thriller
CZARNE ŚWIATŁO – Marta Guzowska
Marta Guzowska urodziła się w 1967 roku w podwarszawskiej miejscowości Brwinowo. Jest polską pisarką mieszkającą obecnie W Wiedniu. Z wykształcenia archeolog i doktor nauk humanistycznych. Pracuje w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Współprowadzi portal „Zbrodnicze siostrzyczki”. W roku 2013 otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru za swoją debiutancką powieść „Ofiara Polikseny”.
Burda Publishing Polska S.A. rok 2016
stron 438
Czarne światło to kryminał archeologiczny, a właściwie to thriller z mocnym psychologicznym tłem.
W małym miasteczku pod Warszawą, podczas wykopalisk, archeologowie natrafiają na ciekawe antywampiryczne pochówki. Niestety, społeczność miasteczka, podburzana przez dość kontrowersyjnego księdza proboszcza jest do grupy naukowców nastawiona mało przychylnie. Współpracujący z archeologami antropolog, światowej sławy profesor Ybl, były mieszkaniec miasteczka, próbuje znaleźć sprawcę, który kradnie im wykopane szkielety i przypadkowo odkrywa, że to jego małe rodzinne miasteczko ukrywa przed światem coś więcej niż tylko stare groby wampirów. Profesor Ybl cierpi niestety na nyktofobię, która sprawia mu wiele kłopotów. Mężczyzna nie może pogodzić się z faktem, że kobieta, która go kocha próbuje mu pomóc załatwiając prywatną terapię psychiatryczną i pilnując, aby regularnie zażywał lekarstwa. Ciekawość i spostrzegawczość profesora, doprowadza jednak do odkrycia makabrycznych zbrodni. Czy Mario Ybl uda się pokonać jego najgorszą zmorę życia, jaką jest nyktofobia? Kto tak właściwie stoi za znikaniem z terenu badań archeologicznych, odgrzebanych szkieletów? Co to jest, to tytułowe czarne światło?
Książka już od jakiegoś czasu znajdowała się na jednej z moich półek „do przeczytania”. Sięgnęłam po nią, aby przekonać się, czy autorka faktycznie jest królową polskiego kryminału archeologicznego, o czym często słyszałam wśród moich znajomych. Wyjątkowa znajomość archeologii, wynikająca z wykształcenia i nabytych praktyk pisarki, zaowocowały ciekawą i trzymająca w napięciu lekturą.
Przyznam szczerze, że jest to pierwsza książka tej autorki, po którą sięgnęłam i, dziś z całą pewnością mogę stwierdzić, że z pewnością nie ostatnia.
Początkowo jednak, trochę ta lektura mnie nudziła. Zaskoczona powtarzającym się tekstem, myślałam, że autorka na siłę próbuje zwiększyć objętość książki. Kiedy jednak fabuła nabrała tempa, to już przyznam uczciwie, nie mogłam się od niej oderwać. Myślę jednak, że osobom o małej znajomości anatomicznej wiele zwrotów i określeń może się wydać niezrozumiałymi. Autorka bowiem zamiast napisać prostym językiem, że ktoś uderzył się w głowę, używa określeń czysto anatomicznych typu „płat czołowy”, „płat potyliczny” , oraz ich nazw łacińskich.
Muszę jednak przyznać, że bardzo obrazowo przedstawiła nyktofobię, fobię, na którą cierpiał główny bohater. Sama mam nyktofobię i wiem, że w tym temacie wykazała również dogłębną znajomość problemu.
Moim zdaniem jest to książka dość trudna w odbiorze. Przeplatające się wątki psychologiczne z wątkami kryminalnymi są bardzo ciekawie ze sobą łączone, ale nie mogę o tej lekturze powiedzieć, że jest lekka, łatwa i przyjemna. Chociaż… kilka odrobinę zabawnych scen, może być odebranych lekko. Dość nietypowy humor, czasami trochę wulgarny. Zresztą tak jak język jakim wyraża się znany naukowiec.
Główny bohater jest dość irytujący, czasami wręcz bardzo drażniący. Jest jak kot, który chodzi własnymi drogami. Nie przejmuje się ani sobą ani innymi, egoistycznie dążący do własnych celów. Ale z drugiej strony można go chyba trochę polubić.
