływali do życia kolejne swoje dzieci, potem te dzieci powoływały kolejne i kolejne na podstawie zapisów DNA, a jak nam wiadomo, ten osobliwy chemiczny związek organiczny jest nośnikiem informacji genetycznej różnych organizmów, zarówno tych żywych jak i wirusów. DNA to coś co możemy otrzymać w bardzo pozytywnym kontekście jak i bardzo negatywnym. Stąd na świecie jest zarówno sporo „dzieci” Energii i Wszechświata przekazujących ludziom dobro, ale nie brakuje wśród nich tych, którzy szerzą zło.

W swojej powieści autorka przedstawiła zarówno Energię jak i Wszechświat jako coś odpowiedzialnego tak za dobro jak i za zło.

(…) Milczenie i Wstyd byli nietypową parą. Nikt nie wiedział, jakim cudem zaistniało ich wspólne dziecko, skoro nawet nie rozmawiali ze sobą, ale stało się. Na świecie pojawił się Gwałt. Bardzo szybko dołączył do drużyny Boga i Szatana, stając się jednym z bardziej niegodziwych narzędzi w ich rękach. (…)

Ciekawe rozmowy prowadzone przez bohaterkę i jej Anioła Stróża zmuszają do refleksji i do zastanowienia się nad tym, co tak właściwie DLA NAS w życiu jest ważne.

Czytając tę książkę uśmiechałam się, ale i też często wpadałam w zadumę analizując to o czym pisze autorka. Ileż w tym prawdy, często bolesnej, czasami pełnej wiary. I to jest tak jak z tymi wilkami, wygra ten, którego będziesz karmił.

Dzisiaj, w obliczu pandemii, wojny w Ukrainie i tych wszystkich złych bodźców docierających do nas z wszystkich stron, tak naprawdę zaczynamy się zastanawiać nad tym jak często zamykamy oczy widząc coś złego, zamykamy ze strachu, z obojętności, ze znudzenia, i nie potrafimy sami przed sobą przyznać, że krzywdzimy tym głównie siebie.

(…) Bo faktycznie Bóg i Szatan zaanektowali Ziemię dla siebie. Tam było tyle stworzeń, którym można było zawrócić w głowie, że bawili się coraz lepiej. Tylko, oczywiście, nie podobało im się, że ludzie czczą ich siostrę. (…)

No cóż, miało być pogodnie, humorystycznie, lekko, a wyszło jak wyszło. Nie zawsze to co zabawne jest zabawne. Może ta książka obrazi osoby ortodoksyjnie katolickie, bo pokazuje, że nie wszystko jest takim jakim próbuje nam pokazać Kościół, ale z całą pewnością wielu po przeczytaniu tej książeczki zastanowi się nad wartościami jakie kierują naszym życiem i co tak właściwie dla nas LUDZI oznaczają WIARA, NADZIEJA, MIŁOŚĆ.

Dziękuję Autorce za tę książkę, dziękuję za chwile refleksji i słowa, które pozwoliły mi dotrzeć tam, gdzie nie chciałam patrzeć.

POLECAM tę książkę właśnie ku refleksji, z pewnością dla wielu będzie ona czystym relaksem, ale myślę, że to jest jedna z tych książek, która nie powinna pozostać BEZ ECHA.

VAKHO. WILCZE SZCZENIĘ – Marek Boszko-Rudnicki

Marek Boszko-Rudnicki urodził się w Słupsku, ale mieszka w Szczecinie. Jest dziennikarzem i redaktorem kilku tytułów prasowych. Z wykształcenia jest informatykiem. Za swoje pracę otrzymał nagrody dziennikarskie. Jest pisarzem, autorem takich książek jak „Szpony diabła”, „Remedium 111” „Bękarty bogów” czy „Kołowrót dziejów”.

