wydawnictwo filia
ŻONY Z FOREST HILL – Sonia Rosa
(…) Wtedy wraca panika. Nie wiem, czemu jest aż tak intensywna, nie umiem zrozumieć, dlaczego aż tak się go boję. Jest elegancko ubrany, nawet w zapadającym mroku widzę, że się uśmiecha, a jednak nie chcę z powrotem wsiąść do jego auta, nie zamierzam z własnej woli dać się wciągnąć w pułapkę. (…)
Sonia Rosa to pseudonim literacki Katarzyny Misiołek, która jest autorką powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.
Żony z Forest Hill to powieść świąteczna, z nutą thrillera i w wydaniu kryminalnym.
PREMIERA KSIĄŻKI 04 PAŹDZIERNIKA 2023
Kaja jest studentką anglistyki, która dorabia sobie do studiów jako opiekunka do dziecka. Rodzina Rossnerów mieszka w bardzo elitarnej dzielnicy, gdzie tak właściwie każdy każdego zna. Kiedy po jednym ze swoich dyżurów Kaja znika, a jej ciało zostaje znalezione pod skutą lodem taflą jeziora, mieszkańcy osiedla zastanawiają się nad tym, jakim cudem dziewczyna znalazła się w tym miejscu. Czy ktoś z sąsiadów rodziny Rossner przyczynił się do śmierci dziewczyny, czy ona sama nieświadomie weszła na lód jeziora? A może Kaja miała romans z jakimś mężczyzną mieszkającym w pobliżu i nagle coś zaczęło się w tym związku psuć? Kobiety mieszkające w Forest Hill zastanawiają się na ile mogą ufać swoim mężom. A może to któraś z zazdrosnych o atrakcyjną nianię postanowiła się pozbyć dziewczyny? Każda rodzina kryje jakieś sekrety. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia, ale czy tym razem będą one dla wszystkich spokojne i radosne?
Okładka książki być może jest mało świąteczna, ale uwierzcie mi, ta książka jest bardzo świąteczna, tajemnicza i… mroczna.
Miałam już okazję poznać „pióro” Katarzyny Misiołek piszącej pod pseudonimem Soni Rosy i tak szczerze pisząc nie wiem, która wersja tej autorki bardziej do mnie przemawia. Gdybym miała wybierać, to chyba nie potrafiłabym wskazać tylko jednej.
Ta książka jest thrillerem, który wciąga od pierwszej strony. Fabuła napisana w pierwszej osobie, moim zdaniem dodaje całości dramatyzmu.
Na początku książki opisane jest wydarzenie, które rzutuje na całość wprowadzając wśród bohaterów niezły zamęt.
Czytelnik spekuluje i próbuje odgadnąć kto zawinił nie domyślając się nawet jaką niespodziankę przygotowała autorka.
Głównym tematem powieści jest śmierć młodej kobiety i to ona rusza całą lawinę zdarzeń, podejrzeń, domysłów, które wywołują w wielu osobach bardzo negatywne emocje.
Często widzimy piękne domy, w których mieszkają piękni, bogaci ludzie i nie zastanawiamy się nad tym czy to piękno idzie w parze ze szczęściem, czy nie jest przypadkiem tylko na pokaz. A już bardzo stare przysłowie mówi, że: pieniądze szczęścia nie dają, pozwalają tylko wygodniej żyć.
(…) Znam go, nie jest typem, którego można by podejrzewać o najgorsze, mówię sobie, ale jakiś cichy wredny głosik w mojej głowie pyta mnie, czy aby na pewno znam własnego męża. (…)
Fabuła składa się z rozdziałów, w których kolejno poznajemy życie kilku rodzin, głównie od strony kobiet, których wizerunek zewnętrzny nie zawsze idzie w parze z tym, co przeżywają i co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich wymuskanych posesji.
Jak na dobry thriller przystało jest sporo niespodzianek, które mącą trochę w fabule, ale dzięki temu czyta się tę powieść będąc w ciągłym napięciu.
Świetnie, moim zdaniem, wykreowane postacie bohaterów są z jednej strony bardzo różne osobowościowo, a z drugiej łączy je snobizm i fałszywe ukazywanie siebie w świetle innych.
Autorka porusza w swojej powieści sporo ważnych, życiowych tematów, od częstych problemów małżeńskich po nie zawsze dobre relacje z dziećmi. Prawie w każdym domu można natrafić na jakieś tajemnice, niedomówienia, kłamstwa i atmosferę kipiącą nieszczerością.