Sporo ciekawostek nie tylko archeologicznych, ale również pochodzących ze świata brudnej polityki, dominacji kościoła, czy zakłamanego życia prywatnego ludzi w małym miasteczku, jest z pewnością plusem powieści.
Książka napisana została w pierwszej osobie. Chociaż dość często wyeksponowane były myśli głównego bohatera, przedstawione tak, że miałam wrażenie, że docieram gdzieś głęboko w zakamarki znajdujące się w jego mózgu.
Osobowości przedstawionych w tej powieści osób, są bardzo zróżnicowane. Odzwierciedlają nie tylko społeczność małomiasteczkowej grupy ludzi, ale potrafią wyraźnie, wręcz obrazowo pokazać wszystkie występujące w powieści osoby.
Z dużą przyjemnością polecam tę książkę zarówno miłośnikom dobrego kryminału, jak i thrillera. Myślę, że czytelnicy preferujący powieść psychologiczną również znajdą w niej wiele ciekawych wątków.
MIASTO CIENI – Michael Russell
Michael Russell jest pisarzem urodzonym w Anglii. Studiował literaturę angielską w Oksfordzie, a następnie trzy lata pracował na farmie w hrabstwie Devon. Był jednym z pracowników ekipy tworzącej angielską operę mydlaną „Emmeralde Farm”, a także scenarzystą i producentem wielu programów telewizyjnych, w tym głośnych „Morderstw w Midsimer” i „Sprawy dla Frosta”. Kiedy przeprowadził się do Irlandii, postanowił zacząć pisać powieści i teraz całkowicie się temu zajęciu oddaje.
Wydawnictwo SQN rok 2015
stron 371
Miasto cieni to thriller historyczny, którego fabuła przenosi nas do lat 30 ubiegłego wieku, a konkretnie do okresu przedwojennego.
Stefan Gillespie jest policjantem, dość bezkompromisowym, który wraz ze swoimi współpracownikami ma za zadanie zdekonspirować pewnego lekarza, trudniącego się nielegalnymi aborcjami. Podczas akcji, policjant poznaje Żydówkę Hannah, która w następstwie dość nietypowych okoliczności zwraca się do Stefana z prośbą o pomoc w odnalezieniu jej zaginionej przyjaciółki. Mimo osobistych problemów związanych z groźbą odebrania policjantowi opieki na jego synem, Stefan podejmuje się odszukania młodej kobiety. Zawieszony w obowiązkach policjanta angażuje się w to jeszcze mocniej, po wizycie ojca Hannach, który prosi go z kolei, o odnalezienie jego córki. Hannah postanowiła na własną rękę odszukać osobę, z którą przed zaginięciem związana była jej przyjaciółka i wyjeżdżając z Dublina… zniknęła. Stefan udaje się na poszukiwania kobiety aż do Gdańska. Czy znalezione w górach nieopodal Dublina ciała (zamordowanych) dwóch osób – mężczyzny i kobiety mają ze sobą coś wspólnego? Czy rodzące się uczucie protestanta i Żydówki ma szansę przetrwania w katolickiej Irlandii? Co wspólnego z odnalezionymi ciałami mają księża kościoła katolickiego?
Przyznam szczerze, że po tę książkę sięgnęłam z powodu jej okładki i opisu na niej.
(…) Ciemne zaułki Dublina, pełne tajemnic Wolne Miasto Gdańsk, zakazane uczucia i prawda zakopana w zbyt płytkim grobie.(…)
Okładka skojarzyła mi się z powieściami Carlosa Ruiza Zafóna, więc wiele się nie zastanawiając, książkę nabyłam.
Powieść wciąga od pierwszych stron. Początkowo zwykłe śledztwo, zamienia się w dość mocną intrygę polityczno-policyjno-kościelną z wszędobylskimi nazistami i Niemcami dążącymi do podporządkowania sobie świata. Wolne Miasto Gdańsk mocno zniemczone, a do tego kiełkujący romans, i wiadomo… człowiek przepada w czytaniu.
Ciekawie przedstawione osobowości głównych bohaterów, którzy są nietuzinkowi, silni psychicznie, odważni i za wszelką cenę dążący do celu, są jednocześnie bardzo pozytywnie odbierani, przynajmniej tak było w moim przypadku.