Vakho. Wilcze szczenię to powieść historyczno-przygodowa, której fabuła umiejscowiona została gdzieś na kresach w czasach walk bolszewickich.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 LIPCA 2021 ROKU

Wydawnictwo NowoCzesne
stron 411

Kiedy Polska zniknęła z map, nie zniknęła z serc Polaków zamieszkujących kresy.
Janek, młody mężczyzna mieszkający we dworze na polecenie dziadka wyrusza na polowanie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki we dworze narasta niepokój. Gdy chłopak wraca, staje się świadkiem makabrycznych wydarzeń we wsi dworskiej: gwałtów, tortur, morderstw, rabunków, podpaleń. Nie wie, co stało się z jego rodziną i służbą. Postanawia ukryć się w borze. Pewnego dnia z łap niedźwiedzia ratuje wilcze szczenię, zyskując tym samym w młodej wilczycy wierną towarzyszkę. Honor i wychowanie nie pozwalają mu trwać w bezczynności. Najpierw w pojedynkę, a później przy wsparciu tych, którym uratował życie, odpłaca się bolszewikom. Z niedoświadczonego młodzieńca niepostrzeżenie staje się mężczyzną, dowódcą wzbudzającego strach najeźdźców nazywanego przez miejscowych Wilczego Pułku. Czy przyszedł czas na odrodzenie Polski? Czy Janek odnajdzie swoich najbliższych, czy będzie musiał pogodzić się z ich śmiercią?

Muszę przyznać, że to trzymająca w napięciu opowieść. Nie tyle o Bitwie Warszawskiej, ale o tym, co naprawdę działo się na kresach. To porywająca powieść przygodowa, którą autor ciekawie poprzeplatał faktami historycznymi z okresu wojny polsko-bolszewickiej.

Powieść zaczyna się tak mrocznie, przedstawiając tragiczną, brutalną i bolesną w swym przekazie scenę, że po kilku stronach miałam ochotę zamknąć książkę, nie byłam pewna tego, czy będę w stanie to czytać. Ale… jednocześnie fabuła przyciągała mnie jak magnes.

Początkowo autor powoli buduje napięcie sprawiając, że opisana w książce historia przyciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przyznam szczerze, że wręcz czułam narastający strach jednocześnie nie mogąc oderwać się od tekstu.  

Myślę, że wielu z nas trudno jest sobie wyobrazić iście polowe warunki, zwłaszcza zimą, w puszczy, w której na każdym kroku można natknąć się na wygłodniałe zwierzę, ale mimo wychowania w dworze, Janek został przez swoich opiekunów przygotowany do takiej sytuacji, chociaż zapewne żaden z nich, ani jego wuj, ani dziadek nie spodziewali się, że młodzieniec z dnia na dzień zostanie rzucony „na głęboką wodę”.

Przyznam szczerze, że polubiłam głównego bohatera od samego początku, może dlatego, że autor bardzo ciekawie przedstawił go pod względem osobowościowym. Mimo statutu materialnego i wyższości nad innymi, nie pokazał go jako rozpuszczonego pańskiego synka, któremu w głowie tylko rozrywki i dziewki. Może sprawiła to sytuacja polityczna i strach przed kolejnymi atakami bolszewików, ale chłopiec został wychowany twardą ręką na bardzo zaradnego żołnierza, i z pewnością pomogła mu w tym wrodzona inteligencja i sposób postrzegania życia daleki od lekkości i nieodpowiedzialności.

Kiedy ukrywał się w borze, musiał być przygotowany na to, że przez mieszkańców tego miejsca będzie traktowany na równi z innymi zwierzętami. Będzie musiał walczyć o swoje terytorium i o przetrwanie.

(…) Rzucił okiem na pochylenie wiązu pod kątem ewentualnej ucieczki na drzewo, gdyby zaszła taka potrzeba. Zwlekał jeszcze chwilę z ruszeniem się z miejsca, gdy potężny, pełen tryumfu ryk zerwał chwilową ciszę lasu. Drgał w powietrzu dobrą chwilę, modulowany gardłowym charchotem, ogarniając całą przestrzeń i obwieszczając kto jest panem i jedynym zwycięzcą. (…)

Główny bohater, młody chłopak wychowany we dworze nie został nauczony agresji i widząc to co dzieje się we wsi, co dzieje się z jego znajomymi, przyjaciółmi, nie potrafi zapanować nad bólem, jednocześnie powoli budując w sobie chęć zemsty.