(…) Wierzymy, że są nam bliscy, uważamy ich za przyjaciół, a później się okazuje, jak bardzo byliśmy naiwni. Wszyscy mają swoje sekrety, nikomu tak do końca nie można ufać. (…)
Lekkie „pióro” autorki sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, chociaż dużą wagę ma tutaj również mocno wciągająca fabuła.
Muszę przyznać, że trudno mi było odłożyć książkę nawet na chwilę. Powoli budowane napięcie zarówno odnoszące się do śmierci dziewczyny jak i do co rusz odkrywanych sekretów rodzin mieszkających w tym zamkniętym osiedlu dla bogatych, powoduje, że tekst dosłownie sam przelatuje przed oczami.
(…) Jeśli ktoś siłą wciągnął ją do samochodu, może już być po niej, dociera do mnie. Ale kto zrobiłby coś takiego tutaj, w tej spokojnej, sielskiej okolicy? – myślę, zupełnie jakbym w swojej naiwności wierzyła, że wykształceni mężczyźni z dobrych dzielnic nie dopuszczają się poważniejszych przestępstw. (…)
Odkrywamy jak wiele złego potrafi się kryć za zamkniętymi drzwiami pięknych domów.
Myślę, że atrakcyjności fabule dodaje to, że rozdziały napisane zostały z punktu widzenia kilku osób. Przez całą fabułę ciągnie się mroczna atmosfera świąt Bożego Narodzenia, które często nie są obchodzone z potrzeby wiary, ale czystego snobizmu.
Mimo tej mrocznej atmosfery, uważam, że świetnie został oddany świąteczny klimat, pokazany z innej perspektywy niż w wielu typowo świątecznych powieściach.
Tutaj nie ma czasu na nudę, nie ma obszernych opisów miejsc czy ludzi, tu każdy szczegół został dodany w konkretnym celu.
Dziękuję Autorce za ten ogrom emocji, a Wydawnictwu FILIA dziękuję za egzemplarz książki.
99 OFIAR TYTUSA MEYERA – Marcel Moss
(…) Chciałem, by ludzie zrozumieli, że jedyną drogą do harmonii jest pokój. Nie ma mojej zgody na przemoc w jakiejkolwiek formie. Przemoc zaburza harmonię, którą można przywrócić wyłącznie poprzez złożenie ofiar i wyrównanie bilansu krzywd. (…)
Marcel Moss to pseudonim tajemniczego autora facebookowego profilu ZWIERZENIE. Jego książki „Nie odpisuj” i „Nie patrz” podbiły listy bestsellerów i sprowokowały czytelników i internautów do gorących dyskusji na ważne tematy społeczne, takie jak przemoc fizyczna i psychiczna, „hejt” w Internecie czy samotność i anonimowość w sieci.
99 ofiar Tytusa Mayera to thriller psychologiczno-kryminalny.
PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2023 ROKU
Julia Karpiel jest dziennikarką, której w ostatnim czasie lekko się w zawodzie nie powodzi. Aby wskrzesić swoją karierę postanawia opublikować autoryzowaną biografię Tytusa Mayera, seryjnego mordercy znanego jako Bydlak z Chełma. Dwadzieścia pięć lat wcześniej mężczyzna ten został skazany na dożywocie w związku z wyjątkowo brutalnymi morderstwami. Julia spotyka się z Meyerem w szpitalu, do którego trafił mężczyzna i tam wysłuchuje historii jego życia. Gdy dziennikarce wydaje się, że zebrała już wystarczająco dużo materiału Mayer wyjawia jej swój najgłębiej skrywany, szokujący sekret. Kim tak właściwie jest Tytus Meyer? Ilu dokonał zbrodni, czy zamordował tylko dwie osoby czy więcej? Jak bardzo otworzył się przed młodą dziennikarką i ile w tym co powiedział było prawdy a ile fikcji spreparowanej z chorego umysłu?
Jeżeli ktoś planuje sięgnąć po tę lekturę, proponuję najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie czy ma dostatecznie silne nerwy. To nie jest książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż ja przeczytałam ją jednym tchem.
Nietuzinkowa fabuła zapewne przerazi i zszokuje wielu czytelników, a zakończenie sprawi, że długo po odłożeniu przeczytanej już książki będziecie o niej myśleli.
Czy Tytus Meyer faktycznie zamordował 99 osób, czy tylko poddał się medialnej manipulacji?