Powieść ta od samego początku trzymała mnie w takim napięciu, że trudno mi było odłożyć ją na bok. A im bliżej końca, tym główni bohaterowie popadali w coraz większe niebezpieczeństwa. W pewnym momencie już myślałam, że pogmatwane sytuacje, z jakimi przyszło im się mierzyć nie doprowadzą do zupełnego rozwiązania. A wplecione w fabułę wątki i informacje o dziwnych związkach księży z funkcjonariuszami policji dublińskiej po prostu dodały dodatkowego dreszczyku.
Ten trzymający w napięciu thriller historyczny zabiera nas – czytelników, w ekscytującą podróż po świecie lat 30. ukazując świat polityki przedwojennej i siły Niemców dążących do zniszczenia wszystkiego, co żydowskie i opanowania jak największej ilości państw.
Myślę, że taka mała odskocznia od wątków sensacyjnego, historycznego i kryminalnego jakim jest wątek walki samotnego ojca o prawa do opieki nad dzieckiem, jest dużym plusem dla fabuły. Skupiając się na układach i układzikach o podłożu czysto politycznym, można było chwilę odsapnąć w towarzystwie rodziców policjanta i sympatycznego małego chłopca.
Każda niemal książka ma swoje plusy i minusy, w tej akurat pewien dyskomfort czytelniczy powodowały pojawiające się literówki, no cóż chyba korektorzy niezbyt poważnie podeszli do tekstu.
Mimo wszystko jednak polecam tę powieść zwłaszcza miłośnikom kryminałów. Nie ukrywam, że z pewnością znajdą w niej coś dla siebie czytelnicy preferujący historię, szczególnie tę, dotyczącą klimatów lat 30. minionego wieku, konfliktów religijnych w Irlandii i nastrojów faszystowskich w Europie. Dla miłośników romansu czy powieści obyczajowych również się znajdą ciekawe kąski.
ABUBAKA – Rafał Socha
Rafał Socha z wykształcenia jest budowlańcem, a z zamiłowania literatem. W latach 2010-2013 współpracował z częstochowskim magazynem literackim „Galeria”, w którym drukowano jego autorską rubrykę prozatorską pt. Świat według Sochy. Swoją pierwszą powieść napisał w 2014 roku i jest to „Abubaka”. Ponadto jest autorem takich książek jak: „Kredyt na żula” oraz „Jak zostałem bażantem.
Wydawnictwo Oficynka rok 2017
stron 400
Abubaka to wielowątkowy thriller metafizyczny, w którym bardzo mocno połączone są wątki zarówno obyczajowe jak kryminalne, a także psychologiczne. .
W centrum Zakopanego, na Krupówkach w biały dzień dochodzi do rabunkowego ataku na mima. Napadniętemu z pomocą przychodzi Michał Kownacki, przypadkowy turysta. Ciężko pokiereszowany traci przytomność, którą odzyskuje w szpitalu. Niestety z trwogą stwierdza sporo nieścisłości w swoim życiu. Nikt nic nie wie o jego żonie i malutkiej córeczce, a rodzina i znajomi odbierają go jak kogoś z zaburzeniami psychiki. Życie bohatera zostało cofnięte w czasie o kilka lat i zamiast mieszkania w przytulnym bloku, znajduje plac budowy. A nogi same niosą go starej kawalerki, w której mieszkał wiele tal wcześniej. Pewnego dnia spotyka dziwnego człowieka, który próbuje go wciągnąć w szeregi jakiejś podziemnej organizacji paramilitarnej. Ale dopiero spotkanie z tajemniczym mnichem powoduje, że zgnębiony desperat decyduje się na ryzykowną grę o powrót do właściwej rzeczywistości widząc w tym nadzieję na odnalezienie najbliższych i wyjaśnienie zagadki powrotu do przyszłości. Co tak właściwie wydarzyło się na Krupówkach? Czy Michał wróci do rzeczywistości roku 2014 i odnajdzie ukochaną żonę Klaudię i córeczkę Laurę? W jakim celu powołano podziemną organizację paramilitarną?