(…) Ta walka, to było przełamanie prześladującej go od początku pewności i podświadomej obawy przed bolszewikami. Wraz z uderzeniem szabli stwardniał w środku, a wewnętrzna determinacja wzięła górę nad obawami i rozterkami. (…)

To nie jest książka stricte historyczna, ale moim zdaniem świetnie wyważone proporcje między fikcją a faktami historycznymi sprawiały, że nie odczuwałam chaosu często towarzyszącemu mi podczas czytania tego typu powieści. I nawet mnie, kobiecie niezbyt zaangażowanej pod względem ciekawości historią wojenną nie zniechęciły opisy walk żołnierzy na polach bitew, chociaż muszę przyznać, że niektóre opisy, szczególnie te drastyczne, bardzo wpłynęły na moją wyobraźnię.

Jak już wspomniałam wcześniej nie jest to książka o Bitwie Warszawskiej, ale dość szczegółowo opisane w niej zostało zaplecze wojny polsko-bolszewickiej. Nie zawsze znajdujemy takie detale w powieściach historycznych, gdzie emocje zwykłych ludzi nie znających dotąd odpowiedzialności wojennej muszą zetrzeć się z tym, że w każdej chwili można stracić kogoś bliskiego.

Na uwagę zasługuje pięknie przedstawiona przyjaźń między młodym mężczyzną a wilczycą. Przyjaźń, która jest wyjątkowo silna. Wilczyca broni swojego pana i na każdym kroku ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, jest jak najwierniejszy pies.

Piękny, nieco staropolski język jakim pisze autor dodaje powieści swoistego indywidualizmu, a wplatane w dialogi teksty pisane rosyjską cyrylicą, czy też wplatane nazewnictwo typowe dla łowczych czy żołnierzy dodają fabule autentyczności.

Polecam tę powieść zarówno osobom, które lubią powieści przygodowe, jak i tym, którzy preferują powieści wojenne i historyczne.

Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za możliwość poznania twórczości tego autora i już cieszę się na myśl, że powstanie kontynuacja tej powieści o czym dowiedziałam się z jednego z wywiadów z autorem.

BIEDRONKI Z KALINOWEJ ŁĄKI – Joanna Kalina

O autorce tej książeczki Joannie Kalinie niestety niewiele się dowiedziałam, „wujek” Google uparcie ją ukrywa w czeluściach swoich komnat internetowych.

Biedronki z Kalinowej Łąki to bajeczka edukacyjna dla dzieci od lat 4, do czytania przez mamę, babcię czy innego opiekuna lub starsze rodzeństwo, i dla dzieci od lat 7 do samodzielnego czytania.

PREMIERA KSIĄŻKI 16 LISTOPADA 2020

Duże wyraźne litery i kolorowe rysunki wprost zachęcają do sięgnięcia po tę lekturę.

Wydawnictwo NOWOCZESNE
stron 57

Ania i Hania to dwie biedronki. Ania jest starsza i ma już siedem kropek, a Hania jest młodsza i ma dwie kropki. Biedronki są bardzo ciekawe świata, zwłaszcza młodsza Hania, i nie przeszkadza jej, że ten świat jest przeogromny, bo jest pełen ciekawych rzeczy, które warto by było poznać. Hania czując ducha przygody ciągle sama się gdzieś wybiera bo ciekawość jest silniejsza od wszystkich dobrych rad mamy, siostry, a nawet tajemniczej Babuleńki. Któregoś dnia Hania postanawia poznać świat ludzi, nie wie że może on okazać się bardzo zagrażający dla takiego małego owada. Czy spotkanie ludzi będzie dla niej bezpieczne?

Autorka w tej niezbyt grubej książeczce (książeczki dla dzieci z reguły nie mogą być zbyt grube, aby nie zniechęcić początkujących czytelników długą fabułą) porusza kilka ważnych, nie tylko dla dziecka tematów.