Marcel Moss podjął się głębokiej analizy ludzkiego umysłu, stworzył potwora, który uwierzył w wyobrażenia, czując satysfakcję z tego, że może poszczycić się czymś, na co ktoś inny nie miałby odwagi. Jednak czy kreując się na potwora główny bohater próbował na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość, czy tylko próbował zagłuszyć wspomnienia przeszłości, które w brutalny sposób wywarły wpływ na jego dorosłą osobowość?
Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam tak mocnej emocjonalnie lektury.
Autor przedstawił głównego bohatera jako psychopatycznego mordercę, ale czy Tytus Mayer faktycznie był takim sadystą?
Czytając tę powieść można mieć bardzo mieszane uczucia względem Tytusa, z jednej strony można czuć żal i współczucie zagłębiając się w jego trudne dzieciństwo, pełne strachu i bólu. Odbiera się takiego człowieka z dużą dawką współczucia. Ale z drugiej strony czytając o bestialstwie jakiego się dopuścił, nie ma dla takiego człowieka krzty litości. A prawda? Jaka była prawda dotycząca tego mężczyzny?
(…) Długi wdech, długi wydech. Długi wdech, długi wydech. Rachunki wyrównane. To najważniejsze. Bez względu na to, co się ze mną stanie, na świecie znów zapanuje harmonia. (…)
Podczas czytania prawie cały czas czułam dreszcz niepokoju niedowierzając temu do czego zdolny jest człowiek i jak mocno może być zniszczony jego chory umysł.
Skala okrucieństwa jakiego doświadczył, o której opowiadał Tytus swojej rozmówczyni była tak samo porażająca jak zbrodnie, których rzekomo dokonał.
Z całą pewnością muszę stwierdzić, że jest to lektura dla wielbicieli naprawdę mocnych wrażeń. Zbudowana przez autora fabuła trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Opowieść Tytusa Meyera jest jak narkotyk, z jednej strony fascynuje, a z drugiej przeraża, w jednej chwili przyciąga czytelnika jak magnes, a w kolejnej odpycha i zastanawiasz się czy czytać dalej. Muszę przyznać, że kilka razy miałam bardzo mieszane uczucia.
Świetnie wykreowana postać głównego bohatera to moim zdaniem prawdziwy majstersztyk. Cały czas walczysz z emocjami i zastanawiasz się czy żal ci tego człowieka, czy czujesz do niego odrazę.
Wbrew pozorom, to całkiem normalny mężczyzna, który na swój sposób przeżywa traumy dzieciństwa i młodości, ale czy możemy o nim powiedzieć, że jest przeciętny?
(…) Czekam na jakąś reakcję mamy, ale ona jedynie siedzi nieruchomo, zatapiając nieobecny wzrok w mojej siostrze. Z początku myślałem, że przebywa w transie po gwałtownym przebudzeniu. Teraz widzę, że powód jest inny. Mama powoli staje się jak tata i od nadmiaru alkoholu traci kontakt z rzeczywistością. (…)
Ile prawdy jest w tym co mówi o sobie i o swoim życiu? Czy ból zadawany mu przez innych może być usprawiedliwieniem tego, że sam stał się agresorem?
To historia opowiedziana z perspektywy chorego, starego człowieka, historia, która niesamowicie wstrząsa swoją makabrycznością. Jednak największą bombę autor rzuca na koniec książki. Mnie zakończenie dosłownie zmroziło.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, ale już dziś wiem, że z pewnością nie ostatnie. Ale chyba muszę nieco ochłonąć zanim sięgnę po kolejną jego książkę.
Biorąc do ręki tę lekturę przygotujcie się na wulkan emocji, które będą mocno targały uczuciami.
Fabuła jest zapełniona brutalnymi opisami, której niejednej osobie nie pozwolą w nocy spokojnie spać. To doskonały thriller z mistrzowsko skonstruowaną fabułą i równie świetnie wykreowanymi bohaterami. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości autora.
To opowieść o próbie zrozumienia chorego umysłu i postępowania mordercy, to opowieść o demonach przeszłości i tych, które „mieszkają” w umyśle człowieka z dużą wyobraźnią. Myślę, że jest to książka z tych, o których się długo nie zapomina.
Polecam ją miłośnikom kryminałów i thrillerów, oraz osobom o silnych nerwach.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA, że mogłam poznać „pióro” kolejnego świetnego polskiego pisarza i przeczytać jego powieść w ramach współpracy barterowej.