Powieść ta z pewnością nie należy do książek lekkich, łatwych i przyjemnych, chociaż muszę przyznać, że czytałam ją dość szybko i z zainteresowaniem. Fabuła, chociaż trochę pogmatwana i niewiarygodna sprawiła jednak, że drążyłam temat uparcie, często do późnych godzin nocnych. Trochę fantazji pomieszanej z realną wizją obecnego świata sprzed roku 2014 w połączeniu z niezwykle zaskakującymi zwrotami akcji, powodowało, że wciągnęłam się w fabułę dosyć szybko. Sam bohater nie budził we mnie litości, jak na młodego, odważnego i prawego mężczyznę zbyt często obrywał w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ale ogólnie dało się go polubić.
Jest to książka tak mało realna, jeśli chodzi o współczesną rzeczywistość, że czasami byłam pod wielkim wrażeniem fantazji autora. Niby mocna, raczej męska lektura, moim zdaniem zawiera jednak sporo przesłań, nad którymi czytelnik, czytający nie tylko dla zabicia czasu powinien się zastanowić. Mnie osobiście bardzo poruszyły wątki dotyczące uczuć, jakimi główny bohater obdarzał swoich najbliższych. I nie mam tutaj na myśli tylko miłości do żony i córki, za którymi bardzo tęsknił i był w stanie zrobić wszystko, aby je odzyskać. Pięknie ukazana jest miłość i szacunek do rodziców, oraz szczere więzy między przyjaciółmi.
Nie brakuje w tej książce brutalności i to bardzo obrazowo pokazanej, w której: (…) na zgromadzonych wokół widzów, tryskała krew, fragmenty kości oraz – jakkolwiek złośliwie, ironicznie czy paradoksalnie by to zabrzmiało – strzępku mózgów trzech bezmózgowców (…)
Autor nie bawi się również w piękny, literacki język ale dość często w usta swoich bohaterów wciska potoczne przekleństwa, słowa dość ordynarne, gwarę uliczną a części ciała różnych osób określa bardzo „podwórkową gwarą”. Może komuś się to podoba, ja nie przepadam za takim słownictwem, chociaż wiem, że w pewnych środowiskach, ludzie nie potrafią mówić „normalnie”.
Sporo możemy znaleźć w tej lekturze opisów miejsc w różnych miastach Polski, i nie tylko. Nie wiem ile w tym jest autentyczności a ile wyobraźni autora, ale myślę, że niemało z tych miejsc istnieje naprawdę. Bohater porusza się po Częstochowie czy Katowicach dokładnie jakby szedł z mapą w dłoni.
Ciekawym wątkiem w powieści jest również ukazanie ówczesnej biurokracji i traktowania petenta z punktu widzenia przepisów a nie samego człowieka. Kto chociaż raz miał „przyjemność” załatwiania czegoś chociażby w Urzędzie Pracy w latach dziewięćdziesiątych czy trochę później, ten z pewnością wie, co mam na myśli.
Kiedy zaczęłam czytać tę powieść nurtowało mnie, co oznacza tytuł książki. Abubaka to oczywiście tytuł–przenośnia, kto odrobinę zna tricki rowerowe, ten wie, że jest to trick polegający na wskoczeniu tylnym kołem na kant przeszkody (np. murek) i odbiciu się z powrotem. Dopiero pod koniec książki zrozumiałam (a może tylko mi się tak wydaje), co autor miał na myśli tak właśnie tytułując swoją historię.
Polecam tę książkę miłośnikom mocnych wrażeń połączonych z odrobiną fantastyki. Myślę jednak, że miłośnicy powieści psychologicznych i kryminału również będą usatysfakcjonowani. Zdecydowanie nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna dla pań preferujących tkliwe romanse. Myślę jednak, że doskonały, dość lekki styl pisania w połączeniu z bardzo rozbudowaną intrygującą fabułą i ogromną fantazją autora potrafi przyciągnąć do tej lektury.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. I tak jak napisałam wcześniej, nie jest ona lekka, łatwa i przyjemna, ale za to szybka w czytaniu i bardzo wciągająca.