Pięknie pokazuje siostrzaną miłość opartą na odpowiedzialności starszej siostry za młodszą i chociaż czasami młodsze rodzeństwo potrafi być bardzo irytujące, to miłość zdoła zawsze każde rozdrażnienie zachowaniem niesfornego malucha  pokonać.

(…) Siedmiokropce nie dawało jednak spokoju to, że Hanka znów zniknęła. Miała ochotę utrzeć jej nosa i nie podejmować kolejnych poszukiwań, ale siostrzane serce nie pozwalało jej na taką obojętność. (…)

Mała biedronka jest ciekawa świata i jednocześnie nieświadoma czekających na nią niebezpieczeństw. Tak jak każde niemal dziecko, które na przykład wchodząc na parapet okna nie zdaje sobie sprawy z tego, że za tym oknem może być ogromna przepaść.

(…) Nie spodziewała się, że podczas nowej zabawy może spotkać ją coś złego. Tym złym okazała się pajęczyna rozciągnięta pomiędzy źdźbłami trawy. Hania wierzgała na prawo i lewo, jednak im gwałtowniej się poruszała, tym głębiej zatapiała się w pajęczej pułapce. (…)

Kolejnym, moim zdaniem ciekawym i myślę, że również bardzo edukacyjnym tematem dla dziecka jest pokazany przykład opieki nad zwierzątkiem. Dzieci często chcą mieć w domu jakieś stworzonko, ale nie zawsze wiedzą jak z nim postępować. Zamknięta w słoiku biedronka niby miała wszystko co na zewnątrz: światło, trawkę, mech ale nie miała dwóch najważniejszych: świeżego powietrza (a potem to już powietrza w ogóle) i swobody jaką daje jej wolność z latania.

(…) W słoiku panował nieznośny zaduch. Było gorąco i sucho, tak, że biedroneczka z trudem łapała każdy kolejny oddech. Chwilami zasypiała i jakby odpływała gdzieś w zupełnie inny wymiar. (…)

Myślę, że każde dziecko , które przeczyta tę książeczkę będzie świadome tego jak bardzo może skrzywdzić małego owada czy innego robaczka zamykając go w słoiku czy pudełku.

Na przykładzie małych stworzonek, młody czytelnik widzi, że oprócz bezgranicznej troski rodzica, wielką wartość ma przyjaźń, bo kto jak nie przyjaciele potrafią uratować z każdej opresji.

Świat ukazany z perspektywy małej biedronki uświadamia również, że bez względu na to, kim się jest, lub jak się wygląda, to każdy jest na swój sposób piękny. Dzieci często bywają nieświadome tego, bywa, że śmieją się z kogoś, kto jest gruby, lub chodzi w podartych ubraniach, zezowaty czy jąkający się. Dobrze, kiedy mają mądrych rodziców, którzy nie pozwalają na to, aby szydzić z innnych tylko za to, że ktoś jest inny.

(…) My biedronki, jesteśmy wyjątkowe bez względu na to ile mamay kropek. Ludzie wierzą, że przynosimy szczęście. Znasz już kilka moich koleżanek i sama pewnie zauważyłaś, że choć jesteśmy bardzo podobne, to jednak każda z nas jest inna. (…) Jak tylko przejdziesz do starszaków, znajdziesz przyjaciół nie tylko wśród chrząszczy takich jak my. (…)

Polecam tę książeczkę zarówno do czytania dzieciom, które jeszcze same tego nie potrafią robić, jak i dla dzieci, które już czytają samodzielnie. Moja cztero i pół letnia wnuczka była bardzo zasłuchana, kiedy czytałam jej tę bajeczkę. Ba… nawet co jakiś czas komentowała i zadawała pytania, tak bardzo zaciekawiły ją przygody Hani.

Dziękuję Wydawnictwu Nowoczesne za tę ciekawą i pełną dobrych rad opowieść o świecie owadów, który dzieci widzą z zupełnie innej perspektywy.

Napisz do mnie
lipiec 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/