ZAKOCHANA ZAKONNICA – Sylwia Kubik
(…) Ojciec głośno szurnął krzesłem i wstał od stołu. Nie rzuciwszy nawet spojrzenia, wyszedł z pokoju. To zabolało ją bardziej niż uszczypliwe słowa siostry czy lamenty matki. Wśród tłumu bliskich jej osób, najbliższych, poczuła się niewymownie samotna. (…)
Sylwia Kubik, to poczytna autorka wielu bestselerowych powieści obyczajowych osadzonych na Powiślu i Żuławach. Debiutowała 2 sierpnia 2019 roku. Tworzy zarówno powieści współczesne, jak i z tłem historycznym. Jej książki są nie tylko chętnie czytane, ale również nagradzane. „Miłość pod naszym niebem” została uznana za Książkę Roku 2020 w kategorii proza polska. W kategorii Kultura autorka za aktywne promowanie regionów otrzymała tytuł Osobowość Roku 2019 i 2020, a w 2022 tytuł Ambasadorki Kultury Pomorza. Przez koleżanki po piórze określana jako Pani Burza. Jeśli się w coś angażuje, to robi to całym sercem. Tak też jest u niej z pisaniem. Tworzy powieści osadzone w wiejskich klimatach, słowem pokazując otaczającą ją rzeczywistość. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku filologia polska, ale nieustannie się dokształca w różnych dziedzinach: od KKZ Rol04 po MBA. Różnorodność zainteresowań znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości, która trafia zarówno na salony, jak i pod przysłowiowe strzechy, które autorka ceni najbardziej.
Zakochana zakonnica to powieść inspirowana zwierzeniami pewnej młodej kobiety.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 LIPCA 2023 ROKU
stron 349
Patrycja jest młodą, pełną energii dziewczyną, jej chęci do działania nie mają przeszkód. Jest osobą głęboko wierzącą. Często angażuje się w pomoc przykościelną. W kościele poznaje zakonnice z którymi się zaprzyjaźnia do tego stopnia, że po ukończeniu szkoły wbrew rodzinie postanawia zostać jedną z nich. Niestety po przekroczeniu murów zakonnych okazuje się, że zakonna rzeczywistość bardzo różni się od tego co wyobrażała sobie dziewczyna. Nie wszystkie siostry zakonne to chodzące ideały, pełne ciepła, życzliwości i empatii. Są wśród nich i takie, które czerpią radość ze znęcania się nad innymi, zwłaszcza młodszymi i słabszymi. Patrycja przebywając w klasztorze nie traci wiary w Boga, jednak upokarzana przez niektóre z sióstr traci wiarę w człowieka. Gdy w rodzinie dziewczyny wydarza się coś złego, a siostra przełożona nie pozwala dziewczynie na krótkie odwiedziny ciężko chorego ojca, w dziewczynie coś pęka. Opuszcza mury klasztorne w tym, w czym jest, bez pieniędzy, bez nadziei, pełna strachu postanawia wrócić do rodzinnego domu. Czego doświadczyła głęboko wierząca w Boga i w dobro dziewczyna? Co sprawiło, że zwątpiła w to, o czym od lat marzyła? Czy rodzina przyjęła ją z otwartymi ramionami?
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Sylwii Kubik okazało się bardzo pozytywne. Biorąc do ręki tę lekturę nie wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać, czy będzie to książka reportażowa, czy raczej powieść fikcyjna. Jak się dowiedziałam ze słów autorki umieszczonych na końcu książki, historia ta została napisana na podstawie wspomnień młodej kobiety.
Fabuła podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich odnosi się do lat spędzonych przez główną bohaterkę w klasztorze, a druga do jej życia poza murami, kiedy doprowadzona do granicy żalu, kobieta postanawia zerwać z życiem, które kiedyś wydawało jej się pisane.
Muszę przyznać, że czytając o tym co działo się w zakrytej przed światem społeczności zakonnej kilkakrotnie poczułam oburzenie. Z pewnością dla ludzi głębokiej wiary opisane w fabule sytuacje wydadzą się niewiarygodne, ale to nie był mój pierwszy raz, kiedy zetknęłam się z brutalną prawdą opowiedzianą przez byłą zakonnicę.
Nie wiem co skłania niektóre osoby do tak karygodnych, że można nawet powiedzieć, balansujących na granicy przestępstwa zachowań. Mobbing, wyzysk człowieka i jawne upadlanie go w imię wiary w Boga z pewnością nie pasują do osób, które kilka razy dziennie gorliwie modlą się udając bezgraniczne oddanie wierze.