KTÓRA JEGO JEST – Sandra Borowiecky
Sandra Borowiecky całkiem niedawno gościła na moim blogu, ale dla tych, którzy tamtego wpisu nie czytali przypomnę, że jest to młoda, dość odważna życiowo osoba, o której kilka lat temu było dość głośno w Internecie. Obecnie jest większościowym udziałowcem i twórczynią Grupy Medialnej Szpalta. Przed założeniem własnych mediów, pracowała min. dla Gazety Bankowej, Uważam Rze, tygodnika ABC, W Sieci, lokalnej gazety Mieszkaniec, magazynu Żyj Zdrowo i Aktywnie, a także telewizji Superstacja, TVN, TTV (programy reportersko – interwencyjne). W wieku 16 lat zaczynała pracę jako dziennikarka w Super Expressie i Radiu Kolor. Jest autorką kilku powieści i scenariuszy teatralnych. W 2013 roku jej reportaż „Wyzysk Polski” opisujący dramat młodych na rynku pracy, dotarł do milionów Polaków, a sama autorka stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci mediów internetowych. Osoba odważna, przebojowa, i bardzo ciekawa, z dużymi planami na przyszłość, za którą mocno będę trzymała kciuki.
Grupa Medialna Szpalta rok 2017
stron 267
Która jego jest to druga część powieści, będącej połączeniem powieści sensacyjnej z thrillerem.
Zoja Pietrowna mieszkająca w Nowym Jorku, przyjeżdża do Polski aby pochować swoją babcię. Z początkową obojętnością stwierdza, że ani babci nie pamięta ani nie żywi wobec niej bliższych uczuć. W rodzinnej miejscowości babci, kontaktuje się z księdzem Piotrem, który pomaga jej w odebraniu ciała staruszki ze szpitala i uczestniczy w ostatniej jej drodze. Śmierć babki jest bardzo zagadkowa a Zoja wielu sytuacji następujących po pogrzebie nie jest w stanie przewidzieć. Tajemna droga prowadząca do rozwiązania zagadki dotyczącej jej pochodzenia staje się z każdym dniem coraz bardziej niebezpieczna nie tylko dla niej. Tajemniczy ludzie zaczynają specyficzne podchody, bardzo tragiczne w skutkach. A do tego na jaw wychodzą kolejne zagadkowe fakty dotyczące nie tylko pochodzenia Zoi. Wśród osób towarzyszących jej jest Serge Magdi, człowiek tak zagadkowy, że do końca nie wiadomo po czyjej jest stronie. Kto jest przyjacielem a kto wrogiem? Czy ukrzyżowana na dachu Bazyliki kobieta ma coś wspólnego z Zoją i jej babką? Jakie powiązania mają naziści wykonujący kiedyś brutalne eksperymenty na dzieciach z Kościołem i Watykanem?
Pierwszą część „Ani żadnej rzeczy” pochłonęłam zaledwie w kilka wieczorów. Zabierając się za drugą część, byłam już przekonana, że po raz kolejny wkraczam w świat bliski „Kodu Leonarda da Vinci” i Dana Browna. Od początku powieści zaskakuje czytelnika umieszczona między kartami fabuły tajemnica, którą trudno połączyć z czymkolwiek. I tak jak w pierwszej części, w kontynuacji intryga goni intrygę, a wszystko kotłuje się między teraźniejszością, wojenną przeszłością i jeszcze dalszą genealogią z początków chrześcijaństwa. Moim zdaniem, fabuła tej powieści może urazić osoby głęboko wierzące, ponieważ ta książka jest nie tyle bardzo szokująca, co powoduje zasianie w umyśle czytelnika wielu wątpliwości. Zaburza dotychczasową wiedzę, którą wpajano nam przez lata. Ile w tym jest fikcji, a ile prawdy… tego nie domyśli się nikt.
W tej powieści walka o życie powiązana z walką o odkrycie ostatniej karty prawdy są zarówno niezrozumiałe jak i szokujące. Ale to tylko część trzymającej w napięciu fabuły. Jak napisał o tej książce Alek Rogoziński: „Akcja pędzi jak rollercoaster (…)” To fakt.
Ta powieść to połączenie mocnego kryminału z ostrym thrillerem. I muszę przyznać, że ktoś, kto podejdzie do tej lektury tak jak ja, z pewnością zafunduje sobie kilka nieprzespanych nocy.