Życie w ubóstwie jest tylko mitem, ponieważ im więcej wniesie kandydatka na zakonnicę w posagu czy przepisze w spadku (oczywiście klasztorowi), tym lepiej jest traktowana. Osoby bardzo ubogie czy chore, nie mają racji bytu w takim miejscu jak klasztor. I gdzie tutaj jest miejsce na miłosierdzie?
(…) Dotarło do niej to, co mówiły inne siostry – takich Benedykt i Klar w zakonie było sporo. Ich postępowanie nie miało nic wspólnego z pokorą, miłosierdziem i miłością bliźniego. Widziała to wszystko bardzo wyraźnie. Już nie idealizowała życia za murami i sióstr zakonnych. Zrozumiała, że to tylko ludzie, zwykli ludzie, z takimi samymi wadami i słabościami jak inni. (…)
Autorka bardzo dokładnie, krok po kroku przedstawiła drogę dziewczyny w społeczności zakonnej. Wiara w Boga nie wystarczy, aby zostać zakonnicą, do tego, aby wytrwać potrzebna jest również pokora i wewnętrzna siła. No i „końskie” zdrowie fizyczne oczywiście.
Główna bohaterka to osoba mocno wierząca w Boga, pragnąca z całego serca służyć i Bogu i ludziom, ale to również zwykła, pełna życia i ciekawa tego życia osoba. Silna, odważna i krnąbrna, nie potrafiąca w pełni zaakceptować chorych zasad panujących za murami klasztornymi.
Myślę, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego jak funkcjonują niektóre społeczności zakonne, w których dominuje przemoc zarówno fizyczna jak i psychiczna, hipokryzja, mobbing i wyzysk.
Druga część książki dotyczy życia Patrycji po opuszczeniu zakonu. Co mnie bardzo poruszyło w tej części, to bezduszność najbliższych dziewczynie osób. Tu mam na myśli głównie mamę i jedną z sióstr bohaterki.
Osoby, które powinny być wsparciem w trudnej chwili, okazały się dokładać dodatkowych trosk, tak jakby to „co powiedzą ludzie” było ważniejsze od zapewnienia spokoju i szczęścia komuś kto na to zasługiwał.
(…) Po policzkach Patrycji potoczyły się łzy. To, co mówił ksiądz, co mówiła siostra Hiacynta czy Eulalia, było tak różne od słów siostry Kazimiery, Benedykty czy chociażby Klary, że zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno mówią oni o tym samym Bogu i tej samej wierze. (…)
Ale tak jak pierwsza połowa książki jest jednym wielkim dramatem, tak w drugiej możemy odetchnąć powiewem optymizmu.
Pięknie przedstawiona miłość jakiej Patrycja doświadczyła po opuszczeniu klasztoru jest świadectwem tego, że każdy ma w życiu drugą szansę na szczęście.
Myślę, że wiele osób zszokuje zarówno okrutne i często nieludzkie traktowanie kobiet w obrębie murów klasztornych, ale równym szokiem będzie zaściankowe podejście do życia, czego doświadczyła dziewczyna zarówno ze strony osób duchownych jak i rodziny.
To z jednej strony smutna opowieść o wyborach życiowych i ich konsekwencjach, a z drugiej strony piękna opowieść o wierze w Boga i w człowieka. To historia przedstawiająca trudną czasami do rozegrania walkę między sercem a rozumem.
Świetnie wykreowana postać Patrycji to wielki plus dla tej powieści, pokazuje jak typowa jest ludzka natura.
Moim zdaniem, powieść ta jest wulkanem emocji, które towarzyszą czytelnikom od pierwszej strony.
To nie jest ckliwa opowieść o życiu młodej kobiety, wątek życia zakonnego poruszony w fabule jest trudny, ale równie trudne bywają często relacje rodzinne.
To historia niezwykle silnej dziewczyny, która potrafiła walczyć o swoje marzenia idąc za głosem serca, chociaż nie wszystkie wybory jakich dokonała okazały się spełnieniem tych marzeń.
Dziękuję moim koleżankom za podsunięcie mi propozycji przeczytania tej książki, którą polecam nie tylko kobietom. Nie określę wieku osób, dla których skierowana jest ta książka, bo myślę, że będzie dobrą lekturą zarówno dla młodych jak i tych starszych.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA, że mogłam sięgnąć po tę książkę w ramach współpracy barterowej.
WIANEK Z LAWENDY – Agnieszka Olejnik
(…) – Nie wiem, muszę poprzesuwać prywatnych pacjentów, żeby wygospodarować dzień wolnego. Ale szczerze mówiąc, nie o tym pomyślałem. Po prostu uświadomiłem sobie, jak to dobrze, że się odnaleźliśmy. My troje. Dopiero teraz widzę, że byłem diablo samotny. (…)
Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama trzech synów oraz właścicielka czterech psów. Odkąd zamieszkała w domu na skraju lasu, pod wielkimi dębami, codziennie budzi się z uczuciem spokoju w duszy i zwyczajnego szczęścia. Święcie wierzy, że to dzięki bliskości drzew. W młodości szybowniczka i wielbicielka jaskiń. Podróżniczka – odwiedziła m.in. Czarnogórę, Bośnię, Rumunię, Estonię, Sycylię, zjechała całą Skandynawię, by dotrzeć do Nordkapp. Tatry kocha miłością niemal romantyczną. Prowadzi bloga „Barwy i smaki mojego życia”, gdzie opowiada nie tylko o książkach, ale też o fotografowaniu przyrody, zdrowej kuchni i pysznych nalewkach. Autorka książki dla dzieci „Ava i Tim. Droga na północ” (2013), powieści młodzieżowej „Zabłądziłam” (2014) oraz kobiecego kryminału „Dante na tropie” (2015) a także wielu innych książek.
Wianek z lawendy to powieść obyczajowa.
PREMIERA KSIĄŻKI 05 MAJA 2021
stron 383
Czy miłości trzeba szukać, czy wystarczy czekać, aż sama nas odnajdzie?
Nika opiekuje się chorą matką i uważa, że jej szansa na szczęście przepadła dawno temu. Inka została zdradzona, ale nie zamierza poddać się tak łatwo. Jakub snuje swoje marzenia o związku idealnym. Ścieżki trojga przyjaciół ze szkolnej ławy przetną się pewnego dnia – a ta odnaleziona po latach przyjaźń na swój sposób odmieni życie każdego z nich. W Prowansji, krainie pachnącej lawendą, Nika znajdzie coś, czego się nie spodziewała. Życie ma dla niej więcej niż niejedną niespodziankę.
(Opis fabuły pochodzi od wydawcy)
Bez względu na pogodę za oknem, zawsze jest dobry czas, aby wybrać się gdzieś, gdzie świeci słońce, a wokół pachnie lawendą. W taką podróż do pięknej, aromatycznej Prowansji wybrałam się wraz z Agnieszką Olejnik.
Powieści obyczajowe mają to do siebie, że mogą spokojnie wpłynąć na emocje czytelnika. Nie ma tu nagłych zwrotów akcji ani zbyt wielkich emocji, ale nie ma też nudy.
Autorka w piękny, wręcz malowniczy sposób zabiera czytelników do krainy zdecydowanie odmiennej od duchoty wielkiego miasta, pozwalając na chwilę pooddychać czystym francuskim powietrzem przepełnionym wspaniałymi zapachami.
Przyjaźń trójki osób przedstawiona w książce jest pięknym dopełnieniem fabuły, a świetnie wykreowane osobowości bohaterów taką wisienką na torcie.
(…) – Jestem – potwierdził. – I będę zawsze, kiedy tylko poczujesz, że mnie potrzebujesz. Nie jesteś sama, masz przyjaciół, masz Inkę i mnie. Nie zapominaj o tym. (…)
Polubiłam Berenikę, Halinę i Jakuba. Przypadek sprawił, że spotkali się w tę trójkę po wielu latach i myślę, że tak właśnie miało się wydarzyć.
Autorka wplotła w swoją powieść kilka pięknych wątków, między innymi wspomniana wcześniej przyjaźń czy przyjaźń korespondencyjna i wiara w drugiego człowieka. Porusza także kilka wątków trudniejszych takich jak samotne tacierzyństwo i trudności w porozumieniu się na drodze ojciec – syn. Mamy również bardzo poważny wątek opieki nad osobą niepełnosprawną. Jedna z głównych bohaterek w początkowej części książki boryka się z opieką nad matką chorującą na demencję. Tylko ktoś, kto tego doświadczył jest w stanie zrozumieć jak często trudną walkę musi stoczyć taki opiekun, kiedy miłość walczy z samotnością, a poczucie odpowiedzialności z bezradnością.
(…) – Tak, tak, pamiętam. – Nika westchnęła. – Dziękuję ci bardzo, Kuba. Ja tylko… To takie trudne, kiedy własna matka cię nie poznaje. Ona teraz mówi do mnie „pani”. Na ogół rozmawia ze mną po francusku. Chyba sądzi, że jestem jakąś daleką znajomą z Prowansji. (…)
Ale jak się ma przy sobie prawdziwych przyjaciół, to można pokonać największe życiowe zmory.