W tej książce, zarówno w pierwszej części jak w drugiej, fikcja miesza się z faktami, ale nawet ten irrealizm jest tak wiarygodnie przedstawiony, że momentami miałam trudności z oddzieleniem prawdy od fikcji literackiej, jaką zaprezentowała nam autorka. Powtórzę to, co napisałam dzieląc się z Wami opinią po przeczytaniu pierwszej części: „Jedno jest pewne, od pierwszej strony nie można się oderwać od stron książki. I chociaż momentami akcja jest tak poprowadzona, że trudno uwierzyć w to co się czyta to i tak cały czas fabuła trzyma czytelnika mocno w napięciu”.
Z pewnością nie zaliczę tej książki do lekkich, łatwych i przyjemnych, ale do tych z gwarancją nie tyle szokującą, co zaskakującą, a takie książki często wielu osobom pozostają w pamięci na długo. Jeżeli ktoś jest miłośnikiem powieści Dana Browna i temu podobnych, to ta książka jest właśnie dla niego. Niesamowite tajemnice, wstrząsające fakty, zaskakujące informacje… każdy wie, że od takiej fabuły trudno jest się oderwać.
Ale, żeby nie było tylko tak słodko, muszę przyznać, że dyskomfort powodowało dość trudne czytanie treści, która prawdopodobnie niedopatrzeniem osoby odpowiedzialnej za skład, narobiła bałaganu i w wielu miejscach wyrazy były ze sobą połączone tak, że czasami musiałam przeczytać dwa razy, aby zrozumieć sens słów. Sporym minusem, a właściwie to największym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie powieści, które niestety nie do końca wyjaśniło mi pewne wątki. Może zbyt trudny okazał się dla mnie ten temat, a może po prostu byłam pewna innego zakończenia. Napomknę tylko, że strasznie się na końcu poryczałam.
Polecam tę powieść czytelnikom o mocnych nerwach, ciekawych historii nazizmu i Kościoła, preferujących szybkie akcje i sensacyjne wątki. Ostrzegam jednak, kiedy ktoś zacznie czytać, to nie będzie mógł się oderwać.
Dziękuję Autorce i wydawnictwu Szpalta za możliwość przeczytania tej książki i zachęcam innych czytelników aby wybrali się na spotkanie autorskie z Sandrą Borowiecky, jeżeli takowe odbędzie się w ich okolicy. Ja oczywiście byłam na takim spotkaniu, kiedy odbywało się w Gdańsku i nie żałuję. Autorka tak ekscytująco opowiadała o książce i zbieraniu materiałów do niej, że czas spędzony w jej towarzystwie okazał się naprawdę wyjątkowy.
Jeżeli kogoś zachęciłam to koniecznie niech zacznie od części pierwszej (klik na zdjęcie okładki przeniesie do wpisu o tej części)
ANI ŻADNEJ RZECZY – S.M. Borowiecky
Sandra Borowiecky to młoda, dość kontrowersyjna osoba, o której kilka lat temu było dość głośno w Internecie. Obecnie jest większościowym udziałowcem i twórczynią Grupy Medialnej Szpalta. Przed założeniem własnych mediów, pracowała min. dla Gazety Bankowej, Uważam Rze, tygodnika ABC, W Sieci, lokalnej gazety Mieszkaniec, magazynu Żyj Zdrowo i Aktywnie, a także telewizji Superstacja, TVN, TTV (programy reportersko – interwencyjne). W wieku 16 lat zaczynała pracę jako dziennikarka w Super Expressie i Radiu Kolor. Jest autorką kilku powieści i scenariuszy teatralnych. W 2013 roku jej reportaż „Wyzysk Polski” opisujący dramat młodych na rynku pracy, dotarł do milionów Polaków, a sama autorka stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci mediów internetowych.
Grupa Medialna Szpalta rok 2017
stron 318
Ani żadnej rzeczy to połączenie powieści sensacyjnej z thrillerem.