W tej książce mamy tak właściwie historię jednej bohaterki, w którą wplecione zostały historie jej przyjaciół. Ta powieść jest tak naprawdę historią o niezwykłej przyjaźni i poszukiwaniu własnego szczęścia, w której przez lata skrywane tajemnice rodzinne odegrały znaczną rolę.
Ciekawym zabiegiem literackim są wplecione w fabułę listy, które dla bohaterów, a szczególnie dla Jakuba są czymś w rodzaju terapii pozwalającej na wyrzucenie z siebie emocji wynikających z ukrywanych uczuć czy zwykłych życiowych trudnych wyborów.
Tytułowy wianek z lawendy jest symbolem, jest znakiem rozpoznawczym pewnej miłości, która musiała się ukrywać przed światem.
Niby jest to zwyczajna powieść obyczajowa, ale moim zdaniem niejednego czytelnika skłoni do refleksji, zapewne niejedna osoba pomyśli o tym jak czasami niewiele trzeba, aby zadziało się wiele. Często to, co istotne w życiu bywa niezauważalne i tylko przypadek sprawi, że może okazać się czymś, bez czego nie można się obejść.
Muszę przyznać, że książka bardzo mnie wciągnęła, chociaż nie czytałam jej z bijącym sercem czy wypiekami na twarzy.
Styl jakim pisze autorka jest lekki i przyjemny, dlatego „czytało mi się” tę powieść szybko.
Jedynym minusem jaki odczułam podczas czytania były zdrobnienia żeńskich imion, Nika i Inka, przyznam szczerze, że kilka razy złapałam się na tym, że nie wiem, o której z kobiet mowa. Zdrobnienie Nika od Bereniki jeszcze jakoś do mnie przemawiało, ale zdrobnienie Inka od Haliny w ogóle mi nie pasowało. Chyba jednak wolę, jak autor używa pełnych imion zamiast zdrobnień.
Polecam tę powieść na spokojny wieczór, myślę, że czytając z wyobraźnią poczujecie nawet te piękne zapachy jakimi przesiąknięta jest fabuła.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za propozycję przeczytania tej powieści i myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne książki tej autorki.
MANIPULANTKA – Sonia Rosa
(…) Widok szczęścia na twarzy Anny wbija się pod moją skórę tysiącem bolesnych drzazg. Jesteśmy w tej samej fatalnej sytuacji, a jednak ona potrafi cieszyć się życiem, a ja nie umiem. (…)
Sonia Rosa to jeden z pseudonimów autorskich Katarzyny Misiołek. Jest, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.
Manipulantka to thriller psychologiczny.
PREMIERA KSIĄŻKI 15 LUTEGO 2023
stron 380
Do niedawna Anna i Iwona żyły w zupełnie innych światach. Jedna z nich była żoną znanego architekta, mieszkała w pięknym domu pod lasem, zwiedzała świat i cieszyła się życiem. Druga ledwo wiązała koniec z końcem u boku magazyniera, który ostatecznie porzucił ją wyjeżdżając do Niemiec. Los lubi jednak z ludzi zadrwić i w pewnym momencie życia obie kobiety podzieliły go tak samo. Będąc rozwiedzionymi matkami nastoletnich córek, pracując w tej samej drogerii szybko znalazły wspólny język. Anna stała się dla Iwony idolką, piękna, mądra, zaradna była kimś kogo Iwona uwielbiała bezgranicznie do tego stopnia, że w pewnym momencie Anna poczuła się przez przyjaciółkę osaczana. Ogarnięta obsesją i bardzo zazdrosna o Annę Iwona zaczęła się robić niebezpieczna. Czy zdoła zaszkodzić Annie w ułożeniu sobie życia na nowo? Czy grozi coś Annie ze strony Iwony? Jak daleko posunie się Iwona, aby zniszczyć szczęście przyjaciółki?
Po książki Katarzyny Misiołek sięgam z ogromną przyjemnością, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie są to powieści lekkie, łatwe i przyjemne. To moje pierwsze, i mam nadzieję nie ostatnie spotkanie z Sonią Rosą, chociaż przyznam się szczerze, że trochę obawiałam się tego wcielenia. Jednak pierwsze spotkanie z Sonią Rosą sprawiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Wprawdzie mój nastrój w ostatnich dniach jest daleki od chęci czytania thrillerów psychologicznych, ale tym razem zwyciężyła ciekawość.