Zoja Pietrowna mieszkająca w Nowym Jorku, przyjeżdża do Polski aby pochować swoją babcię. Z początkową obojętnością stwierdza, że ani babci nie pamięta ani nie żywi wobec niej bliższych uczuć. W rodzinnej miejscowości babci, kontaktuje się z księdzem, który pomaga jej w odebraniu ciała staruszki ze szpitala i uczestniczy w ostatniej jej drodze. Niby normalność , a jednak wokół Zoji i księdza Piotra zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Wyraźnie komuś bardzo zależy na tym, aby kobieta nie wróciła do swojego domu cała. Tajemniczy ludzie zaczynają specyficzne podchody, bardzo tragiczne w skutkach. A do tego na jaw wychodzą zagadkowe fakty dotyczące pochodzenia Zoji. Natomiast na dachu Bazyliki św. Piotra zostaje ukrzyżowana kobieta, która cudem odratowana pierwsze słowa wypowiada „Heil Hitler”. Kto jest przyjacielem a kto wrogiem? Czy ukrzyżowana kobieta ma coś wspólnego z Zoją i jej babką? Jakie powiązania mają naziści wykonujący kiedyś brutalne eksperymenty na dzieciach z Kościołem i Watykanem?
Zabierając się za tę książkę, miałam wrażenie, że właśnie wkraczam w świat „Kodu Leonarda da Vinci” i Dana Browna. Od początku powieści, bowiem zaskakuje czytelnika umieszczona między kartami fabuły tajemnica dotycząca kościoła, którą trudno połączyć z czymkolwiek. Intryga goni intrygę, a wszystko miesza się między teraźniejszością, przeszłością dotyczącą II Wojny Światowej i nazistów i jeszcze dalszą genealogią z czasów Chrystusa. Dla osób głęboko wierzących ta książka może być bardzo szokująca, chociaż autorka stara się nie szkalować dobrego imienia Kościoła, a jedynie przedstawia pewne okoliczności mające miejsca wśród pracowników kościelnych i ich brudnej polityki.
Ostra walka o życie, w połączeniu z zaskakującymi z każdym kolejnym rozdziałem informacjami, które dla głównej bohaterki są zarówno niezrozumiałe jak i szokujące to tylko część thrillera, trzymającego w napięciu prawie przez całą książkę.
Ciekawe osobowości bohaterów, przedstawione tak, że do końca nie wiadomo, kto jest przyjacielem a kto wrogiem w połączeniu z interesującymi dialogami to z pewnością duże plusy tej lektury.
Książka napisana została dwutorowo. Sensacyjny wątek dotyczący pewnej tajemnicy (można powiedzieć) kryminalnej, zostaje przeplatany wątkami historycznymi i dotyczącymi czasów wczesnego chrześcijaństwa i życia oraz faktów dotyczących ukrzyżowania Chrystusa. Ile jest w tym prawdy, a ile fantazji autorki, to z pewnością indywidualne podejście każdego czytelnika.
W tej książce fikcja miesza się z faktami, ale nawet ta fikcja jest tak wiarygodnie przedstawiona, że momentami miałam trudności z oddzieleniem prawdy od wymysłu. Jedno jest pewne, od pierwszej strony nie można się oderwać od stron książki. I chociaż momentami akcja jest tak poprowadzona, że trudno uwierzyć, to i tak cały czas fabuła trzyma czytelnika mocno w napięciu.
Moim zdaniem nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością nie tyle szokująca, co zaskakująca i wielu osobom pozostanie w pamięci. Jest to lektura szczególnie dla miłośników powieści Dana Browna i temu podobnych. Tajemnice, wstrząsające fakty, szokujące powiązania ludzi będących niby na dwóch różnych biegunach człowieczeństwa… od takiej fabuły trudno jest się oderwać.
Minusem dla mnie było zakończenie, które niestety nie dało odpowiedzi na pewne wątki. Ale wiedząc o tym, że jest druga część, domyśliłam się, że reszty dowiem się z kolejnej książki -„Która jego jest”, którą zaczęłam czytać zaraz po skończeniu tej części.
Polecam tę powieść czytelnikom o mocnych nerwach, czytelnikom ciekawych historii nazizmu i Kościoła, preferujących szybkie akcje i sensacyjne (i drastyczne) wątki. Ostrzegam, kiedy ktoś zacznie czytać, to nie będzie mógł się oderwać. Jeżeli jeszcze kogoś nie przekonałam, to zapraszam do obejrzenia trajlera powieści.
Dziękuję Autorce i wydawnictwu Szpalta za możliwość przeczytania tej książki i przy okazji informuję mieszkańców Trójmiasta, o spotkaniu autorskim z Sandrą Borowiecky już dnia 8 kwietnia w Księgarni Bookszpan w Gdańsku.