Autorka ma w sobie duszę psychologa bowiem w ciekawy a zarazem intrygujący sposób potrafiła pokazać problem, z którym być może spotkało się wiele osób.
Zapewne niejedna z nas ma w gronie znajomych toksyczną osobę, która jak macki ośmiornicy w zakamuflowany sposób obłapia ją pozorując przyjaźń i uznanie, a w rzeczywistości jest zazdrosna o wszystko.
(…) Najgorsza jest świadomość, że Antonina ma rację… Mam coraz większą obsesję na punkcie Anny i nadal nie umiem stworzyć sobie własnego życia, które wciągnęłoby mnie na tyle, żebym zajęła się sobą i dała odetchnąć przyjaciółce. (…)
W tej powieści autorka pokazała pseudo przyjaźń wynikłą być może z samotności, być może z zazdrości, a być może z jeszcze innej przyczyny.
Dwie kobiety w podobnym wieku, z podobnym bagażem życiowym spotykają się i nagle rodzi się między nimi więź. Niby podobne, a jednak tak różne. Niby z podobnymi problemami, a jednak znacznie się od siebie różniącymi. Obie samotne rozwódki wychowujące nastoletnie córki, ale więź między matkami a córkami tak odmienna, że trudno przeoczyć te zmiany.
Anna, piękna, zaradna, świetnie dogadująca się z córką, dziewczyną dobrze wychowaną, oddaną matce i bardzo rozsądną. Iwona typowa szara mysz, nie radząca sobie w życiu, nie radząca sobie w stosunku ze zbuntowaną i roszczeniową córką.
Autorka w bardzo dosadny i obrazowy sposób pokazała jak zazdrość i zaborczość może zniszczyć najpiękniejszą przyjaźń. Wiele ich połączyło, ale jeszcze więcej podzieliło. Czy w przyjaźni powinno być tak, że sukcesy przyjaciółki nie cieszą tej drugiej osoby równie mocno?
Ta książka wciąga od pierwszych stron i trudno ją odłożyć nawet na chwilę. Myślę, że wpływ na jej odbiór ma nie tylko intrygująca fabuła, ale również lekki, przyjemny styl jakim pisze autorka. Złapałam się na tym, że nawet nie przeszkadzały mi w niej wulgaryzmy wplecione w tekst, ani dosłownie patologiczne zachowania jednej z bohaterek, co w innych książkach z pewnością by mnie raziło. Tutaj wszystko zostało zgrane w zgrabną całość.
(…) Kiedy zapalam zapałkę, a ciemne wnętrze domku rozjaśnia nikła poświata jej płomienia, przez moment widzę pogrążoną we śnie spokojną twarz przyjaciółki i coś łapie mnie za serce. Ogień bezpowrotnie by ją zeszpecił, odebrałby jej piękno, naznaczył, i stojąc nad nią z zapaloną zapałką pomiędzy palcami, sama już nie wiem, czy właśnie tego pragnę, czy może jednak nie? (…)
Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób, jedne rozdziały (dosłownie) prowadzone są przez Annę, drugie przez Iwonę, co daje pełny obraz na to co obie kobiety myślą i dlaczego zachowują się w danym momencie tak a nie inaczej.
Fabuła pokazuje jak chorą można wypracować relację budując ją na zazdrości i osadzając na podwalinach zemsty.
Bardzo spodobały mi się słowa jednej z córek: „chciałabyś od życia więcej i więcej, a gówno dajesz z siebie. Nie lubisz swojej pracy? Zmień ją! Masz słabe wykształcenie? Zmień to! Nie znasz języków? Naucz się! Nie znosisz tego mieszkania? Pomaluj ściany i jakoś ten syf odczaruj. „
Jak niewiele trzeba, aby być szczęśliwym zamiast karmić swoje ego nienawiścią i zazdrością, że ktoś inny radzi sobie lepiej.
Czego możemy spodziewać się po swojej najlepszej przyjaciółce? Z pewnością nie tego, że przestanie być wobec nas szczera, kiedy w taki czy inny sposób odmieni się nasz los.
Moim zdaniem, jest to jeden z lepszych thrillerów psychologicznych jakie ostatnio czytałam. POLECAM GORĄCO nie tylko miłośnikom kryminałów i thrillerów, myślę, że wielu będzie tą powieścią usatysfakcjonowanych. Ale ostrzegam! Zanim sięgniesz po tę książkę, zarezerwuj sobie czas na czytanie, bo trudno Ci będzie oderwać się od tej lektury.
Dziękuję za książkę Autorce i dziękuję za emocje jakie mi zafundowała tą lekturą.